Left ArrowWstecz

Rodzice odtrącają moją partnerkę, nie akceptują innych moich poglądów. Ja robię dla nich dużo, a oni nie słyszą, co mówię.

Mam ogromny problem, rodzice mają problem chyba z akceptacją moich innych poglądów. Rodzice nie chcą zaakceptować osoby, z którą jestem już 5 lat, w tym czasie sytuacja poprawiała się, relacja się rozwijała. Mieszkam z dala od rodziców w innym mieście. Od początku relacji z moją partnerką nie chcieli jej akceptować, szukali argumentów, brak pracy, brak własnego samochodu, brak wykształcenia. Przez te 5 lat dziewczyna ma własne auto, dobrą pracę i wykształciła się za swój budżet. Kilka razy dziewczyna słyszała co mówią na nią moi rodzice oraz co oboje sądzą, nie rozumiem tego, dlaczego tak ją traktują. Argumenty się skończyły i doszedł kolejny nowy - mówią, że moja dziewczyna odtrąca mnie od rodzinny, że to jej wina. Jest to dla mnie przykre, co mówią. Nie słuchają moich rozmów jak testem sam na sam z rodzicami. Doszło to tego, że każda moja decyzja lub wspólna, która jest zgoła inna niż rodziców, jest traktowana, że to jej pewnie wina, dochodzi do tego tworzenie historii, że pewnie kobieta mnie atakuje, bije i będzie chciała wyrzucić z domu. Nie wiem jak mam wszytko traktować, jest to straszne doświadczenie ,pomimo że przyjeżdżam do rodziców, rozmawiam z nimi, pomagam w trudniejszych pracach domowych, tak to wygląda.
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

wyobrażam sobie, że opisane doświadczenie jest dla Pana/Pani niezwykle trudne. Mimo dorosłości, samodzielności i mieszkania z dala od rodziców, relacja z nimi zdaje się być istotna w Pana/Pani życiu, co jest w pełni zrozumiałe. 

Brak akceptacji ze strony rodziców dla osoby, z którą jesteśmy w związku to trudna sytuacja dla wszystkich trzech stron - Pana/Pani, rodziców oraz partnerki. Zdarza się, że krytyka tzw. drugiej połowy wynika z braku zaakceptowania przez rodziców dorosłości swojego dziecka (nie zaś stricte wyborów, partnerów etc.). W czasie długotrwałej relacji rodzice faktycznie czują się odizolowani, czasem nieważni lub samotni - jednak ta separacja i oddzielenie są zupełnie naturalne, a w dodatku niezwykle potrzebne. Pisze Pan/Pani, że nawet, jeśli powody do krytyki znikną, znajdują się nowe. Być może zmiana perspektywy - że krytyka nie jest ani o Panu/Pani, ani o partnerce, lecz o nich samych (rodzicach) będzie mogła przynieść nieco ulgi i inspiracji do podjęcia nowych rozwiązań czy nabraniu innego stosunku do tej sytuacji. Zdaje się, że rodzice mogą przeżywać  kryzys dotyczący ich nowych ról - rodziców dorosłego już człowieka, a to rola bardzo różna od bycia rodzicem zależnego dziecka. To jak rozwiąże się ten wewnętrzny konflikt - to jak sobie z nim poradzą, to niestety coś na co ma Pan/Pani mały wpływ, to zadanie, z którym muszą zmierzyć się sami rodzice. Czasem potrzebny jest specjalista - czasem czas, na podstawie tej krótkiej wiadomości trudno mi orzec, czy rodzice na tym etapie potrzebują wsparcia psychologicznego. 

Jednak bardziej zatrzymuje mnie tu kwestia wsparcia dla Pana/Pani oraz partnerki. Być może zdobycie nowych umiejętności komunikacji z rodzicami oraz stawiania im jasnych granic (np. w krytykowaniu wyborów, partnerki, domniemaniach o krzywdzie jaka się Panu/Pani dzieje), ale także zmiana własnych strategii myślowych, by potrafić przejmować się mniej zdaniem rodziców, to coś, co pomoże Panu/Pani poradzić sobie z tą trudną sytuacją. 

