Left ArrowWstecz

Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną.

Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną. Teraz szukam pracy, a przyznam szczerze, to we mnie wywołuje lęk. Po pierwsze mieszkam na wsi i nie mam czym dojeżdżać do miast. Po drugie nie wiem, czy sobie poradzę, jak już znajdę pracę. Moje życie to teraz same problemy i zmartwienia. Mam dość, chciałabym zniknąć z tego świata. Nie wiem, co u mnie wywołuje te lęki?
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry Pani Olgo,

poważna zmiana życiowa, jaką jest poszukiwanie i podjęcie pracy, dla wielu osób jest sytuacją nową, stresującą, powodującą lęk i niepokój. Pani widzi w tej sytuacji dodatkowe problemy związane z dojazdami. 

Na początek proszę rozważyć poszukanie wsparcia w Pani najbliższym otoczeniu - rodzina, znajomi, spotkania mogą pozytywnie wpłynąć na Pani stan emocjonalny, a może też najbliższe osoby będą źródłem informacji o pracy. 

Po drugie myślę, że dobrze byłoby się zwrócić po pomoc do doradcy personalnego czy pracowników socjalnych pomagających w poszukiwaniu pracy, aby wiedzieć, gdzie, jak to robić i czy nie trzeba podnieść swoich kwalifikacji. W obecnych czasach nie zawsze jest konieczność dojazdów do pracy, często przynajmniej część obowiązków pracownik może wykonywać on-line. 

Na koniec niepokojąco brzmią Pani słowa o chęci zniknięcia z tego świata, jeśli takie myśli są częste, zachęcałabym do kontaktu z psychologiem.

Pozdrawiam

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Joanna Sokołowska-Jachyra

Joanna Sokołowska-Jachyra

Pani Olgo, to naturalne, że odczuwa Pani niepokój w obliczu nowego wyzwania, jakim może być podjęcie pracy. Zwykle, gdy mamy wyjść poza naszą tzw. strefę komfortu, do tego, co nieznane, czujemy lęk. Ale proszę pamiętać, że zmiana daje szansę na rozwój, a zmianie zwykle towarzyszy lęk. Gdy zostajemy z lękiem sam na sam, może on rosnąć, przybierać ogromne rozmiary w naszej głowie. Najlepszym sposobem na lęk jest stawienie mu czoła. Natomiast gdy będziemy unikać sytuacji lękowych, lęk pewnie zacznie rosnąć. Może tworzy się w Pani umyśle mnóstwo czarnych, lękowych scenariuszy - co pójdzie nie tak, jakie jeszcze przeszkody się pojawią. Ale to są tylko myśli, myśli nie są faktami i na szczęście nie wszystkie myśli i interpretacje, które pojawiają się w naszym umyśle, są prawdziwe. Proszę pomyśleć o swoich zasobach, swoich mocnych stronach, które Pani ma, a które pomagały do tej pory radzić sobie z rzeczywistością, pokonywać te trudności. Proszę pomyśleć o sobie przez pryzmat swoich zasobów, a nie ograniczeń. Powodzenia!

2 lata temu
Magdalena Gajewska

Magdalena Gajewska

Dzień dobry,

Lęk, który się pojawia, jest jak najbardziej naturalny. Często odczuwamy niepokój w obliczu nowej sytuacji, zwłaszcza po długiej przerwie od pracy i chęci rozpoczęcia nowych działań. Pojawiające się dręczące myśli i zamartwienia mogą wynikać z naturalnego niepokoju o własną sytuację. Może warto zastanowić się jakiej pracy szukam, czy byłaby możliwość pracy zdalnej i jak mogłabym zorganizować transport. Gdy pojawiają się myśli automatyczne, na które nie mamy wpływu, typu: ”Nie poradzę sobie, Jestem do niczego”, nasz mózg, który działa jak rzep na negatywne doświadczenia i jak teflon na  pozytywne, będzie pielęgnował te pierwsze. Mózg przyciąga negatywne informacje, bo najważniejsze jest dla niego bezpieczeństwo. Świadomie jesteśmy w stanie przetworzyć od 5-9 nowych informacji na 1s, natomiast podświadomie aż ponad 2 miliony informacji. Co możemy z tym zrobić?

