Czy małżeństwo przetrwa, gdy jedno z partnerów pragnie drugiego dziecka, a drugie nie chce o tym słyszeć?
Mam 33 lata. Mąż 40. Razem jesteśmy od 15 lat, w małżeństwie 7. Mamy wspólnie jedno dziecko, mąż nie chce słyszeć o drugim, natomiast ja bardzo pragnę mieć dzieciątko.
Kiedyś rozmawialiśmy, że chciałby mieć jeszcze jedno.
Gdyby miał też pewność, że będzie córka tym bardziej. Dziś na ten temat nie chce słyszeć. Bardzo Go kocham, ale nie potrafię się z tym pogodzić. Nie wyobrażam sobie nie tulić w ramionach kolejny raz kruszynki. Do porozumienia nie dojdzie z pewnością. Ja też nie przekonam Go na siłę. Ja natomiast chcę mieć jeszcze jedno dziecko. Czuję, że małżeństwo nie ma szansy przetrwać.
Ja nie chcę niczego na siłę. Nie zaakceptuję męża wyboru, ale też będę nieszczęśliwa. Czy to ma szansę przetrwać? Jest sens ciągnąć małżeństwo bez szczęścia drugiej osoby?
Wiktoria

Paulina Szczęśniewicz
Pani Wiktorio,
Decyzja o posiadaniu dzieci jest jedną z najbardziej znaczących w życiu, a różnice w tej kwestii mogą wywoływać silne emocje i napięcia w związku. Pani uczucia są zrozumiałe i ważne – zarówno pragnienie drugiego dziecka, jak i miłość do męża.
W takiej sytuacji warto spojrzeć na problem z różnych perspektyw, aby lepiej zrozumieć, co może być możliwe i jak postępować. Posiadanie kolejnego dziecka to nie tylko kwestia biologiczna, ale także emocjonalna i życiowa. Dla Pani jest to wyraz miłości, spełnienia i marzenia o powiększonej rodzinie. Ciężko będzie Pani zrezygnować z tego pragnienia, co jest w pełni zrozumiałe.
Jeśli chodzi o postawę męża, jego odmowa może wynikać z wielu powodów – lęków, zmiany priorytetów, zmęczenia odpowiedzialnością rodzicielską, czy też innych, które mogą być niewyrażone. Może być to również decyzja wynikająca z obecnego etapu życia lub poglądów, które z czasem się zmieniły. To, jak rozmawiacie o swoich uczuciach i potrzebach, ma kluczowe znaczenie. Unikanie rozmowy (np. mąż nie chce o tym słyszeć) może blokować możliwość zrozumienia jego perspektywy i dojścia do rozwiązania. Proszę się zastanowić, jakie będą Pani odczucia za kilka lat, jeśli pozostaniesz w małżeństwie, ale bez spełnienia pragnienia kolejnego dziecka. Podobnie, co może czuć Pani mąż, gdyby zgodził się na dziecko wbrew swojej woli. Przetrwanie małżeństwa zależy od gotowości obu stron do rozmowy, zrozumienia i ewentualnych ustępstw.
Jeśli jednak czujesz, że różnica w tej kwestii staje się nie do przezwyciężenia, warto rozważyć, co będzie dla Pani najlepsze w dłuższej perspektywie zarówno jako partnerki, jak i jako osoby.

Agnieszka Grabka
Dzień dobry,
napisałaś, że kiedyś rozmawialiście o kolejnym dziecku i wtedy mąż był zdecydowany. Co się zmieniło, że teraz tak sytuacja wygląda ? Może od tego warto zacząć.
Pozdrawiam

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry Wiktorio,
Z Twojej wypowiedzi widać, jak głęboko porusza Cię ten temat, i jak bardzo konflikt między Twoimi pragnieniami a postawą męża wpływa na Wasze małżeństwo. To bardzo trudna sytuacja, która wymaga zarówno zrozumienia emocji po obu stronach, jak i jasnego spojrzenia na to, co jest możliwe do rozwiązania. Zachęcam rozważyć terapię indywidualną. Dzięki niej będziesz mogła uporządkować swoje emocje i potrzeby, a także lepiej zrozumieć, co dokładnie oznacza dla Ciebie decyzja o kolejnym dziecku. Także możesz zaproponować mężowi terapie par.
Jeśli Twój mąż się zgodzi, terapia może otworzyć nowe kanały komunikacji i pomóc Wam lepiej zrozumieć, co jest dla Was najważniejsze w przyszłości. Zastanów się, jakie są Twoje granice i priorytety. Jeśli czujesz, że nie jesteś w stanie zrezygnować z tego pragnienia, to decyzja o przyszłości małżeństwa będzie musiała uwzględniać również Twoje szczęście.
