Jak pogodzić przyjaciół i troskę o męża unikającego stresu po leczeniu raka prostaty?
Anonimowo

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Rozumiem, że znalazła się Pani w trudnej sytuacji - z jednej strony ważne są dla Pani relacje z przyjaciółmi, z drugiej nie chce Pani wchodzić w konflikt z mężem, który przeszedł poważną chorobę.
Być może pomocne będzie spojrzenie na tę sytuację nie w kategoriach „kto ma rację”, ale jako próbę znalezienia równowagi. Mąż może mieć swoje granice - być może związane ze stresem czy wcześniejszymi doświadczeniami - ale Pani także ma prawo do podtrzymywania relacji, które są dla Pani ważne. Nie musi Pani organizować dużych spotkań, jeśli to obecnie zbyt trudne. Czasem wystarczy krótka kawa, spacer czy spotkanie poza domem, niekoniecznie zawsze w pełnym gronie.
To, że nie zaprasza Pani przyjaciół do siebie, nie oznacza, że robi Pani coś złego. Wystarczy prosty komunikat, że obecnie taka jest sytuacja domowa - nie musi się Pani z tego tłumaczyć. Może warto też spróbować spokojnej rozmowy z mężem - nie po to, by go przekonywać, ale by podzielić się swoimi uczuciami i potrzebą wsparcia, którą dają Pani inni ludzie.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Bejmert
Psycholog

Dominika Płoucha
Dzień dobry, mąż dostał od lekarza sugestię, że ma nie prowadzić nerwowego trybu życia i unikać stresu, a nie Pani znajomych. Może warto porozmawiać z nim i spróbować zrozumieć dlaczego, Ci znajomi tak go ,,denerwują”, co w nim poruszają? Myślę, że jest jeszcze jedna opcja, mąż może opuścić dom na ten jeden dzień /wieczór i odwiedzić swoich znajomych, czy rodzinę lub po prostu spędzić czas sam, jeżeli nie jest gotowy zmierzyć się z uczuciami, jakie wywołują w nim Pańscy znajomi.

Patrycja Andryszczyk
Droga Pani Liso,
dziękuję za Pani wiadomość i zaufanie. Opisała Pani sytuację, która z jednej strony dotyka sfery relacji i życia towarzyskiego, a z drugiej – niesie ze sobą trudne emocje związane z chorobą nowotworową, przez którą przeszedł Pani mąż.
Z doświadczenia psychoonkologicznego wiemy, że okres po zakończeniu leczenia onkologicznego – nawet gdy wszystko jest już „w porządku” – to czas, który często wymaga dostosowania się do nowej rzeczywistości. Choroba, nawet pokonana, potrafi odcisnąć ślad w psychice – zarówno chorego, jak i jego bliskich.
To, że lekarz zalecił Pani mężowi unikanie stresu, jest zrozumiałe z medycznego punktu widzenia. Jednak nie oznacza to, że wszystko, co odbiega od jego preferencji, musi być traktowane jako potencjalne zagrożenie. Reakcja silnej złości wobec samej wzmianki o bliskich Pani osobach może świadczyć o tym, że u Pani męża pozostało wysokie napięcie emocjonalne, być może również nieprzepracowany lęk związany z chorobą, utratą kontroli lub bezpieczeństwa.
Z drugiej strony, Pani potrzeba kontaktu z przyjaciółmi, swobody w relacjach i równowagi emocjonalnej jest absolutnie ważna i zasługuje na miejsce w tym układzie. Rezygnowanie z własnych więzi społecznych, by chronić spokój partnera, może z czasem prowadzić do poczucia osamotnienia, frustracji, a nawet pogorszenia Pani samopoczucia.
Pani gest – zorganizowanie wspólnego spotkania w restauracji – był piękną próbą kompromisu. Jednocześnie rozumiem, że nie jest to rozwiązanie, które można powtarzać regularnie, zwłaszcza jeśli wiąże się z obciążeniem finansowym.
Warto byłoby, w miarę możliwości, porozmawiać z mężem nie tyle o konkretnych osobach, co o emocjach i potrzebach, jakie za tym stoją – zarówno jego, jak i Pani. Czasem pomocne bywa zadanie pytań typu:
“Czego dokładnie się boisz, kiedy mówię o tych osobach?”
“Co by Ci pomogło poczuć się spokojniej, kiedy mam z nimi kontakt?”
“Jak moglibyśmy znaleźć sposób, by oboje czuli się wysłuchani?”
