Left ArrowWstecz

Mąż ignoruje obowiązki domowe i rodzicielskie - jak sobie poradzić z brakiem wsparcia?

Witam serdecznie. Mąż nie chce zajmować się dzieckiem, ani niczym w domu. Brudzi, nie sprząta po sobie, po swoim jedzeniu, nie spuszcza wody w toalecie. Kiedy proszę go, by zajął się naszym małym dzieckiem, puszcza mu bajki w telefonie, śpi odwrócony plecami, ogólnie ma go gdzieś. Próbuje rozmawiać, namawiać na terapię, żeby cokolwiek zrobił ze sobą, o dziwo, ma to też gdzieś. Nie zwraca uwagi na moje samopoczucie, na mnie, całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. Oboje pracujemy, a ja oprócz pracy mam na głowie wszystko, dosłownie wszystko. Dziecko, dom, zakupy, opłaty, decyzje odnośnie do wszystkiego. On całymi dniami po pracy leży na kanapie, puszcza bąki i agresywnie wrzeszczy na mnie, jak ciągle proszę, żeby coś zrobił, zajął się dzieckiem. Naprawdę nie wymagam wiele, ale dziecko przestaje chcieć spędzać czas z tatą, bo widzi, że ojciec ma go gdzieś. Skąd się bierze takie lenistwo i brak szacunku dla drugiego człowieka? Jak można patrzeć, jak druga osoba dosłownie wysiada ze zmęczenia i nic nie zrobić dla niej? 

Mam wrażenie, że on mnie nie kocha, bo jak ktoś, kto kocha, może tak się zachowywać... Zachowuje się tak od 2 lat, wcześniej taki nie był. Ogólnie miał skłonności do lenistwa, ale sprzątaliśmy razem, razem chodziliśmy na zakupy. Fizycznie i psychicznie jestem na wykończeniu, a ten człowiek zupełnie tego nie widzi. Próbuję go zrozumieć, ale nie potrafię.

User Forum

Sey.it

8 miesięcy temu
Magdalena Żukowska

Magdalena Żukowska

Bardzo Ci współczuję, bo sytuacja, którą opisujesz, jest wyjątkowo obciążająca emocjonalnie i fizycznie. Z Twojego opisu wynika, że nie tylko jesteś przeciążona obowiązkami, ale także pozbawiona wsparcia, które naturalnie powinno płynąć z relacji partnerskiej. Kiedy jeden z partnerów wycofuje się z życia rodzinnego, nie bierze odpowiedzialności ani za dom, ani za dziecko, pojawia się poczucie samotności, krzywdy i wyczerpania, które opisałaś. To, co nazywasz „lenistwem” i „brakiem szacunku”, może mieć różne psychologiczne podłoże. Zmiana zachowania Twojego męża – z osoby, która wcześniej uczestniczyła w codziennych obowiązkach, do kogoś zupełnie obojętnego i zamkniętego w swoim świecie – jest sygnałem, że być może mierzy się z problemem, którego nie potrafi lub nie chce komunikować. Takie wycofanie, apatia, unikanie odpowiedzialności, kompulsywne korzystanie z telefonu, a także agresywne reakcje mogą wskazywać na objawy chronicznego stresu, wypalenia, a nawet depresji maskowanej (szczególnie u mężczyzn, którzy często nie dopuszczają do siebie trudnych emocji wprost). To nie jest jednak wytłumaczenie dla jego zachowania, zwłaszcza że krzywdzi ono Ciebie i dziecko.

Z perspektywy relacji partnerskiej najważniejszą kwestią jest brak empatii i współuczestnictwa – fakt, że nie widzi Twojego zmęczenia, nie reaguje na Twoje prośby, a wręcz odpowiada agresją. Może to świadczyć nie tylko o kryzysie indywidualnym, ale również poważnym kryzysie relacji. Kiedy mąż nie podejmuje odpowiedzialności, a wszelkie próby rozmowy, propozycje terapii są odrzucane, pojawia się pytanie o granice – jak długo jeszcze możesz poświęcać siebie, zdrowie psychiczne i fizyczne, w imię próby ratowania kogoś, kto nie wykazuje gotowości do zmiany. Twoje poczucie, że on Cię nie kocha, jest zrozumiałe – miłość nie wyraża się deklaracjami, tylko codziennymi działaniami, troską, współodpowiedzialnością. Często niestety osoby wycofane, bierne, pogrążone w swoich problemach, nie są w stanie dawać bliskości i ciepła, mimo że gdzieś w głębi nadal mogą mieć uczucia. Jednak dla Ciebie, jako partnerki i matki, nie jest zdrowe ciągłe czekanie na zmianę, która może nie nadejść.

