Choruję na depresję, zobaczyłem jak zdradliwa jest ta choroba. Czy brak wypełnienia jakiejś decyzji jest spowodowane chorobą czy charakterem osoby?
klgh

Marta Łuszczykiewicz
Dzień dobry,
trudno jednoznacznie odpowiedzieć na Pana pytanie nie znając Pan historii życia, bez szczegółowego wywiadu.
Zaburzenia nastroju nieleczone i bez wsparcia w procesie terapii mogą się pogłębiać i prowadzić do coraz gorszego stanu psychicznego łącznie z myślami samobójczymi. Pan od prawie 2 miesięcy zażywa leki i sam przyznaje, że widzi poprawę. Jeżeli nie jest Pan w procesie terapii ,a jest możliwe, aby ją podjąć, to zalecałabym kontakt z psychologiem lub terapeutą. Dobrze by było jakby zaczął Pan stopniowo wprowadzać małe zmiany w sposobie funkcjonowania, a później myślenia. Na początku zaleca się zazwyczaj drobne kroki mające na celu zaktywizowanie dnia.
Zaburzenia afektywne (depresja) wpływają na funkcje poznawcze i emocjonalne. Możliwe, że nieumiejętność podejmowania decyzji, o której Pan pisze wynika z depresji, i to jest również możliwe do zmiany w procesie terapeutycznym. Aby skutecznie zacząć radzić sobie z depresją lub wahaniami nastroju pomocy będzie wgląd w siebie i praca nad przekonaniami dotyczącymi rzeczywistości i Pana życia.
Pozdrawiam
Marta Łuszczykiewicz

M S
Depresja to ciężka choroba przejawiająca się na wielu płaszczyznach. Jednym z jej objawów jest brak konsekwencji w podjętych działaniach, sabotowanie samego siebie.
Bardzo dobrze, że zaczął Pan brać leki. Siedem tygodni to dość krótki okres, jednak jak Pan wspomina, zaczynają działać. Czasami trzeba nawet trzech miesięcy, żeby dostrzec efekty działania leku. Często też dobór leku polega na ich testowaniu i obserwowaniu działania.
Myśle, że na chwile obecną proszę sobie jeszcze dać czas na pełne działanie leku.
Jeśli lek będzie dobrze dobrany, powinien Pan odzyskać motywacje, a także determinację do realizacji podjętych wcześniej decyzji.
Proszę również pamiętać, że depresja może być objawem i warto udać się do psychologa/psychoterapeuty, aby ustalić i ewentualnie usunąć przyczynę depresji.

Piotr Wiśniewski
Dzień dobry, cieszę się, że leki zaczęły przynosić poprawę. Większość leków antydepresyjnych zaczyna działać po kilku tygodniach. Trwająca depresja może nasilać inne trudności, najczęściej współwystępuje z zaburzeniami lękowymi. Im dłużej osoba w depresji pozostaje w poczuciu beznadziei, tym bardziej zaczyna wierzyć, że taki stan będzie trwał już zawsze.
Wiem z doświadczenia, że w wielu przypadkach dzięki działaniu leków moi pacjenci zyskali gotowość do podjęcia psychoterapii. Kiedy zyskali siły, by wstać z łóżka, wyjść z domu - postanowili zmierzyć się z depresją. Leki mogą podnieść nastrój, dać wiecej sił - to niezmiernie ważne - ale nie zmienią naszego myślenia, nie pomogą w zrozumieniu przyczyn naszego stanu. Tego można dokonać dzięki psychoterapii, którą serdecznie Panu polecam.
