Toksyczny partner, uzależniony od narkotyków, wspólne dziecko, którego sama nie utrzymam + kredyt. Nie mogę odejść.
Yen

Agnieszka Wloka
Myślę, że pierwszy krok to taki właśnie porządny bilans: “co mnie trzyma przy tym człowieku, a co przemawia za rozejściem się”? Tak czy inaczej, rozstanie zawsze jest krokiem, który nas emocjonalnie dużo kosztuje, a tutaj jeszcze wiąże się ze zmianami w życiu…tylko trzeba wykalkulować czy potrafi Pani odseperować się emocjonalnie i żyć “obok” partnera, ale pod jednym dachem? Czy raczej potrzebuje Pani faktycznie fizycznie odejść, żeby odzyskać wolność i siebie?
Myślę też, że potrzebuje Pani na razie troszkę ciszy, troszkę czasu dla siebie na wyjście z domu, spacer, medytacje w samotności, czy zwyczajnie czas na terapii - żeby uporządkować siebie w głowie. Wierzę, że jak się Pani wyciszy to jednak wpadnie Pani na pomysł osób, które mogą wesprzeć, swoich sił wewnętrznych, które pozwolą Pani nabrać do partnera dystansu i prowadzić z nim dialog, w którym to Pani przejmie stery…
Być może też wtedy będzie Pani mogła zdecydować czy chce pomóc partnereowi w terapii, czy chce Pani innego życia dla siebie i dziecka…

Magda Peda
Dzień dobry, gratuluję odwagi do poszukania pomocy w Pani trudnościach - jest to kolejny krok do zmiany Pani sytuacji. Wyobrażam sobie, że sytuacja w jakiej Pani się znalazła nie jest łatwa i wymaga od Pani dużo zaangażowania. Czytam, że doświadcza Pani przemocy ze strony partnera - proszę pamiętać, że przemoc jest niedopuszczalna i należy zgłaszać każde zachowanie partnera, które nosi znamiona przemocy. Czytam również, że prosi Pani o pomoc - czy zastanawiała się Pani na czym ta pomoc miałaby polegać? Czego Pani potrzebuje w tej chwili? Co by Pani chciała, aby się zmieniło w trakcie spotkań z psychologiem? Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły :)

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jak mam poradzić sobie z alkoholizmem w rodzinie?
Moja mama i brat są uzależnieni, ostatnio zostali aresztowani i będą sądzeni za kilka paragrafów, grozi im do 8 lat więzienia, są oskarżeni o napaść na funkcjonariusza publicznego, oszustwo, pobicie i znęcanie się psychiczne i fizyczne.
Ja mam 17 lat, mam dość tego wszystkiego po prostu...nie mieszkam u siebie w domu, mieszkam u znajomego księdza (jestem w Oazie) a o całej sytuacji dowiedziałem się od policji. I jak mam sobie tak psychicznie z tym poradzić, bo jest bardzo ciężko...?
Dzień dobry,
mój pracodawca powiedział mi rzeczy, które naruszały moje granice. Mówił wiele rzeczy na temat seksu , które mnie krępowały i drwił z mojego stanu cywilnego.
Moja rodzina jednak obwinia mnie o te sytuacje. Mówi, że to moja wina, bo nie potrafiłam się mu postawić i obronić. Krzyczą na mnie, że jestem głupia i niedojrzała. W jaki sposób rozmawiać z rodziną, która obwinia mnie o te sytuacje?
Mam problem w domu, z moim tatą szczególnie.
Widzę nierówne traktowanie między mną a bratem.
Brata pyta się, czy gdzieś z nim nie pojedzie, jak po długim czasie przyszedł do kuchni, to powiedział do niego "czekaliśmy na ciebie", podnosi na mnie często głos i się na mnie frustruje. Ostatnio trochę dochodziło między nami do różnicy zdań i zauważyłam, że zaczął mnie już wgl ignorować.
Jak ja przychodzę do kuchni, to on ostatencyjnie wychodzi i jak ja wychodzę, to dopiero do tej kuchni wraca i z bratem moim rozmawiają godzinami, a ze mną ostatnio herbatę pil może rok temu, i to może max. 2 razy, nie więcej. Kiedy się pytałam, czemu tak robi, to powiedział, że tak jest dobrze (czy coś takiego), że tak powinno być? Że on rozmawia z moimi braćmi a ja z mamą. Później była taka sytuacja, że obok niego było wolne krzesło i ja obok niego usiadłam, to parę minut później się przesiadł koło mamy. Kiedy indziej znowu była podobna sytuacja, że kiedy obok mnie było wolne miejsce (tylko obok mnie) to przyniósł sobie krzesło z pokoju obok i usiadł na boku.
I np. była taka sytuacja jeszcze w sklepie, że nie chciał ze mną robić wspólnie zakupów. To wszystko mnie już psychicznie tak wykańcza, że nie daje sobie rady emocjonalnie i ciągle płacze o to, bo czuję, że moja mama też mnie ignoruje i też woli brata. Np.pyta go, czy pojadą tu, czy tam. Jak mieliśmy robić zakupy to powiedziała do taty " to ty zrobisz zakupy z K. a ja sama" . No i oczywiście tata powiedział, że on zrobi sam.. czuję się odrzucona w tym domu, niechciana. Było wiele, na prawdę wiele rozmów na ten temat. Widzieli moje łzy, ale one ich nie ruszają. I w końcu z tej złości i smutku zaczęłam na niego mówić po imieniu, czyli " Zbyszek". To była w domu jedna wielka awantura i afera i odwrócenie się do mnie, że jak ja tak mogę do własnego ojca mówić i jak ja się zachowuje.
Nie było żadnego zrozumienia moich uczuć i było odrzucenie mnie przez resztę rodziny. Czyli w sumie wychodzi na to, że on może mnie ignorować i mi to pokazywać, a ja mam biernie to znosić .. nie wiem, jak sobie z tym wszystkim radzić już, z tymi emocjami :( Problem w tym, że ja na nich za bardzo polegam, bo tak naprawdę mam tylko jedną koleżankę, z którą rozmawiam raz na miesiąc, ma dziecko i swoje życie już więc rozumiecie. Dlatego może tak się uwiesiłam tej rodziny.
Z narzeczonym będę mogła zamieszkać dopiero za około pół roku, bo obiecał bratu pokój. (Wtedy nawet nie myślałam o zamieszkaniu). Nie wiem, jak sobie radzić z tym przerażającym smutkiem i poczuciem osamotnienia?
Dzień dobry, Mąż do córki niespełna 6-letniej, powiedział, że „śmieje się jak głupi do sera”. Powiedział to w sytuacji, gdy śmiała się wg niego w ramach głupawki. Powiedziałam mu później sam na sam, że takie słowa są upokarzające i absolutnie nie powinien tak mówić do swojego dziecka. On się nie zgadza ze mną i twierdzi, że zrobił to z troski, aby w przyszłości inne dzieci się z niej nie śmiały. Uważa, że takie słowa ojca do dziecka są ok. Ja uważam, że dziecko ma prawo śmiać się jak chce, a jeśli chciałby zmodyfikować zachowanie dziecka, to powinien zrobić to w inny sposób.
Czy mogłabym prosić przede wszystkim o opinię, czy takie słowa ojca do dziecka są w porządku oraz ewentualnie o komentarz, czy ma sens w ogóle modyfikowanie śmiechu dziecka, które jest małe i ciągle się zmienia? Dziękuję!