Być może konsultacja psychologiczna pomoże Panu/Pani podjąć decyzję o skorzystaniu ze wsparcia psychologicznego lub psychoterapeutycznego. Niektórzy specjaliści na tym portalu oferują darmowe konsultacje, warto przyjrzeć się bliżej tej ofercie. 
Warto też pochylić się nad propozycją książkową, która dotyczy m.in. relacji z rodziną i adekwatnego stawiania granic, tam, gdzie są one naruszane - poradnik  wydawnictwa GWP “Zdrowe granice - zdrowe relacje” S. Martin. 

Życzę wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Zaczęłabym od pytania, kto tu właściwie ma problem. KK ma problem czy rodzice, czy wy jako para? Spoglądając głębiej, jak się wydaje nic nie jest w stanie zmienić stanowiska rodziców odnoście partnerki - zmiana wykształcenia, posiadanych rzeczy, status. Nie polubili jej, pytanie czy gdyby to była inna osoba to coś by tu zmieniło? Czy po prostu nie są w stanie zaakceptować, że ich dziecko stało się dorosłe? Wytrzymywanie takiego stanu rzeczy przez 5 lat musiało być trudne i kosztowne energetycznie i emocjonalnie. Rozumiem, że rozmowy już na ten temat odbyliście i nie okazały się pomocne. Chyba dobrze byłoby się zastanowić, czego Ty chcesz? czego oczekujesz? Zwrócić się do własnych wartości. Być może trzeba ostrzej zaznaczyć granice, na co się godzisz, a czego nie chcesz już słuchać i nie będziesz. Masz prawo do własnych decyzji, wyborów i rodzice powinni to uszanować, nawet jeśli się z nimi nie zgadzają. 
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

1 rok temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Opisana sytuacja musi być bardzo trudna dla Was obojga. Wybrał Pan partnerkę, darzy ją uczuciem, więc niezrozumiałe jest, że pozwala Pan na obrażanie jej przez rodziców. Nie akceptują Pana wyboru, zdania. Jest Pan dorosłym człowiekiem i może samodzielnie podejmować decyzje, również stawiać granice. Zachęcam do rozmowy o swoich potrzebach, do ustalenia zasad. To ważne, aby ktoś, kto deklaruje, że kocha, szanował uczucia drugiego człowieka. Powodzenia

Katarzyna Waszak

1 rok temu
Martyna Tomczak-Wypijewska

Martyna Tomczak-Wypijewska

Dzień Dobry

Wyobrażam sobie jakie to trudne dla Pana (pewnie i dla Pana partnerki). Być może przydatna może być rozmowa z rodzicami, w której opisze Pan swoje odczucia (jak Pan się czuje słysząc ich słowa) ale i postawi granice- opisując jasno na co się Pan zgadza, a na co nie ze strony rodziców, wskazując na konsekwencje (co się stanie, jeśli rodzice nie zmienią swojego zachowania).

Jako dorosła osoba ma Pan prawo do samodzielnego wyboru partnerki/partnera życiowego.

 

