Left ArrowWstecz

7-letnie dziecko nagle zmieniło zachowanie. Buntuje się.

Mój partner ma dziecko w wieku 7 lat. Dziewczynka ułożona, ma świadomość rozpadu związku rodziców. Wszystko było dobrze, oboje zmieniliśmy pracę, aby móc pełnić opiekę nad dzieckiem (opieka naprzemienną tydzień na tydzień). Od dwóch miesięcy jest problem z komunikacją, spełnianiem jej obowiązków (nauka literek i czytania), sprzątania po sobie i w swoim pokoju. Zaczęła robić olbrzymie histerie i używać sformułowania "chce do mamy". Nigdy takiego zachowania nie przejawiała, wręcz nie chciała wracać od nas. Co robimy źle, jak możemy temu zaradzić?
User Forum

Macocha

6 miesięcy temu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

na początek chciałabym podkreślić, jak ważna i wartościowa jest Pani postawa i troska o Pani Pasierbicę oraz jej samopoczucie w trudnej dla niej sytuacji. 

Odnosząc się już do Pani wiadomości - często wydaje nam się patrząc z boku, że dzieci bardzo dobrze znoszą sytuacje trudne. Wynika to nie tyle, z ich wytrwałości czy dziecięcej mądrości lub instynktów, ile z niskiej umiejętności przetwarzania złożonych informacji (a także wydarzeń) oraz niewielkich zasobów w postaci doboru strategii radzenia sobie.  Wówczas dzieci potrafią zaprezentować na pozór postawy bardziej dojrzałe (spokojne, stabilne, wręcz zamrożone) niż dorośli, lecz nie pozostaje to dla nich bezkosztowne. Koszty te pojawiają się często z opóźnieniem, czasem dni, miesięcy, a nawet wielu lat. 

Rozpad związku rodziców, a co za tym idzie, dotychczasowego systemu rodzinnego, to dla dzieci zawsze trudna sytuacja emocjonalna, ale także poznawcza (w postaci zrozumienia nowego porządku, zasad etc.). Stworzenie odpowiednich warunków, tak jak to Państwo uczynili, zdecydowanie ułatwia dziecku poradzenie sobie ze zmianami, na które niestety nie ma wpływu, ale które mają duży wpływ na nie. 

Są duże szanse, że Pani pasierbica czuje się zagubiona w nowej rzeczywistości, a odczucie takiego stanu rzeczy zajęło jej trochę czasu, stąd wcześniej mogło wydawać się, że bardzo sprawnie zaadaptowała się do sytuacji. Przede wszystkim warto rozmawiać z pasierbicą o jej odczuciach. W sytuacji komunikatu, który opisała Pani powyżej można zareagować np. następująco: Rozumiem Cię. Każdy ma czasem ochotę przytulić się do mamy tu i teraz, mimo że nie zawsze jest to możliwe. A co robiłabyś, gdybyś była teraz z mamą?  Zachęcenie dziewczynki do wyrażenia swoich potrzeb i uczuć, w związku z wypowiedzianym komunikatem może pomóc jej obniżyć napięcie, które aktualnie czuje, a z którym nie potrafi sobie poradzić. 
Zdarza się, że rodzicom powyższa rada wydaje się być mało intuicyjna, że zachęcenie dziecka do mówienia o czymś, co jest niemożliwe do zrealizowania (spędzenie czasu z mamą mimo, że dziewczynka jest u Państwa), jedynie rozbudzi chęci, co doprowadzi do większego cierpienia. Nic bardziej mylnego - jeśli komunikat już padł w relacji z Państwem "chcę do mamy", to znaczy, że dziecko chce, aby Państwo o tym wiedzieli i pomogli z tym pragnieniem sobie poradzić. Czasami już samo okazanie zrozumienia i towarzyszenia w trudnych emocjach jest wystarczające i pozwala dziecku powrócić do poczucia bezpieczeństwa i stabilności emocjonalnej. Dlatego proszę rozmawiać, unikanie tematu to pozostawienia dziecka samego z tym, z czym nie potrafi sobie jeszcze po dzięcięcemu poradzić. 