Twoja sytuacja wymaga czasu, empatii i szczerości. Zarówno wobec siebie, jak i wobec męża. Nawet jeśli na razie wydaje się to niemożliwe, warto spróbować zrozumieć, czy istnieje droga, która pozwoli Wam odnaleźć wspólne szczęście – w obecnym związku lub w nowym układzie. To, co wybierzesz, powinno być zgodne z Twoimi wartościami i potrzebami.
Życzę siły, abyś mogła sobą i swoimi emocjami się zaopiekować!
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry Pani Wiktorio,
To rzeczywiście bardzo trudna sytuacja, bo dotyka głębokich pragnień i wartości. Warto porozmawiać z mężem o tym, co wpłynęło na zmianę jego decyzji, bo jeśli dobrze rozumiem, kiedyś chciał mieć dwójkę dzieci, podobnie jak Pani? Być może ma obawy, które warto omówić wspólnie, by spróbować je zrozumieć i zastanowić się nad możliwymi rozwiązaniami.
Jeśli brak kolejnego dziecka sprawia, że czuje się Pani nieszczęśliwa, warto zastanowić się, czy istnieją inne aspekty Waszego małżeństwa, które mogą zrekompensować ten brak. Proszę spróbować spokojnie porozmawiać z mężem, wyrażając swoje uczucia bez nacisku, na przykład: „To dla mnie ważne, chciałabym, żebyśmy mogli o tym porozmawiać”.
Jeżeli mimo wszystko nie uda się osiągnąć porozumienia, warto rozważyć terapię par. Może ona pomóc lepiej zrozumieć wzajemne potrzeby i wspólnie podjąć trudne decyzje. Najważniejsze jest zadbanie o swoje szczęście i szacunek wobec decyzji drugiej strony.
Życzę Pani siły w tej sytuacji! 💛
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Paulina Gdańska
Pani Wiktorio,
czy wie Pani, co dokładnie stoi za decyzją męża?
Czy jest to lęk przed odpowiedzialnością, obawy finansowe, strach przed zmianami w obecnym stylu życia, czy może brak gotowości na ponowne zaangażowanie w wychowanie małego dziecka. Zrozumienie jego perspektywy może pomóc złagodzić napięcie, nawet jeśli nie zmieni decyzji. Miłość jest kluczowa, ale bez wzajemnego szacunku dla potrzeb i kompromisów trudno utrzymać szczęśliwy związek. Jeśli oboje pozostaniecie przy swoich stanowiskach, napięcie może narastać, co wpłynie nie tylko na Was, ale także na Wasze dziecko.
Pani uczucia i potrzeby są równie istotne, jak męża, ale kluczowe jest szczere zrozumienie, czy Wasze drogi życiowe nadal są zgodne.
Warto rozważyć wspólną terapię małżeńską, zrozumieć wzajemne uczucia i szukać rozwiązań, które uwzględniają obie strony.

Martyna Jarosz
Dzień dobry Pani Wiktorio,
warto zadać sobie kilka pytań, które mogą pomóc w zrozumieniu własnych uczuć i potrzeb:
- Co sprawia, że tak bardzo pragnę mieć drugie dziecko?
Czy to potrzeba spełnienia marzenia, poczucie dopełnienia rodziny czy może jakiś inny powód?
- Jakie są główne obawy mojego męża związane z posiadaniem drugiego dziecka? Czy chodzi o kwestie finansowe, zdrowotne czy jakieś inne?
- Czy istnieją kompromisy, które moglibyśmy osiągnąć w tej sytuacji? Na przykład, czy mąż może potrzebować więcej czasu na przemyślenie tej decyzji?
- Jak nasze różne pragnienia wpływają na naszą relację jako pary? Czy możemy znaleźć sposób na wzajemne wsparcie i zrozumienie, pomimo różnic w naszych marzeniach?
Mam nadzieję, że te pytania pomogą w refleksji i rozmowie z mężem. Ważne jest, aby pamiętać, że otwarta i szczera komunikacja może być kluczem do znalezienia wspólnej drogi.
Martyna Jarosz
psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem w związku parterem od 1.5 roku. Nie zgadzamy się w kwestii posiadania dzieci. Ja chcę , on nie. On jest po rozwodzie ( żona go zdradziła i zostawiła go po 10 latach, on był w szoku bo myślał, że wszystko u nich gra), nie miał dzieci, bo , jak to na początku naszej znajomości przedstawił - była żona nie chciała mieć, on chciał, ale zgodził się na jej warunki.
Po paru miesiącach znajomości mi powiedział, że on jednak nie chce mieć dzieci. Miałam pretensje, że wprowadził mnie w błąd , on na to, że wcale nie mówił mi, że teraz chce dzieci, tylko, że kiedyś chciał. Pytałam dlaczego nie chce, bo przecież lubi dzieci, on na to, że jest za stary (38 lat) i nie chce być biedny.
