Left ArrowWstecz

Oddalanie się w związku: czy rozstanie to jedyne wyjście, czy warto walczyć o miłość?

Mam męża i dwójkę dzieci. Dzieci są moim światem. 

Z mężem czuję, że się oddalamy. I teraz już chyba nikomu tak naprawdę nie zależy, żeby było inaczej. Boję się samotności, a jednocześnie czuję, że ten związek ma się nijak. Ja tęsknię za prawdziwą miłością, akceptacją i wsparciem. Ale nie potrafię już sobie wyobrazić jego w tej roli obok mnie. Każdy żyje swoim życiem. Łączą nas tylko dzieci, wspólne mieszkanie. 

Rozstanie? czy walczyć? walczyć, ale jak?  jak "zmusić się" do ponownego zakochania w mężu?

User Forum

rama

8 miesięcy temu
Asia Zioło

Asia Zioło

Bardzo ważne pytania Pani stawia! Niestety nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Napisała Pani o relacji, natomiast niewiele o sobie, poza tęsknotami, które słyszę jak niezaspokojone potrzeby - miłości, akceptacji, wsparcia. 

Są one uniwersalne, każdy z nas chce być widziany, czuć się ważny, uwzględniając oczywiście wszelkie różnice indywidualne. Myśląc o modelu NVC (porozumienia bez przemocy), który często wykorzystuję właśnie do pracy w obszarze relacji, komunikacji - warto powiedzieć o tym, że nasze myśli, emocje i potrzeby są naszą odpowiedzialnością. Co robi Pani dla siebie w obszarze akceptacji? W jaki sposób wspiera siebie, czy raczej wymaga i zdarza się, że brakuje wyrozumiałości dla potknięć? Z moich doświadczeń wynika, że często na zewnątrz szukamy tego, czego sami nie potrafimy sobie dać/zapewnić i nauczenie się tego może wprowadzić nową perspektywę i jakość do naszego życia. 

Tym samym chciałabym zachęcić do skupienia się na sobie, bo relacja/rodzina jest pewnym systemem i jak zmieni się jakoś jeden element, to system odpowie, zareaguje, a to właśnie na siebie ma Pani największy wpływ i pracę może zacząć "od zaraz". 

Życzę dużo wyrozumiałości na tej drodze i by doprowadziła do efektów, które będą dla Pani satysfakcjonujące!

8 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dorota Żurek

Dorota Żurek

W każdym związku dochodzi do kryzysów, nie napisała Pani, jak długo jesteście małżeństwem, a po dłuższym czasie bycia razem tracimy tę świeżość, ciekawość drugiej osoby. Warto porozmawiać z mężem i powiedzieć mu, co Pani czuje, czego najbardziej brakuje w Waszej relacji. Jest wiele sposobów, by próbować odbudować więź, znalezienie wspólnego zainteresowania, spędzanie razem czasu w przyjemny sposób, wspólne wyjścia, spotkania ze znajomymi, lub można także rozważyć terapię małżeńską. Najważniejsza jest szczera rozmowa i poszukanie rozwiązania. Często obowiązki domowe i codzienna rutyna powodują wypalenie, utratę radości z życia, a wtedy warto coś zmienić w swoim życiu, znaleźć czas na drobne przyjemności, by odzyskać poczucie szczęścia. Każdy związek wymaga pracy i zaangażowania obydwu stron, proszę jeszcze nie rezygnować, zawsze warto spróbować zawalczyć. 

 

Pozdrawiam,

Dorota Żurek psycholog

8 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Anonimie,

być może zabrzmi to dość kontrowersyjnie, ale aby wszystko ze sobą współgrało, dzieci nigdy nie powinny być ważniejsze niż współmałżonek, w przeciwnym razie partner/ka czują się zaniedbani i niepotrzebni. Trzeba zastanowić się, kiedy mniej więcej zaczęliście się oddalać i jaki może być tego powód? 

Co na ten temat sądzi mąż? Jest za ratowaniem Waszego małżeństwa? Czasami ludzie nie przestają się kochać, tylko po prostu zapominają o tym uczuciu w relacji. 

