Left ArrowWstecz

Jestem w 6-letnim związku jednak czuję, że coś się zmieniło. Mój partner jest gamerem, przez co całe wieczory spędza sam w pokoju komputerowym a mj po pracy poświęca 1-2h.

Witam Mam pewien problem, przez który już się psychicznie wykańczam. Jestem w 6-letnim związku jednak czuję, że coś się zmieniło. Mój partner jest gamerem, przez co całe wieczory spędza sam w pokoju komputerowym a mj po pracy poświęca 1-2h. Wcześniej to znosiłam ale chciałabym wspólnie spędzać wieczory i zasypiać póki nie ma dzieci i możemy skupić się na sobie. To jest jego pasja (a wydaje mi się, że może już uzależnienie) od zawsze dlatego teraz czuję się winna, że mi się "odwidziało". Dodam, że obecnie mamy 22 i 24 lata, nie mamy dzieci od 3 lat mieszkamy razem. Ogólnie jest kochającym partnerem, czuję się przy nim bezpieczne ale czuję, że związek to ja, on + komputer. W weekendy gra od 20 do 3:00-4:00 a wstaje ok 12. Martwi mnie to bo boję się o przyszłość, że przez te gry zostanę z obowiązkami sama, nigdy nie doświadczę wspólnego śniadania czy chodzenia spać. Dodam, że ma problem w dbaniu o porządek a ja przeciwnie i tu też się sprzeczamy. Jest dla mnie ważny, dobrze mnie traktuje, powtarza jak kocha ale ta długość wspólnego czasu, brak wspólnych posiłków czy też kładzenia się spać z czasem coraz bardziej mnie wykańcza. Mój przyjaciel jest w stanie poświęcić mi więcej czasu niż własny chłopak. Wiele osób powtarza mi, że powinnam odejść bo nie dostaję tego, czego pragnę a druga część, że powinnam się cieszyć tym co mam. Były rozmowy, słyszałam "nie musisz martwić się o przyszłość, nie zostawię cie samej" ale nie wiem... Jednego jestem pewna- z gier na pewno nie zrezygnuje i 4h dziennie to obowiązek. Nie wiem co robić i przyznam szczerze, że trochę ciągnie mnie do przyjaciela, ta jego... dojrzałość. Na bieżąco słyszę, że skupiając się w tym wieku aż tak na grach i stawiając je wyżej niż partnerkę to jest niedojrzałość... Jednocześnie boję się odejść, boję się że strącę coś naprawdę cennego i nigdy nic lepszego nie zdobędę. Co mogę zrobić? Czy przez gry naprawdę powinnam odejść skoro czuję się kochana i bezpieczna ale brakuje mi kilku elementów które od zawsze widziałam u rodziców i też o tym marzę (wspólne śniadania, oglądanie razem czegoś w TV i chodzenie spać, wspólne wyjaścia na cały wieczór średnio raz na miesiąc/dwa). Czy to ze mną jest coś nie tak, że 1-2 h dziennie razem z partnerem to dla mnie mało? To ja jestem zaborcza? Pogubiłam się w uczuciach...
User Forum

Anonimowo

3 lata temu
Daria Kamińska

Daria Kamińska

Dzień dobry, to ważne, że szuka Pani rozwiązań dla sytuacji, która jest dla Pani trudna. Mogą się Państwo przyjrzeć kilku kwestiom: co dla mnie oznacza satysfakcjonujący związek, jak chcę spędzać czas, będąc w relacji (samodzielnie i razem), jakie doświadczenia chcę przeżywać z drugą osobą, co wnoszę do relacji, co chcę otrzymywać w relacji itd. Tych wątków jest wiele, ale one pokazują, co jest dla nas ważne i stają się podstawą do określania tego, jak chcemy tę relację budować. No i dalej warto przyjrzeć się temu, co sprawia, że chcę tak, a nie inaczej :) Na jakie moje potrzeby odpowiada dane działanie w związku, czy to jest OK dla obu stron, jak może być inaczej. Mogą Państwo samodzielnie dokształcić się np. w Porozumieniu Bez Przemocy (NVC), by lepiej rozumieć i wyrażać swoje potrzeby, jednocześnie może warto byłoby przyjrzeć się temu, co się dzieje między Państwem we współpracy ze specjalistą. Pozdrawiam serdecznie, Daria Kamińska
3 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Nina Borecka