Twoje zmęczenie, bezsilność i frustracja są absolutnie zrozumiałe. Dźwiganie wszystkiego samodzielnie bez wsparcia prowadzi do przeciążenia i może skutkować poważnymi problemami zdrowotnymi. Tutaj kluczowe jest, byś nie zapominała o sobie – jeśli on nie podejmuje odpowiedzialności, Ty musisz zadbać o swoje granice. Może to oznaczać podjęcie trudnych decyzji: postawienie ultimatum, rozważenie separacji, albo przynajmniej skoncentrowanie się na swoim dobrostanie, np. poprzez wsparcie psychoterapeutyczne tylko dla siebie. Ważne jest, byś przestała brać na siebie odpowiedzialność za jego zachowanie. Masz pełne prawo oczekiwać partnerstwa, wzajemnego szacunku i współpracy. Jeśli tego nie otrzymujesz, warto zadać sobie pytanie, co w tej sytuacji jest dla Ciebie i dziecka najzdrowsze – nie tylko tu i teraz, ale też długoterminowo. Zmiany zaczynają się od granic i troski o siebie, nawet jeśli druga strona tego nie dostrzega.

8 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Bardzo mi przykro, że musisz mierzyć się z taką sytuacją. 

To, co opisujesz, to dla mnie brak zaangażowania, brak szacunku dla Ciebie i dla Waszego wspólnego dziecka. Masz pełne prawo czuć się zmęczona, sfrustrowana, zraniona i osamotniona. 

Skoro mąż przez ostatnie dwa lata zmienił swoje zachowanie i nie reaguje na Twoje prośby, rozmowy czy nawet propozycję terapii, to sygnał, że problem jest dość poważny. Być może jest w tym jakiś głębszy powód – może zmaga się z kryzysem emocjonalnym, wypaleniem, depresją, a może po prostu przestał czuć odpowiedzialność za rodzinę i przyjął wygodną pozycję osoby, która nie musi ponosić odpowiedzialności. Jednak niezależnie od przyczyny, Ty nie możesz dłużej dźwigać wszystkiego sama.  

To, że pracujesz, zajmujesz się domem, dzieckiem i wszystkim innym, podczas gdy on Cię ignoruje, krzyczy i nie wykazuje żadnej troski, jest po prostu bardzo przykre i krzywdzące. Partnerstwo opiera się na współpracy, wzajemnym szacunku i widzeniu siebie, a nie na tym, że jedna osoba poświęca się kosztem własnego zdrowia fizycznego i psychicznego.  

W pierwszej kolejności zachęcam do rozmowy, zaznaczenia, że widzisz, że jest problem i potrzebujesz rozmowy.  Rozmowy otwartej, szczerej tak, abyś mogła wyrazić, jak się czujesz, jasno wyrazić swoją perspektywę. I zapytać co się dzieje z jego perspektywy, co on czuje, co się zmieniło itp.

Jeśli  rozmowy nie działają, zastanów się, co możesz zrobić, by chronić siebie i swoje dziecko. Możesz spróbować jasno i stanowczo postawić ultimatum – bez oskarżeń, ale z konkretnym przekazem: "Nie mogę dłużej brać na siebie wszystkiego. Jeśli nie zaczniesz się angażować w rodzinę, będę musiała podjąć decyzje, które zapewnią mi i dziecku lepsze życie." 

Zastanów się, jakie masz opcje – wsparcie rodziny, znajomych, konsultację z prawnikiem czy psychologiem, który pomoże Ci przepracować tę sytuację.  

