Left ArrowWstecz

Czy doświadczona przemoc w dzieciństwie może prowadzić do alkoholizmu w dorosłości?

Czy przemoc wobec dziecka może skutkować alkoholizmem w życiu dorosłym?

User Forum

Mad

1 miesiąc temu
Justyna Orlik

Justyna Orlik

Tak. Przemoc, której doświadcza się w dzieciństwie, może znacząco zwiększyć ryzyko alkoholizmu w życiu dorosłego. Dziecko wychowywane w przemocowym domu nie może w pełni wyrażać siebie i szybko uczy się tłumić emocje. Alkohol staje się wtedy jedną z najbardziej dostępnych form samoregulacji. Sposobem na ukojenie lęku i wewnętrznego chaosu. 

Osoby, doświadczające przemocy, mogą mieć trudności w tworzeniu bezpiecznych więzi w dorosłości. Alkohol często zastępuje im bliskie relacje. I choć nie każde dziecko doświadczające przemocy jest w przyszłości uzależnione od alkoholu, to alkoholikami niemal zawsze zostają Ci, którzy wychowali się w przemocowych rodzinach.

Pozdrawiam,
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt

1 miesiąc temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Dzień dobry,

Tak, przemoc doświadczona w dzieciństwie może mieć wpływ na życie dorosłe, również na problemy z alkoholem. Dla wielu osób alkohol staje się sposobem na radzenie sobie z trudnymi emocjami, lękiem czy napięciem, które mają swoje źródło w bolesnych doświadczeniach z przeszłości.

To nie musi jednak tak wyglądać na zawsze. W psychoterapii można zrozumieć, skąd biorą się te trudności, i znaleźć inne, zdrowsze sposoby radzenia sobie.

 

Ciepło pozdrawiam,

Maria Sobol,

Psychoterapeutka integracyjna 

1 miesiąc temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Tak, przemoc wobec dziecka - zarówno fizyczna, jak i psychiczna - może zwiększyć ryzyko rozwoju alkoholizmu w dorosłym życiu. Doświadczenia z dzieciństwa silnie wpływają na to, jak człowiek radzi sobie z emocjami, stresem i relacjami.

 

Osoby, które w dzieciństwie doświadczyły przemocy, często zmagają się z trudnymi emocjami, niską samooceną, lękiem, depresją czy poczuciem odrzucenia. Alkohol bywa wtedy używany jako sposób na złagodzenie bólu psychicznego, ucieczkę od wspomnień lub tłumienie emocji.

 

Nie oznacza to jednak, że każda osoba, która doświadczyła przemocy, będzie uzależniona. Duże znaczenie mają też inne czynniki: wsparcie emocjonalne w późniejszym życiu, dostęp do terapii, otoczenie społeczne i indywidualna wrażliwość psychiczna.

 

Serdecznie pozdrawiam,

Justyna Bejmert

Psycholog

1 miesiąc temu
Aleksandra Mięsiak

Aleksandra Mięsiak

Dzień dobry,

tak – istnieje wiele badań potwierdzających związek pomiędzy doświadczeniami krzywdzenia w dzieciństwie a występowaniem zaburzeń psychicznych w życiu dorosłym.

Na przykład, wyniki jednego z badań pokazują, że spośród osób doświadczających krzywdzenia w dzieciństwie aż 50% spełnia kryteria więcej niż jednego zaburzenia psychicznego. Wśród najczęściej zgłaszanych objawów znajdują się: pojedyncze ataki paniki, obniżony nastrój, nasilony lęk (w tym fobie specyficzne, np. przed owadami, wysokością czy pobieraniem krwi), lęk społeczny oraz problemowe używanie alkoholu.

Zachęcam do zapoznania się z wynikami badania przeprowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę pt. „Zaburzenia psychiczne u dorosłych krzywdzonych w dzieciństwie – badanie z zastosowaniem wywiadu strukturalizowanego SCID-I”, którego autorką jest dr Małgorzata Dragan.

Z kolei w innym badaniu Dragan i Hardt (2016) wykazano związek pomiędzy trudnymi doświadczeniami z dzieciństwa a problemowym używaniem alkoholu. Autorzy podkreślają znaczenie samoregulacji emocjonalnej jako mechanizmu pośredniczącego. Szczególnie istotnymi predyktorami problemowego picia były: częste, poważne konflikty między rodzicami przed ukończeniem przez dziecko 14. roku życia, nadmierna kontrola ze strony matki oraz odwrócenie ról w relacji z nią (czyli sytuacja, w której dziecko przyjmowało emocjonalną lub opiekuńczą funkcję względem rodzica).

Jeśli interesuje Panią ta tematyka, warto również sięgnąć po książkę:
Dragan, M. (2016). Problemowe picie alkoholu przez młode kobiety. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.W książce zaprezentowano badania wskazujące na znaczenie niektórych czynników ryzyka picia problemowego młodych kobiet. Autorka dowodzi, że są nimi niekorzystne doświadczenia w dzieciństwie i związane z nimi ogólne trudności w regulacji emocji. Kluczowym czynnikiem ryzyka picia problemowego – w przypadku osób z trudnościami w regulacji emocji – jest zbiór specyficznych przekonań na temat skuteczności alkoholu w radzeniu sobie z negatywnymi stanami emocjonalnymi.

 

Pozdrawiam

Aleksandra Mięsiak

psycholog, psychoterapeuta

1 miesiąc temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Mad,

 

Tak, może skutkować. I o ile w tym upatrywalibyśmy przyczyny tego, że Twoja bliska osoba jest alkoholikiem, to o tyle nie może całe życie ta osoba żyć tym wytłumaczeniem (Ty też nie), ponieważ dorosłość polega na tym, że bierzemy odpowiedzialność za nasze życie. Wielu z Nas pochodzi z mniej lub bardziej dysfunkcyjnych rodzin. Czy to oznacza, że takie pochodzenie ma za wszelką cenę usprawiedliwiać nasze zachowania? Nie. Trzeba podjąć pracę nad sobą. 