Życzę dużo sił i pozdrawiam

Filip Waroczyk
Dzień dobry. Przede wszystkim dobrze, że zauważa Pan poprawę (chociażby w jakimś stopniu) dzięki podjętemu przez Pana leczeniu. Warto zaznaczyć, że w przypadku leczenia wielu różnych zaburzeń (w tym również afektywnych/nastroju) największą skuteczność wykazuje połączenie farmakoterapii z psychoterapią. Same przyjmowanie leków (nawet dobrze dopasowanych) niestety zazwyczaj nie jest wystarczające. Rzadko kiedy depresja wiąże się tylko i wyłącznie z kwestiami biologicznymi mózgu (a na to tylko oddziałują leki). W związku z tym gorąco zalecałbym rozważenie podjęcia również psychoterapii, która pozwoli poprzyglądać się kwestiom, które być może spowodowały (i nadal powodują) występowanie trudności w funkcjonowaniu. Zgadzam się w 100%, że depresja, to bardzo podstępna i zdradliwa choroba, którą latami łatwo bagatelizować, nie zauważając jej niszczącego wpływu.
Odpowiadając na Pańskie pytania:
Z zaburzeniami (różnymi, w tym nastroju) nierzadko bywa tak, że łączą się ze sobą i mogą prowadzić też do innych.
W przypadku osób zmagających się z depresją, najczęściej znacznemu pogorszeniu ulegają zdolności motywacyjne i konsekwentne wypełnianie podejmowanych decyzji. Jest tak bez wątpienia. Czy może mieć to też coś wspólnego z cechami charakteru danej osoby? Niewykluczone. Jednak zdecydowanie należy "docenić" wpływ samej choroby na funkcjonowanie.
W żadnym wypadku nie polecam (kuszącego czasem) samodiagnozowania i szukania u siebie "kolejnych zaburzeń", a raczej skupienie się na konkretnych, doświadczanych trudnościach i pracę nad nimi z odpowiednim specjalistą.
Pozdrawiam.

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
bardzo dobrze, że zdecydował się Pan na podjęcie leczenia. W przypadku depresji, poza samą farmakologią, warto podjąć również psychoterapię. Takie połączenie da lepsze rezultaty. Odpowiadając na Pana pytanie - zdarza się, że zaburzenia nastroju powodują powstanie innych trudności, np. lęków, czy zaburzeń somatycznych. Natomiast nie jest to reguła (mogą się pojawiać ale nie muszą). Odpowiadając na drugie pytanie - nieumiejętność wypełnienia decyzji, której się podjęło może wynikać zarówno z choroby jak i charakteru konkretnej osoby.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Paweł Cisowski
Dzień dobry,
w leczeniu każdej choroby niezwykle ważna jest motywacja i chęć do zmiany swojego stanu. Z tego co Pan pisze, udało się podjąć pierwsze kroki i zdecydował się Pan na wsparcie farmakologiczne. Należy pamiętać, iż leki przeciwdepresyjne mają opóźnione działanie terapeutyczne i zaczynają przynosić efekty terapeutyczne w przeciągu 2-6 tygodni od rozpoczęcia kuracji. W momencie, gdy po 6-8 tygodniach zwiększonej dawki leku nie osiąga się efektu terapeutycznego kurację uważa się za nieskuteczną i warto wtedy skonsultować z lekarzem psychiatrą zmianę leku. Niezwykle istotne jest też to, by nie odstawiać leków w momencie ustąpienia objawów. Każde odstawienie leków należy ściśle konsultować z lekarzem psychiatrą. Warto podkreślić, że według statystyk więcej niż połowa pacjentów (ok. 64%) wychodzi z depresji w ciągu 6 miesięcy, choć jest to oczywiście uzależnione od stopnia natężenia objawów. Ok. ¾ osób z rozpoznaną depresją ma również inne problemy psychiczne, m.in. stany lękowe lub problemy z uzależnieniami.
Oprócz wsparcia farmakologicznego niezwykle ważne jest też podjęcie psychoterapii. Badania pokazują, iż przy umiarkowanej i ciężkiej depresji leczonej jedynie lekami ryzyko nawrotów choroby w ciągu 12 miesięcy wynosi aż 76%. Stosowanie leków i równoległa psychoterapia poznawczo-behawioralna zdecydowanie zmniejsza ryzyko nawrotu choroby (jedynie 30% w ciągu 12 miesięcy). Jeśli nie jest jeszcze Pan w trakcie żadnej psychoterapii warto rozważyć podjęcie tego typu dodatkowego leczenia.