Nina Borecka

Witam serdecznie, Widać, że sytuacja jest dla Pani trudna. Kocha Pani partnera, jednak czuje się samotna w tym związku. Należy zastanowić się na tym czego szuka Pani w związku, przeanalizować swoje potrzeby i wartości. Może to Pani zrobić wraz z psychologiem. Pozdrawiam, mgr.Nina Borecka
3 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Problemy w małżeństwie: brak intymności, agresja i wątpliwości co do uczuć męża
Moje małżeńskie życie trwa juz 15 lat razem 19. Były wzloty upadki oraz rozstania, odchodziłam od męża 6 razy lecz wracałam ponieważ zrozumiałam jak bardzo go kocham. Dawałam za każdym razem szanse wybaczałam jego krytykowanie mojej osoby, lekceważenie obojętność krzyki a nawet bicie. Tak bił mnie ponad 18 lat. Żadne rozmowy nie dochodziły do skutku, za każdym razem uważał, że z nim jest wszystko w porządku jedynie ja jestem jak stwierdził toksyczna i źle funkcjonuje jego zdaniem. Ja zaczęłam odbierać iż nie ma do mnie uczyć mimo iż wyznaje je za każdym razem min że kocha że tęskni jak jest w pracy, że moje ciało go jara ma chęć na mnie itp. Sex nie mówię jest udany, choć od dwóch nocy co zawsze przebudził się czy ja na sex teraz nagle nie, nawet nie przytuli się podczas snu jak tulił zawsze. Jego wymówki są takie min: że boli go ręką, że niby mu się śniłam jak brał ze mną ślub, lub kiedy ja podchodzę by zacząć grę wstępna zawsze odmawia że chce spać nud teraz. Ja za każdym razem kiedy on ma ochotę nie odmawiam wręcz przeciwnie. Kiedy mnie przestał zaczepiać czy nawet nie klepnie w tylek co lubialam jego zaczepki nagle tego nie ma. Jak wspomnę odrazu się unosi agresja słowna sądząc że ja jego atakuje, potrafi nawet powiedzieć cyt,,czy to coś złego, ze cie nie klepnęłem, czy to coś złego że w nocy cie nie przytuliłem i nie było sexu??,,...potrafi popełniać spore błędy których nie chce widzieć nawet do nich się przyznać. Co nie powiem wszystko odbiera źle...zapewnia że kocha że tylko ja żadna inna. Jeżdżę po niego do pracy codziennie, wracamy razem nie chodzi nigdzie z nikim nie ma kontaktu, bynajmniej mi się tak wydaje. Telefonu nie ukrywa choć nie mam pewności czy w coś nie gra??? Wszystko co było magiaaa tulenie pieszczoty nocny dzienny poranny sex nagle coś się skraca. On uważa że wszystko jest jak było, choć ja odczuwam inaczej. Samo brak sexu nagle w nocy oraz zaczepek czułości on uważa że wszystko ok...co mam myśleć??? Czy on mną manipuluje?? Oszukuje zamydlanie oczu??? Jadąc do pracy słodzi bardzo pisze jak kocha tęskni i ma ochotę bardzo na mnie, wysyła nawet swe nagie zdjęcia. Bedac przy mnie jest jakoś inaczej. Stał sie strasznie nerwowy. Zadko panuje nad emocjami ja nie wiem jak się odzywać, zawsze uwaza że atakuje go. Co mam robić myśleć??? Odpuścić nie zbliżać Się poprostu zapomnieć temat sexu??? Odejść?? Stwierdziłam że jestem w jego sidłach, że to on jest toksyczny i ma zaburzenia osobowości choć on temu zaprzecza. Nie ruszają go moje łzy, czasem co do niego mówię że jestem wsparciem dla niego i chce się o niego troszczyć potrafi dziwnie się podśmiechiwać. Razem poszliśmy 3 razy na terapię małżeńskie stwierdził że nie musimy juz chodzić, że sami powinniśmy ze wszystkimi sprawami sobie wspólnie radzić i o wszystkim rozmawiać. Tylko jak z nim się nie da???? Czy on jeszcze naprawde mnie kocha czy poptostu boi się że odejdę i zostanie sam?,? Do psychiatry czy psychologa twierdzi że nie pojdzie bo z nim wszystko ok, sam nawet nie wie że nie jest z nim dobrze. Szybko potrafi zmienić tematy rozmów które są dla niego nie smaczne. Uważam też że on mnie kocha bardziej na odległość. Zapewnia o uczuciach lecz ja a to wątpię. Co robić i co myśleć??? Jak pomóc mężowi nam naszej relacji??? Tłumaczę że za nim tęsknie kiedy jest w pracy i chce potem uczyć intymności z nim itp. On twierdzi że też chcę a co do czego jest inaczej. Nie umie zrozumieć mojej samotności tęsknoty jak go nie ma i pojąć moich potrzeb. Czy on jest chory??? Czy kocha uczciwie ??? Czy to jeszcze jest miłość. Mi mówi że ma dosyć bo ciągle mu przypominam przytul sex igraszki ciepło itp. Że non stop ja o tym gadam i już ma dość. Rozumiem nie powinnam lecz skoro widzę iż jest tego coraz mniej mam mu nie mówić bo źle odbierze??? Błagam co robić???
