Mąż ignoruje obowiązki domowe i rodzicielskie - jak sobie poradzić z brakiem wsparcia?
Witam serdecznie. Mąż nie chce zajmować się dzieckiem, ani niczym w domu. Brudzi, nie sprząta po sobie, po swoim jedzeniu, nie spuszcza wody w toalecie. Kiedy proszę go, by zajął się naszym małym dzieckiem, puszcza mu bajki w telefonie, śpi odwrócony plecami, ogólnie ma go gdzieś. Próbuje rozmawiać, namawiać na terapię, żeby cokolwiek zrobił ze sobą, o dziwo, ma to też gdzieś. Nie zwraca uwagi na moje samopoczucie, na mnie, całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. Oboje pracujemy, a ja oprócz pracy mam na głowie wszystko, dosłownie wszystko. Dziecko, dom, zakupy, opłaty, decyzje odnośnie do wszystkiego. On całymi dniami po pracy leży na kanapie, puszcza bąki i agresywnie wrzeszczy na mnie, jak ciągle proszę, żeby coś zrobił, zajął się dzieckiem. Naprawdę nie wymagam wiele, ale dziecko przestaje chcieć spędzać czas z tatą, bo widzi, że ojciec ma go gdzieś. Skąd się bierze takie lenistwo i brak szacunku dla drugiego człowieka? Jak można patrzeć, jak druga osoba dosłownie wysiada ze zmęczenia i nic nie zrobić dla niej?
Mam wrażenie, że on mnie nie kocha, bo jak ktoś, kto kocha, może tak się zachowywać... Zachowuje się tak od 2 lat, wcześniej taki nie był. Ogólnie miał skłonności do lenistwa, ale sprzątaliśmy razem, razem chodziliśmy na zakupy. Fizycznie i psychicznie jestem na wykończeniu, a ten człowiek zupełnie tego nie widzi. Próbuję go zrozumieć, ale nie potrafię.
Sey.it

Artur Trzcinski
Droga Pani.
Rozumiem, że jesteś w bardzo trudnej sytuacji i czujesz się przytłoczona obowiązkami oraz brakiem wsparcia ze strony męża. Przede wszystkim warto pamiętać, że złość i frustracja, choć naturalne w tej sytuacji, nie naprawią problemu – kluczowe jest znalezienie sposobów na odbudowanie więzi i poprawę komunikacji.
Spróbuj skoncentrować się na świadomej uwadze dla męża, rozmowach i wspólnym spędzaniu czasu. Czasem małe gesty, takie jak złapanie za rękę, spojrzenie w oczy, przytulenie, mogą pomóc przypomnieć mu o bliskości, która kiedyś Was łączyła. Warto zaplanować rozmowę w spokojnej atmosferze, bez oskarżeń, ale z naciskiem na Wasze potrzeby jako pary i rodziny.
Możesz również zaproponować stworzenie prostego grafiku podziału obowiązków – określić, kiedy Ty masz czas na swoje sprawy, a kiedy on zajmuje się dzieckiem i domem. Jeśli mąż nie angażuje się w codzienne obowiązki, dobrym pomysłem może być sytuacja, w której będzie musiał przejąć opiekę nad domem i dzieckiem, np. gdy Ty zaplanujesz wyjście na kilka godzin.
To pozwoli mu doświadczyć, jak wygląda Twoja codzienność.
Jeśli dziecko większość czasu spędza przed ekranem, warto uświadomić męża, że nadmierna ekspozycja na bajki i social media negatywnie wpływa na rozwój mózgu oraz zdolności społeczne. Możesz wprowadzić pomysł „skrzynki na telefony” – kiedy siadacie do posiłku lub spędzacie wspólnie czas, telefony trafiają do pudełka, aby stworzyć okazję do rozmowy i budowania rodzinnych więzi.
