Left ArrowWstecz

Pomóżcie...jak przestać tęsknić?

Pomóżcie...jak przestać tęsknić? Mąż zostawił mnie w listopadzie, w maju się wyprowadziłam, przez ten czas wspólnego mieszkania było bardzo ciężko, awantury, rękoczyny, potrafił wylać mi butelkę wody na głowę, bo miał zły dzień... Mieszkamy w małym miasteczku, dochodzą mnie słuchy, że kogoś ma. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, się to bardzo boli, bo ja ciągle go kocham, mimo tych krzywd, które mi wyrządził... Wiem, że to głupie i patrząc z boku, też bym się puknęła w czoło. Mamy sporadyczne kontakty, bo mam psa, który był z nami przez 7 lat i nie mam serca nie dawać mu psa, bo pies bardzo tęskni i ja to widzę... Psychicznie mam teraz komfort, spokój, ale każdego dnia tęsknię strasznie... Każde spotkanie z nim przypłacam bólem żołądka i potrafię nie jeść kilka dni. Czekam na sprawę rozwodową, to też generuje ogromny stres.. Mam hobby, jeżdżę rowerem, dużo pracuję, ale jak tylko siedzę chwilę sama, nachodzą mnie myśli, że sobie z tym nie poradzę... Najbardziej dobija mnie myśl, że z kimś innym będzie szczęśliwy, a ze mną nie mógł.
User Forum

Ada

w zeszłym roku
Krystyna Brańska-Warszewska

Krystyna Brańska-Warszewska

Przede wszystkim pozwól sobie na smutek, złość i inne uczucia, które mogą się pojawiać. Bardzo Ci współczuję, to co przeżywasz jest zawiłe na wielu płaszczyznach. Przejście przez ten okres jest bradzo trudny ponieważ zaszły zmiany w biochemii Twojego mózgu. Nie obwiniaj się za to, bo nie masz na to wpływu tak, jak nie masz wpływu na pracę nerek. Zapewniam Cię jednak, że są pewne kroki, które możesz podjąć, aby pomóc sobie i skoncentrować się na swoim własnym dobrostanie. Polecam skorzystanie z profesjonalnej pomocy psychoterapeutycznej. Psychoterapeuta pomoże Ci zrozumieć swoje emocje, nauczyć technik radzenia sobie z negatywnymi myślami, a także może pomóc w budowaniu zdrowszego obrazu siebie. Zerwanie kontaktu z byłym partnerem na pewien czas zdecydowanie pomoże w oderwaniu się od toksycznego cyklu emocji i pozwoli ci się skoncentrować na swoim własnym zdrowiu. Spotkania z ex, które sobie serwujesz racjonalizując tęsknotą psa, powodują przerwane wzmocnienie, czyli emocjonalny rollercoaster. Wtedy nie myślisz racjonalnie. Jedynym sposobem, by mózg wrócił do równowagi, a neuroprzekaźniki się unormowały to całkowity brak kontaktu z byłym partnerem. Czasami zmiana otoczenia może pomóc w oderwaniu się od negatywnych myśli i wspomnień. Możesz rozważyć krótką podróż, wyjazd na weekend lub odwiedziny u przyjaciół. Życzę siły !


 

w zeszłym roku
Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

Przykro mi, że przechodzisz przez tak trudny czas. Rozstanie to zawsze trudne doświadczenie, zwłaszcza po długotrwałym związku. To, co opisujesz, to naturalne emocje, które wiele osób doświadcza po rozstaniu. Tęsknota, smutek, złość, strach - to wszystko są normalne uczucia.

Przede wszystkim, ważne jest, aby pamiętać, że nie jesteś sama. Wiele osób przechodzi przez podobne doświadczenia i znajduje wsparcie w rodzinie, przyjaciołach, grupach wsparcia czy terapii. Może być pomocne, aby porozmawiać o swoich uczuciach z kimś, kto Cię rozumie i wspiera.

Pamiętaj, że to jest proces, który wymaga czasu. Nie ma jednego "poprawnego" sposobu na radzenie sobie z rozstaniem. Każdy ma swoje tempo i sposób na przepracowanie bólu. Ważne jest, aby dać sobie czas na żałobę i zrozumienie swoich uczuć.

