Czy psycholog powinien naciskać na częstsze wizyty terapeutyczne? Problemy z terapeutą córki
Dzień dobry, moja 17-letnia córka chodzi na terapię do psychologa. Psycholog bardzo namawia córkę na wizyty dwa razy w tygodniu, wręcz robi się to uporczywie. Dała jej do zrozumienia, że jeśli się nie zgodzi , nie ma sensu, żeby przychodziła. Czy tak powinien się zachowywać psycholog?
AN

Elżbieta Lorenc
Dzień dobry.
Intensywna terapia bywa wskazana w poważnych zaburzeniach stanu psychicznego, czyli takich, które w znacznym stopniu utrudniają codzienne funkcjonowanie lub mogą zagrażać zdrowiu i życiu. Do takich stanów należy m. in. głęboka depresja, znacznie nasilone zaburzenia lękowe lub zaburzenia odżywiania (anoreksja). Nie znam powodów, dlaczego psycholog podjął taką decyzję, czy trudności, z jakimi zmaga się córka, spełniają te kryteria. Na pewno ma Pani prawo zapytać o przyczyny takich zaleceń.
Życzę powodzenia!

Aleksandra Siwek
Dzień dobry,
Jeśli ma się wątpliwości, warto je przedstawić psychologowi. Nie znamy kontekstu uczęszczania Przez córkę na terapię, w niektórych przypadkach faktycznie wskazane są częstsze wizyty. Jednak to dotyczy głównie głębokich zaburzeń. Psycholog zapytany o przyczyny tak częstych wizyt na spokojnie powinien umieć uzasadnić swoją decyzję i ja przedstawić. Na podstawie tej odpowiedzi zachęcam do podjęcia decyzji co dalej.
Pozdrawiam

Marta Poros
Dzień dobry, częstość terapii zależy od nurtu psychologicznego, w jakim pracuje psychoterapeuta. W większości nurtów zaleca się sesje raz w tygodniu, natomiast ostateczna decyzja zależy od pacjenta. Specjalista nie powinien wywierać presji na pacjencie co do częstości wizyt, a jedynie zasugerować ich częstość.
Mam nadzieję, że moja odpowiedź w jakimś stopniu odpowiada na Pani pytanie.
Pozdrawiam🙂

Agnieszka Domaciuk
Dzień dobry,
Dziękuję za podzielenie się wątpliwościami. W przypadku korzystania ze wsparcia u psychologa/psychoterapeuty, częstotliwość wizyt powinna być dostosowana do potrzeb i możliwości samego pacjent. W przypadku osób dorosłych najczęściej wizyty odbywają się raz w tygodniu (zależy to przede wszystkim od problemu i rozpoznania, w oparciu o które dobierane są odpowiednie techniki i specyfikę pracy), jednak wizyty mogą być też rzadziej. Warto porozmawiać z psychologiem prowadzącym i przedstawić własną perspektywę, jeśli córka nie dostrzega na chwilę obecną potrzeby odbywania częstszych wizyt.
Życzę powodzenia,
Domaciuk Agnieszka
Psycholog
Psychoterapeuta w trakcie szkolenia

Martyna Jarosz
Oczywiście częstotliwość spotkań powinna być dostosowana do potrzeb terapeutycznych, ale kluczowe jest, aby decyzja o ich liczbie była efektem wspólnej rozmowy, a nie presji. Jeśli córka czuje się pod presją, warto wspólnie porozmawiać o tym, czy obecna forma terapii rzeczywiście jej odpowiada. Można także rozważyć otwartą rozmowę z psychologiem o tym, dlaczego tak mocno rekomenduje częstsze wizyty.

Katarzyna Rosenbajger
Witam,
Nie odpowiem czy tak powinien się zachowywać psycholog, bo za mało w pani liście informacji. Nie pisze też pani, z czym dokładnie zmaga się córka, oraz jaka formę terapii przechodzi. Terapia psychodynamiczna może odbywać się częściej niż raz w tygodniu. Warto się dowiedzieć czy taka właśnie terapię odbywa córka. Jeżeli nadal będzie pani myślała, czy córka powinna chodzić do tego właśnie terapeuty, warto porozmawiać z córką i pomyśleć o zmianie, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
K Rosenbajger
Psycholog

