
Mam chorą onkologicznie rodzinę, jestem przerażona tym, że będę musiała pożegnać się ze wszystkimi, których kocham.
Beata
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
z Pani opisu wynika, że jest Pani w trudnej sytuacji, uświadamia Pani sobie mijający czas, powoduje to lęk, który próbuje Pani “ukryć”. Mierzenie się z takimi negatywnymi emocjami nie jest łatwe, próbując im zaprzeczać czy wypierać jest zwykle jeszcze trudniej. Z Pani opisu rozumiem, że nie tylko kwestia mijającego czasu ale również samotności powoduje Pani niepokój. Oczywiście sam fakt posiadania dużej rodziny czy przyjaciół może dawać poczucie większego wsparcia ale ważniejsza jest jakość tych relacji; pisze Pani o mężu, rodzicach, siostrze, którzy są dla Pani ważni. Myślę, że dbanie o te relacje może być pomocne w radzeniu sobie z lękiem dotyczącym przyszłości.
Życzę wszystkiego dobrego
pozdrawiam
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Iwona Lassota
Dzień dobry, bardzo, bardzo mi przykro z powodu tego co panią spotyka. Czytam, że pisze Pani o kryzysowej sytuacji życiowej. Nie ma pani wpływu na bieg wydarzeń ale ma Pani wpływ (wybór) w jaki sposób będzie je Pani przeżywać. Wyobrażenia o samotnej przyszłości, podsycają strach, lęk i niepokój, którego i tak dużo generuje sama sytuacja.
Teraźniejszość wymaga od Pani działania i radzenia sobie.
Na teraz warto skorzystać ze wsparcia osób w otoczeniu. Żeby to wsparcie dostać często trzeba jednak nadać sygnał, że się go potrzebuje. Ludzie są zajęci swoimi sprawami ale też wielu z nas jest gotowych do pomocy, bardzo w to wierzę. A we wspólnocie łatwiej jest przechodzić przez trudy życia i moc bierze się się ze wzajemnej życzliwości.
No i wspieranie samej siebie: dbanie o siebie, kojenie samej siebie przez robienie rzeczy, które się lubi, które sprawiają przyjemność, przynoszą spokój.
Pani nastwienie ma bardzo duże znaczenie. Wiele trudnych emocji rodzi się z negatywnych wyobrażeń. A teraz Pani bliscy potrzebują spokojnego i cierpliwego towarzyszenia im. W przyszłości przyjdzie czas na znajdowanie ew.nowej formuły dla siebie i swojego życia.
Nawet z wielkich kryzysów pochodzą często wartościowe przeformułowania i tego Pani życzę.
Pozdrawiam!
Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Rozumiem, że strata bliskich osób jest czymś bardzo trudnym. Oczywiście nie wiadomo, jak sprawy się potoczą. Jednakże to czas, któremu towarzyszy cała gama emocji. Tymczasem zachęcam Panią do rozszerzania jednak sieci wsparcia, bliższych i dalszych znajomych, nadawania sensu życiu, realizacji celów, rozwoju pasji. Czasem pomaga zaangażowanie w jakiś rodzaj działalności.
Może warto pomyśleć o psychoterapii, z lękami nie musi Pani być sama. Pomóc mogą także różne relaksacje. Na przyszłość ewentualnie informuję, że Anja Franczak z Instytutu Dobrej Śmierci organizuje różne wydarzenia, które mogą Panią zainteresować, w tym rozmowy o tym, jak towarzyszyć bliskiej osobie przy umieraniu. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak
Alina Wiśniewska
To niezwykle trudne walczyć z chorobą, pozostawać przy życiu, ale też być gotową na rozstanie. W razie czego potrzebna będzie jakaś grupa wsparcia związana z zainteresowaniami, pasjami lub terapia grupowa, która pomoże uporać się z ewentualnymi stratami. Może też warto zadać sobie pytanie dlaczego uruchomiła się potrzeba udawania, że jest ok, kiedy tak naprawdę nie jest. Pani tym bardzo się obciąża.

Zobacz podobne
Czy zadawanie sobie pytań typu "co by było gdybym zniknęła (na jakiś czas)" lub samo rozmyślanie jaki rodzaj samobójstwa jest "najpewniejszy" i jaki bym wybrała... Powinno wzbudzać niepokój, pomimo że wiem, że są to tylko myśli, których nie zrealizuję, bo nie potrafię tego zrobić moim bliskim - wierzę, że ktoś (chociażby 1os.) by za mną tęsknił.
Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17.
Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp.
Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego.
Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da.
Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach
Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.