Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz
Nie cieszy mnie życie ,czuje się jakbym odbywała jakaś karę ,codziennie mam różne odczucia ,które zmieniają mi się w ciągu dnia ,raz jestem smutna , z minuty na minutę potrafię wpadać w złość ,nie lubię ostrego światła ,głośnych dziwięków . Ciężko żyć mi z samą sobą . Odczuwam ciągle zmęczenie , nic mnie nie cieszy ,czuje się samotna po mimo że mam dziecko i męża . Ciągle wszystko analizuje i to mnie przytłacza .
User Forum

Natalia

2 lata temu
Aleksandra Wojtyra

Aleksandra Wojtyra

Dzień dobry,

Bardzo mi przykro, że doświadcza Pani tak wielu trudnych uczuć. Nagłe zmiany stanu emocjonalnego potrafią być bardzo przytłaczające. Brak radości z życia, zmęczenie, ciągłe analizowanie czy poczucie samotności  to objawy, którym powinien przyjrzeć się specjalista - psychoterapeuta lub psycholog. To normalne, że czasami jest trudno poradzić sobie samemu, gdy trudności się nawarstwiają. Na wizycie będzie Pani miała możliwość przyjrzeć się przyczynom, z których wynika obecne samopoczucie, a co za tym idzie - odnaleźć sposoby radzenia sobie z tą sytuacją. 

Myślę, że to co może Pani zrobić sama dla siebie  na początek, to przyjrzeć się własnym uczuciom i potrzebom. Co naprawdę czuję? O jakich potrzebach mówią mi te uczucia? Jak mogę zadbać o zaspokojenie tych potrzeb, aby poczuć się choć odrobinę lepiej? - Do takich pytań bardzo zachęcam. Ponadto polecam wypróbować trening Jacobsona, który może być pomocny w radzeniu sobie z napięciem.
Gdyby zdecydowała się Pani na konsultację u psychologa lub psychoterapeuty aby zgłębić doświadczane trudności - zapraszam serdecznie.
Aleksandra Wojtyra

mniej niż godzinę temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

kryzys

Czy doświadczasz kryzysu psychicznego?

Zobacz podobne

Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką
Witam, Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak głupie są to wiadomości, nie przykładałem wagi do nich. Nie wiem, być może traktowałem to jako zabawę, ale skrzywdziłem żonę, która chce się ze mną rozstać. Co mam zrobić?
Świat córki (z pierwszej relacji) obraca się wokół jej kuzyna - jest zauroczona, planuje z nim przyszłość - co mam robić?
13letnia dziewczynka nie widzi świata poza swoim dorosłym kuzynem, czy to normalne? Od pięciu lat wychowujemy z partnerem jego córkę z pierwszego małżeństwa. Jej matka odeszła, gdy dziecko było małe, podczas rozwodu została pozbawiona praw rodzicielskich, urwała wszelki kontakt, nie płaciła też alimentów i zostawiła mojego partnera z 60 tysiącami długu. Córka partnera to wrażliwa, zamknięta w sobie trzynastolatka, zainteresowana głównie graniem na komputerze. Nie ma bliskich przyjaciół, nie wychodzi z domu poza szkołą i zbiórkami harcerskimi. Z nami kontakt ma dobry i przyjazny, choć odkąd zaczęła dorastać, odsunęła się i stała się krytyczna - jak to nastolatka. W zeszłym roku założyła sobie Facebooka i nawiązała na nim znajomość z kuzynem od strony matki, swoim ciotecznym bratem. Kuzyn ma 19 lat. Dosłownie od razu się z nim zaprzyjaźniła i zaczęli rozmawiać ze sobą całymi dniami. W trakcie wakacji bardzo naciskała, więc pojechaliśmy odwiedzić tych ludzi (kuzyn mieszka z rodzicami i dziadkami na wsi 200 km od nas). Widać było, że córka jest bardzo zaangażowana emocjonalnie w tę znajomość. Po powrocie dalej rozmawia z kuzynem codziennie przez cały dzień, od przyjścia ze szkoły do pójścia spać. Z pokoju słychać jej śmiech, rozanielony głos. Ewidentnie jest nim zauroczona, jeśli już coś do nas mówi to zawsze o nim, planuje przyszłość, w której on występuje. Trwa to już z pół roku. Z jednej strony cieszę się że ma przyjaciela, z drugiej niepokoi mnie, że ten przyjaciel ma 19 lat. Nie rozumiem, dlaczego chłopak u progu dorosłości całe dnie spędza rozmawiając z 13letnią dziewczynką. Nie jestem też przekonana, że to wzór od którego chciałabym by dziecko czerpało wartości (nie ma matury, nie kształci się, jego rodzina bardzo lekko podchodzi do faktu porzucenia córki przez matkę, po rozwodzie unikali kontaktu), choć staram się go nie oceniać, bo go nie znam. Tłumaczę sobie, że daje jej to wsparcie emocjonalne i zastępuje w jakiś sposób kontakt z matką. A jednak powraca do mnie myśl, że to dziwne. Zadaję sobie pytania czy on nie widzi, że dziewczynka zakochała się w nim po uszy? Podoba mu się to? Jakie są jego intencje? Ostrzeganie córki nic nie daje: jest nastawiona obronnie i powtarza, że kuzyn jest dla niej jak brat, a swoje intensywne uczucia tłumaczy sobie tym, że jest to jej rodzina. Jestem przekonana, że jest z nami szczera. Wolę, żeby mówiła do nas o kuzynie, niż żeby nie mówiła wcale. Z nim nie rozmawialiśmy. Średnio budzi moje zaufanie: np. latem namawiał ją, żeby u niego na parę dni zamieszkała (z nim w jednym pokoju, bo mają mały dom). Myślę, jak do tego podejść, bo zależy mi, żeby nie utracić zaufania córki. Biorę pod uwagę, że może to tylko platoniczna znajomość, która skończy się sama z czasem, tym bardziej, że nie mają możliwości się spotykać. Jednak na razie nic się nie kończy, wręcz przeciwnie. Czy jest się czym niepokoić? Zostawić to tak, jak jest? Czy trzeba działać? A jeśli tak, to jak? Zależy mi na niej i nie chcę, żeby wpadła w jakieś kłopoty.
Już 8 razy nie zdałam prawa jazdy, bardzo mnie to przytłoczyło.
Już 8 razy nie zdałam prawa jazdy, bardzo mnie to przytłoczyło. Jeździłam w dwóch szkołach jazdy i tak nie zdałam. Strasznie spadła mi samoocena. W szkole zawsze dawałam sobie radę,byłam wzorową uczennicą a tutaj nie mogę zdać egzaminu praktycznego na prawo jazdy. Teorię zdałam za pierwszym razem.
Nagle dopadła mnie niemoc - jak poradzić sobie z wypaleniem zawodowym i emocjonalnym?

