Left ArrowWstecz

Odczuwam niepokój, gdy nie mogę w pełni dokończyć różnych aktywności.

Witam, potrzebuje pomocy. Jak coś zacznę, to muszę skończyć jak najszybciej, bo odczuwam niepokój. Np. jak zacznę oglądać serial to nie potrafię 1 odcinek dziennie, tylko potrafię oglądać do 4 rano i kolejne dni tak samo aż skończę, bo odczuwam niepokój, dopóki go nie skończę, to samo z innymi aktywnościami, jak np. zrobiłem listę dobrych restauracji około 30, bo kiedyś może do nich pójdę, a skończyło się na tym, że chodziłem przez 2 tygodnie codziennie do 2-3 restauracji w każdej wolnej chwili. Czy to jest choroba? Jaka? Chciałbym więcej poczytać o tym . Przeszkadza mi to w życiu bardzo.
User Forum

Marek

w zeszłym roku
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

opisane objawy mogą wynikać z różnych trudności psychicznych, np. zaburzeń lękowych lub zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Natomiast taką diagnozę może postawić tylko specjalista po dokładnym wywiadzie lub przeprowadzonej diagnostyce. Jeżeli podejrzewam Pan u siebie trudność proszę zgłosić się do psychoterapeuty lub lekarza psychiatry.

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

w zeszłym roku
Izabela Czak-Kunert

Izabela Czak-Kunert

Dzień dobry,

z przekazanego przez Pana opisu ciężko jest postawić konkretną diagnozę. Przyczyn takich zachowań można poszukiwać na wielu płaszczyznach. W takiej sytuacji konieczna jest diagnoza postawiona przez specjalistę po dokładnym, rzetelnym wywiadzie z Pacjentem. 

Jeśli te objawy Pana niepokoją zalecam rozważenie wizyty u lekarza psychiatry, bądź psychoterapeuty. 

Pozdrawiam

w zeszłym roku
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Panie Marku,

aby w pełni Pana zdiagnozować potrzeba jest kilku spotkań z psychologiem/psychoterapeutą/psychiatrą, aby ów specjalista wydał zalecenia. Nawet jeśli ktoś postawi Panu diagnozę na podstawie opisu, który Pan tutaj zamieścił, to czytanie artykułów czy książek nie będzie wystarczające, aby pokonać te trudności. Zachęcam do skontaktowania się z odpowiednim specjalistą. 

w zeszłym roku
Monika Sznajder

Monika Sznajder

Dzień dobry, 

Z opisanymi objawami najlepiej udać się na konsultację z psychologiem diagnostą bądź psychiatrą. Potrzebne będzie przeprowadzenie dokładnego wywiadu; wówczas specjalista będzie mógł przekazać informację dotyczącą diagnozy. 