Barbara Ostrowska
Z Pani opisu wyłania się obraz wątpliwości co do stylu pracy psychologa i sposobu, w jaki przekazuje zalecenia. Pani troska może być zasadna.
Zacznę od tego, że Psycholog może zaproponować intensywniejszą formę współpracy, jeśli uzna, że spotkania dwa razy w tygodniu mogą być bardziej pomocne w aktualnej sytuacji.
Jakkolwiek nie powinien wywierać presji ,że bez tego praca jest bez sensu (ponieważ jeśli nie dwa razy w tygodniu to co? Wcale? Zatem jaka w tym logika, jeśli chodzi o cel, jakim jest wsparcie?).
Pytanie, które mi się nasuwa czy jest to psycholog, czy psychoterapeuta, gdyż oba zawody się różnią , w tym metodyką pracy, są nurty, w których pracuje się 2x w tygodniu, a są takie gdzie 1x na 2 tyg., to sprawa indywidualna i zawsze jest dobierana do pacjenta i trudności, z jaką przychodzi oraz jego stanu psychicznego. Osoby w głębszym kryzysie faktycznie powinny mieć bardziej intensywną formę współpracy, co nie znaczy, że 1x w tyg, czy 2 x w tyg nic nie zmieni.
W terapii mówimy o tzw. relacji terapeutycznej, która jest istotna w procesie leczenia, a która powinna opierać się na dobrowolności i zaufaniu oraz chęci współpracy. Nie na lęku, że odmowa doprowadzi do zakończenia tej relacji i terapii. Jeżeli córka, faktycznie czuje się niekomfortowo, czuje, że jej granice są przekraczane, czy doświadcza poczucie winy, czy nacisku, warto się przyjrzeć tej relacji. Może warto porozmawiać z córką, co ją martwi, czego potrzebuje? Co jej przeszkadza? A może czego nie chce? Czy terapia w ogóle odbywa się z jej motywacją do niej? Czy jest „zlecona” i chodzi, bo musi?
Warto też spojrzeć z innej perspektywy, czasami psycholog/psychoterapeuta widzi, że jest potrzeba intensyfikacji pracy, gdy pacjent np. unika jakiegoś tematu i terapia tkwi w miejscu. Może też to ma tutaj miejsce?
Można też rozważyć rozmowę z psychologiem z zachowaniem granic poufności i terapii, zapytać o powód takiego zalecenia i sposób, w jaki jest ono formułowane. Przedyskutować swoje wątpliwości. Może przekaz córki i psychologa się różni? (zdarza się).
Zawsze też można skonsultować się z innym specjalistą – choćby po to, aby usłyszeć drugą opinię i upewnić się, że proces terapii jest wspierający, a nie obciążający.
Najważniejsze, by córka czuła się bezpiecznie, miała poczucie wpływu i mogła rozwijać się w relacji opartej na szacunku.
Powodzenia
Barbara Ostrowska
Psycholog / Psychoterapeuta

Joanna Lida
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie są motywy takiej propozycji psychologa, czym się kieruje. Zazwyczaj wizyty są raz w tygodniu, ale w niektórych sytuacjach czy nurtach praktykuje się więcej spotkań. Wydaje się, że najlepiej byłoby porozmawiać i dopytać psychologa, dlaczego wnosi potrzebę częstszych spotkań. Jako rodzic osoby niepełnoletniej ma pan/i prawo do takiej wiedzy. Dobrze byłoby najpierw porozmawiać z córką, czy nie ma nic przeciwko wspólnej rozmowie z psychologiem. Jako terapeuta preferowałabym wspólną rozmowę niż na osobności z samym psychologiem.
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Lida