W Twoim przypadku, wydaje się, że kontakt z byłym mężem jest dla Ciebie szkodliwy i powoduje Ci ból. Może warto rozważyć ograniczenie tych kontaktów, przynajmniej na jakiś czas, aby dać sobie przestrzeń do zrozumienia i przepracowania swoich uczuć.

Jeśli czujesz, że Twoje emocje zaczynają wpływać na Twoje zdrowie fizyczne i psychiczne, warto skonsultować się z profesjonalistą, takim jak terapeuta czy psycholog. Mogą oni pomóc Ci zrozumieć swoje uczucia i nauczyć Cię skutecznych strategii radzenia sobie z nimi.

Pamiętaj, że zasługujesz na szczęście i miłość, niezależnie od tego, co się stało w przeszłości. To, że Twój były mąż nie był w stanie być szczęśliwy z Tobą, nie oznacza, że z kimś innym na pewno będzie. Każdy z nas ma swoje problemy i wyzwania, które musi przepracować. To nie jest Twoja wina.

Jesteś silną osobą, która przeszła przez wiele trudnych doświadczeń. Wierzę, że jesteś w stanie poradzić sobie z tym i znaleźć szczęście, które zasługujesz. Trzymaj się ciepło.

Pozdrawiam 

 Małgorzata Korba-Sobczyk

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Pomoc w określeniu problemu męża- frustruje się wokół jednej myśli, do tego stopnia, że spisuje szczegółowy plan każdego działania w ciągu dnia. Fiksuje się na jednym problemie.
Dzień dobry, zwracam się z prośbą o pomoc w nazwaniu problemu, który ma mój mąż. Jest takie uczucie, gdy zapomnimy co mieliśmy zrobić lub powiedzieć i przez chwilę nas to męczy, a potem może sobie przypomnimy, a jak nie to po prostu idziemy dalej z życiem. Otóż mój mąż nie może tego zapomnienia odpuścić. Gdy czegoś zapomni to "zawiesza" się na tym, usilnie próbuje sobie przypomnieć, a jak mu się nie udaje to nie może się na niczym innym skupić i strasznie go to męczy. Dochodzi do tego, że mijają godziny, on stara się skupić uwagę na czymś innym, ale w tle ciągle o tym myśli i przyprawia go to nawet o ból głowy. Traci humor, od razu widać, że to znowu go trapi. Zdarza się to czasem raz dziennie, czasem kilka razy dziennie. Rzadko pojawiają się dni bez tego. Czasem pyta mnie "a pamiętasz o czym rozmawialiśmy po tym, jak powiedziałaś X?". Mąż ma też taki sposób, że robi sobie notatki, gdzie spisuje sobie co się działo krok po kroku i stara się w tym odnaleźć tę utraconą myśl. Te notatki wyglądają np.: wyszliśmy z mieszkania, na klatce minęliśmy sąsiadów, przywitaliśmy się, wyszliśmy z klatki, powiedziałem X, ona powiedziała y, zdziwiliśmy się jak głośno trzasnęły drzwi, wtedy pomyślałem coś itd. Piszę o tym, ponieważ te notatki są dla mnie niepokojące, bardzo szczegółowe, drobiazgowe. Musi to być dla męża wykańczające, a jednocześnie wydaje się, że to wcale nie pomaga. Mój mąż chodzi od 6 miesięcy na cotygodniową terapię, którą rozpoczął głównie z tego powodu, ale niestety na tę chwilę nie ma poprawy. Usłyszał, że to może mieć związek z poczuciem kontroli. Chciał już rezygnować, ale zachęcam go, by jeszcze dał sobie czas. Liczę na to, że ktoś będzie mógł naprowadzić mnie na określenie na czym w zasadzie polega problem, czy jest to jesteś zaburzenie. Wiedząc to może uda mi się znaleźć jakąś literaturę, jakoś to bardziej zrozumieć, lepiej wesprzeć. Dziękuję i pozdrawiam
Mąż pisze z koleżanką, nie rozumie mojej niechęci do tego.
Mam problem w związku. Mąż zaczął pisać z koleżanką, a ja mu na to nie pozwoliłam. Uważam, że w związku nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Mąż zaczął blokować telefon, bo uważa, że ja go sprawdzam. Koleżanka zaczepiała męża poprzez żarty nie na miejscu. Mąż nie może zrozumieć, dlaczego nie chce, żeby do siebie pisali, a ja nie mogę zrozumieć męża. Cała ta sytuacja nas przytłacza. Ciagle się kłócimy. Nie wiem jak sobie poradzić.
Mąż ma depresję, przez zobojętnienie chce się rozstać. On z dzieckiem są dla mnie całym światem.
Hej, mam pytanie bo nie wiem co już mam robić. Jestesmy z mężem już wiele lat ze sobą, mamy małe dziecko. Mąż oznajmił mi, że ma depresję i że już mnie nie kocha, nic do mnie nie czuje i chce się rozstać. Wyznał mi, że już od jakiegoś czasu sztucznie się uśmiechał, bo nic nie sprawia mu radości i na dodatek ma myśli samobójcze. Do psychologa idzie za parę dni. W głównej mierze mnie oskarżył za to, co się z nim dzieje. Na moje próby ratowania związku zareagował agresją słowną. Ale i tak kocha się ze mną czule, tak jakby nigdy nic. Chce być jego wsparciem i opoką, ale nie wiem jak się zachowywać, jak mu pomóc. On i nasze dziecko są dla mnie całym światem.
Związek na odległość: Czy warto kontynuować znajomość z uczuciami i różnicą wiekową?

