Left ArrowWstecz

Zdrowie seksualne - BDSM.

Dzień dobry. Cały czas chcę BDSM'u. To silniejsze ode mnie - nie mogę spać, czuję jednocześnie strach i przyjemność. Przepraszam, że tak tutaj piszę, nie mam z kim o tym porozmawiać.
Anna Szczubełek

Anna Szczubełek

Rozumiem, że to dla Ciebie trudny czas. To ważne, że szukasz wsparcia. BDSM może być bardzo intensywnym i skomplikowanym obszarem zainteresowań seksualnych, który może wywoływać różne emocje i potrzeby. Jednakże, jeśli odczuwasz silną potrzebę, która przeszkadza Ci w codziennym funkcjonowaniu lub powoduje dyskomfort, warto pomyśleć o konsultacji z terapeutą seksuologicznym. Profesjonalne wsparcie może pomóc Ci zrozumieć Twoje uczucia i potrzeby oraz znaleźć zdrowsze sposoby ich zaspokojenia.

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam 19 lat, a moja dziewczyna 18, jesteśmy razem od 1,5 roku. Bardzo kocham moją dziewczynę, ale zaczynam mieć pewne wątpliwości co do naszego życia seksualnego.
Dzień Dobry Mam 19 lat, a moja dziewczyna 18, jesteśmy razem od 1,5 roku. Bardzo kocham moją dziewczynę, ale zaczynam mieć pewne wątpliwości co do naszego życia seksualnego. Sama bardzo lubi, jak sprawiam jej przyjemność różnymi metodami, natomiast sama nie sprawia przyjemności mnie. Zapytałem o przyjemność tylko 4 razy przez ostatni rok (nie chcę przesuwać granic, które ustawia). Za każdym razem dostawałem odpowiedź, że się wstydzi (warto dodać, że ma lęk społeczny), trochę brzydzi i że może kiedyś. Sama natomiast potrafi błagać o przyjemności, a ja za każdym razem ulegam. Podczas pieszczot leży w bezruchu i nie wykazuje żadnej inicjatywy. Czuję się przez nią wykorzystywany i wyczerpany całą sytuacją. Wiem, że nie mogę ją do niczego zmusić, dodatkowo jestem jej pierwszym partnerem seksualnym. Czuję się nieatrakcyjny i po prostu wykorzystany (nie mówię jej tego z powodu jej słabej psychiki i zwyczajnie nie chcę robić jej przykrości). Wiem, że to najprawdopodobniej moja wina, ale nie wiem, co robię źle, stąd moje pytanie: Jak mogę rozwiązać ten konflikt? Przepraszam za taką ścianę tekstu i z góry dziękuję za odpowiedź. Szymon
Najważniejszy jest dla mnie związek i to co nas łączy, na co dzień jest wszystko ok, ale różnią nas potrzeby seksualne.
Witam W sumie to nie wiem czy to co chcę opisać to jakiś problem. Chciałbym się po prostu upewnić, że wszystko jest ok. Najważniejszy jest dla mnie związek i to co nas łączy, na co dzień jest wszystko ok, ale różnią nas potrzeby seksualne. Jesteśmy w małżeństwie, mamy 3 dzieci, ostatnie to bliźniaki, przed dziećmi jak to młode wolne pary dosyć często się ze sobą bawiliśmy i uprawialiśmy seks. Po porodach to się mocno zmieniło, ona trochę przytyła, ciało się zmieniło, wiadomo też że po porodach pochwa już nie taka sama. Do tego jeszcze zdecydowaliśmy się na wkładkę, żeby być pewnym, że nie wpadniemy z kolejną ciążą, bo finansowo byśmy nie dali rady. Na początku wydawało mi się, że ten brak zainteresowania seksem minie, ale dzieci już podrosły, a tu nadal rzadko. W końcu z nią porozmawiałem i się okazało, że po pierwsze od założenia wkładki w pochwie jest sucho i nie jest w stanie być wystarczająco morka do stosunku nawet jak się mocno podnieci i ją nakręcę grą wstępną, próbowaliśmy lubrykantów, ale słabo się sprawdzają, bo po porodach i tak jest "luźno" w środku, a po lubrykancie to już ogóle, aż czasami traciłem wzwód bo była za mała stymulacja, ogólnie seks z penetracją przestał jej sprawiać przyjemność i nie jest w stanie osiągnąć orgazmu podczas penetracji. Oboje lubimy seks oralny i tutaj mówi, że jest ok, podczas stymulacji oralnej dochodzi bez problemu i lubi to, ale też lubi masturbację i wyznała, że najlepiej dochodzi kiedy sama masuje łechtaczkę. Więc zaproponowałem żeby się z tym nie ukrywała, że przecież ją kocham i może to robić przy mnie, możemy to też robić razem, mnie bardzo kręci jej widok jak to robi. Więc od długiego czasu zamiast normalnego seksu mamy częsty petting, pieszczoty, oral, wspólną masturbację, kiedy ona się masturbuje ja pieszczę jej ciało, zajmuję się piersiami, tulę ją itd. mi to nie przeszkadza, a jeśli chodzi o mnie, to w sumie czy dojdę w pochwie, ustach czy jak zrobi mi ręką, albo sam, to nie ma dla mnie większego znaczenia. Czy to jest ok jeśli to nam wystarcza? Czy można żyć bez normalnego seksu i nie potrzebować go do zaspokajania się nawzajem w związku? Na co dzień między nami jest ok, chyba oboje jesteśmy wystarczająco zadowoleni, bo frustracja z braku seksu zniknęła, dogadujemy się, jest nam ok. Nie jesteśmy jacyś wybrakowani, czy taka forma zaspokojenia może nam służyć zamiast normalnego stosunku?
Bezpłodność - czy można przepracować samemu ten problem?
Dzień dobry, mam 26 lat, dwa lata temu dowiedziałam się że nie mogę mieć dzieci. Diagnoza straszna, poczułam że cały mój życiowy plan się posypał. W ciągu tych paru lat "przetrawiłam" trochę cała tą sytuację, jestem w stanie otwarcie mówić o swojej przypadłości. Niestety nadal czuję niepokój jeśli chodzi o przyszłość. Czuję wewnętrzna blokadę przed planowaniem przyszłości z partnerem, który cały czas mnie wspiera. Boje się że coś co planuje i czego bardzo chce znów legnie w gruzach. Dodatkowo problemem staje się obecność dzieci. Coraz trudniej mi przebywać w ich otoczeniu. Czuję też zazdrość i niesamowity żal, kiedy dowiaduje się że znajomi spodziewają się dziecka(mimo to staram się cieszyć ich szczęściem). Nie chce dopuścić do sytuacji kiedy stanę się zgorzkniałą starszą panią, z garstką kotów, tym bardziej że bardzo chciałabym stworzyć rodzinę. Rozważam adopcje, choć tak jak pisałam wcześniej boję się czegokolwiek planować. Niezwykle irytuje mnie także obecna sytuacja w kraju ,gdzie nie ma kompletnie wsparcia dla osób bezpłodnych. Nie otrzymałam żadnej pomocy psychologicznej, właściwie więcej o swojej diagnozie dowiedziałam się chodząc od lekarza do lekarza. Tutaj moje pytanie czy jest sposób aby samodzielnie przepracować ten problem?
Czy cykle menstruacyjne między 29 a 35 dni są regularne?