Monika Sznajder, psycholog

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Dobry wieczór, mam problem natury niecodziennej
Dobry wieczór, mam problem natury niecodziennej dla mnie natomiast mam problemy, jak to mona było się domyślić, ale wyglądają one następująco. Mam problemy z panowaniem nad emocjami, boję się ciągle, że mi albo moim bliskim stanie się krzywda, boję się większych grup, nie daje sobie rady z decyzjami, moja dziewczyna ma mnie przez to coraz bardziej dość. Z jednej strony chciałbym, żeby było po mojemu, a z drugiej czuje, że ktoś musi wybrać za mnie, nie panuję nad emocjami każda błahostka czy to muzyka, czy głupie sytuacje sprawiają, że jestem zły smutny wesoły albo inne tego typu skrajne emocje. Dodam, że nigdy bym się nie zniżył do poziomu rękoczynów, których nigdy nie stosowałem i nie mam zamiaru stosować i nie panuję nad emocjami, tymi skrajnymi wpadam amok w atak paniki i nie idzie mi nic wytłumaczyć i jestem ciągle nieszczęśliwy, co jest ze mną nie tak? Jestem na coś chory? Jestem nienormalny? Proszę o pomoc, nie radzę sobie już sam, a z dnia na dzień jest coraz gorzej... Chce mi się płakać, jak to piszę, a jeszcze chwile temu kłóciłem się z bliskimi i wmawiałem sobie, że nie zasługuje na nic co dobre.
Dzień dobry, mój problem dotyczy braku działania racjonalnych argumentów w obliczu sytuacji, których się boję lub stresuję.
Dzień dobry, mój problem dotyczy braku działania racjonalnych argumentów w obliczu sytuacji, których się boję lub stresuję. Normalnie mój umysł jest w stanie rozwiązywać problemy, z którym borykam się każdego dnia (dotyczą one różnych rzeczy od szkoły po moje zainteresowania), o ile nie powodują u mnie stresu lub strachu, bo jeśli tak jest to "kaplica". Kontemplując o danym takim problemie wywołującym strach lub stres staram się przywoływać argumenty mówiące o tym, że niepotrzebnie się boję, niekiedy to nawet pewne, by pozbyć się tego problemu, niestety bezskutecznie. Najgorsze jak taki problem mi utkwi w umyśle, to nawet najsilniejsze przesłanki przeciw niemu nie są w stanie go usunąć. Ciężko mi się z tym żyje i czuję się bezradny. Serdecznie proszę o pomoc.
Lęk społeczny od dziecka, który utrudnia mi teraz funkcjonowanie w dorosłości.
Co jeszcze mogę zrobić? Od zawsze byłem cichym dzieciakiem trzymającym się na uboczu i nie lubiącym być na świeczniku (i nauczyciele nie widzieli w tym problemu, po prostu uważali że jestem grzeczny, nikt nigdy nie zwrócił uwagi że coś może być nie tak), od kiedy pamiętam mam problem z nawiązywaniem nowych znajomości, bo paraliżuje mnie strach, kiedy mam zainicjować rozmowę, trzymałem i trzymam się nadal tylko z najbliższym wąskim gronem przyjaciół i znajomych, których znam praktycznie od piaskownicy. Jednakże teraz rzadko kiedy mamy czas żeby się spotkać, wiadomo dorosłe życie, praca itd. Przenosi się to też na inne sfery życia niż towarzyskie, kiedy przychodziło do odpowiedzi w szkole oblewałem się zimnym potem i robiło mi się słabo, to samo tyczy się np. rejestracji u lekarza itd. Dlatego też zrezygnowałem z matury, bo tak bardzo bałem się ustnej części i do teraz pluję sobie za to w brodę. (Warto dodać, że mam od dziecka nadwagę, niedoczynność tarczycy nie jest żadnym usprawiedliwieniem, za to problemy skórne, które uniemożliwiały mi ćwiczenie już trochę tak, bo ból często był nie do zniesienia (mimo to próbowałem i grałem np. w klubie w nożną czy w koszykówkę). Na szczęście te skórne schorzenia już pokonałem i jest wszystko w porządku, wziąłem się za siebie i zrzuciłem już blisko 30 kg) W podstawówce jeszcze jakoś dawałem radę, prawdziwe problemy zaczęły się w gimnazjum. Pojawiły się stany lękowe i mocny lęk społeczny. Ze swoją klasą nie miałem problemów, za to byłem dręczony przez osoby z innej klasy i do dzisiaj pozostała mi