 

Pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

8 miesięcy temu
Jakub Redo

Jakub Redo

Dzień dobry!

Niestety nie można „zmusić się” do zakochania, ale można pracować nad odbudową więzi. Po latach małżeństwa warto poznać się na nowo – w końcu każdy z nas się zmienia, a wraz z nami nasze potrzeby i oczekiwania wobec relacji. To, kim byliście na początku związku, nie jest tym samym, kim jesteście dzisiaj.

Zachęcam do otwartej rozmowy o uczuciach, pragnieniach i obawach – bez wzajemnych oskarżeń. Pomocne może być też wprowadzenie nowych rytuałów bliskości i wspólne spędzanie czasu inaczej niż dotychczas. Jeżeli potrzebuje Pani rozmowy lub wsparcia w podjęciu decyzji, pomocna może być konsultacja psychologiczna, np. w formie online.

 

Wszystkiego dobrego!

Jakub Redo

8 miesięcy temu
Emilia Jędryka

Emilia Jędryka

Droga Autorko,

Rozumiem, że znajduje się Pani w bardzo trudnym momencie. 

Z jednej strony pojawia się poczucie oddalenia w relacji z mężem, z drugiej – lęk przed samotnością i pytania o przyszłość. 

Tęsknota za miłością, akceptacją i wsparciem jest czymś bardzo naturalnym, zwłaszcza gdy w związku zaczyna brakować bliskości.

To, co Pani opisuje, może być bardzo obciążające emocjonalnie. Wspólne życie, dom, dzieci – to wszystko łączy, ale jednocześnie może sprawiać, że decyzje dotyczące relacji stają się jeszcze trudniejsze. Może pojawiać się dylemat: czy warto walczyć o odbudowę więzi, czy raczej zaakceptować, że uczucia się zmieniły.

Nie ma jednej właściwej odpowiedzi, ale Pani emocje i potrzeby są ważne. Może warto przyjrzeć się, czy widzi Pani jeszcze przestrzeń na odbudowę relacji, czy raczej czuje, że ta więź już się wyczerpała. Cokolwiek Pani zdecyduje, proszę pamiętać, że ma Pani prawo do bliskości i poczucia bycia ważną w relacji.

 

Życzę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki za odnalezienie rozwiązań!

8 miesięcy temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Dzień dobry,  

To, co przeżywasz, jest bardzo trudne, bo dotyka najgłębszych pragnień – potrzeby bliskości, akceptacji i miłości. Czujesz się rozdarta między tym, co kiedyś Was łączyło, a tym, co jest teraz – poczuciem oddalenia i życia obok siebie. To naturalne, że pojawia się lęk przed samotnością, bo przecież przez lata budowaliście wspólną codzienność. A jednocześnie w sercu pojawia się pustka, którą trudno wypełnić, bo związek nie jest dla satysfakcjonujący. 

Czasem w długoletnich związkach uczucia zmieniają swoją formę, gasną pod ciężarem codziennych obowiązków i niezauważonych emocji. To, że tęsknisz za miłością, nie oznacza, że coś z Tobą jest nie tak. To oznacza, że Twoje serce domaga się ciepła i uwagi. Może to tęsknota za dawną wersją siebie – tą, która czuła się kochana i widziana? A może to wołanie o relację, w której będzie więcej obecności, rozmowy i prawdziwego spotkania?  

Nie ma jednej słusznej drogi – są tylko Twoje potrzeby, Twoje emocje i Twoje granice. Może warto dać sobie przestrzeń na zadanie pytań bez szukania natychmiastowych odpowiedzi. Co dla Ciebie znaczy bliskość? Czy w tej relacji wciąż jest miejsce na Was dwoje, poza rolami rodziców i współlokatorów? Czego się boisz bardziej – samotności obok kogoś, czy samotności w pojedynkę?  

Twoje uczucia są ważne. Nie trzeba zmuszać się do miłości, ale może warto sprawdzić, czy gdzieś w cieniu codzienności nie schowało się jeszcze coś, co mogłoby się na nowo obudzić.  

Jeśli trudno jest Ci znaleźć odpowiedź, może warto porozmawiać z psychologiem, może taka rozmową pozwoli Ci spojrzeć szerzej na sytuacje lub zaplanować kolejne kroki.