Jeśli rozmowa nie jest możliwa lub kończy się konfliktem, rozważenie wsparcia psychologa lub psychoonkologa (nawet indywidualnie) mogłoby pomóc Pani uporządkować emocje i wzmocnić siebie w tej sytuacji. Czasem wystarczy jedno spotkanie, by odnaleźć nowe spojrzenie i siłę do dalszego działania.
Choroba jednego z partnerów nie musi oznaczać zawieszenia potrzeb drugiego. Wręcz przeciwnie – zdrowa, wspierająca relacja to taka, w której obie strony mogą czuć się bezpieczne, autentyczne i szanowane.
Jestem pewna, że działa Pani z troską zarówno o siebie, jak i o męża.
Z życzliwością i ciepłem,
Patrycja Andryszczyk
Psychoonkolog

Justyna Orlik
Cześć,
widzę, że jesteś rozdarta pomiędzy lojalnością wobec męża a potrzebą bliskich relacji z przyjaciółmi.
Rozumiem, że martwisz się o zdrowie męża i chcesz ograniczać sytuacje, w których mógłby się zestresować, ale relacje z przyjaciółmi są Twoim sposobem na regenerację. Odmawianie sobie ich obecności ze strachu przed wybuchem złości partnera może z czasem prowadzić do narastającej frustracji, poczucia winy i w rezultacie do osamotnienia.
W każdej relacji jednym z ważniejszych aspektów jest równowaga. W tym wypadku dotyczy ona Waszych granic i wzajemnego szacunku do nich.
Twoje potrzeby nie są przeciwko niemu. Wspierają Cię. Może istnieje jakaś przestrzeń, w której możesz powiedzieć swojemu partnerowi o tym, jak się czujesz i jak wpływa na Ciebie niemożność zaproszenia przyjaciół do Waszego domu?
Kolejne miejsce Twojej opowieści, które mnie zatrzymuje, dotyczy też Twoich przyjaciół. Czy oni wiedzą o reakcjach Twojego męża? Czy wiedzą też, że zaproszenie 9 osób do restauracji to duży wydatek, na który być może Cię nie stać?
Pozdrawiam,
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt

Ewa Konieczna
Dzień dobry,
Dziękuję, że dzieli się Pani tak osobistą sytuacją, która pokazuje Pani wrażliwość i troskę zarówno o relację z mężem, jak i o przyjaźnie, które są dla Pani ważne.
Z perspektywy psychologa i terapeuty par, to co Pani opisuje, dotyka bardzo delikatnego obszaru, jakim jest równowaga między lojalnością wobec partnera a zachowaniem własnych granic i potrzeb emocjonalnych w tym przypadku potrzeby kontaktu z bliskimi Pani ludźmi.
Nie da się przecenić wpływu choroby nowotworowej na psychikę nawet po skutecznym leczeniu. Lęk przed nawrotem, potrzeba kontroli, unikanie stresu to często powoduje, że osoba może stawać się bardziej drażliwa, wycofana lub nawet zaborcza w relacjach. Dla Pani męża pewne sytuacje (nawet towarzyskie) mogą być odbierane jako zagrożenie dla jego równowagi psychicznej. Ale ważne jest, aby Pani mąż wiedział, że uniknięcie stresu nie oznacza kontrolowania otoczenia i odsuwania Pani od źródeł wsparcia, które są Pani potrzebne.
Pani potrzeby też są ważne i to naturalne, że chce Pani pielęgnować swoje przyjaźnie. Ludzie, z którymi czuje się Pani dobrze, dają siłę i motywację, której również Pani potrzebuje. Nie tylko jako żona osoby po chorobie, ale jako kobieta, człowiek. Długotrwałe tłumienie tej potrzeby może prowadzić do frustracji, poczucia winy i oddalania się emocjonalnego od męża.
Miłość partnerska nie oznacza rezygnacji z siebie, ale szukanie takiego rozwiązania, które pozwala obojgu czuć się widzianym, słyszanym i bezpiecznym. Jeśli czuje Pani, że ten temat przytłacza, sugeruję spokojną rozmowę z mężem poza konfliktem, a dla Pani ważne, aby mieć swoją przestrzeń, w której Pani potrzeby też mają znaczenie.