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli
Dzień dobry,
rozumiem niepokój, jaki może budzić taka sytuacja – szczególnie gdy chodzi o zdrowie psychiczne i dobrostan Pani córki.
W terapii – zwłaszcza w pracy z młodzieżą – ważne jest budowanie bezpiecznej, opierającej się na zaufaniu relacji terapeutycznej. Częstotliwość spotkań (czy to raz, czy dwa razy w tygodniu) może mieć znaczenie terapeutyczne, jednak równie istotne jest, żeby decyzja o intensywności terapii była efektem wspólnego ustalenia, a nie presji.
Czy terapeuta może proponować dwa spotkania tygodniowo?
Tak – szczególnie w nurcie psychodynamicznym, psychoanalitycznym częstsze sesje bywają zalecane, ponieważ pozwalają lepiej „uchwycić” proces terapeutyczny i pogłębić refleksję. U młodzieży może to również pomóc w stworzeniu bardziej stabilnej przestrzeni, w której mogą eksplorować swoje emocje, relacje, trudności.
Ale – i to ważne – sposób, w jaki terapeuta komunikuje tę potrzebę, ma ogromne znaczenie.
Psychoterapeuta nie powinien stawiać warunku typu: "albo dwa razy w tygodniu, albo wcale", zwłaszcza jeśli pacjent lub jego rodzic ma wątpliwości, pytania, czy obawy. To może być odebrane jako forma przymusu lub ultimatum – co nie służy budowaniu zaufania, które w terapii jest kluczowe.
Jeśli Pani córka czuje się przytłoczona tą presją, warto to potraktować poważnie. Dobrym rozwiązaniem może być:
- Otwarte porozmawianie z córką – co dokładnie powiedziała terapeutka, jak ona sama się z tym czuje.
- Skontaktowanie się z terapeutką – być może możliwa będzie rozmowa wyjaśniająca (np. wspólna konsultacja rodzic–terapeuta).
Większość specjalistów jest otwarta na pytania, z zaangażowaniem tłumaczy swoje zalecenia. Ważne jest również przyglądnięcie się temu, co to propozycja wywołała w relacji córka-pani-terapeutka, ponieważ może być to cenną informacją na temat sposobów komunikacji, wyrażania emocji, obrazu siebie, a więc i ważnym materiałem do pracy w trakcie terapii.
Jeśli sytuacja nadal budzi wątpliwości, warto zasięgnąć drugiej opinii – konsultacja u innego specjalisty nie zobowiązuje, a może wnieść nową perspektywę.
Psychoterapia młodego człowieka powinna odbywać się z jego zgodą i w jego tempie, nawet jeśli czasem oznacza to wolniejsze postępy. Przymus – nawet w dobrej wierze – może zaszkodzić procesowi terapeutycznemu.
Czy córka sama mówiła, jak się czuje w tej terapii – poza tą kwestią częstotliwości?
Pozdrawiamy serdecznie
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

Katarzyna Organ
To zrozumiałe, że jako rodzic chcą Państwo mieć pewność, że terapia córki przebiega w sposób etyczny, wspierający i zgodny z jej dobrem.
Jeśli chodzi o częstotliwość spotkań — czasem psycholog może rzeczywiście zaproponować intensywniejszą pracę terapeutyczną, zwłaszcza jeśli zauważa, że problemy, z którymi mierzy się młoda osoba, wymagają bardziej systematycznego wsparcia. To nie jest nic niezwykłego, szczególnie w okresie intensywnych emocji, kryzysu czy przy pracy nad trudnymi tematami.
Natomiast bardzo istotny jest sposób, w jaki taka propozycja jest przedstawiana. Terapia powinna opierać się na relacji zaufania i dobrowolności — młoda osoba nie powinna czuć presji ani przymusu, ani tym bardziej słyszeć sugestii typu: „albo dwa razy, albo w ogóle”.
Jeśli córka czuje się niekomfortowo w tej relacji, warto potraktować to poważnie. Zachęcam, by spróbować spokojnie porozmawiać z nią o tym, jak odbiera wizyty, czego potrzebuje i czy czuje się wysłuchana. Można też rozważyć skontaktowanie się z terapeutą (jeśli córka się na to zgodzi), by lepiej zrozumieć jego/jej intencje i argumenty stojące za propozycją częstszych spotkań. Na pewno warto również zachęcić córkę, aby wniosła uczucia związane z tą sytuacją na spotkanie z psychologiem.
Najważniejsze jest dobro córki, jej poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń do tego, by mogła korzystać z terapii w swoim tempie.
Katarzyna Organ
Psycholog / Psychoterapeuta

Dominika Jakubowska
Dzień dobry,
rozumiem, że ta sytuacja może budzić niepokój — jako rodzice chcemy mieć pewność, że nasze dziecko trafia w dobre ręce. Czasem rzeczywiście dwa spotkania tygodniowo są uzasadnione — np. przy nasilonych trudnościach emocjonalnych, w kryzysie, albo w niektórych nurtach terapeutycznych. Informacja o takiej formie pracy powinna zostać omówiona na początku procesu terapeutycznego. Natomiast jeśli w trakcie terapii wydarzyło się coś, co uzasadnia konieczność częstszych spotkań, to oczywiście powinno to zostać jasno zakomunikowane i omówione (ale nie narzucane) zarówno z córką, jak i z Państwem (ze względu na to, że córka jest niepełnoletnia). Ważne jednak, aby terapeuta nie wywierał presji i nie stawiał warunków „wszystko albo nic”. Ostateczna decyzja o zwiększeniu częstotliwości spotkań zawsze powinna należeć do pacjenta.
Zaufanie i dobrowolność są podstawą skutecznej terapii. Jeśli córka czuje się przymuszana, a Państwo macie wątpliwości co do stylu pracy tej terapeutki/terapeuty, warto rozważyć wspólną rozmowę z psychologiem, aby dowiedzieć się, dlaczego psychologowi zależy na dwóch spotkaniach w tygodniu. Być może wtedy będzie łatwiej podjąć decyzję, co dalej.
Pozdrawiam serdecznie
Dominika Jakubowska