Dzień dobry, jestem Agnieszka, mam 19 lat.

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad regularnością swoich cykli, wynoszą między 29 a 35 dni. Niektóre źródła podają, że regularne to takie, które różnią się o 2-3 dni, inne, że tydzień, wg jeszcze innych mam za długie i już sama nie wiem jak jest

Paniczny lęk i poczucie obrzydzenia przed ginekologiem, służbą zdrowia.
Dzień dobry, Jak walczyć z panicznym strachem przed ginekologiem. Rozumiem, że dla żadnej kobiety nie jest to najprzyjemniejsza wizyta w jej życiu, jednak dla mnie sama myśl o niej wiąże się z atakami paniki, płaczem czy wymiotami ,a nawet obrzydzeniem. Od czasu, gdy środowisko mocno naciska na mnie, żebym odbyła swoją pierwszą wizytę, to uczucie obrzydzenia się pogłębia i zaczyna dotyczyć całej służby zdrowia, już nie tylko ginekologów.
Jak ratować małżeństwo po przemocy i problemach z alkoholem?

Witam serdecznie – dziękuję ogromnie za wsparcie, troskę i pomoc odnośnie mojej osoby – jak psychiczną, czy nawet psychologiczną, psychiatryczną i opinii seksuologa. Bardzo mi zależy na uratowaniu mojego małżeństwa z 16-letnim stażem, a razem 20 lat. Doznałam za dużo krzywdy w życiu – nie tylko w tym małżeństwie, lecz przez kupę lat, co dłuższy czas siedzi w sercu, jak i w głowie. Powodem ratowania małżeństwa nie tylko jest silne z mojej strony uczucie do męża – strasznie go kocham, świata nie widzę poza nim. On twierdzi, iż za mną też nie widzi świata, że jestem wyjątkową osobą i ważną w jego życiu. Lecz omówienie chęci ratowania nas jest dla mnie bardzo trudne – jednym słowem: doznałam traumy, załamania psychicznego, nerwowego, jak depresję. Aż biorę leki, które mnie uspokajają, choć jest to chwilowe.