Dobry wieczór, Od 2 lat jestem w związku z mężczyzna. Nasza znajomość zaczęła się nieco inaczej niż zazwyczaj, raczej byłam nim zniechęcona. Jest osoba bardzo dominująca, musi mieć ostatnie słowo, nie przebiera w słowach, jest nerwowy. Myśle nad zakończeniem związku już od początku, ale jeśli mam być szczera ze sobą, uważam ze jedyne co mnie przy nim trzyma to to ze ułatwia mi życie w sensie finansowym- nie jest nie wiadomo jak zamożny po prostu- mogę jeździć autem które mi pożycza, mieszkać w jego domu, finanse nie pozwalają mi na życie samej, on zawsze mówił ze mam zarabiać na siebie a on się reszta zajmę. Niestety nabrał kredytów i teraz potrafi mi wypominać paro złotowe sytuacje. Jest narcyzem i manipulantem- to tak w wielkim skrócie. Miał ciężkie życie rodzinne, jego ojciec gwałcil jego matkę na jego oczach, jego brat miał już 3 próby samobójcze przy jednej z nich byłam i go ratowałam. Nie śpi spokojnie ciagle go coś trapi. Jest mi naprawdę go szkoda bo ma ogromny potencjał ale cały czas oddaje się tej rodzinie która tak bardzo go skrzywdziła. Oni nie wiedza o tym ze ja wiem wiele o ich przeszłości i nie mogę przebywać w ich otoczeniu widząc te sztuczne uśmieszki i udawanie ze wszystko jest ok. Mam duże „jaja” i zawsze mówię ludziom rzeczy w twarz, ale tutaj nie chce się w to wtrącać. Przez ta jego przeszłość ma negatywne podejście do życia, wszystko neguje, ja jestem światła osoba która ma wiele pomysłów i cieszy się z małych rzeczy. Miałam i mam problemy z depresja i jestem wrażliwa na piękno ból cierpienie, dużo rzeczy robi na mnie wrażenie. Nie wiem co to znaczy kochać ale coś mi w środku mówi ze to na pewno miłość nie jest. Po prostu on posiada coś czego moi byli partnerzy nie posiadali każdy znajomy czy to jego czy mój dziwi się ze z nim jestem. Osaczają mnie jego rodzinne problemy, ja naprawdę nie chce się otaczać toksycznoscia, złymi ludźmi bo to tylko mnie dołuje, depresje miałam stwierdzona już 7 lat temu ale to dopiero od miesiąca jak zaczęłam brać leki afobam i cital. Złe to wpływa na moje libido co partnera denerwuje, lekarz zalecił brać leki przez pół roku a on chce żebym je odstawiła. Jak dla mnie to krzywdzące- gdyby to on miał taka sytuacje nie miałabym z tym problemu bo ważniejsze byłoby dla mnie zdrowie psychiczne mojego partnera i mówiąc nieskromnie poslalabym go do psychologa, ale wiem ze on nie pójdzie bo jak on uważa: on nigdy nie jest problemem. dzisiaj była kolejna próba jego brata, jego rodzina ma go gdzieś, tak jak i mojego partnera. Ale on się mega tym przejmuje, tylko ze odbija się to głośnym echem na naszym związku. Pytałam czy nie chce pogadać to mnie odrzuca krzyczy ze już się nagadał chodzi po prostu w powietrzu wisi czarna chmura czuje zła atmosferę i wiem ze jeden mały zgrzyt i będzie afera. Ja już nawet nie chce wiedzieć co się działo chce spokoju i kogoś kto nie będzie wampirem obok mnie zzerajacym moja energię. Choć rozumiem ze to wynika z jego przeszłości i ciężko mi go zostawić w takiej sytuacji to jednak pragnę zakończenia tego związku. Jak to zrobić? Wiem ze to na pewno będzie pełne emocji starcie ale nawet nie wiem jak to zacząć. Chciałabym Szczęścia dla niego i dla nas ale on ma kompletnie odrębny mindset. Jemu się nie da nic przemówić. Co zrobić? Będę bardzo wdzięczna za jakakolwiek pomoc.
Partner po 9 latach związku nagle zrywa: czy depresja ma wpływ na jego stan i czy jest szansa na powrót?

