Left ArrowWstecz

Jak pomóc dorosłemu synowi, który się okalecza i unika pracy?

Zauważyłam że mój dorosły syn 29 lat, żeby nie szukać pracy lub mieć powód żeby do pracy chodzić. Okaleczać sobie oczy, do tego stopnia że są opuchnięte, zaropiałe. Co mam robić, nie ma ubezpieczenia. Gdzie szukać pomocy
User Forum

Anonimowo

3 dni temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry. Sytuacja brzmi naprawdę poważnie i niepokojąco. Niezależnie od przyczyny samookaleczenia się przez syna warto mu pomóc i interweniować. Jeśli oczy są napuchnięte, pojawia się ropa, w pierwszej kolejności sugerowałabym jak najszybszą wizytę u lekarza lub udanie się na sor. Równocześnie warto skontaktować się z mopsem/gopsem, by uzyskać wsparcie w zakresie braku ubezpieczenia. Proszę nie wahać się także zadzwonić na 112, jeśli stan syna bardzo Panią niepokoi i istnieje ryzyko, że mógłby zrobić sobie krzywdę. To bardzo dobrze, że jest Pani uważna i chce Pani pomóc. Przesyłam Pani dużo siły,

 

Justyna Bejmert,

Psycholog 

2 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zuzanna Zbieralska

Zuzanna Zbieralska

Dzień dobry,

Jeśli syn potrafi posunąć się do tak autodestrukcyjnych rozwiązań, aby uniknąć chodzenia do pracy i związanych z tym prawdopodobnie dla niego gorszych konsekwencji, to warto z pewnością skorzystać ze wsparcia psychologicznego. Pomoże to zidentyfikować skąd bierze się lęk przed tą decyzją oraz skąd biorą się również zachowania autodestrukcyjne oraz przede wszystkim, pomoże uchronić się przed ewentualnymi dalszymi zachowaniami tego typu. Prawdopodobnie jest to coś głębszego, niż sama niechęć pójścia do pracy, dlatego praca ze specjalistą mogłaby być istotna, aby dowiedzieć się, co za tym stoi i pomóc zrozumieć również samego siebie, a dzięki temu pracować nad ewentualnymi sprzyjającymi zmianami. Natomiast to, co można zrobić "na chłodno" to wezwać karetkę, jeśli istnieje zagrożenie życia oraz można szukać pomocy również w pobliskich MOPR-ach lub MOPS-ach, a także w organizacjach pozarządowych jak fundacje, które dają wsparcie psychiczne, materialne lub prawne. 

 

Pozdrawiam ciepło,

Zuzanna Zbieralska, psycholożka.

mniej niż godzinę temu
Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry, 

 

To, co Pani opisuje tj. samookaleczanie oczu przez dorosłego syna  jest bardzo poważnym sygnałem kryzysu i wymaga pilnej konsultacji specjalistycznej. 

 

Może Pani skorzystać z całodobowych, bezpłatnych form pomocy, niezależnych od ubezpieczenia:
-Centrum Wsparcia: 800 70 2222 lub 116 123 — anonimowo i dla dorosłych w kryzysie.

-Punkty Interwencji Kryzysowej (lokalizacja w całej Polsce) maja również psychologów dyżurujących.
-W sytuacji zagrożenia zdrowia bądź życia — 112 lub najbliższy SOR musi udzielić wsparcia. 

 

Warto także zaproponować synowi kontakt z psychologiem, terapeutą  lub psychiatrą, aby zrozumieć przyczyny jego zachowania i zaplanować dalsze leczenie. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria 

Psycholog 

2 dni temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Szanowna Pani,

w obecnej sytuacji zdrowie Pani syna jest realnie zagrożone, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, dlatego najważniejsze jest, by jak najszybciej zająć się tym od strony medycznej. Nawet jeśli syn nie ma ubezpieczenia, należy zgłosić się do najbliższego szpitala lub przychodni. W przypadku zagrożenia zdrowia lub życia pomoc zostanie udzielona bezpłatnie.

