Left ArrowWstecz

Czy należy wybaczyć, żebym mogła pójść dalej? Nie czuję, że jest to ok.

Czy po trudnym dzieciństwie (przemoc, alkohol, manipulacje, morderstwo) można pójść dalej i wieść normalne życie bez wybaczania rodzicom? Ciągle słyszę, że dopóki się z tym nie pogodzę i im nie wybaczę szczerze to nie pójdę dalej i będę się tym zadręczać, ale wszystko we mnie krzyczy, bym tego nie robiła, nie ufam im i nie chce tego wybaczać, Czy to oznacza, że wiecznie będę się tym zadręczać? Od izolacji od rodziny minęło 10 lat.
User Forum

D. M. B

2 lata temu
Dorota Kuffel

Dorota Kuffel

Witaj,

żeby wybaczyć, najpierw trzeba w ogóle rozpoznać swoją krzywdę, nazwać, odżałować. Coś, co z przeszłości nie zostało zamknięte, jest obecne dziś i wpływa na nas. Przy czym nie o wybaczenie tu chodzi jedynie, a przeżycie do końca traumy. Wybaczenie może być etapem procesu, ale zawsze jest osobistą potrzebą każdego. Drugim ważnym aspektem jest wsłuchanie się w siebie, ważniejsze, czego Ty chcesz, na co jesteś gotowa w tym momencie, a nie, co mówią inni. 

Pozdrawiam

Dorota

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Karolina Białajczuk

Karolina Białajczuk

Rozumiem, że masz wiele myśli na ten temat. Ważne jest, abyś robiła to, co dla Ciebie jest najlepsze w radzeniu sobie z trudnościami. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy powinnaś wybaczyć czy utrzymywać kontakt z rodzicami. Pracując nad sobą, możesz nauczyć się lepiej radzić sobie z przeszłością i budować lepszą przyszłość.

Pozdrawiam 

Karolina Białajczuk 

2 lata temu
Marek Dudek

Marek Dudek

Dzień dobry,

Ja wierzę głęboko, że można i widzę to po pacjentach kończących terapię. To co Pani słyszy to zapewne dobre rady, a jak to bywa z dobrymi radami rzadko pomagają. Wynikają pewnie z troski o Panią.

Pozdrawiam

Marek Dudek

2 lata temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Z Pani informacji wynika, że doświadczyła Pani traumy. Jest Pani osobą z syndromem DDA, co wiąże się z różnymi deficytami wynikającymi z pozabezpiecznego stylu przywiązania, braku wystarczającej uwagi ze strony rodziców, deprywacji emocjonalnej, przemocy, a więc pewnie nieustannego lęku. Zachęcam do przepracowania tych problemów w procesie psychoterapeutycznym, przeżycia emocji, których Pani wówczas doświadczyła, a także przeżycia straty po szczęśliwym dzieciństwie, którego najwyraźniej Pani zabrakło. Istotne jest, aby odbywało się to w relacji z psychoterapeutą, aby uwewnętrzniła Pani bezpieczną więź. Przebaczenie być może przyjdzie z czasem, izolacja to nie wszystko, jest jeszcze rozłączenie emocjonalne. Zachęcam do zadbania o siebie. Powodzenia

Katarzyna Waszak

2 lata temu
Piotr Furman

Piotr Furman

Dobry wieczór!

 

Trudne sytuacje z naszego życia w ogromnym stopniu wpływają na nasze przeżywanie różnych sytuacji i osób w późniejszych latach życia. Przeżycia, które są trudne i w dojmujący sposób odbiły się na naszej psychice możemy określić jako traumatyczne. W obliczu opisanych przez Panią sytuacji, mogę zasugerować, że warto by rozważyć udział w psychoterapii, ponieważ psychoterapia może pomóc w pewnej zmianie stosunku do swoich przeżyć z przeszłości. 