Problemy z realizacją decyzji o których Pan wspomina wymagają poznania szerszego kontekstu problemu. Jednym z objawów depresji jest brak chęci do działania, czy też podejmowania jakiejkolwiek aktywności. W psychoterapii poznawczo-behawioralnej stosuje się wtedy m.in. metodę dzienniczka aktywności, po to żeby zidentyfikować wszelkie blokady podejmowanych działań. Celem jest też zatrzymanie tendencji do myślenia, czy dana czynność ma w ogóle sens czy nie.
Serdecznie zapraszam do konsultacji psychoterapeutycznej.

Anna Martyniuk-Białecka
Jest jeszcze taka możliwość, że najpierw wystąpiło jakieś inne zaburzenie, bądź trauma, które nie było leczone lub w inny sposób zaopiekowane i na tym podłożu wytworzyła się depresja. Jak najbardziej podwójne diagnozy są czasem faktem, jednak by odpowiedzieć, czy rzeczywiście tak jest w Pana przypadku potzeba by więcej danych.
pozdrawiam serdecznie,
Anna Martyniuk-Białecka - psycholog, terapeutka EMDR

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czy są osoby takie jak ja, że nie nadają się do niczego? Do żadnej pracy, do macierzyństwa, do kontaktów z ludźmi? Przyjaciółka zerwała ze mną kontakt, bo nie mogę przyjść na jej ślub. Siostra rozmawia ze mną tylko sarkastycznie. Zwolnili mnie z pracy, bo nie umyłam podłogi na koniec zmiany. Nie pytam, jak odnaleźć sens, bo go nie ma. Ale może chociaż są osoby, które borykają się z tym samym?
TW samookaleczanie
Mam 22 lata i przepraszam, że tak długo się rozpiszę, ale nie daję rady. Od dziecka byłam typem aspołecznym, nie lubię spotykać się z ludźmi, ani z nimi rozmawiać. Nigdy nie mam tematów na rozmowy, nawet jeśli ktoś się ze mną zaprzyjaźnił, ta relacja bardzo szybko się kończyła, gdyż w pewnym momencie się izolowałam. Przez ten brak potrzebny socjalizacji, zawsze czułam się nieludzko. Dziwnie, inaczej. Jestem bardzo brzydka i głupia. Przez słowo głupia mam na myśli, że jestem osobą zapominalską, wszystko wypada mi z rąk, wykonuje niezręczne ruchy przy ludziach. Bardzo dużo gestykuluję i szybko mówię. Moja prokastrynacja jest na tak wysokim poziomie, ze obecnie mam pięć warunków na studiach. Nie zdałam roku. Wielokrotnie zapominałam dat rejestracji albo gubiłam się we wszystkim. Mówię szybko i nerwowo, czego bardzo się wstydzę.
Mam wrażenie, że wszystko, co wychodzi spod mojej ręki, jest złe, gorsze, żenujące. W ciągu dnia doświadczam wahań nastrojów, czasem mam motywację, ale czasem mam wręcz ochotę rzucić się pod metro, którym codziennie dojeżdżam na uczelnię. Okaleczam się żyletką, lubię, gdy rany są dość głębokie, gdy krawędzie rozsuwają się na boki. Dużo płaczę, w miejscach publicznych, na zaliczeniach, wszędzie, czasem nawet bez powodu. Mam wrażenie, że emocje mnie przytłaczają, że jestem dziecinna, głupia niedojrzała. Nie mam marzeń, cały dzień czekam do nocy, żeby spać, jednak ten sen często nie przychodzi. Chodziłam do psychiatry, ale on nie rozmawiał ze mną.