Przez parę miesięcy zwodził mnie mówiąc, że teraz nie chce, ale może mu się zmieni. Ustaliliśmy razem, że pójdzie do psychologa porozmawiać, z czego wynika jego niechęć do posiadania dzieci i czy można jakoś nad tym popracować. Poszedł, po 2 wizytach powiedział, że pani psycholog powiedziała, że jego niechęć do posiadania dzieci nie wynika z żadnych lęków i jest świadomą i przemyślaną decyzją i nie ma sensu, żeby dłużej o tym rozmawiać. I tak mi to oznajmił.
Miał łzy w oczach, kiedy powiedziałam mu, że w takim razie to koniec. Jednak stwierdziłam, że spróbuję trochę pobyć z taką myślą i zobaczyć czy to dla mnie okej.
No, ale wraca to do mnie co jakiś czas, nie umiem się z tym pogodzić. Mam 39 lat i czuję, że marnuje ostatnia chwilę na to, żeby założyć rodzinę. Mam też żal do partnera o to, że mnie wprowadził w błąd, że mnie zwodził, nie wiem też czy wierzyć w to, że był u tej psycholog, bo jak dla mnie powinien przynajmniej przerobić temat swojego taty, który był antyprzykładem ojca. Boje się, że będę żałować, że z nim zostałam, w momencie, w którym miałam jeszcze szansę założyć rodzinę z kimś innym. A z drugiej strony dobrze się dogadujemy i ciągle liczę na to, że on zmieni zdanie. Mam też taką myśl, że jestem dla niego niewystarcząca skoro kiedyś z byłą żoną chciał mieć dzieci, a teraz ze mną nie chce.
Dzień dobry, zwracam się z ogromną prośbą o obiektywną opinię o mojej aktualnej sytuacji życiowej i jak dalej żyć.
Jestem ze swoim partnerem (już mężem) od liceum.
Aktualnie mamy po 33 lata. Od początku znajomości komunikowałam, że moim celem życiowym w życiu rodzinnym jest bycie matką. Mąż deklarował również chęć posiadania jednego dziecka w przyszłości. Uzgodniliśmy orientacyjnie, że będziemy to realizować ok. 30 r.ż. Co jakiś czas przy różnych okazjach kontynuowaliśmy te zapewnienia (wybór imion, pojawienie się dziecka w rodzinie). Przez pandemię, moje zawirowania w pracy, temat potomstwa trochę się przesunął, ale mając 30 lat (październik 2022), zaczęłam się badać pod tym kątem i wróciłam do naszych zapewnień i, że czas się przygotować do realizacji naszych planów (wspomnę też, że mieliśmy oboje stabilne i dobrze płatne prace na umowy na czas nieokreślony i własne komfortowe mieszkanie z niskim kredytem).
Mąż zaczął unikać tematu. Ja co jakiś czas do niego wracałam, tłumaczyłam, że może nie pójść tak łatwo (mam chorą tarczycę i inne problemy hormonalne) i że nie możemy już tego odwlekać, bo będzie tylko gorzej fizycznie. Ostatecznie w czerwcu/lipcu 2023, gdy znowu to ja zaczęłam ten temat i oczekiwałam jakiś deklaracji z jego strony to powiedział, że chciałby dziecko, ale jeszcze nie jest gotowy i żeby dać mu ok. rok czasu. Było to dla mnie duże opóźnienie, biorąc pod uwagę też inne aspekty mojego życia, ale chciałam, żeby też był gotowy i przekonany więc tak uzgodniliśmy. W tym czasie ten temat pojawiał się z obu stron np. przy zmianie samochodu to, żeby wózek się zmieścił, plany przemeblowania sypialni z uwzględnieniem łóżeczka itd.
Na początku 2024 r. zaczęłam się przygotowywać, znowu robić badania i w czerwcu 2024 dostałam od lekarzy zielone światło, wręcz mówili, żeby dalej nie zwlekać. Męża na bieżąco informowałam co do moich wizyt i wyników. Zbliżał się nasz urlop nad morzem we dwoje w lipcu 2024 więc idealna okazja na odstawienie tabletek. Powiedział, że jeszcze potrzebuje miesiąc. Powiedział coś w stylu, że „nie chce, żeby ten urlop mi się z tym kojarzył”. U mnie już się zaczynały pojawiać jakieś dziwne stany emocjonalne z tym związane i zaczęłam być momentami niemiła dla męża i opryskliwa. Miałam poczucie, że mnie oszukuje.
Miałam też wymagającą i stresującą pracę, ze zmianą, której zwlekałam z uwagi na nasze plany, co dodatkowo mnie dobijało. Minął miesiąc, mąż dalej unikał tematu i jak ja o tym zagadałam, to usłyszałam, że o jakim dziecku ja mówię, że nam się nie układa i że nasz związek to jest tylko „ciągnięcie wózka”.