 

Pozdrawiam, Piotr Furman

2 lata temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Mam pytanie . Jestem mężatką od 16 lat, mamy 2 dzieci, chłopaka 11 lat i dziewczynkę 7 lat. W tym czasie na wspólnych wakacjach byliśmy tylko 3 razy
Mam pytanie . Jestem mężatką od 16 lat, mamy 2 dzieci, chłopaka 11 lat i dziewczynkę 7 lat. W tym czasie na wspólnych wakacjach byliśmy tylko 3 razy. Za pierwszym zagroziłam mężowi, że się rozwiodę z nim, za drugim on zaproponował wyjazd w góry, a za trzecim zrobiłam awanturę, więc spędziliśmy urlop w rodzinnym mieście korzystając z basenu, kina teatru itp. Rok temu obiecał mi, że urlop spędzimy razem, ale dostał urlop w innym terminie (tłumaczył się, że źle w firmie zanotowali termin). Mamy jechać w listopadzie na wyjazd we dwóch (czyli bez dzieci pierwszy taki wyjazd) który był wcześniej planowany, ale on pytał mnie czy może z nami jechać jego brat, za rok także chce, aby jechał z nami i naszymi dziećmi jego brat kawaler. Czy to jest normalne? Jak jadę do siostry czy do mamy, on nie chce z nami jechać. Namówić go na jakikolwiek wyjazd czy wyjście jest trudne. Nie spotyka się często bratem. Nie chodzą na piwo. Spotykają się wtedy, kiedy jeden z nich potrzebuje pomocy drugiego np. naprawić auto, skosić trawę itp. Nie ma znajomych. Dodam jeszcze, że kiedy dzieci były małe, proponowałam mężowi, aby zabrał brata oraz osobiście szwagrowi, aby jechał z nami, ale wtedy nie chciał ani jeden, ani drugi. Nie wiem czy mąż chce jeździć z bratem, czy jego brat chce jechać z nami. Czy taka sytuacja jest normalna? Dodam, że wcześniej kilka razy byłam na wakacjach ja z dziećmi. Dostałam pieniądze które starczyły na bilet i noclegi oraz może 3 dni pobytu. Resztę pieniędzy to zaoszczędzone z domowego budżetu, odkładane cały rok. Raz w roku z przyjaciółką jadę gdzieś na 3-4 dni. (Bez męża i dzieci) Zbieram cały rok z kieszonkowych. Domowymi obowiązkami dzielimy się. Co sądzicie o moim mężu, bo już straciłam cierpliwość. Czy to normalne, że nie spędzamy czasu razem, że nie lubi jeździć, nie ma znajomych. A jak już gdzieś jedziemy czy to z dzieciakami, czy bez, to chce zabrać brata?
Jak radzić sobie z presją rodziców przed egzaminami i potrzebą niezależności?

