Left ArrowWstecz
Witam, mam 23 lata i od dłuższego czasu czuje się jakbym był w sytuacji bez wyjścia. Od ponad pół roku jestem niezdolny do pracy przez operacje kręgosłupa, zwykle czynności jak sprzątanie domu sprawiają mi trudność ale nie o tym chce dziś napisać. Przez to ze przez większość dnia nie robię kompletnie nic strasznie pogorszył się mój stan psychiczny. Mam negatywne myśli, o moim zdrowiu, o mojej przyszłości itp. Problemy ze snem, nie mogę się do niczego zmobilizować, często sie denerwuje, nie radzę sobie z emocjami, ogólnie nie poznaje siebie. Każdy dzień to wysiłek. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze boje się poprosić kogoś o pomoc. Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach i nawet jeżeli chce się komuś wyżalić coś mnie blokuje. Próby pójścia do psychologa kończą się na tym że czuje sie zestresowany z myślą ze będę musiał sie otworzyć. Po prostu coś mnie blokuje przed pójściem do specjalisty. Potrzebuje pomocy bo sam już nie daje rady a nie wiem u kogo tej pomocy szukać.
Szymon Paterka

Szymon Paterka

Dzień dobry, Współczuję, ponieważ sytuacja, w której się Pan znalazł nie należy do łatwych. Proszę jednak nie poprzestawać w walce o swoje zdrowie i swoją przyszłość. Najważniejsze to nie unikać kontaktów społecznych. Otwieranie się przed drugim człowiekiem, bywa trudne i wymaga czasu. Obawia się Pan wizyty u psychologa, ponieważ "będzie musiał się Pan otworzyć." Obawy te są normalne, a poza tym nic Pan od razu NIE MUSI. Sama rozmowa na dowolny temat jest dobrym wstępem, żeby sprawdzić czy Pan i specjalista nadajecie na tych samych falach. Jeżeli tak, to otwarcie się przed nim, jest zwykle kwestią czasu i dzieje się automatycznie; jeżeli nie - rozmowa na dowolny temat może także działać terapeutycznie. Ze względu na ograniczenia ruchowe proponował bym konsultacje online z psychologiem. Niektórzy specjaliści oferują 1-razowe bezpłatne wizyty próbne - dobry sposób, żeby poszukać odpowiedniego dla Siebie psychologa. Nic Pan nie traci a może bardzo wiele zyskać. Pozdrawiam Szymon Paterka
2 lata temu
Kinga Bujna - Ulatowska

Kinga Bujna - Ulatowska

Dzień dobry, sytuacja w której Pan się znajduje wydaje się być kryzysową z uwagi na to, że jest inna, nowa i ograniczająca (praca, mniejsza samodzielność)- w związku z tym pojawiają się myśli, emocje związane ze zdrowiem i przyszłością, które mogą być mało wspierające i negatywne. Dlatego dobrze, że Pan reaguje i odbiera sygnał "nie daję rady ". Pisze Pan o blokadzie związanej z mówieniem o kłopotach, chociaż powyższy opis pokazuje, że potrafi Pan się odsłonić i je ujawnić - a to bardzo dobry znak! Proszę poszukać specjalisty- psychologa/psychoterapeuty i pamiętać o tym, że pierwsza wizyta jest konsultacyjna i niezobowiązująca. Zawsze można poszukać specjalisty, przy którym będzie Pan czuł się bardziej komfortowo albo po prostu- dać sobie czas na odsłanianie się - na sesjach nikt nie popędza, nie pogania. Pracuje się we własnym tempie, specjalista i klient/pacjent budują relację i to ona jest fundamentem pracy psychologicznej/terapeutycznej na sesjach. Powodzenia!
2 lata temu
Teresa Łącka

Teresa Łącka

Dzień dobry, opisując obecne położenie życiowe już wykonał Pan pierwszy krok w kierunku poszukania dla siebie wsparcia, nawiązał Pan kontakt ze specjalistami :) Codzienne zmagania z chorobą są niewątpliwie wyczerpujące, ale proszę nie zapominać, że Pana życie trwa nadal i może mieć zupełnie inną jakość niż obecnie. Jeżeli bezpośredni kontakt z psychologiem na chwilę obecną wzbudza w Panu blokady przed otwarciem się, proszę rozważyć podjęcie innej formy kontaktu, jak np.wiadomość e-mail lub wiadomości tekstowe w formie czatu. Być może tego rodzaju wsparcie da w późniejszym czasie przestrzeń do otwarcia się w kontakcie bezpośrednim.
2 lata temu
Daria Kamińska