 

Pamiętaj, że nie musisz być w tym sama. 💛

Anastazja Zawiślak

Psycholog

8 miesięcy temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry!

Najlepiej byłoby, gdybyś skonsultowała się z psychologiem lub terapeutą par, który pomoże Ci zrozumieć swoje uczucia i wspólnie wypracować plan działania. Terapia indywidualna lub wspólna z mężem może pomóc w zrozumieniu, jakie kroki podjąć, aby zbliżyć się do siebie i odbudować relację.

Pozdrawiam,
Martyna Jarosz

8 miesięcy temu

Zobacz podobne

Czuję, że chciałabym rozstać się z mężem. Nie rozmawiamy ze sobą, nie okazujemy czułości, właściwie zachowujemy się jak obcy. Mąż rozgląda się za atrakcyjnymi kobietami, a ja czuję się nieatrakcyjna. Boję się jednak podjąć decyzję.
Czy mąż mnie kocha ? Czy jest sens próbować ratować ten związek ? Niedawno skończyłam 30 lat i czuję, że zmarnowałam ostatnie lata życia, czuje się bardzo samotna. Z mężem jesteśmy razem od 11 lat, 9 lat mieszkamy razem, a małżeństwem jesteśmy od 5 lat. A od około 3 lat żyjemy bardziej jak współlokatorzy niż małżonkowie, nie mamy wspólnych zainteresowań, nie spędzamy wspólnie czasu, rozmawiamy bardzo mało i to wyłącznie na domowe tematy, typu co kupić, itp., nie uprawiamy też seksu. Zdaję sobie sprawę, że w pandemii się zaniedbałam i przytyłam, jednak od marca pracuję nad sobą i zrzuciłam zbędne kilogramy, mąż tego nie zauważył. Przynajmniej nie wyraził tego. Czuję, że nie podobam mu się już, on nie inicjuje stosunku, bardzo rzadko okazuje mi czułość. Ja też tego nie robię, bo nie czuję się atrakcyjnie. Na dodatek, podczas urlopu, mój mąż wysyłał koledze zdjęcia atrakcyjnych kobiet na plaży, gdy to zauważyłam, bardzo mnie to zabolało. Mną nie jest zainteresowany w ten sposób, ale rozgląda się za innymi kobietami. Do tej pory naiwnie myślałam, że może trafił mi się mężczyzna z małymi potrzebami, teraz w to wątpię. Jak już wspomniałam, nie rozmawiamy, gdy teraz o tym myślę, nigdy nie rozmawialiśmy o problemach. Ja nie potrafię takiej rozmowy rozpocząć, boję się, że zostanę obarczona winą, że usłyszę, że wymyślam itd. (Mam tak od dziecka). Dwa lata temu napisałam do męża, że chcę abyśmy poszli do psychologa, bo nie rozmawiamy, nie potrafimy rozmawiać i nie uprawiamy seksu. Odpowiedział na to, że popracujemy nad tym sami. Nigdy nie zapytał, o czym bym chciała porozmawiać, a czego nie robimy, nie wrócił nigdy więcej do tego tematu, zbył mnie tekstem o tym, że sami sobie z tym poradzimy, a jedyne co zrobił to przez kilka dni był bardziej czuły. Bo na codzień nie okazujemy sobie czułości, gdy już mnie całuje, jest to buziak, a nie namiętny pocałunek. Czuję się bardzo przybita tą sytuacją, coraz częściej myślę o separacji lub rozwodzie, jednak boje się tego, boje się być prowodyrem tej sytuacji, jego reakcji, że może jemu naprawdę zależy, i przez tę sytuację popadnie w nałogi (jego ojciec jest funkcjonującym alkoholikiem), obawiam się też, czy sama dam sobie radę. Ale nie chcę żyć w takiej stagnacji kolejne 10 lat, żeby na koniec i tak się rozstać i stracić najlepsze lata życia, na zamulanie w domu. Bo tak wygląda nasze życie. Czuję się jak emerytka. Nie wiem co mam zrobić. Tzn wiem, powinnam porozmawiać z mężem, ale nie wiem jak to zrobić, aby dostać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Szczerze myślę, że mąż mnie już nie kocha, ale jesteśmy razem z wygody i przyzwyczajenia.
Nie kocham żony, jesteśmy przeciwieństwami i potwornie męczę się w relacji.

Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17. 

Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp. 

Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego. 

Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da. 

Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.

Chcę zakończyć małżeństwo, ale boję się o dzieci i kontakt z nimi.
Witam, przechodzimy z żoną kryzys, a może się już skończył i nic z nas nie zostało. Mianowicie od ponad pół roku jesteśmy sobie obojętni , przeszliśmy wiele rozmów, ale nic one nie wniosły. Problem jest w żonie, a nie we mnie, tak wiem zaraz każdy będzie pisał wina leży po obu stronach, NIE ! Staram się albo starałem, bo już mi to jest obojętne , wszelak chciałbym odejść, ale nie chce zepsuć swoich dzieci i tu właśnie pojawia się pytanie czy moralne jest zakończyć małżeństwo, jeśli jest ono po prostu, bo jest i tkwić w tym bez końca, czy po prostu szukać nowej drogi? Dodam, że było już tego blisko, była rozmowa ustalenia i nic się nie zmieniło, czuję, że jestem już dla niej obojętny, jestem po prostu potrzebny do zajmowania się domem i odbiorem dzieci ze szkół i żeby nie zatraciła swojej „renomy”. Nie chce stracić dzieci , kocham je z całego serca, ale się duszę , cały czas jestem sfrustrowany i nerwowy, cały czas myślę tylko o tym, do głowy przychodziły mi straszne rzeczy co z sobą zrobić , ale nie mogę namieszać dzieciom w głowie i tego nie zrobię, ale takie myśli też już się pojawiły. Jestem w wielkiej kropce. Na terapeutę jej nie zmuszę, nie da rady. Byłem kilka lat za granicą, zbudowałem dom, a teraz od niej słyszę, że ona się do tego w sumie przyzwyczaiła i że może bym pojechał i przyjeżdżał co jakiś czas to będziemy mieć taki miesiąc miodowy, co to ma być? Chce ja zostawić , ale boję się o kontakt z dziećmi.
Chcę rozstać się z mężem, ale sytuacja jest bardzo wybuchowa, trudna, mąż wymusza na mnie zachowania i słowa.
Chcę rozstać się z mężem. Od lat między nami jest źle, ciągłe nieporozumienia i kłótnie . Oboje zrobiliśmy sobie wiele złego : ja m.in oszukiwałam pisząc z innymi , wdałam się w zdradę emocjonalną. Mąż wiele lat nałogowo pił , wyzywał, był agresywny -aktualnie 1,5 roku po terapii nie pije, ale nasze relacje się nie polepszyły. Brak między nami zbliżeń ( w tamtym roku kochaliśmy się raz , w tym roku w ogóle … ) są lepsze i gorsze dni, ale czuję, że mam dość . Mamy też wiele problemów związanych z firmą, problemy finansowe . Chce się rozstać, ale każda próba kończy się ogromną kłótnią i to na oczach dziecka . Mąż wtedy chwilami wydziera się , wyzywa, każe spier*, a po chwili podchodzi, że chce się pogodzić, ale mam się zmienić, mam się przytulić itd . Gdy się nie zgadzam i mówię, że już nie daję rady , mam dość , znów zaczyna wybuchać agresją oraz tym, że zostawi mnie z niczym , że mam sobie sama radzić , a on w niczym mi nie pomoże . Firma jest na mnie, ale ja chce iść do normalnej pracy na etat , mąż mówi, że jeśli się rozstajemy to mam wyłączyć w tej chwili sprzedaż, a to wiąże się z tym, że oboje zostaniemy bez żadnych środków na życie . Nie daję już rady i nie wiem co mam robić . Chwilami mówi też, że jeśli ja podejmuję decyzje o zniszczeniu życia naszego dziecka to „on mi pokaże „ , że rozpowszechni kompromitujące mnie materiały , że nigdzie nie znajdę pracy . Dodam, że przy mężu znalazłam w marcu jakieś środki - chyba narkotyki , kilka razy widziałam dziwne papierki, które również mogą sugerować, że coś bierze, ale nie mam pewności . Boję się rozstania , boję się tego co zrobi . Jak ja i jak on sobie poradzimy, gdy żyjemy z dnia na dzień z mnóstwem opłat po terminie … już nie wiem co mam robić. Wiem, że syn jest związany z tatą i wzajemnie, ale nie wiem czy długo to jeszcze zniosę. Chciałabym żyć na nowo a osobą, z którą wdałam się w zdradę emocjonalną kilka dni temu znów się odezwała , mam w myślach to, że chciałabym odejść i spróbować życia z tym kimś , co tym bardziej mnie umacnia w tym, że nie ma sensu próbować ratować tego co jest . Nie wiem jak mam postępować, aby się uwolnić i co robić, żeby dziecko najmniej ucierpiało . Mieszkamy w moim domu rodzinnym, mąż podczas tych kłótni wymusza, abym robiła to co on chce - np. chce rozmawiać i przez 5 godzin mi mówi, że ja go nie szanuje , że ją zniszczę dziecku dzieciństwo , że ja zniszczę nas i pogrążę firmę, bo on w tym stanie nie może pracować ( od miesiąca mąż nie pracował , sporadycznie coś zrobił przy dziecku , wszystko było na mojej głowie, a gdy o coś prosiłam to mówił, że mu się nie chce - niby chciał mi pokazać jak dużo on dla nas robił tym, że zrzucił to na mnie ) ( od dziś zmienił podejście i nagle chce to ratować, ale ja mam już dość tych nastrojów , jest mi niedobrze na myśl o rozmowie z nim , boję się powiedzieć wprost to co chce powiedzieć do tego stopnia, że mam okropny ból głowy i ścisk w klatce , ciężko mi oddychać ) . Już nie wiem gdzie mam szukać pomocy i nie mam środków na płatne porady - dziś oddałam do lombardu złoto, aby opłacić prąd, ponieważ było zlecenie odłączenia . Boję się każdego dnia … boję się rozmów , boję się wymuszania zachowań - mam ogromny lęk , ból w sobie, a mąż każe mi naprawiać związek, bo jak nie to wybucha … pyta czy go kocham , chyba już tego nie czuję - jest dla mnie ważny, ale to nie miłość … jeśli nic nie odpowiem wybucha , jeśli odpowiem, że nie czuję już tego to również, a jeśli powiem że tak, ale to jest słabe uczucie i mimo to nie chce walczyć to naprzemiennie wybucha złością i każe się przytulić mówiąc, że „damy radę „ Nie chce z nim wojny , nie chce kłótni , ale też nie chce z nim wspólnego życia , nie życzę mu źle , nie chce, żeby cierpiał , powtarza wciąż, że mnie kocha , ale ja nie chcę tej miłości , nie chce, żeby zrobił coś głupiego . mam już dość życia
Nie wiem, jak poradzić sobie z rozstaniem
Nie wiem, jak poradzić sobie z rozstaniem. W naszym związku było naprawdę dobrze – było dużo szacunku i miłości, ale pojawił się problem, który, jak się wydawało, dostrzegałam tylko ja... alkohol. Codziennie pił kilka piw, co mi się nie podobało, więc często o to się kłóciliśmy. On twierdził, że to ja mam problem, że przesadzam, i że wszyscy mężczyźni piją po pracy, aby się zrelaksować. Bywały jednak dni, gdy wracał bardzo pijany. I właśnie po jednym z takich dni wybuchła awantura. Powiedział, że nie może już znieść mojej obsesji na punkcie alkoholu, a następnego dnia rano spakował się i wyszedł. Od tamtej pory nie mamy ze sobą kontaktu. Czuję się zagubiona i nie wiem, co robić. Nie potrafię się pozbierać, a myśli o nim i o naszym wspólnym życiu ciągle mnie prześladują. Tęsknię za nim, za tym, co mieliśmy. Zastanawiam się, co mogę zrobić, aby wrócił... i czy w ogóle warto o to walczyć?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!