Również mogę to powiedzieć w drugą stronę – w stronę męża – też przeze mnie dużo przeszedł, choć on do wszystkiego podchodzi obojętnie, nawet lekceważąco, nie biorąc żadnej odpowiedzialności za swoje czy błędy, zawsze wszystkim obarcza mnie, na mnie zwala cały syf. Staram się bardzo często rozmawiać z mężem o swoich, jak i jego potrzebach, uczuciach, pragnieniach, nawet o pożądaniu, chemii, magii, więzi uczuciowej między nami – lecz nie wiem, jak wszystko odbierać. Mąż zachowuje się tak, jakby nie chciał brać udziału w ratowaniu relacji, chęci naprawy w pozytywną stronę, lecz w negatywną. Każde kłopoty, kłótnie, sprzeczki przerzucać potrafi na mnie, jakbym to tylko ja wszystkiemu była winna.

Rok temu oboje przeszliśmy poważny i pierwszy kryzys małżeński. Przyznaję się bez bicia – byłam uzależniona od życia towarzyskiego – dochodził alkohol, tak, coraz częściej piłam, nawet około 8 lat. Wolałam każdą chwilę, czas spędzać poza domem, nie w obecności męża, ponieważ wiecznie kłótnie, poniżanie, wyzwiska, bicie, niechęć do zbliżeń. Oddalałam się od męża, zaczynałam się czuć w jego obecności ciągłą walkę, rutynę, brak komunikacji. Popadałam w bezsilność, dlatego poszłam swoją i niestety złą drogą – alkohol, znajomi. Kiedy tłumaczę mężowi, twierdzi, iż nie ma żadnego to wytłumaczenia – z jednej strony ma rację, a z drugiej – sama nie wiem, to była zwykła ucieczka, bezradność.

Nie ukrywam, że nie byłam mężowi dłużna, nie grałam fair, też atakowałam, nakręcałam się – a to jedynie, aby się bronić. Mąż twierdzi, iż to ja źle go traktuję, że nie pozwoli sobie na traktowanie siebie jak psa z mojej strony, z kolei to, jak traktuje mnie – ja mam na to wyrażać zgodę, a on puszcza to płazem, sądząc, że nic złego nie robi???

Tak, zdarzyło się, iż miałam rozwaloną głowę, którą trzeba było szyć – popchnął mnie, uderzyłam w kaloryfer. Następnie miałam tzw. cyt. „pizdę pod okiem” – uderzył mnie z pięści. Mimo to nie chciałam – jak nie mam dokąd uciekać – choć rozważałam odejście, podanie o rozwód, lecz za bardzo męża kocham. To nie jest tak, że przyzwyczaiłam się do takiego życia – NIE. Po prostu czuję bardzo mocne uczucie co do jego osoby – życia sobie nie wyobrażam poza nim. Potrafi być wspaniały, choć z tego kochającego, troskliwego człowieka nagle pokazuje się obraz potwora – damskiego tyrana. Wydaje mi się, że mąż nawet w sobie tego nie dostrzega – zawsze się przed tym broni, iż z nim wszystko w porządku.

Na chwilę wszystko ucichło – poszliśmy na terapię małżeńską, coś pomogło mężowi, lecz na chwilę. Stwierdził, iż nam niepotrzebne terapie, a sami powinniśmy sobie z tym wszystkim poradzić – choć nie wychodzi???

Mąż złamał ogromnie moje serce – nie mówię, że ja jemu również. Wyrzucił mnie z domu, bo się po prostu rozpiłam, szukałam wyjścia z tego wszystkiego. Po tygodniu chciał, abym wróciła, i tak się stało – zaczynało układać się nawet dobrze – mega seks, lecz często nieudane noce, tzw. „spontan sex – wtulić, spać”. Chcieliśmy tak sami to wprowadzić i było super, cieplej, czuło się bezpiecznie.