Daria Kamińska

Dzień dobry, na początek gratuluję Panu tego, że pomimo obaw związanych z proszeniem o pomoc, napisał Pan na tym forum o trudnościach, z którymi się Pan zmaga. To ważny krok! Mówienie o sobie, tym, co się z nami dzieje i jak się czujemy, może być trudne, jednocześnie może być bardzo pomocne. Proszę pamiętać, że psycholog i/albo psychoterapeuta będzie podążać za Panem i tym, o czym chce Pan mówić, a nie zmuszać do poruszania wątków, które są dla Pana trudne. Zdarza się tak, że podczas pierwszych sesji jest sporo milczenia, bo ktoś potrzebuje czasu, by oswoić się ze specjalistą i to jest jak najbardziej w porządku. Może Pan pomyśleć nad konsultacją psychologiczną, poprzedzając ją wizytą u lekarza psychiatry w celu sprawdzenia funkcjonowania i ew. włączenia farmakoterapii, jeśli byłaby taka potrzeba. Pozdrawiam serdecznie, Daria Kamińska
2 lata temu
Katarzyna Szczypior-Bałwas

Katarzyna Szczypior-Bałwas

Widać, że znalazł się Pan w kryzysie. Rozumiem, że Pana życie z dnia na dzień się zmieniło pod wpływem problemów ze zdrowiem, a co za tym idzie cierpi Pan nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Można by spróbować spojrzeć na to doświadczenie, że jest to jakiś okres w Pana życiu przejściowy, bardzo trudny, ale nie bez wyjścia. Czasem pomyślenie sobie o tym, że ten gorszy czas minie, może przynieść pewien rodzaj ulgi i dać nadzieję. Warto rozmawiać, żeby z terapeutą poszukać różnych sposobów radzenia sobie w tej sytuacji, ale też pomyśleć o tym, że dzięki temu zyska Pan wsparcie i inne spojrzenie z zewnątrz, co może być pomocne w budowaniu siebie na nowo. Życzę Panu zdrowia i powodzenia.
2 lata temu
Katarzyna Garlicka

Katarzyna Garlicka

Dzień dobry

Specjalizuje się m.in. w przygotowywaniu pacjentów do operacji, jak również wspieraniu w poradzeniu sobie z utratą sprawności już po niej. Mam ponad 15 letnie doświadczenie w opiece nad chorymi. 

Rozumiem Pana blokady. Jeśli nigdy nie był Pan u psychologa to rozmawianie o tak trudnych myślach i emocjach dotyczących utraty sprawności jest bardzo obciążające. 

Napisałam e-booka Operacja - jak sobie z nią poradzić? Który ma ponad 600 stron i 83 ćwiczenia. W tym dziennik radzenia sobie ze stresem czy traumami. Jest też rozdział dotyczący adaptacji do nowego trybu życia. E-book przeprowadza pacjenta przez cały proces od momentu otrzymania diagnozy dotyczącej operacji, aż do powrotu do równowagi psychicznej i zaadaptowania się do nowego trybu życia. Jest on oparty na moich doświadczeniach, refleksjach pacjentów oraz badaniach psychologicznych. 

Jest on do zakupienia na mojej stronie: 

>>> https://www.naukowapsychologia.pl/lp/wyklady-szkolenia-kursy-e-booki

W związku z tym, że dopiero otworzyłam swoją stronę, szukam też recenzentów. Jeśli nie ma Pan pieniędzy, a chciałby Pan wydać opinie na temat jego przydatności, to mogłabym go Panu udostępnić bezpłatnie. Można się do mnie odezwać na mail, bądź telefon. 
 

W przypadku braku chęci i dużych blokad możliwe, że same porady, ćwiczenia, planer pacjenta i dziennik radzenia sobie ze stresem z mojego e-booka już Panu pomogą. 

Życzę dużo zdrowia i wiary.