Pozdrawiam serdecznie,
mgr Ewa Konieczna
Psycholog, seksuolog, terapeuta par.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Przez pewien czas byłam blisko w relacji z dwiema dziewczynami. Po pewnym czasie zauważyłam, że zaczęły się one obydwie odsuwać ode mnie. Byłam zazdrosna o tę relację (gdzie to niestety ukazywałam) I z jedną z nich straciłam kontakt, bo poczuła, że wtrącam się w jej życie. Zaczęłam się odsuwać od tych koleżanek, stwierdzając, że nie ma co być w relacji na siłę. Po jakimś czasie u nich nastąpił konflikt i jedna z nich zaczęła się do mnie zbliżać. Byłyśmy naprawdę bardzo blisko.
Każde problemy, troski, żale rozwiązywałyśmy razem.
Ostatnio ona zaczęła znowu odnawiać kontakt z poprzednią koleżanką, zaczęły znowu być blisko siebie, poczułam, że nasze spotkania, rozmowy już nie są takie jak kiedyś. Zasugerowała mi ona, żebym odezwała się do tej dziewczyny i wyjaśniła z nią wszystko. Napisałam do niej, dowiedziałam się, że miała do mnie problem, ponieważ ona była w ciąży, że była sama, nie miała z kim porozmawiać. Ja po prostu miałam blokadę do niej, bo sama się odsunęła i nie chciała ze mną relacji, a wymagała ode mnie, żebym jej pomagała (gdzie o tę pomoc mnie nie prosiła). Przyznałam jej i przeprosiłam za to, że kontrolowałam jej życie i ciągle musiałam gdzieś być z nią. Napisałam jej, co czułam, że miała prawo się odsunąć, ale sugerowanie, że nie miała ode mnie pomocy nie prosząc o nią to nie mogła mnie winić. Ona sugerowała mi już w grudniu spotkanie ze możemy się zobaczyc(bo urodziła dziecko i chciała pokazać córkę), ja nie umiałam się spotkać, bo musiałam wszystko przetrawić i napisałam, że porozmawiam z mężem i spotkamy się następnym razem. Ja jej zasugerowałam spotkanie ostatnio, pomoc przy dziecku i ogólnie. Powiedziała, że da znać i dziękuję za troskę. Porozmawiałam z przyjaciółka, powiedziałam, że się do niej odezwałam i powiedziałam co czuje i wql, popierała mnie i była szczęśliwa że zrobiłam krok. Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółka i znowu odczułam zazdrość, że znowu do niej idzie, a do mnie po wielu zaproszeniach nawet nie przyszła. I wysłuchałam, że to wszystko moja wina, że powinnam dawno wyciągnąć rękę, bo ona jest taka, że nie potrafi. Zarzuciła mi, że ciągle tłumaczę się i bronie swoimi problemami psychicznymi a ja nie czuje ze to obrona tylko po prostu się tak czuje. Nie umiałam podjąć wcześniej takiej decyzji, żeby się odezwać, bo tego nie czułam, miałam blokadę. Teraz ona wyczuła, że ciągle ja kontroluje, bo ona się z nią spotyka i ciągle mam o to problem i nie umiem się pogodzić ze oni są razem, a jakbym się odezwała to też bym z nimi mogła spędzać czas. Obwiniam mnie ze jestem hipokrytka, bo powinnam od razu się umówić na spotkanie skoro tak mi bardzo na tym zależy. Ale tal naprawdę po prostu czuje ze moja najbliższą przyjaciółka znowu woli ją od niej Czuje się okropnie, chodzę do psychologa. Niby wszystko sobie mówię i tłumaczę, ale nie umiem się z tym pogodzić. Co mam zrobić
Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą.
Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?
Dzień dobry, Mój partner jest zazdrosny o mój poprzedni związek (krótki, dla mnie po czasie nic nieznaczący, jednak chwilę przed poznaniem obecnego partnera i z jednorazowym współżyciem). Twierdzi, że odkąd poznał szczegóły, zmienił o mnie zdanie, nie jestem już dla niego taka "idealna", że przed oczami ma obrazy mnie z tamtym człowiekiem. Jesteśmy razem już kilka lat, jest dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie życia bez niego. 1. Jak nam pomóc? 2. Co robić? 3. Czy znają Państwo podobne historie, które zakończyły się pozytywnie?
Dzień dobry, Prawdopodobnie miałem doczynienia z kobietą typu ukryty narcyz. Troszkę czytałem na ten temat i bardzo dużo cech pasuje do tej osoby. Wszystko było super, nasza relacja szła wręcz podręcznikowo, dziewczyna była miła i urocza. Na któreś z kolei randce/spotkaniu ujrzałem zupełnie inną dziewczynę... Zrobiła mi awanturę o błahostkę i zaczęła się dziwnie zachowywać (fochy, milczenie itp). Takim zachowaniem zniszczyła mi humor i całe dobre nastawienie, które miałem tamtego dnia. Efektem tego, spotkanie stało się niezręczne i rozmowa nam się nie kleiła. Wiało nudą.
