Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Mam pytanie, bo wydaje mi się to trochę dziwne.

Mam pytanie, bo wydaje mi się to trochę dziwne. Mam 18 lat a moje nastawienie do życia jest takie, że jest ono krótkie, że czas tak szybko mija, sekunda za sekundą, minuta za minutą, że pozostało mi max. paredziesiąt lat, które minął tak szybko, jak te 18 pierwszych. Mam przekonanie, że wiele czasu zmarnowałam i że nie zdążę wiele zrobić. A moi rówieśnicy wręcz odwrotnie mówią, że życie jest długie. Nie jest to jakaś obsesyjna myśl, ale jest dość głębokim przekonaniem. Czy to jest normalne i skąd się bierze?
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Z pewnością zwraca uwagę, że zajmuje się Pani tym, co będzie, a nie korzysta z chwili bieżącej. Temat jest z pewnością do pogłębienia. Dlaczego nie czerpie Pani radości z bycia tu i teraz? Obsesyjne rozmyślanie o przyszłości, jak i ruminacje dotyczące przeszłości utrudniają funkcjonowanie, a nie zmieniają sytuacji. To, o czym Pani pisze, może wynikać np. z lęku przed śmiercią, przemijaniem. Zastanawia mnie, w jaki sposób troszczy się Pani o siebie każdego dnia, jak to jest z realizacją pragnień, potrzeb, z relacyjnością, nadawaniem sensu życiu. zachęcam do głębszego zaanalizowania tematu.

Pozdrawiam

Katarzyna Waszak

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

z tego co Pani pisze te myśli i towarzyszący im niepokój pochłaniają Pani uwagę, mimo że jak Pani napisała nie są obsesyjne. Może się wydawać, że młode osoby (tak jak Pani rówieśnicy) widzą przyszłość jako długi, bliżej nieskończony czas. U Pani być może jakieś czynniki wpłynęły na inne spojrzenie na te aspekty życia (proszę pomyśleć czy może pojawiły się jakieś osoby z ciężkimi chorobami w Pani otoczeniu albo zmarły osoby dla Pani ważne). 

Ważne jest co Pani zrobi z tymi myślami, czy będzie pogłębiać swoje zamartwianie się (co niestety może prowadzić do poważnych zaburzeń), czy spojrzy na to w aspekcie wdzięczności i będzie wykorzystywać każdy dzień. Na pewno istotne jest również zwrócenie uwagi na wsparcie osób bliskich, wartości dla Pani ważne w życiu i cele jakie sobie Pani stawia.

Życzę wszystkiego dobrego

pozdrawiam

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

2 lata temu

Zobacz podobne

Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną.
Jestem od roku osobą bezrobotną, wcześniej miałam rentę socjalną. Teraz szukam pracy, a przyznam szczerze, to we mnie wywołuje lęk. Po pierwsze mieszkam na wsi i nie mam czym dojeżdżać do miast. Po drugie nie wiem, czy sobie poradzę, jak już znajdę pracę. Moje życie to teraz same problemy i zmartwienia. Mam dość, chciałabym zniknąć z tego świata. Nie wiem, co u mnie wywołuje te lęki?
Trudności z nauką- z pamięcią, a później powtórką. Techniki poprawiające sposób nauki nie działają.
Coś u mnie jest za krótki czas pamiętania tego, czego sie uczę a potem jest problem z przetwarzaniem tej informacji no, bo za szybko ucieka z pamięci i nie ma z czego przetwarzać ,po prostu za szybko tracę informacje, jakby w pamięci tej roboczej czy krótkotrwałej ,czy można coś poprawić, by lepiej się uczyć ? W ogóle czy możliwe jest przyspieszenie nauki czy jednak musi ona odbywać się w swoim rytmie i możliwościach mózgu, intelektu ,bo dużo jest materiałów o przyspieszonej nauce, ale są one nieskuteczne, bądź naciąganiem na jakieś kursy. Jak jest naprawdę?
Jak reagować na niechciane rady w pracy i społeczne oczekiwania?

Ludzie próbują na mnie wpływać, narzucać swoje zdania/ pomysły, ale... w "dobrych" intencjach, traktują mnie jak dziecko. Mam 30 lat, pracuję jako księgowa, nie mam partnera ani dzieci. Moja przełożona i bliższa koleżanka z pracy to kobiety w ok. 45 lat, zamężne, z dziećmi i... mam wrażenie, że traktują mnie trochę jak swoją córkę. Ciągle słyszę, że coś powinnam i to w takich niby dobrych intencjach. "Powinnaś pracować w IT" (chcę rzucić księgowość, zostać pisarką), "Powinnaś jeździć i zwiedzać świat, polecieć do Włoch itd" (boję się samolotów i podróże bardzo mnie męczą, poza tym nie mam z kim), "Powinnaś pójść na kolację służbową. Czemu nie? Darmowe jedzenie" (Nie lubię picia, po pracy to mój czas wolny, który chcę wykorzystywać dla siebie, nikt mi za to nie zapłaci), "Powinnaś pójść na imprezę z jakimś kawalerem" (nie mam kawalera, nie mam nawet zbyt wielu znajomych), "Powinnaś wypróbować dietę XXX" (po raz pierwszy w całym moim życiu naprawdę dobrze czuję się w moim ciele, schudłam, ale na zasadzie zmiany podejścia do odżywiania). 