trauma, opuszczałem bardzo wiele lekcji i siedziałem roztrzęsiony w domu. Technikum uznałem za swego rodzaju nowy start, pierwsza klasa przebiegła raczej bez problemu. Co prawda nadal byłem cichy i wycofany ale dałem radę przechodzić cały rok w miarę spokojnie. W klasie nie nawiązałem żadnych poważniejszych znajomości, z nikim się nie zadawałem poza szkołą. No i przyszła 2 klasa... jakoś na końcu 2 miesiąca roku szkolnego złapałem szkarlatynę i to dosyć mocną przez co 2 miesiące przeleżałem w łózku z prawie 40 stopniową gorączką, okropnym bólem głowy i innymi objawami. Gdy wyzdrowiałem to nie byłem już w stanie wrócić, nikomu z klasy nie dałem znać dlaczego mnie nie ma, bałem się ocenienia i pytań o to dlaczego mnie nie było, paraliżował mnie strach. Szkołę dokończyłem w trybie indywidualnego nauczania i tak jak wcześniej napisałem zrezygnowałem z matury ze strachu, jednak udało mi się zdobyć technika pojazdów samochodowych ale nic mi on aktualnie nie daje. Po szkole była bardzo niewielka poprawa. Udało mi się pójść do pracy, po 3 miesiącach okresu próbnego nie przedłużono mi umowy, wytłumaczono mi to tym że niby była ogólna redukcja etatów i nikogo nowego też nie potrzebują, jednak ja w to nie wierzę i do dzisiaj się obwiniam że po prostu byłem za słaby i mimo że dawałem z siebie wszystko, to było to za mało. Od tego czasu wróciły wszystkie demony z czasów dzieciństwa i szkolnych. Od tego czasu boję się pójść do jakiejkolwiek pracy, zdarzyło mi się nawet odwołać rozmowę o pracę w jej dniu bo tak sparaliżował mnie strach i dostałem drgawek. Aktualnie mam 22 lata, zawodowo stoję w miejscu i czuję presję czasu. Rodzice mnie wspierają zarówno psychicznie jak i czasami finansowo, jednak gdy mam chociaż trochę oszczędności to oddaję im wszystko z naddatkiem bo nie mógłbym spojrzeć w lustro. Stany lękowe, depresyjne i lęki społeczne tylko się pogłębiły, gdy jestem np. w galerii handlowej czuję jakby wszyscy się na mnie patrzyli i obgadywali, od razu się pocę. Boję się też przykładowo wjechać do miasta samochodem w godzinach szczytu bo się stresuję że ktoś będzie na mnie trąbił, zgaśnie mi samochód, na światłach itd. Czuję się niepotrzebny i często się za wszystko obwiniam, często uważam się za ciężar dla wszystkich. Jeśli chodzi o charakter to nigdy nie należałem do wrednych osób, wręcz przeciwnie, zawsze byłem w cholerę empatyczny, bezkonfliktowy i wolę być skrzywdzonym niż skrzywdzić kogoś. Denerwuje mnie gdy ktoś jest bez serca. Jestem w cholerę wrażliwy, płaczę na filmach, grach czy przy książkach jeśli tylko mają chwytającą za serce historię. I... właśnie tych cech charakteru też się wstydzę (chociaż nie wiem czy to dobre określenie) bo boję się że ktoś mnie zwyzywa od słabiaków czy mięczaków. Sam też się boję że będąc właśnie takim typem osoby nie osiągnę sukcesu bo żeby teraz coś osiągnąć, trzeba mieć w sobie trochę z bycia zimnym człowiekiem a empatia i wrażliwość właśnie nie są dzisiaj normą. Gdy nie ma czasu na spotkanie z przyjaciółmi czuję się w strasznie samotny a nie umiem nawiązać żadnej nowej znajomości, nawet w internecie, boję się do kogokolwiek odezwać czy napisać. Z wejściem w związek jest dokładnie ta sama sytuacja. Od 2 miesięcy chodzę na terapię, ufam swojej terapeutce i czuję wsparcie i leciutką poprawę jednak jeszcze trochę czasu musi minąć zanim się przed nią w pełni otworzę. Jednak jestem zadowolony, że się na to zdecydowałem.
Czy terapia EMDR jest równie dobra co poznawczo-behawioralna w zaburzeniach lękowych?
Dzień dobry, czy terapia EMDR jest równie dobra co poznawczo-behawioralna w zaburzeniach lękowych? Czy daje podobne szanse na poprawę?
Nie potrafię wyrażać emocji, gubię się w tym co czuję i czy moje uczucia są prawdziwe. Stan od 3 lat.