Od 17 marca do 6 czerwca byłam na kursie oficerskim. Przed nim było okej, ale kłóciliśmy się dość często z partnerem – byliśmy razem 9 lat. Od połowy maja był dziwny w sensie, że dużo spał, nie chciał jeść. Myślałam, że jest zmęczony, bo pracuje na delegacje. A i wspomnę, że w piątki zaczął wracać po alkoholu.

Na kursie bardzo często wracałam tylko na jeden dzień i większość czasu się kłóciliśmy, bo nie rozumiałam, co się z nim dzieje. Zresztą ja byłam zmęczona i nie potrafiłam powiedzieć, o co mi chodziło. Na kursie w kwietniu robił mi sceny zazdrości i mówił, że mnie kocha i chce mnie mieć, i że nie wie, co to miłość, ale tak po prostu czuje.

6 czerwca skończyłam kurs – to był piątek. W niedzielę pojechaliśmy na obiad do restauracji. Chciałam go złapać za rękę, ale nie chciał, stwierdził, że nie czuje potrzeby. 19 czerwca pojechaliśmy na wakacje, gdzie było widać, że coś jest nie tak. Zaczął pisać z dziewczyną o swoim stanie, cały czas w telefonie, i nagle na wakacjach ze mną zerwał.

Do mojej mamy napisał, że ma depresję albo coś innego i chce sam sobie poradzić, że nie ma chęci i radości do życia, i po co ma niszczyć komuś życie. Teraz ciągle powtarza, że chce być sam i że nie patrzy na przyszłość, jest dla mnie zdystansowany i że to koniec na zawsze. Mówi, żebym zajęła się sobą i że jemu jest dobrze samemu. Powiedział też, że mnie szczerze kochał, a teraz nie kocha niczego. I że jak jest sam, to wreszcie może żyć normalnie i stara się to robić. Nie chce przerwy, nie chce niczego – chce być sam.

Co to za stan i czy będzie szansa na powrót do siebie?