I to tak się ciągnie. Wiem, że obie mają dobre intencje, w jakich sposób chcą "dobrze", ale naprawdę wiele osób w moim życiu oczekiwało widzieć mnie jako osobę, którą nie jestem. 

Męczy mnie to i nie wiem, jak odpowiadać już na takie komentarze, bo próby powiedzenia, że np. nie lubię podróży, kończyły się tekstem "jesteś młoda, powinnaś korzystać, jak raz pojedziesz, to zobaczysz". No i takie komentarze obniżają moją samoocenę, bo kilku takich zastanawiam się, czy może jednak coś ze mną jest nie tak?

Dzień dobry straciłam pewność siebie od kiedy zaczęłam chorować.Zaczelo się to trzy lata temu kiedy posypał mi się staw kolanowy .I miałam już dwie operacje w wyniku której mam endoproteze prawego stawu kolanowego.Mam 46lat i od 1.5roku żyje z nowym stawem Nie potrafię siebie taką zaakceptować do końca,jestem na rencie,która się kończy i muszę szukać pracy.Lecz straciłam pewność siebie i wartość i ciężko mi z tym szukać pracy.Przed choroba pracowałam w handlu i byłam aktywna.Jestem też bezpłodna i nie mam dzieci co sprawiało mi zawsze ból.Mam partnera ,który ma dzieci z poprzednich związków lecz nie mieszkają one razem z nami.Jak odzyskać wiarę w siebie i znaleźć pracę.
Największym moim problemem jest to, że po prostu mi na sobie nie zależy, tak jakbym się sama karała za to, że taka jestem
W sumie nawet nie wiem, jak mam ująć to w pytaniu. Prawdopodobnie zajęłoby mi kilkanaście stron formatu A4, żeby w miarę spójnie i logicznie przekazać to, co mam na myśli. Spróbuję jednak to streścić. Mam 24, studiuję zaocznie i szukam nowej pracy. Ogólnie jestem osobą bardzo zamkniętą od dzieciństwa. Ma to głównie związek z domem, w jakim dorastałam (fanatyzm religijny, brak rozmów etc etc..) Dodatkowo mieszkałam z rodzicami na wsi (wyprowadziłam się 2 lata temu), a to się przełożyło na moje odizolowanie się od reszty. Byłam takim zwykłym nieśmiałym dzieckiem, szarym bez jakiegokolwiek grama charyzmy. Nawet uczyłam się średnio. Takie dzieciństwo z roku na rok wraz z nadejściem dorosłości zaowocowało również silnymi objawami fobii społecznej. Największym moim problemem jest to, że po prostu mi na sobie nie zależy, tak jakbym się sama karała za to, że taka jestem. A nie mam siły się zmienić. Jeśli coś dotyczy mnie i mojego życia, to automatycznie się poddaję. Dlaczego piszę o tym teraz? Przez to moje wieczne zamartwianie się, zerowy brak pewności siebie, roztrząsanie przeszłości i fobię społeczną nie mogę znaleźć pracy od stycznia. Wcześniej takie automatyczne działanie pod przymusem (takim zwyczajnym przymusem człowieka dorosłego, który bierze się w garść) jakoś tam działało.. Teraz jednak sytuacja mnie po prostu przerosła. Jak kiedyś takie sytuacje były do przeczekania i jakoś po paru dniach się z tego otrząsnęłam ..tak teraz mam wrażenie, że przyszło to ze zdwojoną siłą. Kilka rozmów odwołałam w ostatniej chwili, żeby uniknąć kompromitacji. Przestałam już nawet szukać jakiś ofert. Jeśli miałabym szukać pracy dla kogoś innego, to wyglądałoby to całkowicie inaczej.. Zero chęci, nie czuję kompletnie nic. Wiem, że to głupie i że robię źle, że działam na własną niekorzyść..Podświadomie chcę osiągnąć porażkę i się na nią skazuję. Całymi dniami czytam książki, oglądam seriale...Szukam wszystkiego, żeby zagłuszyć myśli. Opowiedziałam to w tak nieskładny sposób, że wątpię, aby ktoś to tutaj odszyfrował. Nic mi innego na razie nie zostaje, więc pomyślałam, że dam o sobie znać na tej stronie. Z pewnością potrzebuję rozmowy ze specjalistą w cztery oczy, ale chwilowo (oby) mnie na nią nie stać, a psycholog na NFZ jest w mojej okolicy dostępny jakoś w październiku:) Więc moje pytanie do Państwa jest w sumie takie: Od czego mogłabym/ powinnam zacząć? Czy da się coś zdziałać w chwili obecnej? Z pewnością mieliście Państwo masę gorszych przypadków, więc dla Was to może być bułka z masłem i jednak moja sytuacja rysuje się tak beznadziejnie wyłącznie w moich oczach.. Sama nie wiem..Nic nie czuję.
wypalenie zawodowe

Wypalenie zawodowe - przyczyny, objawy i jak sobie z nim radzić?

Czy czujesz się ciągle zmęczony i zniechęcony do pracy? Możliwe, że doświadczasz wypalenia zawodowego – stanu wyczerpania, który dotyka coraz więcej osób. To poważny problem wpływający na zdrowie psychiczne – sprawdź, jak sobie z nim radzić.