 

Dodam tylko, że istnieje prawdopodobieństwo,  że jeśli rodzic był przemocowy to rodzic tego rodzica pewnie też. I moglibyśmy sobie to tak tłumaczyć do końca naszego życia, że ktoś miał trudne dzieciństwo i się tym usprawiedliwiać, i nic z tym nie robić,  bo "przecież to nie moja wina". Albo bierzemy kierownice w ręce i to my jesteśmy autorami naszego życia, albo zawsze będziemy się zasłaniać czymś.

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl 

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Brak emocji po śmierci bliskich, narcyzm czy coś innego? Problemy z rodziną i traumą

Gdy umierają moi znajomi lub ludzie z rodziny, to nic nie czuję. 

Nie chodzę nawet na ich pogrzeby. Czy powinnam mieć w sobie żal, rozpacz itp.? Czy to ten słynny narcyzm? Dodam, że nie lubię większości ciotek, kuzynów i powody mam do tego słuszne. Bardzo często wspominam kolegę, który umarł za czasów szkolnych i jest mi przykro. Albo gdy umarła Pani, która mi pomogła... Natomiast gdyby moi rodzice umarli, to z jednej strony na pewno byłoby mi ciężko, ale bardziej bym czuła ulgę i wolność. Z nimi kojarzy mi się tylko wstyd i pas. Podobnie mam z siostrą, która znęcała się nade mną od małego i zrujnowała psychikę. Mając 30 lat, potrafiła mnie bluzgać i wyśmiewać się. Wiele osób pozwalała sobie na takie traktowanie mnie, bo trochę niedomagań po wypadku. Ale jestem w pełni sprawna umysłowo. 

Gdy zaczęłam się mocniej rehabilitować sama i stawiać granice, to przestałam być workiem treningowym dla wszystkich i mam wrażenie, że przypisują mi swoje cechy! Wmawiają, że mam urojenia, że nikt mnie nie bił, że to ja jestem chamska, opryskliwa, źle się odnoszę.... A wręcz powinnam leczyć psychiatrycznie. Ludzie, którzy gnoili mnie latami, mają amnezję. 

Proszę tylko nie usprawiedliwiać przemocy, bo ja pochodzę z domu przemocowego i pomagam ludziom, nie obrażam nikogo.

Moja siostra lat 34 (ja mam 29), nigdy nie podjęła żadnej pracy zarobkowej
Moja siostra lat 34 (ja mam 29), nigdy nie podjęła żadnej pracy zarobkowej. Opiszę jej sytuację życiową. Skończyła studia z ochrony środowiska w wieku 25 lat. Studiowała dziennie, na ten czas mieszkała w akademiku. Wyprowadziła się z rodzinnej wsi. Po studiach wróciła, mieszka z mamą. Niska motywacja do szukania pracy. I od tego czasu, czyli prawie 10 lat, siedzi w domu, właściwie wykonując tylko proste czynności życia codziennego. Na próbę rozmowy ucieka z pokoju, reaguje złością. Co można zrobić, by ją w jakikolwiek sposób zaktywizować? Takie trochę hikikomori.
Mąż narcyz faworyzuje syna i pomija córkę, dom jak hotel, obawy przed rozwodem

Mąż jest wybuchowy, mściwy dla mnie i ma cechy narcyza. Faworyzuje syna, a młodszą córeczkę pomija w wielu sytuacjach na przykład wyjazdach do miasta. Dom traktuje jak hotel rel i wypomina mi, że nie jest posprzątane, chociaż sam palcem nie kiwnie. Interesuje go tylko motoryzacja. Z ośmioletniego syna chce sobie zrobić męskiego kumpla i wszędzie z nim jeździ, byleby tylko synek nie siedział w domu, ze mną i córeczką. Przez to syn też nie szanuje siostry, wyśmiewa Ją, chociaż to jest cudowna, mała 5-letnia dziewczynka. Mąż pochodzi ze wsi a ja z miasta. Myślę, że jego nadrzędnym celem jest nie być w domu, tylko szukanie przygód poza nim. Jest furiatem, egoistą, który drze się z byle powodu na mnie i dzieci. Ciągnę ten związek, chociaż marzę, żeby odejść. Ale boję się reakcji. Jestem słaba, nie gotowa do walki rozwodowej Proszę o wsparcie.

