Jestem zawiedziona psychoterapeutką, walczę z lękami i nie dostałam narzędzi. Jest gorzej.
Anonimowo

Damian Tryba
Rozumiem, że może być Pani trudno, gdy myśli Pani o wizycie u lekarza psychiatry i o perpektywie zażywania leków. Kwestia tego typu leczenia jest oczywiście Pani decyzją, ale zalecałbym skonsultowanie tej kwestii ze specjalistą, żeby dowiedzieć się na czym dokładnie ono polega. Lęk przed nieznanym jest naturalny.
Powodzenia! :-)

Justyna Łukomska
Dzień Dobry
Słyszę, że odczuwa Pani żal z powodu braku postępu w terapii. Myślę, że bardzo ważne jest, by podzielić się tymi odczuciami ze swoim terapeutą.
Terapia jest procesem długofalowym, pierwsze miesiące służą raczej poznawaniu się, słuchaniu, rozumieniu, pracy nad budowaniem relacji. Później terapia wchodzi w nieco inną fazę- głębszą.
Czasem w terapii dochodzi do pogorszenia samopoczucia, poczucia niezrozumienia czy złości na terapeutę. Często dzieje się tak, gdy terapeutą wprost mówi o trudnych zachowaniach klienta.
Ja pracuję w nurcie, w którym mogę pracować narzędziowo, ale nie muszę. Mogę pracować na relacji u kontekście, czyli na tym, co wydarza się między terapeutą i klientem na sesji. Wtedy nie potrzeba żadnych narzędzi, a dobrze przeprowadzona, bliska ( i czasem trudna) rozmowa.
Wszystko, co ze szczerością wniesie Pani na sesję- będzie do transformującej pracy własnej.
Powodzenia!
Justyna Łukomska
Psychoterapeuta ACT, Terapeuta DBT

Monika Sznajder
Słyszę, że jest Pani ciężko i nie czuje się Pani do końca zrozumiana przez terapeutę. Proces terapeutyczny jest jednak długotrwały i nie zawsze o takim samym przebiegu- w jednym okresie może czuć Pani poprawę, w innym blokadę. Myślę że warto o tym powiedzieć podczas sesji, wyjaśnić o czym dokładniej by chciała Pani porozmawiać, jakim kwestiom czuje Pani, że nie poświęciła podczas terapii wystarczająco czasu. Być może taki rodzaj dialogu przyniesie więcej jasności i rozwieje wątpliwości, co jeszcze można zrobić względem odczuwanego lęku poza wizytą u psychiatry. Zalecałabym jednak udanie się do specjalisty na konsultację, jeśli terapeuta to zaleca- ostateczną decyzję o przepisaniu leków podejmuje właśnie psychiatra. Myślę, że konsultacja z nim pozwoli Pani uzyskać więcej informacji na temat kwestii z którymi Pani się zgłosi. Odnosząc się do kwestii zaufania, o której Pani pisze- na pewno warto szukać wsparcia, jeśli jest ono potrzebne. Istnieje wiele nurtów terapeutycznych, każda osoba jest inna. Jeśli ostatecznie podejmie Pani decyzję, że nie czuje się Pani dobrze w tej terapii i chce ją Pani przerwać, gorąco zachęcam do tego, aby sprobować znaleźć innego terapeutę, być może innego nurtu terapeutycznego, a nie całościowo rezygnować z otrzymywania pomocy.
Życzę powodzenia i dużo zdrowia!
Monika Sznajder, psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czuję, że stoję z boku wszystkiego, jakbym był jakimś obserwatorem, a nie uczestnikiem życia. Nawet kiedy jestem wśród ludzi, czuję się samotny i oderwany. Mam wrażenie, że nic naprawdę do mnie nie trafia. Zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest przypadkiem coś w rodzaju społecznego wyobcowania, jakbym nie pasował do tego, co się dzieje wokół.
Czy jeśli potrzebuje przegadać z kimś swoją relację terapeutyczną, z osobą obcą, aby mieć obiektywny wgląd, to czy mogę umówić się na konsultacje do psychoterapeuty na 1 max. 2 spotkania? Czy psychoterapeuta będzie otwarty, aby to ze mną przegadać i pomóc mi zobaczyć jak ja postrzegam obecną relację i czy faktycznie mi ona służy? Potrzebuje opinii osoby z zewnątrz. Zastanawiam się, czy mogę się z tym problemem zgłosić?
Dzień dobry,
zadałam tutaj kilkanaście dni temu pytanie, czy psychoterapeutka, która zadała pytanie, dlaczego moja mama późno mnie urodziła, zachowała się wobec mnie etycznie. Usłyszałam odpowiedzi, że jest to normalny etap procesu terapeutycznego - pytanie o wywiad rodzinny. Mnie jednak chodziło nie o samo pytanie o rodzinę, a o założenie, jakie jest zawarte w tym pytaniu- że istnieje jedna właściwa formą życia, jaką jest urodzenie dziecka "o czasie". Jednak dlaczego takie pytanie pada? Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację - gdyby grupa mniejszościową narzucała presję grupie większościowej. Na przykład gdyby kobieta, która w latach 90. urodziła dziecko po 30, bo studiowała, zapytała swoją koleżankę, która urodziła dziecko "o czasie" i zgodnie z ówczesną "normą statystyczną" nie studiowała, "dlaczego urodziłaś dziecko zamiast studiować? Edukacja to podstawa!". Wszyscy oburzylibysmy się na takie przekraczanie granic. Dlaczego oburzamy się, gdy grupa mniejszościowa wywiera presję większości, a nie oburzamy się, gdy grupa większościową narzuca presję mniejszości? Wtedy jest to "normalny etap procesu terapeutycznego". Co w tym złego, że ktoś jest w statystycznej mniejszości? Osoby,które czytają książki w Polsce, też są w statystycznej mniejszości, czy również należy im zadawać pytania typu: "dlaczego czytasz książki, przecież większość społeczeństwa w Polsce nie czyta?". Boli mnie to, że bycie w mniejszości jest napiętnowane.
Byłam dziś na 2 wizycie u Pani psycholog.
Myślałam, że dziś w jakiś sposób podsumowuje to, o czym jej mówię. Jednak tego nie zrobiła, czy tak powinna przebiegać wizyta, że psycholog nie podsumowuje wizyt?