Dorota Mucha
Dzień dobry, rozumiem Państwa niepokój związany z tą sytuacją. To naturalne, że budzi to Państwa wątpliwości.
Z etycznego punktu widzenia, psycholog powinien kierować się przede wszystkim dobrem pacjenta i szanować jego autonomię. Oznacza to, że decyzje dotyczące częstotliwości terapii powinny być podejmowane wspólnie, z uwzględnieniem potrzeb, możliwości i opinii córki oraz Państwa jako rodziców (zwłaszcza w przypadku osoby niepełnoletniej).
Uporczywe naleganie i stawianie warunków, że dalsza terapia jest bez sensu w przypadku braku zgody na zwiększenie częstotliwości, może być odbierane jako wywieranie niepotrzebnej presji i naruszanie poczucia sprawczości córki. Taka postawa nie buduje zaufania, które jest kluczowe w procesie terapeutycznym.
Oczywiście, mogą istnieć sytuacje kliniczne, w których psycholog ocenia, że zwiększenie częstotliwości sesji byłoby bardzo korzystne dla postępów terapii córki. W takim przypadku, psycholog powinien w jasny i zrozumiały sposób wyjaśnić swoje argumenty, opierając się na swojej wiedzy i obserwacjach. Powinien również dać córce i Państwu przestrzeń na zadawanie pytań i wyrażenie swoich wątpliwości.
Co można zrobić w tej sytuacji?
Porozmawiać z córką: Warto zapytać córkę o jej odczucia związane z tą propozycją. Jak ona się z tym czuje? Czy rozumie argumenty psychologa? Czy jest gotowa na taką zmianę?
Skontaktować się z psychologiem: Można umówić się na krótką rozmowę z psychologiem, aby wspólnie omówić tę kwestię. Proszę wyrazić swoje wątpliwości i poprosić o wyjaśnienie, jakie konkretne korzyści miałoby przynieść zwiększenie częstotliwości spotkań i dlaczego psycholog uważa to za warunek konieczny.
Zasięgnąć drugiej opinii: Jeśli rozmowa z psychologiem nie przyniesie wyjaśnienia lub nadal będą Państwo mieli wątpliwości, mają Państwo prawo skonsultować się z innym psychologiem, aby uzyskać drugą opinię na temat planu terapii córki.
Podsumowując, zachowanie psychologa, które opisujecie, budzi wątpliwości co do poszanowania autonomii pacjenta. Kluczowa jest otwarta komunikacja i wspólne podejmowanie decyzji dotyczących terapii. Zachęcam do podjęcia rozmowy z psychologiem córki, aby lepiej zrozumieć jego motywacje i wspólnie znaleźć rozwiązanie, które będzie najlepsze dla Państwa córki.
Pozdrawiam,
Dorota Mucha - psycholog