Mam problem ponieważ panicznie boję się lekarzy. Tak bardzo chciałabym zostać matką, ale strach przed ciążą i porodem jest ogromny
Witam. Mam problem ponieważ panicznie boję się lekarzy .. Tak bardzo chciałabym zostać matką ale strach przed ciążą i porodem jest ogromny że nie mogę się przełamać.. Nie wiem co mam robić już. Chciałabym iść do lekarza zbadać się ale nie potrafię się przełamać, pomóżcie proszę ❤️
Rodzice uważają, że mój mąż ich nie szanuje. Uważają pewne zwroty czy normalne słowa za obraźliwe, jak temu zapobiec?
Dzień dobry, może moje pytanie wyda się dosyć dziwne, ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Chodzi o moich rodziców, którzy uważają, że jeżeli mój mąż nie mówi do nich tato, mamo to ich nie szanuje i lekceważy. Wiecznie są o to awantury i pretensje. Wydaje mi się, że są zazdrośni, bo ja do teściów mówię mamo i tato. Na dzień matki mój mąż nie złożył życzeń mojej mamie, która w odwecie nie przyszła na jego urodziny...uważam, że to ona lekceważy jego, a nie w drugą stronę, dodam, że mój mąż zawsze jest grzeczny i uprzejmy w stosunku do moich rodziców (pomaga kiedy jest o to proszony). Jestem tym wszystkim zmęczona, nie wiem co robić jak wytłumaczyć rodzicom, że to nie zwroty jakich się używa świadczą o szacunku ( oczywiście jeśli są kulturalne). Dziękuję za jakąkolwiek podpowiedź .
Nie jestem pewna czy nadal kocham swojego męża. Cieszę się jak odjeżdża w delegacje.
Mam problem. Nie wiem czy nadal kocham mojego meza. Jesteśmy małżeństwem 6lat. Doczekaliśmy się po dłuższych staraniach synka. Ma dwa lata. Mieszkamy u moich rodziców ponieważ by zaoszczędzić i nie wynajmować mieszkania. Mąż pracuje w delegacji wraca po dwóch tygodniach do domu, a ja cieszę się tak jest. On ma wiecznie jakieś pretensje do moich rodzicow. Zaś oni jak widzą że on się do mnie źle odezwie lub nie zajmuje się dzieckiem też mi dają przytyczki. Jestem tak tym wykończona. Jestem dla niego miła żeby tylko nie było kłótni i żeby oni tego nie słyszeli. On wiecznie zmęczony i znudzony. Nigdzie nie chce wychodzić bo jemu się nie chce. Chociaż mamy opiekę do dziecka. Przed ślubem był całkiem innym człowiekiem, a z roku na rok po ślubie co raz gorzej. Ma okropny charakter jest skapy. Muszę taić że sobie coś kupiłam lub kombinować bo on wiecznie ma problem po co kupiłam sobie jakieś ubranie. Jestem tak nim zmęczona, że jak odjeżdża to ja się cieszę. Nie wiem co ze sobą robić, dostaję ataków nerwów że cała się trzęsę. Nie wiem co mam z tym zrobić.
Mąż od dłuższego czasu zachowuje się skandalicznie. Jak opętany.
Mąż od dłuższego czasu zachowuje się skandalicznie. Jak opętany. Twierdzi, że ktoś mu zagraża, chce go zabić. Wmawia mi zdrady bezpodstawnie, kontroluje telefon, konta, kamerę samochodową i nawet sprawdza bieliznę. Ciężko mi zrozumieć jego zachowanie, nic nie dociera do niego. Twierdzi, że za jego plecami z kimś współpracuje przeciw niemu. Odciął mnie i dzieci od pieniędzy, zabrał auto, którym nie jeździ bo nie ma prawa jazdy i gdzieś je ukrywa. Przyjmował leki od psychiatry ale przestał. Jak mamy żyć, my się go boimy z dziećmi?
Jestem mamą 7-letniej dziewczynki, ojciec dziecka zawsze był obecny w jej życiu epizodycznie, pojawiał się i znikał.
Jestem mamą 7-letniej dziewczynki, ojciec dziecka zawsze był obecny w jej życiu epizodycznie, pojawiał się i znikał. Rozstaliśmy się na długo przed porodem, jednakże kilka razy wyciągałam rękę na zgodę, ale nic z tego nie wychodziło i rozstaliśmy się na dobre. Ostatnio nie odzywał się 4 lata. Nie interesował się losem córki ani trochę. Gdy w naszym życiu pojawił się mój obecny mąż, były partner postanowił sobie przypomnieć, że ma córkę. Córka go nie znała, ostatni raz widzieli się, jak miała 2 lata, jak wrócił, to miała 6. Od tamtego momentu mamy sądownie ustalone, że może odwiedzać córkę i do niej dzwonić. Wszystko było w miarę dobrze w ich relacji, dopóki nie powiedział czegoś córce, co jej się nie spodobało. Wtedy obraziła się na niego i on powiedział, że nie będzie przyjeżdżał i dzwonił, dopóki ona go nie zaprosi. Oczywiście nie czeka na zaproszenie, tylko przyjeżdża. Od tamtego czasu jak przyjeżdża, to córka nazywa go kłamcą, płacze, że jej nie słucha, nie chce z nim rozmawiać i wygania z mieszkania. Od 10 miesięcy nie udało mu się przekonać, żeby wyszła z nim na spacer/lody/plac zabaw. Były partner całą odpowiedzialność zrzuca na mnie, twierdząc, że namawiam córkę do tego, żeby go nie lubiła, że ją negatywnie do niego nastawiam, że wszystko, co złe jest moją winą, że dziecko wstydzi się pokazywać przy mnie pozytywne emocje w stosunku do niego i ciągle powtarza, że pójdzie do sądu. Zazwyczaj podczas ich spotkań przebywam w innym pomieszczeniu (spotkania odbywają się u mnie w domu, miały trwać 3 miesiące i od stycznia 2023 ojciec miał zabierać dziecko do siebie) jednak w święta Bożego Narodzenia nie chciałam siedzieć sama w kuchni i byłam z nimi w jednym pomieszczeniu. Wtedy córka bawiła się z ojcem, grała w gry, pokazała, jakie ma zabawki i otworzyła prezenty od niego (czego nigdy nie robi w jego obecności). Sądziłam, że dziecko przekonało się do ojca, ale z czasem było coraz gorzej. Początkowo chciał iść w parze z dzieckiem do psychologa, na co wyraziłam zgodę, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. Boję się, że takie kontakty negatywnie wpłyną na córkę, po spotkaniach z ojcem jest płaczliwa, rozdrażniona, płacze przez sen, jest niespokojna. Próbuję z nią rozmawiać na ten temat, tłumaczyć, ale ona uparcie twierdzi, że go nie lubi, bo ją okłamał i nic co powiem, jej nie przekona. Prosi, żebym jej nie zmuszała do wyjścia z nim z domu. Jego jedynym sposobem na przekonanie córki do wyjścia z nim poza mieszkanie jest mówienie, że zabierze ją do sklepu z zabawkami i będzie mogła sobie kupić tyle rzeczy, ile udźwignie. Wtedy córka mówi mu, że to jest przekupstwo, na które się nie nabierze i go wyprasza z domu. Wtedy zamęcza córkę pytaniami, czy jej zdaniem jest głupi, brzydki, czy się go wstydzi przed koleżankami itp. Pyta też, czy jej koleżanki mają ojców albo czy ktoś jej kazał tak mówić. W ciągu ostatnich kilku tygodni odmawia rozmów telefonicznych, jak ją do nich zachęcam, to odbiera, ale się nie odzywa. Były partner twierdzi, że to moja wina, bo jej do nich nie zmuszam. Wiem, że obie potrzebujemy pomocy. Na mnie psychicznie były partner wywiera presję i ma ciągłe pretensje, oczernia mnie i szykanuje, na córkę też źle wpływa ta cała sytuacja. Córka coraz częściej pyta, czy mogę zrobić coś, żeby mogła o nim zapomnieć, nigdy nie użyła wobec niego określenia "tata", do niego zwraca się bezosobowo albo coś w stylu "podaj, zobacz, wyjdź". Jak ją pytam, dlaczego to mówi, że go nie lubi, że ją oszukał, że się go wstydzi i go nie zna. Z nikim innym ze swojego otoczenia nie ma takich problemów. Jest radosną, otwartą i bardzo kontaktową dziewczynką. Gdzie mogę się udać po pomoc, żeby pomóc córce w kontakcie z ojcem? 
Problemy w małżeństwie: zmienne zachowanie męża, agresja i brak wsparcia