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak pomóc partnerce z depresją i myślami samobójczymi?
Jak nakłonić partnerke z depresją i z myslami samobójczymi do leczenia?
Depresja poporodowa czy nasilenie wcześniejszej depresji, pomimo leków?
Witam, leczę się na depresje z stanami lękowymi od 2 i pół roku . Między czasie urodziłam dziecko . Jestem na leku rexetin . W czasie ciąży zeszłam z leków z pomocą psychiatry. Pod koniec ciąży leki i depresja powróciły i musiałam wrócić do leków . Po porodzie przez 1.5 miesiąca było ok, a później strach, lęk i depresja wróciły, brak apetytu, napięte mięśnie, natrętne myśli, ścisk w żołądku. W nocy zasypiam dobrze, w dzień nie mogę się zrelaksować i zasnąć. Najgorzej wstać rano z łóżka i zająć się dzieckiem . Psychiatra dodał oprócz całej tabletki na noc rexetinu brać rano dutilox 30 . Biorę już drugi tydzień, na początku masakra objawy się nasiliły. Teraz jakby troszeczkę lepiej. Dodam, że jak się rozruszam, zmuszę wstać z łóżka, to z biegiem dnia jest lepiej i wieczorem już prawie ok, a nad ranem z powrotem to samo. Czy to depresja poporodowa czy nasilenie lęków i depresji, mimo brania lekow ??
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem
Witam, chciałabym skorzystać z pomocy specjalisty lub po prostu przestawić klarownie mój problem, z którym sama nie potrafię sobie poradzić i byłabym wdzięczna za ocenę, radę ze strony drugiej osoby, które po prostu byłaby w stanie spojrzeć na mnie z boku. Zacznę może od tego, że osobą ambitną byłam od zawsze, byłam ciekawa świata, otwarta na nowe doświadczenia, ciekawiło mnie zawsze mnóstwo rzeczy, w szkole spędzałam dużo czasu na nauce i przykładałam się do każdego przedmiotu. Niestety jestem perfekcjonistką i wszystko muszę mieć dobrze zaplanowane, czuje lęk i niepokój, gdy czegoś nie zdążę zrobić lub mam wyrzuty sumienia, gdy pozwolę sobie na mały luz. Tego typu stan towarzyszył mi przez wszystkie lata szkoły, aż do teraz. Aktualnie mam 21 lat. Liceum skończyłam 2 lata temu, byłam na profilu humanistycznym (polski, historia), oprócz tego bardzo lubiłam uczyć się języków obcych (angielski, niemiecki). W klasie maturalnej zaczęłam zastanawiać się nad wyborem studiów (wtedy ten czas wydawał mi się bardzo odległy), ja oczywiście z wielką wizją na siebie i chęcią rozwoju bardzo chciałam połączyć razem moje zainteresowania. Marzyłam od gimnazjum o wymianie zagranicznej, jednak moje liceum nie umożliwiało takich wyjazdów. Wpadłam na pomysł, że może fajnie byłoby studiować za granicą. Początkowo była to Anglia, ale z powodów finansowych z niej zrezygnowałam i padło na Holandię. W czasie wyborów przedmiotów na maturze dowiedziałam się więcej na temat wymogów na wyjazd na studia i okazało się, że matura nie jest tak istotna. Pomyślałam, że w takim razie będę pisała tylko maturę rozszerzoną języka angielskiego. Przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń, w skrócie (egzaminy, przygotowanie, bardzo mnie stresowało na poprzednich etapach edukacji, często stres mnie paraliżował, przez co wyniki nie odzwierciedlały mojej wiedzy i niestety były niskie, przez co nie dostałam do wymarzonej szkoły). Uznałam, że będę pisać maturę tylko z rozszerzonego angielskiego (chciałam oszczędzić sobie stresu) dodatkowo miałam w planach zdać egzamin językowy w czasie wakacji. Po maturze podjęłam pracę zarobkową, by zapłacić za certyfikat. Kiedy w lipcu otrzymałam wyniki, było mi przykro, bo nie były one zbyt wysokie, były bardzo niskie. Jednak starałam się tym nie przejmować, bo wierzyłam, że mam szansę wyjechać za granicę. Po liceum wszystkie moje znajomości się posypały, nie miałam żadnego wsparcia, moi rodzice nie brali mnie na poważnie, a rówieśnicy mieli inne plany i ambicje, przez co czułam się bardzo niezrozumiana, opierałam się tylko na wsparciu i pomocy z internetu no. Słuchając historii osób o podobnym doświadczeniu. Wierzyłam w to bardzo mocno, że mi się uda, podjęłam pracę zarobkową i przygotowywałam się do egzaminu (zrobiłam sobie rok przerwy). To był trudny dla mnie okres, czułam się samotna, w pewnym momencie uznałam, że to nie ma sensu, że nie dam sobie rady, sama, to za dużo, utrzymać się samemu za granicą, daleko od domu i studiować. Uznałam, że nie jestem na to gotowa. Wpadłam natomiast na inny pomysł, że spróbuje w Polsce, oferują wymiany studenckie (Erasmus). Wiązało się to z tym, że musiałam poprawić maturę i tak też zrobiłam. Pisałam rozszerzenia z języka polskiego, historii i poprawiłam angielski. W wakacje otrzymałam wyniki i były one średnie, ale wierzyłam, że mam szanse dostać się na studia. Wybrałam psychologię lub anglistykę. Jednak udało mi się dostać tylko na psychologię (zaocznie). Stwierdziłam, że spróbuje. W czasie roku akademickiego pracowałam, a weekendami się uczyłam, poznałam dużo ciekawych osób i wszystko było w porządku, czułam się szczęśliwa i zadowolona, udało mi się zdać pierwszy semestr i naprawdę marze o tym, by zostać kiedyś terapeutą. Jednak, od pewnego czasu dręczy mnie pewna myśl. Aktualnie mieszkam z rodzicami, na studia dojeżdżam, w tygodniu pracuje na produkcji i działam w ciągu dnia jak robot, to znaczy: praca, nauka, trening i tak końcu się mój dzień, z nikim się nie spotkam, nie mam przyjaciółki, ani chłopaka codziennie wstaje o 5 rano. Zastanawiam się, czy to wszystko ma sens, czuje, że będę żałować, że nie skorzystałam z młodości, pójść na studia dzienne, gdzie w ciągu tygodnia więcej dzieje się na uczelni, za które nie muszę płacić i wyprowadzić się do akademika. Chciałabym zakosztować trochę tego życia studenckiego, bo boję się, że już nigdy więcej nie będę miała takiej okazji. Myślałam i podjęciu drugiego kierunku np. anglistyki i połączyć go z psychologią, ale wtedy raczej z pracą byłoby ciężko. Bez pracy raczej słabo, bo muszę opłacić studia, a moi rodzice nie są w stanie wesprzeć mnie finansowo, gdy wiedzą, że sama pracuję i zarabiam. Moi rodzice też bardzo cenią sobie prace i myślę, że do końca odpowiadałoby im to gdybym z tej pracy całkowicie zrezygnowała. Uznają, że jest okej, dużo zarabiam, naukę mam w weekend. Jednak mnie pieniądze nie bardzo uszczęśliwiają, bardziej chciałabym się rozwijać i korzystać z życia, póki jestem młoda, bo boję się że za chwile będzie za późno. Nie wiem, co mam robić, czy rzucić psychologię, mimo że wiąże z nią przyszłość i pójść na studia dzienne z anglistyki (ale dopiero za rok, bo pewnie będę musiała poprawić maturę) i zostać na drugim roku psychologii i wtedy zdecydować. Czy zostać na psychologii i pracować? Nie mam pojęcia do kogo się zgłosić, strasznie mi ciężko, bywa, że przez natłok myśli, nie potrafię spać w nocy, obgryzam paznokcie albo rzucam się na jedzenie. Ciągle analizuje i wszystko traci dla mnie sens, czuje, że tyle razy mi nie wyszło, a ja próbuje i próbuje i nie poddaje się, a nigdy nie wychodzi tak jak w moich wyobrażeniach…
Czy gdy człowiek nie śpi po nocy, dużo się denerwuje, czuje się zmęczony - czy to może być objaw jakiejś choroby, np. depresji?
Czy gdy człowiek nie śpi po nocy, dużo się denerwuje, czuje się zmęczony, nic mu się nie chce, życie go irytuje, najchętniej nie wstawałby z łóżka - czy to może być objaw jakiejś choroby, np. depresji?
Wahania nastroju, derealizacja, stany depresyjne - jak sobie pomóc w wieku 17 lat?