Partner ani razu nie zadzwonił do mnie i syna, gdy byliśmy na wyjeździe. Cieszył się, że wyjeżdżam i powiedział, że mogę wracać, kiedy mi się chce.
Witam . Jestem z synem na wakacjach. Mój partner od czasu mojego wyjazdu ani razu do mnie nie zadzwonił, nie zapytał o syna jak się czuje i jak mu jest na wakacjach nic zero. Przed wyjazdem bardzo się cieszył, że jadę tak jakby nie mógł się tego doczekać aż wyjadę . Cztery razy pytał się mnie kiedy wracam . To tak wyglądało jakby chciał się upewnić, ponieważ zapewnie miał coś zaplanowane, a żebym go nie nakryła dlatego zapytał kiedy wracam, by swój plan zakończyć w dzień przyjazdu . Ale wracając do tematu opisanego tuż na początku. Przed wyjazdem wspomniałam partnerowi, że jeśli będzie chciał porozmawiać to niech dzwoni w każdej chwili. Powiedział, że to ja mam do niego dzwonić, on dzwonić nie będzie, bo nie chce przeszkadzać. Jak wspomniałam wcześniej .Oczywiście dla mnie to bujda na resorach i kolejne jego kłamstwo, bo kiedyś mieszkałam u rodziców i dzwonił normalnie, nawet rozmawialiśmy po 8h dziennie i jakoś mu to nie przeszkadzało, że mieszkam z rodzicami, a teraz nagle stwierdził, że nie będzie dzwonił, bo nie chce przeszkadzać. Ja rozumiem, że jestem mu obojętna , bo po ostatniej rozmowie telefonicznej właśnie tak to brzmiało, ale żeby nie zadzwonić i nie zapytać o syna to już kpina. I on twierdzi, że w jego uczuciach do mnie nic się nie zmieniło. Jasne. Ja to widzę inaczej niż on. Jeśli ktoś naprawdę kocha to nie będzie szukał wymówek, żeby nie zadzwonić. Jeśli komuś zależy na rodzinie, to zawsze znajdzie czas by zadzwonić i zapytać jak leci nawet na 5 minut. Od czasu wyjazdu to ja ciągle dzwonię, a jemu nawet 15 minut szkoda na to by zapytać jak się dziecko czuje, ponieważ się ciekawsze zajęcia niż zapytanie o dziecko. Jestem na niego wściekła. Po ostatnim moim telefonie do niego tylko poczułam gorzki smak w ustach kiedy zapytałam jak sobie radzi to powiedział cytuje,, świetnie sobie radzę a prosić Cie nie będę, żebyś wróciła, możesz siedzieć ile chcesz możesz wracać. nie wracać jak chcesz,, Po rozmowie napisałam mu smsa, ponieważ nie miałam ochoty rozmawiać z nim przez telefon cytuje,, jest mi bardzo przykro z tego co powiedziałeś na koniec rozmowy. Widać, że Twoja miłość została zastąpiona obojętnością. Dziękuję za szczerość,, po czym tydzień już z nim nie rozmawiam. W piątek napisałam mu tylko smsa, że zadzwonię w sobotę, czyli dziś i to wszystko. Szczerze ręce mi się pocą jak mam do jego dzwonić czy przypadkiem nasza rozmowa nie skończy się kolejny raz takim ekscesem, jaki miał miejsce tydzień temu. Ja wszystko rozumiem, ale żeby nie zadzwonić i nie zapytać chociażby o syna jak się czuje czy zdrowy jak spędza wakacje. Normalny mężczyzna, który troszczy się o swoją rodzinę i zależy mu na niej zadzwoniłby i zapytał czy wszystko jest w porządku, a tutaj nie ma nic, żadnego zainteresowania. Jeśli miałabym opisać w kilku słowach to co teraz czuję i to co czułam po rozmowie z nim, to byłoby to smutek, złość, niedowierzanie i niepewność relacji. Czuję, że coś jest nie tak. Mam obawy co do związku. Boję się nawet mu wspomnieć o tym co czuje, ponieważ powie, że przesadzam, że coś mi się wydaje, a co gorsza może dojść do kłótni, jak kiedyś kiedy zaczęłam wspominać mu o moich odczuciach.
Obawa przed własnym zachowaniem po licealnym doświadczeniu - Jak odzyskać pewność siebie w kontaktach?

Witam, w I klasie liceum zalecałem sie do jednej dziewczyny, bardzo mnie to stresowało, kilka rzeczy nie poszło po mojej myśli i ostatecznie owa dziewczyna nie chciała ze mną utrzymywać kontaktu, oskarżyła mnie, ze natarczywie sie do niej przystawiałem. Nie twarzą w twarz, ale powiedziała to swoim kolegom i koleżankom czego dowiedziałem sie od jednego z nich. Wtedy totalnie odciąłem sie od dziewczyn, uznałem siebie za zagrożenie dla nich i już przez całe liceum do żadnych nie zagadywałem (mimo kilku okazji, które mogły skończyć sie pozytywnie) Obecnie jestem na III roku studiów i ta sytuacja nadal mi siedzi w głowie, nadal boję sie zagadać do dziewczyny w wiadomym kontekście, bo zaraz zaczynam panicznie sie bać, że sie jej narzucam i że zaraz dojdzie do powtórki z liceum. Jestem generalnie teraz meeega ostrożny w kontaktach z nimi. Cóz to jest? Jak mogę sobie z tym poradzić?

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!