Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Rodzice odtrącają moją partnerkę, nie akceptują innych moich poglądów. Ja robię dla nich dużo, a oni nie słyszą, co mówię.

Mam ogromny problem, rodzice mają problem chyba z akceptacją moich innych poglądów. Rodzice nie chcą zaakceptować osoby, z którą jestem już 5 lat, w tym czasie sytuacja poprawiała się, relacja się rozwijała. Mieszkam z dala od rodziców w innym mieście. Od początku relacji z moją partnerką nie chcieli jej akceptować, szukali argumentów, brak pracy, brak własnego samochodu, brak wykształcenia. Przez te 5 lat dziewczyna ma własne auto, dobrą pracę i wykształciła się za swój budżet. Kilka razy dziewczyna słyszała co mówią na nią moi rodzice oraz co oboje sądzą, nie rozumiem tego, dlaczego tak ją traktują. Argumenty się skończyły i doszedł kolejny nowy - mówią, że moja dziewczyna odtrąca mnie od rodzinny, że to jej wina. Jest to dla mnie przykre, co mówią. Nie słuchają moich rozmów jak testem sam na sam z rodzicami. Doszło to tego, że każda moja decyzja lub wspólna, która jest zgoła inna niż rodziców, jest traktowana, że to jej pewnie wina, dochodzi do tego tworzenie historii, że pewnie kobieta mnie atakuje, bije i będzie chciała wyrzucić z domu. Nie wiem jak mam wszytko traktować, jest to straszne doświadczenie ,pomimo że przyjeżdżam do rodziców, rozmawiam z nimi, pomagam w trudniejszych pracach domowych, tak to wygląda.
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

wyobrażam sobie, że opisane doświadczenie jest dla Pana/Pani niezwykle trudne. Mimo dorosłości, samodzielności i mieszkania z dala od rodziców, relacja z nimi zdaje się być istotna w Pana/Pani życiu, co jest w pełni zrozumiałe. 

Brak akceptacji ze strony rodziców dla osoby, z którą jesteśmy w związku to trudna sytuacja dla wszystkich trzech stron - Pana/Pani, rodziców oraz partnerki. Zdarza się, że krytyka tzw. drugiej połowy wynika z braku zaakceptowania przez rodziców dorosłości swojego dziecka (nie zaś stricte wyborów, partnerów etc.). W czasie długotrwałej relacji rodzice faktycznie czują się odizolowani, czasem nieważni lub samotni - jednak ta separacja i oddzielenie są zupełnie naturalne, a w dodatku niezwykle potrzebne. Pisze Pan/Pani, że nawet, jeśli powody do krytyki znikną, znajdują się nowe. Być może zmiana perspektywy - że krytyka nie jest ani o Panu/Pani, ani o partnerce, lecz o nich samych (rodzicach) będzie mogła przynieść nieco ulgi i inspiracji do podjęcia nowych rozwiązań czy nabraniu innego stosunku do tej sytuacji. Zdaje się, że rodzice mogą przeżywać  kryzys dotyczący ich nowych ról - rodziców dorosłego już człowieka, a to rola bardzo różna od bycia rodzicem zależnego dziecka. To jak rozwiąże się ten wewnętrzny konflikt - to jak sobie z nim poradzą, to niestety coś na co ma Pan/Pani mały wpływ, to zadanie, z którym muszą zmierzyć się sami rodzice. Czasem potrzebny jest specjalista - czasem czas, na podstawie tej krótkiej wiadomości trudno mi orzec, czy rodzice na tym etapie potrzebują wsparcia psychologicznego. 

Jednak bardziej zatrzymuje mnie tu kwestia wsparcia dla Pana/Pani oraz partnerki. Być może zdobycie nowych umiejętności komunikacji z rodzicami oraz stawiania im jasnych granic (np. w krytykowaniu wyborów, partnerki, domniemaniach o krzywdzie jaka się Panu/Pani dzieje), ale także zmiana własnych strategii myślowych, by potrafić przejmować się mniej zdaniem rodziców, to coś, co pomoże Panu/Pani poradzić sobie z tą trudną sytuacją. 

Być może konsultacja psychologiczna pomoże Panu/Pani podjąć decyzję o skorzystaniu ze wsparcia psychologicznego lub psychoterapeutycznego. Niektórzy specjaliści na tym portalu oferują darmowe konsultacje, warto przyjrzeć się bliżej tej ofercie. 
Warto też pochylić się nad propozycją książkową, która dotyczy m.in. relacji z rodziną i adekwatnego stawiania granic, tam, gdzie są one naruszane - poradnik  wydawnictwa GWP “Zdrowe granice - zdrowe relacje” S. Martin. 

Życzę wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Zaczęłabym od pytania, kto tu właściwie ma problem. KK ma problem czy rodzice, czy wy jako para? Spoglądając głębiej, jak się wydaje nic nie jest w stanie zmienić stanowiska rodziców odnoście partnerki - zmiana wykształcenia, posiadanych rzeczy, status. Nie polubili jej, pytanie czy gdyby to była inna osoba to coś by tu zmieniło? Czy po prostu nie są w stanie zaakceptować, że ich dziecko stało się dorosłe? Wytrzymywanie takiego stanu rzeczy przez 5 lat musiało być trudne i kosztowne energetycznie i emocjonalnie. Rozumiem, że rozmowy już na ten temat odbyliście i nie okazały się pomocne. Chyba dobrze byłoby się zastanowić, czego Ty chcesz? czego oczekujesz? Zwrócić się do własnych wartości. Być może trzeba ostrzej zaznaczyć granice, na co się godzisz, a czego nie chcesz już słuchać i nie będziesz. Masz prawo do własnych decyzji, wyborów i rodzice powinni to uszanować, nawet jeśli się z nimi nie zgadzają. 
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

1 rok temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Opisana sytuacja musi być bardzo trudna dla Was obojga. Wybrał Pan partnerkę, darzy ją uczuciem, więc niezrozumiałe jest, że pozwala Pan na obrażanie jej przez rodziców. Nie akceptują Pana wyboru, zdania. Jest Pan dorosłym człowiekiem i może samodzielnie podejmować decyzje, również stawiać granice. Zachęcam do rozmowy o swoich potrzebach, do ustalenia zasad. To ważne, aby ktoś, kto deklaruje, że kocha, szanował uczucia drugiego człowieka. Powodzenia

Katarzyna Waszak

1 rok temu
Martyna Tomczak-Wypijewska

Martyna Tomczak-Wypijewska

Dzień Dobry

Wyobrażam sobie jakie to trudne dla Pana (pewnie i dla Pana partnerki). Być może przydatna może być rozmowa z rodzicami, w której opisze Pan swoje odczucia (jak Pan się czuje słysząc ich słowa) ale i postawi granice- opisując jasno na co się Pan zgadza, a na co nie ze strony rodziców, wskazując na konsekwencje (co się stanie, jeśli rodzice nie zmienią swojego zachowania).

Jako dorosła osoba ma Pan prawo do samodzielnego wyboru partnerki/partnera życiowego.

 

Trzymam za Pana kciuki w tej trudnej sytuacji

Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Witam, syn miał dziewczynę, miała ona problem z narkotykami, szkołą, do której nie chodziła
Witam, syn miał dziewczynę, miała ona problem z narkotykami, szkołą, do której nie chodziła, ma kuratora za picie piwa pod sklepem w wieku 15 lat, groził jej ośrodek wychowawczy. On tę dziewczynę chciał wyciągnąć z narkotyków. Ona często nie wracała na noc, spotykała się z innymi, dużo było sytuacji. Syn przez to, że jej pilnował, zawalał szkołę, zapadł się w sobie, często nie mył się wieczorem, nie widywał się z innymi ludźmi, bo ciągle był na połączeniu telefonicznym z nią, tylko się wyciszał na chwilę, jak chciał coś powiedzieć. Zerwali ze sobą w marcu, ona w tym czasie miała paru chłopaków, od niedzieli znowu zaczęli się spotykać. Syn znowu jest jakby nieobecny, dziś nie poszedł do pracy (pracuje w wakacje) wiem też, że się nie kąpał dziś. Boję się, że znowu będzie tak samo. To jest toksyczny związek, co zrobić? On ma 19 lat, ona prawie 18.
Jak poradzić sobie z depresją spowodowaną samotnością i oskarżeniami o niedojrzałość?

