Mam pytanie odnośnie karania dzieci. Kilka razy w życiu mnie i mojej siostrze zdarzyła się taka sytuacja:
Dziewczyna

Katarzyna Waszak
Witam!
To prawda, że relacje z rodzicami rzutują na funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie. Skoro doświadczałyście takich lękowych, trudnych sytuacji w dzieciństwie, to może się to wiązać z unikaniem wchodzenia w bliskość, a nawet powodować niechęć do kontaktów z drugim człowiekiem. Rodzina jest systemem, w którym funkcjonują osoby wzajemnie na siebie oddziaływujące. Dlatego tak ważny jest sposób, w jaki się komunikują – ten słowny i pozawerbalny, czy zaspokajają swoje potrzeby emocjonalne, czy okazują sobie szacunek.
Pisze Pani, czy zapomnieć, czy odpuścić. Nie bardzo rozumiem, co oznacza to drugie słowo. Ma Pani prawo do wszystkich swoich uczuć w związku z opisywanymi doświadczeniami, do żalu, złości. I to nie wyklucza oczywiście miłości do rodziców. Czy daje sobie Pani prawo do złości? Nie chodzi oczywiście o agresję, ale doświadczanie swojej złości jako siły, energii, np. do stawiania granic. Warto spotkać się z tymi emocjami, ze sobą w bezpiecznym procesie psychoterapeutycznym.
Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
z Pani wypowiedzi widać, że bardzo kocha Pani rodziców i jest im wdzięczna za troskę i opiekę jaką otrzymała w dzieciństwie, a także obecne wsparcie. Mimo tego pamięta Pani o tych kilku sytuacjach gdzie czuła lęk, strach i upokorzenie. Z jednej strony ma Pani wrażenie, że może te reakcje rodziców były uzasadnione i nie ma co ich rozpamiętywać, z drugiej nie jest Pani tego pewna i ma Pani do nich żal. Często tak bywa, że z wiekiem widzimy błędy naszych rodziców, nawet niezamierzone, wynikające tak jak u Pani, ze zdenerwowania. Te wspomnienia mogą zaburzać idealny obraz rodziców jaki chcielibyśmy mieć. Na pewno wczesna dorosłość jest tym czasem kiedy wartości, cele, sposób życia ulega pewnym zmianom.
Z tego co czytam wydaje się Pani trochę zagubiona w swoich rozmyślaniach dlatego jak najbardziej polecałabym nawet kilka spotkań z psychologiem lub psychoterapeutą. Psychoterapia nie jest jedynie dla osób z zaburzeniami psychicznymi, przede wszystkim pozwala lepiej poznać siebie, zrozumieć swoje zachowania i lepiej funkcjonować w aktualnej sytuacji.
Pozdrawiam

Marta Tarasiuk
Dzień dobry. Dziękuję, że podzieliła się Pani intymnymi sprawami rodzinnymi.
To co Pani opisuje, to wygląda na stosowanie przemocy czy to werbalnej ("zasługiwanie na obrywanie", czy to fizycznej (wypychanie dzieci na ulicę, wrzaski na dzieci). Uważam, że jest to krzywdzące dla dzieci i ma Pani pełne prawo do odczuwania złości na rodziców, za to, jak Panią i siostrę potraktowali w młodości. Zupełnie nie słychać tu, że rodzice mieli przestrzeń do tego, by porozmawiać, czy ustalić, co oznacza dla rodzica “porządnie się zachowywać” i co to może oznaczać dla kilku czy kilkunastoletniego dziecka. Czasem rodzice bywają zmęczeni i zniecierpliwieni, to jest zrozumiałe, jednak nic nie usprawiedliwia traktowania w ten sposób swoich dzieci.
Pyta Pani czy takie przeżycia w dzieciństwie, może spowodować problemy natury psychicznej. Myślę, że samo to, że napisała Pani do naszego portalu "twójpsycholog" z niepokojem i poczuciem żalu, nieadekwatności zachowań rodziców, w stosunku do "przewinienia" swoich dzieci, to już pierwszy krok do tego, by przyjrzeć się temu. Jeśli to poczucie niepokoju towarzyszy Pani, to warto udać się na konsultację do psychologa czy psychoterapeuty. Napisała Pani, że jest studentką, często przy uczelniach funkcjonują gabinety, gdzie nieodpłatnie udzielają porad psychologowie.
Mam takie poczucie, że próba zapomnienia tych zdarzeń i odpuszczenia, może skutkować nawarstwianiem się emocji, które gdzieś, kiedyś będą musiały wybrzmieć. Warto dla samej siebie poprzyglądać się na spotkaniach w bezpiecznej przestrzeni gabinetu psychoterapeutycznego emocjom związanym z tymi przeżyciami. Przeszłości nie zmienimy, jedyne co można zrobić, to spróbować się uporać w dorosłym życiu z emocjami, które nam towarzyszą.