Warto również, by syn porozmawiał ze specjalistą od zdrowia psychicznego, np. psychiatrą, który oceni jego stan i zaproponuje odpowiednie leczenie lub wsparcie. Takie zachowania, jak samookaleczanie, często są sygnałem głębszego kryzysu emocjonalnego i wymagają profesjonalnej pomocy. Jeśli syn nie chce sam zgłosić się po pomoc, można spróbować skontaktować się z lekarzem rodzinnym lub ośrodkiem interwencji kryzysowej w Pani okolicy. Tam również udzielają wsparcia w nagłych sytuacjach.

 

Dużo siły, Elza Grabińska, psycholog.

2 dni temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Różnice w wychowaniu i podejściu do dzieci przeze mnie i męża. Czasem mam dość.
Oboje z mężem mamy inne postrzeganie wychowywania dzieci. Ja staram się dzieci traktować jednakowo i sprawiedliwie , jako że są to małe dzieci 3 i 4 lata, uważam, że to normalne, kiedy się brudzą czy hałasują w trakcie zabawy lub ciężko im usiedzieć w jednym miejscu podczas jedzenia, kiedy oboje są dziećmi tryskającymi energią zdarza się, że 4 latek wstaje w nocy i prosi, by mąż poszedł z nim spać do drugiego pokoju, za moja namową zazwyczaj idzie, jednak często kończy się to krzykiem i płaczem syna, bo dla męża jest to chore, że 4 latek nie potrafi przespać całej nocy sam, jest wobec takich zachowań mało wyrozumiały - hałas i zabawa dzieci jest drażniąca , kiedy się brudzą krzyczy, bo "je jak fleja ". Mam czasem dość tej ciągłej walki , na ogół dzieci są posłuszne bardziej mężowi niż mi, ja staram się rozmawiać, chociaż nie słuchają i to też wprowadza mnie w frustrację, bo chce łagodzić sytuację na tyle, by Mąż nie musiał krzyczeć na nich, ale oni tego nie rozumieją. Czuje się bezradna , Mąż uważa, że jestem zbyt miękka dla nich i dlatego dzieci nie mają do mnie szacunku. A moje poglądy i nastawienie do takiego stylu wychowywania jest dla niego nie do pojęcia, każda rozmowa kończy się wytykaniem sobie na wzajem błędów rodzicielskich... Czasem mam tak dość tego wszystkiego , że mam ochotę odjeść od męża...
Chcę rozwodu, ponieważ mąż kompletnie nie uczestniczy w moim i dziecka życiu. Czy możliwe, żeby się zmienił?
Dzień dobry. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że coraz częściej myślę o rozwodzie. Mój mąż nie wykazuje w stosunku do mnie żadnej aktywności - nie chce ze mną nigdzie wychodzić, rozmawiać, spędzać razem ze mną czasu. Nie interesuje go, jak spędzam dzień, jak czuje się dziecko. Czuję się jak samotna matka, gdyż na mojej głowie jest wszystko, co związane z domem, dzieckiem, oraz z moją pracą zawodową. Próbowałam go zachęcać do rozmów, do wspólnego spędzania czasu. Nic nie działa, on chce mieć spokój po pracy i najlepiej żebym poszła do dziecka. Nasze życie seksualne też praktycznie już nie istnieje- próbowałam o tym rozmawiać, ale on nie chce rozmawiać, bo jest zmęczony. Czuję się odepchnięta na jakiś boczny tor, jestem dla niego chyba już tylko opiekunką do dziecka, sprzątaczką i praczką. W domu już też nic nie robi. Zaczęłam się zastanawiać, na co mi taki związek z mężczyzną, który w niczym mnie nie wspiera, nie pomaga, najważniejsze są jego potrzeby, a mnie stawia gdzieś na samym końcu. Chcę mu zaproponować, żeby się wyprowadził na jakiś czas (w domu i tak nie mogę na niego liczyć, na żadną jego aktywność, nie wyrzuca po sobie śmieci, nie myje naczyń, rzuca rzeczy byle gdzie, nie rozmawia, nie słucha mnie, nie zauważa mnie) i chcę dać sobie szansę, żeby zobaczyć, czy cos się zmieni. Jeśli nie, to zostaje tylko rozwód, nie chcę spędzać życia z człowiekiem, dla którego jestem niewidzialna. Czy jest jakakolwiek szansa, żeby ten niedojrzały człowiek jakoś dojrzał do roli męża i ojca? Twierdzi, że kocha dziecko, ale nie chce z nim spędzać czasu, bawić się, zajmować się nim.
