
Mam problem z partnerem. Odkąd pamiętam miał problem ze sobą przez "trudne dzieciństwo". Od jakiegoś czasu zauważyłam że ucieka od problemu i zaczął brać narkotyki
KK
Danuta Pakosz

Zobacz podobne
Dzień dobry. Moja sytuacja wygląda tak, że miesiąc temu zrezygnowałam z pracy, gdzie stosowano wobec mnie mobbing - na tyle silny, że boję się podjąć nowej pracy, boję się, że będę poniżana. Mam do wyboru tylko produkcję, pracę na kasie lub w call center, bo jestem tylko po liceum, mimo, że skończyłam 30 lat, co mnie dobija. Czuję się życiową ofermą, w tym wieku już powinnam coś osiągnąć, a boję się panicznie kontaktów z ludźmi, więc żadna praca z klientami albo szukanie znajomości nie wchodzi w grę. Niby mogłabym podjąć naukę, ale żaden kierunek nie wzbudza mojego zainteresowania, szczególnie biorąc pod uwagę, że jestem humanistką - po tego typu kierunkach albo trudno dostać pracę, albo trzeba pracować z ludźmi, czego nie jestem w stanie zrobić. Poza tym nie wyobrażam sobie pracować od poniedziałku do piątku, a potem uczyć się w weekendy - moja energia życiowa jest bliska zeru, najchętniej bym spała, straciłam swoje hobby. Przez ostatnie 10 lat nadużywałam alkoholu, teraz postanowiłam go odstawić, bo, zamiast przyjemności, dawał mi tylko zjazd psychiczny. Z tym, że teraz mój nastrój też jest słaby - myślałam, że odstawienie sprawi, że poczuję się choć trochę lepiej. Jestem umówiona na terapię, ale nie wiem czy nie zrezygnuję, bo wstyd mi tam iść i rozmawiać z obcą osobą. Aktualnie mieszkam z chłopakiem w jego mieszkaniu i coraz bardziej czuję się jak intruz, pasożyt, bo nadal nie znalazłam pracy. Załatwianie spraw w urzędzie, załatwianie lekarza, chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne - to mnie przerasta, mam problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, pustkę w głowie, często potem płaczę. A gdy ktoś jest dla mnie niemiły, moje poczucie wartości spada do zera i mam ochotę się schować i uciec. Co zrobić w mojej sytuacji? Dodam, że od dziecka jestem nieśmiała i od dziecka byłam za to poniżana w szkole, a potem w różnych pracach. Nie mam znajomych, nawet gdybym chciała ich mieć, to nie umiem zainicjować kontaktu, boję się, że będę oceniana i nie będę miała o czym rozmawiać.
Czy moja miłość do niego się skończyła? Przez 10 lat jestem (po miesiącu zerowego kontaktu z nim od razu będę przygotowana do oficjalnego zerwania i rozstania) w toksycznym związku, ponieważ mój chłopak jest alkoholikiem i nie szanuje kobiet. Nigdy jemu szczerze nie zależało na mnie :( W trakcie przerwy w związku, którą ja zorganizowałam, poczułam ulgę, spokój i radość. To ja zawsze pierwsza do niego pisałam, dzwoniłam czy przychodziłam do niego – na moje szczęście rzadko kiedy mnie zlewał czy zbywał. On pochodzi z patologicznej rodziny, gdzie jego ojciec jest alkoholikiem, a jego matka jakaś dziwna. W przyszłym roku nie wiem, czy dotrwam z nim 11 lat, ponieważ jest mi on już obojętny, olewam go i daję mu odczuć, że też mi nie zależy (a on wtedy powiedział, że on woli, jak ja pierwsza inicjuję kontakt). No i nie mam ochoty spędzać z nim czasu, a on chciał, ale pozbyłam się go pod pretekstem wyjazdu na studia do innego miasta, szkoły i pracy. W głębi duszy coś do niego czuję, bo nie zerwałam z nim natychmiast po tym, jak zaczął ćpać, być agresywny czy w mojej obecności nadużywać alkoholu. Najbardziej obawiam się, że może się obrazić, że urwałam kontakt tak nagle. Co robić? Zbliża się koniec roku, a ja naprawdę chciałabym domknąć ten rozdział do końca i od nowego roku zacząć wszystko od nowa i cieszyć się z tego, że tym razem będę szczęśliwą singielką, a nie taką już zdesperowaną desperatką jak 10 lat temu.