Trzymam za Pana kciuki w tej trudnej sytuacji

Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Dzień dobry, na ogół czuję się szczęśliwym człowiekiem- oczywiście miałam gorsze etapy w życiu, ale mam poczucie, że nauczyłam się z nimi radzić i godzić z bezradnością w pewnych kwestiach.
Dzień dobry, na ogół czuję się szczęśliwym człowiekiem- oczywiście miałam gorsze etapy w życiu, ale mam poczucie, że nauczyłam się z nimi radzić i godzić z bezradnością w pewnych kwestiach. Wydaje mi się, że mam lekką nerwicę natręctw i ona pomaga mi we wspomnianym radzeniu sobie, a każdy stres i nerwy puszczają mi, gdy zabiorę się za plan.. ale nie o tym. Czynnikiem, który diametralnie zmieni mój obraz o życiu, przyszłości i zmienia mnie w osobę kompletnie zakompleksioną, jest moja mama. Ma 73lat, 5 lat temu zmarł mój kochany tata, który miał ogrom wad i bywał despotyczny, ale zawsze dawał mi poczucie bezpieczeństwa, wsparcie i zainteresowanie. Był w domu osobą, jaką jestem teraz ja- bardzo zorganizowaną, pilnującą wszystkiego. Po jego śmierci mama z niczym nie chce sama sobie radzić, nie raz złapaliśmy ją z siostrami na popijaniu, miała udar, a potem zaczęła się runda po szpitalach, gdzie jest pod stałą opieką 9 specjalistów. co wiąże się z ciągłymi wizytami na kontrolach, leki.. mama, mimo to, jest samodzielna i chce mieszkać sama- proponowałam jej pokój przy przeprowadzce, mimo ostrzeżeń, że psychicznie nie dam rady, ale odmówiła. Opowiada po rodzinie, że siostry ją biją. Ma 30%wydolności serca, przez brak diety tragiczny cukier, co grozi dializą nerek. Wszystko jej nawala i nie słucha żadnych zaleceń. Przed moim ślubem przestała jeść i pić, mimo interwencji ignorowała wszystkich. Nie było jej na ślubie a ja ciągle martwiłam się czy to prawda, że jej stan (już w szpitalu) jest stabilny, czy to kłamstwo sióstr, bym mogła wyjść za mąż, a to było już moje drugie podejście, więc temat dość stresujący. Mama wymaga, aby za nią wszystko robić, mimo że jest sprawna. Jej wady się wyostrzyły i jest leniwa. Nie wyjdzie po chleb, ale wychodzi po papierosy, których bardzo dużo pali, wydaje mnóstwo pieniędzy, nie wiemy na co. Jestem w 8 miesiącu ciąży i cała sytuacja mnie przerasta. Kłamie w dzienniku wagi, pomiaru cukru i ciśnienia. Nie słucha zaleceń lekarzy, nie chce się myć, bardzo wybiórczo traktuje ludzi- pani, jaka przychodziła jej pomagać, jest jej ulubienicą i wszystko o niej wie, o jej byłych partnerach i jest jej żal, a co do mnie - nie wie nawet czy pracuje, czy nie, mimo że mówiłam, kiedy idę na zwolnienie. Całe życie mam z siostrami poczucie, że bardziej ją interesowali inni niż dzieci, nigdy nie dbała o więź z nami. Nie mam czasu, sił, pieniędzy, ani ochoty skakać koło niej, skoro jej nie zależy na własnym życiu, a żadne rozmowy ani płacz, ani krzyk nic nie dają. Mama była u psychiatry (całkiem inna osoba, wesoła pogodna staruszka), który mówił, że musi wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo braku chęci musi się starać, bo będzie gorzej. Psychologów było trzech i żaden u niej nie stwierdził depresji - taki charakter i wiek. Ja już nie wiem czy to ja powinnam iść na terapię, ona, czy my i siostry? Czuję się maltretowana psychicznie. Doprowadza mnie do szału, a potem mam wyrzuty sumienia, bo to matka.. polecicie może jakiegoś specjalistę w Krakowie, dla którejś z nas albo rady, jak sobie z tym poradzić? Wiele osób z rodziny mówi: zostawicie ją samą sobie, jak alkoholika, bo musi sama chcieć a inni- odpuśćcie jej, opiekujcie się, a ona niech pali. To droga do łóżka albo trumny, a jak wyląduje w pampersie, nie wiem co zrobimy. Nie stać jej ani nas na dom opieki ani stała opiekunkę. Ja szykuję pokój dla dziecka a docelowo chcę mieć dwójkę. Siostry z kredytami i każda pracuje.. jestem załamana bezradnością. Jak tylko z nią rozmawiam albo o niej myślę, szoruję cały dom i zastanawiam się, jak jej mnie nie żal..
List do toksycznych rodziców. Rodzice, pomimo wielu szczerych rozmów, nie widzą błędów. Co mogę zrobić więcej, jako syn?