Szanowni Państwo, mam 38 lat. Niektórzy zapewne uznają, że to nic nadzwyczajnego, ale w moim mniemaniu w ciągu ostatnich 5 lat przeszedłem intensywną drogę. Urodziła mi się dwójka dzieci, uzupełniłem i dokończyłem przerwane przed laty studia i dwukrotnie się przebranżowiłem. Zawodowo ponad 2 lata temu trafiłem na rynek finansowy. Ciężka praca i zaangażowanie motywowane chęcią zapewnienia moim bliskim jak najlepszych warunków bytowych odniosła skutek. Można powiedzieć, że osiągnęliśmy dobry pułap życiowy. Parę miesięcy temu ponownie zmieniłem pracodawcę, żeby zarabiać jeszcze więcej i mniej więcej po dwóch miesiącach - trach! Jakby z dnia na dzień dopadła mnie całkowita niemoc. Wszystko mi zobojętniało. Nic mnie nie cieszy. Nie mogę się zmusić do pracy - wykonują absolutne minimum obowiązków, a czasem i poniżej tego minimum. Muszę się zmuszać, żeby rozmawiać z żoną i słuchać własnych dzieci. Żona zaczęła to dostrzegać, dlatego jedyne obowiązki jakich nie zaniedbuję, to te domowe - dzieci zabawione, spacery, rowerki, książeczki przeczytane, zęby umyte. Ale prawda jest taka, że mógłbym przesiedzieć cały dzień na fotelu, bezmyślnie gapiąc się w telefon. Dodam, że mam cukrzycę typu 1 (tzw "młodzieńczą"), ponadto odnowił mi się uraz przepukliny. Czuję się wrakiem i mnie to przeraża. Nie wiem, co będzie jutro. Czy mogliby Państwo coś doradzić. Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki.