Zachęcam do tego, by porozmawiała Pani ze specjalistą.
Pozdrawiam
Marta Tarasiuk

Marta Siedlecka
Droga Dziewczyno, żadna forma przemocy wobec dzieci nie jest “adekwatna”. A to ewidentnie była przemoc. Jeśli jest to myśl, która co jakiś czas przewija się w Twoich wspomnieniach, to znaczy, że cały czas wspomnienie jest żywe. Dziecko zasługuje (strasznie nie lubię tego słowa) na rozmowę i wytłumaczenie, co rodzicom się nie do końca podoba w ich zachowaniu i jakie zasady panują w domu i w jaki sposób dane postępowanie łamie te zasady. Dzieci są naprawdę kumate w tym względzie.
Jeśli to wspomnienie jest w Tobie żywe i wraca i się nad tym zastanawiasz, to zawsze warto jest zdecydować się na rozmowę z psychoterapeutą. W kontekście tej trudności polecam nurt psychodynamiczny albo humanistyczny.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, Chodzę do 8smej klasy i mam skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Mnie to przeraża. Nie chodzi o szpital. Chętnie pójdę się leczyć do szpitala :). Ja chcę na koniec roku mieć wzorowe zachowanie za konkursy, chórek szkolny, prace na rzecz szkoły itp. ... I moje pytanie brzmi, czy istnieje możliwość, że w szpitalu zdobędę (zrobię coś), aby mieć wzorowe zachowanie ? Bo.. chyba za leżenie w łóżku, terapię, zabawę nie ma uwag pozytywnych ? Więc siłą rzeczy szpital = zachowanie dobre. Bo w szpitalu nie jestem w stanie dostać pozytywnych uwag - bo za co ? A ja chcę iść do liceum. I muszę i chcę mieć wzorowe lub bardzo dobre zachowanie. O nieee... i jeszcze egzamin ósmoklasisty - boję się, że się nie nauczę w szpitalu. Co robić ? Jak to wygląda ? Pozdrawiam
Witam, Chciałabym skonsultować się z psychologiem w sprawie córki 10 lat. Przybliżę sytuacje. Dziecko nie widziało ojca od 5 lat, również brak kontaktu. Prawa zostały odebrane poprzez sąd ojcu. Dzisiaj była sprawa o alimenty i sędzia zaproponowała, aby córka się z nim spotkała. Wsiadaliśmy do auta i powiedziałam, że jedziemy na salę zabaw i że tam będzie jej tata. Córka wpadła w histerię, płacz, krzyki i błaganie, aby tam nie jechać. Że chce do domu, że nie chce z nim się spotykać. Wróciliśmy do domu. Córka mi oznajmiła, że mi nie zaufa więcej, że nie chce ze mną rozmawiać... Zalecenia sędzi były takie, chociaż mówiłam, że córka nie chce... Chciałam dobrze, a wyszło źle...
(bardzo przepraszam, że tak się rozpisałam. Może nie będzie chciało się komuś tego czytać, ale potrzebuję pomocy )
Witam,
mam za 3 miesiące 17 lat i mam problemy z agresją, jakieś działania impulsywne, pustkę derealizacja itp i straszne lęki. Chciałabym napisać o tych lękach, bo strasznie utrudniają mi życie. Tak można powiedzieć, że przeszłam dużo różnych sytuacji, które może mogły pogłębić lęk np. brak obecności ojca, bo ciągle ma pracę i moja dziewczyna, która przez moją winę dość często mnie zostawiała, a ja zataczałam się w nałogi i myśli S itp.
Rok temu, też w okresie zimowym miałam problem ze snem, raz nie mogłam usnąć, a potem już ciągle dzień w dzień bałam się, już jak robiła się noc. Robiło się ciemno, przyprawiało mnie to o straszne lęki, bo się nie wyśpię itp. To trwało z parę miesięcy, zawsze spałam w miarę regularnie 22-23, bo chciałam dobrze wstawać do szkoły i prowadzić zdrowy styl życia i raz coś się stało z moim telefonem i się zdenerwowałam i przejmowałam, to pamiętam i od tego czasu bałam się nocy.
Nawet jak spałam z 2/3 godziny, to nie czułam się senna, a nawet jeśli to nie potrafiłam zasnąć. Jakoś z tego wyszłam sama ze wsparciem dziewczyny itp. Nie przejmuje się już tym, jakoś daję radę. Mam też lęk, że ktoś mnie zostawi, a głównie moja dziewczyna, bo tylko na niej mi tak zależy.
Nie dałabym rady już żyć, ona aż tak nie ma i dużo nie rozumiem. Może przez to, co jej zrobiłam kiedyś, przestała już mieć takie przywiązanie itp.