Najważniejsze jest, byś nie ignorowała swojego wyczerpania. Masz prawo oczekiwać szacunku, pomocy i miłości. Jeśli mąż nie chce się zmienić, to jego wybór – ale Ty masz wybór, czy chcesz dłużej tkwić w tej sytuacji. Twoje samopoczucie, zdrowie i spokój Twojego dziecka są najważniejsze. Nie jesteś sama i nie musisz dźwigać wszystkiego sama. 💙

 

Anastazja Zawiślak

Psycholog

8 miesięcy temu
Katarzyna Piechaczek

Katarzyna Piechaczek

Cześć,

czytając Twoje słowa, mam w sobie dwa obrazy – Ciebie, która niesiesz cały dom, dziecko, odpowiedzialność, emocje – i jego, który po prostu... zniknął. Ciało jest, ale nie ma obecności, uwagi, relacji. To nie lenistwo – to forma wycofania się z życia rodzinnego. A Ty zostałaś w tym sama.

To, czego doświadczasz, to nie jest codzienność, którą „trzeba przetrwać”. To chroniczne przeciążenie i emocjonalna samotność, która w dłuższej perspektywie może wyniszczyć każdą osobę.

Nie chodzi tylko o złość – chodzi o ból, zawód i pustkę, kiedy ktoś, z kim miałaś dzielić życie, przestaje w ogóle być w relacji.

To nie jest normalne, że jedno z partnerów nie zauważa Twojego wyczerpania.

To nie jest w porządku, że Twoje dziecko przestaje chcieć być z tatą, bo widzi, że mama musi o wszystko prosić, wszystko sama.

I nie, nie jesteś „wymagająca”.

To, że masz takie myśli, to efekt wielomiesięcznego ignorowania Twoich potrzeb i bagatelizowania Twoich prób rozmowy.

To, że próbujesz to zrozumieć, że mówisz „może to ja” – to też sygnał, że jeszcze próbujesz ratować coś, co się wypala. Ale nie jesteś w stanie tej relacji zrobić za dwoje.

Masz prawo postawić granicę.

Masz prawo nie dźwigać dwojga dorosłych ludzi naraz.

Masz prawo być widziana – jako kobieta, partnerka, mama, człowiek.

 

Z uważnością, 

Kasia Piechaczek

8 miesięcy temu

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z brakiem szacunku i konfliktami w małżeństwie?

Witam, mam nadzieję, że uzyskam poradę, co powinnam zrobić i czy coś w ogóle powinnam zrobić. 

Otóż jestem w związku małżeńskim od 8 lat, mamy swoje większe i mniejsze problemy, ale to, co się dzieje od kilku lat, mnie przerasta. Zaszłam w ciążę w 2019 r., ale straciliśmy dziecko. Zaszłam w druga ciążę. Cała ciąże byłam w stresie, bo ciągle się martwiłam, że stracę i to dziecko. Dziecko urodziło się zdrowe na szczęście, ale i tutaj zaczął się już kłopot. 

Rodzice mojego męża są starsi, na emeryturze, mają dużo wolnego czasu, więc pomagali nam przy dziecku. 

Nastał covid, w związku, że mieszkamy za granicą, nikt nie mógł do nas przyjechać. Mój mąż przypomniał sobie, jak rozmawialiśmy o dzieciach i opiece dziadków (przed dziećmi jeszcze) i domagał się, aby moja rodzina przyjechała. Jednym możliwym sposobem przylotu było przez ambasadę, ale i to nie dawało gwarancji. 

Tutaj wiem, że był mój błąd, bo starałam się ściągnąć rodzinę, ale moja mama, bo tylko ona mogła wtedy przylecieć, bała się choroby, cofnięcia na granicy. Mój mąż już wtedy przychodził do mnie co kilka dni i pytał się " kiedy twój matka przyjedzie?".

Moimi odpowiedziami było" nie wiem", " raczej nie przyjedzie, bo nie ma jak" "nie przyjedzie", on i tak wysyłał nas do ambasady, że na siłę ma przyjechać, bo to obowiązek babci przyjechać. 

W konsekwencji nie przyjechała, a mój mąż do dziś mi wypomina, że go "oszukałam" mówiąc przed dziećmi, że dziadki będą się zajmować i że nie powiedziałam mu wprost, że nie przyjedzie. 

Jak mu powiedziałam, że nie przyjedzie, to na drugi dzień drwiącym głosem przyszedł i pytał się " to kiedy matka przyjeżdża?". I tak do dziś wypomina mi to. 

Jest zdania, że kobieta powinna słuchać męża, jak to było dawniej, że on ma tylko rację, że ja nie mam racji, że ja nic nie robię (chociaż cały dom, dzieci, przedszkole, sprawy papierowe czy finansowe spoczywają na mnie) na siłę próbował mnie w domu usidlić, jak się drugie dziecko urodziło, ale na szczęście chodzę do pracy, chociaż i tak za mało zarabiam według niego, bo mi wytyka, że jakby nie on to byśmy nie mieli co jeść. 