Relacja z moimi emocjami. Nie umiem wyrażać emocji. Są jak nieznana choroba. Nie mają nazwy. Zazwyczaj nie czuję nic, czasem psychosomatyka się odezwie (bóle głowy, duszności, bóle lub ucisk serca, mdłości, zmęczenie, itd ), zdarza się, że jednak się ukazują, ale ja tego tak bezpośrednio nie czuję (wyrażam mimiką twarzy, lub tonem głosu). Jednak raz na jakiś czas czuję, jak mi się wszystko napina, przechodzi przeze mnie impuls, albo rozwija się stopniowo, ale szybko i próbuje się wydostać, ale nie ma jak, jedynie przez moje ciało trochę przesiąka. Wtedy jestem po prostu niemiła i chce mi się płakać, nie raz nie mogłam się słowem odezwać, bo czułam jak mnie oplata wokół szyi. Jest to męczące, bardzo. Nie pamiętam jak było kiedyś, jednak mam tak od co najmniej 3 lat. Obrazowy opis tego jak się czuję na codzień: Wyobraź sobie, że jesteś na polu trawy która ma ok.metr wysokości, przez jej wysokość i gęstość nie jesteś w stanie zobaczyć swoich nóg i gruntu, na którym stoisz. Dookoła jest gęsta mgła, nic przez nie nie widać, powietrze jest ciężkie, wręcz przygniatające. Czasem coś słyszysz, a przynajmniej tak Ci się wydaję, jednak nie wiesz skąd dobiega ten dźwięk ponieważ słychać go z każdej strony. Echo. Co jakiś czas masz wrażenie, że poza Tobą jest ktoś jeszcze, widzisz ciemną postać, stoi obok, lub tylko przebiegnie (królik? pies? człowiek? może to nie jest zwierzę, a może tego nie ma? urojenia?), nie wiesz co to, gdzie dokładnie jest, co powoduję, że odczuwasz lęk i niepokój, a może to po prostu przeczucie? uciska Cię w klatce piersiowej, dusisz się. Nie raz gdzieś w oddali pojawiło się pulsujące światełko (nadzieja? odpowiedź?), jednak tak jak szybko się pojawiło tak szybko też znikało. Miejsce w jakim się znalazłeś powoduję, że tracisz zmysły, więc idziesz. Idziesz tak długo, a tu nic. Jakbyś szedł w miejscu lub szedł w kółko, nic się nie zmienia, trawa tak samo wysoka, a mgła gęsta, jedynie grunt wydaję się czasem inny, ale może to złudzenie. Jesteś już zmęczony, tracisz nadzieję na wydostanie się stamtąd, nawet nie pamiętasz jak się tu znalazłeś. Wołasz o pomoc, ale nikt Cię nie słyszy, czujesz się samotny, bo nawet lęk i przygnębienie, które Ci towarzyszy od tak dawna jest Ci obce. Nie rozumiesz czemu wybierając różne kierunki dalej stoisz w miejscu. Chciałam jak najlepiej to wszystko opisać. Przekłada się to na moje codzienne życie, wszystko co robię. Nie wiem, czy to ważne, ale mam 16 lat. Nie potrafię się z tego wyrwać, nawet nie wiem czego potrzebuje i oczekuję pisząc tu, chyba zrozumienia. Tyle mi wystarczy. I może potrzebuje wiedzieć, że to ma jakiś sens? Nie mam pojęcia, po prostu jak mówię na głos o tym co czuję lub wydaję mi się, że czuję, to od razu zaczynam żałować. Nie umiem dać sobie przestrzeni na wyrażanie emocji, boje się, że ktoś pomyśli o mnie jak o atencjuszce, może przez to jak na mnie patrzą lub to, że ich odpowiedzi są typo zbywające, jakbym się nie liczyła. Ja naprawdę nie udaję, po prostu się zgubiłam.
Poczucie spadania, braku równowagi po lekach. Do kogo się udać?
Czy jest to możliwe, że od leku mam uczucie w głowie podobne do tego spadania przed snem co ma wiele ludzi. Ale normalnie jak stoję czy siedzę. Lecz nie podwyższa mi się puls ani ciśnienie wtedy ? Niby jestem zdrowa, a to uczucie po parę razy dziennie. I boję się nawet na dwór wyjść.
Boję się, że nie poradzę sobie na psychoterapii przez zaburzenia funkcji poznawczych.
Boję się, że przez pustkę w głowie w sytuacjach społecznych i zaburzenia funkcji poznawczych, mogę sobie nie dać rady w psychoterapii. Czy moje obawy są uzasadnione?
Panika przed snem - czy powinnam udać się na wizytę?
Mam 26 lat i mam co jakiś czas powracający problem uczucia paniki przed snem, nasłuchuje dziwnych odgłosów w domu, że zobaczę coś czego nie powinnam( zjawy, coś strasznego), czy to może mieć podłożę z dzieciństwa jak pamiętam byliśmy mali z kuzynem to babcia nas straszyła jak będziecie niegrzeczni to przyjdą po was diabły. Czy powinnam udać się z tym prblemem na wizytę