Witam, moim problemem jest fakt, że jestem w depresji, a jedną z jej przyczyn jest samotność, z drugiej strony społeczeństwo mi wytyka (i słusznie), że jestem niedojrzała i mieszkam z rodziną. Nie wiem, jak wybrnąć z tego. Gdy mieszkam sama, od razu wpadam w duży smutek, bo rodzina to jedyne środowisko, jakie mnie akceptuje. To konflikt wartości: bycie w dużym smutku, kontra bycie osobą niedojrzałą. 

Czy leki byłyby jakimś kompromisem? Zlikwidowałyby smutek, gdy mieszkam sama i nie musiałabym już się tak przejmować moją potencjalną niedojrzałością.

Agresywne zachowanie męża a wpływ na dzieci

Witam.Zacznę może od tego, że mój mąż jest moją pierwszą miłością, zawsze mi się wydawało, że jest dobrym człowiekiem. Od kilku lat, odkąd na świecie pojawiły się dzieci i ma więcej pracy i przestaje go poznawać. Rzuca przedmiotami, wyłącza bezpieczniki, gdy dzieci nie chcą iść spać -wtedy bardzo krzyczą, bo boją się ciemności, potrafi pociągnąć dziecko za nogę i przeciągnąć kilka metrów po podłodze, jak dzieci czymś się bawią i nie chcą iść spać grozi że zaraz te zabawki spali albo wyrzuci do kosza..jest w nim dużo złości, agresji, rzuca wyzwiskami "zamknijcie się" albo "spier*alaj do spania" Raz w złości powiedział do mnie i dzieci "wy jesteście ku*wa rozjebani" Potrafi też być miły, jest bardzo pracowity i ciągle mówi że oczywiście wszystko jak zwykle jego wina. Martwię się, bo nasz starszy syn, który skończył 7 lat i dłużej miał okazję tatę obserwować niestety powtarza jego zachowania :( jest bardzo wrażliwy, gdy tylko jego siostra zrobi coś nie po jego myśli ,rzuca się na nią, bije, poddusza i mówi tak jak jego tata że zaraz jej zabawki powyrzuca..przy pieczeniu pierników wylał ze złością na głowę córki miskę z lukrem, bo nie słuchała co on do niej powiedział..później bardzo płacze, widać, że nie radzi sobie z trudnymi emocjami. Jest mi ciężko w tej sytuacji. Proszę o pomoc

