Syn pracoholik - jak matka może pomóc bez narzucania się?
Agafia

Emilia Szydłowska
To bardzo trudne - znaleźć balans i granicę między "narzucaniem się" a troszczeniem o drugą osobę. Wyobrażam sobie, że naprawdę musi się Pani martwić o syna. Fajnie, że sprawdza Pani, czy jego zachowanie jest niepokojące. Nie wiem, czy już w jakikolwiek sposób poruszała Pani ten temat z synem - może warto by było po prostu porozmawiać, starając się wskazać, co Pani zauważa w jego zachowaniu, jak się Pani z tym czuje, czego by Pani oczekiwała/chciała i dlaczego to jest ważne. Gdy postaramy się wykorzystać tzw. "komunikat ja", czyli jak MI z tym jest - wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że druga osoba to przyjmie i dokona jakiejś refleksji.
Trzymam mocno kciuki!

Aleksandra Działo
Myślę, że to naturalne, że martwi się Pani o syna i jako matka chciałaby Pani go chronić i wspierać. Jeśli czuje Pani, że zamartwianie się weszło Pani w nawyk, oczywiście warto nad tym pracować, ale myślę, że nie stoi na przeszkodzie rozmowie z synem.
Skoro syn traktuje ten temat wrogo, to widocznie wiążą się z tym dla niego jakieś trudne emocje. Może warto rozmawiać z nim nie o samej pracy lub uzależnieniu od pracy, ale na razie zacząć od tego, dlaczego na ten temat tak trudno z nim porozmawiać? Jakie czuje emocje? Co się w nim dzieje? Jak się czuje w pracy, a jak poza nią? Co praca dla niego znaczy? Jakie znaczenie w jego życiu ma kariera? Jak sobie wyobraża swoje życie a kilka lat?
Proszę spróbować lepiej poznać jego perspektywę, być może wówczas, wpadną Pani i Synowi do głowy jakieś nowe rozwiązania tego problemu? Myślę, że to ważne, żeby pamiętać, że jeśli Syn ma zacząć coś robić z tym uzależnieniem, to muszą być Państwo w jednej drużynie. Warto więc nawiązać z synem najpierw solidne porozumienie, które da opór pracoholizmowi.
Pozdrawiam ciepło, AD

Urszula Małek
Rozumiem Twoje zmartwienie - patrzenie, jak bliska osoba zatraca się w pracy, może być trudne. Masz rację, że Twój syn jest dorosły i sam podejmuje decyzje, ale to naturalne, że jako matka chcesz mu pomóc.
Najważniejsze, co możesz zrobić, to być obecna i otwarta na rozmowę, gdy on będzie na nią gotowy. Zamiast sugerować mu, że ma problem, spróbuj zainteresować się jego codziennością: „Widzę, że dużo pracujesz, jak się z tym czujesz?” lub „Czy masz czas na odpoczynek?”. Może z czasem sam zauważy, że coś jest nie tak.
Równocześnie warto zadbać o swoje emocje i nauczyć się odpuszczać to, na co nie masz wpływu. Możesz poszukać wsparcia dla siebie -rozmowy z kimś, kto miał podobne doświadczenia, mogą pomóc w znalezieniu równowagi między troską a akceptacją.
Pozdrawiam,
Urszula Małek

Katarzyna Organ
Myślę, że najważniejsze zostało już powiedziane, czyli to, że syn jest dorosły. Sądzę, że dla rodzica to może być trudne doświadczenie, ponieważ chcemy dla dzieci jak najlepiej, natomiast istotne tutaj będą dwa czynniki - czyli na pewno zatroszczenie się o siebie i zastanowienie się, dlaczego to aż tak trudne i jednocześnie dostępność dla syna, jeśli potrzebowałby wsparcia z Pani strony.

Magdalena Deresińska
Dzień dobry,
to, co czujesz, jest bardzo naturalne. Jako matka chcesz dla swojego syna jak najlepiej i martwisz się o jego zdrowie, szczególnie gdy dostrzegasz, że jego zachowanie może mieć negatywne konsekwencje. Jednocześnie Twój syn jest dorosły i ma prawo do podejmowania własnych decyzji i ponoszenia za nie odpowiedzialności.
Myślę, że to, co możesz zrobić, to być obecna i oferować wsparcie emocjonalne oraz zaprosić do rozmowy, kiedy Syn będzie gotowy. Twoje wsparcie może polegać na tym, byś w delikatny sposób przypomniała mu, że jesteś dostępna, jeśli kiedykolwiek zechce porozmawiać. Możesz okazywać troskę, jednak uważam, że powinnaś unikać zmuszania do rozmów, jeśli nie jest na nie gotowy, to może wywołać odwrotny skutek i zniechęcić Syna do rozmowy, gdyby się na nią zdecydował.
Warto też, abyś zadbała o siebie. Kiedy syn nie chce rozmawiać o swoich problemach, naturalne jest, że możesz czuć się bezsilna, może towarzyszyć Ci lęk i niepokój. Szukaj wsparcia wśród najbliższych, męża, przyjaciół i dbaj o swój stan psychofizyczny. Gdyby to było konieczne, możesz sięgnąć po profesjonalną pomoc psychoterapeuty.
Pozdrawiam,
Magda Deresińska