Dzień Dobry Od dłuższego czasu borykam się z z problemem możliwe, że chodzi o DDD. Czytałem o tym sporo, próbowałem już szczerych rozmów z rodzicami. W skrócie opisując problem dotyczy braku otwartości na moje decyzje, próby kierowania moimi decyzjami, brak akceptacji Partnerki. Mam 30 lat i chciałbym już całkowicie prowadzić dorosłe życie, czuje duże blokady poczucia winy oraz obwinianie, że chce żyć tak jak chce. Próbowałem wyjaśniać już to z rodzicami , niestety nie chcą przyjąć moich wyznań, do wiadomości moich traum, uważają, że kochają mnie, poświęcają wiele, dużo pieniędzy, dużo serca - nigdy w to nie wątpiłem ja po prostu chce akceptacji moich decyzji, aby nie zakazywali mi żyć po swojemu. Zawsze się kończyło "my to akceptujemy", ale jednak po miesiącu lub przy pierwszym stawieniu się z danym problemem wskazują, że my wiemy lepiej i wracamy do punktu wyjścia. Każde moje zdanie wyrażenie własnego punktu widzenia kończy się z odrzuceniem, poczuciem winy, obwinianiem mnie. Próbowałem jeszcze jednej rozmowy, przygotowałem się, niestety nie udało się dojść do porozumienia, dostałem informacje, że nie szanuje, szkaluje i że jestem manipulowany przez moją partnerkę. Dostałem wyliczenia pieniędzy ile tata musiał zainwestować za moje błędy. Chciałem napisać list dla rodziców licząc, że może uda nam się iść do specjalisty z tym, terapie rodziną, bo to co się dzieje jest toksyczne. Proszę jeśli macie możliwość o zweryfikowanie listu kosztowało mnie to powrotu do najgorszych chwil spojrzenia na to jeszcze raz: W pewnym stopniu czuje się źle, że wyraziłem swoje zdanie. Ale czuje, że musiałem się podzielić tym z rodzicami.Tak samo ja będę waszym synem do końca dni, jeśli uważasz, że mając swoje zdanie swoje, wyborem jest wyrzekaniem się, to jesteś w ogromnym błędzie, powinieneś być dumny, że chce podążać swoją drogą na swój sposób, i tak naprawdę potrzebna jest wam pomoc specjalisty, jeśli nie rozumiesz tego. Posłuszeństwo, które ty tak nagminnie starasz się wywołać, jest tym, co robicie do teraz. Własne wybory nie są nieposłuszeństwem wobec rodziców. Nie pchałem się na studia, nie chciałem nigdy ich robić, to wy żyliście w dużych ambicjach na wykształconego syna, tym bardziej wprowadzając mnie w większe poczucie winy, oraz zaprzeczenie samemu sobie, do dnia dzisiejszego nie akceptujecie tego, że nie chce studiować i mama próbuje mnie przekonywać już na siłę, bo ile razy mam powiedzieć, że nie chce i nie musze? Ile razy mówiliście, że jestem niedorajdą życiową, bo nie miałem pracy i nie byłem na studiach. Nie pomogliście nic, aby zbadać czy napewno to dobry pomysł, jeździłem do Gdańska, nie martwiąc się co się działo i nigdy nie spytaliście się czy jest mi ciężko, czy to jest to, co miało być, gdzie wtedy byłeś? czemu nie zaproponowałeś innych rozwiązań, jak odpowiedzialny, dorosły rodzic ? Allegro - mogłem przewalać pieniądze na narkotyki, używki i hazard - chwilówki. A wpadłem na prowadzenie konta na Allegro. Ja byłem wtedy jeszcze dość młodym człowiekiem uczącym się na błędach. Lepiej wpaść na coś takiego jak chęć rozwoju niż na to, aby skończyć w beznadziejny sposób. To prawda, moja wina jest w tym, ale nie wiesz, ile to mi dało świadomości i doświadczenia. Udało mi się zostać dzięki temu specjalistą od Allegro i handlu internetowego, więc te zainwestowane pieniądze nie poszły na marne. Widać, że dostrzegasz same negatywne strony, ale prawda jest taka, że gdyby nie to Allegro, to mógłbym zostać młynarzem albo pracować w sklepie Media Markt. Tak to by wyglądało. Gdzie widzisz twoje wsparcie? Widzisz tylko moje błędy, ale nie dostrzegasz dużych plusów, które mnie kształtowały. Interes z mamą. Nie ma spraw nierozwiązanych. Jeśli macie problem z rozwiązaniem PIT, to może czas iść do specjalisty albo Urzędu skarbowego, wszystko da się rozwiązać. Kilka razy opłaciliście mi leasing, to są moje błędy. Auto zostało sprzedane, a część kasy zabraliście- przecież na te długi, o których wspomniałeś. Wiesz więc, że już wypominanie tego jest nie na miejscu. Nie zamierzam kończyć roboty, jeśli widzę, że nie robicie sobie nic z tego, co mówię. Wasza nienawiść do ludzi wokół mnie prowadzi do niczego. Dalej sobie robicie podśmiechujki, dalej nie traktujecie mnie poważnie. Pamiętajcie, ja nie żyję już waszym życiem, tylko wy możecie żyć moim, jako swojego syna. To szantaż ekonomiczny, bo właśnie to robisz - wyliczasz, zapisujesz i triumfujesz, to duży problem. Jak to, że pomogłeś mi finansowo, jest dla ciebie najważniejsze, to naprawdę masz wielki problem. Sami widać macie wielki problem. Uważasz, że mnie kupiłeś w jakiś sposób, że kasa jest najważniejsza? Przecież przez całe życie mówiliście, że pieniądze nie są najważniejsze. A to, co właśnie sam udowadniasz, że wkład finansowy w dziecko to jest dźwignia wychowania dobrej rodziny, a następnie szantażu. Zobacz, jak bardzo zbłądziłeś. Współczuję ci, jeśli uważasz, że pomoc finansowa to coś, dzięki czemu można sterować i wpływać, a nie powinność rodzica wobec swoich dzieci. Przywołując mnie na świat, liczyłeś, że samo się utrzyma, samo się wychowa i nie popełni błędów? Naprawdę? Gdzie byłeś, dorosły, kiedy lałeś mnie razem z mamą? Gdzie byliście odpowiedzialni rodzice? • Gdzie byłeś, kiedy sam mówiłeś, że ja jestem nie twój, że jestem sierotą? • Gdzie