Dzień dobry. Od około półtora roku pozostawałam w bliskiej relacji z mężczyzną. Znamy się dłużej, z wyjazdu. Mieszkamy daleko od siebie. Pisaliśmy swego czasu intensywnie, jako dobrzy znajomi. On znalazł dziewczynę, zniknął, po czym wrócił, inicjując kontakt. Tamten związek się rozpadł. On przeprosił za zniknięcie, był bardzo obecny, dążył do spotkania, dużo flirtował, ja, na początku ostrożna, dałam się wciągnąć w to. W końcu spotkaliśmy się na kilka dni, po czym wróciłam do siebie. A kontakt pisemny osłabł, jednak on dalej nie miał nic przeciwko spotykaniu się, kiedy będzie okazja. Okazje były, inicjowane przeze mnie. On zawsze był wtedy bardzo czuły, pozwalam być blisko i zawsze też sam przychodził po czułości. Było to takie niewymuszone. Zawsze byłam bardzo ostrożna w stosunku do niego z powiedzeniem wprost, że się zakochałam, bo powiedział mi już na początku, że ma unikający styl przywiązania, bo gdy miał 6 lat zostawiła go matka. To był mój błąd, bo okazało się, że on już od jakiegoś czasu wiedział, że jednak nie widzi formalnego związku ze mną. Byłam zła, wyrzuciłam mu to, że skoro widział, że jednak z mojej strony w grę wchodzą uczucia, to nie przerwał tego mówiąc jasno, czego chce. I tak się spotykaliśmy dalej, był seks, były czułości, zachowywanie się jak para, również z jego strony. Bardzo to przeżywam, a on chce kontynuować znajomość. Dla niego może to pozostać takie, jak jest, czyli kumple z bonusem. Kiedy jednak powiedziałam, że skoro ja mam uczucia, a on nie, to taka relacja nie jest możliwa, powiedział, że nie musimy być fizycznie blisko, ale abym nie kończyła znajomości. Po tej rozmowie sam odezwał się pierwszy, było mu źle, chodził jak struty, wiedząc, ze mnie skrzywdził. Ja przyznam szczerze, że w dużej mierze opierałam się na wyobrażeniu tego, jak może być, ale widziałam, se nie dawał mi komfortu psychicznego. Nie mogę winić go za to, że uroiłam sobie w głowie pięknej miłości. Między nami jest dystans i 10 lat różnicy, on jest młodszy, ma 30 lat, ale mi to akurat nie przeszkadza. Po kilku ciężkich dniach postanowiłam przede wszystkim iść na terapię, ale też nie zrywać kontaktu. Jeżeli ma przetrwać, to przetrwa, jeśli nie - niech wygaśnie samo. Czy mam jeszcze nadzieję, że mu się odmieni? Być może. Mózg podrzuca mi różne katastroficzne wizję, typu przecież miałam to poczucie, że już nie muszę szukać, chcę jego, a skoro on mnie nie, to moje życie nie ma sensu. Nigdy nie miałam bliskiej więzi z rodzicami, właściwie z nikim. Nie fair jest leczenie swoich deficytów kosztem choćby tego faceta. Ciągle jednak zastanawiam się, czy kontynuowanie tej znajomości ma sens. Myślę, że tak. Czy ktoś może spojrzeć na to z boku?

Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę.
Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę. Myślałam, że to coś zmieni. Po 2 latach zaszłam w drugą ciążę, było tak strasznie, że próbowałam dokonać samobójstwa w 4 miesiącu ciąży. Udało się nas odratować. Nigdy nie dostałam pomocy. Ale podniosłam się. W ósmym miesiącu ciąży udało mi się uciec do domu rodzinnego. Urodziłam i żyłam bezpiecznie. Po roku wrócił mój koszmar, stanął w drzwiach, po wymianie słów, rzucił się na mnie i skatował, pamiętam, że w głowie miałam tylko, żeby dziewczynki tego nie widziały. Później uciekłam dalej z moimi córkami. Po dwóch latach wróciłam do relacji sprzed lat, pokochałam na nowo. Obecnie jesteśmy po ślubie, mamy syna. Jest cudownym człowiekiem, kocha nas, dba o nas. Moje córki traktuje na równi z naszym wspólnym dzieckiem. Tylko ja w głowie mam tamten związek, wszystko porównuję, analizuję każde swoje zachowanie. Nie wiem, jak to w sobie stłumić, jak zapomnieć...
Czuję się przytłoczona studiami i brakiem typowego życia studenckiego, boję się, że zmarnuję młodość

Witam, mam 22 lata w tym roku 23. 

Czuję się przytłoczona, czuję, że jestem w tyle. Po liceum miałam rok przerwy, ponieważ musiałam poprawić maturę, aby dostać się na wymarzoną studia, dodatkowo pracowałam zarobkowo, nie miałam wtedy zbyt wielu znajomych, większość czasu spędzałam w domu, co było dla mnie ciosem, ponieważ większość moich znajomych była już na studiach. Dostałam się na studia, na psychologię, ale na studia zaoczne, niestety nie udało mi się na dzienne, ponieważ moje wyniki nie były wystarczające. Uznałam, że mimo to i tak spróbuję, studia bardzo mi się podobają, oprócz tego pracowałam i mieszkałam z rodzicami, a na zajęcia dojeżdżałam co tydzień. Poznałam wiele osób, na uczelni, też znajomych, znajomych, ale nadal brakowało mi takiego “typowego życia studenckiego” np. mieszkania w akademiku czy wynajmowania mieszkania lub pokoju. 

Obecnie jestem na trzecim roku studiów i na drugim roku planowałam wyprowadzić się na próbę do akademika, ale dostałam fajną opcję pracy w miejscowości niedaleko mojego domu rodzinnego i tak zostałam aż do początku 3 roku. Później zachorowałam i przez 4 miesiące przebywałam w domu, jednocześnie szukając pracy, ale już chciałam gdzieś w mieście (pomyślałam, że może w tym razem uda mi się na próbę wyprowadzić - znaleźć pracę, potem może spróbować mieszkania w akademiku), ale niestety pomimo prób dostałam ofertę pracy znowu w tej samej firmie i się zgodziłam, uznałam, że już nie mam zbytnio oszczędności na swoje potrzeby i skoro jest tak ciężko, to przejmuje. Zastanawiam się, czy dobrze robię, oprócz tego moim ogromnym marzeniem jest Erasmus, bardzo chciałabym wyjechać na pierwszym semestrze 4 roku, ale boję się, że się nie uda i że będę żałować, że nie udało mi się ani wyprowadzić, ani wyjechać. Czuję się przytłoczona, większość moich znajomych wyprowadziła się od rodziców na studia, korzystając z młodego wieku studenckiego, a ja mam wrażenie, że dalej stoję w miejscu i boję się, że później będę żałować, że nie zrobiłam tego wcześniej, że zmarnowałam moją młodość. Niby mam jeszcze szansę wyprowadzić się po Erasmusie (jeśli się uda), ale nie wiem, czy będąc coraz starsza, będę chciała mieszkać w akademiku. Nie wiem już co robić, chciałabym się kogoś doradzić, porozmawiać. Za chwilę będę mieć 23, potem 24…a tak nie wykorzystuję tej młodości w pełni. 

Może to błahostka, ale naprawdę co jakiś czas do mnie to wraca i wykańcza emocjonalnie.