To, że córka Pani partnera okazuje brak zorganizowania w zakresie obowiązków domowych i/lub szkolnych może być odzwierciedleniem jej obecnego funkcjonowania emocjonalno-poznawczego - być może ma ona podobne poczucie chaosu w swoich odczuciach i emocjach, stąd trudno jej zachować także ten zewnętrznych porządek i zastosować się do zasad. Dlatego warto zaproponować na czas rozwikłania przyczyny zmian w zachowaniu dziewczynki, zaoferować jej dodatkową pomoc w wypełnianiu zadań komunikując sytuację wprost np. tak: Widzę, że ostatnio jest Ci trudniej trzymać porządek w pokoju... Czy chciałabyś, żebym dziś pomogła/pomógł Ci posprzątać? Ok, to powiedz mi, co mam robić, wyznacz mi zadania i dziś zadbamy o porządek wspólnie. Taka inicjatywa może wzbudzić u dziecka dodatkowe poczucie bezpieczeństwa, zaufania, ale także dostrzeżenia jego (nie tylko braku wykonania zadania), jego emocji i potrzeb. Ponadto może być to dodatkowy czas i okazja na rozmowę o przeżyciach i przemyśleniach pasierbicy. 

Najistotniejszym wsparciem będzie tu rozmowa i obecność przy dziecku. Pozwolenie jej na rozmawianie o swoich odczuciach, potrzebach czy fantazjach. To z nich mogą Państwo wyczytać komunikaty o tym, jak poprawić samopoczucie, a co za tym idzie, sytuację dziewczynki. Skomunikowanie się także z jej mamą i skonfrontowanie odczuć dziecka w obu środowiskach może dać bardziej holistyczny obraz funkcjonowania pasierbicy. Zasięgnięcie także informacji ze szkoły o tym, jak dziewczynka sobie radzi, jak układają się jej relacje z klasą oraz nauczycielem, czy wychowawca dostrzega zmiany na przykładzie opisanych przez Panią dwóch miesięcy może być cennym źródłem informacji o tym, co dzieje się w jej przeżyciach. 

Proszę też nie obawiać się ewentualnego włączenia wsparcia psychologicznego w postaci psychologa szkolnego lub rozwojowego, gdyby trudno było Państwu dojść do konkretniejszych konkluzji na poziomie domu.

Życzę Państwu wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

6 miesięcy temu
Beata Matys Wasilewska

Beata Matys Wasilewska

 Dzień dobry

Czas rozwodu jest bardzo trudnym doświadczeniem dla dzieci. Zarówno dorośli jak i dzieci podczas jego trwania mogą być bardzo "dzielni i dojrzale reagować", co nie jest równoznaczne z faktem, że dobrze sobie poradzili  z zaistniałą sytuacją. Emocje potrafią być na ten czas "zamrożone" i dopiero gdy atmosfera ucichnie, wszystko wokół zacznie się stabilizować  do głosu mogą dochodzić emocje, które wcześniej nie mogły być w pełni wyrażone. Czasem jedynie w bezpiecznych warunkach i w atmosferze zrozumienia możemy być sobą.  

Istotne jest w jakiej atmosferze rodzice się rozstali i jak komunikują się po rozwodzie. Ma to znaczący wpływ na zachowanie dziecka. Jeśli któryś z partnerów jest niepogodzony z rozstaniem, to dziecko może się z nim solidaryzować gdyż odczuwa, że on cierpi. W takich okolicznościach kontakt z drugim rodzicem odbierany jako nielojalność wobec pokrzywdzonego rodzica.

Warto byście w najbliższym czasie  mieli dla jego córki z partnera dużo cierpliwości i zrozumienia.  Dali jej czas i poprzez tworzenie atmosfery bliskości stworzyli przestrzeń dla jej emocji. 

Dzieci w tym wieku mają silnie rozwiniętą wyobraźnię. Tworzy to doskonałą przestrzeń dla terapeutycznych opowieści (inspiracje  jak pracować z dzieckiem możecie znaleźć np. www.natuli.pl,  czy w tekstach Natalii Minge "Kiedy rodzice się rozstają", Agnieszko Kacprzyk  "Czasami szczęśliwi rodzice żyją oddzielnie" )czy zabaw lalkami w których dziecko w swobodnej atmosferze dzieli się emocjami. 

Jeśli zachowanie córki niepokoiło by was dalej, koniecznie skonsultujcie temat z psychologiem dziecięcym.