byłeś, kiedy miałem problemy w szkole? • Gdzie byłeś, kiedy płakałem często, a wy udawaliście, że sobie coś wymyślam wyobrażam ? • Gdzie byłeś, kiedy mama mnie wyzywała od skurwysynów, gdy byłem dzieckiem? Gdzie wtedy byłeś? • Ile razy mówiłeś przy znajomych i rodzinie, że jestem głupi, niedorajda, sierota itd ? • Ile razy pokazałeś, że mamy nie szanujesz, krzyczałeś na mamę, zwyzywaliście się przy mnie? • Ile razy było tak, że kiedyś wypiłeś tak dużo, że mama się martwiła, gdzieś wychodziłeś- dlaczego tak się tego bałem jako dziecko? • Ile razy ze mną próbowałeś rozmawiać o problemach sercowych czy innych wstydliwych rzeczach - nigdy zawsze się od tego wzbraniałeś? • Nie miałeś pojęcia ile razy myślałem, jako nastolatek o próbie samobójczej, bo nie chciałem tak żyć w taki sposób, czułem się niekochany - ile razy musiałem sprawdzać fora internetowe, aby dowiedzieć się, czy lepiej skoczyć pod pociąg czy też lepiej zażyć tabletki dziadka, ale brakowało mi do tego odwagi? Jest tego dużo więcej. Ale jak sam wspomniałeś przy moich długach wobec was odpowiedzialnych, dojrzałych dorosłych, już nie będę mówił o reszcie... A sami z siebie nie wykazaliście pokuty wobec mnie. Ciężko było porozmawiać o moich sprawach, tych wstydliwych oraz tych głęboko skrywanych? Liczyłem, że jak dorośle to wszystko zapomnę, ale widać, jak chcecie mnie ustawiać pod siebie, że dalej to robicie i w efekcie mamy to, co mamy. Dorosłe dziecko z dysfunkcyjnej rodziny. Pamiętaj wszystkie moje błędy jako dziecko, wszystko co ja zrobiłem jako niegrzeczne, nieposłuszne dziecko - to jest wasza wina, gdyż to było pod waszą odpowiedzialnością. Wy, jako moi rodzice, mnie wychowywaliście. „Nie ma złych dzieci, są tylko niedojrzali rodzice”. Zadaj sobie pytanie: czy byłeś, takim dojrzałym rodzicem dla swojego jedynego syna? Wróć sobie do tych chwil i pomyśl, czy jesteście tak idealni, jak sami sobie myślicie. Pamiętaj, kasa to nie wszystko. Gdybym wiedział, że tak wszystko skrupulatnie notujesz, zapisujesz, a potem wykorzystasz to przeciwko mnie, to nigdy nie chciałbym od was kasy na nic, wolał bym nędze w dobrym domu niż dług u rodziców. W przyszłości będę miał swoją rodzinę, a to, jak wy będziecie się w niej zachowywać, zależy już tylko od Ciebie i Mamy. Nie będziecie iść na kompromis ze mną, nie będziecie chcieli się ze mną dogadać. Nie będziecie szanować tej drugiej rodziny. To oznacza, że jedyne co zobaczycie to wiadomości ode mnie, nie zobaczycie swojego syna ani wnuków. Jeśli jednak będziecie chcieli się zmieniać, nauczycie się szanować całkowicie moje decyzje, będziecie się udzielać w sposób zdrowy, rozmawiając ze mną, nie mówiąc mi, co mogę, a czego nie mogę robić. Poważnie traktujcie moje decyzje i ludzi, z którymi mam kontakt. Nie próbujcie manipulować mną, wprowadzając mnie w poczucie winy lub stan odrzucenia. Będziemy się starali naprawić to, co zostało zniszczone.  Będą przyjazdy, będą odwiedziny, i będzie rodzina, będą wspólne wyjścia. Będzie normalność, to co ja myślę, że jednak Tobie i Mamie zależy na tym. Tylko od Ciebie i Mamy zależy, jak to się skończy.  Nie pisz mi, że wam zależy, skoro widzę, że każdy mój krok jest przez was komentowany i widzę, że wam nie zależy na tym, abym ja był szczęśliwy, tylko musi być szczęście wasze i moje.  Nie piszcie mi, że oddaliście serce, skoro nie akceptujecie moich sercowych decyzji i przeinaczacie to jako obłudę oraz to, że inni mną manipulują - co jest potworne.  Nie mówicie mi, że coś akceptujecie, skoro po kilku miesiącach lub pierwszej awanturze oznajmiacie, że jednak jest inaczej, że nie mam poparcia w waszych akceptacjach.  Uczyliście mnie przez całe życie bycia pokornym wobec Ciebie, Mamy i innych ważnych ludzi. Że trzeba nie raz się poświęcić i dać wolną wolę drugiej osobie. Gdzie wasza pokora wobec mnie, wobec moich bliskich, znajomych, ludzi, którzy mnie otaczają? Nigdy nie zgodziliście się i nie zaakceptowaliście moich wyboru jeśli nie wpadał w wasze kredo, życia według waszego schematu Proszę was przeczytajcie to wszystko, pomyślmy razem jak rozwiązać ten problem razem z terapeutą rodzinnym, jeśli dalej nie zgadzacie się z tym, co napisałem. Niestety w odpowiedzi dostałem tylko informacje jak bardzo jestem niewdzięczny, że robie z moich rodziców zwyrodniałą rodzine-patologie- dostałem odpowiedź w kilku zdaniach na mój list, liczyłem na rozmowę szczerą - o odpowiedź na terapie nie ma możliwości, rodzice twierdzą, że niepotrzebna jest pomoc tutaj specjalistów. Czy ja jako syn mogę zrobić coś jeszcze, aby było lepiej?
Pomoc dla nastolatka, którego rodzice ulegli trendowi 'Italian Brainrot' z TikToka - jak sobie poradzić?