Dobrą formą „terapii” dla Was jako pary może być częste okazywanie uczuć – przytulanie, rozmowy, ale też spędzanie razem czasu na oglądaniu dawnych zdjęć, wspominaniu wspólnych chwil. Takie działania mogą pomóc obudzić w nim dawne emocje.
Najważniejsze to podejść do tej sytuacji nie z perspektywy walki, ale chęci naprawy relacji. Nerwy, krzyki czy unikanie rozmów mogą ją tylko pogorszyć. Jeśli jednak mimo prób nic się nie zmieni, warto zastanowić się, czy w tej relacji nadal jest przestrzeń na wzajemny szacunek i wsparcie, które są fundamentem zdrowego związku.
Rozumiem, jak trudna i frustrująca może być taka sytuacja. Wyczerpanie emocjonalne i fizyczne, które Pani opisuje, może prowadzić do narastania napięcia w związku, a jednocześnie brak zaangażowania ze strony męża może budzić poczucie niesprawiedliwości i samotności. Jednak aby znaleźć rozwiązanie, warto podejść do sytuacji strategicznie, zamiast kierować się złością, która, choć w pełni uzasadniona – nie przyniesie poprawy.
Strategia Działania:
1- Komunikacja i budowanie więzi
Rozmowy bez oskarżeń, skupione na emocjach („Czuję się przeciążona i potrzebuję Twojego wsparcia”).
Fizyczny kontakt (trzymanie za rękę, spojrzenie w oczy) dla wzmocnienia relacji.
Wspólne oglądanie zdjęć i wspominanie dawnych, szczęśliwych chwil.
2 -Stopniowe włączanie męża w obowiązki
Ustalenie grafiku obowiązków domowych i opieki nad dzieckiem.
Planowane wyjścia z domu, by mąż sam przejął odpowiedzialność.
Stopniowe zwiększanie zakresu obowiązków, zamiast narzucania wszystkiego naraz.
3 - Ograniczenie technologii
Wprowadzenie „skrzynki na telefony” podczas posiłków i wspólnych chwil.
Ustalenie stref bez telefonu (np. sypialnia, czas z dzieckiem).
Zachęcanie do aktywności bez elektroniki, np. gry planszowe, rozmowy.
4 - Telewizja i wpływ na dziecko
Ograniczenie bajek na telefonie i zastąpienie ich aktywną zabawą.
Propozycja wspólnych książek, układanek, gier rozwijających dziecko.
Edukowanie męża o szkodliwym wpływie nadmiernego ekranu na rozwój dziecka.
5 -Wspólna aktywność i terapia domowa
Wspólne spacery, wycieczki, prace w ogrodzie jako forma zbliżenia.
Częste, codzienne przytulanie i drobne gesty czułości.
Tworzenie „rytuałów” rodzinnych (np. wieczory gier, gotowanie razem).
6 -Zrozumienie i dalsze kroki
Obserwacja, czy mąż zmaga się z wypaleniem, depresją lub innymi problemami.
Stopniowe zachęcanie do rozmowy o jego stanie emocjonalnym.
Jeśli sytuacja się nie poprawia, rozważenie terapii indywidualnej lub dla par.
"Pamiętaj, że zdrowa relacja opiera się na wzajemnym szacunku i zaangażowaniu obu stron. Mam nadzieję, że te kroki pomogą Pani odzyskać równowagę w rodzinie."
Jeśli mimo prób sytuacja się nie poprawi,
Warto zastanowić się, czy mąż nie zmaga się z problemami emocjonalnymi, depresją czy wypaleniem. Jeśli nie jest gotowy na terapię, może warto zacząć od rozmowy o tym, jak się czuje.
Ważne jest, by Pani zadbała także o siebie – własne granice i samopoczucie. Jeśli obciążenie stanie się zbyt duże, warto poszukać wsparcia, czy to w rodzinie, czy u specjalisty.
Trzymam kciuki za pozytywną zmianę!