Witam, chciałabym prosić o poradę. Mam 20 lat i nadal mieszkam z rodzicami, studiuję zaocznie w Poznaniu. W przyszłym tygodniu mam finałowe egzaminy, jednak sytuacja w domu nie pozwala mi na naukę. Moi rodzice cały czas się kłócą albo nie odzywają się do siebie. Zazwyczaj problemem są pieniądze albo ja. Od 2 lat jestem w związku, jednak przez jego większość to mój chłopak musiał przyjeżdżać do mnie do domu, a nie ja do niego, ponieważ moja mama miała z tym problem. Za każdym razem zabraniała mi do niego jeździć, a jeżeli próbowałam się jakkolwiek buntować, to kazała mi się pakować i się do niego wyprowadzić. Wcześniej tyle wystarczyło, żebym po prostu odpuszcza i płakała mojego chłopaka, żeby to on po raz kolejny do mnie przyjechał. Był taki moment, kiedy chciał ze mną zerwać, ponieważ miał dosyć tego, że cały czas nie mogę przyjechać do niego. Od początku tego roku zaczęłam się buntować i byłam u niego w Sylwestra, na 2 tygodnie stycznia, w lutym, w marcu i w maju. Jak wcześniej wspomniałam, W przyszłym tygodniu mam egzaminy i chciałam teraz do niego pojechać nie tylko spędzić z nim, ale też żeby się pouczyć i nieco zrelaksować. Mój chłopak mieszka na wsi, przebywanie tam bardzo mnie uspokaja patrząc na to, że sama mieszkam w mieście. Zawsze w domu Byłam narażona na stres przez to że mój ojciec był alkoholikiem przez 17 lat mojego życia, a moja mama szantażuje mnie emocjonalnie praktycznie każdej okazji i płakała z byle jakiego powodu, kiedy tylko nie chciałam jej słuchać. Ostatnio przy nerwowej sytuacji zaczęło boleć mnie serce, zacząłem źle się czuć oraz dostałam palpitacje serca, co może być spowodowane przez wieczny stres. Dzisiaj Powiedziałam moim rodzicom, że może pojadę do chłopaka, aby się u niego pouczyć, mój ojciec zaakceptował ten fakt, ponieważ twierdzi, że jestem dorosła i wiem, co robię i nie będzie mi nic zabraniał. Moja matka zrobiła mi awanturę. Nasze i tak za często tam jeżdżę, że siedzę tam za darmo, że się do niczego nie dokładam, że mnie tam nie chcą i zapytała się, czy nie jest mi wstyd, że dziewczyna cały czas siedzi u chłopaka. Powiedziała też, że wie, że nie będę się tam uczyć, chociaż jest to częściowy powód, dla którego chce tam jechać. Odpowiedziałam jej, że gdyby mnie tam nie chcieli to by nie proponowali mi, żebym do nich przyjeżdżała mówili, by mi wprost, że mnie nie chcą. A po drugie w zeszłym roku przed maturą zmuszona jechać z nią na wieś do mojego dziadka gdzie również był mój brat i jego dziewczyna oraz jej syn, kiedy tylko się chciałam pouczyć do matury, to wszędzie biegał, hałasował i trzaskał, przez co nauka nie była możliwa. Moja mama zapytała, kiedy jadę, jakiej odpowiedziałam, że nie wiem to stwierdziła, że mam się porządnie spakować, a najlepiej wyprowadzić. Potem zaczęła mówić, że najlepiej jakby ona się wyprowadziła to bylibyśmy z moim ojcem szczęśliwi i tak dalej. Przykro mi, że moja własna mama tak mnie stresuje przed egzaminami, ale nic z tym nie mogę zrobić. Nie wiem, co mam zrobić. I tak raczej pojadę do chłopaka, ale czy to będzie moment, w którym się naprawdę do niego wyprowadzę, bo moja mama mnie wyrzuci z domu nie wiem. Co mam zrobić?