Z mężem sex magia, codzienność piękne słówka, czułości - kochanie, skarbie zaczepki z jego strony.. 

Może przejdę do rzeczy, miał kiedyś bardzo bliskie relacje z koleżanką z pracy, aż miesiąc poza pracą spotykali się w ustronnych miejscach, co o tym nawet nie wiedziałam. Dowiedziałam się przypadkiem, kiedy do mnie zadzwoniła koleżanka, że mój mąż jest z jakąś babą pod sklepem około godz. 18.00, tego dnia miał pracować do 21.00 okłamał mnie, nie przyznał się do tego. Po około 8 miesiącach wyszło szydło z worka, sam wyznał prawdę, po czym zablokował kobietę, nie ma z nią kontaktów, twierdząc, że to było na stopie koleżanka kolega. W pracy zaczęli plotkować o nich, że miał z nią romans, dalej razem pracują. Wybaczyłam mężowi, zaufałam a on nagle do mnie od dnia 6 stycznia 2025r zachowuje się bardzo nie stosownie, nie wiem, jak mam to odebrać. 

Mówi mi od 3 dni teksty cyt,, jak oddasz psa, to się rozejdziemy, wypierdalaj, jestem złym człowiekiem''. 

Zaczęłam te słowa odbierać, jakby mi podpowiadał, że chce, abym to ja jego zostawiła. Nie wiem, co przez to chciał mi powiedzieć??? Obawiam się, bo pomimo wszystko kupuje kwiaty, biżuterię, megaaa sex, mówi mi, że tylko ja, że jestem najważniejsza w jego życiu. Pomimo to rani mnie słowami. Powiedziałam mu otwarcie, że takimi słowami odpycha mnie od siebie, bo żadna kobieta, słysząc od mężczyzny takie słowa, nie będzie chętna być w takim związku. 

Co ja mam myśleć, robić??? 

Dziś był sex z rana magia, mąż napisał mi na messenger, tak stwierdził, że nawet nie byłam zadowolona, że rano był sex, napisałam, że oczywiście, że jestem zadowolona, bo uwielbiam z nim sex, na co akurat nie mam co narzekać. 

Nie wiem, czy uczucia są z męża strony szczere, czy to podpucha???? Zazwyczaj chodzi o głupie sprzeczki, że ja tylko wszytko robię w domu on tak naprawdę nic. 

Kupił mi pod choinkę psa york, nie kwapi się wychodzić z nim na spacery, ale zapewnia za każdym razem, że rano z nim wyjdzie, co do czego wyręcza się dziećmi. 

Byłam zła. Zaczęłam mu wbijać, wrzucać na głowę, a ten do mnie ataki, że 8 miesięcy temu byłaś inna, ładniejsza, a teraz zobacz, jak się zmarnowałaś. Tłumaczę mężowi, że to tylko dlatego, że wszytko w domu jest na mojej głowie. 

Nie dociera co chce mu przekazać, nie wiem, co ja mam myśleć, co robić???? Będąc w pracy, potrafi wysyłać nagie zdjęcia, również w domu robić mi moje nagie zdjęcia co nawet mi nie przeszkadza, ale zastanawia mnie po co??? 

Zapytując męża, stwierdził, że po prostu lubi i chce mieć, bo go jaram, podniecam. Mąż nigdy taki nie był, ileś lat do tyłu też mieliśmy psy, nie było problemów, aby wyszedł - teraz o cokolwiek poproszę, krzyczy na mnie, potrafi wpaść w ataki furii, chce z pięści walić w drzwi, wyzywa mnie, doprowadza do łez, co w ogóle nie ruszają go tak jak kiedyś. 

Tak kiedyś ocierał łzy, łagodził sytuację, teraz to niestety ja, ponieważ bardzo go kocham, on o tym wie. 

Była nawet sytuacja, że od godz 10.00 aż do 20.00 zaparty był, olewał mnie, odpychał, nie chciał rozmawiać, po prostu jakbym była powietrzem. Potrafi być agresywny, choć mnie nie uderzy. Co, do czego potrafi napisać, że pomoże mi on i sobie naprawić moja jak swoją psychikę, choć tak naprawdę ją psuje. 

Proszę o porady, co ja mam myśleć, robić. 

Mi mówi, jesteś moją na zawsze, nie pozwolę Ci odejść i sam tego nie chce. Więc po co to wszystko ?? 

Dlaczego on mi to robi???? 

Zabija tylko moje uczucia do siebie i on tego nie widzi. 

Nigdy nie widział swoich błędów, o wszytko obwiniał mnie. Często potrafi w nerwach mnie krytykować, a sądzi, że ja krytykuje jego, że wbijam mu na łeb. Nie wierze tak szczerze w jego uczucia myślę, że to jest coś na rzeczy, iż prowadzi podwójne życie, mi zamydla oczy.

Obserwuje jego codziennie, nawet mogę w telefonie poszperać, nie ma nic takiego podejrzliwego. Ciągle mówi mi, że z niczym mnie nie kłamie, nie oszukuje, bo mnie bardzo kocha więc czemu takie nagle zmiany słów.???? 

Czy ja robię coś złego???.czy on jest toksyczny???. 