Z wyrazami szacunku,
Dr. Artur Trzcinski

Magdalena Żukowska
Bardzo Ci współczuję, bo sytuacja, którą opisujesz, jest wyjątkowo obciążająca emocjonalnie i fizycznie. Z Twojego opisu wynika, że nie tylko jesteś przeciążona obowiązkami, ale także pozbawiona wsparcia, które naturalnie powinno płynąć z relacji partnerskiej. Kiedy jeden z partnerów wycofuje się z życia rodzinnego, nie bierze odpowiedzialności ani za dom, ani za dziecko, pojawia się poczucie samotności, krzywdy i wyczerpania, które opisałaś. To, co nazywasz „lenistwem” i „brakiem szacunku”, może mieć różne psychologiczne podłoże. Zmiana zachowania Twojego męża – z osoby, która wcześniej uczestniczyła w codziennych obowiązkach, do kogoś zupełnie obojętnego i zamkniętego w swoim świecie – jest sygnałem, że być może mierzy się z problemem, którego nie potrafi lub nie chce komunikować. Takie wycofanie, apatia, unikanie odpowiedzialności, kompulsywne korzystanie z telefonu, a także agresywne reakcje mogą wskazywać na objawy chronicznego stresu, wypalenia, a nawet depresji maskowanej (szczególnie u mężczyzn, którzy często nie dopuszczają do siebie trudnych emocji wprost). To nie jest jednak wytłumaczenie dla jego zachowania, zwłaszcza że krzywdzi ono Ciebie i dziecko.
Z perspektywy relacji partnerskiej najważniejszą kwestią jest brak empatii i współuczestnictwa – fakt, że nie widzi Twojego zmęczenia, nie reaguje na Twoje prośby, a wręcz odpowiada agresją. Może to świadczyć nie tylko o kryzysie indywidualnym, ale również poważnym kryzysie relacji. Kiedy mąż nie podejmuje odpowiedzialności, a wszelkie próby rozmowy, propozycje terapii są odrzucane, pojawia się pytanie o granice – jak długo jeszcze możesz poświęcać siebie, zdrowie psychiczne i fizyczne, w imię próby ratowania kogoś, kto nie wykazuje gotowości do zmiany. Twoje poczucie, że on Cię nie kocha, jest zrozumiałe – miłość nie wyraża się deklaracjami, tylko codziennymi działaniami, troską, współodpowiedzialnością. Często niestety osoby wycofane, bierne, pogrążone w swoich problemach, nie są w stanie dawać bliskości i ciepła, mimo że gdzieś w głębi nadal mogą mieć uczucia. Jednak dla Ciebie, jako partnerki i matki, nie jest zdrowe ciągłe czekanie na zmianę, która może nie nadejść.
Twoje zmęczenie, bezsilność i frustracja są absolutnie zrozumiałe. Dźwiganie wszystkiego samodzielnie bez wsparcia prowadzi do przeciążenia i może skutkować poważnymi problemami zdrowotnymi. Tutaj kluczowe jest, byś nie zapominała o sobie – jeśli on nie podejmuje odpowiedzialności, Ty musisz zadbać o swoje granice. Może to oznaczać podjęcie trudnych decyzji: postawienie ultimatum, rozważenie separacji, albo przynajmniej skoncentrowanie się na swoim dobrostanie, np. poprzez wsparcie psychoterapeutyczne tylko dla siebie. Ważne jest, byś przestała brać na siebie odpowiedzialność za jego zachowanie. Masz pełne prawo oczekiwać partnerstwa, wzajemnego szacunku i współpracy. Jeśli tego nie otrzymujesz, warto zadać sobie pytanie, co w tej sytuacji jest dla Ciebie i dziecka najzdrowsze – nie tylko tu i teraz, ale też długoterminowo. Zmiany zaczynają się od granic i troski o siebie, nawet jeśli druga strona tego nie dostrzega.

Anastazja Zawiślak
Bardzo mi przykro, że musisz mierzyć się z taką sytuacją.