Mam 15 lat i od jakiegoś czasu zauważyłem bardzo niepokojące zachowanie u moich rodziców (ojciec 53 lata, matka 41 lat). Zaczęli powtarzać dziwne frazy typu „tung tung tung sahur”, „tralalero tralala”, „lirili larila” — dosłownie non stop, także w nocy. Ojciec napisał sprayem na ścianie w mieszkaniu te same wyrazy, a także obkleił maskę samochodu dziwnymi zdjęciami związanymi z tym trendem nazywającym się „Italian Brainrot”. Mama kupiła figurki „Italian Brainrot” i wrzuciła je do akwarium, które jest moją własnością, kupione za moje legalnie zarobione pieniądze i w którym nie powinna ingerować bez mojej wiedzy i zgody. Co gorsza, puszczają głośno muzykę związaną z tym trendem, co bardzo mocno narusza mój spokój. Zachowują się tak, jakby byli oderwani od rzeczywistości. Cała sytuacja jest dla mnie bardzo stresująca i nie wiem, co się z nimi dzieje. Z tego, co się dowiedziałem "italian brainrot" to jakiś nowy trend z Tiktoka, obecny w przedszkolach i podstawówkach. Sam totalnie tego nie rozumiem, ponadto nie posiadam aplikacji tiktok, ponieważ nie utożsamiam się z taką patologią. Dodam jeszcze, że moja matka pracuje w przedszkolu, więc tam mogła mieć kontakt z tym zjawiskiem. Czy ktoś mógłby mi pomóc zrozumieć, co to może być za zaburzenie lub co powinniśmy zrobić? Czy jest jakaś pomoc, z której mogliby skorzystać? Bardzo proszę o odpowiedź, bo nie wiem już, jak sobie poradzić.

