
Syn siostry trafia pod moją opiekę, a ja nie jestem w stanie już przetrwać jego obecności. Boję się, że przez to sama nie będę chciała nigdy mieć dzieci.
Ania
Dominik Kupczyk
Znalezienie się w sytuacji, gdzie niespodziewanie spada na Panią obowiązek opieki nad siostrzeńcem, może być bardzo obciążające. Ważne jest, aby otwarcie porozmawiać z rodziną o swoich uczuciach i obciążeniu, jakie Pani doświadcza. Wyraźnie ustawienie granic w kwestii opieki nad dzieckiem jest kluczowe. Proponowanie alternatywnych rozwiązań, takich jak niania lub żłobek, może być pomocne w odciążeniu Pani z tej odpowiedzialności. Rozważenie wsparcia psychologicznego może pomóc Pani przetworzyć trudne emocje i znaleźć skuteczne sposoby radzenia sobie z sytuacją. Proszę pamiętać że doświadczenia z siostrzeńcem nie muszą wpływać na Pani przyszłe relacje z własnymi dziećmi. Każde dziecko jest inne, a Pani reakcja na obecną sytuację nie definiuje Pani jako matki w przyszłości.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Działo
Pani Aniu, sytuacja w której się Pani znalazła wydaje mi się mocno nie fair wobec Pani. Pani mama zgodziła się opiekować dzieckiem siostry, żeby ją wesprzeć. To naturalne, że mama chcę wspierać swoje dzieci w każdy możliwy sposób. Tylko, że mama decydując się na taką pomoc jest zobowiązana angażować własne zasoby, a nie zasoby swojej drugiej córki.
Jak to się dzieje, że pomimo, że to mama się zobowiązała to Pani zostaje obciążona opieką nad malutkim dzieckiem? Jak te sytuacje wyglądają? To co na razie mogę zasugerować, to spróbować przyjrzeć się w jaki sposób mama przerzuca na panią ten obowiązek i spróbować postawić tam granicę. Jeśli mama będzie nalegać, to najłatwiejszym do stosowania w praktyce sposobem jest metoda “zdartej płyty". Może Pani spróbować wypracować komunikat, który będzie zbudowany jak komunikat “Ja” (a więc będzie mówił o Pani potrzebach i uczuciach bez naruszania granic drugiej strony) ale który będzie wyraźnie wyznaczał granicę, w której będzie się Pani czuła bezpiecznie i będzie mogła realizować swoje cele. Np.: “Czuję się już bardzo zmęczona i jest mi przykro, kiedy angażujesz mnie tak często w opiekę nad małym. Będę Ci mówić, jeśli będę mogła Ci pomóc, ale potrzebuję teraz więcej spokoju”. Zdarta płyta z kolei polega na tym, że kiedy mama będzie polemizować, próbować Pani tłumaczyć, że no tak trzeba, bo trzeba sobie pomagać itd. to ponawia Pani ten sam komunikat, może trochę innymi słowami, ale treściowo identyczny, aż druga osoba go usłyszy. W ten sposób może uda się wyznaczyć mamie i siostrze granice, które będą szanowały Pani potrzeby.
Mieszka Pani z mamą, więc pewnie samo zaproponowane wyżej rozwiązanie nie rozwiąże do końca problemu. Warto więc rozważyć zabezpieczenie sobie jakiegoś miejsca - może pokoju w mieszkaniu? A może jest gdzieś niedaleko jakaś kawiarnia, dom kultury, kawiarnia, może jakieś miejsce, gdzie realizuje swoje pasje, a może mieszkanie koleżanki, gdzie będzie Pani mogła na jakiś czas się ulotnić w momencie, kiedy zachowanie dziecka przekroczy Pani cierpliwość .