To strasznie przykre :/ Nie raz w kłótni zaczyna mówić, że mnie nie kocha itp. takim strasznie spokojnym tonem, mimo że widzi, że ja płaczę, ale ją to nie obchodzi.
Doprowadza mnie do to szału i wszystkim rzucam i też na nią, bo nie wytrzymuje i się dosłownie tak jakby "bijemy".
W wakacje np. zaczęło boleć mnie w nocy żebro i bałam się, że jest złamane, a nad ranem moi rodzice mieli jechać nad morze, bo nie chciałam z nimi i tez googlowałam wszystko, co się da, że to może być to, to może być tamto i nie mogłam spać.
Nie mogłam wtedy oddychać, miałam takie ataki paniki.
Jak wstałam, to było okej, potem czułam lekkie bóle.
Też się przejmowałam i to samo, po czasie przeszło.
Przed wakacjami też na wf zdarzyło mi się, że gdy skakałam w dal, nagle zabolała mnie noga, że nie mogłam chodzić.
Pan mówił, że zerwałam mięsień możliwe, ale to jednak nie było to - pewnie zwykłe naciągnięcie bolało kilka dni, ale często coś mam z nogami, bo są nierozciągnięte takie itp.
Jak powiedział, że to może być zerwanie, to siedziałam potem na ławce na dworze i dostałam strasznego ataku paniki.
Nie mogłam oddychać, byłam cala posztywniała.
Ręce miałam takie sztywne całe i prawie zemdlałam.
Chciałam zwymiotować, robiło mi się już ciemno przed oczami, ale jakoś dałam radę. Była przy mnie dziewczyna i dałam radę wstać i poszłam. Kolejna sytuacja - to pod koniec wakacji zaczęły mi się robić wzdęcia, bóle itp z brzuchem jakbym może stresowała się szkoła? Choć nie wiem do dziś, ale tak samo googlowałam wszystkie objawy, bałam się, że mam raka np i różne rzeczy. Byłam u lekarza z 2/3 razy u rodzinnego, miałam skierowanie na usg, było okej. Mimo to dalej się bałam i naczytałam się, że może mam torbiel na jajniku, bo też miałam zanik miesiączki, ale chyba aż ze stresu. Mamie powiedziałam, żeby zarejestrowała mnie do Pana ginekologa.
Bałam się tak samo, bo mężczyzna, bo może jakiś zboczeniec. Mam po prostu też lęki przed mężczyznami, że chcą zrobić tylko jedno i mi nieswojo nawet przy własnym tacie.
Ale pojechałam i po prostu zrobił usg. Było wszystko dobrze...
Jest dużo innych sytuacji. Miałam tak, że cokolwiek mnie zaboli, to wymyślam sobie każdą chorobę. Dziś dotykałam sobie żebra, na dole ten łuk żebrowy (chyba najprawdopodobniej to są te chrząstki), ale czułam, że po lewej jak dotykam, to przeskakuje, a po prawej to trochę bardziej trzeba się wgłębić, to tez przeskakuje, ale po tej lewej przy samym lekkim dość dotyku. Tak samo dostałam duszności itp. nie mogłam jeść ze stresu. Boję się strasznie...
Miałam tak w sumie od dawna takie przeskakiwanie, ale boję się, bo nie wiem, czy to normalne.. Nic mnie nie boli tak zbytnio czy coś, ale i tak boję się np. że to złamanie.
Mam też tak przy robieniu czegoś np mycie rąk natrętne myśli, że muszę umyć kilka razy, bo inaczej coś się komuś stanie.
Jak wyrzucę śmieci na ziemię, zamiast na podłogę, że coś złego się stanie. Jak jestem na spacerze, to jak pójdę tą ścieżką, to ktoś mi zrobi krzywdę i to męczące.
Tak samo boję się w-f, mam dobrą aktywność, choć teraz mam straszny okres depresyjny i ciężko, ale i tak uprawiam sport.
W wakacje dużo jeżdżę rowerem, po 50 km, chodzę 20 tysięcy kroków dziennie, ćwiczę siłowo 3 razy w tygodniu.
Dalej to utrzymuje, tylko jak jest zimno, to robię mniej kroków (10k), ale na wf nie daje rady. Ciągle czuję się obserwowana i oceniana, bardzo się boję dni w szkole, gdy mam wf.
Pan też jest niemiły i wszyscy w klasie mnie nie lubią.
Nawet nie wiem czemu. Trochę to dziwne, nigdy nie było żadnych problemów, ja nic nie zrobiłam.
Jestem w 3 klasie technikum hotelarskiego i same dziewczyny. Jak wiadomo one są najgorsze jakieś obgadywanie itp ... Niestety wiedziałam o tym, że może tak być i tak się stało po prostu, jedne tam się rządzą.