Od tego się zaczęło – kiedy nie ma seksu raz, dwa, pośród nocy jestem zniesmaczona, zaraz wybucham, robię dramy. Mąż ma mnie dość, lecz po prostu potrzebuję zbliżeń dosyć często, ponieważ po takim przeżyciu, co nas spotkało, szczerze czuję coś jeszcze więcej do męża – podnieca mnie, stał się dla mnie bardziej atrakcyjny. Mówiłam mężowi, iż powinien się cieszyć, a nie narzekać. Mąż mówi nieraz: „podejdź w nocy do mnie, zaczep, zacznij pierwsza grę wstępną”, a kiedy podchodzę – odpycha, po prostu nie wychodzi mi. Co do czego, odwróci kota ogonem zaraz i powie na drugi dzień, cyt.: „a ty mnie w nocy przytulasz, zaczepiasz???” Nie, nie robię tego dosyć często, ponieważ zdaję sobie sprawę, że kiedy będę podchodzić pierwsza – nic to nie da.

Przeszłam tzw. terapię odwykową, terapeutyczną, co w zupełności mi wystarczyła – i nie tylko ja jestem z siebie dumna, ale mąż twierdzi oraz rodzina, że są ze mnie dumni, iż mąż docenia, co zrobiłam dla samej siebie, choć jemu tłumaczę za każdym razem, że zrobiłam to dla niego, bo bardzo go kocham. Tak, własnymi siłami wyszłam z nałogu – to ja postawiłam na ratowanie małżeństwa, jak i własnego zdrowia. A teraz walczę o dalszy i piękny związek oparty na szacunku, wsparciu, trosce, zrozumieniu, magii miłości, chemii, namiętności i pożądaniu – obustronnie.

Czasem uważam, że ze strony męża jest w moją stronę jakaś ukryta manipulacja, często zastraszanie i ciągłe krytykowanie – jakby w coś grał, jakbym była zapasowym kołem, mimo iż zaprzecza. Dosyć często sprzeczamy się o sprawy łóżkowe. Tłumaczę mężowi, iż przez to, co przeszliśmy, obłędny seks, czułość, ciepło, jak i pożądanie – jest bardzooo potrzebne, tym bardziej, jak nie było tego przez wiele, wiele lat. Nie widać, aby do męża cokolwiek docierało. Potrafi mnie krytykować – jakby nie dorósł do związku, a mi powie: „czy ja dorosłam?”. Potrafi mówić takie słowa, cyt.: „twój problem, nie mój, twoja bajka, a w takiej bajce nie będę tkwił, mam wyjebane, znajdź innego na ruchanie, jesteś toksyczna i dramat, wiecznie pierdolisz w kółko o tym samym, ryjesz mi łeb, wchodzisz mi do łba, to przez ciebie taki się robię, takim jestem, kto by z tobą wytrzymał, powinnaś się leczyć, z tobą jest bardzo źle, kawał suki z ciebie...”.

Kiedy opanuję swoje emocje, po max 8 godzinach – bo nie da się do niego podejść, aby spokojnie pogadać – on nagle żałuje, przeprasza, jakby nigdy nic. Zaraz że ja go podniecam, jaram, że zawsze ma na mnie ochotę, że tylko ja, nikt inny, że jestem wyjątkową i ważną dla niego osobą. Po 3 dniach magii, spokoju i harmonii – nagle ze strony męża uszczypliwość i ataki agresji słownej, kiedy jego o coś zapytam. Potrafi w szaleństwie emocji złapać mnie za gardło, nawyzywać mnie od suki, dziwki, po czym żałuje, twierdząc, iż tak postąpił, bo ja niby go, cyt.: „wkurwiłam”. Mówię, że nie ma to żadnego wytłumaczenia, a mąż – wymówka: trzeba było inaczej podejść, a nie w taki sposób – tak właśnie z mężem się rozmawia. Z niczego nic sobie nie robi, a najgorsze jest to, że całe zło, kłótnie, bicie, jego złe podejścia – przerzucać potrafi jedynie na mnie!!! Aby się wybielać??? Oczyszczać??? Jakie to jest niewinne, nic nie robiące złego stworzenie???

Z dnia na dzień czuję, że moje uczucia do męża zaczynają na nowo wygasać, że jestem gotowa odejść – mimo iż nie mam dokąd, nawet pod tzw. „chmurkę”. W głębi duszy bardzo męża kocham. Uświadamianie mężowi, że chęć bliskości, czułości, troski i zrozumienia itp. jest kluczową rolą – nie dociera. Czuję, że mąż bawi się moimi uczuciami, że ma ukryty cel, alibi – aby mnie wykończyć psychicznie, z kimś ma plan, może ma kogoś, a ja jestem przykrywką?? Popadłam już w depresję, nie mam co liczyć na wsparcie ze strony męża, troskę, opiekę. Nie wierzę i nie widzę, ażeby mąż okazywał odrobinę chęci, zainteresowania związkiem, naszą relacją. Co ja mam myśleć, robić, gdzie, co, jak???