Witam, mam problem z kilkoma rzeczami, z wahaniami nastroju, z zaburzeniem rzeczywistości, ze stanami depresyjnymi. 1. Generalnie z zaburzeniami nastroju mam już długo problem, i to jest dosyć częste, czuje się godzinę dobrze a później znów źle i tak w kółko przez cały dzień, rzadko zdarza sie żebym był w stabilnym nastroju przez cały dzień, ale gdy jestem przy swojej dziewczynie to, to jest dosyć rzadsze, do tego mam problemy ze szkolą przez takie coś, nie potrafię się skupić i czuje sie niepewnie przy tych wszystkich ludziach, te wahania są różne i nigdy nie mam jakoś za bardzo możliwości tego kontrolować. Dziwnie mi to powiedzieć, ale często czuje się "nieprawdziwy", takie stany derealizacji mam, jakbym nie istniał i nie dowierzał w to, ze ja potrafię istnieć i ingerować w świat tak samo jak komunikować się z innymi ludźmi, strasznie trudną wiadomością dla mnie jest to ze ja naprawdę istnieje, wręcz to jest niesamowite, a z drugiej strony straszne, ze spośród tych wszystkich ludzi akurat ja jestem sobą, nie za bardzo rozumiem, dlaczego tak mam i trochę mnie to przeraża 

Ze stanami depresyjnymi mam dosyć spory problem, często poddaje się przy czymś albo tracę siły, bo i tak w dalszym rozrachunku myślę sobie ze "to i tak wszystko przeminie" bo ja jestem świadomy, że kiedyś umrę i jaki to ma na końcu sens, jak i tak zniknę? Przecież za kilka lat dużo rzeczy i tak będzie zapomniane tak samo, jak każdy kiedyś umrze, takie myśli bardzo mnie męczą i nie wiem, jak to hamować, często chciałbym po prostu zniknąć, żeby nie musieć się męczyć z tym całym światem i poprostu odpocząć. Z odżywianiem też jest różnie, raz mam ochotę bardzo dużo jeść słodyczy itd, róźnych potraw, które lubię, a w drugi dzien już praktycznie nic nie jem. 