Z kolei odpowiadając na Pani obawy związane z przyszłym macierzyństwem - jeśli planuje Pani w przyszłości dzieci i jest to dla Pani myśl miła i wspierająca, to ma prawo tę myśl i swoje plany chronić. Dzieci mają różne temperamenty i różnie się zachowują, więc to, że to konkretne dziecko, pani siostrzeniec, jest taki, a nie inny nie oznacza, że Pani dziecko w przyszłości będzie zachowywać tak samo. Pani w przyszłości też będzie nieco inną osobą niż teraz, bo każde codzienne doświadczenie kształtuje nas i nieco zmienia naszą perspektywę, więc możliwe, że zupełnie inaczej będzie Pani reagować na zachowanie swojego dziecka niż teraz Pani reaguje na zachowanie siostrzeńca. Te myśli, które się pojawiają, a które zdają się zagrażające i napawające Panią niepokojem, mogą być po prostu reakcją na stres, któremu jest Pani aktualnie poddawana. Jeśli Pani plany i marzenia o dziecku są dla Pani ważne, może Pani potraktować te myśli o “utracie instynktu macierzyńskiego” jako tymczasowy objaw stresu - tak jak traktujemy pocące się dłonie np. na rozmowie rekrutacyjnej. To reakcja stresowa, niezbyt pomocna, ale też niewiele się z nią da zrobić w takiej sytuacji.
Jeśli myśli będą uporczywe i będzie Pani trudno się z nimi zmierzyć, a trudna sytuacja będzie się przeciągać, warto zasięgnąć pomocy specjalisty - internisty, psychologa, terapeuty. Może Pani też przedstawić ten argument (o potrzebnym wsparciu specjalisty) mamie, żeby mogła lepiej zrozumieć jak dotkliwy to dla Pani problem i jak duży dyskomfort to Pani sprawia.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej, skutecznej komunikacji z rodziną. Aleksandra Działo.
Anna Martyniuk-Białecka
Witaj Aniu,
Rozumiem, że sytuacja, w której musisz często zajmować się siostrzeńcem, może być dla Ciebie trudna i wpływać negatywnie na Twoje samopoczucie. Wyobrażam sobie, że jest to tym bardziej frustrujące, gdyż to nie Ty umawiałaś się z siostrą na takie rozwiązanie. Pytasz jak przetrwać w takiej sytuacji, skoro nie ma innego wyjścia jak np. przeprowadzka? Proponuję wyznaczyć granice i umówić się na konkretne zasady.
Małe dzieci kochają poznawać świat za pomocą wszystkich zmysłów, ciekawi je to, co nowe i to, co znajdą w najbliższym otoczeniu. Warto pomyśleć jak zabezpieczyć dom, aby był bezpiecznym miejscem dla maluszka. Myślę, że to powinno leżeć po stronie babci (zabezpieczenia do szuflad, kontaktów, bramki). Z drugiej strony można też wykonać ciekawe, angażujące zabawki, wykorzystując materiały, które są w każdym domu, aby zapewnić maluchowi rozrywkę. Trzeba też zabezpieczyć Twoje prywatne rzeczy, Twoją przestrzeń.
Przeorganizowanie przestrzeni to jedno, a inna sprawa to umowa między Wami Tobą, Twoją siostrą i mamą. Powinnyście ustalić jeszcze raz jak ta opieka będzie przebiegać i kto w tym czasie jest odpowiedzialny za dziecko.
Pozdrawiam serdecznie
AMB
Zofia Kardasz
Dzień dobry,
może warto szczerze porozmawiać z mamą i siostrą. Powiedzieć jak się Pani czuje w zaistniałej sytuacji. Spróbować ustalić pewne zasady, jasno określić, na co się Pani godzi, a co odbiera Pani jako naruszenie swoich granic.
Pozdrawiam serdecznie
Zofia Kardasz
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
z Pani opisu wynika, że obecna sytuacja jest dla Pani trudna, myślała Pani nad wyprowadzką, ale nie jest to obecnie możliwe. Nie wiem jak wygląda Pani obecność w domu (np. czy pracuje Pani on-line), czy spędza Pani w nim większość dnia, czy zachowanie siostrzeńca jest szczególnie uciążliwe w czasie gdy chce Pani odpocząć. Myślę, że dobrym pomysłem byłaby rozmowa z mamą i siostrą i przedstawienie Pani obrazu tej sytuacji. Pomoc siostrze oczywiście jest ważna, ale z tego co Pani pisze to mama zaoferowała się opiekować wnukiem, więc przewaga tych obowiązków nie powinna spadać na Panią. Być może należy ustalić jakieś reguły np. gdzie dziecko nie powinno wchodzić ze względu np. na swoje bezpieczeństwo. Myślę, że zadbanie o swój komfort i swoje potrzeby (jakby nie było w Pani domu) jest równie ważne jak pomoc osobom bliskim.