Rozstanie w ciąży: jak naprawić relacje z partnerką po narodzinach dziecka?
Rostanie w ciąży, po tygodniu partnerka chciała żebyśmy popracowali nad tym, ja nie byłem gotowy, urodziło się dziecko ona mnie nie nawidzi, traktuje jak śmiecia, mamy problem z kontaktem, jest bardzo złośliwa, minęło 7 miesięcy od tego czasu, ja chciałbym spróbować w jakimś stopniu, naprawić kontakty, mam straszne wyrzuty sumienia, żałuję tego ze wtedy nie spróbowałem, wydarzyło się bardzo dużo w tym czasie, dużo zrozumiałem ale wiem ze kolejnej szansy nie będzie.
Cześć, nie wiem, jak sobie poradzić z moją sytuacją rodzinną
Cześć, nie wiem, jak sobie poradzić z moją sytuacją rodzinną, mam 22 lata studiuje niedaleko domu, więc jestem na miejscu, ale boję się o mamę i o rodzinę. Tata dużo pije, czasem jest spokojny, ale często jest agresywny po alkoholu. Z mamą praktycznie się nie odzywają, uważa ją za nic niewartą, po alkoholu wyzywa. Staję w jej obronie często i tak powstają kłótnie, gdzie ja też jestem wyzywana. 2 razy ją uderzył i nie czuł się winny tego, powiedział ,,w końcu ją uderzyłem". Nie wiem, co mam robić, chciałabym pomóc mamie i sobie, ale nie mam jak, nic nie jest w porządku, czasem mam okrutne myśli, że lepiej by było, jakby taty nie było, ale przecież nie mogę tak myśleć o własnym ojcu ... Nie mam się komu wygadać i tak dusze to w sobie.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!