To, co opisujesz, to dla mnie brak zaangażowania, brak szacunku dla Ciebie i dla Waszego wspólnego dziecka. Masz pełne prawo czuć się zmęczona, sfrustrowana, zraniona i osamotniona.
Skoro mąż przez ostatnie dwa lata zmienił swoje zachowanie i nie reaguje na Twoje prośby, rozmowy czy nawet propozycję terapii, to sygnał, że problem jest dość poważny. Być może jest w tym jakiś głębszy powód – może zmaga się z kryzysem emocjonalnym, wypaleniem, depresją, a może po prostu przestał czuć odpowiedzialność za rodzinę i przyjął wygodną pozycję osoby, która nie musi ponosić odpowiedzialności. Jednak niezależnie od przyczyny, Ty nie możesz dłużej dźwigać wszystkiego sama.
To, że pracujesz, zajmujesz się domem, dzieckiem i wszystkim innym, podczas gdy on Cię ignoruje, krzyczy i nie wykazuje żadnej troski, jest po prostu bardzo przykre i krzywdzące. Partnerstwo opiera się na współpracy, wzajemnym szacunku i widzeniu siebie, a nie na tym, że jedna osoba poświęca się kosztem własnego zdrowia fizycznego i psychicznego.
W pierwszej kolejności zachęcam do rozmowy, zaznaczenia, że widzisz, że jest problem i potrzebujesz rozmowy. Rozmowy otwartej, szczerej tak, abyś mogła wyrazić, jak się czujesz, jasno wyrazić swoją perspektywę. I zapytać co się dzieje z jego perspektywy, co on czuje, co się zmieniło itp.
Jeśli rozmowy nie działają, zastanów się, co możesz zrobić, by chronić siebie i swoje dziecko. Możesz spróbować jasno i stanowczo postawić ultimatum – bez oskarżeń, ale z konkretnym przekazem: "Nie mogę dłużej brać na siebie wszystkiego. Jeśli nie zaczniesz się angażować w rodzinę, będę musiała podjąć decyzje, które zapewnią mi i dziecku lepsze życie."
Zastanów się, jakie masz opcje – wsparcie rodziny, znajomych, konsultację z prawnikiem czy psychologiem, który pomoże Ci przepracować tę sytuację.
Najważniejsze jest, byś nie ignorowała swojego wyczerpania. Masz prawo oczekiwać szacunku, pomocy i miłości. Jeśli mąż nie chce się zmienić, to jego wybór – ale Ty masz wybór, czy chcesz dłużej tkwić w tej sytuacji. Twoje samopoczucie, zdrowie i spokój Twojego dziecka są najważniejsze. Nie jesteś sama i nie musisz dźwigać wszystkiego sama. 💙
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Katarzyna Piechaczek
Cześć,
czytając Twoje słowa, mam w sobie dwa obrazy – Ciebie, która niesiesz cały dom, dziecko, odpowiedzialność, emocje – i jego, który po prostu... zniknął. Ciało jest, ale nie ma obecności, uwagi, relacji. To nie lenistwo – to forma wycofania się z życia rodzinnego. A Ty zostałaś w tym sama.
To, czego doświadczasz, to nie jest codzienność, którą „trzeba przetrwać”. To chroniczne przeciążenie i emocjonalna samotność, która w dłuższej perspektywie może wyniszczyć każdą osobę.
Nie chodzi tylko o złość – chodzi o ból, zawód i pustkę, kiedy ktoś, z kim miałaś dzielić życie, przestaje w ogóle być w relacji.
To nie jest normalne, że jedno z partnerów nie zauważa Twojego wyczerpania.
To nie jest w porządku, że Twoje dziecko przestaje chcieć być z tatą, bo widzi, że mama musi o wszystko prosić, wszystko sama.
I nie, nie jesteś „wymagająca”.
To, że masz takie myśli, to efekt wielomiesięcznego ignorowania Twoich potrzeb i bagatelizowania Twoich prób rozmowy.