Uważa, że jestem głupia, że trzeba mnie douczyć. 

Obraża się, nawet jak to jest jego wina. Bo jak on twierdzi, on się nie myli, a jak się myli to i tak ma rację. 

Jak jest dobrze, to jest, ale jak kłótnia nie załagodzi się zaraz jak wybuchnie, zaczynają się wypominki, że go oszukałam, że to moja wina, że on taki dla mnie jest. Prosiłam, żeby wybaczył, żeby nie żył przeszłością, to mówi, że postara się a za parę miesięcy to samo. Dużo zdrowia i psychiki jego zachowanie mnie kosztuje. Moja własna ocena spadła, nie wiem, czy jak coś powiem, nie będzie z tego problem, kłótnie z nim doprowadziły mnie do nerwicy i ataków paniki, ale według niego to jest moja wina i konsekwencja tego, że matka moja nie przyjechała i nie powiedziałam wprost, że nie przyjedzie. 

Ja jestem uczuciowa osoba, jestem upierdliwa nieraz, ale zależy mi jedynie, aby nasza rodzina była kochająca, ale i żeby mąż miał szacunek do mnie. Sugerowałam terapię, ale on nie chce słyszeć, nie wierzy w psychologów. W głębi duszy wiem, że cokolwiek bym wtedy zrobiła to i tak by nic nie zmieniło, bo mój mąż jest uparty. W 90% ja wychodzę z ręką do niego, czy moja, czy jego wina wolę wziąć to na siebie byle by było dobrze. Jeżeli on się mści i karze mnie to ile to ma trwać? Od czasów covida minęło prawie 4 Lat. Byłam silną osobą, a teraz po roku terapii wychodzę na prostą z atakami paniki. Czy mimo czasu i błędu jak on uważa, nie zasługuje na szacunek? Co ja powinnam zrobić? 

Mówię mu, że mnie krzywdzi, że zaczynam go nienawidzić za to, jak on mnie traktuje. To odpowiedź jest jedna "a dlaczego tak jest? Jakbyś mnie nie oszukała, to bym taki nie był dla ciebie." 

Kiedyś wspomniał, że dzieci on mi nigdy nie da, jakbyśmy się rozeszli, chociaż to ja z nimi spędzam praktycznie całe dnie, bo on długo pracuje. Jak żyć z takim człowiekiem?

Jak przemówić mu do rozsądku, że mnie krzywdzi i że mam dość tego. Proszę o pomoc w tej sprawie.

Czuję się jak samotna matka, mimo iż mam męża. Mąż dba tylko o siebie.

Dzień dobry. Ostatnie miesiące żyję jak w kołowrotku, nie mam nawet chwili dla siebie. Na mojej głowie jest praca, dziecko, zakupy, sprzątanie, rachunki, naprawy w domu - wszystko. Jestem już przemęczona, wstaję rano i czuję, że nie mam siły na nic i jestem po prostu wypalona. Czuję się jak samotna matka, mimo iż mam męża. Mąż nie robi nic, prośby, groźby, rozmowy, nic nie działają. To on musi się wyspać, to on musi odpocząć po pracy, to on musi iść do kolegów się odstresować. Ja nie mam czasu nawet isc sama na spacer. Mąż nie sprząta nawet po sobie i go nie obchodzi że ledwo już funkcjonuję. Jego lenistwo doprowadza do tego, że coraz częściej myślę o odejściu, bo będąc z nim mam poczucie, że on ma gdzieś moje potrzeby, moje zmęczenie, robi sobie co chce. Gdy po raz kolejny go proszę o to, żeby zadbał o dom, to wyzywa mnie najgorszymi wyzwiskami. Ogólnie mąż nie chce ze mną spędzać czasu, wychodzić gdziekolwiek, rozmawiać, nie robi wspólnych planów. Jest mi przykro, patrząc na partnerów znajomych, którzy zwyczajnie robią to, co do nich należy w domu, bo ja się nie mogę doprosić niczego. Co zrobić, żeby zmienił do mnie stosunek i zaczął myśleć o mnie, bo mam wrażenie, że dla niego liczy się tylko on sam.

