Left ArrowWstecz

Problemy z pracą tymczasową: brak zrozumienia, stres i obowiązki edukacyjne

Witam, mam problem kiedy przyjmowałam się do pracy miałam bardzo duzo motywacji do pracy. Od kad kierownik zmiany mnie pyta czy będę przedłużać umowę w maju to mnie trochę zaskoczyło bo niestety nie wiem czy dotrwam do maja. Zapytanie było już 02.04. z racji przyjęcia mnie na stanowisko kasjera uświadomiono mnie w biurze że jestem pracownikiem tymczasowym z agencji tymczasowej pracy i jestem przyjęta głównie na weekendy. Z czego z biura agencji nie było powiedziane. Ale rozumiem że handel jest i w soboty i niedziele. Niestety przyznaje mi się jeden weekend pełny wolny w miesiącu. Czasem pracuje 6dni pod rząd bez dnia wolnego. W wtorek zaczęłam mieć jakieś jelitowe nieżyty i nie poszłam do pracy zadzwoniłam do biura i do miejsca pracy ze mnie nie będzie. Spotkałam się z takim nie mil tonem pani kierowniczki gdzie powiedziała że mam tu nie dzwonić bo tu ja nie jestem zatrudniona a jestem przez agencję zewnętrzna. Gdyż potwierdziłam że do agencji tymczasowej pracy zadzwoniłam i dałam znać. Pani kierownik pwowiedziala że mam się na już określić czy jutro będę mówię że nie wiem. Niestety ciężko pwooedziec. Z czego pwooedziala że do południa mam jej dać znać i żucila słuchawka. Ja rozumiem jej gniew ale takim tonem nie musiała do mnie mówić. Czułam się kompletnie nie zrozumiana i nie dopuszczona do słowa. L4 kończy mi się dzisiaj i w poniedziałek mam wrócić do pracy z tym że napewno wrócę z lękiem. Gdyż no ja rozumiem ale jestem osobą która nie stawia pracy powyżej swojego życia. Mam też kurs gdzie edukacja jest dlanie rozwojem i mam je w weekendy. Niestety nie wiem czy nadal kontynuować pracę czy dać sobie z spokoj. Nie ukrywam że 26 mam egzamin w Katowicach na godzinę 10.00 a o 12.00 mam być w pracy i następnego dnia też. Cała sobota i niedziela
User Forum

Natalia

8 miesięcy temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Rozumiem, że jesteś w bardzo trudnej sytuacji. Czujesz się przytłoczona wymaganiami pracy tymczasowej, brakiem szacunku ze strony kierowniczki i napiętym grafikiem, który koliduje z Twoimi ważnymi planami edukacyjnymi. 

Twoje uczucia są w pełni uzasadnione – masz prawo oczekiwać szacunku, prawa do odpoczynku i rozwoju. Praca tymczasowa nie powinna odbywać się kosztem Twojego zdrowia ani przyszłości.

Skoro już teraz czujesz lęk przed powrotem, a grafik uniemożliwia Ci normalne funkcjonowanie i naukę, warto poważnie rozważyć możliwe rozwiązania, zawsze namawiam najpierw do rozmowy z kierownikiem przedstawienia swojej perspektywy, ale równie ważne jest znalezienie innego rozwiązania, jeśli rozmowa nie odniesie skutku np. odejście z tej pracy. Kurs i egzamin to inwestycja w Twoją przyszłość – coś, co może dać Ci lepsze możliwości zawodowe, szanse na awans itp. 

Pamiętaj: praca ma być częścią Twojego życia, a nie jego kosztem. Szacunek do siebie to także umiejętność powiedzenia „dość” tam, gdzie nie jesteś traktowana właściwie. 💙 

 

Trzymam za Ciebie kciuki!

Anastazja Zawiślak

Psycholog

8 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Rozumiem, że czujesz się przytłoczona i niezrozumiana w obecnej sytuacji zawodowej. Twoje uczucia są ważne, a priorytetem powinna być równowaga między pracą, edukacją i zdrowiem. 
Zastanów się, co jest dla Ciebie najważniejsze w tym momencie i czy ta praca wspiera Twoje cele oraz dobrostan. Czy kontynuowanie pracy w takich warunkach pozwala Ci realizować swoje wartości i dbać o siebie?

8 miesięcy temu
Dominika Krawczyk

Dominika Krawczyk

Dziękuję, że opowiedziała Pani o swojej sytuacji. 

To, co Pani przeżywa,  jest bardzo trudne, ponieważ dotyczy nie tylko pracy, ale też Pani poczucia bezpieczeństwa, godności i granic. 