Jak poradzić sobie z wyrzutami sumienia po naruszeniu prywatności partnerki?

Dzień dobry, Jakiś czas temu wydarzyła się sytuacja, która nie daje mi spokoju. Otóż, gdy moja dziewczyna spała, jej spodenki podwinęły się, w sposób ukazujący pośladki, a ja chcąc mieć "pikantne" zdjęcie swojej kobiety, zrobiłem bez jej wiedzy zdjęcie jej pośladków. Jeszcze tego samego dnia zdałem sobie sprawę, że moje zachowanie było niedopuszczalne i wspomniane wyżej zdjęcie natychmiast skasowałem. Jednak cały czas nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją, dręczą mnie okropne wyrzuty sumienia, bo potraktowałem osobę, na której mi zależy bardzo przedmiotowo. Czuję się jak śmieć i mam do siebie wielki żal, że tak ohydnie potraktowałem swoją połówkę, nadwyrężyłem zaufanie, bo jak teraz ma się ona czuć przy mnie bezpiecznie, kiedy bez jej wiedzy posuwam się do takich rzeczy. 

Moja dziewczyna o wszystkim się dowiedziała, opisała moje zachowanie, jako chore, po czym wyprowadziła się do rodziców. Rozumiem jej zachowanie, bo również i u mnie takie zachowanie budzi wstręt, ale chciałbym poszukać pomocy, gdyż sam nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego posunąłem się do takich rzeczy.

Jestem uzależniona od masturbacji. Pracuję nad tym na psychoterapii. Jednym z moich zadań jest obserwacja moich myśli i czynników, które wywołują chęć do zrobienia tego. Jest ich sporo. Do jednych z nich należy rozmowa z moim terapeutą. Należę do osób dla których wygląd fizyczny nie ma znaczenia, a pociąga mnie inteligencja i ciekawe rozmowy. Według mnie to co mówi mi mój terapeuta na terapii jest bardzo mądre, i godne do wdrożenia w życie. I zrobiłam dzięki temu już wiele postępów. I wszelkie rozmowy z nim prowadzą do podniecenia. Zastanawiam się czy powinnam o tym wspomnieć skoro pracujemy z masturbacja. Trochę mam obawy, że to przerazi mojego terapeutę. Jakoś go zrazi itp. Boję się, że też przerwie terapię, a tego bym nie chciała, bo to moja pierwsza terapia, która działa, i pierwszy terapeuta, któremu ufam.
Od około roku, kiedy to rozstałem się z partnerką, nie potrafię sobie poradzić z masturbacją
Witam. Chciałbym się poradzić w sprawie, która mnie dręczy... Otóż mam 34 lata i od około roku, kiedy to rozstałem się z partnerką nie potrafię sobie poradzić z masturbacją ( 4-6 x dziennie) i fetyszem stóp. Wystarczy, że zobaczę dojrzałą kobietę w odkrytym obuwiu i od razu potrzebuję się zaspokoić, sam, gdy chodzę w japonkach, zwracam uwagę, czy mężczyźni patrzą na moje stopy i później fantazjuję o tym. Do jakiego specjalisty mogę się zgłosić?
Wykładowczyni (sprzecznie) powiedziała, że masturbacja jest zła, poza normą. Zacząłem martwić się sobą i swoją przeszłością.
(jestem osobą niebinarną afab, wolę używać męskich zaimków) Omawialiśmy masturbację dziecięcą dziś na psychologii i wykładowczyni podała zachowania poza normą: głównie masturbacje z użyciem przedmiotów i to powtarzające się. I co w sytuacji, gdy u mnie w okresie dziecięcym to pojawiało się? i było to w klasach 1-3 więc w wieku, w którym już nie powinno występować oraz potem w gimnazjum (wiek ok. 13-14 lat) byłem bardzo zawstydzony masturbacją i szukałem informacji, które zapewniłyby mnie, że nie robię nic złego. Dopiero teraz, w wieku dorosłym (19-21 lat) zrozumiałem, że to nie jest nic złego, jednak poczułem się teraz dziwnie z informacją, że to jednak nie było w normie i najprawdopodobniej miałem jakieś napięcia emocjonalne, ponieważ żadnych nie mogłem sobie przed chwilą przypomnieć. Czy to źle?? Czuję, że powinienem porozmawiać z psychologiem, jednak aktualnie nie mam do żadnego kontaktu.
Czy aseksualność to normalny wariant rozwoju psychoseksualnego?
Czy aseksualność to prawidłowy wariant rozwojowy?
Problemy zdrowotne męża a życie seksualne i komunikacja w związku