Nawet nie wiem, od czego zacząć... Mam prawie 30 lat. Syna 7-latka z niepełnosprawnością, czeka go operacja.
Nawet nie wiem, od czego zacząć... Mam prawie 30 lat. Syna 7-latka z niepełnosprawnością, czeka go operacja. Drugi synek zdrowy 6 miesięcy. Z partnerem byliśmy razem 9 lat. Pomimo jakichś sprzeczek byłam pewna, że jesteśmy dla niego ważni, że nas kocha, okazało się inaczej. Zaplanował skrzywdzenie nas w każdy możliwy sposób. Pominę już sprawy finansowe, ale zaplanował odejście do ostatniej chwili, ziemię zapisał tylko na siebie, działkę, udawał partnera, dopinając wszystko na ostatni guzik, wspólne oszczędności wydał na notariusza i geodetę, a potem wyprowadził się. Póki nie dowiedziałam się o zdradach, wmawiał mi, że to tylko kryzys, separacja, ale jak włamałam się na konta, to okazało się, że zdradzał mnie od 3 lat z paniami za kasę i randkował itp. W sumie wiedział, że mnie nie kocha, a zrobił mi 2 dziecko, nigdy nie chciał bym się zabezpieczała. Jak powiedziałam, że myślałam, że jesteśmy szczęśliwi, to powiedział mi, że mi się wydawało :/ nie odszedł wcześniej, bo nie miał gdzie, czekał dopóki inna dupa nie przygarnie go pod swój dach, zabierając wszystko, poszedł. Dzieci dzwoni, pyta się jak tam i jak mu się zachce, to weźmie je na godzinę na spacer czy 2 max :(. .. Zostawił mnie ze wszystkim samą, nie mogę pracować, bo jestem na świadczeniu pielęgnacyjnym, starszy syn czeka na operację, rehabilitacje, lekarze, teraz pójdzie do 1 klasy, do tego 2 maluszek, który potrzebuje teraz najwięcej uwagi... Kocham ich nad życie, będę starać się być najlepszą mamą na świecie. Ale prywatnie czuje się jak szmaciana lalka wyjebana ze starości, młoda nie jestem, duży ciężar, bo 2 dzieci, brak czasu dla siebie, nie mogę nawet pracować. Całe moje życie legło w gruzach, nie mam pojęcia jak mam ruszyć dalej, to tak bardzo boli. A ten jeszcze wybrał sobie nową partnerkę z dzieckiem prawie w wieku naszego niepełnosprawnego synka... Moje serce rozjebało się, przy dzieciach oczywiście wszystko robię, ogarniam, nakładam na siebie jak najwięcej obowiązków, bo jak tylko zwalniam to wyje, wyje i wyje.... mam wrażenie, że mam niekończące się łzy, na dodatek gdzieś mi zależy, by dzieci miały ojca, a on tylko każe dostosowywać się do niego, odzywa się tylko wtedy gdy jemu pasuje i resztę ma w dupie. Nie interesują go rehabilitacje dziecka, w weekendy sobie gdzieś jeździ albo idzie na fuchy, a swoich synów ma gdzieś... poza wykonywanymi telefonami to jakoś nie angażuje się w ich życiu, nie pomaga, przychodzi zawsze z pustą ręką :( ... A jak nie chce się zgodzić na jego datę to mi gada, że utrudniam mu kontakt z dziećmi ... Jak mam dojść do siebie, czasem myślę, że lepiej by było, gdyby całkiem zniknął i nie utrudniał mi wychowywania synów. Potrafi przez 10 dni wcale się nie pokazać, a potem jak gdyby nigdy nic przyjść i wyciągać starszego syna na spacer. Syn do niego sam nie dzwoni za często, na co dzień nie pyta nawet o tatę, ale są momenty, że przyjdzie i mówi mi, że jest zły, bo go nie odwiedza... Nie wiem, co mam robić, syn pod opieką psychologa, bo jestem tak zła, że sama bym chętnie wytłumaczyła synowi, że naprawdę go tata porzucił, ale to jeszcze małe dziecko, ale mam wrażenie, że okłamuje własnego syna i wybielam przy tym pseudo tatusia, bo zawsze go usprawiedliwiam przed synem tłumacze, a znam prawdę i to też boli mnie, że ja mam świadomość, co się dzieje... Jak mam podejść do sprawy, by nie skrzywdzić własnych dzieci, ale też ja chce poczuć się lepiej ? Mam rodzinę, przyjaciół, ale też nie chce ciągle być w towarzystwie, bo czuję, że wszyscy się martwią, współczują, a ja muszę nauczyć się przebywać sama ze sobą... zawsze dbałam o dom, dzieci i partnera, ich szczęście potrzeby były zawsze ważniejsze od moich... Teraz tłumaczę sobie, że skupie się na dzieciach, wychowaniu, a może za kilka lat szczęście się do mnie uśmiechnie, ale na tę chwilę czuje się jak wrak, który okłamuje wszystkich dookoła, że jest dobrze, bo niby lepiej, że się dowiedziałam i że nie żyje w kłamstwie, ale po 9 latach nie umiem się od tak odkochać i nadal cierpię, nie potrafię zapomnieć, mam koszmary, nie jem, mało śpię, w towarzystwie uśmiechnięta, przy dzieciach również, ale jak idą spać, to każda maska opada i czuję się bezbronna, poniżona, słaba, każdy chociaż ma jakąś pracę odskocznię pasję, a ja poczułam, że kilka lat będę stać w miejscu, że moim jedynym ważnym celem jest zdrowie syna i wychowywanie ich i nie widzę nic dalej :(
Co mam zrobić, gdy jestem zagubiona w życiu?
Jestem zagubiona w życiu, nie wiem czego dokładnie chce, mam dzieci nie potrafię się z nimi dogadać, a bardzo bym chciała. Co mam robić?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!