To, że próbujesz to zrozumieć, że mówisz „może to ja” – to też sygnał, że jeszcze próbujesz ratować coś, co się wypala. Ale nie jesteś w stanie tej relacji zrobić za dwoje.
Masz prawo postawić granicę.
Masz prawo nie dźwigać dwojga dorosłych ludzi naraz.
Masz prawo być widziana – jako kobieta, partnerka, mama, człowiek.
Z uważnością,
Kasia Piechaczek

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Ostatnie miesiące żyję jak w kołowrotku, nie mam nawet chwili dla siebie. Na mojej głowie jest praca, dziecko, zakupy, sprzątanie, rachunki, naprawy w domu - wszystko. Jestem już przemęczona, wstaję rano i czuję, że nie mam siły na nic i jestem po prostu wypalona. Czuję się jak samotna matka, mimo iż mam męża. Mąż nie robi nic, prośby, groźby, rozmowy, nic nie działają. To on musi się wyspać, to on musi odpocząć po pracy, to on musi iść do kolegów się odstresować. Ja nie mam czasu nawet isc sama na spacer. Mąż nie sprząta nawet po sobie i go nie obchodzi że ledwo już funkcjonuję. Jego lenistwo doprowadza do tego, że coraz częściej myślę o odejściu, bo będąc z nim mam poczucie, że on ma gdzieś moje potrzeby, moje zmęczenie, robi sobie co chce. Gdy po raz kolejny go proszę o to, żeby zadbał o dom, to wyzywa mnie najgorszymi wyzwiskami. Ogólnie mąż nie chce ze mną spędzać czasu, wychodzić gdziekolwiek, rozmawiać, nie robi wspólnych planów. Jest mi przykro, patrząc na partnerów znajomych, którzy zwyczajnie robią to, co do nich należy w domu, bo ja się nie mogę doprosić niczego. Co zrobić, żeby zmienił do mnie stosunek i zaczął myśleć o mnie, bo mam wrażenie, że dla niego liczy się tylko on sam.
Dzień dobry, jestem z mężem 6 lat po ślubie, mamy 4 dosyć małych dzieci, najmłodsze ma 3 latka. Nie umiem się z nim dogadać. problem jest w tym, że on nie rozumie mnie, że ja po całym dniu jestem po prostu zmęczona, on mi niezbyt pomaga przy nich, on to widzi inaczej, jego zdaniem go olewam, nie okazuje mu uczucia, bo wieczorem zawsze zasypiam, zamiast z nim spędzać czas na rozmowie, przytulaniu itd. ciągle mówię, że nie robię mu tego specjalnie, że przecież go kocham, ale po prostu po ludzku nie sił. Co robić?
Dodam, że ten mój mąż, który nie potrafi mnie zrozumieć, często coś załatwia i to wygląda tak: ja siedzę w domu i zajmuje się dziećmi itd a on zakupy i różne sprawy ma zawsze, więc go nigdy nie ma,często wraca wieczorami i tak ja po całym dniu padam a on wraca i ma siły na wszystko, więc tu się tak ciężko wtedy zgrać jak on wraca i chce, żebym z nim była, przytulała, siedziała itd, a ja po prostu sił nie mam. Czy w takiej sytuacji mam prawo, jako matka, na odpoczynek i zrozumienie? Czy to on ma rację, że go olewam itd różne przykre rzeczy mi mówi wtedy, np. że inne matki mają po więcej dzieci i nie są zmęczone.. gdzie on sam mi nie pomaga, przy nich jest wybuchowy i często się kłócimy.
Witam, mam nadzieję, że uzyskam poradę, co powinnam zrobić i czy coś w ogóle powinnam zrobić.
