Relacja z terapeutą jest ważna, a jak jest z psychiatrą?
Petysana

Joanna Łucka
Dzień dobry,
według doświadczeń moich pacjentów faktycznie kontakty z psychiatrami bywają mniej satysfakcjonujące - częściej spotykają się z surowością, brakiem wrażliwości czy dużym skupieniem na objawach bez dawania zrozumienia i empatii. Natomiast nie są to cechy wszystkich lekarzy psychiatrów.
Jeśli czuje Pani, że kontakty te są dla Pani przykre lub zabierają Pani swobodę w dzieleniu się przeżyciami, odczuciami czy refleksjami na temat leczenia, to warto poszukać lekarza, który będzie spełniał więcej Pani potrzeb komunikacyjnych. Jeśli jednak nie jest to coś, co w Pani ocenie wpływa na sposób i jakość leczenia, to zostanie pod opieką jednej specjalistki ma też wiele plusów. Obserwuje ona Panią od początku, ma punkty odniesienia od momentu zgłoszenia, ma dłuższy czas na obserwowanie procesu leczenia i wdrażanych przez siebie metod farmakoterapii.
Zatem podejmując decyzję o zmianie lekarza/pozostaniu polecam skupić się na zagadnieniu wpływu kontaktu z psychiatrką na całościowy proces leczenia.
Życzę Pani wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
To zależy co Pani rozumie przez "nadawać na tej samej fali". Jeśli to nie nadawanie miałoby się wiązać z tym, że obawia się Pani zgłaszać jakieś swoje objawy czy zadawać ważne dla Pani pytania- to nie będzie pomocne w leczeniu. Ważne jest jak to na Panią wpływa. Jeśli po prostu bezpieczniej czuje się Pani z psychoterapeutą to tak może być- wyobrażam sobie, że spotykacie się częściej, możliwe, że na dłużej, więc ta relacja będzie głębsza.
Pozdrawiam
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog psychoterapeuta poznawczo- behawioralny

Aleksandra Sławińska-Martowicz
Dzień dobry,
Jeśli ma Pani poczucie, że Psychiatrka rozumie Pani sytuację, to wystarczy aby poprawnie przeprowadziła Panią przez proces zdrowienia o ile nie prowadzi jednocześnie spotkań psychoterapeutycznych. Wsparcie psychologiczne czy psychoterapeutyczne jest innym rodzajem relacji, gdzie rzeczywiście “nadawanie na tej samej fali” jest niezbędne :)
Pozdrawiam

Dorota Figarska
Dzień dobry,
W relacji z psychiatrą nie ma wymogu budowania relacji terapeutycznej, tak jak to jest w terapii. Ważne jednak, aby lekarz mógł dobrać odpowiednie leczenie, co może być trudne, jeśli czujemy, że nas nie rozumie. Przede wszystkim skupiłabym się więc na skuteczności leczenia i tego, czy dobrze rozpoznaje Pani problemy.
Pozdrawiam, psycholog Dorota Figarska

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
nie ma wymogu budowania relacji pomiędzy pacjentem a lekarzem psychiatrą. Ten kontakt jest nieco inny niż ten pomiędzy psychoterapeutą a pacjentem. Natomiast warto, aby ta relacja była w miarę dobra, chociażby ze względu na odpowiednie zrozumienie zgłaszanych trudności oraz ewentualne dobranie farmakoterapii.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Kinga Okoń
Dzień dobry,
Pytanie, czy przez “dogadywanie się” rozumie Pani to, że z psychiatrą nie ma tak bliskiej relacji terapeutycznej, czy to, że nie czuje się Pani rozumiana i leczenie nie przynosi skutków. Faktycznie relacja terapeutyczna nie jest wymagana w gabinecie psychiatry, ponieważ jest to sytuacja bardziej zbliżona do zwyczajnej wizyty lekarskiej, niż psychoterapii. Natomiast ważne jest to, by czuła się Pani wysłuchana przez lekarza i miała zaufanie do stosowanych przez niego metod.
Pozdrawiam,
Kinga Okoń