Kacper Urbanek
Dzień dobry,
Twoje obawy są zrozumiałe, widzisz, że syn może mieć problem, ale jednocześnie wiesz, że jako dorosły człowiek sam podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje. To bardzo trudna sytuacja dla rodzica, bo z jednej strony chcesz mu pomóc, a z drugiej nie masz nad tym pełnej kontroli. Najważniejsze, co możesz zrobić, to zachować otwartość na rozmowę, ale bez nacisku. Skoro syn reaguje nerwowo, to znaczy, że temat jest dla niego trudny możliwe, że sam gdzieś w głębi zdaje sobie sprawę z problemu, ale nie jest gotowy, by się z nim zmierzyć. Zamiast konfrontacyjnych rozmów, spróbuj okazywać mu troskę w sposób neutralny: „Widzę, że dużo pracujesz, czy masz czas na odpoczynek?” albo „Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że potrzebujesz wsparcia, pamiętaj, że jestem tu dla Ciebie.” Jednocześnie warto, byś pracowała nad swoim podejściem nie po to, by „odpuścić”, ale by znaleźć balans między troską a akceptacją, że nie możesz zmusić go do zmiany. To, co możesz robić, to być obecna, wspierać i sygnalizować, że dostrzegasz problem, ale bez nacisku. Warto też pamiętać, że niektórzy ludzie w pewnym okresie życia intensywnie pracują, ale niekoniecznie oznacza to trwałe uzależnienie. Jeśli w przyszłości syn sam zauważy, że praca przejęła nad nim kontrolę, będzie wiedział, że może na Ciebie liczyć i to jest najważniejsze.
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Anastazja Zawiślak
Masz prawo martwić się o syna, ale też rację – jako dorosły sam ponosi odpowiedzialność za swoje wybory. Twoją rolą nie jest naprawianie jego życia, ale bycie obecnym, wspierającym rodzicem, bez presji i ocen.
Możesz delikatnie wyrażać swoje obawy, np. „Martwię się, że tak dużo pracujesz, czy masz czas dla siebie?", ale jeśli syn zamyka się na rozmowy, najlepsze, co możesz zrobić, to zadbać o siebie i swój spokój.
Nie musisz rezygnować z troski – wystarczy, że zmienisz jej formę. Twoja obecność i zaufanie, że poradzi sobie, mogą znaczyć więcej niż próby przekonania go do zmiany.
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Agafio,
wypełniłaś swój obowiązek w postaci rozmowy z synem. Domyślam się, że patrzenie na to, jak nasi bliscy popełniają błędy, a my nic nie możemy z tym zrobić, bywa bardzo trudne. Bądź przy nim i kiedy będzie potrzebował kolejnej rozmowy lub wsparcia- to udziel mu ją. Czasami możemy zrobić tyle i aż tyle.
Ściskam!
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry,
mój mąż jest pracoholikiem (na szczęście zdaje sobie z tego sprawę) i osiągnął ostatnio etap wypalenia z tego powodu. Chciałby to pokonać, ma duże chęci, ale nie jest w stanie zrobić pierwszych kroków z powodu wyrzutów sumienia, że robi coś innego niż praca.
Jak można mu pomóc? Jakie kroki można podjąć, aby stopniowo wyprowadzić go z problemu?
Z powodu jego pracoholizmu cierpi nasza relacja, on nie ma czasu dla naszego maleńkiego dziecka, choć widzę, że bardzo by chciał. Problem wynika wg mnie z dużej potrzeby udowadniania swojej wartości - jego sposobem na podbudowanie ego jest praca ponad miarę (od 9 rano do 22-23 w tygodniu, w weekendy minimum po 8h dziennie). Chciałabym mu pomóc, choć mnie już też ta sytuacja męczy, a do tego nie wiem jak.
Dużo rozmawiamy, ale chciałabym znaleźć jakiś sposób na wdrożenie zmian w życie, a nie tylko rozmawianie o nich. Dodatkowo chętnie bym poczytała jakieś dobre książki na temat tego zjawiska, żeby lepiej je zrozumieć i pomóc mu to zrozumieć, ale trudno znaleźć wartościową pozycję - może mogliby Państwo coś podpowiedzieć.