Czy podczas stosowania przez ponad miesiąc leku antydepresyjnego mogą się zdarzyć sytuacje, że odczuwam lek i niepokoj z który nie można funkcjonować .co zrobić w takiej sytuacji?
Czy terapia przez internet będzie wystarczająca i czy jest na takim samym poziomie co tradycyjna?
Leczyłam się kiedyś na depresję. Od kilku miesięcy przechodzę bardzo ciężki okres i czuje już, że mam poważne objawy jej nawrotu. Chcę iść do psychologa na terapię, bo wiem, że dłużej już sama z sobą nie wytrzymam. Moje pytanie jest takie czy terapia przez internet będzie wystarczająca i czy jest na takim samym poziomie co tradycyjna, czy lepiej poszukać psychologa na miejscu. Nie potrafię nawet sama wyjść z domu bez stresu, dlatego zastanawiam się nad taka terapią on-line.
Jak opanować drżenie przy zaburzeniach lękowych?
Jak opanować drżenie przy zaburzeniach lękowych ?
Pogorszone samopoczucie po pierwszej wizycie u psychologa i lęk przed kolejną. Czy to normalne?
Byłam na pierwszej wizycie u psychologa.Po wizycie mój stan psychiczny bardzo się pogorszył.Moje myśli nie dają mi spokoju,że jestem beznadziejna ,do niczego się nie nadaję...Najchętniej cały dzień spędziłabym w łóżku, nic nie robiąc....Nic mnie nie cieszy i co chwilę chce mi sie płakać. Myślę o rezygnacji z następnej wizyty, mimo iż wiem, że potrzebuje pomocy (stresuje się bardzo wizytą, boję się).Czy takie samopoczucie jest "normalne "?Co zrobić by poczuć się lepiej ?
Czemu nie potrafię być sobą przy innych ludziach?
Czemu nie potrafię być sobą przy innych ludziach?
Czy OCD może się zmniejszyć po porodzie? Wpływ hormonów na nasilenie objawów w ciąży
Witam, mam pytanie. Cierpię na OCD od 5 lat, teraz jestem w ciąży i choroba się tylko nasiliła u mnie przez hormony.. czy po porodzie gdy hormony się unormują jest szansa na jakiś cud, że choroba ustanie lub zmiejszy się z znacznym stopniu ?
Dzień dobry, jestem osobą dla której 10 lat temu stwierdzono nerwice lękową po ataku paniki znalazłam się na SOR. Przez okres 5 miesięcy przyjmowałam leki. Wszystko się uspokoiło. Od jakiegoś czasu mam znowu różne objawy zawroty głowy, poty, przyspieszony puls obawiam się że to zaczęło wracać. Zauważyłam, że objawy się nasilają kiedy zadzieje się coś co dotknie mnie bardzo emocjonalnie. A ostatnio takie wydarzenia miały miejsce. Mam czas i taki niepokój w sobie ze coś się zadzieje że jestem chora. Dodatkowo objawy jakie doszły to problemy z układem pokarmowym ból brzucha ciągle przelewanie w brzuchu brak apetytu, zaburzenia że snem przez ciągle analizy jakie się dzieją w mojej głowie. Nie chciałabym wracać do leków ale chciałabym uzyskać wskazówki jak mogę sama walczyć że swoimi słabościami i objawami, które są bardzo męczące.
Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie.
Witam. Kilka lat byłam bezrobotna. Opiekowałam się dzieckiem, przez to nie mogłam podjąć żadnej pracy. Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie. Jestem zdenerwowana, jak mam do niej iść, to dostaje tzw "bomby"czyli jestem niespokojna. Codziennie rano mam to samo. Nie chcę by moje nerwy ani nic odbiły się na rodzinie. Dodam, że sama wychowuje dziecko. Proszę o jakąś podpowiedź czy mogę iść na zwolnienie czy jak sobie z tym poradzić.
Nie jestem w stanie jeść w towarzystwie, czuję wtedy objawy fizyczne, pomocy!
Witam, Mam problem z jedzeniem i piciem na imprezach czy spotkaniach ze znajomymi czy dalsza rodzina. Stresują mnie takie sytuacje mimo że otaczają mnie ludzie których znam np. z pracy i chciałbym zjeść bo przychodzę głodna nastawiona na to że zjem, ale nie jestem w stanie nic przegryźć. Jeżeli już coś spróbuję to czuję się słabo jakbym miała zwymiotować. Czy da się coś z tym zrobić? Chciałabym spędzać ten czas i normalnie moc zjeść czy się napić w towarzystwie.