Upadam z sił. Nie mam gdzie odejść, on ma mieszkanie od swej mamy, ma gdzie mieszkać. Czasami wydaje mi się, że on może mnie niszczyć psychicznie i to robi, bo wie, że nie mam gdzie pójść i to jego alibi, choć może się mylę?? 

Może to ja za dużo od niego żądam??? Nie umie on rozmawiać logicznie, wszystko, co ja nie powiem, odbiera jako atak jego osoby, że się czepiam. Byliśmy 4 razy razem na terapii małżeńskiej. Stwierdził, że nie powinniśmy chodzić, a razem między sobą wszystko poukładać, choć z jego strony widzę, że to nie wyjdzie. Kiedy proponuję, aby sam ze sobą poszedł do psychologa czy psychiatry, potrafi mi powiedzieć, że to ja jestem psychicznie chora. Z niczego nic sobie nie robi.

Potem jakby nigdy nic przeprasza, sądzi, że żałuję, kupuje kwiaty, chce sexu.

Proszę o konkretne wypowiedzi, załamuje ręce kocham go, ale dłużej tego nie zniosę.

Mąż nadużywa alkoholu, nie mieszka wspólnie, nie interesuje się dziećmi - czy to moja wina?
Witam. ,,odeszłam ,, w końcu od męża . Wieczne kłótnie o alkohol. Mąż nadużywa alkoholu. Każda rozmowa kończyła się awanturą, że się czepiam i to ja mam problem i powinnam się zgłosić do psychiatry. Ale już od rana picie i jazda pod wpływem mnie przerosły. Trwało to dwa lata, jak próbowałam do niego dotrzeć.. Jak zwróciłam uwagę, że za dużo pije, to szedł do rodziców i już pił tam, ile chciał i wracał tylko spać do domu..dzieci wtedy nie zauważał- bo jak ze mną nie rozmawiał to dzieci też wtedy były dla niego niewidzialne .. od miesiąca mieszkam z dziećmi już sama. Z dziećmi się nie widział... on dalej nie widzi winy w sobie. Zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście coś ze mną jest nie tak? Może mogłam przymknąć oko?
Dziecko 2,5 roku budzi się z krzykiem i płaczem w nocy - lęki nocne czy problemy emocjonalne?

Moje dziecko (2,5 lat) od dwóch miesięcy budzi się 2-3 razy w nocy (od zawsze idzie spać około 19-19,30, budzi o 21,24,2 lub 5) z niekontrolowanym płaczem, krzykiem i histerią nie do opanowania. Nie daje się uspokoić, mimo że próbujemy razem z mężem na różne sposoby, a w trakcie tych epizodów dziecko jest niespokojne, mówi sprzeczne rzeczy, np. 'mama tulić, mama nie tulić' pić, nie pić i nie daje się przytulić, tupie, kładzie się tarza... 

Epizody trwają około godziny/ do 2. Dziwie się, że sąsiedzi są tak wytrzymali. W dzień córka rozwija się prawidłowo, zachowuje się spokojnie i nie zauważamy większych problemów, jest mądrą dziewczynką, z jedzeniem nie ma problemów, ma wszystkie ząbki.. W Październiku pozbyliśmy się smoczka, miała tylko na sen, ale przez miesiąc spała dobrze. Problem był tylko w żłobku, gdy widziała u innych dzieci, ale przeszło. Martwi mnie to zachowanie – czy mogą to być lęki nocne, problemy emocjonalne, a może coś innego? 

Jak powinnam reagować, skoro nie da się dotknąć, a z drugiej strony jest noc.. Co powinniśmy zrobić, żeby pomóc dziecku i czy konieczna jest dalsza diagnoza i gdzie szukać pomocy? 

Nie pomagają misie i kocyki ani bajki i kołysanki, ani zapalona lamka... Jestem już wykończona, sfrustrowana. 

Już nie wiemy, co robić.. Na koniec powiem, że mała przesypiała cale noce do 6 mnc życia, dlatego jest to dla mnie niepokojące. 

Dziękuje i proszę o pomoc

Utrzymywanie kontaktu byłego partnera z dzieckiem. Jak przeprowadzać wideorozmowy?
Dzień dobry, córka ma 2 lata i 4 miesiące, z jej tatą nie mieszkamy razem od kiedy córka skończyła 9 miesięcy. Tata przebywa za granicą i raz na pół roku przyjeżdża na tydzień. Były partner naciska na codzienne rozmowy video, jednocześnie wymaga ode mnie, żebym chodziła za córką z telefonem i przesuwała go, gdy dziecko się przesuwa. W związku by zapewnić dziecku lepszy obraz i ograniczyć zniszczenia w sprzęcie zdecydowałam się na połączenie video przez laptopa. Córka często odchodzi od telefonu i nie chce do niego podejść, co spotyka się ze złością mojego byłego partnera na mnie, że nie przesuwam ekranu, by mógł ją lepiej widzieć. Z mojej strony uważam, że dziecko ma prawo do prywatności i jeśli nie ma ochoty być widziana nie musi tego robić. Dodatkowo wydaje mi się, że 15 minut "rozmowy" a w rzeczywistości obserwacji otoczenia dziecka jest to czas, w którym ojciec powinien przygotować jakieś atrakcje, by dziecko chciało oglądać co robi. Proponowałam kukiełki, przesyłałam skany książeczek które córka czyta. Wiem, że rozmowy są nagrywane i że były partner zbiera materiały przeciwko mnie w sądzie. Przeraża mnie jak duża odpowiedzialność w tym momencie jest na mnie zrzucona, jeśli chodzi o przebieg tych rozmów. Bardzo proszę o informację jak najlepiej przeprowadzać tego typu videorozmowy.
TW. Jak rozmawiać z mamą o samookaleczaniu w obliczu jej problemów zdrowotnych?

TW. Samookaleczanie

Mam duży problem. 

Miałam pogadać z moją mamą o samookaleczaniu wczoraj i przy tym miała pomoc mi siostra. Niestety jak wróciłam ze szkoły mama dostała wyniki badań, które nie wyszły najlepiej, bo ma podejrzenie szpiczaka.