Z poważaniem 

Beata Matys Wasilewska

 

6 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry,

czy istnieje możliwość, by mama 7-latki ingerowała w relacje jakie ma córka z ojcem? Czy Pani partner ma poprawne stosunki z matką dziecka? Czy wydarzyło się coś w ostatnim czasie, co mogło wpłynąć na takie zachowanie Pani pasierbicy? Widniejący tutaj opis nie jest w stanie jednoznacznie nakreślić odpowiedź. 

Sugeruję, aby porozmawiać z pedagogiem szkolnym/psychologiem szkolnym w celu uzyskania informacji jak dziewczynka funkcjonuje w szkole a także nakreślić sytuację specjaliście, aby miał na względzie obserwację dziecka. Być może wychowawca zauważył coś niepokojącego. To są z pewnością cenne wiadomości. 

pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

 

6 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam problem ze swoją partnerką. Mamy dziecko i próbujemy żyć razem
Witam. Mam problem ze swoją partnerką. Mamy dziecko i próbujemy żyć razem, staramy się, żeby wszystko było tak, jak należy, lecz mamy bardzo odmienne światopoglądy i różnice zdań. W wielu sytuacjach nie rozumiemy się nawzajem... Moje oczekiwania są znacznie inne niż jej oczekiwania... Chcę z nią na te tematy otwarcie rozmawiać, żeby można było znaleźć wspólny język, lecz ona nie chce rozmawiać, ucieka, boi się rozmowy, zamyka się w swoim świecie i ucina wątek, który ja staram się poruszyć. Nie wiem, czy to ma sens, próbować trwać w tej relacji dla dobra dziecka, mimo że nie rozumiemy się nawzajem.... Czy lepiej się rozejść i odpuścić? Chciałbym, żeby dziecko miało normalny i dobrze funkcjonujący dom z dwojgiem rodziców, temu staram się też z nią rozmawiać i poznawać jej perspektywę patrzenia, myślenia i podejścia do życia, ale ona nie chce za dużo rozmawiać. Przeważnie w rozmowie jak zadam niewygodne pytanie, to się zamyka, ucina temat i pojawia się u niej złość, co wpływa negatywnie na naszą relację.... Sam się już w tym gubię, bo nie wiem, co jest lepsze dla dziecka w takiej sytuacji...
Mam 7-letnie dziecko, które od 6 lat wychowuje bez jej ojca
Mam 7-letnie dziecko, które od 6 lat wychowuje bez jej ojca (rozstaliśmy się, jak miało rok), od roku jestem z obecnym partnerem, z którym moje dziecko ma dobry kontakt. Z ojcem biologicznym ma sporadyczny kontakt z racji braku jego chęci inicjowania kontaktu. Zauważyłam u dziecka niepokojące zachowania: przed pójściem spać potrafi kilkanaście razy chodzić do toalety i nie zrobić siusiu (w nocy budzi się bardzo rzadko), często po zjedzeniu posiłku po ok.1h już woła, że jest głodne (ciężko odmówić, a to skutkuje tym, że dziecko robi się pulchne), niechętnie siada do nauki mimo różnych form motywacji, od jakiegoś czasu ma własny pokój i odnoszę wrażenie, że nie odpowiada to dziecku, bo wszystkie zabawy czy nawet naukę przenosi do salonu/kuchni lub do mojej sypialni, ciągle uważa, że się nudzi, bardzo ciężko znosi odmowę, na wszystko reaguje płaczem, wymuszaniem. Psycholog stwierdził, że dziecko dostaje zbyt mało uwagi od matki, czyli ode mnie. Pracuje z dzieckiem bardzo dużo, poświęcam jej dużo czasu i uwagi, a mimo to problemy wyżej wymienione nie znikają. Niedawno też przeprowadziliśmy się ,co jest dodatkowym stresem dla dziecka, choć z niczym nie zostawiam go samego- z żadnym problemem czy pytaniem, czy nawet poznaniem nowych rówieśników. W czym może być problem? Co mogę zrobić, żeby zatrzymać rozwój tych symptomów? Proszę o poradę.
Jestem mamą 7-letniej dziewczynki, ojciec dziecka zawsze był obecny w jej życiu epizodycznie, pojawiał się i znikał.
Jestem mamą 7-letniej dziewczynki, ojciec dziecka zawsze był obecny w jej życiu epizodycznie, pojawiał się i znikał. Rozstaliśmy się na długo przed porodem, jednakże kilka razy wyciągałam rękę na zgodę, ale nic z tego nie wychodziło i rozstaliśmy się na dobre. Ostatnio nie odzywał się 4 lata. Nie interesował się losem córki ani trochę. Gdy w naszym życiu pojawił się mój obecny mąż, były partner postanowił sobie przypomnieć, że ma córkę. Córka go nie znała, ostatni raz widzieli się, jak miała 2 lata, jak wrócił, to miała 6. Od tamtego momentu mamy sądownie ustalone, że może odwiedzać córkę i do niej dzwonić. Wszystko było w miarę dobrze w ich relacji, dopóki nie powiedział czegoś córce, co jej się nie spodobało. Wtedy obraziła się na niego i on powiedział, że