Rok temu rozstaliśmy się. Powodem tego była zdrada partnera, ale również alkohol, brak wsparcia, przemoc finansowa
Dzień dobry. Byłam w związku 12 lat, mamy syna 9 lat. Żyliśmy jak małżeństwo, choć formalnie ślubu nie mieliśmy. Rok temu rozstaliśmy się. Powodem tego była zdrada partnera, ale również alkohol, brak wsparcia, przemoc finansowa. Podjęłam decyzję o rozstaniu. Przez ten rok co prawda on starał się być blisko nas i zapewniał, że chce wrócić, ale ja byłam obojętną na te słowa. Obecnie ma przyjaciółkę, bo nie chce być sam, jak twierdzi. Jednak nadal chce do mnie wrócić. A ja odczuwam coraz większą tęsknotę za nim, żal, generalnie nie umiem bez niego żyć. Tyle mamy jeszcze planów, marzeń, możliwych do realizacji. Nadal go kocham. Zapewnia mnie, że nie będzie pił i że już żadnych innych kobiet, bo wie, co stracił. Z jednej strony boję się, że to wróci, a z drugiej, jeśli jest szansa, że moglibyśmy być szczęśliwi, to ogarnia mnie lęk i panika, że to nie może się skończyć. Co nam robić? Czy zaufać kolejny raz i uwierzyć. Czy jednak jakoś to przetrwać i być sama (choć nie wiem, jak to przetrwać, bo z dnia na dzień ogarnia mnie coraz większa rozpacz) nie umiem bez niego żyć, ale wrócić do tego, co było nie chcę. Czy jest szansa, że on się zmieni? Co robić?
Mam wrażenie, ze życie nie jest dla mnie. Mam narzeczonego, nasz ślub planowany jest na sierpień. Ja odsuwam wszystkie przygotowania.
Mam wrażenie, ze życie nie jest dla mnie. Mam narzeczonego, nasz ślub planowany jest na sierpień. Ja odsuwam wszystkie przygotowania. Wiem, że chcę z nim być i kocham go, ale nie potrafię podejmować żadnych decyzji związanych np, z ubieraniem się. Mój wybór sukni ślubnej wyglądał tak, że płakałam w przymierzalni, wychodziłam i uśmiechałam się. Nigdy nie zaakceptuję tego jak wyglądam, choć wszyscy mówią ze jestem piękna. Czasem mam lepszy czas, właśnie w takim czasie zrezygnowałam rok temu z rozpoczętej psychoterapii. Moje życie to jeden wielki chaos. Nie potrafię podejmować decyzji, całe życie miotam się i nie wiem co chce robić w życiu. Łapie różne prace. Zawsze byłam bardzo mądra ale w końcu nie poszłam na studia bo nie umiałam podjąć decyzji. Przerastają mnie najprostsze rzeczy. Jestem idealistka. Chciałabym żeby wszystko było perfekcyjne, ale nie potrafię ogarnąć wokół siebie najprostszych rzeczy jeśli chodzi o strefę fizyczna. Mam wrażenie ze co chwile jestem kimś innym, całe życie się do kogoś porównuje i próbuje żyć cudzym życiem, ponieważ moje jest tak okropne. Czasem staram się cieszyć małymi rzeczami i „jakoś” żyć, jak wszyscy, ale czasem już się po prostu nie da tłumić tego co jest we mnie. Jestem jednym wielkim chaosem i bałaganem bez pasji, zainteresowań, wykształcenia. Jedyne czego Zawsze wiedziałam w życiu ze chce to mieć rodzine, męża i dzieci. Ale jak mam to zrobić skoro nie potrafię nawet przygotować się do własnego ślubu? Jak mam zostać żona i mama, nie potrafiąc ogarnąć najprostszych rzeczy wokol siebie? Co przekaże swoim dzieciom w genach? To ze nic nie potrafię i wszystko mnie przerasta? Nie potrafię żyć. Życie nie jest dla mnie. Tyle razy próbowałam. Naprawdę, co chwile próbuje. Ale zawsze dostaje kopa w