Jak usiądę nawet w jakiejś ławce "ich ławce" z tyłu to nieraz słyszałam, jak ich cala grupka mówi, że muszą odkażać, że jestem dzi**ką itp... razem ze swoją dziewczyną, bo jesteśmy w jednej klasie. Mam jedną przyjaciółkę (która właśnie słyszy, jak na nas gadają i mi to piszę), bo inna mnie zostawiła i trzyma się z nimi. Pewnie już każdemu nagadała. Zostawiła mnie już któryś raz i w niemiłej atmosferze i znowu dla kogoś innego;//
A znamy się od 1 podstawówki, no cóż, więc dla mnie to są dość stresujące przeżycia. Wf i same chodzenie do szkoły sprawiają mi trudności. Mam pytanie, czy lekarz psychiatra z tego powodu może wystawić zwolnienie z wf? Bo naprawdę czuję, że nie dam rady, a muszę ćwiczyć, by zdać, ale to jest ponad mnie://
Chciałabym spytać, jak mogę porozmawiać z mamą o tym, że chciałabym iść do psychologa, bo trochę się wstydzę...
Dzień dobry, może to być dość długie ale postaram się szybko opisać problem.
Od roku mierzę się z nasilonymi objawami zaburzeń lękowych i OCD, od około 6 miesięcy skutecznie to leczę. Mimo że teraz praktycznie w ogóle nie widać u mnie tych chorobowych zachowań, to jak się pojawią wszyscy mnie obwiniają i czuję się nonstop winna.
Moim głównym problemem wcześniej były ogromne trudności z wyjściem z domu gdziekolwiek, teraz wychodzę praktycznie codziennie. Problem jest, gdy źle się czuję albo zachoruje, przez to, że chodzę jeszcze do szkoły to w takim wypadku wiadomo, że pójście do niej mi nie pomoże. Zawsze gdy próbuje wtedy zostać w domu by lepiej się poczuć, wszyscy, rodzice i znajomi zarzucają mi tylko, że mnie nie ma, że ich zawiodłam i wszystko wygląda jak rok temu, gdy nie było mnie w szkole tygodniami bez przerwy, teraz zdarza się to naprawdę raz na więcej niż dwa tygodnie.
Czuję się winna, że w takiej sytuacji nie wychodzę, wszyscy chcą by mnie chyba nie było, dla nich przestałam się liczyć z dniem rozpoczęcia moich problemów. Wcześniej idealna przyjaciółka i córka, która zawsze chodzi szczęśliwa i ma dobre oceny, z problemami już jest inną osobą, która tylko robi na złość innym. Nikt nie wierzy w postęp mojej terapii, gdy się na chwilę pogorszy.
Od roku nie czuję, że gdziekolwiek mam swoje miejsce, zawsze dla kogoś nie jestem wystarczająca. Jestem lubiana i kochana tylko, jak jestem zdrowa. Czuje się z tym źle, czasami mam ochotę nawet nie wiem czy umrzeć czy się od wszystkich odciąć. Nonstop jestem w poczuciu winy, wszyscy wiedzą, że jestem osobą bardzo empatyczną, a i tak mówią mi tylko, że robię same problemy i to im się wszystkiego odechciewa. Za każdym razem, gdy mi się pogarsza, nie mogę pójść do terapeuty, bo niby to nie pomaga ,mam tam nie chodzić i marnować czasu na naukę itp.
Mam wrażenie, że nie znam nikogo ani nawet siebie- wszyscy mają w głowie idealną wersję mnie, której nie umiem spełnić. Ja swojej własnej też nie umiem odzyskać. Nie mam siły chodzić do szkoły, męczy mnie ilość bodźców tam, staram się a jak raz się nie uda to jestem najgorsza. Bardzo mi z tym źle, a nie mam jak zwrócić się do terapeuty, więc piszę tutaj licząc na wsparcie.
Boję się o życie mojej dziewczyny, ma duże problemy z rodzicami, którzy często wyżywają się na niej (słownie), karają za najmniejsze drobnostki, obrażają i często sprawiają wrażenie, jak by im w ogóle na niej nie zależało. Moja dziewczyna ma przez to duże problemy psychiczne. Ponad rok temu miała już próbę samobójczą i coraz częściej mówi, że chce się zabić, powiedziała nawet, że jeżeli do czerwca (jej 18 urodzin) się nic nie zmieni, to obiecuje, że się zabije. Dzisiaj jej rodzice odkryli jej blizny po samookaleczeniu i zamiast z nią porozmawiać, tylko zaczęli ją obrażać, boi się, że po powrocie z wyjazdu, na którym teraz jest, jej rodzice będą dla niej jeszcze gorsi. Próbowałem jej pomóc, wielokrotnie z nią rozmawiałem, ale to nic nie daje, nie pozwala mi też umówić ją na wizytę u psychologa (w tajemnicy przed rodzicami) nie wiem, co mogę zrobić.