W wakacje w 2024 uczęszczałem do pani psycholog ,ale rozmowa pomagała tylko na 1 maks 2 dni, w dalszym rozrachunku pani wypisała mi opinie w której jest podejrzenie aspergera (bardzo mocno nie rozumiem emocji i intencji innych) i podejrzenie depresji, później po tych sytuacjach zaczęła się znów szkoła i bylem zapisany do pedagoga szkolnego i psychologa, ale to jakoś nie pomaga. Nie wiem za bardzo, w jaką stronę się kierować, a dosyć ciężkie to, mam 17 lat i chodzę do branżówki

Mam bardzo trudny czas, narzeczony nawiązał relację z inną kobietą.
Witam, mam bardzo trudny czas, narzeczony nawiązał relację z inną kobietą. W moim odczuciu ona stała się dla niego ważniejsza, twierdzi, że mają więcej wspólnych pasji, jest bardziej pewniejsza siebie, mimo że chce on ratować nasz związek, to ja każdego dnia czuje, że to wszystko mnie przerasta. Słowa, które powiedział, bardzo mnie zabolały, że nie rozumie, dlaczego będąc ze mną, ciągnie go do innej. Mam wrażenie, że to ja tylko kocham, mimo że przez to, co się wydarzyło w całym naszym związku, wstawienie się za mną czy po mojej stronie nigdy nie było mocną stroną. Ale ja już się czuje zbyt samotna, każdego dnia to wraca ta myśl, że on nie wie, czy kocha mnie, czy tamtą. Męczy mnie to od środka strasznie, a nie chce nikomu z otoczenia o tym mówić, bo bardzo się tego wstydzę, pogubiłam się w życiu. Zawsze byłam skryta nieśmiała, ale teraz już całkiem mam wrażenie, że się zamykam na wszystkich. Jak mam postępować, żeby to przetrwało i bym mogła być osoba, która chce ?
Czy w pracy po 7 latach można wypalić się zawodowo?
Czy w pracy po 7 latach można wypalić się zawodowo?
Brak myśli w głowie, nadmierna senność, poczucie otępienia. Nie wiem, co się dzieje
Nie mam myśli w głowie, tylko oczy I nic więcej Z dnia na dzień mózg wyłączony dosłownie, jakby już nie dopuszczał do siebie żadnych myśli. Skończyło się tak, że tym czym się stresowałem, przejmowałem już się nie przejmuję a pustka w głowie została. U mnie z myślami jest tak, że nie mam ich stałego przepływu, nie czuje ich w głowie, żeby myśleć muszę na siłę się zmuszać i doszukiwać się ich gdzieś w głębokiej podświadomości, to zupełnie nienaturalne .Czyli zero automatycznych/spontanicznych myśli, czuję się jakbym był bez mózgu, tylko oczy i nic więcej. Pustka powoduje, że człowiek się obawia wszystkiego, czy to załatwiać jakieś sprawy, czy nawet wyjścia do sklepu i kupienia czegokolwiek. Taki strach i niepewność. Odkąd to się zaczęło to żyje jak zombie, chodzę po domu, jem, piję i śpię i tak dzień w dzień to samo. Z powodu niemyślenia nie rozmawiam, prawie nic nie robie!!! Następne dni mijają tak, jak poprzednie. Do tego otępienie, nadmierna senność, potrafię spać po 12-15h. Z tego co pamiętam to moja głowa jest pusta przez całe dnie dosłownie, ogólnie czuję ciszę.
Witam. Mam problem z wyrażaniem emocji, szybko się irytuje i denerwuje.
Witam. Mam problem z wyrażaniem emocji, szybko się irytuje i denerwuje.
Nie mam już siły.
Nie mam już siły. Jakiś czas temu udało mi się nic sobie nie zrobić, ale dziś jedyna myśl to, żeby to skończyć. Staram się tę myśl odepchnąć, zająć się czymś, żeby nie myśleć, ale nie mam już siły. To się ciągnie od ponad 1.5 roku, ale w ostatnim czasie było najgorzej. Czuje, że przegrywam sama ze sobą. Boję się swoich myśli. Co mam zrobić, żeby to się skończyło?
Traumatyczne dzieciństwo i nastoletni czas, nabawienie się problemów psychicznych i próba poradzenia sobie
Mam ogromny problem ze sobą.. Zdaję sobie sprawę, że ten problem powinien być przedyskutowany ze specjalistą, że powinnam iść na terapię. Od zawsze siebie nienawidzilam, pierw była faza na mój wygląd, popadłam w zaburzenia odżywiania. Zaczęło się tak od jakiegoś 13-14 roku życia, pragnęłam wyglądać jak "anorektyczka",głodziłam się też chciałam chyba zwrócić na siebie uwagę, żeby moja mama zauważyła. Na szczęście faza ta minęła, a jak się pewnie domyślacie nigdy tą anorektyczką nie zostałam tylko przez to przytyłam +20kg. Następna faza jaką się u mnie zaczęła to po prostu nienawiść siebie za całokształt. Nie lubiłam swojego charakteru, to jak się zachowuje przy znajomych, że nie jestem taka pewną siebie dziewczyna, że nie jestem śmieszna i ogólnie zaczął się pojawiać u mnie ogromny overthinking, puste oczy i mina jak dupa. Po prostu przestałam być szczęśliwa. Zdaję sobie sprawę, że to przez dzieciństwo. Tata alkoholik, mama, która przeżyła piekło nie dzieciństwo, przez