Nie wiem teraz, czy rzeczywiście powinnam o tym pogadać. 

Moje rany są płytkie i nie powinna przez to się zamartwiać, ale nie jestem pewna, bo ostatnio robię to coraz częściej. 

Nie wiem, ile mam poczekać z tą rozmową, bo wiem, że moja mama to bardzo przeżywa.

Zmagam się ze stanami lękowymi, depresyjnymi, zespołem stresu pourazowego
Zmagam się ze stanami lękowymi, depresyjnymi, zespołem stresu pourazowego. Czasami nie potrafię zrozumieć sama siebie, ale też mam wrażenie, że inni mnie nie rozumieją. Jednego dnia się śmieje, drugiego płacze lub to i to tego samego dnia, mam straszne koszmary w nocy. Boję się o swoje bezpieczeństwo. Jestem matką dwójki dzieci, mąż się znęcał nade mną psychicznie, jestem w trakcie rozwodu. Toczą się sprawy sądowe przeciwko niemu. Jest to wszystko dla mnie bardzo trudne. Czuję przed nim ogromny lęk. Nie mogę podjąć pracy odradził mi psycholog, skierowanie mam do psychiatry po leki. Chciałabym wrócić do dawnego swojego zajęcia, ale nie potrafię, boję się, że mi nie wyjdzie, że nikt tego nie kupi itd. Nie wiem, co mam zrobić ze sobą. W ostatnim czasie lekarz wykrył u mnie cukrzycę typu 1. Jak żyć, gdy wokoło tak dużo negatywnych rzeczy? Jak się zmienić dla dzieci, aby miały szczęśliwą matkę? Mam nowego partnera i bardzo mnie wspiera, ale mimo wszystko nie potrafię się cieszyć życiem. Jest dla mnie zupełnie inny niż mąż i czasami uważam, że za dobry. Bo nigdy tego nie doświadczyłam tego, co mi on daje. Raz już byłam na lekach przeciwdepresyjnych. Ale się boję, czy one nie obniża mi libido, bo te wcześniejsze takie były. Wiem, że potrzebuje pomocy psychiatry i leków, bo jak psycholog powiedziała, za kilka miesięcy będzie ze mną gorzej. A dla swoich dzieci chcę żyć, chcę być silna, ale czasami jest naprawdę ciężko. Jak to wszystko ogarnąć, jak wziąć się za siebie? Tak bardzo chcę zmiany, a nie mam pojęcia od czego zacząć? Oprócz tego, że chodzę do psychologa...
Witam. Otóż mam problem z moim 5-letnim synkiem.
Witam. Otóż mam problem z moim 5-letnim synkiem. Dostaje ataków złości. Nie potrafii okazać szacunku do nikogo. Mnie traktuje, jak służącą, jak nie dostanie i nie zrobię, co chce to pluje i język wytyka. Z czasem po ataku przychodzi i się przytula i mówi moja mama. Nie wiem czy to ma wpływ, że mój mąż jest alkoholikiem i przemocowcem. Teraz go nie ma, bo ma zakaz zbliżania. Nie wiem, co mam zrobić. Proszę o pomoc.
Jak pomóc mamie ze schizofrenią, gdy odmawia leczenia?

Mama choruje na schizofrenie... 

Kilkakrotnie hospitalizowana w szpitalu psychiatrycznym. 

Mama nie chce się leczyć, uważa, że jest zdrowa. 

Do tej pory mieszkała z tatą i on się nią zajmował. Niestety tata zmarł, a mama została sama w domu. Mama nie chce dać sobie pomóc, a choroba znowu postępuje. 

Nie da się jej namówić na leczenie. Co mógłbym zrobić w takiej sytuacji? Jej stan się pogarsza.

Jak poradzić sobie z toksycznym rodzinnym środowiskiem? Alkoholizm, konflikty i decyzje o wyprowadzce
Proszę o pomoc ? Słowa otuchy ? Żeby ktoś mną potrząsnął ? Moja matka jest alkoholiczką od ponad 20lat. Po alkoholu robi awantury. Była na leczeniu, nic to nie dało. straciła prawo jazdy, nie pracuje, oficjalnie jest na rencie z powodu depresji. Ale lekarz nie wie że pije. Usłyszałam z jej ust wiele przykrych słów, nie raz rzucała się na mnie za zabranie jej alkoholu. Naprawdę mnóstwo ciężkich historii. Ojciec jest nieobecny, wraca tylko na weekendy. Bardzo mi go szkoda. Kiedyś byliśmy blisko. Z jego powodu postanowiłam zostać po ślubie w rodzinnym domu. Żeby mu pomóc, żeby nie był tu sam z żoną alkoholiczką. Jest dobry człowiekiem. Ale nie potrafi wziąć na siebie odpowiedzialności. Wielokrotnie dał się nabrać matce i wierzył w jej przemianę, wracał na dzień-dwa kiedy ona się dobrze trzymała i wierzył że ona przestała pić. Kłócił się ze mną że nie mam racji, że źle ją traktujemy bo ona nie pija. Wyjeżdżał a matka dwa dni piła tak że nie wstawała z lodka. Czasem tata też wypije, wtedy kłócą się do nocy. Wtedy dokucza też mi i mojemu mężowi. Krytukuje nas, wytyka jakieś głupoty. Ma problem że nie remontujemy domu, że mieszkamy u niego i nie płacimy czynszu. Opłacamy rachunki po połowie, opiekujemy się domem gdy jego nie ma, sprzątamy, dbamy o ogród, wykonujemy drobne naprawy czy remonty. Ale nie chcemy pakować się w remont generalny bo dom nie jest nasz. Chcieliśmy mieszkać w tym domu na zawsze, tzn ja. Mąż nie protestowal, ale nie było to spełnienie jego marzeń. Dotąd jrodzice nie zapisali nam domu, mamy dać 100tys na remont. Kwota jest kosmiczna. Chcieliśmy się dogadać. Ale ostatnio tata pod wpływem alkoholu zwyzywał mojego męża od gnoja jebanego i śmiecia pierdolonego. Powiedział że jak nam się nie podoba to mamy się wynosić, że on nikogo nie potrzebuje, dom sprzeda. Następnego dnia tego nie pamiętał, ale nie przeprosił za swoje słowa. W nas cos pękło. Maz ma dosyć takiego traktowania, wyzywania. Ja chyba jestem przyzwyczajona i lepiej to znoszę. Ale w tym wszystkim jest też nasz 6letni syn. Który coraz więcej widzi i słyszy. Coraz więcej rozumie. Nie raz mówił mi że słyszał jak babcia kazała tacie spierdalac... Takie słowa z ust małego chłopca to straszna sprawa. Podjęliśmy decyzję, załatwiamy kredyt i szukamy domu. Poifnormowalam ojca że się wyprowadzimy. On teraz żałuje, jest mu przykro. A ja mam tak straszne wyrzuty sumienia. Płaczę na samą myśl że muszę go tu zostawić z matką. Że być może już nigdy się do mnie nie odezwie. Mam ściśnięty żołądek, dusi mnie w klatce, nie mogę wziąć oddechu. Ból głowy od którego chce się wymiotować. Wiem że dla własnego dobra, i dobra mojego męża i syna, powinnam się wyprowadzić. Ale czy będą szczęśliwa mają wyrzuty sumienia że zostawiłam ojca ? Mam rodzeństwo, wiem że możemy opiekować się tatą na zmianę. Ale nie wiem czy sobie poradzę jeśli tata będzie miał do mnie całe życie żal. Potrzebuje żeby ktoś spojrzał na problem z boku i powiedział mi co robić.
Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie
Witam. Mam 24 lata i jestem facetem. Zacznę może od początku. Jestem wynikiem gwałtu, próbowano przeprowadzić aborcję, ale została przerwana, matka starała się mnie „wypłukać” alkoholem, ale jak widać bez skutku. Życie obdarzyło mnie wyjątkowo irytującą pamięcią, pamiętam leżenie w kołysce i darcie się aż do zmęczenia oraz minę i obojętność matki, gdy mnie karmiła. Do 10 roku wychowywałem się na zmianę raz u matki, raz u babci wraz z bratem, matka hobbystycznie zajmowała się usługami przyjemnościowymi w zamian za pieniądze. Dzieciństwo było pełne wrażeń, których nie będę tutaj opisywał z racji ich ilości. Borykam się z problemem - chorobą sierocą. Do 11 roku życia aż do informacji, że znalazła się dla mnie i brata rodzina zastępcza, moczyłem się w łóżko. Byłem z tego tytułu wyśmiewany, karany, karcony itp. Kołysałem się do snu, kręcąc głową z boku na bok, wyobrażałem sobie wtedy lepsze życie i tak usypiałem. Początkowo było to maksymalnie 15 minut przed snem. W wieku około 14 lat zacząłem robić to nieświadomie przez sen (obserwacja bliskich). Los chciał, że w wieku 16 lat zakochałem się po uszy w cudownej dziewczynie, ale przyciągała uwagę wielu osób. Byliśmy ze sobą 4 lata, ciągle jej nie ufałem i dawała ku temu powody, ale wybaczyłem. Weszła ze mną w związek dlatego, że przykuwałem uwagę swoją popularnością. W okresie gimnazjum każdy mnie znał i chciał ze mną rozmawiać- bardzo aktywnie zwracałem na siebie uwagę. Ale po przejściu do technikum zacząłem być trochę odludkiem - kołysałem się czasami już nie tylko do snu, ale z nudy. Wciąż wyobrażając sobie lepsze życie. W wieku 20 lat dziewczyna zerwała ze mną przez telefon, pokazując oziębłą i nie do poznania dla mnie postawę. Wybraliśmy się jeszcze na wspólne wakacje, ponieważ nie dało się odwołać. Na nich chcąc zaciągnąć mnie do łóżka powiedziała, że mnie kocha i chce to naprawić, na drugi dzień patrząc z obrzydzeniem powiedziała żebym nie robił sobie nadziei, bo potraktowała mnie jak rzecz. Od tamtego czasu kołyszę się w każdej wolnej chwili, kiedy tylko się da, zaniedbując dosłownie wszystko dookoła. W wieku 22 lat porzuciłem studia na 3 roku. W momencie zerwania dowiedzieliśmy się, że moja Ciocia zastępcza ma nowotwór. Napięcie w domu skupiało się na mnie, jako osoba wrażliwa zawsze starałem się wszystkim pomoc i rozweselić, a kiedy nie mogłem tego robić z własnych problemów to naturalnym było wyżywanie się na mnie. Aktualnie jestem samotny, oswoiłem się z tym, przestałem już cokolwiek czuć. Chodzenie do psychologów przerwałem, gdy usłyszałem kolejny raz „depresja” od niedorobionego psychologa czy psychiatry, którzy oczekiwali że wchodząc będę od razu w stanie powiedzieć im co mi dolega. Przez całe życie moja choroba miała obraz ambiwalentny, skąd do cholery miałem wiedzieć co mi jest, skoro nawet nie wiem kim jestem? Obecnie w wieku 24 lat nie mam już obok siebie nikogo, nikogo tez nie dopuszczam emocjonalnie, czuję się wycofany do własnej głowy, pełen obraz dysocjacji. Nie przeżywam niczego, a chciałbym. Jak normalny człowiek zrobić prawo jazdy, kupić wymarzone auto, znaleźć kochającą żonę itp. Ale nie potrafię, nie wiem gdzie szukać pomocy, zazwyczaj wizyty u psychologów kończyły się tylko tym ze lustrowałem im ich własną osobowość - dla kogoś żyjącego ciągle w myślach udawanie osoby siedzącej naprzeciw jest czymś niczym rozrywką. Co mam zrobić? Gdzie byli wszyscy skretyniali pedagodzy i psycholodzy wtedy? Nie zrobię sobie nic tylko dlatego że to byłoby tchórzostwo, ale nie mam motywacji żyć, bo jest to niczym katorga, każdy dzień zlewa sie w jedno a jedyne co robię to bujanie się z boku na bok, myśląc co by było gdyby. Próbowałem praktycznie wszystkiego, umiem grać na kilku instrumentach, rysować, modelować, rzeźbić, tańczyć (tańczyłem przez 11 lat w zespole). Z zawodu jestem elektrykiem, konserwatorem maszyn, mam uprawnienia na wózek widłowy oraz spawacza. A pomimo tego łapię roboty „poboczne” żeby dorabiać na studia które wznawiam z nowym miesiącem. Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie i fantazjach w trakcie kołysania się. Co mam robić?
Jak pomóc mamie w żałobie po stracie babci i dziadka? Problemy z alkoholem i konflikty z tatą

Mama nie radzi sobie z żałobą - rok temu zmarła babcia, 8 miesięcy po niej odszedł dziadek. Gdy mama płacze, to potem kłóci się z tatą i pije, nic do niej nie dociera. 