Otóż jestem w związku małżeńskim od 8 lat, mamy swoje większe i mniejsze problemy, ale to, co się dzieje od kilku lat, mnie przerasta. Zaszłam w ciążę w 2019 r., ale straciliśmy dziecko. Zaszłam w druga ciążę. Cała ciąże byłam w stresie, bo ciągle się martwiłam, że stracę i to dziecko. Dziecko urodziło się zdrowe na szczęście, ale i tutaj zaczął się już kłopot.
Rodzice mojego męża są starsi, na emeryturze, mają dużo wolnego czasu, więc pomagali nam przy dziecku.
Nastał covid, w związku, że mieszkamy za granicą, nikt nie mógł do nas przyjechać. Mój mąż przypomniał sobie, jak rozmawialiśmy o dzieciach i opiece dziadków (przed dziećmi jeszcze) i domagał się, aby moja rodzina przyjechała. Jednym możliwym sposobem przylotu było przez ambasadę, ale i to nie dawało gwarancji.
Tutaj wiem, że był mój błąd, bo starałam się ściągnąć rodzinę, ale moja mama, bo tylko ona mogła wtedy przylecieć, bała się choroby, cofnięcia na granicy. Mój mąż już wtedy przychodził do mnie co kilka dni i pytał się " kiedy twój matka przyjedzie?".
Moimi odpowiedziami było" nie wiem", " raczej nie przyjedzie, bo nie ma jak" "nie przyjedzie", on i tak wysyłał nas do ambasady, że na siłę ma przyjechać, bo to obowiązek babci przyjechać.
W konsekwencji nie przyjechała, a mój mąż do dziś mi wypomina, że go "oszukałam" mówiąc przed dziećmi, że dziadki będą się zajmować i że nie powiedziałam mu wprost, że nie przyjedzie.
Jak mu powiedziałam, że nie przyjedzie, to na drugi dzień drwiącym głosem przyszedł i pytał się " to kiedy matka przyjeżdża?". I tak do dziś wypomina mi to.
Jest zdania, że kobieta powinna słuchać męża, jak to było dawniej, że on ma tylko rację, że ja nie mam racji, że ja nic nie robię (chociaż cały dom, dzieci, przedszkole, sprawy papierowe czy finansowe spoczywają na mnie) na siłę próbował mnie w domu usidlić, jak się drugie dziecko urodziło, ale na szczęście chodzę do pracy, chociaż i tak za mało zarabiam według niego, bo mi wytyka, że jakby nie on to byśmy nie mieli co jeść.
Uważa, że jestem głupia, że trzeba mnie douczyć.
Obraża się, nawet jak to jest jego wina. Bo jak on twierdzi, on się nie myli, a jak się myli to i tak ma rację.
Jak jest dobrze, to jest, ale jak kłótnia nie załagodzi się zaraz jak wybuchnie, zaczynają się wypominki, że go oszukałam, że to moja wina, że on taki dla mnie jest. Prosiłam, żeby wybaczył, żeby nie żył przeszłością, to mówi, że postara się a za parę miesięcy to samo. Dużo zdrowia i psychiki jego zachowanie mnie kosztuje. Moja własna ocena spadła, nie wiem, czy jak coś powiem, nie będzie z tego problem, kłótnie z nim doprowadziły mnie do nerwicy i ataków paniki, ale według niego to jest moja wina i konsekwencja tego, że matka moja nie przyjechała i nie powiedziałam wprost, że nie przyjedzie.
Ja jestem uczuciowa osoba, jestem upierdliwa nieraz, ale zależy mi jedynie, aby nasza rodzina była kochająca, ale i żeby mąż miał szacunek do mnie. Sugerowałam terapię, ale on nie chce słyszeć, nie wierzy w psychologów. W głębi duszy wiem, że cokolwiek bym wtedy zrobiła to i tak by nic nie zmieniło, bo mój mąż jest uparty. W 90% ja wychodzę z ręką do niego, czy moja, czy jego wina wolę wziąć to na siebie byle by było dobrze. Jeżeli on się mści i karze mnie to ile to ma trwać? Od czasów covida minęło prawie 4 Lat. Byłam silną osobą, a teraz po roku terapii wychodzę na prostą z atakami paniki. Czy mimo czasu i błędu jak on uważa, nie zasługuje na szacunek? Co ja powinnam zrobić?