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry AN,
myślę, że warto, aby porozmawiała Pani (jako rodzic) o swoich obawach ze wspomnianym wyżej psychologiem. Dać szansę wypowiedzi, wysłuchania obydwóch stron. Mam nadzieję, że uda Wam się wypracować wspólne rozwiązanie.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry, rozumiem Pani niepokój – to bardzo ważne pytanie i dobrze, że Pani je zadaje.
Psycholog ma prawo zaproponować większą częstotliwość spotkań, jeśli widzi taką potrzebę terapeutyczną – np. przy silnych emocjach, trudnościach z regulacją nastroju, kryzysach czy zaburzeniach wymagających bardziej intensywnej pracy. Jednak forma, w jakiej to robi, ma ogromne znaczenie.
Namawianie lub stawianie ultimatum („albo dwa razy, albo wcale”) nie jest właściwym podejściem, ale warto o tym porozmawiać z psychologiem i poznać przyczynę takiego zachowania. Osobiście uważam, że Pacjent – w tym również osoba niepełnoletnia, która świadomie uczestniczy w terapii – powinien mieć możliwość podejmowania decyzji w atmosferze szacunku i dialogu.
Jeśli córka czuje się naciskana, a nie zaproszona do współpracy, warto:
– Porozmawiać z córką o tym, jak się z tym czuje – czy jest jej trudno odmówić, czy czuje presję.
– Rozważyć rozmowę z psychologiem w obecności córki – by wyjaśnić, z czego wynika propozycja dwóch spotkań tygodniowo.
– Jeśli styl pracy terapeuty wzbudza nadal wątpliwości, macie prawo zmienić specjalistę – najważniejsze, by córka czuła się bezpiecznie, a nie zobowiązana.
Terapia powinna opierać się na zaufaniu i dobrowolności. Jeśli ten balans zostaje zachwiany, warto się temu przyjrzeć. 💙
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dlaczego bardzo wielu, jeśli nie wszyscy terapeuci, próbuje pomóc "słodząc" pacjentom? Nie jest to klasyczna manipulacja, bo manipulacja ma na celu zaszkodzenie pacjentowi - ale jeśli pacjent nie ma odpowiednio wysokich umiejętności społecznych, może mu to zaszkodzić, ponieważ odbierze zachowanie takiego specjalisty literalnie.
Przykładowo, ja przez znaczną większość życia, gdy słyszałam od wszelkich specjalistów, że jestem "niezwykle piękną, wspaniałą i inteligentną osobą", to tak naprawdę te osoby nie myślały tak naprawdę, ale chciały, żebym poczuła się lepiej. Ja jednak nie miałam wówczas wystarczających umiejętności społecznych, aby rozpoznać "słodzenie" i rozumiałam ich słowa LITERALNIE i rzeczywiście tak zaczynałam o sobie myśleć i stawiałam sobie poprzeczkę niezwykle wysoko - i ponosiłam sromotne porażki. Jednak te osoby - uważają wszystkich ludzi za niezwykle inteligentnych, więc tak naprawdę jest to dla nich standard, żeby każdemu mówić, że jest inteligentny, niebywale piękny, itd.
Ja postrzegam rzeczywistość w taki sposób - według wszelkich naukowych danych, znaczna większość społeczeństwa znajduje się gdzieś pośrodku, jeśli chodzi o każdą cechę. Najwięcej z nas jest średnio inteligentnych, średnio pięknych, o średnim wzroście itd. Dla mnie inteligentny oznacza więc "należący do mniejszości, będący znacznie powyżej średniej populacji". Dla psychologów i psychoterapeutów oznacza to natomiast: "każdy człowiek, który nie ma upośledzenia umysłowego". Jednak mówienie, że to, iż ktoś nie ma upośledzenie umysłowego, jest dowodem na jego inteligencję, to tak jakby powiedzieć komuś: "jeśli nie masz 100 cm wzrostu, masz choćby 101, to znaczy, że jesteś wybitnie wysoki, gratuluję Ci". Nie , tak nie jest. To jest pełne spektrum, od osób skrajnie niskich - niskich - przeciętnych (których jest najwięcej) - wysokich - bardzo wysokich - ekstremalnie wysokich (których jest niezwykle mało). Mam wrażenie, że mówię o rzeczach oczywistych. Może po prostu nie rozumiem pewnych konwencji społecznych - dziś może po prostu jest taki "trend", że w dobrym tonie jest mówienie każdemu, że jest niezwykle wybitny, żeby ta osoba poczuła się lepiej, myśląc o sobie - a a niekoniecznie dlatego, że tak naprawdę jest. Może po prostu nie wyłapuję pewnych subtelnych niuansów komunikacji międzyludzkiej. Czy rozumieją Państwo, o czym piszę?
Od paru lat byłam w terapii poznawczo-behawioralnej.