W gabinecie głównie płakałam roztrzęsiona, a on przepisywał mi leki. Od kilku miesięcy biorę Dulsevię 60 mg raz dziennie, spamilan 10 mg trzy razy dziennie, estazolam 2 mg tymczasowo na sen (bardzo pomagał, ale już się skonczył) i medikinet CR 20 mg. Medikinet sprawia, że przez jakiś czas czuję motywacje, ale po paru godzinach znowu przychodzi stan otępieniq, beznadziei i złości. Nie potrafię radzić sobie z emocjami, płaczę, okaleczam się, uderzam w drzwi, wewnętrznie krzyczę. Dotychczas miałam jednego ,,przyjaciela" ale izolowałam się i olewałam tę znajomość. Gdy on powoli się odsunął, poczułam ogromną zazdrość i duże emocje, które targają moje wnętrze, tak jakby rozrywały każdą część mięsa, z którego jestem utworzona. Nie tęsknie za człowiekiem, lecz za uwagą. Czuję się tak obrzydliwie, jakbym nie pasowała do świata. Nie chcę być częścią życia społecznego. Nienawidzę przebywania w tłumach i nie umiem prowadzić rozmów z ludźmi. Z drugiej strony brak mi poczucia przynależności, tak jakbym nie istniała. Po kilku minutach miłej rozmowy ze znajomym lub nieznajomym muszę wyjść gdzieś, trząść rękami i głową, oraz mówić do siebie, by uregulować emocje. Psychiatra skierował mnie do psychologa z epizodem depresyjnym i zaburzeniami adaptacyjnymi z lękiem społecznym, ale on praktycznie ze mną nie rozmawia. Polecał mi również diagnozę pod kątem spektrum autyzmu, ale to dużo kosztuje i nie wiem, czy się opłaca. Nie wiem, nawet co mi jest. Coraz bardziej męczy mnie bycie człowiekiem. Uciekam w fikcję, ale moje ciało daje mi znać, że życie istnieje. Boję się cierpienia. Czasem brałam kilka tabletek więcej, niż powinnam, żeby sprawdzić swoją granicę. Zdarzyło się, że przecięłam swoją skórę tak, że krwawiła cały dzień bez przerwy. Kładłam się spać z krwawiącą raną, myśląc, że może umrę przez sen. Wykańcza mnie bycie mną, leki nie pomagają. Czy jest sposób, aby sprawdzić, co jest ze mną nie tak? Czemu nie czuję się jak człowiek? Czy można jednocześnie być aspołecznym, ale empatycznym? Nie mam zaburzeń schizoidalnych, ponieważ odczuwam emocje i troskę.
Nie przywiązuję się jednak do ludzi. Mój świat to niestabilna pustka. Czy jestem zepsuta?
Na wstępie Dzień dobry i mam za 1,5 miesiąca 17 lat, jeśli to potrzebne, jestem też zapisana do psychologa, ale jest bardzo długa kolejka, nawet może potrwać rok ten nabór, bardzo proszę o pomoc w tej sprawie, bo mam dziwne emocje, których nie mogę zrozumieć czy to przypomina jakieś zaburzenie?
Mam problem z bardzo intensywnymi emocjami. Kiedy ktoś zrobi coś, co mnie irytuje, czuję, jakby zalewała mnie fala agresji – od razu mam ochotę wybuchnąć, wydrzeć się albo nawet coś zrobić tej osobie. Szczególnie wkurzam się, gdy ktoś wydaje mi się mniej inteligentny albo nie rozumie rzeczy, które dla mnie są oczywiste. To mnie dosłownie rozsadza w środku. Kiedyś nawet groziłam każdemu, że popełnię S. bo na chwilę ktoś mnie zostawił/poszedł spać, jak moja dziewczyna chciała mnie zostawiać, to jej mówiłam, że to zrobię, nie wiem, czy żeby ją zatrzymać, bo ja się tak czułam nie, że bym to zrobiła, ale ona jest dla mnie po prostu wszystkim. Jeśli chodzi o moją dziewczynę – rok temu zdradziłam ją, pisząc z kimś innym, ale nie doszło do niczego więcej poza wiadomościami, których bardzo żałuję. Od tamtego czasu ona stała się chłodna i zdystansowana. Twierdzi, że raz mnie kocha, a raz nie. W kłótniach mówi, że nie ma do mnie empatii.