Trudności z niepełnosprawnością, świadczeniami, pracą i brakiem wsparcia.
I tak pewnie nikt mi nie pomoże, bo mi nie da się pomóc i na pomoc nie zasługuję, ale: - Mam Zespół Aspergera i zaburzenia depresyjno-lękowe, - Od ok. 8 lat jestem w stałej terapii psychiatrycznej, - Przez 6 lat miałam rentę, w zeszłym roku mi ją zabrali. Od tego czasu się sądzę z ZUSem. Wykańcza mnie to psychicznie. - Mam orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, ale kończy się 30.09.2024, czyli wtedy co wszystkim, którzy mieli przedłużone w pandemii, więc na pewno będą problemy z terminowym przedłużeniem orzeczenia i na pewno będą wymyślać powody byle tylko nie dać umiarkowanego stopnia, - Przez 4 lata pracowałam, z dofinansowaniem pfron (pracę znalazła mi fundacja zajmująca się aktywizacją osób niepełnosprawnych), z roku na rok w biurze było coraz mniej osób, w zeszłym roku zostałam sama ze stażystami i złożyłam wypowiedzenie, bo nie dawałam rady, ale zabrano mi rentę, więc wycofałam wypowiedzenie, teraz jestem któryś miesiąc na L4, bo zostałam w biurze kompletnie sama (rok samotności i użeranie się z rozzłoszczonymi brakiem obsługi klientami doszczętnie mnie straumatyzował, myślę o pozwaniu mojej szefowej o wywołanie uszczerbku na zdrowiu przez zatrudnianie osoby niepełnosprawnej bez "racjonalnych adaptacji", ale nie mam siły tego zrobić), do tego doszła jeszcze moja sprawa o rentę i wysiadłam nerwowo, - ZUS ciąga mnie po komisjach zmuszając do udowadniania, że nie symuluję L4, co mnie wyprowadza z równowagi i doprowadza do myśli samobójczych, - Sąd nie wysyła żadnych informacji na jakim etapie jest sprawa, ostatnią wiadomością była informacja, że biegły uznał, że nie jestem całkowicie niezdolna do pracy i moja odpowiedź na nią wysłana w marcu, - Nie moge składać kolejnego wniosku o rentę bo sprawa o rentę jest w trakcie, nie wiadomo kiedy się skończy, może trwać to dwa lata, jak żyć? - Złożyłam wniosek o świadczenie rehabilitacyjne, ale lekarz napisał, że "rokowania niepewne" ,więc prawdopodobnie mi świadczenia rehabilitacyjnego nie przyznają, bo świadczenie rehabilitacyjne z założenia przyznawane są osobom, które rokują powrót do zdrowia, - Przez ostatnie 2 lata stałam się wrakiem samej siebie, stałam się osobą, której bym nie polubiła, wiecznie narzekającą, nerwową, pesymistyczną, której nic się nie chce, - Nie mam wsparcia społecznego, nie mam znajomych, przyjaciół, - Pomagało mi uczestnictwo w zajęciach organizowanych przez program aktywności lokalnej ale tamte zajęcia się skończyły a nowych nie otwierają bo nie ma funduszy. Ogólnie mam dość tego życia, jestem zmęczona. Odnoszę wrażenie, że wszystkim przeszkadzam. Dziś prosiłam mamę, żeby zadzwoniła za mnie do ZUS powiedzieć, że nie jestem w stanie się stawić na komisji kontrolującej L4, bo lało jak z cebra, a ja mam nadwrażliwość sensoryczną to się mama na mnie wydarła, że ona jest teraz w pracy i mam iść. Teraz po komisji jestem zła, wściekła, przeciążona, mam myśli samobójcze i nie wiem co ze sobą zrobić. Mama zadzwoniła do mnie ponownie i nakrzyczała na mnie, żebym jej więcej nie zawracała głowy jak jest w pracy, bo się nie może przeze mnie skupić w pracy i "musiała się przeze mnie napić melisy". Czuję się opuszczona przez wszystkich, ignorowana. Nie mam już dla kogo żyć. Kiedyś przed samobójstwem powstrzymywało mnie to, że zranię mamę, ale chyba na dłuższą metę przyniosłoby jej to ulgę, bo nie musiałaby się już ze mną użerać, sprawiam jej same problemy. Skoro ranię bliskich i przeszkadzam im w pracy to nie powinnam żyć. Nie mam jednak sił, by popełnić samobójstwo. Nie chcę wylądować w szpitalu gdyby próba się nie udała, więc nie mam zamiaru próbować, bo znając mój pech nie wykonam tego skutecznie. Pewnie jutro będzie trochę lepiej jak się wyśpię (dziś się nie wyspałam, bo nie dość, że musiałam wstać wcześniej niż zwykle to na dodatek we śnie przeszkadzał mi hałas deszczu bębniącego o metalowy parapet). Ale potrzebowałam się wygadać.
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!