co miała problemy z agresją. Teraz już wiem dlaczego moja siostra już od tak naprawdę 10 roku życia miała też problemy ze sobą, cierpiała na depresję i często to nawraca. Teraz ją rozumiem, kiedyś mówiłam, że po prostu w d* jej się przewraca i jest niewdzięczna za to ile rodzice nam dali, bo jak byłyśmy małe nie było pieniędzy, byliśmy bardzo biedni, z czasem zaczęła nam się ta sytuacja finansowa poprawiać. Wracając do mojej mamy. Przez to, że sama miała nieprzepracowaną traumę, odbijało to się na nas, traktowała nas jak śmieci, często pytałam się jako dziecko czy nas w ogóle kocha, bo sprawiała wrażenie, że nas nienawidzi. Upokarzała przy rodzinie, lanie, krzyk był na porządku dziennym, często za nic, za to, że czegoś nie posprzątałyśmy (do dnia dzisiejszego traktuje nas jak służących, od zawsze była strasznie leniwa, więc od 5-6 roku życia już lataliśmy z miotłą) lub wyszłyśmy gdzieś do kogoś się pobawić na podwórko.. Czyli to co dzieci po prostu robią. A ja codziennie od kilku lat zadawałam sobie pytanie „dlaczego ja siebie tak nienawidzę?” Jestem dobrym człowiekiem, zawsze miałam szacunek do każdego, pracowita, z ogromnym sercem. Dlaczego tak bardzo czuję że nie powinnam istnieć, że nie zasługuje na nic.. Teraz jestem w związku, który przez moje problemy zaczyna się psuć. Przez to że jestem nieszczęśliwa sama ze sobą, a jak tak, to jak mam być szczęśliwa z kimś? Jestem w trakcie właśnie próby naprawiania siebie, słucham podcastów, praktykuje te wszystkie rzeczy, żeby mówić i myśleć o sobie dobrze, żeby wyrzucić z siebie tego krytyka z głowy. Zaczęłam to robić codziennie bo chciałam naprawić też moj zwiazek. Problem polega na moim przesadnym marudzeniu, częstym płakaniu. (Od września wyjechałam za granicę, co powoduje ze jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwa, tęsknię za rodziną, znajomymi), na tym że wszystko traktuje jako atak, niewinne zdanie jest dla mnie atakiem, powodem do płaczu. Często czuję stres przed błachymi rzeczami, że zaraz mi się za coś dostanie ochrzan. Już chciałam wszystko naprawić, poszedł krok do przodu, wiedziałam co muszę robić i małymi kroczkami się uda… niestety wczoraj pokłóciliśmy się znowu z chłopakiem tym razem tak ostro, nawet nie pamiętam od czego się zaczęło, chyba znowu musiałam coś powiedzieć, coś zamarudzic, ze go to zabolało, bo go to boli, odbiera mu męskość i czuję że nie potrafi mi dać szczęścia. Zaczął wytykać moje wady, moje problemy od góry do dołu. Coś we mnie pękło, 10 kroków w tył… jeszcze bardziej siebie nienawidzę, nie potrafię wrócić na właściwe tory, do tego pozytywnego myślenia. Jak zresztą, jak powiedział mi całą prawdę o mnie.. Chciałabym w końcu być szczęśliwa ze sobą. W głowie mam wykreowana siebie, za te kilka lat, już z przepracowanymi problemami, pewna siebie, potrafiąca rozbawić, szczęśliwą kobietę, którą nie obchodzi opinia innych.
W jaki sposób rozmawiać, zachować się w sytuacji, kiedy osoba zaczęła nagle wycofywać się z relacji, w której ona pierwsza się zaangażowała.
Dzień dobry, od ponad roku jestem w bliskim kontakcie z osobą, z którą na początku pracowaliśmy wspólnie. Osoba ta wyrażała od samego początku duże zainteresowanie i to on był inicjatorem. Wszystko układało się idealnie, aż do momentu kiedy zauważyłam powolne wycofywanie się z relacji tej osoby. Doszło do tego (w mojej opinii) w momencie, kiedy to ja zaczęłam wykazywać większe zaangażowanie i zainteresowanie. Stopniowo kontakt zaczął się urywać. Osoba ta tłumaczyła to dość trudnymi przeżyciami w poprzednim związku i lękiem. Kontakt urwał się na kilka miesięcy a potem ponownie zaczęliśmy rozmawiać. Ponownie z jego inicjatywy. Dodam, że były to dość poważne rozmowy o przyszłości, ponownie z jego inicjatywy. Nagle po tygodniu przerwy w rozmowach osoba ta stwierdziła, że coś jest nie tak, ale on sam nie wie co. Wcześniej wspomniał, że ma problemy z emocjami (brak odczuwania jakiejkolwiek radości). Chciałabym wiedzieć co może być przyczyną takiego zachowania, tj. budowania relacji i nagłego wycofania oraz braku odczuwania emocji. Dodam, że ta osoba wychowywała się bez ojca i to prawdopodobnie wpłynęło na osobowość. Nie potrafię zrozumieć jak osoba, która sama inicjuje relację, nagle bez słowa wycofuje się i sama nie rozumie dlaczego. I co istotne, jak ja powinnam zachować się w takiej sytuacji? Czego unikać, w jaki sposób rozmawiać?
Kryzys suicydalny, psycholog nie pomaga.