Dwa dni później nagle dziewczyna odcina się na tydzień i w najmniej oczekiwanym momencie wysyła mi wiadomość, że nic z tego nie będzie. Po jednym słabszym spotkaniu...(wcześniej rozmawialiśmy o naszym przyszłym związku). Do tematu podeszła bardzo oschle, jakby mi waśnie chciała powiedzieć, że nie ma ochoty na pizzę, czy coś w tym stylu :) Ja jej napisałem, że w sumie też mam jej coś do zarzucenia i teraz w pracy nie odzywa się do mnie, ignoruje wręcz.
Bardzo prosiłbym o odpowiedzi na moje pytania:
1. Dlaczego takie osoby decydują się na odrzucenie?
2. Co może być powodem odrzucenia w moim przypadku? Że nie dałem jej "pożywki" w postaci wielkiego zainteresowania, a zamiast tego była nuda? ( W sumie nie z mojej winy, bo spowodowane głównie jej podejściem tamtego dnia na spotkaniu).
3. Czy takie zachowanie w pracy to karanie ciszą? Takie osoby mogą wrócić?
4. Jak się zachowywać w takiej sytuacji (odrzucenie, sytuacja w pracy).
Z góry dziękuję, Tomek :)
Witam, kiedyś spotykałam się z pewnym chłopakiem, nie wyszło nam. Obecnie jestem w małżeństwie z kimś innym.
Mam taką pracę, że byłego chłopaka spotykam raz na jakiś czas. Paraliżuje mnie wtedy stres, nie jestem w stanie logicznie działać i wszystko w środku mi się trzęsie. Co zrobić, żeby takie ataki się nie powtarzały ? Dziękuje
Dzień dobry,
jestem po ślubie 2 lata, mamy 8-miesięczne dziecko i odkąd się pojawiło, nie potrafimy się dogadać. Znamy się z mężem 9 lat, mieszkaliśmy razem 3 lata. Od poniedziałku do piątku było super, a na weekend wracaliśmy do domów rodzinnych i pojawiały się problemy. W rodzinie męża od dawna były kłótnie o wszystko i on przestał szanować swoich rodziców (dochodziło do wyzwisk i plucia). Ja nie mogłam tego zaakceptować. Zawsze mu mówiłam, że tak nie wolno i do mieszkania wracaliśmy pokłóceni.
Dodam, że mąż miał bujne życie młodzieńcze i nie stronił od używek. Mimo tych komplikacji zdecydowaliśmy się na ślub. Zamieszkaliśmy z jego rodzicami na czas budowy domu (mąż ma gospodarstwo). Było idealnie, ale nie na długo.
Ja wcześniej miałam operację i mogłam nie mieć dzieci (mąż o tym wiedział), zaczął się tym zadręczać (może to była wymówka) i znowu pojawił się alkohol. Zaszłam w ciążę.
Byliśmy przeszczęśliwi. Ja poprzez ciągle kłótnie męża z rodzicami nie cieszyłam się nią, byłam bliska depresji, do 8 miesiąca ciąży dojeżdżałam 100 km do pracy, bo nie chciałam mieszkać w domu. Urodził się piękny, zdrowy chłopiec.
Oczko w głowie męża. Po powrocie do domu, męża przeważnie nie było, zawsze miał coś do zrobienia, więc byłam sama z dzieckiem. Wszystko na mojej głowie. Mąż zajął się budową, ja z małym dzieckiem dowoziłam mu potrzebne rzeczy, w międzyczasie obowiązki domowe. Zamiast w weekendy cieszyć się ze mną synkiem, mąż szukał towarzystwa do alkoholu lub pił drinki sam, mówił, że mu się należy po ciężkim tygodniu.
Więc piątek lub sobota alkohol a na drugi dzień kac.
Przez 8 miesięcy nie pojechałam nigdy sama do sklepu, tylko z niemowlakiem na rękach (nieodkładane dziecko).
Mąż twierdził i tak, że nic nie robię. Żeby iść spokojnie się wykąpać, musiałam prosić, żeby został z dzieckiem.
Nie mam już siły. Nie wiem, co robić. Mąż powiela zachowanie swojego ojca, tylko że on jest pracowity w przeciwieństwie do ojca.