Jak radzić sobie w cięższych okresach życia? Do kogo lepiej się udać i gdzie mogę znaleźć dobry termin na NFZ? Walczę z uzależnieniem, zaburzeniami nastroju, teraz czuję, że przyszła depresja.
Darek

TwójPsycholog
Dzień dobry,
Wyglada na to, ze różne trudności psychologiczne maja u Pana przewlekły/nawracający charakter. Myśle, ze to musi być uciążliwe i utrudniać Panu życie. Warto wiec przyjrzeć się temu bardziej dokładnie. Potrzebuje Pan ponownej diagnozy psychiatrycznej, w celu zweryfikowania czy dotychczasowe leczenie było odpowiednio dobrane. W przypadku właściwej diagnozy i odpowiednio stosowanego leczenia nie powinny występować takie dramatyczne tąpnięcia nastroju jak w Pana przypadku. Pana podejrzenia co do innych chorób psychicznych czy zaburzeń również warto zweryfikować w kontakcie z lekarzem. Druga kwestia to diagnoza psychoterapeutyczna i dobranie odpowiedniej formy psychoterapii. Spotkania AH nie są terapia a jedynie grupa wsparcia. W przypadku nawracających trudności warto zadbać o profesjonalnie dobrana psychoterapię (psychoterapeuta powinien mieć ukończone min 4 letnie szkolenie psychoterapeutyczne).
Jedna i druga pomoc może otrzymać Pan bezpłatnie w ramach NFZ w poradni zdrowia psychicznego. Warto jedynie zadbać o sprawdzenie kwalifikacji psychoterapeuty. Pozdrawiam

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
Myślę, że trzeba mieć dużo odwagi w podzieleniu się swoją historią i obecnymi wyzwaniami. I jeszcze więcej odwagi w szukaniu wsparcia w trudnych momentach. Pana historia wydaje się być skomplikowana i może warto sięgnąć po pomoc specjalisty. Rozumiem, że Pana trudność polega m.in. na podjęciu decyzji do jakiego specjalisty się udać, dlatego poniżej opiszę kto jest kim:
Psychiatra - lekarz, który może przepisywać leki i stawiać diagnozy dotyczące zaburzeń psychicznych. Jeśli podejrzewa Pan, że obecne trudności mogą być związane z depresją lub innymi zaburzeniami psychiatrycznymi, wizyta u psychiatry może być pomocna w ustaleniu odpowiedniego leczenia farmakologicznego i postawieniu diagnozy.
Psycholog lub psychoterapeuta - może oferować terapię psychologiczną, która może pomóc w radzeniu sobie z trudnościami emocjonalnymi, takimi jak depresja, czy lęki. W terapii można pracować nad rozwiązywaniem problemów, rozumieniem swojego zachowania i rozwijaniem zdrowych strategii radzenia sobie.
Myślę, że w Pana przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie wizyta u psychiatry, który dokona diagnozy i później pokieruje dalej do psychologa/psychoterapeuty, który udzieli odpowiedniej pomocy i wsparcia w zakresie m.in. nastroju.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus

Joanna Łucka
Dzień dobry!
Panie Darku, niekwestionowanie zadziało się u Pana wiele w ostatnim czasie. Był Pan w nowym środowisku, mierzył się Pan z nowymi wyzwaniami, dodatkowo wspomina Pan o historii chorowania na depresję, próbach samobójczych, hospitalizacji oraz zmaganiu się z uzależnieniem - dzięki Pana wkładowi, z powodzeniem, lecz zapewne odczuwa Pan reperkusje tego doświadczenia.
Jak słusznie Pan zauważa, z pewnością warto uporządkować to, co w ostatnim czasie w Pana życiu się zadziało oraz myśli i emocje z tym związane. Dobrym miejscem do takich “generalnych porządków” jest gabinet psychoterapeutyczny lub psychologiczny. Umówić się można w różnych punktach, świadczących opiekę psychologiczną na NFZ - listę takich przychodni znajdzie Pan np. tu:https://swiatprzychodni.pl/szukaj/?q=mazowieckie
Warto zorientować się dzwoniąc do wybranej placówki, czy konieczne jest skierowanie od lekarza rodzinnego.
Jeśli odczuwa Pan znaczący dyskomfort psychiczny ze względu na objawy depresyjne, warto równolegle, niezależnie umówić się na konsultację psychiatryczną - tu skierowanie nie będzie wymagane, proszę umówić się telefonicznie w najbliższej placówce NFZ świadczącej usługi psychiatryczne.
Jednocześnie chciałabym zaznaczyć - ma Pan pełne prawo do “rozczulania się" nad sobą w trudnych sytuacjach. Powiem więcej - samowspółczucie i akceptacja swoich emocji są niezbędnymi elementami procesu zdrowienia oraz przywracania wewnętrznej równowagi emocjonalnej. Proszę zwrócić uwagę, ile Pana spotkało, z iloma niełatwymi sytuacjami - często niezależnymi od Pana decyzji czy woli jak np. historia porodowa - przyszło się Panu zmierzyć. Jak najbardziej Pana odczucia są adekwatne, proszę je do siebie dopuścić, jednocześnie podejmując się szukania pomocy specjalistycznej.
Wysyłam dobre myśli i życzę Panu wszystkiego dobrego!
Joanna Łucka

Michał Kłak
Panie Dariuszu,
Pana historia jest szeroka i skomplikowana, w moim odczuciu wymaga pewnego uporządkowania by odpowiednio zaplanować wsparcie.
To dobrze, że rozpoznaje Pan u siebie sygnały wskazujące na potrzebę wsparcia i stałej opieki. Proponuję zajrzeć tutaj: https://czp.org.pl/#mapa aby poszukać najbliższych placówek Centrum Zdrowia Psychicznego. Może Pan także sprawdzić Ośrodki Interwencji Kryzysowej. Zachęcam do sprawdzenia mapy.
Pozdrawiam i życzę Panu powodzenia!

Luiza Stańczyk
Dzień dobry. Opisana sytuacja wydaje się bardzo złożona. Na pewno najlepszym rozwiązaniem na pierwszy kontakt będzie tutaj psychiatra, który przeprowadzi dokładny wywiad i wskaże możliwe drogi dalszego postępowania.
Co do zapanowania nad rozczuleniem - czy faktycznie jest to coś, nad czym musi Pan panować? Regulowanie emocji i dawanie sobie przestrzeni na ich przeżycie jest bardzo ważne dla zdrowia psychicznego. Jeśli przechodzi Pan gorszy okres, to warto to uznać i temu nie zaprzeczać. Życzę dużo wyrozumiałości dla siebie!
Pozdrawiam
Luiza Stańczyk

Alicja Sadowska
Dzień dobry,
Z Pana wiadomości wynika, że przeżywa Pan teraz ciężkie i trudne chwile. Pana historia jest bardzo złożona i widzę, że przeanalizował ją Pan już od samego momentu dzieciństwa. Na pewno należałoby ją uporządkować, ale z tym może pomóc już Panu specjalista.
Mierzy się Pan z wieloma trudnościami, mówi Pan o chorowaniu na depresję, o próbach samobójczych, uzależnieniu. Dobrze, że zauważa Pan w sobie sygnały, aby poszukać pomocy.
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłaby konsultacja psychologiczna. Psycholog pomoże Panu w uporządkowaniu historii, zbierze dane poprzez pogłębiony wywiad oraz skieruje Pana na dalsze formy leczenia. Można poszukać wsparcia w różnych punktach, które świadczą pomoc psychologiczną na NFZ. Jak znajdzie Pan placówkę to warto zadzwonić i dowiedzieć się, czy potrzebne jest skierowanie od lekarza rodzinnego.
Jeżeli wraz z psychologiem uzna Pan, że objawy depresyjne znacząco wpływają na Pana codzienne funkcjonowanie to wizyta u lekarza psychiatry również będzie cenna, aby wdrożyć leczenie farmakologiczne.
Co do Pana pytania o ,,rozczulanie się nad sobą" - uważam, że dobrze, że to występuje. Świadczy to o Pana autorefleksji, akceptacji swoich przeżyć i emocji, a to pierwszy krok do tego, aby leczenie przyniosło oczekiwane rezultaty. Myślę, że w tym przypadku może warto sobie trochę odpuścić, nie zastanawiać się nad tym, zaakceptować swoje odczucia.
Życzę Panu wszystkiego dobrego,
mgr Alicja Sadowska
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Rodzice mojej partnerki całe życie ją źle traktowali. Była przemoc fizyczna oraz psychiczna, wyrzucanie z domu i spanie na klatce, zostawianie pustej lodówki i ciągłe szantaże emocjonalne. Gdy zaczęliśmy się spotykać, oni mnie nie akceptowali, prawdę mówiąc poznałem ich dopiero po około 3 latach związku, bo zakazywali mi przychodzenia do ich domu. Po wyprowadzce partnerki z jej rodzinnego domu oni zaczęli Nas zapraszać i tak jakby mnie akceptować. Widzę, że to jest sztuczne i osobiście nie jestem w stanie zapomnieć im poprzedniego traktowania mnie, jak i traktowania mojej drugiej połówki. Oni nie widzą problemu, pomimo zwrócenia im o to uwagi. Moja partnerka natomiast twierdzi, że rodzicom należy się szacunek pomimo wszystko, pomimo tej wyrządzonej krzywdy (jej rodzeństwo doświadczyło tego samego i tak samo uważają). Wydaje mi się, że moja partnerka stara się z całej siły, abym ich polubił lub chociaż tolerował, nie jestem w stanie. Mamy o to ciągle okropne kłótnie, po których zastanawiam, się czy związek ma dalej sens, ponieważ chce kiedyś dzieci i nie chce, żeby miały kontakt z takimi ludźmi (są to alkoholicy, niestabilni emocjonalnie, którzy często stosują przemoc, szczególnie po alkoholu). O ile staram się to w jakiś sposób zrozumieć, to jestem już zmęczony i bezradny co mogę dalej z tym zrobić i czy to dalej ma jakąkolwiek przyszłość.
Problem alkoholowy i niechęć do życia. Z czego może wynikać i jak sobie pomóc?
Bardzo nurtuje mnie, wręcz sprawia to depresję, nie wiem, co myśleć, co robić. Nie mam, gdzie odejść, żadnej pracy, pieniędzy na start. Przejdę do rzeczy: 20 lat ogólnie razem, 30 maja 2025 r. minie 16 lat po ślubie. Mąż przez rok chciał walczyć o nasze małżeństwo, zmianę naszego życia, nawet intymnego. Okazał się być takim, jakiego chciałam – czuły, opiekuńczy, troskliwy, namiętny, pożądany, z chemią, magią i więzią, uczciwą miłością. Przestał kryć się z telefonem, zawsze mogę wziąć go w ręce, popatrzeć, co tam ma. Rok temu wdał się w romans z koleżanką z pracy, krążyły plotki, lecz on wszystkiemu zaprzecza, twierdząc, iż nigdy mnie nie zdradził. Zaufałam, a teraz coś mi nie pasuje. Po roku i 3 miesiącach stał się skryty, dwulicowy. Potrafi raz chcieć obłędnego seksu, w sumie jest co wieczór, czasami kłócimy się o noce, że nie przytuli mnie, nie ma spontanicznego seksu i wtulenia podczas snu z jego strony, mojej osoby. I przeplata uczucia, sądząc, że go jaram, że uwielbia ze mną seks, podniecam go i że tylko ja, nikt inny. Robi zdjęcia z całuskami, wstawia na Facebooka słodkie opisy. Odbieram to jako pod publikę, aby ktoś coś zobaczył. Z była koleżanka kochana, nadal pracuje, lecz na moją prośbę zablokował ją wszędzie, a przy mnie ma o niej nagle bardzo złe zdanie, ponieważ nie wiem, w jakim celu podał kobiecie bez mojej zgody mój numer telefonu. Kiedy zapytałam męża, po co, odpowiedział cytat: „ażeby Agnieszka uświadomiła ci, że nic nas nie łączy, nie łączyło, do niczego nie doszło”. Tłumaczę mężowi, że ja mam uwierzyć w to, co ona mówi, czy bardziej, aby on był wobec mnie szczery... Nie ma logicznego toku rozmów ze strony męża, więc zaczęłam miewać obawy, iż oszukuje mnie z kimś, ma kontakt, a potem usuwa, abym nie dojrzała nic. Obiecywał, że nigdy nie wyciszy telefonu, co do czego robi to w momencie, kiedy się posprzeczamy. Nie ma kłótni, jedynie zadra, słowo od słowa, a powody są jedynie takie, że nie przytula mnie w nocy, co uważa, że bardzo uwielbia się do mnie tulić, a nie ma zbliżenia w nocy, które wprowadziliśmy. Do mnie potrafi powiedzieć: „A ty do mnie podchodzisz, zaczepiasz do seksu, przytulasz?” Odpowiadam mężowi, że oczywiście, bo tak jest, chociaż za każdym razem, kiedy podchodzę, żeby nawet, jak to się mówi, zrobić mu loda, on odpycha, nie wychodzi mi po prostu, olewa. Więc po co mam to robić, jak on przytuli przed snem i odwraca się na bok??? I niby sądzi, że zawsze ma na mnie ochotę, jaram go itd. Zaczął nagle mówić, że tematy mamy tylko seksu, tłumaczę, że mnie kręci, podnieca, pożądam, że powinien się cieszyć, a nie narzekać, nie dociera nic, po prostu nic. Kiedy mówię, że powinien udać się do psychologa czy psychiatry, potrafi mi odpowiedzieć, że to ja jestem chora, jemu nie potrzeba pomocy, chociaż popada w silną agresję. Mnie potrafił złapać za szyję, dusił, mówił: „szmata, kurwa”, ale w momencie, kiedy mi powiedział tekst: „ruchasz się z innymi”, i dostał w twarz, strasznie go to zabolało. Poszedł w swoją stronę, kiedy dzwonię, nie odbiera, odrzuca, nie odpisuje na Messengerze, dopiero po jakimś czasie chamskie odzywki. Odbiera, sądząc, że jest sam i był sam, że chce, aby było dobrze, lecz niestety, czuły 10 min potem furiat i tak na okrągło. Mówię mężowi, że zawsze powinien odebrać telefon, że mam podejrzenia, iż takie zachowania świadczą, że spotyka się z kimś. Zaprzecza, więc czemu nie odbierasz? Odpowie, że nie ma potrzeby, wkurwiłaś mnie. W domu zwyczajnie gra na telefonie, nie słucha, co mówię, patrząc w oczy, i chcąc rozmawiać, po prostu jakbym była powietrzem. Mówi mi: „A co, już nic mi nie wolno? Człowiek przy tobie boi się spać, obudzić, bo zawsze wyjesz, robisz dramy, jesteś toksyczna. Ale kocha mnie i pożąda”. Ma tzw. dwie twarze – chwilowo wspaniała osoba, czuła, chcąca seksu, potem taka maruda, agresor, dziwak. Nie wiem, co myśleć, co robić. On od razu powiedział, że nie będzie nigdzie chodził na żadne terapie itp. Kiedyś chodziliśmy, lecz dało jemu to coś na chwilę. Sam mówi, że uwielbia ze mną seks, potem, że nasze życie tylko na tym się opiera. Nie wiem, co mam myśleć, chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy. Sama nie wiem czemu, potrafi powiedzieć, że nie wierzy mi we wszystko, że to ja jego zdradzam, wiedząc, że siedzę całe dnie w domu, sprzątam, gotuję, a potem jeżdżę po niego. Sytuacje się napiętniają, coraz częściej mnie krytykuje, poniża, olewa, robi źle, nic sobie z tego już nie robi, jak robił kiedyś. Aż przestało mi się chcieć malować, dbać o siebie, chcieć z nim nadal być. Nie czuję się kochana, pożądana, atrakcyjna, wyjątkowa, choć mówi mi, że taka jestem. Na odległość, kiedy jeździ do pracy, pisze mi, jak mnie kocha, tęskni, jak ma na mnie ochotę, a kiedy już jesteśmy razem, jest zupełnie inaczej. Potrafił mi powiedzieć, że to ja z niego takiego robię, że wchodzę mu do łba, ryję mu łeb, że przeze mnie taki się staje, że mam szukać sobie faceta na ruchanie. Mówię, że mnie to boli, zadaje ból, ale nic z tego sobie nie robi. Czuję się załamana. On sam mówi mi, że jego zdaniem nie czuję się szczęśliwa, bezpieczna w związku, jak mam się czuć, to nie takie proste. Czy tu są podejrzenia, możliwe, iż mąż gra na dwa fronty, a ja koło zapasowe??? Nie wiem, co robić. On nie chce słuchać, co mam do powiedzenia o moich ranach, bólach, cierpieniach, potrzebach seksu itp. Co ja mam robić? Jestem skora popełnić samobójstwo, nie mam siły, wiary, że ta miłość jest prawdziwa i pożądanie. Jestem nikim, czy to jego wina?? Kiedy mężowi mówię, że napiszę do sądu o przymusowe badania psychiatryczne jego osoby, grozi mi, że wtedy wywali mnie z domu, czyli coś ukrywa, wie, że z nim źle??? Mamy takie coś, że on lubi moje nagie zdjęcia i chce, abym wysyłała mu ok, wysyłam, mówię, że go to podnieca. Ma nawet folder z moimi nagimi zdjęciami w telefonie. Niby docenia, co robię, sądzi, że się zmieniłam, lecz po chwili powie, że ja nigdy się nie zmienię, krytykuje. Jak dojść do prawdy, czy on nie kłamie, czy nie manipuluje itp.? Mąż uważa, że to ja manipuluje, rządzę nim, że ja w coś gram i obserwuję go, doszukuję się czegoś, że to ja jestem debilem, itp. Co myśleć?
Witam, na wstępie zaznaczam, że od 9 lat leczę się na depresję, w tym czasie zażywałem leki, odstawiałem, było bardzo źle, następnie zaczynałem brać na nowo i wszystko wracało do normy, było stabilnie. Od pewnego czasu, ok. 3 miesięcy pomimo brania leków jestem w totalnym psychicznym dołku, w styczniu się rozwiodłem, od listopada zeszłego roku mieszkam sam. Ale od około jak już wspomniałem, 3 miesiące czuje, że jestem sam, nie mam nikogo, wcześniej chciałem być sam, cieszyłem się, jednak teraz wiem, że moje myślenie było błędem, nie potrafię sobie poradzić z otaczającym światem, mam obniżony nastrój, nic mnie nie cieszy, wcześniej chodziłem z uśmiechem do pracy, teraz na samą myśl o tym nie chce mi się żyć, nie chce mi się wstawać, wracam z pracy, idę spać, w pracy śpię, nie mogę się na niczym skupić, nic mi nie przynosi radości, wegetuję, do tego dochodzą myśli, że co ja tu robię? Po co ja się męczę? Nienawidzę tego, tak naprawdę rozwód był z mojej winy, bo tego chciałem, teraz żałuję, wcześniej było mi źle, teraz jest jeszcze gorzej, przypominam sobie dobre chwile z żoną, to jest bardzo dobrą osobą, teraz widzę, że popełniłem bardzo duży błąd, zacząłem pić więcej alkoholu, bardzo zaniedbałem siebie, przytyłem, nie mam siły się do niczego zmotywować, chciałbym uciec, ale nie mam dokąd… wszystko mnie przytłacza…. Czuję, że w pewnym momencie pęknę… że nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć, poskładać, chciałbym powiedzieć byłej żonie, że bardzo jej dziękuję za to, jaką była, że mi jej brakuje… boję się że w pewnym momencie nie dźwignę tego wszystkiego…. Że już nie będę miał siły… nie wiem co mam robić? Rezygnacja, brak motywacji, brak chęci, przygnębienie, przytłoczenie, samotność, przegrane życie… myśli samobójcze… nie potrafię nawiązać relacji… zostałem sam… nie mam nikogo… w środku krzyczę, na zewnątrz udaję że jest super… jak mogę sobie pomóc?
Witam,
Mój problem polega na tym, iż jako 19-latka rozstałam się z chłopakiem (20-latek) na rok. Po roku do siebie wróciliśmy.
On miał dwie partnerki seksualne, ja żadnego innego partnera. Przeszkadzało mi to, ale chciałam z nim być. Dziś jako 36-latka mam z tym ogromny problem, który pojawił się, kiedy w łóżku przestało się układać. Zaczęłam zadawać pytania szczegółowe na temat tamtych dziewczyn. Dziś (rok od początku rozmów o jego przeszłości) prawie się rozstajemy. Bardzo chcę z nim być, mamy dzieci, ale nie umiem znieść myśli, że miał inne, inne pragnął, ja nikogo. Tak szybko mnie zastąpił....i wiem, że to było 18 lat temu, ale nie umiem sobie z tym poradzić i niszczę to małżeństwo. Czasem żałuję, że wtedy mając wiedzę, że miał inne, do niego wróciłam. Zdaje sobie sprawę, że był sam, układał jakoś życie....ale ja nie miałam nikogo....i to chyba boli najmocniej. Nie umiem z nim już normalnie funkcjonować, bo ciągle widzę go z nimi.
Witam. Od pewnego czasu czuję, że lepiej byłoby wszystkim, gdybym zniknęła z ich życia, a zwłaszcza męża. Jesteśmy małżeństwem 23 lata. On był moim pierwszym chłopakiem i ostatnim. Mamy trzy córki, najmłodsza 15 lat i tylko ona jeszcze z nami mieszka, dwie starsze już na swoim. Od kilku miesięcy może dłużej mam wrażenie, że mu przeszkadzam. Jest dobrze (wg niego) jak się nie odzywam, robię swoje on swoje, wieczorem obejrzymy film i to tyle ze wspólnie spędzonych chwil. W łóżku coraz rzadziej dochodzi do zbliżeń. Niby mnie przytuli, ale to nie jest takie prawdziwe przytulenie, a raczej powalenie na mnie ręki i tyle. Gdy tylko odezwę sie, że coś mi nie pasuje, że mało rzeczy razem robimy, że nie czuje się ważna dla niego, to albo stwierdza że wymyślam, albo kończy się okresem milczenia i udawania ze wszystko jest w porządku przecież!? I ta cisza trwa, dopóki ja się nie odezwę pierwsza. Gdy już coś uda nam się ustalić, gdzieś razem wyjść to głównie z mojej inicjatywy. Jak on ma coś wymyślę to raczej nie doczekałabym się. Żadna terapia małżeńska nie wchodzi w grę, bo on nie widzi problemu i obcym ludziom nie będzie nic opowiadał. Ja wychowałam dzieci, mąż wciąż pracował, nigdy nie poczułam, że jest mi wdzięczny za cokolwiek, a sam oczekuje pochwał za wszystko. Jak dzieci były małe, to żyłam i jakoś to funkcjonowało, teraz jak dzieci dorosłe to sami ze sobą nie wiemy, jak żyć...