Witam, mam myśli samobójcze, gdyż od wielu lat mam problemy życiowe, które z roku na rok się nawarstwiają. Nie pomaga mi nic, żadna wizyta u psychologa. Moja sytuacja jest tak trudna, że ludzie płaczą, gdy słyszą moją historię. To jedno wielkie piekło. Czasami czuję, że muszę odebrać sobie życie, bo wyczerpałam już limit cierpienia. Nie wiem, co robić. NIe chcę żyć w takim świecie.
Depresja nawracająca-od czego zacząć, by wyjść z ponownego kryzysu? Nie mam siły funkcjonować.
Witam. Mam na imię Anita i w tym roku skończę 30 lat. Nie wiem co się ze mną dzieje od dłuższego czasu, ale brak mi siły i chęci do życia. Nie potrafię normalnie wstać rano i cieszyć się dniem. Dlatego śpię albo raczej próbuję spać i całymi dniami leżę w łóżku... W przeszłości leczyłam się w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku z powodu ciężkiej depresji. Wszystko zaczęło się od tego jak mój były narzeczony zostawił mnie po 8 latach i w tymczasie zmarła moja siostra. Od tamtego momentu nie mogę sobie poradzić. Bywają chwile, że czuję się lepiej, biorę leki na uspokojenie, ale w gorszych momentach niestety sięgam po alkohol, by sobie "ulżyć". Chociaż wiem, że nie tędy droga i to "pomoże" tylko na chwilę... Mam stwierdzoną przez lekarza psychiatrę, u którego leczyłam się wcześniej przed pójściem do szpitala: ciężką depresję z nawrotami do końca życia, w tym apatię, lęki, nerwicę oraz fobię społeczną. Od czego zacząć, żeby wyjść na prostą i cieszyć się życiem? Na chwilę obecną czuję się bardzo źle i nie potrafię sobie z tym poradzić.
Jak radzić sobie z niską samooceną i stresem będąc DDA: poszukiwanie wsparcia i miłości
Tak całkiem szczerze to mam już naprawdę dość. Dość bycia silną, udając że daje sobie radę. Zakładam uśmiech i tłumie wszystko w sobie. Mam 20 lat i jestem DDA. Od lat zmagam się z niskim poczuciem własnej wartości, perfekcjonizmem, trybem przetwarzania i chronicznym stresem. Na samą myśl o moim obecnym życiu chce mi się płakać. Dalej mieszkam z rodzicami i widzę codziennie ich smutek, ich zmęczenie. A potem zaczynam obwiniać siebie, że przecież nie taka córkę chcieli. Chciałabym dać im więcej radości ale skąd mam ja brać. Studiuje, pracuje ale i tak czuje pustkę. Brakuje mi troski, wsparcia, miłości. I tak dorastam jako samotna dziewczynka w ciele 20latki.
Nie stać mnie na terapię, a bardzo jej potrzebuję
Potrzebuję pilnie terapi ale mnie na nią nie stać i mam problemy jeszcze ze zdrowiem plus depresje przez większość czasu (mówię o ostatnich 10 latach) , jak mam siebie namówić na terapię i leczenie, jak mam się podnieść i zdobyć na to wszystko ?
Bezsenność spowodowana natłokiem myśli. Jest okres czasu trwający około 2 tygodnie gdzie śpię naprawdę mało
Bezsenność spowodowana natłokiem myśli. Jest okres czasu trwający około 2 tygodnie gdzie śpię naprawdę mało, bo po 3 godziny dziennie i mam nadmiar energii. Nie czuję zmęczenia, jestem bardzo aktywna. Wszędzie mnie pełno. Śmieję się sama, nie wiem z czego. A czy chce mi się śmiać? Nie wiem sama. Gdy ktoś nie zgadza się z moim zdaniem bądź wejdzie mi w drogę, zawsze wygrywam potyczkę słowną. Przychodzi później czas dołu. Totalnego dna. Próbuję wtedy myśleć o rzeczach, które mnie bawiły, sprawiały radość, ale nic nie cieszy. Ludzie odcinają się, bo pamiętają wcześniejsze wyczynania. Również nie mogę wtedy spać, bo dobijam się wszystkimi niepowodzeniami w życiu. Tym, co komu przykrego powiedziałam w niekontrolowanym stanie. Czuję się kompletnie niepotrzebna nikomu, do niczego, bo przecież nie mam siły nic robić, to po co w ogóle żyję? Męczę się z takimi stanami już dobre 6 lat. Do czego czasami słyszę dźwięki, których nie ma, typu gwizdanie bądź jakiś szum. Czuje się obserwowana. Czasami nastrój zmienia mi się w ciągu dnia po parę razy dziennie, czasami trwa tak jak wyżej po około 2 tygodnie bądź dłużej. Najgorzej ranią słowa osób, które mówią "każdy ma gorsze i lepsze dni". Skoro każdy tak ma, to naprawdę współczuję i mam nadzieję, że tak nie jest, że odczuwają życie jakoś inaczej. Co jest ze mną nie tak?
Witam, mam 35 lat. Od prawie 10 leczę się na depresje.
Witam, mam 35 lat. Od prawie 10 leczę się na depresje. Od kilku miesięcy w związku ze stresem w nowej pracy mój stan się pogorszył bardzo. Jak radzić sobie w najcięższych chwilach? Np. kiedy budzę się rano jedyna myśl, jaka przychodzi do głowy to odebranie sobie życia?
Jak wspierać partnera z depresją, który odmawia pomocy i chce zakończyć związek?