Ja w szoku, bo generalnie dobrze nam się układa od lat i mąż też to podkreśla. Co jakiś czas mamy jakieś gorsze dni/ tygodnie to fakt, ale nigdy tak wcześniej nie powiedział i nie dał mi tego w taki sposób odczuć. Wiem, że są aspekty w naszym życiu, które bardzo chciałby zmienić (częstotliwość współżycia, moje nadprogramowe kilogramy), ale wiemy oboje i to okazujemy, że się bardzo kochamy, lubimy, szanujemy i jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Wiemy też oboje, że ma ogromny problem z podejmowaniem decyzji. On nadal unikał tematu, a moja frustracja rosła. Od tego czasu zacząłem się dziwnie czuć emocjonalnie. We wrześniu 2024 pojawił się z mojej strony temat rozwodu (rozpisałam konkretne kroki do rozstania się itd.), ale mąż poważniej zachorował i skupiłam się na opiece nad nim. Proponowałam również wspólną terapie, ale nie chciał.
Nie chciałam rozmawiać o naszej sytuacji z nikim bliskim, więc miałam sama kilka konsultacji z terapeutą, jak tę sytuację rozwiązać. Mieliśmy z mężem kilka rozmów przeze mnie zainicjowanych, żeby omówić, co go blokuje, jaki jest problem.
Jak już mieliśmy dosyć, podczas jednej rozmowy, to uzgadnialiśmy wspólnie termin kolejnej rozmowy, żeby nie uciekło (moja inicjatywa). W tym czasie mówił, że jego zdaniem dziecko wpłynie negatywnie na naszą relację, że jest nam przecież dobrze i on nie chce niczego zmieniać, że lubi nasze życie we dwójkę, że boi się, że dziecko będzie na 1 miejscu u mnie, że może nie będzie dobrym ojcem, że generalnie nie czuje aktualnie potrzeby. Staraliśmy się każdy aspekt przegadać. Też podzieliłam się swoim odczuciami i wątpliwościami. Przez to wszystko mi się posypały wyniki badań, ale konsensus rozmów był w październiku 2024 taki, że on nie jest pewien dalej czy chce dziecko, ale nie chce mnie stracić, więc spróbujmy jak znów dostane od lekarzy zielone światło. Więc jak dalej biegałam po lekarzach i badaniach i dostałam w styczniu zielone światło wiec zgodnie z rozmowami, odstawiłam tabletki, poinformowałam męża i od tego czasu unika zbliżeń. Wie o tym, że zaraz po odstawieniu tabletek mogę mieć większe szanse na zajście w ciąże przy moich schorzeniach i że plan był taki, żeby z tego czasu skorzystać. Minęły 2 tygodnie i wczoraj po kilku dniach, gdy nie reagował na moje inicjatywy intymne, znowu ja musiałam rozpocząć rozmowę, że o co chodzi. Powiedział, że ma jakąś blokadę, ale w sumie mu dziecka nie brakuje i nie ma takiej potrzeby, nadal nie wie, czy w ogóle je chce mieć, że dalej się źle czuje itd. Jest mu dobrze jak jest i jest szczęśliwy ze mną i nie chce zmian. Ja dalej jestem przekonana, że chce mieć dziecko, być matką, a przynajmniej się o to postarać. Czuję się aktualnie oszukana, że to wszystko było grą na czas, mówi, że nie że za każdym razem był ze mną szczery. Jednocześnie wiem, że psychicznie nie chce być dalej w tej sytuacji niepewności, mój zegar biologiczny leci nieubłaganie i albo zaakceptuje fakt, że nie będę mieć dziecka, ale będę z nim (nadal mam poczucie, że to jest mój najlepszy człowiek i ukochany mąż) albo odejść, zanim frustracja weźmie górę i zniszczę to, co nas łączy, bo myśl o dziecku mi towarzyszy od zawsze i myślę, że nie będę się w stanie pogodzić z tą stratą.
Mam też takie myśli, że moja intuicja podpowiadała mi od kilku lat, że on nie zdecyduje się na dziecko ze mną, ale zawsze się łudziłam i ją uspokajałam i miałam nadzieję, że tylko potrzebuje więcej czasu. Aktualnie jestem w rozsypce i myślę, co dalej zrobić. Czuję, że powinnam odejść, równocześnie mając myśli ile to zmian i że miałabym opuścić swoją ukochaną osobę dla swojego marzenia/wizji, które może się nigdy nie zrealizować. I że to z partnerem się żyje i dziecko jest uzupełnieniem tej relacji, a ja nie chce tworzyć innej póki co, niż z nim. Nie wiem, co dalej robić tzn. mózg wie (odejść), ale serce dalej się łudzi, że jakoś to będzie i jest dobrze.