Dziecko odrzucane w szkole, jak pomóc dziecku w takiej sytuacji?
Anonim

Karolina Białajczuk
Sytuacja, w której dziecko doświadcza odrzucenia przez rówieśników, może być trudna zarówno dla dziecka, jak i jego rodziców. Najważniejszym krokiem jest otwarta i wspierająca rozmowa z dzieckiem. Pozwól mu opowiedzieć o swoich uczuciach i przeżyciach. Upewnij się, że rozumiesz, co dzieje się w jego klasie i jakie są jego odczucia. Daj dziecku do zrozumienia, że jesteś tam, aby je wesprzeć i słuchać. Wyraź swoje zrozumienie i empatię wobec sytuacji, w której się znalazło. Nie minimalizuj problemu ani nie bagatelizuj go. To, że koleżanki odrzucają dziecko, może być dla niego bardzo bolesne i wpływać na jego poczucie własnej wartości.
Pozdrawiam
Karolina Białajczuk, psycholog

Anna Martyniuk-Białecka
Dzień dobry,
Należy udać się do szkoły i porozmawiać w pierwszej kolejności z wychowawczynią/wychowawcą o zgłaszanym przez dziecko problemie. Szkolny psycholog/pedagog powinien objąć tą klasę regularnymi oddziaływaniami mającymi na celu integrację klasy, rozmowę o różnicach, koleżeństwie i tolerancji, obserwację oraz wsparcie dla córki. Warto być w kontakcie z nauczycielem prowadzącym klasę i poznać jego opinię na temat źródeł tego problemu oraz monitorować jak przebiega przeprowadzenie podjętych dzialań.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka
Dzień dobry,
Należy udać się do szkoły i porozmawiać w pierwszej kolejności z wychowawczynią/wychowawcą o zgłaszanym przez dziecko problemie. Szkolny psycholog/pedagog powinien objąć tą klasę regularnymi oddziaływaniami mającymi na celu integrację klasy, rozmowę o różnicach, koleżeństwie i tolerancji, obserwację oraz wsparcie dla córki. Warto być w kontakcie z nauczycielem prowadzącym klasę i poznać jego opinię na temat źródeł tego problemu oraz monitorować jak przebiega przeprowadzenie podjętych dzialań.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Martyniuk-Białecka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam serdecznie. Mam problem z córką. Ma 13 lat. Zawsze była i jest poukładaną, wesołą i mega wrażliwą dziewczynką, często nieśmiałą ( wrażliwość ma niestety po mnie ). Córka kumpluje się z kilkoma koleżankami w klasie. Część z nich , te najbardziej jej bliskie, to osoby z bardzo mocnym charakterem. Moje dziecko musi przeważnie dopasowywać się do nich. Nie patrzą na jej zdanie. Dwie z nich organizują ostatnio praktycznie co tydzień "nocowanka". Rozumiem wszystko, ale wydaje mi się, że co tydzień to lekka przesada. Córka idzie do nich w sobotę ok. południa i wraca do domu w niedzielę również około południa. Wraca oczywiście niewyspana, więc resztę dnia przesypia.
Ostatnio zabroniłam tych nocowanek tłumacząc, że nie może się to pojawiać aż tak często, że jest szkoła, nauka. Zaakceptowała. Jednak koleżanki nie. Zabraniam również córce chodzić w dziwne miejsca, typu opuszczone budynki, stacje pkp , perony ( te są bardzo oddalone od naszego małego miasteczka), ponieważ uważam, że to nie miejsce na spędzanie czasu, kręca się tam dziwni ludzie, bezdomni, pijani. Jednak " koleżanki" córki twierdzą inaczej, robią jej wyrzuty z tego powodu, odrzucają ją . Twierdzą, że ma chorych rodziców, bo nie pozwalają jej tam chodzić. Ponadto jeden z ojców tych koleżanek stwierdził, że coś ze mną nie tak, skoro nie pozwalam im tam chodzić. Zabrzmi to absurdalnie, ale on ich namawia na chodzenie tam, bo przecież to normalne w tym wieku i on będąc dzieckiem tam chodził i super to wspomina. Ostatnio córka wróciła zapłakana, załamana do domu, ponieważ powtórzyła się sytuacja wyżej opisywana. Przyznam, że jestem załamana. Nie wiem jak jej pomóc... a może to ze mną jest coś nie tak? Może ja wyolbrzymiam ..... Nie wiem co robić?
Kilka lat temu zaczęłam chorować i pojawiła się u mnie obsesja na punkcie zdrowia, badań medycyny. Teraz mój stan się znacznie poprawił, właściwie poza wszczepionym rozrusznikiem i wadami serca jestem zdrowa. I tu leży problem. Nie cieszy mnie to, wręcz każda dobra wiadomość związana z moim zdrowiem wywołuje u mnie panikę, bo ja nie chce być zdrowa. Uświadomiłam sobie niedawno, że moim największym marzeniem jest zachorować na coś nieuleczalnego, co będzie wymagało ciągłego leczenia i to najlepiej coś, co będzie sprawiało psychiczny i fizyczny ból. Nie wywołuję u siebie żadnych chorób, objawów, ale obawiam się, że to w końcu może nadejść.
Mam dzieci, chciałabym, by powrót do zdrowia mnie cieszył, zamiast mnie unieszczęśliwiać. Czy może to być zespół Munchausena ? Jak z tym walczyć ? Boję się, że dojdę do takiego etapu, że przestanę zdawać sobie sprawę z tego, że to nie jest normalne i doprowadzę do jakiejś tragedii. Chcę się leczyć, póki nie dotarłam jeszcze za daleko.
Rozstałem się z partnerką w ciąży; liczne kłotnie, próba odcięcia od rodziny, wszyscy są źli, jesteś najgorszy, do niczego się nie nadajesz - to słyszałem. Początek ciąży partnerka mówiła bardzo długo, że usunie, później było trochę lepiej, ale znowu kłótnia za kłótnią, spakowałem się i wyprowadziłem, po tygodniu rozmawialiśmy przez telefon, albo to składamy albo będę sobie układać życie na nowo, dla mnie to za szybko, później już było coraz gorzej - kontakt tylko poprzez mail, w wiadomościach 'zniszczę Cie', poinformowała mnie o tym, że urodziła to pojechałem do szpitala, po szpitalu miałem z nią kilka dni kontakt, chciałem po wyjściu przyjechać i porozmawiać, ustalić szczegóły, ale się nie dało 'albo ja uznajesz albo nie mamy o czym rozmawiać', później były badania genetyczne, ustalanie kontaktu przez prawników, udaje mi się spędzać czas z dzieckiem, nie u niej w domu, lecz w hotelu, powiedziała, że mnie nienawidzi, ja im więcej czasu spędzam z dzieckiem, tym bardziej chciałbym przepracować to, co się między nami wydarzyło.
Ona tłumaczy, że wszystko to, co wydarzyło się w ciąży, jest wynikiem jej stanu, ja w pewnym stopniu to rozumiem i chciałbym naprawić naszą relację, ale wydaje mi się, że ona zupełnie nie chce, bardzo zależy mi na kontakcie z dzieckiem, z perspektywy czasu dostrzegam swój błąd, chciałbym to jakoś przepracować, ona nawet nie chce ze mną rozmawiać, tłumaczę, że dla dobra dziecka powinniśmy jakoś współpracować, na co dostaję odpowiedź, że 'musze Cie tolerować i nic więcej'.