Pozdrawiam
Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Z pani listu wynika, że została pani postawiona przed faktem dokonanym i decyzja opieki nad dzieckiem siostry spadła na panią bez pani zgody.
Pani odczucia są jak najbardziej ważne i powinna pani porozmawiać o tym z mamą. Opieka nad małym dzieckiem jest bardzo ciężka i wymaga 100% zaangażowania oraz uwagi. Proszę porozmawiać z mamą i siostrą o tym, jak się pani czuje i wyrazić swoje zdanie co do opieki nad dzieckiem siostry. Bez komunikacji będzie pani odczuwać zmeczenie oraz frustrację, które mogą doprowadzić do konfliktów pomiędzy członkami rodziny.
K Rosenbajger
Psycholog

Zobacz podobne
Moje życie w ciągu 3 miesiącu zmieniło się z uporządkowanego w kompletny bajzel! Zakończony letni związek, poszukiwanie nowego mieszkanka na własną rękę, wplątanie się w situationship poniekąd bez świadomości, który teraz też się skończył. To wszystko na raz sprawiło, że czuję się bezwartościowa, że moje życie to pasmo porażek i że nie osiągnęłam nic, z czego mogłabym być dumna. Myślę o rozpoczęciu terapii, bo to wszystko sprawia, że czuję się w sposób, w jaki nie chce się czuć.
Miałem zadać pytanie, lecz podczas pisania uświadomiłem sobie, że lepiej się poczuje, gdy słowa opiszą i być może otworzą mi oczy, jak głęboko na dnie się obecnie znajduję.
Mam 24 lata nigdy nie miałem dziewczyny. Najpiękniejsze uczucie, jakim jest miłość i coś, co leży w naturze ludzkiej, jest mi zupełnie obce (pisząc ten fragment, poleciały mi natychmiastowo łzy). Ponad to, od 10 lat nie mam choćby jednego znajomego, z którym mógłbym popisać o wypadach na miasto, nawet nie myślę, są to zbyt odległe marzenia. Nie mam również rodziny.
Ojciec zmarł, gdy miałem dwa latka, od tamtego momentu mama kompletnie nie dawała sobie rady pod żadnym aspektem wychowywania dziecka, nigdy nie przekazywała mi żadnych wartości, nigdy niczego mnie nie nauczyła, a nawet nie obdarowała mnie matczyną miłością (uświadomiłem to sobie, dopiero gdy się od niej wyprowadziłem).
Miała partnera, który ją bił, miałem wtedy 6-12 lat nie mogłem nic zrobić, tylko płakać i patrzeć się na to z nadzieją, że przestanie. Przez 6 lat życia z nim, jako dziecko, nie wychodziłem z pokoju do kuchni czy łazienki, gdy pierw nie upewniłem się, że nie będę musiał go mijać w przedpokoju.
W wieku 21 lat chciałem zacząć nowe życie, więc sam wyprowadziłem się do Belgii, mam dobrze płatną i stabilną pracę, lecz przez to, że wychowałem się bez ojca, kompletnie nie radzę sobie z rzeczywistością i realiami, które wiążą się z samodzielnym życiem. Mam lęki przed wyjściem do sklepu, nawet gdy coś pilnie potrzebuję, to często strach daje za wygraną.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że to, co teraz robię, nie ma żadnego sensu i nie zmieni to mojego życia.
Dodam jeszcze tylko, że gdy mój stan jest wyjątkowo krytyczny, uspokaja mnie wtedy myśl o samobójstwie, że wtedy przecież już zupełnie nic nie będzie miało znaczenia.
Znam odpowiedź specjalisty, który podejmie się mojej sprawy -zmień dotychczasowe nawyki, z dnia na dzień stawaj się lepszy o 1%. Bardzo bym chciał, żeby to było takie proste, ale wiem, że już jest na mnie za późno
Witam, Po śmierci kuzyna minęło już 3 miesiące, który popełnił samobójstwo. Mam takie myśli, które przychodzą codziennie. Myśli typu; czy mnie może to spotkać? Jak widzę przedmioty z tym związane, to unikam. Po prostu człowiek obawia się i boi się takiej śmierci. Byłam u psychologa i.pokazał mi techniki jak sobie radzić z nimi. Najważniejsza jest akceptacja, by one minęły. Pytanie, czy istnieje szansa, że te myśli całkowicie miną tak, aby człowiek się nie musiał stresować i zadręczać?