1. Nie dolewaj oliwy do ognia, czyli nie dokładaj negatywnych myśli, tylko dołóż nowe myśli, bardziej wspierające.

2. Zauważaj swoje myśli i zapytaj siebie: Co oznacza dla mnie dana myśl? Skąd to wiem? Czego potrzebuję? Co w związku z tym? Czy są inne opcje? Co to zmienia?

3. Zmiękczaj swoje przekonania i unikaj uogólnień. Skąd mogę wiedzieć, że sobie nie poradzę, skoro jeszcze nie wiem, gdzie będę pracować. Zamień słowa takie jak: Muszę na Chcę, Trzeba na Warto, a Nigdy na Czasami.

4. Oddzielaj myśli od faktów i uczuć a zamiast oceny, obserwuj swoje myśli. Myślę, że nie mam pracy-jest to fakt. Czuję strach- to uczucie. Nie dam rady- to już ocena, bo przecież nie wiem, czy dam radę, dopóki nie spróbuję.

Myśli są jak autobusy, nie musisz do nich wsiadać, a nawet jak wsiądziesz, to zawsze możesz wysiąść.

2 lata temu

Zobacz podobne

Witam. Przepraszam, ale nie wiem od czego zacząć. Całe moje życie to ciągłe zmartwienia i strach.... Odkąd pamiętam to bałam się swojego taty. Potrafił krzyczeć.... Nie raz się dostało w skórę... Całe moje rodzeństwo się go bało. Nie mówiąc o mamie, która też dostawała od niego nie raz.... Odejść się bała.... Tata zmarł... Niby wszystko powinno być ok ale.... Mama od kilkudziesięciu lat jest alkoholiczką....nie chce się leczyć. Nie wszczyna awantur... ale mam do niej żal że nie mam w niej wsparcia chociażby przy dzieciach... Boje się je z nią zostawić...strach również jest o mamę, że się jej coś stanie a ja nie zdążę jej uratować...nigdzie przez to nie jeżdżę.... Bracia tego nie rozumieją.... Oni sami jeżdżą na wycieczki, wakacje a ja ciągle w domu....Zawsze sobie obiecałam,że nigdy nie będę miała takiego życia jak moja mama... I co? Poznałam swojego męża 17lat temu. Przed ślubem mieszkaliśmy z 3 lata. Był miły,kochający,opiekuńczy.. pokochałam go za jego miłość do mnie. Ale jak to w życiu bywa, kiedy pojawiły się dzieci mój ukochany mąż stał się toksyczną osobą.. ciągle krzyczy na dzieci jak nie posprzątają... Jak coś nie po jego myśli to zaraz rzuca wszystkim co mu stanie na drodze, albo nawala w drzwi, albo w ściany... Zaczęłam się go bać... na terapię nie chce iść ani nawet do żadnego lekarza.. prośby groźby nie pomagaja...Historia lubi się powtarzać ... Najpierw mama teraz ja.... Chciałabym iść na terapię, bo sobie z tym wszystkim nie radzę ale boje się wydać pieniądze bo się będzie czepiał, że na głupoty wydaje... A nie mam jak za jego plecami bo mamy wspólne konto. O wszystkich wydatkach na co i ile wie. Nawet nie mam się komu wygadać. Nie mam koleżanek przyjaciół. Bracia za daleko ale oni mają swoje życie... A ja muszę z tym wszystkim być sama...
Dzień dobry, Proszę o pomoc, a może radę tutaj, bo po pierwsze nie mam z kim porozmawiać
Dzień dobry, Proszę o pomoc, a może radę tutaj, bo po pierwsze nie mam z kim porozmawiać, a po drugie łatwiej się pisze niż mówi. Mam problem z rodziną męża, albo ze mną jest problem, sama nie wiem… Jestem mężatką od 10 lat, mam 2 dzieci, 7 i 4 lata, mieszkam u teściów, mam oddzielne wejście, ale większość czasu spędzam na dole u nich ze względu, że moje dzieci lubią tam chodzić, bawić się i jeść. Często dzielę kuchnię z teściową, wspólnie gotujemy, jemy. Wkurza mnie dość często, bo ja uwielbiam czystość, porządek, ona nie, bynajmniej jej na tym nie zależy, chyba że spodziewa się gości. Ogólnie moi teściowie są ok, teść głównie bardzo mi pomógł przy wychowaniu dzieci i w ogóle wydaje mi się, że mogę na nich polegać. Każdy ma wady i zalety. Mój problem polega na tym, że mój mąż ma siostrę starszą, której ja bardzo nie lubię. Jest mężatką, ma dzieci w wieku moich, co gorsze mieszka kilka domów ode mnie. Dom, w którym mieszkam, nie jest ani moją, ani męża własnością, teściowie twierdzą, że to będzie nasze, zainwestowałam sporo pieniędzy w ten dom już. Siostra męża jest bogata, ma swoją firmę, jak dla mnie jest pewna siebie, zarozumiała, uważa, że wszystko jej wolno, przyjeżdża kiedy chce, bierze z podwórka, garażu, co chce w nocy o północy, bardzo mnie to irytuje. Kiedy nie wyjdę na podwórko, widzę