Kiedy zaczynamy nową pracę, naturalne jest, że chcemy się zaangażować, pokazać z dobrej strony. To, że posiadała Pani większą motywację, to coś pięknego – ale równie naturalne jest, że ta motywacja się osłabia, gdy realia okazują się inne, niż się spodziewaliśmy.

Nie została Pani odpowiednio poinformowana przez agencję o warunkach zatrudnienia – czyli już na początku zabrakło jasnej, precyzyjnej komunikacji. Do tego dochodzi obciążenie pracą – 6 dni z rzędu, jeden wolny weekend w miesiącu, kursy w weekendy – to wszystko realnie przekracza możliwości fizyczne i psychiczne człowieka. 

I bardzo ważna rzecz – Pani emocje są adekwatne. Lęk, smutek, poczucie niezrozumienia. To nie „Pani przesadza”, tylko sytuacja naprawdę jest trudna i może być obciążająca. To, że Pani uczy się, robi kursy, planuje egzamin – świadczy o tym, że inwestuje Pani w swoją przyszłość. 

8 miesięcy temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry,

Brzmi, jakbyś znalazła się w miejscu, które nie szanuje Twoich granic ani sytuacji. Masz prawo dbać o zdrowie i rozwój, a jeśli praca tymczasowa zaczyna wpływać negatywnie na Twoje samopoczucie, warto rozważyć zmianę, szczególnie jeśli to tylko zlecenie weekendowe, bez stabilizacji. Nie jesteś zobowiązana przedkładać pracy ponad życie i przyszłość. Jeśli czujesz stres, lęk i brak szacunku, może warto postawić na spokój, skończyć kurs i poszukać pracy, która da Ci więcej równowagi. Zdrowie i rozwój to inwestycja, która naprawdę się zwraca.

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

7 miesięcy temu
lęk

Darmowy test na lęk uogólniony (GAD-7)

Zobacz podobne

Kryzys suicydalny - czuję się niekochana, nierozumiana i samotna.
Nie mam już siły na nic. Mam dość wszystkiego. Chciałabym połknąć opakowanie tabletek nasennych i już się więcej nie obudzić. Chciałabym już nic nie czuć. Nie dogaduję się z rodzicami. Czuję się, jakbym była ich największym problem. Nigdy nie są ze mnie dumni, nigdy nie widzą, gdy się staram, a gdy staram się im wytłumaczyć, co czuję to mam wrażenie, że nie rozumieją co do nich mówię. Rano nie mam siły iść do szkoły. Psychicznie sobie nie radzę i nie mam z kim porozmawiać. Nie mogę na nikogo liczyć. Tęsknię za dzieciństwem, tęsknię za miłością. Chciałabym mieć normalną kochającą się rodzinę a nie codzienne krzyki i wrzaski. Chciałabym normalnie rozmawiać. Cały czas myślę. Nie wytrzymuję tego uczucia stresu, które bierze się znikąd. Nie wytrzymuję już. Chciałabym, by mnie ktoś zrozumiał.
Często się denerwuje, boję się sama zostać w domu, jak się bardzo zdenerwuje to mi paraliżuje ręce, nogi i usta, dusi w klatce piersiowej
Często się denerwuje, boję się sama zostać w domu, jak się bardzo zdenerwuje to mi paraliżuje ręce, nogi i usta, dusi w klatce piersiowej, nic do mnie nie dociera, jak coś mi się nie udaje, mam myśli samobójcze albo się okaleczam, nie mam chęci na nic, nie lubię się spotykać z bliskimi, co to może być? Teraz zaczęłam dużo pić alkoholu i inne używki. Możliwe, że schizofrenia?
Pomoc po stracie bliskiej osoby przez samobójstwo - poczucie winy i poszukiwanie odpowiedzi

Witam. Czwartego marca mąż odebrał sobie życie, nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, był osobą pełną życia, ciągle coś planował, chciał żyć. Teraz kiedy została taka pustka, szukam jakiegoś wyjaśnienia, wskazówki czy ja zawiodłam, czy mogłam zrobić więcej, żeby go uratować. Mąż już raz próbował, ale wtedy wydawało się, że on nie chciał tego zrobić, był pod wpływem alkoholu i tłumaczyłam sobie, że chciał w ten sposób uniknąć konsekwencji, żebym nie robiła mu wyrzutów, że pił, chciał mnie nastraszyć, czekał aż wrócę do domu napisał smsa itp. 