nie będzie przyjeżdżał i dzwonił, dopóki ona go nie zaprosi. Oczywiście nie czeka na zaproszenie, tylko przyjeżdża. Od tamtego czasu jak przyjeżdża, to córka nazywa go kłamcą, płacze, że jej nie słucha, nie chce z nim rozmawiać i wygania z mieszkania. Od 10 miesięcy nie udało mu się przekonać, żeby wyszła z nim na spacer/lody/plac zabaw. Były partner całą odpowiedzialność zrzuca na mnie, twierdząc, że namawiam córkę do tego, żeby go nie lubiła, że ją negatywnie do niego nastawiam, że wszystko, co złe jest moją winą, że dziecko wstydzi się pokazywać przy mnie pozytywne emocje w stosunku do niego i ciągle powtarza, że pójdzie do sądu. Zazwyczaj podczas ich spotkań przebywam w innym pomieszczeniu (spotkania odbywają się u mnie w domu, miały trwać 3 miesiące i od stycznia 2023 ojciec miał zabierać dziecko do siebie) jednak w święta Bożego Narodzenia nie chciałam siedzieć sama w kuchni i byłam z nimi w jednym pomieszczeniu. Wtedy córka bawiła się z ojcem, grała w gry, pokazała, jakie ma zabawki i otworzyła prezenty od niego (czego nigdy nie robi w jego obecności). Sądziłam, że dziecko przekonało się do ojca, ale z czasem było coraz gorzej. Początkowo chciał iść w parze z dzieckiem do psychologa, na co wyraziłam zgodę, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. Boję się, że takie kontakty negatywnie wpłyną na córkę, po spotkaniach z ojcem jest płaczliwa, rozdrażniona, płacze przez sen, jest niespokojna. Próbuję z nią rozmawiać na ten temat, tłumaczyć, ale ona uparcie twierdzi, że go nie lubi, bo ją okłamał i nic co powiem, jej nie przekona. Prosi, żebym jej nie zmuszała do wyjścia z nim z domu. Jego jedynym sposobem na przekonanie córki do wyjścia z nim poza mieszkanie jest mówienie, że zabierze ją do sklepu z zabawkami i będzie mogła sobie kupić tyle rzeczy, ile udźwignie. Wtedy córka mówi mu, że to jest przekupstwo, na które się nie nabierze i go wyprasza z domu. Wtedy zamęcza córkę pytaniami, czy jej zdaniem jest głupi, brzydki, czy się go wstydzi przed koleżankami itp. Pyta też, czy jej koleżanki mają ojców albo czy ktoś jej kazał tak mówić. W ciągu ostatnich kilku tygodni odmawia rozmów telefonicznych, jak ją do nich zachęcam, to odbiera, ale się nie odzywa. Były partner twierdzi, że to moja wina, bo jej do nich nie zmuszam. Wiem, że obie potrzebujemy pomocy. Na mnie psychicznie były partner wywiera presję i ma ciągłe pretensje, oczernia mnie i szykanuje, na córkę też źle wpływa ta cała sytuacja. Córka coraz częściej pyta, czy mogę zrobić coś, żeby mogła o nim zapomnieć, nigdy nie użyła wobec niego określenia "tata", do niego zwraca się bezosobowo albo coś w stylu "podaj, zobacz, wyjdź". Jak ją pytam, dlaczego to mówi, że go nie lubi, że ją oszukał, że się go wstydzi i go nie zna. Z nikim innym ze swojego otoczenia nie ma takich problemów. Jest radosną, otwartą i bardzo kontaktową dziewczynką. Gdzie mogę się udać po pomoc, żeby pomóc córce w kontakcie z ojcem? 
Trudność w rodzicielstwie, pobudzony 7-latek - proszę o pomoc
Dzień dobry. Mam w domu bardzo żywego 7 latka. Pani w przedszkolu nie dawała sobie z nim rady. Nie słuchał Pani, zachowywał się, jak 3 latek, a nie jako 6 letnie dziecko. W domu wcale nie jest lepiej. Nie skupia się, nie wykonuje poleceń, a jak już wykonuje to trzeba mu milion razy prosić. Wpada w szał, jak coś jest nie po jego myśli, denerwuje się. Oczywiście są dni ciszy, ale większość to dni, że ciągle muszę na niego krzyknąć, bo dobre słowa nie pomagają. W domu panuje napięta atmosfera pomiędzy rodzicami i pomiędzy rodzicami i dziadkami, proszę o pomoc, jak sobie radzić z takim dzieckiem ? Mam coraz mniej sił i cierpliwości do niego.
Dziecko męża zamieszkało z nami, co jest dla mnie zbyt trudne, by szczęśliwie żyć. Nie wiem, co robić.