Partner mi uniża, nie zajmuje się własną córką, nie pochwala terapii. Jak mu pomóc?
Od pewnego czasu w moim związku jest kryzys. Mieliśmy bardzo trudny czas: ciąża, budowa domu, zmiana pracy i studia. Dużo się tego nałożyło. Obecnie już jest luźniej, ale nie potrafię dogadać się z partnerem. Potrafi nadmiernie dbać o dom. Robi awantury o błahe sprawy: bo gdzieś lekko zabrudziła się ściana albo kot usiadł na kanapie i zostawił trochę sierści. Nie mogę w domu nic robić, bo "nie umiem i nie robię tego na 100%". Przestało mi zależeć, żeby cokolwiek robić w domu, bo za cokolwiek się nie wezmę słyszę krytykę. W weekendy śpi do 12, a potem przez cały dzień siedzi w komórce lub ogląda tv. To samo po pracy. Do mnie ma pretensje jak raz na jakiś czas zajrzę do komórki. Nie zajmuje się córką. Jak idę do pracy lub np. do lekarza to nie mogę jej z nim zostawić, bo on musi odpocząć. Nie bawi się z nią, bo jest zajęty siedzeniem na kanapie. O spacerach i wspólnym spędzaniu czasu razem też nie ma mowy. Od czasu porodu (czyli prawie 2 lata) tylko 2 razy spędzaliśmy czas w 3 i raz poszedł z nią sam na spacer. Do tego doszło, że codziennie musi wypić jedno piwo (bo mu się po pracy należy). No i jak ma wolne to lubi sobie zapalić coś zielonego od rana. Twierdzi też, że wszyscy wszystko robią źle i on musi wszystko kontrolować. Wszystko musi być tak jak on to sobie wymyśli. Dosłownie - często słyszę, że mam się domyślać. Słyszę jego ust ciągłe narzekanie na wszystko ona wszystkich. Odbiera mi to energię. Brak jest czułości, brak spędzania czasu razem. Nigdy nie podobają mu się pomysły na wspólne spędzanie czasu. O urodzinach też zapomniał. A jak się obroniłam to nawet nie pogratulował. Na terapię nie chce iść, bo twierdzi, że to pranie mózgu i nabijanie kasy psychoterapeutom. Mojej terapii też nie pochwalał, więc chodziłam w tajemnicy. Jak mogę mu pomóc? Jak z nim rozmawiać, skoro on nie chce słuchać i wie wszystko lepiej. Twierdzi, że to we mnie jest cały problem. Nie chcę go zostawić, tylko pomóc mu, bo wiem, że ma problem. Nie mam już niestety pomysłu.
Mąż reaguje złością na próbę rozmowy, nie robi nic przy dziecku i domu. Czemu on taki jest?
Jestem żoną z dwuletnim prawie stażem i już myślę o rozwodzie. Mam dosyć tego, jak traktuje mnie mąż. Mąż na każdą próbę rozmowy reaguje złością. Próbuję na różne sposoby z nim rozmawiać, za każdym razem on albo mnie nie słucha patrząc w telefon, albo wręcz krzyczy, że mam dać mu spokój. Synek, który ma dwa latka, praktycznie wcale nie widuje ojca.Nie zna ani słowa w języku swojego ojca (ojciec jest obcokrajowcem), rozumie i mówi tylko po polsku. Mąż nie bawi się z nim, nie wykonuje żadnej czynności przy nim. Nie zmienia pieluch, nie robi mu mleka, nie kąpie, nie chodzi na spacery, nie spędza z nim czasu. Jego wymówka jest jedna - zmęczenie. Nie robi też nic w domu. Wyrzucenie pustych opakowań do śmietnika, czy włożenie talerza do zmywarki to nawet nie wchodzi w rachubę. Kiedy proszę o rozmowę, bo ja zwyczajnie mam tego dosyć, to zawsze reaguje wrzaskiem, wyzwiskami. Kiedy proszę, żeby rano przed pracą zajął się chwilę dzieckiem, krzyczy na mnie, wyzywa. Na spacerze nie był z dzieckiem juz kilka miesięcy. Jeśli chodzi o mnie, to ma mnie też kompletnie gdzieś. Nie rozmawia ze mną, nie wychodzimy razem od kilku miesięcy, nie spędzamy razem czasu, nie składa mi życzeń z okazji urodzin, kompletnie go moja osoba nie interesuje. O cokolwiek poproszę (np naprawa kranu) to spada to na mnie, bo on tego nie zrobi przez kilka miesięcy. Zdarza mu się nie wracać do domu po pracy, bo pije z kolegami. Podejrzewam, że pali też marihuanę. Wydaje bardzo dużo pieniędzy i nie potrafi wytłumaczyć na co. Często też kłamie w mniej i bardziej poważnych sprawach. Ostatnio, kiedy miał wolny dzień poprosiłam, żeby wykąpał dziecko. Naprawdę boli mnie kręgosłup od ciągłej harówki, na którą się nie pisałam i na którą się nie umawialiśmy. Wyzwał mnie i nie ruszył się z kanapy, patrząc w telefon. Kąpałam dziecko sama. Zakupów też nie robi, tylko jest zdziwiony, że jest tak mało jedzenia w lodowce. Przez dwa lata nie kupil dziecku nic - ani jednego ubranka, zabawki, pieluch. Przed urodzeniem dziecka mówił, że będzie się nim zajmował, opiekował. Prawdą jest to, że mnie bezczelnie okłamał, a wszystko co powinny robić dwie osoby, spadło na mnie. Zastanawiam się, jak z nim rozmawiać, bo próbowałam wiele razy. Staram się nie oskarżać, pytam spokojnie, on za każdym razem reaguje złością i dalej nic nie robi. Dlaczego on się tak zachowuje? Dlaczego nie chce ze mną rozmawiać, spędzać z nami czasu? Czy jest jakaś szansa dla nas czy lepiej odpuścić?
Mąż pracoholik zaniedbuje rodzinę. Brak bliskości i wspólnego czasu