Konflikt z teściową a relacja z narzeczonym i oczekiwanie dziecka - jak sobie radzić?
Witam, mam pewien problem który już trapi mnie od miesięcy. Mianowicie chodzi o moje życie, narzeczonego i jego matki. Ja i narzeczony jesteśmy z dwóch różnych miast - różnica godzina drogi, wydarzyło się wiele bo zaszłam w ciąże i 2/3 za mną w tym momencie, przeprowadziliśmy się w strony narzeczonego bo nie mieszkaliśmy na co dzień razem, wiec można powiedzieć siedzimy w otoczeniu rodzinnym narzeczonego, nie ukrywam, bardzo brakuje mi bliskich i znajomych gdzie kontakt jest drogą smsową lub spotkaniem raz w jakiś weekend. Sęk w tym, że kiedy nie mieszkałam z narzeczonym i nie miałam dziecka w drodze, miałam dobre kontakty z teściową. Mój narzeczony mieszkał z nią sam bo reszta wyjechała zagranice do pracy, jej mąż nie żyje od kilku lat i mój facet bardzo jej pomagał w życiu. Kontakt z teściową zaczął się pogarszać jak zamieszkał ze mną. Na początku to wszędzie chciała z nami być i jeździć, była końcówka lata i dosłownie miałam wrażenie, ze codziennie lub co drugi dzień z nią jesteśmy. W którymś momencie zaczęłam mieć z tym problem i zaczęło mnie to już przytłaczać i mówiłam narzeczonemu czy nie jest tego trochę za dużo. On mam wrażenie jest taki obustronny - może teraz trochę bardziej jest za mną aczkolwiek nie wiem jak by było w sytuacji konfrontacji. Kiedy spotkań było mniej zaczęła kombinować i wydzwaniać z propozycją, że ma dla nas jedzenie (do teraz tak jest). Nie ukrywam to jest bardzo miłe i pomocne ale robi to przeważnie wtedy kiedy nie ma nikogo w domu i potrzebuje towarzystwa i wabi nas jedzeniem. Nie miałabym nic przeciwko w częstszym przebywaniu z nią gdyby nie takie zachowania. Ona ma silny charakter - taki męski, od jakiegoś czasu mam wrażenie, ze mi dogryza albo rywalizuje ze mną. Były sytuacje gdzie np komentowała jak się ubrałam (czy zimno mi nie jest), ona pracuje w szpitalu i odbierając je, przeczytała sobie, ze jakieś drobne zapalenie mi wyszło i zaczęła w towarzystwie żartować o tym, raz się upiła i do mnie z tekstem „kocham Cię ale nawet nie próbuj mi ograniczyć kontaktów z synem i wnukiem”, na co mój narzeczony zareagował i ją okrzesał. Ostatnio poznaliśmy płeć dziecka i w momencie niespodzianki miałam widok na nią i tą jej zwiędłą minę jak zobaczyła różowy kolor… To nawet nie była mina smutku tylko jej niezadowolenia co jak dla mnie jest strasznie słabe, gdzie sama mówiła, ze najważniejsze żeby dziecko było zdrowe. Na tej imprezie zdążyła również skrytykować moją przyjaciółkę, która mi opowiedziała, że nie znając jej mówi, ze z niej okropna matka bo nie pilnuje swojego dziecka. Dużo wydzwania do mojego faceta, kilka razy razy dziennie, mimo spotkań i kilometra różnicy w mieszkaniu od siebie. Często proponuje mu, ze zrobi mu jedzenie do pracy, gdzie często ja mu coś robię bo nadzwyczajnie mieszkamy ze sobą i dbamy o siebie. Czuje jakieś poczucie rywalizacji albo może problem teściowej. Nie mam pojęcia co robić, nie lubię tam jeździć ze względu na różnice charakterów, podejście tej matki i niepotrzebnych tekstów w moja stronę, w głowie mam wtedy, ze muszę się zmuszać tam jechać raz na jakiś czas żeby przykrości nie zrobić a mi chodzi tez o komfort psychiczny tym bardziej w ciąży. Boje się, ze jak urodzi się dziecko to będzie jeszcze gorzej. Będzie krytyka, bo ona wie lepiej itd. Co tu robić?
Co zrobić z rodzicami, którzy myślą tylko o sobie i non stop mnie obrażają
Co zrobić z rodzicami, którzy myślą tylko o sobie i non stop mnie obrażają i stoją tylko po stronie mojej młodszej siostry, jako to ona robi najpiękniejsze rzeczy, a ja będę sprzątać ulice ?
Skomplikowana relacja mama-dorosła córka.
Skomplikowana relacja mama-dorosła córka. Mam 33 lata i dosyć zawiłą relację z moją mamą. Zawsze byłyśmy bardzo blisko siebie, przez całe życie byłam jej najbliższą osobą, powiernikiem, odkąd pamiętam (5/6lat) byłam zaangażowana w jej problemy małżeńskie z moim tatą (zdaję sobie sprawę, że nie jest/nie było to zdrowe podejście). Mieszkamy bardzo blisko siebie, mam kontakt codziennie, CODZIENNIE (telefoniczny, na komunikatorze lub odwiedzamy się). Od zawsze byłam bardzo wrażliwa na "humory" mojej mamy, jestem w stanie wyczuć po kilku słowach czy jest w dobrym lub złym nastroju. Jej nastrój bardzo często odzwierdziedla mój nastrój: już 10minutowa rozmowa telefoniczna z mamą w złym humorze jest w stanie popsuć mi cały dzień. Mama nie ma żadnych przyjaciółek, jestem właściwie tylko ja i czuję się w obowiązku zapewnienia jej "rozrywek" na weekend, właściwie mama nie wyobraża sobie, że w weekendy nie spędzimy czasu razem. Gdy wyjeżdżam na wakacje, często pada propozycja ze strony mojej mamy, czy może dołączyć (właściwie to nie propozyzja, ale zdanie oznajmujące, że dołącza)- na szczęście tu zachowuję asertywność (chociaż nie jest to łatwe). Próbowałam podjąć rozmowy na temat naszej dziwnej relacji kilka razy, ale zawsze kończyło się to płaczem ze strony mojej mamy i moimi przeprosinami. Wiem, że to nie jest zdrowe, wiem, że potrzebuję terapii :) Stąd moje pytanie do specjalistów, jaka terapia byłaby najlepsza do takiego rodzaju problemu. Nie chcę odcinać się od mojej mamy, chciałabym nauczyć się nie podchodzić tak emocjonalnie do jej zmiennych nastrojów. Pozdrawiam, Kaśka
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.