Dzień dobry! Od 6 lat jestem w związku małżeńskim z mężczyzną, który ma dziecko (13 lat). Ja dzieci nie mam, ponieważ taki jest mój wybór i mąż to zaakceptował. Jego dziecko raz w roku przyjeżdżało do nas na kilka tygodni i jakoś to funkcjonowało. Obecnie jego dziecko mieszka z nami (jego matce odechciało się być matką) co nawet nie zostało ze mną skonsultowane, po prostu zostałam postawiona przed faktem dokonanym. W domu zapanował chaos. Ja zawsze ceniłam sobie spokój i przewidywalność, a teraz czuję się tym wszystkim zmęczona. Mąż tak się zafiksował na tej całej sytuacji, że nic poza dzieckiem się dla niego nie liczy. Nie potrafi zrozumieć mnie i mojego zachowania mimo, że mu tłumaczyłam, że na tą chwilę ja nie potrafię tak żyć. Od prawie dwóch tygodni nie rozmawiamy ze sobą i on wcale jakoś nie kwapi się, żeby coś zmienić. Poważnie zaczęłam zastanawiać się nad wyprowadzką, bo czuję, że moje zdrowie psychiczne zaczyna cierpieć z powodu tej sytuacji. Czuje sie odtrącona ,nierozumiana, a z braku konsultacji ze mną też nieszanowana. Dziecko kompletnie mnie ignoruje, ale ja też nie zabiegam o jego uwagę. Chorowałam na depresję i boję się nawrotu. Nie wiem czy warto poświęcać się i swoje zdrowie dla czegoś takiego, gdzie przestałam czuć się osobą ważną w małżeństwie. Strasznie męczy mnie ta sytuacja.
Córka 7 lat ma trudności z odezwaniem się wśród ludzi. Jak mam jej pomóc?
Dzień dobry, moja córka w wieku 7 lat, gdy jesteśmy wśród innych ludzi (np. rodzina, znajomi) ma problem, żeby się odezwać - choćby przywitać się, odpowiedzieć na zadane pytanie, nie wspominając już, np. o złożeniu życzeń itp. Co mogę zrobić, aby jej w tym pomóc, by zachowywała się inaczej?
Jestem przemęczona, czego mąż nie rozumie. Nie mam wsparcia przy byciu mamą, dodatkowo dla dziecka męża z poprzedniego związku.
Mój mąż ma dziecko z poprzedniego związku i wspólnie mamy 3 dzieci. Do tej pory dziecko partnera mieszkało z matką, ale niestety prokuratura postawiła jej zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad dzieckiem oraz naruszenie zdrowia i życia dziecka powyżej 7 dni, ponieważ tak pchnęła dziecko, że złamało rękę. Mąż dużo pracuje, po wyjściu na jaw tych spraw sama zaproponowałam by dziecko zamieszkało z nami. Po 6 miesiącach mam dość, nie myślałam, że będzie tak trudno. Mąż zamiast mniej pracować, spędza coraz więcej czasu w pracy tłumacząc to tym, iż ja nie pracuje. Ja zostaje sama w domu z 4 dzieci, codziennie wożę je do szkół, odbieram je, gotuje obiady, sprzątam. Mąż nie potrafi zrozumieć, że jestem tym mocno zmęczona, tym bardziej, że jego dziecko z poprzedniego związku jest specyficzne i on sam po kilku godzinach w pracy denerwuje się na nie. Ale gdy ja się żalę, że już nie mam sił, że ciężko z tym wszystkim, że to dziecko już mnie irytuje swoim zachowaniem, to wykrzykuje mi, że zachowuje się jak wariatka, że wymyślam sobie jakieś teorie. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne, ale podejście męża bardzo mnie denerwuje, uważa, że to mój obowiązek zajmowania się również jego synem z poprzedniego związku bez narzekania, bo nie pracuje i siedzę w domu. Nawet nie mam komu się wyżalić jak trudna jest to sytuacja, tym bardziej, że dziecko cały czas myśli o matce, chce, by ona przyjeżdżała, mimo że go skrzywdziła, biła, terroryzowała. Ciągle musze słuchać od dziecka o jego matce.
Miałam nadzieję na pełnienie roli mamy w życiu dziecka partnera, ponieważ opiekuję się nim, żyję z nim. Matka dziecka chce po przerwie wrócić do opieki nad dzieckiem, a ja sobie z tym nie radzę.
Witam, od jakiegoś czasu spotykam się z mężczyzną, który na początku naszej znajomości wychowywał samotnie dwoje dzieci. 15 letniego syna swojej byłej partnerki oraz swojego biologicznego 2,5 latka. Matka dzieci od pół roku nie wykazywała nimi zainteresowania, ostatnie widzenie z młodszym synem było w sierpniu. Przed ostatnią ciążą i w jej trakcie leczyła się z powodu depresji, w grudniu przypadł ostatni pobyt na oddziale psychiatrycznym, po którym pragnie odnowić relację z obojgiem dzieci. Chciałaby naprzemiennej opieki między Nią a byłym partnerem. Ja osobiście nie mogę sobie psychicznie poradzić z tą sytuacją, przez ten czas przywiązałam się do młodszego synka mojego partnera i miałam nadzieję, że to ja będę pełniła w jego życiu rolę matki. W ostatnim czasie poczyniliśmy razem wiele postępów typu odpieluchowanie, odstawienie smoczka, objęcie opieką logopedyczną, gdyż dziecko nie mówi. Dodatkowo spodziewamy się wspólnego dziecka a cała sytuacja godzi w moje poczucie komfortu, bezpieczeństwa, do tego telefony do partnera od matki dzieci i ich spotkania w celu przywiezienia syna do matki nie poprawiają sytuacji i mojego stanu emocjonalnego. Będę wdzięczna za wskazówkę, jak sobie z tym poradzić, jaką postawę przyjąć.
Nowonarodzone dziecko i brak komunikacji z byłą partnerką. Chcę to przepracować, ale ona nie.