Przewlekły stres, depresja a bóle brzucha i wzmożony apetyt - jak sobie z tym radzić, do kogo się udać, czy to od kortyzolu?
Jestem 21-letnią dziewczyną. Zawsze wszystko przeżywałam "podwójnie", w szczególności te gorsze sytuacje. Czas liceum wszystko dodatkowo nasilił. Miałam myśli samobójcze, nie chciałam chodzić do szkoły, a gdy z niej wracałam to zalewałam się łzami. Dodatkowo w 2018r. dowiedziałam się o chorobie taty (epilepsja). Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Tata dostał ataku, gdy byłam z nim sama w domu (mama pracuje na zmiany 24-godzinne). Byłam w takim stresie, że cała się trzęsłam.. I od tamtej pory zaczęły się moje problemy zdrowotne z bólem brzucha. Po wielu wizytach u lekarzy i po wielu badaniach, stwierdzono, że wszystko jest w porządku. A ból nie ustępował. Zaczęłam szukać pomocy w internecie, na różnych forach i dowiedziałam się, ze takie dolegliwości mogą być spowodowane przewlekłym stresem. Postanowiłam więc udać się do psychologa. Tam po przeprowadzeniu testów dowiedziałam się, że mam depresję i wysoki poziom lęku. Polecono mi, żeby udać się do psychiatry po leki - tak też zrobiłam. Biorę je cały czas, ale na terapię nie chodzę (pewna sytuacja zraziła mnie do Pani psycholog). Mam też problem z jedzeniem.. Są momenty (szczególnie w dni, gdy jestem w domu sama z tatą), że mogłabym jeść non stop. Od początku roku miałam też oprócz sytuacji z tatą, więcej sytuacji stresowych. Przez to ciągle coś podjadam i przytyłam prawie 8kg.. Moje pytania: 1. Czy przewlekły stres może powodować wzmożony apetyt? 2. Czy stres może powodować podwyższenie kortyzolu? 3. Czy jeśli bym zbadała poziom kortyzol i okazałby się on podwyższony, to co robić? Do kogo się udać?
Czuję, że muszę coś zrobić, coś zdziałać, że jestem w stanie dokonać czegoś na skalę światową.
Czuję, że muszę coś zrobić, coś zdziałać, że jestem w stanie dokonać czegoś na skalę światową. Nie chce wyrządzić niczego złego, chciałabym w czasie tego życia przyczynić się do czegoś dobrego, zmienić świat chociaż trochę na lepsze. Ale przez to, że prawdopodobieństwo takiego zdziałania cudów jest prawie niemożliwe, to odbiera mi to zupełnie chęci do życia. Cała się spinam i drgają mi mięśnie w czasie takich rozmyślań. Wciąż szukam rozwiązania, bo musi być. A zarazem szukam też czegoś, czym mogę zająć się w życiu, bo niczym szczególnym się nie zajmuję i nie wiem, czy w czymś jestem najlepsza czy nie. Ale mam mnóstwo scenariuszy w głowie i czuję czasami, że mogłabym wszystko, że mam nieograniczony potencjał i siłę. Co ja mam zrobić?
Zmagam się z OCD i silnie zmiennym nastrojem. Myślę, że to ChAD. Trwa to już bardzo długo.
Witam! Mam 21 lat i już od 16 roku życia mam stwierdzoną nerwice lękową, ale do sedna. Zaczęło się około czerwiec, lipiec 2022 roku. Pamiętam, że w tamtym okresie czułam się cudownie, miałam w sobie takiego 'powera', zawsze myślałam, że to dlatego, że wyszłam z toksycznego związku i odżywam na nowo. Nie były to dziwne zachowania, czułam większą pewność siebie itd i wszystko było w porządku. Zaś przyszedł wrzesień i była MASAKRA. Potrafiłam leżeć cały dzień w łóżku i płakać, nie brać kąpieli przez nawet dwa tygodnie i chodzić w tych samych ubraniach. Nie interesowało mnie nic. Byłam ja i swoja udręka i wtedy nie widziałam nic w tym złego... Trwało to dosyć długo, ale w październiku zaczęłam dochodzić do siebie, ale odeszło jedno i przyszło drugie. Zaczęłam mieć natrętne myśli i zachowania, robienie czegoś po parę razy, aby było dobrze w mojej głowie. Typowe zachowania zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. I wtedy też nie wiedziałam co mi dolega i postanowiłam udać się do psychologa. Niestety był to straszny niewypał, Pani