Uważam, że co mogłam, to z niej zaczerpnęłam, natomiast nie czuję się całkiem spełniona w swoim procesie zdrowienia i zapisałam się na terapię psychodynamiczną. Czuje się dziwnie, a na pewno inaczej, może i gorzej, niż w CBT. Zastanawiam się, czy tak powinno być, czy to jest moje przeniesienie, które się zadziało, czy może jednak nieodpowiedni dla mnie specjalista.
Nie poczułam żadnej empatii, „zaopiekowania się”, żadnego ciepła, niczego, z czym dotychczas kojarzył mi się terapeuta. Zaznaczę, że było to pierwsze spotkanie. Czy jest to okej?
Czy możliwe, że we mnie już się zadział jakiś głębszy proces, czy może jest to kwestia niedopasowania pacjent-terapeuta?
Mija kolejna godzina, a ja siedzę i zastanawiam się, co się właściwie wydarzyło i dlaczego tak mocno mnie to dotknęło i mam problem sobie z tym poradzić. Mimo że na końcowe pytanie terapeuty o to, jak się czuję, odpowiedziałam, że dziwnie/inaczej/ciężko, nie uzyskałam żadnej informacji zwrotnej czy jest to okej, czy rady jak się w tym odnaleźć. Dodam, że jestem ciekawa pracy w tym nurcie i kładę w nim głębokie nadzieje dla siebie, więc nie chcę się zrażać, jeżeli mam czuć te emocje to okej, tylko nie chciałabym być w błędzie, że jednak nie tak powinien zachowywać się terapeuta i nie chciałabym opłacać pracę niekompetentnej osoby, a że nie mam pojęcia jak to powinno wyglądać, to proszę o wskazówki…
Dzień dobry, moja 17-letnia córka chodzi na terapię do psychologa. Psycholog bardzo namawia córkę na wizyty dwa razy w tygodniu, wręcz robi się to uporczywie. Dała jej do zrozumienia, że jeśli się nie zgodzi , nie ma sensu, żeby przychodziła. Czy tak powinien się zachowywać psycholog?
Nie umiem sobie poradzić z toksycznością w mojej rodzinie.
Siostra pije, druga siostra ma tendencję do obgadywania moich życiowych decyzji z mamą, a mama nie rozumie, że mogę chcieć żyć inaczej niż ona.
Nie mieć dzieci, nie mieć obowiązku gotowania codziennie obiadu. Korzystam z życia z moim mężem, nie jestem udręczoną matką tak, jak moja mama i siostra. Mama powiedziała mi, że gdyby mogła cofnąć czas to zdecydowałaby się na jedno dziecko, nie trójkę, bo ma z nami już dorosłymi tylko udrękę.
Ciągle myślę o tym, że mama ma złe zdanie o sposobie, jakim żyje. Często też myślę o tym, że moja siostra woli żyć moim życiem, zamiast zająć się swoim.
Jestem bardzo rozgoryczona, rozżalona. Kiedyś bardzo lubiłam całymi dniami siedzieć w domu, mówiły "wyszła byś do ludzi, a nie w domu siedzisz". Teraz jak zaczęłam korzystać z życia z mężem też jest mi to wytykane, bo jak to tak można z życia korzystać. Mówiłam im o tym, że mam prawo żyć po swojemu i im nic do tego jak żyje. Mówiłam o swoich uczuciach. Strasznie się tym przejmuje, czuję niesprawiedliwość, że nie pozwalają mi żyć na moich zasadach. Nie śpię po nocach, bo analizuje każde ich przykre słowa. Podjęłam pracę nad sobą, wspomagam się materiałami terapeutycznymi. Chce przerwać schemat jakim przesiąkły moja mama czy siostra. Chce być inna. Myśleć pozytywnie, przepracować wszystkie trudne emocje które mam w sobie, dla siebie i mojego męża.
Witam, mam pytanie, czy to może jest oznaka, że ten terapeuta jest dobry? Ostatnio zaczęłam chodzić na terapię do mężczyzny. Przyznam szczerze, że to moja pierwsza terapia u mężczyzny, bo zazwyczaj chodziłam do kobiet. Ostatnio miałam sytuację, że terapeutka mi nie spasowała, więc postanowiłam poszukać coś w mojej miejscowości i trafiłam na tego terapeutę.
Stwierdziłam, że spróbuję, chociaż nie było to łatwe, ponieważ po moich wcześniejszych doświadczeniach mam problemy z zaufaniem do mężczyzn. Ale poszłam i nie jest łatwo, trochę trudniej rozmawia mi się z nim niż kobietą terapeutką, ale jest ok. Jak się otworzyłam i powiedziałam o moim trudnym doświadczeniu, (chociaż nie naciskał, żebym powiedziała) podziękował za to, że mu to powiedziałam i wyczułam takie współczucie zrozumienie. Zapytał się również czy było mi trudno w takim razie przyjść do niego, patrząc na to, że jest mężczyzną. Powiedziałam, że tak, ale stwierdziłam, że spróbuję.
Na koniec sesji, też podziękował jeszcze raz, że się z nim tym podzieliłam.