ją, jej dzieci i męża. Nie znoszę ich wszystkich, dzieci chwalą się wszystkim, czego oni nie mają i w ogóle. Nie umiem sobie z tym poradzić, nie lubię z nimi rozmawiać, teściowa jest w nich zapatrzona. Mój mąż widzę, że jest zmęczony sytuacją ,to jego jedyna siostra, mieli dobrą relację, ale wydaje mi się, że przyczyniłam się tym, że ich unikam, że nie spotykają się jak kiedyś, nie wiem jak kontakt telefoniczny, nie pytam. Odnoszę wrażenie, że wszyscy mają o to pretensje do mnie, bo co ona mi niby takiego zrobiła – i w sumie nic, ja po prostu nie mam o czym z nią rozmawiać, nie przypadła mi do gustu od 1 spotkania. Często się kłócę z mężem o to, nawet nie wiem, czy mi na nim zależy, czasami myślę, że muszę dać radę, bo dzieci mamy. Nie stać mnie, żeby wziąć kredyt i się wyprowadzić. Czy jestem zazdrosna, bo ona ma pieniądze, nie wiem sama, może…na pewno łatwiej by mi się żyło, nie jest tak, że żyję od 1 do 1. Pochodzę z rodziny, w której nigdy się nie przelewało, teraz mój status finansowy się poprawił. Opisałam długo ,a miało być w skrócie ,w każdym razie liczę na pomoc, może wsparcie i wnioski czy ja wymyślam sobie problemy, bo sytuacja mnie dobija, nie potrafię cieszyć się każdym dniem.
Jak poradzić sobie ze stratą ukochanego zwierzaka i odzyskać kontrolę nad życiem?
W swoim życiu przeżyłem już naprawdę wiele upadków, bólu, cierpienia. Nie chodzi tu jednak o rywalizację kto miał gorzej. Fakt jest taki, że każdy z nas coś w swoim życiu przeżył, każdy przeżywa coś inaczej i radzi sobie na swój sposób z trudnościami w życiu. Niestety wtorek okazał się dniem, który złamał mnie na kawałki. Kiedy musiałem podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu i po trzynastu latach pożegnać moją najukochańszą psinkę, tym bardziej że od kilku lat praktycznie tylko ją miałem w swoim życiu i była całym moim światem. Miałem ją od małego, kiedy to adoptowałam ją ze schroniska, od szczeniaka, gdy miała zaledwie 3 miesiące. Rozstanie z nią tak wyczerpało mnie emocjonalnie, że w czwartek wieczorem po pracy włączyłem sobie pranie, potem laptopa. Ale tak mnie zmuliło, że musiałem się zdrzemnąć z godzinkę, dwie. Ta drzemka jednak okazała się tak twarda i długa, że obudziłem się dopiero w piątek rano, tak jak się położyłem w czwartek po pracy w ciuchach. Jedno szczęście że nie zaspałem do pracy, bo akurat wczoraj, w piątek miałem na godzinę jedenastą ortopedę i dopiero po wizycie u lekarza jechałem jeszcze na kilka godzin do pracy.... Z kolei wczoraj po pracy posiedziałem trochę na necie, a spać poszedłem równo o północy. Tak jak z reguły chodzę spać codziennie. Dziś przy sobocie gdyby kolega około 13:30 nie obudził mnie telefonem, to nie wiem do której bym spał i o której sam bym się "wybudził" z tego snu... Czuję jakbym po stracie mojego pieska stracił częściowo kontakt z rzeczywistością i kontrolę nad życiem...Jak sobie z tym poradzić? Jak pogodzić się z jej odejściem?
Mam bardzo trudny czas, narzeczony nawiązał relację z inną kobietą.
Witam, mam bardzo trudny czas, narzeczony nawiązał relację z inną kobietą. W moim odczuciu ona stała się dla niego ważniejsza, twierdzi, że mają więcej wspólnych pasji, jest bardziej pewniejsza siebie, mimo że chce on ratować nasz związek, to ja każdego dnia czuje, że to wszystko mnie przerasta. Słowa, które powiedział, bardzo mnie zabolały, że nie rozumie, dlaczego będąc ze mną, ciągnie go do innej. Mam wrażenie, że to ja tylko kocham, mimo że przez to, co się wydarzyło w całym naszym związku, wstawienie się za mną czy po mojej stronie nigdy nie było mocną stroną. Ale ja już się czuje zbyt samotna, każdego dnia to wraca ta myśl, że on nie wie, czy kocha mnie, czy tamtą. Męczy mnie to od środka strasznie, a nie chce nikomu z otoczenia o tym mówić, bo bardzo się tego wstydzę, pogubiłam się w życiu. Zawsze byłam skryta nieśmiała, ale teraz już całkiem mam wrażenie, że się zamykam na wszystkich. Jak mam postępować, żeby to przetrwało i bym mogła być osoba, która chce ?
Od 8 lat trwa beznadziejna passa życiowa. Czuję się bezradna i bezwartościowa.

Od 8 lat mam bardzo trudną sytuacje życiową. 

Dużo się działo negatywnych zdarzeń, zdrady mojego ex męża, również podczas mojej ciąży. Kupno domu, w którym nadal mieszkam z córkami. Ale jest niewykończony, a ja nawet nie wiem czy będę mogła w nim zostać. Podczas tych 8 lat były też lepsze momenty, ale przeważał ogólny stres i poczucie osamotnienia. Małżeństwo skończyło się tym, że dowiedziałam się o ciąży kochanki męża. Dzieci miały wtedy 2,5 roku i 7 ( pierwsza klasa). Szczerze mówiąc było mi ciężko po rozwodzie, ale bardzo szybko i dobrze sobie poradziłam. 

Minęły już 3 lata. Po półtora roku związałam się z partnerem, który był niedostępny emocjonalnie, dawał mi ciepło - zimno. Rozstaliśmy się trzy miesiące temu po półtora roku związku, po tym jak odkryłam, że mnie również zdradzał. 

Jestem strasznie rozbita, bo nie mam sił zaczynać wszystko od nowa. Moje marzenie o ciepłej, kochającej rodzinie ( której też nie miałam w dzieciństwie) pękło jak bańka mydlana. Czuję się bardzo samotna i pusta w środku. Nie wiem jak poradzę sobie z domem. Czuje, że nie ma w nim życia takie jakie miało być. Jest wciąż nieskończony, nie umiem zapewnić córką, wszystkiego, czego one potrzebują i co ja bym im chciała dać. 

Czuję się bardzo bezwartościowa. Zaczęłam zbierać się po nieudanym związku i tłumaczyć sobie, że tak jest lepiej, że powinnam skupić się na dzieciach to wydarzyła się kolejna tragedia. Dwa tygodnie temu zmarła nagle najlepsza przyjaciółka mojej starszej córki. Rozbiło mnie to doszczętnie. Jestem bardzo rozbita i boję się, że to wszystko za bardzo odbije się na moich córkach. Szukam zawsze jakiś pozytywów każdej sytuacji, ale już nie widzę ich, nie umiem sobie wytłumaczyć, że to kiedyś się zmieni, bo zła passa trwa zbyt długo.

wypalenie zawodowe

Wypalenie zawodowe - przyczyny, objawy i jak sobie z nim radzić?

Czy czujesz się ciągle zmęczony i zniechęcony do pracy? Możliwe, że doświadczasz wypalenia zawodowego – stanu wyczerpania, który dotyka coraz więcej osób. To poważny problem wpływający na zdrowie psychiczne – sprawdź, jak sobie z nim radzić.