Mówię mu, że mnie krzywdzi, że zaczynam go nienawidzić za to, jak on mnie traktuje. To odpowiedź jest jedna "a dlaczego tak jest? Jakbyś mnie nie oszukała, to bym taki nie był dla ciebie."
Kiedyś wspomniał, że dzieci on mi nigdy nie da, jakbyśmy się rozeszli, chociaż to ja z nimi spędzam praktycznie całe dnie, bo on długo pracuje. Jak żyć z takim człowiekiem?
Jak przemówić mu do rozsądku, że mnie krzywdzi i że mam dość tego. Proszę o pomoc w tej sprawie.
Dzień dobry. Niepokoi mnie, a właściwie również męczy zachowanie męża. Mamy własną firmę, mąż bardzo dużo pracuje i jest notorycznie zmęczony. W domu nie robi kompletnie nic. Jak już jest, to telefon nie wychodzi mu z ręki - sporo pracujemy telefonem (prowadzimy firmę transportową) no ale tik tok jest na porządku dziennym.
Uwagi zwrócić nie można, bo on się odstresowuje.
Ja również pracuję, robię w naszej firmie wszystko oprócz jazdy i szeroko pojętego planowania. Dodatkowo zajmuje się dziećmi, domem, psami, mężem. On uważa, że głównie to on pracuje. Teksty - ja będę gotował obiadki (bo w tej dziedzinie chyba mnie tylko widzi) a Ty jedz w trasę, przygotuj mnie na wyjazd (chodzi o proste rzeczy jak nawet wyjęcie jedzenia z lodówki - tylko że to mam zrobić ja) zrób mi zakupy, wypierz mi czapkę, potrafi zrobić awanturę, że sprzątam łazienkę i czuć chemią, gdzie to ja głównie w tej chemii siedzę.
Awantura o brak pasty do zębów (używa 2 na zmianę - muszą być dwie zawsze) o brak nitki, kulki pod pachę, skarpet (ma jakieś sto par, ale zawsze jest awantura o skarpety), że mało, zawsze mało. Takie absurdy mogę mnożyć. Teraz nawet jak to piszę, jest mi wstyd. Chyba bardziej siebie, że w tym trwam. Jestem wykształconą, Zaradną kobietą a pozwoliłam się tak poniżyć. Od wielu lat nie dostałam od męża nic- bo on uważa, że skoro mam wolny dostęp do konta, to on nie musi się starać, bo zakupy go stresują. Dzieci są już nastolatkami, ale wiedzą, że liczyć mogą tylko na mnie. Dodatkowo wiecznie robi z siebie biednego, zmęczonego, chorego. Dziś, kiedy źle się czuł, najpierw kazał zrobić sobie herbatę, potem zrobił awanturę, że za słodka a na koniec wyszedł obrażony, że źle się czuje i musi jechać do pracy. Po kłótni nie odbiera tel. Potrafi go wyłączyć kiedy, wie, że ja nie mam pojęcia jak pokierować pracą ludzi. Ostatnio było tak już dwa razy. To był dla mnie tak duży stres, że dostałam ataku paniki. Nigdy nie przeprasza, bo on uważa, że wszystko jest zawsze moją winą. Zastanawiam się, czy to, co on robi to egoizm, narcyzm, czy jakieś zaburzenie.
Patrzę na niego i zastanawiam się jak mężczyzna może siedzieć na kanapie z tel w ręku, kiedy ja noszę kamień na ogrodzie z dziećmi, kosze trawę, robię po prostu wszystko.
Witam, mąż ciągle ma do mnie pretensje, że się nim nie zajmuje (nie przytulam, nie inicjuje sexu, nie zajmuje się nim wieczorami). Mamy 3 dzieci, w tym najmłodsze 2-letnie. Jestem w domu, nie pracuje, zajmuje się domem, wszystko jest na mojej głowie.