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Zapisałem dzieci do psychologa zgodnie z zaleceniami WWR z placówki psychologiczno-pedagogicznej. Dzieci były na jednej wizycie i psycholog poprosił jeszcze o spotkanie ze mną i żoną, aby ogólnie porozmawiać o dzieciach i dowiedzieć się więcej. Po wspólnym spotkaniu moja żona zadzwoniła telefonicznie i powiedziała, że jesteśmy w trakcie rozwodu i bardzo się nie dogadujemy. Ja nie wiedziałem, że w czasie spotkania mamy o tym powiedzieć, bo nie mówię na prawo i lewo o tym stanie rzeczy. Myślałem, że psycholog, jeśli to istotne, sama zapyta o takie rzeczy. Na tej podstawie psycholog wystawiła zaświadczenie mojej żonie, że ona przejmuje się dziećmi, a ja niestety nie przejawiam inicjatywy rodzicielskiej i nie zajmuję się dziećmi. Nadmienię, że jestem wiodącym rodzicem, ponieważ żony wiecznie w domu nie było i nie ma, ponieważ prowadzi bujne życie prywatne, imprezowo, a ja sam od lat wychowuję dzieci. Żona jest w domu gościem.
I teraz moje pytanie: Czy psycholog może o mnie wystawić opinie, chociaż w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiała i chociaż nie jestem przedmiotem badania? Natomiast odbyła rozmowę prywatną z moją żona, a ze mną już nie... W zaświadczeniu napisała, że "bazując na rozmowie matki z dziećmi stwierdzam, że ojciec nie przejawia inicjatywy rodzicielskiej" Jak można stwierdzić coś takiego o trzeciej osobie bazując na rozmowie matki z dziećmi? Przecież to jest kpina. Potem napisałem obszerną wiadomość opisując mój punkt widzenia i dołączając dowody na to, iż biła dzieci (miała niebieską kartę) oraz że kłamie w czasie spotkań... Poprosiłem o wystawienie zaświadczenia dla mnie iż opłacam zajęcia ja oraz przywożę dzieci na nie. Uzyskałem odmowę wydania zaświadczenia.... Czy tylko mnie się coś wydaje, że coś tutaj jest nie tak ? Czy można coś takiego zgłosić? Jak tak to gdzie? Czy dlatego, że jestem mężczyzną to można stosować wobec mnie podwójne standardy? Dla mnie to jest po prostu kpina....
Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej mój partner. Zdiagnozowano u niego zaburzenia somatyczne 2 lata temu, stosował farmakoterapię oraz uczęszczał na spotkania z psychiatrą, po roku zakończono leczenie. Od paru miesięcy ma nawroty. Moje pytanie brzmi - czy musi załatwić sobie skierowanie od lekarza rodzinnego, by móc zapisać się do psychiatry i psychologa na NFZ? Czy skierowanie nie jest wymagane?
Dzień dobry, mam taką zagwozdkę co do szczerości mojej psychoterapeutki.
Zacznę po kolei jak to w moim odczuciu zaczęło się "psuć".
1. Na ostatniej wizycie (jak do tej pory) poinformowałem psychoterapeutę, że znalazłem nową pracę i będzie problem, abym uczestniczył w sesjach tak jak do tej pory (co tydzień w piątek) ponieważ mam pracę dwuzmianową, Pani powiedziała, że będzie musiała coś wymyślić z grafikiem... no i tu nie ma nic dziwnego.
2. Tak jak wcześniej wspomniałem miałem wizyty co piątek, więc przyjechałem na kolejną pomimo tego, że w kalendarzu nie była zaznaczona (portal znany lekarz) ale też nie było nic mowy że Pani chcę zerwać kontrakt, albo sesję dobiegły końca (w każdym bądź razie, że nie mam w tym dniu być) czekając na swoją kolej wchodzi pacjent i zdziwiony zareagowałem " może mu się godziny pomyliły". Kończąc sesję Pani ze zdziwieniem stwierdziła, że nie powinno mnie dzisiaj być. I się ostatecznie ona nie odbyła.
3. Do wyżej wspomnianej sytuacji wystąpiło jeszcze jedna dziwna sytuacja na sesji opisanej w punkcie 1 spytałem się czy możemy przejść na "Ty" bo mi się to dziwnie słyszy (jestem stosunkowo młody) Pani stwierdziła że woli z pacjentami na Pan/Pani nie miałem z tym problemu uszanowałem to. No i wychodząc z gabinetu Pani mówi do mnie na "Ty" gdzie ponoć woli być z klientami na Pan/Pani.
4. Wyszedłem trochę wkurzony, ale nie chciałem robić szopki w środku więc napisałem sms-a, że uszanowałem to iż nie przechodzimy na Ty a z drugiej strony słyszę po imieniu nie był on w ogóle obraźliwy wyraziłem tylko swój żal.
5. Po tym sms-ie na drugi dzień Pani oddzwoniła do mnie i zaczęła przepraszać "nie powinno się tak wydarzyć, popełniła błąd itp." ja mówiący że mi to nie przeszkadza stwierdziłem tylko że idziemy albo w jedną albo w drugą. Następnie mówiła, że nie ma pojęcia dlaczego to się nie zaznaczyło w kalendarzu i powtórzyła że będzie musiała porozmawiać z pacjentami aby doprowadzić to jakoś do ładu mówiąc ok i rozumiejąc to skończyliśmy rozmowę w pokojowych stosunkach.
6. Po tygodniu odezwałem się czy już Pani coś ustaliła powiedziała mi, że nie jutro będzie dopinać grafik co się ostatecznie nie wydarzyło. Znowu po tygodniu napisałem z tym samym pytaniem na co dostałem odpowiedź że się rozchorowała i nie miała jak porozmawiać z pacjentami... no cóż każdy choruje nie wydawało mi się tu jeszcze nic dziwnego, lecz w tym tygodniu (wtorek) po raz kolejny napisałem że "wiem, że ma pacjentów, nie chcę przeszkadzać i czy mogłaby zadzwonić w wolnej chwili" na co dostałem odpowiedź "nadal choruje i postara się zadzwonić w dniu jutrzejszym" napisałem "rozumiem, zdrowia życzę, do usłyszenia" lecz żadnego telefonu nie było nawet dzisiaj. Nie wiem co robić w tej sytuacji najchętniej bym sam zadzwonił, ale nie chcę, żeby to wyglądało na jakaś "stopę koleżeńską" i "łamać" w moim odczuciu całego tego kontraktu terapeutycznego. Pozdrawiam.