Rozstałem się z partnerką w ciąży; liczne kłotnie, próba odcięcia od rodziny, wszyscy są źli, jesteś najgorszy, do niczego się nie nadajesz - to słyszałem. Początek ciąży partnerka mówiła bardzo długo, że usunie, później było trochę lepiej, ale znowu kłótnia za kłótnią, spakowałem się i wyprowadziłem, po tygodniu rozmawialiśmy przez telefon, albo to składamy albo będę sobie układać życie na nowo, dla mnie to za szybko, później już było coraz gorzej - kontakt tylko poprzez mail, w wiadomościach 'zniszczę Cie', poinformowała mnie o tym, że urodziła to pojechałem do szpitala, po szpitalu miałem z nią kilka dni kontakt, chciałem po wyjściu przyjechać i porozmawiać, ustalić szczegóły, ale się nie dało 'albo ja uznajesz albo nie mamy o czym rozmawiać', później były badania genetyczne, ustalanie kontaktu przez prawników, udaje mi się spędzać czas z dzieckiem, nie u niej w domu, lecz w hotelu, powiedziała, że mnie nienawidzi, ja im więcej czasu spędzam z dzieckiem, tym bardziej chciałbym przepracować to, co się między nami wydarzyło. 

Ona tłumaczy, że wszystko to, co wydarzyło się w ciąży, jest wynikiem jej stanu, ja w pewnym stopniu to rozumiem i chciałbym naprawić naszą relację, ale wydaje mi się, że ona zupełnie nie chce, bardzo zależy mi na kontakcie z dzieckiem, z perspektywy czasu dostrzegam swój błąd, chciałbym to jakoś przepracować, ona nawet nie chce ze mną rozmawiać, tłumaczę, że dla dobra dziecka powinniśmy jakoś współpracować, na co dostaję odpowiedź, że 'musze Cie tolerować i nic więcej'.