Mąż wraca z pracy, dostaje obiad i cały wieczór spędza na kanapie, nic go nie interesuje, nawet nie poświęci trochę czasu dzieciakom. Potem ma ciągle pretensje, że ja się nim nie zajmuje, że tylko śpię. Kładę najmłodsze dziecko spać, to po prostu usypiam ze zmęczenia. Na mojej głowie są wszystkie zajęcia dodatkowe, zakupy. Jak wyjdę od czasu do czasu z koleżankami na spacer to wielkie pretensje o to.
Według niego powinnam siedzieć w domu i jak położę dziecko spać to się nim zajmować. On wcale nie pomaga mi w niczym.
Ja po prostu nie mam siły chyba psychicznie już z nim spędzać czasu, bo ciągle mówi to samo. A jeszcze najgorsze, że chce urozmaicić nasz sex, żebyśmy poszli na sex w trójkącie, bo to go podnieca. I chce urozmaicić sex, bo za niedługo już mu nie będzie się chciało, a ja nie zgadzam się na to.
Już sama nie wiem, co myśleć o naszym związku. Jesteśmy ze sobą 20 lat i nie wiem, co może mnie czekać później.
Partner ciągle pracuje, bez wolnego, jedynie niedziela, o ile nie jest handlowa. Nie potrafi być może i nie chce ustawić z kierownictwem grafiku, tak, by móc mieć wolne max dwa dni dla mnie i naszych dzieci. Dzieci ciągle narzekają, że nigdzie czy nawet w wakacje nie wychodzimy, czy kino, basem itp. bo ojciec tylko praca i na niej się bazuje. Mi tylko nie wiem, czy chwali się czy zali, że zarobi 6 tys. Kiedy tłumaczę, że ma też kobietę, dom, on, że nic na to nie może poradzić, bo nie ma ludzi do pracy. Ciągle jestem sama od 8.00 do 18.00 bądź 21.00. Nie mam męża. Wracamy zawsze razem, bo chce, bym przyjeżdżała po niego do pracy, co mnie już męczy. Nie mam znajomych, dzięki mężowi, co tylko mam przynieś, podaj, pozamiataj i nie mam prawa mówić mu o pragnieniach, uczuciach itp. bo zaraz mówi, że jego się czepiam, ryje mu głowę i mówię, co ma robić. Owszem mi mówi przez telefon, że bardzo za mną tęskni za każdym razem, że chce przytulić się, ma ochotę na sex...ok co do czego jest po prostu tempo, bo oczywiście zaraz wymówki, że coś go boli, że niby marudzę, że jest mi czegoś mało, za mało.
Nie dociera, że brakuje mi bliskości i jego obecności po każdym dniu bycia po prostu samej i gadaniu do psa. Mówię nie raz, aby rozpalił namiętność w łóżku, zaczepiał itp.,robi to owszem, ale jak można to ująć raz, dwa i idzie spać. Mówi, abym zaczepiała go do sexu w nocy, robię to i za każdym razem dostaje kosza, bo on śpi, bo jest zmęczony. Jednym słowem męża mam na noc, do spania, rannego picia wspólnie kawy, zero wyjść gdziekolwiek jedynie naokoło bloku z psem i puste zdjęcia robi, wstawia na fb posty, że miło czas z żoną itp. Jaki czas???? Kwiaty niespodzianki ot, tak mogę pomarzyć tylko na okazje. Nie wiem, co mam robić mecze się w takim związku, co w sumie co to za związek???? Uważa mąż, że mam znaleźć innego skoro mi nie pasuje, takie ma podejście. Co mam zrobić??? Jestem zniesmaczona. Nawet powiedziałam mężowi, że jest pracoholikiem. Nic Nie dociera, on jego praca kasa to życie a reszta na potem