Z góry bardzo dziękuję za wszelkie podpowiedzi.
Witam,
narzeczony chyba nie do końca akceptuje moich synów 19 i 30 lat.
Wypowiada się o nich w naszych rozmowach w bardzo niepochlebny sposób (młodszy to poj*b filozof i itp, starszy też nie lepszy). Natomiast w ich towarzystwie jest poprawny (synowie nie mieszkają z nami). Sprawa dotyczy wigilii, niezbyt chce, aby dzieci przyjechały do nas, raczej do ojca niech pojadą, a my do jego siostry. Zaproponowałam, abyśmy spędzili je każdy z własną rodziną, jeśli nie chce spędzać je z moimi dziećmi, to się bardzo oburzył i nie będzie wyjeżdżał z własnego domu.
Trudno mi tę sytuację ogarnąć...
Nie pomaga fakt, że narzeczony jest już chyba uzależniony od alkoholu, bo 2-4 piwa dziennie po pracy, to już raczej podchodzi pod uzależnienie, do tego nie panuje nad własnymi emocjami, wybuchowy itp. Sytuacja z dziś - miałam spotkanie wigilijne z koleżankami z KGW. Wyjeżdżając było wszystko ok, jeszcze mnie poganiał, że się spóźnię, a wróciłam po paru godzinach i było na powitanie -spadaj, bo on sam siedział w domu w niedzielę.
Aby nie zaogniać sytuacji, poszłam do sypialni czytać książkę, to on po chwili do mnie z focha je..łam.
Coraz częściej myślę o wyprowadzce, bo to już zaczyna być ponad moje siły.
Partner ciągle pracuje, bez wolnego, jedynie niedziela, o ile nie jest handlowa. Nie potrafi być może i nie chce ustawić z kierownictwem grafiku, tak, by móc mieć wolne max dwa dni dla mnie i naszych dzieci. Dzieci ciągle narzekają, że nigdzie czy nawet w wakacje nie wychodzimy, czy kino, basem itp. bo ojciec tylko praca i na niej się bazuje. Mi tylko nie wiem, czy chwali się czy zali, że zarobi 6 tys. Kiedy tłumaczę, że ma też kobietę, dom, on, że nic na to nie może poradzić, bo nie ma ludzi do pracy. Ciągle jestem sama od 8.00 do 18.00 bądź 21.00. Nie mam męża. Wracamy zawsze razem, bo chce, bym przyjeżdżała po niego do pracy, co mnie już męczy. Nie mam znajomych, dzięki mężowi, co tylko mam przynieś, podaj, pozamiataj i nie mam prawa mówić mu o pragnieniach, uczuciach itp. bo zaraz mówi, że jego się czepiam, ryje mu głowę i mówię, co ma robić. Owszem mi mówi przez telefon, że bardzo za mną tęskni za każdym razem, że chce przytulić się, ma ochotę na sex...ok co do czego jest po prostu tempo, bo oczywiście zaraz wymówki, że coś go boli, że niby marudzę, że jest mi czegoś mało, za mało.
Nie dociera, że brakuje mi bliskości i jego obecności po każdym dniu bycia po prostu samej i gadaniu do psa. Mówię nie raz, aby rozpalił namiętność w łóżku, zaczepiał itp.,robi to owszem, ale jak można to ująć raz, dwa i idzie spać. Mówi, abym zaczepiała go do sexu w nocy, robię to i za każdym razem dostaje kosza, bo on śpi, bo jest zmęczony. Jednym słowem męża mam na noc, do spania, rannego picia wspólnie kawy, zero wyjść gdziekolwiek jedynie naokoło bloku z psem i puste zdjęcia robi, wstawia na fb posty, że miło czas z żoną itp. Jaki czas???? Kwiaty niespodzianki ot, tak mogę pomarzyć tylko na okazje. Nie wiem, co mam robić mecze się w takim związku, co w sumie co to za związek???? Uważa mąż, że mam znaleźć innego skoro mi nie pasuje, takie ma podejście. Co mam zrobić??? Jestem zniesmaczona. Nawet powiedziałam mężowi, że jest pracoholikiem. Nic Nie dociera, on jego praca kasa to życie a reszta na potem