Dzień dobry
Bywają takie momenty w życiu, w których człowiek własnym myśleniem zapędzi się w "kozi róg".
Techniki mindfulness i relaksacje są świetnym narzędziem wspomagającym nasza uważność i wypracowanie balansu emocjonalnego. Jednakże nie zawsze zredukują napięcie i odetną człowieka od ciągłej analizy i gonitwy myśli, szczególnie gdy człowiek nie rozumie dlaczego tak się zachowuje.
Warto by rozważył pan rozmowę z psychoterapeutą by przyjrzeć się temu co spowodowało przyjęcie takiej postawy w pracy i zamartwiania się . Rozmowa może pozwolić nie tylko na uwolnienie się emocji jakie panu towarzyszą w pracy ale także zobaczenie co można zmienić w podejściu swoim na co dzień by odzyskać spokój i poczucie kontroli.
Pozdrawiam
Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry!
Rozumiem, że opisane objawy są przyczyną cierpienia. Wyglądają na problem związny z lękiem. Zachęcam do skorzystania z psychoterapii, żeby dowiedzieć się, skąd te trudności. W procesie psychoterapeutycznym pracuje się nad odkryciem źródła cierpienia, złagodzeniem lub wyeliminowaniem objawów. Najwyraźniej niekoniecznie pojawia się sytuacja zewnętrzna, ale bodźcem wyzwalającym lęk są myśli, ruminacje, zamartwianie się. Powoduje to adekwatne emocje. Oczywiście zaciekawia, dlaczego Pan analizuje swoje zachowanie, jest niepewien, czy zrobił coś właściwie, ,,lepiej". Rozumiem, że czuje Pan, że wykonuje działania, czy zachowuje się niewystarczająco dobrze. To również jest do pracy na psychoterapii, żeby przyjrzeć się Pana poczuciu wartości.
Może zaciekawi Pana książka dla pacjenta ,,Umysł ponad nastrojem" Ch. Padesky i D. Greenberga. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak - psychoterapeuta
Myślę, że małe rzeczy mogą zapoczątkować zmiany, które doprowadzą do oczekiwanego efektu i że wszystko zaczyna się od tego pierwszego kroku. Na pewno nie zaszkodzi spróbować. W tym wszystkim też usłyszałam, że taka sytuacja trwa od jakiegoś czasu, co znaczy, że nie zawsze tak było. Co się zmieniło? Co było inaczej, czego więcej, czego mniej wówczas? Z pewnością warto porozmawiać z kimś, bo żyjąc "w męce", trudno samemu wyjść i popatrzeć na to z boku, z dystansem. A i zmęczenie nie pomaga w tej sytuacji. Taki chroniczny stan, gdy nie mamy zasobów, by sobie poradzić, może dalej się rozwijać. Mam nadzieję, że znajdzie Pan wsparcie na tej drodze - trzymam mocno kciuki!