twarz. Kupiłam ładne okulary, złamałam je. Kupiłam kurtkę, zalałam ją woskiem. Mam wrażenie ze cały świat jest przeciwko mnie. Wydaje mi się ze jedyna opcja w której mogłabym żyć to domek w środku lasu, cisza, brak ludzi, brak bodźców, tylko spacery i nic więcej. Bo życie w społeczeństwie jest dla mnie czymś niemożliwym. Zaczęła się teraz wiosna, a ja chodze ze łzami w oczach patrząc na tych wszystkich ludzi w wiosennych płaszczykach, kamizelkach i adidasach. Ja chodze w starej zimowej kurtce, ponieważ nie umiem nic wokół siebie załatwić. Nie mam stylu, nie mam pasji, nie mam wykształcenia, nie mam życia. Co robić? Narzeczony zachęca mnie do pójścia do specjalisty. Chodziłam. Niby było fajnie ale życie wciąż było za ciężkie. Mam wrażenie ze jestem taka jedyna i nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Mam 21 lat, a czuje się jak niemowlę potrzebujące nieustannej opieki i kogoś kto podejmowałby za mnie wszystkie decyzje życiowe…
Nie wiem jaka forma terapii byłaby najodpowiedniejsza
Jestem 32 letnią kobietą, która związała się partnerem starszym o 12 lat po przejściach. Nigdy w życiu się tego nie spodziewałam, nie pasowało to do mojego światopoglądu a tym bardziej światopoglądu moich rodziców( co dalej wiąże się z brakiem akceptacji relacji - bardziej ze strony ojca). Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad rozstaniem, ze względu na okoliczności które zaczynają mnie przytłaczać. Partner jest 12 lat starszy, po rozwodzie, z dwójką dzieci ( jedna jest już dorosła, a druga od roku z nim mieszka - o czym nie było mowy zanim się poznaliśmy). W relacji jest nam dobrze, dogadujemy się, wspieramy, możemy na siebie liczyć. Moje wcześniejsze relacje były nieudane, przed aktualnym partnerem byłam związana z mężczyzną z którym przeżywałam emocjonalną huśtawkę. Z obecnym czuję się bezpiecznie i dobrze. Z racji upływu czasu związku zastanawiamy się oboje co dalej - partner chciałby się zaręczyć , abym wprowadziła sie do niego- z racji mieszkania z córką. Ja mam pracę i studia w innym mieście niż on i średnio mi się uśmiecha rezygnowanie z pracy, albo codzienne dojeżdżanie do miasta. Poza tym w domu partnera jest dziecko i wchodzenie „w ich” przestrzeń z racji dużej potrzeby niezależności mi nie pasuje. Wiem, że Terapia i ułożenie priorytetów byłoby najrozsądniejszym wyjściem. Korzystaliśmy w ubiegłym roku już z terapii, po której dużo lepiej zaczęliśmy się komunikować, ale temat co dalej z nami nie został rozwiązany. Nie wiem jak rozmawiać już z partnerem, kiedy mu mówię że to wszystko to dla mnie za dużo, że już nie jestem w stanie akceptować danej sytuacji, cały czas mówi że możemy to ułożyć tylko trzeba chcieć. Kocham go, ale nie wiem co mam już robić. Chciałabym założyć rodzinę, wiem że mój partner byłby świetnym ojcem, bo widzę jak teraz dba o dzieci, ale też mam wiele obaw w związku z tym, że jest starszy, że ma już dzieci, że jest po rozwodzie. Nie wiem jaka forma terapii byłaby najodpowiedniejsza. Wiem, że mój partner też potrzebuje terapii. Może oboje powinniśmy iść na terapię indywidualną. Nie wiem czy terapia dla par będzie miała sens
Jak radzić sobie z nieuzasadnioną zazdrością w związku?