Mąż i ja w związku od 20 lat. Udany seks, magia, potrafi być naprawdę ogień, chociaż zauważyłam, że przez 3 dni jest megaaa – nawet podczas snu w nocy, takie spontaniczne przebudzenia. Po tych 3 dniach jakoś dziwnie…

Mąż zranił mnie tekstami, np. dziś. Wczoraj – obłędny wieczór. Mówił, że miał megaaa ochotę na mnie. Okkk, ja na niego. Przejdę do rzeczy: ma problemy z penisem. Dermatolog za rok, tak samo urolog. Nie wiem, jaki powód, skąd ma na penisie biały nalot, jakby grzybica. Stosuje żele – nic nie pomaga. Pobolewa go czasem podczas zbliżenia, lecz mimo wszystko chce seksu na upartego, mimo iż proponuję, aby dał spokój. Nie wiem, co to jest. Ma dyskomfort, często to białe coś dłubie i mu schodzi. Ciągle mówi, że go podniecam, że się jara, szybko kończy.

Noc – obłęd. Nad ranem powiedział mi, cyt.: „Wiesz, czemu dłużej chciałem się z tobą kochać? Byś na drugi dzień mi nie gadała, że mało czy wcale, bo mnie boli. Ale było zajeb…cie”. Nie wiem, jak te słowa odbierać. Po prostu zrobiło mi się bardzo przykro, słysząc to. Mąż stwierdził, że nie tak chciał je ująć, że źle je odebrałam, że zawsze ma na mnie ochotę.

Co mam myśleć? Mówiłam mężowi, że takimi tekstami zrazi mnie do siebie, do seksu. Przepraszał. Po chwili, przed pójściem do pracy – seks na szybko. Dziwnie się poczułam. Zawsze tak było, lecz po tych słowach byłam zniesmaczona.

Mąż lubi opowiadania, fantazje – że ja niby z kimś innym uprawiam seks, i o tym sobie piszemy na Messengerze. Oczywiście, zaraz jak coś wymyślę, że np. idę na randkę z innym, uprawiam seks, on już agresywny. Hmm… taki obojętny, choć zaprzecza.

Nie wiem, jak odbierać te jego słowa, co myśleć. Czy naprawdę uprawia ze mną seks z miłości, pragnienia, jak mówi, czy ot tak, bo jest???

Błagam o poradę. Mam mętlik w głowie.

Syn rozpoczął współżycie, rozmawiamy o tym otwarcie. Jednak jako mama uważam, że to za szybko, nie czuję się w tym pewnie.
16 letni syn rozpoczął współżycie seksualne z dziewczyną (są razem od ok miesiąca) w tym samym wieku. Jak powinnam zareagować? Mówiłam mu o szacunku, o wsparciu, dojrzałości, o tym, że musi brać pod uwagę potrzeby dziewczyny, no i oczywiście o antykoncepcji. Mówiłam, że w moim odczuciu to trochę szybko. Generalnie co uważałam to powiedziałam, ale mam duży problem z pogodzeniem się z tym. Mam mieszane uczucia, takie na granicy, że nie powinien tego robić. Dodam, że jestem bardzo blisko z synem i rozmawiamy o wszystkim. Wiem również, że dziewczyna tego bardzo chciała i z toku rozmowy wyszło, że jej poprzedni partner szantażował ją seksem - w sensie, że musiała współżyć, by go nie stracić. Mój syn jest bardzo wrażliwy i uczuciowy. Jako matka nie wiem co dalej powinnam robić.
Problemy z zaufaniem i lękiem po latach od zakończenia terapii PTSD

Witam, mam 22 lata. W wieku 11 lat doświadczyłam nadużyć seksualnych, ze strony mojego kuzyna  W wieku 16 lat opowiedziałam o tym, co się wydarzyło. Stwierdzono u mnie PTSD. Przeszłam terapie Poznawczo-behawioralną. 

Była to metoda przedłużonej ekspozycji. Terapia ta dała mi ukojenie i poczułam się lepiej, objawy, jakie mi towarzyszyły znikły. