Left ArrowWstecz
Jak przyjąć krytykę od bliskiej mi osoby?
User Forum

Martyna

2 lata temu
Julia Gavryshchuk

Julia Gavryshchuk

Dzień dobry. Zaciekawiam się, co Pani ma na myśli pisząc "przyjąć"? Jeśli krytyka jest odpowiedzią na Pani prośbę, tzn chciała Pani usłyszeć opinię tej osoby ('krytykującej'), w takim wypadku może Pani się z tą opinią zgodzić lub nie. Idąc tym tropem, jeśli Pani się z tą opinią zgadza i chce coś zmienić w swoim zachowaniu, może Pani się przyjrzeć, jak to na Panią wpływa i w czym utrudnia życie / relacje itd. Jeśli natomiast jest to "krytyka" wypowiedziana w Pani stronę bez pytania, może Pani się zastanowić, czy chce ją Pani przyjmować. Możliwe, że pomogłaby Pani praca w obszarze budowania granic. Pozdrawiam, Julia Gavryshchuk
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Matusiak

Agnieszka Matusiak

Na początku zastanowiłabym się czy jest to krytyka słuszna czy nie słuszna. Jeśli nie słuszna, nie zgadzamy się z nią, wydaje się zupełnie nie zgodna z naszym systemem wartości czy przekonaniami, należy ją odrzucić i nie zajmować się tymi zdaniami. Jeśli słuszna czyli zgadzam się z nią, widzę że ktoś chce dla mnie dobrze i w pewien sposób ma rację co do mojego zachowania, mogę ją przyjąć i zastanowić, co chce z tym zrobić, wprowadzić zmiany, popracować nad swoimi wadami czy zachowaniami. Jeśli zgadzam się z tym, a jednocześnie trudno przyjąć mi tę prawde, mogę przyjrzeć się relacji z tą osobą, co takiego sprawia, że jest tak trudno, może jakieś wcześniejsze wspólne doświadczenia, a może moje cechy mi to utrudniają. Można to zrobić wspólne z psychoterapeuta, przyglądać się tej konkretnej relacji i uczyć asertywności. Powodzenia.
2 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Mam ponad 40 lat, rodzinę. Od lat borykam się z problemem przeżywania i powracania sytuacji z mojego życia, które były czy mogłyby być niebezpieczne.
Dzień dobry Mam ponad 40 lat, rodzinę. Od lat borykam się z problemem przeżywania i powracania sytuacji z mojego życia, które były czy mogłyby być niebezpieczne. Jak wytłumaczyć sobie, że np. zdarza się, że dziecko pod opieką nie zawsze jest 100% czasu idealnie pilnowane w domu, tak mi się zdarzyło. Wzięło przewód pod napięciem, choć normalnie zabezpieczony. Mogło wziąć do ust i być porażone. Na szczęście zauważyłem to w porę? Nie wiedziałem o tym przewodzie w danej chwili, jestem dość wyczulony na temat bezpieczeństwa, nie mogę tego sobie darować. Pamiętam, jakby piorun we mnie wtedy uderzył. Gdybym przewidział... Ale nie pamiętałem o tym przewodzie. Zresztą chodzi też o inne sytuacje. Długo to później przeżywam. Czasami wracają one po latach. Jak sobie z tym radzić? Bardzo dziękuję za odpowiedź, jest ona dla mnie bardzo ważna. A ostatnio tyle rzeczy zawalam, że widzę po sobie, że granica do depresji jest wręcz niemal przekroczona. Jestem osobą sentymentalną, wrażliwą, ufam ludziom z natury. Taki i poeta ze mnie. Pozdrawiam serdecznie
Czy treści o zdrowiu psychicznym mogą wpływać na intesyfikację myśli samobójczych?
Czy treści o zdrowiu psychicznym mogą wpływać na intesyfikację myśli samobójczych? Tematy zdrowia psychicznego i ciężkich przypadków mnie interesują, ale nie wiem czy sobie czegoś przez przypadek nie wymyślam. Też się zastanawiam czy to, że tu piszę nie pogarsza mojego samopoczucia.
Witam, mam problemy i zmagam się z depresją
Witam, mam problemy i zmagam się z depresją, mam myśli samobójcze, nie wiem, do kogo się udać aby mi pomógł?
Czemu nie potrafię być sobą przy innych ludziach?
Czemu nie potrafię być sobą przy innych ludziach?
Mąż od zachorowania na depresję wniósł o rozwód, zrzuca na mnie winę, nie jest sobą
Postaram się napisać zwięźle. Mąż był cudownym człowiekiem, empatycznym, inteligentnym, wesołym, rodzinnym. Zawsze mi mówił jaki jest szczęśliwy że mamy siebie, jak bardzo mnie kocha. Po kolei spotkało nas: najpierw było moje poronienie, potem ogromne obciążenie finansowe, czyli kupno domu, pogorszenie się warunków pracy, covid, starania się o dziecko i ten stres związany z badaniami dlaczego nie zachodzę w ciążę . Potem zagrożona ciąża, krwawienia, wylądowanie w szpitalu pod koniec ciąży, stres związany z pierwszymi dniami życia dziecka. Moja depresja poporodowa. Myślę, że ma trochę wyrzutów sumienia, że jak powiedziałam, że potrzebuje pomocy to nie zareagował. Potem samobójstwo jego najlepszego przyjaciela. Moja zmiana pracy i że na początku nie potrafiłam pogodzić pracy z domem. Za bardzo oparłam się o niego, a za mało ja dałam tego oparcia jemu, tak jak dawniej dawałam. Nie byłam troskliwa i nie tworzyłam domu za co mnie kochał. A też tego potrzebował, bo spadła na niego opieka nade mną, dzieckiem i jeszcze dom miał na głowie. Nie potrafił mi powiedzieć o swoich problemach i dusił je w sobie. Jesienią widziałam, że coś jest nie tak, ale mówił, że ma problemy z pracą. Aż w końcu wszystko go według mnie przerosło. W styczniu wyszłam z depresji myślałam, że będzie już wszystko dobrze. A w lutym zakomunikował, że ma depresję. Jest nieszczęśliwy i chce rozwodu. Nie chciał iść na terapię dla par, powiedział, że to nie ma sensu, zresztą on w niczym nie widzi już sensu. Po tym normalnie chodziliśmy do łóżka, wychodziliśmy razem i widziałam wtedy w jego oczach mojego męża. Jak widziałam, że coś zaczyna do niego docierać, to budował mur. W kwietniu złożył pozew o rozwód i się wyprowadził na moją prośbę. Na początku jeszcze się zastanawiał nad powrotem, ale teraz jest zdecydowany na rozwód. Kiedy przyjeżdża do córki nieraz widzę smutek i żal że wychodzi, a niekiedy prawie ucieka z irytacją. Potrafi w ciągu chwili tak poprostu stać się inny. Leczy sie psychiatrycznie, ale widzę tylko, że się pogarsza. Od lipca znów zacznie chodzić do psychologa. Nie wiem czy w ogóle on dostrzega nagłe zmiany w swoim zachowaniu. Wypomina mi, że musiał się wyprowadzić po złożeniu pozwu. Od swojej mamy się odciął, bo go krytykuje, ona go zna i widzi, że nie jest sobą, że będzie tego żałować, bardzo martwi się o niego, nie ma dnia, żeby nie płakała. Za to zbliżył się do ojca (jego rodzice są rozwiedzeni), który nie zauważa zmian u niego. Tylko, że on nie zna mojego męża tak dobrze. Od dzieciństwa mieli dość okrojony kontakt. Mój mąż zawsze mówił że ma z nim kontakt bo ojciec pomaga mu w różnych rzeczach w domu i że nigdy mu nie pokazuje jaki jest naprawdę. Mąż zaczął mówić, że jestem toksyczna. Że tak naprawdę tylko wmawiam sobie, że go kocham. A jednocześnie mówi ,że jedynymi osobami na świecie, które go kochają to ja i nasza córka. Mówi, że go kontrolowałam przez telefon pisząc „co porabiasz?” albo „o której będziesz?”. Zarzuca mi, że sprawdzałam jego komórkę (nigdy, przez 15 lat związku, nie przejrzałam mu telefonu). Wypomina mi, że jak córka miała z 2-3 miesiące i pojechał z koleżanką na parogodzinny wyjazd służbowy to, że widział, że byłam zazdrosna jak wrócił choć o tym nie mówiłam. Ale chodzi o to ,że jak mi to powiedział to byłam w szoku, bo ja byłam przekonana, że pojechał na ten wyjazd z kolegą, więc jaką on zazdrość widział? To ja nie wiem. Byłam zazdrosna owszem. Ale ja wiedziałam, że cieleśnie mnie nigdy nie zdradzi. Byłam zazdrosna o jego kontakty z innymi kobietami, bo on potrafi o bardzo intymnych rzeczach rozmawiać z nimi i dużo im mówi o nas. A mi to nie pasuje co wiele razy mu mówiłam. Nawet nie chce sobie przypominać za co mnie pokochał. Uważ,a że zbuduje sobie szczęście beze mnie. Widzi we mnie tylko osobę z depresja poporodową nie widzi, że już mi przeszła. Uważa, że na dłuższą metę te rozstanie tylko dobrze nam zrobi. Że sobie radzę i że mi jest lepiej bez niego. Wszyscy pamiętają jacy byliśmy szczęśliwi z powodu zaręczyn i ślubu, a on mi powiedział w marcu, że oświadczył się i wziął ze mną ślub, bo bał się, że sobie coś zrobię. Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzi. Zawsze miałam epizody uczucia smutku, ale myślałam że to normalne, że nie zawsze jest się szczęśliwym. Nikt nigdy mi nie powiedział, że coś ze mną nie tak. Teraz psycholog powiedział, że mogłam chorować na dystymie od paru lat. Jego psycholog powiedział mum że logicznie mówi i że depresja pomogła mu odejść ode mnie. Moja psycholog przypuszcza, że odszedł, bo podświadomie chce nas chronić przed samym sobą. Ponieważ nie wie co się z nim dzieje. Kiedy powiedziałam o tym mężowi powiedział że „być może” i że zapyta się psychologa. Nie poznaje ludzi na ulicy, inteligentny i wykształcony człowiek, a ma problem z czytaniem ze zrozumieniem wiadomości. W maju mu przeczytałam to co zapisałam sobie o moich uczuciach i widziałam wzruszenie, potem się tego wypierał. Dałam mu prezent na pamiątkę, patrzył się jakbym mu dała jadowite stworzenie i powiedział że otworzy dopiero po rozwodzie. Jednocześnie widzę (zresztą rodzina też) że lubi moje towarzystwo i lubi ze mną rozmawiać. Moja Babcia i teściowa uważają, że coś go dręczy. Im bardziej ja lub rodzina próbujemy mu wytłumaczyć, że się myli tym bardziej reaguje na to złością i ucieczką. Kocham go, zależy mi na nim, nie chce rezygnować z tej rodziny, ale zaczynam dostrzegać że to nie ma sensu. Mój Mąż zniknął i pojawił się jakiś dziwny mężczyzna na jego miejscu. Zastanawiam się czy może on poprostu taki byl, tylko mnie kochał, więc był dla mnie inny. Ale jak mogłabym tego nie zauważyć przez 15 lat związku? Chce jego szczęścia nawet kosztem swojego, ale nie wiem co na niego wpływa czy depresja, a może rzeczywiście mnie już nie kocha? Jak mam się pogodzić z jego odejściem? Zaakceptować jego decyzję? Nie mam jak go nie widzieć, bo mamy córkę 2,5 letnią. Tak bardzo go kocham i brakuje mi mojego Męża. Tego cudownego zabawnego, dobrego i pracowitego mężczyzny który zawsze był gotowy pomagać innym. Przeciwnika rozwodów i zwolennika ratowania związków.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!