Ja z kolei często wybucham, mówię, że jej nienawidzę, ale gdy tylko jest dla mnie miła, znów ją kocham. Mam wrażenie, że jej uczucia wobec mnie zmieniają się, a to sprawia, że jestem coraz bardziej niepewna. Od pewnego czasu ona ciągle groziła, że mnie zostawi, czego bardzo się bałam. Pogorszenie mojego stanu zauważyłam mniej więcej po odejściu mojej przyjaciółki cztery miesiące temu. Nie była dla mnie szczególnie ważna – w moim życiu liczy się tylko moja dziewczyna – ale mimo to ta sytuacja wpłynęła na mnie. Ta przyjaciółka odwróciła całą klasę przeciwko mnie i mojej dziewczynie, przez co nas wyzywali i źle traktowali. Myślę, że miałam w sobie te emocje cały czas, ale takie wydarzenia, jak jej odejście czy zachowanie mojej dziewczyny, znacznie je nasiliły. Mam też ogromne zmartwienia o swoje zdrowie. Każdy najmniejszy ból wywołuje u mnie panikę.
Często nachodzą mnie myśli, że muszę coś zrobić, bo inaczej stanie się coś złego. Mam problem z samotnością – nie umiem być sama, bo czuję pustkę i lęk. Czasami wydaje mi się, że bycie samej mi pomaga, ale szybko znów odczuwam pogorszenie i wraca poczucie, że nie dam rady. Doświadczam też derealizacji, co jest bardzo nieprzyjemne. Także często czuję, jakby ktoś mnie śledził, ktoś gdzieś był, jakbym kogoś widziała i coś się ruszało, co chyba jest przez stres. Mam epizody depresyjne, które przeplatają się z chwilami, gdy czuję się lepiej, a nawet szczęśliwie. Kiedy odczuwam mocne szczęście, jest ono tak intensywne, że aż mnie rozsadza w środku – cała się pocę, a emocje są przytłaczające. Zdarza mi się mieć ochotę robić coś ryzykownego, np. kraść albo wpakować się w jakieś problemy, mimo że wiem, że to może być nieodpowiednie. Z kolei wobec innych ludzi czasami zachowuję się naprawdę źle.
Przykładem jest moja koleżanka, Ola, z którą zdradziłam swoją dziewczynę. Ona próbuje dostosowywać się do mnie – np. pisze o tematach, które mnie interesują – ale to mnie niesamowicie irytuje. Zaczynam ją wyzywać, a nawet życzyć jej śmierci, co dzieje się niemal codziennie. Wcześniej miałam na jej punkcie obsesję, ale teraz już jej nie rozumiem i nie wiem, dlaczego tak ją traktuję.
Mój ojciec od zawsze mnie krytykuje. Gdy nie poszłam raz do szkoły, powiedział, że skończę w jakimś tanim zakładzie i nigdy niczego nie osiągnę. W przeszłości wspominał nawet o wydziedziczeniu mnie. Kiedy byłam mała, często dochodziło w domu do przemocy. Bił moją mamę i na nią krzyczał, a potem zachowywał się, jakby nic się nie stało – zabierał mnie na sanki albo robił coś miłego, jakby te okropne sytuacje nigdy nie miały miejsca. W wakacje doszło do sytuacji, w której rzucił się na mnie, więc uderzyłam go w obronie. Zaczął wtedy manipulować, mówiąc, że to przez nas obie tak się dzieje. Po wszystkim, jak zawsze, zachowywał się, jakby nic poważnego się nie wydarzyło. Teraz zauważam, że ja też zaczynam się tak zachowywać – wybucham złością z byle powodu, czasem o kompletnie błahe rzeczy. Nie lubię być w centrum uwagi ani czuć się obserwowana, ale mimo to co chwilę znajduję się w sytuacjach, które sprawiają, że to na mnie skupia się uwaga innych. Czuję się przez to przytłoczona.