Partner ciągle pracuje, bez wolnego, jedynie niedziela, o ile nie jest handlowa. Nie potrafi być może i nie chce ustawić z kierownictwem grafiku, tak, by móc mieć wolne max dwa dni dla mnie i naszych dzieci. Dzieci ciągle narzekają, że nigdzie czy nawet w wakacje nie wychodzimy, czy kino, basem itp. bo ojciec tylko praca i na niej się bazuje. Mi tylko nie wiem, czy chwali się czy zali, że zarobi 6 tys. Kiedy tłumaczę, że ma też kobietę, dom, on, że nic na to nie może poradzić, bo nie ma ludzi do pracy. Ciągle jestem sama od 8.00 do 18.00 bądź 21.00. Nie mam męża. Wracamy zawsze razem, bo chce, bym przyjeżdżała po niego do pracy, co mnie już męczy. Nie mam znajomych, dzięki mężowi, co tylko mam przynieś, podaj, pozamiataj i nie mam prawa mówić mu o pragnieniach, uczuciach itp. bo zaraz mówi, że jego się czepiam, ryje mu głowę i mówię, co ma robić. Owszem mi mówi przez telefon, że bardzo za mną tęskni za każdym razem, że chce przytulić się, ma ochotę na sex...ok co do czego jest po prostu tempo, bo oczywiście zaraz wymówki, że coś go boli, że niby marudzę, że jest mi czegoś mało, za mało. 

Nie dociera, że brakuje mi bliskości i jego obecności po każdym dniu bycia po prostu samej i gadaniu do psa. Mówię nie raz, aby rozpalił namiętność w łóżku, zaczepiał itp.,robi to owszem, ale jak można to ująć raz, dwa i idzie spać. Mówi, abym zaczepiała go do sexu w nocy, robię to i za każdym razem dostaje kosza, bo on śpi, bo jest zmęczony. Jednym słowem męża mam na noc, do spania, rannego picia wspólnie kawy, zero wyjść gdziekolwiek jedynie naokoło bloku z psem i puste zdjęcia robi, wstawia na fb posty, że miło czas z żoną itp. Jaki czas???? Kwiaty niespodzianki ot, tak mogę pomarzyć tylko na okazje. Nie wiem, co mam robić mecze się w takim związku, co w sumie co to za związek???? Uważa mąż, że mam znaleźć innego skoro mi nie pasuje, takie ma podejście. Co mam zrobić??? Jestem zniesmaczona. Nawet powiedziałam mężowi, że jest pracoholikiem. Nic Nie dociera, on jego praca kasa to życie a reszta na potem

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!