chyba myślała, że robię sobie z niej żarty i na koniec wizyty powiedziała coś w stylu ' mam nadzieję, że na następnej wizycie już nie będzie Pani tak robić'. Dokładnie też nie pamiętam, gdyż jak wspomniałam wcześniej, nie był to najlepszy okres. Oczywiście już nigdy nie zjawiłam się w gabinecie tej Pani. I jakoś tak żyłam przez następnie miesiące i się do tego w jakiś sposób przyzwyczaiłam. Z października stał się czerwiec (przez te miesiące nadal dokuczały mi te kompulsje) i zmarła moja babcia. Już od tygodnia wcześniej miałam znowu nawrót tego, co było we wrześniu, takie stany depresyjne. Miesiąc po śmierci babci czułam się jakby nic się nie stało. Wiem, że brzmi to strasznie, ale wtedy nie miałam o tym pojęcia. Byłam pewna, że to już za mną. Wydawałam wtedy dużo pieniędzy, chodziłam na imprezy, koncerty, wyjazdy. Wydawało się to świetne. Nie miałam żadnych zachowań, które były ryzykowne i niebezpieczne, po prostu czułam się zdrowa i szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, jakbym cudownie ozdrowiała. I to również sobie trwało przez jakiś czas i znowu bum. Niechęć do życia, płacz, mogę wymieniać, a wymieniać... Powtórka z rozrywki. Po tym złym okresie, tak to nazywam, był okres normalny, czyli żyje nadal z OCD, ale jest stabilnie. Wreszcie zdecydowałam się na psychologa. Drugie podejście. Stało się to w styczniu już tego roku ( opisane wydarzenia dzieją się od czerwiec, lipiec 2022 do teraz, czyli kwiecień 2024). Pierwsza wizyta u psychologa i zdiagnozowano i OCD i nerwica lękowa, z którą już żyje bardzo długo. Również było coś mówione o ChAD, ale raczej to nie miało być to. I zgłosiłam się tam właśnie dlatego, że miałam taki inny dziwny stan, czyli bałam się pójść spać bo wydawało mi się, że dom się spali i potrafiłam nie spać całe noce, żeby czuwać. Wydawało mi się, że widzę jakieś zjawy, duchy i odgłosy, ale nie w głowie tylko np. w pokoju. Teraz sama nie wiem czy moja głowa robiła to specjalnie czy nie.. Bałam się jeździć samochodem, że kogoś potrące i zrobię mu krzywdę oraz miałam dziwne napady złości, nie często, ale coś było. Raz chciałam iść z nożem poprzecinać opony, byle tylko nie jeżdzić samochodem i działo się to w ataku paniki. Nie do końca to pamiętałam i mama mi to pózniej opowiadała.. I zaraz niedługo po tym okresie, jakoś w lutym znowu czułam się dziwnie. Potrafiłam śmiać się z rzeczy, które dla których nawet nie były śmieszne, nie skończyłam mówić jednego i zaczęłam mówić już coś innego, śpiewałam dużo i miałam energie, ale były to krótkie stany około paru minut i trwało około tydzień i gdy skończyłam np się z czegoś śmiać to czułam, że coś jest nie tak, że normalnie się tak nie zachowuje. W tym czasie była myśl o hospitalizacji mnie, do czego nie doszło. Teraz mamy kwiecień, dzisiaj byłam na pierwszej wizycie u psychiatry, która jak mi się zdaje też myśli czy nie jest to choroba afektywna dwubiegunowa, że któryś z tych zdarzeń była to hipomania Zostały przepisane mi leki. Parogen i stabilizator lamotrix. Teraz muszę obserwować, jak się będę czuć i zachowywać. Pewnie nie wszystko opisałam i może wydawać się to straszne o czym zdaje sobie sprawę. Niestety moja głowa nie daje sobie powiedzieć, że naprawdę mogę być chora na ChAD. Cały dzień myślę i jest to dla mnie trudne i jest mi również przykro bo wiem, że nie jestem już tą samą osobą co dwa lata temu. Czuję się strasznie. Nie mam też dużego wsparcia ani nikogo komu mogłabym się wygadać... Boję się jak myślę, że któryś z tych stanów może nawrócić. Nie mam też dużej wiedzy o tej chorobie co również daje mi kolejny powód do stresu. Jeżeli ktoś dotrwał do końca, proszę o rade, cokolwiek. Wiem tez, że nie każdy jest tutaj lekarzem, ale może ma wiedze i wypowie się coś na ten przypadek. Życzę dużo siły każdemu, z czymkolwiek się zmaga!!!!