Nie wzięłam tego na serio, teraz bardzo żałuję, może gdybym wtedy inaczej postąpiła, mąż dziś by żył. Pisał mi wiadomości, że musi żyć dla mnie i dla dzieci. Mąż brał leki od psychiatry, łączył je z alkoholem, mówił, że ma problem ze swoją głową, nie wiem czemu to robił i tak się zachowuje ,mimo wszystko czuję się strasznie winna, mogłam coś zrobić...

Od lat borykam się z apatią. Nie mam planów na siebie. Na swoje życie. Na jutrzejszy dzień. Nawet na dzisiejszy. Stałą pracę zaczęłam na początku stycznia - od tego czasu miałam tylko 1 dzień "wolny" - ze względu na przeprowadzkę do kawalerki. Nie umiem przestać pracować. Mam wtedy poczucie straty pieniędzy, czasu. Liceum skończyłam w kwietniu ubiegłego roku. W tym czasie mieszkałam u rodziców. Od maja aż do września wyszłam z domu - dosłownie z domu, choćby do psa - jakieś 3 razy. Nigdzie indziej. Potrafiłam całymi dniami spać, marnować czas. Nie mam ambicji, planów na siebie, a mój stan apatii utrzymuje się ze mną aż od czasów gimnazjalnych. Do tego chroniczny smutek i żal wynikający właśnie z tego braku pomysłu, planu. Nie mam znajomych, przyjaciół, kolegów nawet. Nie przesadzam. Mój Messenger jest używany tylko do komunikacji z mamą, a aplikacja od SMS tylko do zaoytan do klientów. Nikogo z rodziny nie kojarzę. Sióstr, kuzynów, wujków, dziadków nie mam. Jestem adoptowana, może dlatego nie znam nikogo. Nigdzie nie wychodzę. Nie chcę. Nie czuję potrzeby. Nie umiem. A jednocześnie przygnębia mnie to, że nie chcę i nie czuję potrzeby. Jestem aseksualna. Chyba. I aromatyczna. Chyba. Te samodiagnozy nie są najlepsze. Ale tak czuję od lat. I to też mnie boli. Czuję się wybrakowana. Chciałabym czuć cokolwiek. A jedyne co czuję, to wypalenie, smutek i bezsens wszystkiego. Nie mam celu. Najchętniej skinczylabym to wszystko. Ale w sumie po co? Nikomu nie wadzę w życiu, bo nikogo nie mam. Dużo razy w poprzednich latach pisałam długie wypociny na temat tego, co jest nie tak. Kilka razy dłuższe niż ten wpis, który obecnie czytasz. Wszyscy kierują do psychologów, psychiatrów, seksuologów. A mnie na to nie stać. Nie stać mnie, żeby odłożyć sobie chociaż 200 zł na poczet mojego zdrowia psychicznego. Czuję się żałośnie. Nie lubię się użalać. Nie robię tego. Mam nadzieję. Po prostu wiem, że nikt by nawet nie zauważył, że mnie nie ma. Że zniknęłam. Z rodzicami też nie mam super więzi, tolerujemy się. Cóż. Niby umrzeć byłoby szybciej, ale skoro moje życie to nędzna wegetacja, wychodzę z założenia, że mogę się przemęczyć jeszcze trochę. Ale z drugiej strony... Po co? Jestem zmęczona tą nicością.
Bardzo trudno mi jest funkcjonować po przeprowadzce do innego miasta. Chciałabym poczuć się jak dawniej, dlatego powracam do domu.
Wyprowadziłam się z małego miasta w celu rozwoju, szukania nowych możliwości. Mimo że jestem tu już 6 miesiąc i znalazłam pracę, w której mogę się czegoś nauczyć, czuję się bardzo źle. Co weekend wracam do rodzinnego domu, by na chwilę poczuć się jak dawniej. Jak przychodzi moment powrotu do miasta, w którym pracuję, stresuje się, nic nie jem, płaczę i odliczam do kolejnego weekendu, by móc wrócić. Nie wiem co mam robić, codziennie myślę o powrocie do miejsca, w którym nie ma dla mnie przyszłości. Jestem załamana i każda podstawowa czynność sprawia mi coraz większy problem.
ocd

OCD - Czym jest zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne?

Zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (OCD - Obsessive Compulsive Disorder), nazywane potocznie nerwicą natręctw to zaburzenie psychiczne, które może znacząco wpłynąć na jakość życia. Jeśli Ty\Twój bliski zmaga się z OCD, warto szukać profesjonalnej pomocy.