Mam taki problem, że zauważam, jak zazdrość zaczyna psuć mój związek. Każda rozmowa mojej dziewczyny z innymi facetami wprowadza we mnie niepokój i zasiewa wątpliwości co do jej lojalności. Wiem, że to głupie, bo nigdy nie dała mi powodu do braku zaufania, a jednak te myśli mnie prześladują. 

Zazdrość wpływa nie tylko na moje samopoczucie, ale także na nasze chwile razem, Zastanawiam się, skąd bierze się to uczucie. Chcę zrozumieć, jak mogę z tym walczyć, żeby nie zniszczyć tego, co mamy.

Jak radzić sobie z zazdrością w związku, gdy nie ma do niej podstaw?

Moja zazdrość w związku coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Każda wiadomość, którą mój partner dostaje, wywołuje we mnie niepokój, a czasem wręcz paniczną potrzebę kontroli – zdarza mi się przeglądać jego media społecznościowe, chociaż wiem, że to złe. Często czuję się zagrożona, gdy nie ma żadnych realnych podstaw. Jak odróżnić zwykłą zazdrość od tej toksycznej, która niszczy relację?

Mam wrażenie, że to wszystko wynika z jakiegoś głębszego problemu we mnie samej, ale nie wiem, jak to odkryć i zatrzymać. Mój facet nic mi nigdy nie zrobił, nic nie znajduje w tym telefonie, nie daje mi jakichś sygnałów zainteresowania innymi, a mimo to, to we mnie siedzi

Czy warto kontynuować relację, gdy dziewczyna oznajmiła, że traktuje mnie po koleżeńsku?

Witam wszystkich, 

po spotykaniu się z dziewczyną przez 2 miesiące stwierdziła, że nic do mnie nie czuje, od początku nic do mnie nie czuła, tak stwierdziła w wiadomości. 

Regularnie się spotykaliśmy, zabierałem ją wszędzie - na kino, basen, łyżwy, do różnych restauracji. Na każde spotkanie kupowałem kwiaty, często powtarzała, że potrzebuje więcej czasu i chce się lepiej poznać. Nie całowaliśmy się i nigdy nie doszło do czegoś więcej. Mówiłem jej otwarcie, co do niej czuje. 

Nie wiem, co mam zrobić czy dać sobie spokój? 

Czuję się jak koło zapasowe, aż pozna kogoś innego. 

Powiedziała, że "jestem jak kolega dla niej a czy to się zmieni, to nie wie", jest mi bardzo przykro, że mnie tak potraktowano. 

Byłem cierpliwy, dawałem jej czas, żeby mnie poznać. 

Jest sens dalej tkwić w takiej relacji? Oczywiście ja za wszystko płaciłem, gdy ją zabierałem. Zaplanowałem nawet wyjazd 3- dniowy i chciałem ją tam zabrać, oczywiście jest chętna pojechać tam, ale dała mi znać do zrozumienia jak wyżej. 

Proszę o odpowiedź.

Po rozstaniu dziewczyna powiedziała, że może skontaktuje się ze mną za 2 miesiące.

Jak poradzić sobie z sytuacją, w której dziewczyna zerwała ze mną, chciałem zawalczyć, wydawało się, że jest nadzieja, ale pewnego dnia zniknęła bez słowa i odcięła się ode mnie, " ghostując mnie". 

Po ponad tygodniu udało mi się z nią skontaktować, powiedziała, że intuicja jej podpowiada, że nie ma szans, za bardzo ją zniechęciłem i jedyne co udało się uzyskać, gdy proponowałem rozmowę za tydzień lub dwa, to jej propozycja, że odezwie sie za 2 miesiące, pod warunkiem, że udam się do terapeuty. 

Jeżeli chodzi o powody rozstania to przekroczenie jej granic, co prawda nieświadomie, ale zawiniłem. Minął tydzień, wiec jeszcze przede mną prawie 2 miesiące. 

Jak sobie radzić z tym? Czy czekać? Zadręczam się, że może mi wybaczy, może zobaczy, że staram się rozumieć swoje błędy, a może wyjmę tę 2 miesiące z życia licząc na coś, a za 2 miesiące znów będę czuć się jak teraz, jakby świeżo po zakończeniu relacji. Czy to byłoby w porządku, gdybym spróbował się skomunikować z nią wcześniej?