Partner z zaburzeniami, chyba w depresji, chce być sam, nie chce wsparcia, mówi, że mam iść dalej bez niego. Nic nie pomaga nawet moje zapewnienia, że będę przy nim mimo i będę dbała też o siebie. Już nie wiem, co mam robić. Chodzę na psychoterapię

Sugeruje się mi zaburzenia neurorozwojowe, ze względu na potencjalne uzależnienia, problemy z relacjami, mutyzmem. Przede wszystkim powróciła depresja i już nie daję rady.
Witam, leczę się na depresję od dłuższego czasu, wcześniej paliłem marihuanę, ale sporadycznie, miałem jeszcze zaburzenia psychotyczne po lsd, ale po promazanie ustąpiły i nie wracają. Mam od małego tendencję do tworzenia swojego świata, zdiagnozowaną dyslekcję rozwojową z zakresu pisania i czytania. Miewam problemy w odnalezieniu się w grupie oraz w relacjach z innymi, tendencje do mutyzmu i nieadekwatne reakcje na sytuacje. Miałem długie tendencje S, ale przez kilka ostatnich miesięcy nie miałem z tym problemów. Poza pewnym zmęczeniem, depresja ustąpiła. Poszedłem do ośrodka uzależnień, gdyż z narkotykami, alkoholem i papierosami miałem kontakt od 11 roku życia i stale mi sugerowano związek z uzależnieniem. Tam dowiedziałem się, że nie mam z tym problemu - nie czuję głodu itd. Jednak wróciły mi myśli S. Sugerowano mi również zespół Aspergera lub inne zaburzenia z spektrum autyzmu. Robiłem na to testy internetowe już dużo wcześniej i zawsze wychodziły pozytywne oraz czytając utożsamiałem się z objawami . Mimo to, nie jestem pewien czy nie jest to efekt potwierdzenia z racji długiej historii diagnozy. Sama diagnoza aspergera jest bardzo kosztowna. Rozmowy z psychiatrą sprowadzają się do wymiany kilku zdań i przepisania leków. Psycholog kliniczny nie wiem czy powie mi coś więcej. Psychoterapia na fundusz nie istnieje, a konsultacje bez dłuższej obserwacji nie mają sensu. Nie wiem czy w ogóle jakiekolwiek relacje z poradnią chorób psychicznych mają jakikolwiek sens. Nie chcę zamieść wszystkiego pod dywan, z drugiej strony moja inteligencja jest na poziomie ponadprzeciętnym, więc mogę poradzić sobie z tym sam zdobywając odpowiednią wiedzę z książek. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie wiem już co dalej. Czuję, że zaczyna mnie to przerastać i zaczynam się wycofywać. P.S. Chciałbym by wypowiedziało się więcej niż jeden specjalista w tej sprawie jeśli będzie taka możliwość. Pozdrawiam Roberto