Czy stres w ciąży może skutkować napięciem u narodzonego dziecka?
Dzień dobry, W czasie całej swojej ciąży byłam narażona na duży stres związany ze stalkingiem. Po porodzie okazało się, że mój syn musi uczestniczyć w zajęciach rehabilitacyjnych w związku z za dużym napięciem mięśniowym. Czy taki stan może żyć związany z stresem? Dodam, że syn jest urodzony w terminie, poprzez cesarskie cięcie, które było z przyczyn nagłych - zawężony zapis KTG.
Bardzo chcę założyć rodzinę, jednak mąż nie chce dzieci. Wiedzieliśmy to o sobie już wcześniej.
Mamy z mężem po 30 lat. Jesteśmy razem niemal 12, z tego 2 po ślubie. Tworzymy udany związek, mamy do siebie wzajemnie zaufanie, planujemy budowę domu. Jednak w tym wszystkim jest jedna różnica, której nie możemy rozwiązać. Ja mam bardzo silny instynkt macierzyński, chciałabym w przyszłości mieć dziecko. Byłabym gotowa nawet w tym momencie, szczególnie, że mam problemy zdrowotne, które mogą zajęcie w ciążę utrudnić. Mąż natomiast nie chce dzieci, nie lubi podejmować interakcji z dziećmi z rodziny. Sam mówi, że nigdy go ten temat nie ruszał, że jako młody chłopak był uważany za „dzikiego” i faktycznie część jego zachowań jest raczej nietypowa. Powiedział, że nie może mi obiecać, że kiedykolwiek zechce mieć potomka, czasem mówi, że może da się przekonać, innym razem, że raczej mu się nie odmieni. Jestem w kropce, bo w każdym innym aspekcie jest to partner idealny, mamy swoje spięcia, ale dotyczące drobiazgów. Proponował mi kiedyś, żebym może poszukała kogoś, kto będzie chciał mieć ze mną dziecko, ale po pierwsze nie wyobrażam sobie życia bez niego, po drugie boję się szukać i budować nową relację, nie wiedząc tak naprawdę czy faktycznie trafię na kogoś, kto będzie podzielał moje wartości. Pochodzimy z dwóch różnych rodzin, moja jest bardzo rodzinna i dzieciata, więc też świadomie bądź nie nakłada na mnie to presję, jego rodzina jest mniej zżyta, chociaż teściowa długo walczyła o dwójkę dzieci. Jego siostra dobiega 40 i też nie ma potomstwa. Temat powraca jak bumerang, próbuję to jakoś ułożyć na terapii, ale i tak z wielką regularnością rozmawiamy o tym, ja płaczę i próbuję znaleźć jakiś punkt zaczepienia, że może się uda i że będzie dobrze, ale odczuwam wręcz fizyczny ból z powodu braku pewności i coraz większego przekonania, że nigdy nie będę mogła zostać mamą i przeżyć tej przygody razem z moim ukochanym człowiekiem…
Zdałam sobie sprawę, że zaniedbałam emocjonalnie dziecko. Czy relację i jego poczucie bezpieczeństwa można odbudować?
Dzień dobry. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że zaniedbywałam emocjonalnie swoje dziecko, które niedługo kończy 4 lata. Miałam problem może nie tyle z okazywaniem dziecku miłości (ale również), co głównie uwagi. Wszystko liczyło sie bardziej - obowiązki domowe itd., dziecko często zajmowało się sobą same. Choć zdawałam sobie z tego sprawę nic z tym nie robiłam. Boję się, że u mojego dziecka wykształci się brak poczucia bezpieczeństwa, własnej wartości, problemy z kontaktami z ludźmi itd. Czytałam, że takie zaniedbanie między 2 a 4 r.ż. dziecka może mieć wpływ na dalsze życie dziecka. Nie chcę tak skrzywdzić swojego dziecka, bo samej brakowało mi poczucia bezpieczeństwa i miłości ze strony obojga rodziców i teraz w życiu dorosłym mam ogromne problemy z samooceną, wiarą w swoje możliwości i nawiązywaniem kontaktów. Czy tych zmian które zaszły w psychice dziecka nie da się juz odwrócić?
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.