Mój partner chyba czasem próbuje mnie odciąć od rodziny.
Mój partner chyba czasem próbuje mnie odciąć od rodziny. Zawsze z rodzicami byliśmy bardzo zżyci, zawsze mogli liczyć na moją pomoc i wzajemnie. Natomiast odkąd przeprowadziłam się bliżej, mój partner ma pretensje, że za często jestem u rodziców i jak tylko chcą, żeby gdzieś z nimi pojechać, to mówi, że niańczę ich jak dzieci. Ostatnio mieli zepsute auto i biorąc pod uwagę fakt, że jestem w ciąży i siedzę w domu, a mamy 2 auta to zapytali, czy moglibyśmy im pożyczyć jedno do czasu naprawy, bo nie mają możliwości przemieszczać się do pracy, to usłyszałam, że niech sobie autobusem jeżdżą, że są nieporadni, że wiecznie czegoś chcą, że auta się nie pożycza i mam się zastanowić czy bardziej zależy mi na nich, czy na nim, bo on ma już dość tego i następnym razem się spakuje i wyjdzie, bo przerastają go ciągle ich problemy... On wychowywał się bez matki, z ojcem nie mają najlepszych relacji i nie rozumie mojej potrzeby pomocy rodzicom. Jak mam z nim rozmawiać? Nie chce się denerwować w moim stanie, ale nie chce też zostawiać rodziców bez pomocy. Czuje, że coraz bardziej to we mnie siedzi i robię się kłębkiem nerwów. Nie chce stracić zarówno partnera, jak i rodziców...
Przyjaciółka woli spotykać się z kimś innym - a ja nie radzę sobie z zazdrością. Jak sobie pomóc?

Witam,

Ilekroć widzę swoją przyjaciółkę, że znowu gdzieś wyszła, ze swoją najlepszą przyjaciółką to się denerwuję, wręcz gotuje się we mnie. Nie radzę sobie z zazdrością.

Przyjaciółka jako wymówki używa mojej choroby (jestem chora na padaczkę od 12 lat), w tej kwestii nie mogę liczyć na mamę, a poza Magdą (przyjaciółką) nie mam żadnej innej przyjaciółki. 

Co robić?

Jestem w związku od ponad 2 lat, jest to mój pierwszy partner życiowy i seksualny
Jestem w związku od ponad 2 lat, jest to mój pierwszy partner życiowy i seksualny. Od jakiegoś czasu nurtują mnie myśli, że będąc tylko z nim, nie mam porównania do innych, coś tracę, nie zdobyłam doświadczenia. Jak pozbyć się takich myśli?
Partner nie chce wspólnie budować czegoś poważnego, naszej przyszłości.
Cześć, mam pytanie- Jestem w związku 4 lata, nie zawsze było między nami dobrze, ale od 2 lat myślę, że jest wszystko dobrze, z mojej strony pojawiają się plany o wspólnym zamieszkaniu, lecz on nie chce nic ze mną budować/tworzyć razem, chce robić wszystko na własny rachunek, bo nie jest mnie pewien czy jest sens trwania w takiej relacji- mam 25 lat i chciałabym zacząć budować coś poważnego ze swoim partnerem, a nie być w ciągłej niepewności.
Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką
Witam, Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak głupie są to wiadomości, nie przykładałem wagi do nich. Nie wiem, być może traktowałem to jako zabawę, ale skrzywdziłem żonę, która chce się ze mną rozstać. Co mam zrobić?
Kryzys w małżeństwie: jak radzić sobie z przemocą słowną i fizyczną męża oraz skutkami dla dzieci?

Od trzech lat żyjemy z mężem w kryzysie. Ciągle kłótnie obrażanie, w tym wszystkim uczestniczą dzieci. Mój 12-letni syn powiedział mi dziś ,,tata jedzie po tobie każdego dnia i że on już nie ma sił i że nie wytrzymuje w tym domu. Agresja męża słowna, jak i fizyczna przeniosła się również na syna, który ma już swoje zdanie i nazywa to, co się dzieje po imieniu i otwarcie mówi, co czuje. Mąż mówi mi, że to ja swoim zachowaniem prowokuje go do takiego zachowania, że jestem głupią, pusta idiotka psychopatka itp inne i ze, jak nie pójdę do psychologa albo nie powiem mu co dalej z nami, to on mi pokaże. Daje mi czas do końca kwietnia… Czuję się zastraszona, jest godzina 23, a ja nawet nie wiem, czy będę spała w sypialni, bo nie wiem, czy mąż mi pozwoli, bo gdy mamy gorsze dni, to mówi, że to jest jego dom jego sypialnia i nie życzy sobie, abym z spała, bo na to nie zasługuje, a gdy mimo wszystko idę spać do sypialni, to w złości mnie wykopuje z łóżka lub włącza telewizor bardzo głośno bym nie mogła spać. Masakra .

Czy samotność może wpływać na zdrowie psychiczne?
Czy samotność może wpływać na zdrowie psychiczne?