Co robić?

Rodzice, którzy nie dają swojej uwagi, ciepła ani wsparcia. Jest mi przykro.
Miczy to normalne? Może być trochę chaotycznie, bo ciężko mi zebrać to wszystko w kupę. Mam 30 lat, żonę i małe dziecko. Relacje ze swoimi rodzicami nazwałbym średnimi, tak naprawdę zawsze pytali tylko o szkołę, a teraz o pracę. Mało widać zainteresowania mną samym i moimi pasjami (np. jak jako nastolatek startowałem w zawodach sportowych w sporcie, który kochałem i prosiłem ich żeby przyszli, to zawsze to olewali, mimo że mieli do miejsca tych zawodów np. 1 km drogi...). Nigdy nie byłem bity. Sam też nie byłem jakimś bardzo problemowym dzieckiem, może coś tam broniłem, ale myślę że standard, nie powtarzałem klasy, nie byłem w poprawczaku ani na dołku, nie brałem narkotyków, rodzice nigdy nie byli wzywani do szkoły z mojego powodu etc. Mimo tego, były różne sytuacje 1. Często słyszałem jak byłem wyzywany przez swojego ojca w tle kiedy mama do mnie dzwoniła 2. Matka nie pozwoliła mi wybrać szkoły średniej, ani pójść na studia zaoczne, przy każdej z tych sytuacji był krzyk i obrażanie mnie o chęć np. Pójścia do technikum zamiast liceum 3. Matka również obrażała mnie za to, że zrobiłem tatuaż kiedyś 4. Byłem również obrażany beż powodu - np. Chciałem zmienić mieszkanie na studiach z powodu dość specyficznych lokatorów i powiedziałem o tym matce- w zamian dostałem krzyki i litanię, że pewnie mnie wyrzucili z mieszkania za robienie imprez i burdelu - tak nie było i nie miała żadnego powodu aby tak myśleć 5. Aktualnie od tygodnia rodzice się do mnie nie odzywają, bo moja mama pokłóciła się z moją żoną - moja żona uważa, że mama rzuca za dużo uwag, za bardzo chce ingerować w nasze życie, z czym się zgadzam w dużej części. Matce wygarnąłem także powód mojego nie przyjeżdżania- to że kiedy moja córka- niemowlę, zaczęła przy nich płakać to zaczęli podnosić głos, wprowadzać nerwowa atmosferę, a kiedy chciałem wziąć córkę, żeby ją uspokoić, to matka na mnie naskoczyla agresywnym tonem. Nie będę na to pozwalać. Napisałem, wyjaśniłem- zero refleksji. 6. Aktualnie rodzice potrafią mieć pretensje, że np za rzadko przyjeżdżam- bez pytań o powód czy checi pomocy 7. Moja mama często wprost mówiła, że mój brat jest lepszy. Z bratem mam normalne relacje, nie mam mu tego za złe bo to nie jego wina. Powodem było to, że brat był spokojniejszy, można powiedzieć, że wygodniejszy. Ja jako dziecko i nastolatek miałem więcej temperamentu 8. Moja mama (co wyłapała moja zona) nawet teraz potrafi mówić, że "Sam się na ten świat wprosilem", "odkąd się urodziłem do teraz to same problemu", "że oni chcieli córkę a wyszedłem ja" itd. 9. Matka przestała się do mnie ostatnio odzywac za organizację chrztu dla córki- w skrócie za daleki dojazd 10. Rodzice wyśmiewają albo ignorują nasze prośby dotyczące córki. Np. Moja córka urodziła się w listopadzie, prosiłem ich wtedy o mycie rąk przed dotykaniem jej, po przyjsciu z dworu czy ze sklepu- zwykła troska, małe dziecko, brak szczepień jeszcze, sezon grypowy itd. Obrazili się o to i wyśmiali to. Czy to jest normalne zachowanie? 11. Rodzice czesto sie awanturowali przy mnie, w domu byly krzyki, musiałem czesto sie z niego ulatniac i czesto sie balem 12. Moj tata wstajac do pracy w kuchni mowil rozne rzeczy na glos - typu, ze z jego zyciem to tylko sie jebnac na sznur, pierdolnieta baba, ze ma dosc swojego zycia itd. Mówił to na tyle glosno, ze zawsze to slyszalem, jednoczesnie kuchnia w której pil kawe byla tak polozona, ze ja słyszałem wszystko, a mama nic. 13. Nigdy nie usłyszałem słowa przepraszam 14. Kiedyś lecąc do Stanów w samolocie napisałem im wiadomość, że ich kocham - chciałem po prostu poprawić z nimi kontakt- nic mi na to nie odpowiedzieli Zwlaszcza teraz wzięło mnie na przemyślenia, że rodzice przestali się do mnie odzywac - obydwoje, za to, że moja żona zwróciła mojej mamie na coś uwagę, tata w ogóle nie był tu strona w niczym, a tak samo się do mnie nie odzywa... mimo wszystko dwa razy pisałem do mamy proponując, abyśmy się spotkali wspólnie i to wszystko wyjaśnili i przegadali - zignorowała mnie, zero odpowiedzi. Nie powiem, że mimo że jestem dorosły to jest to dla mnie dość przykre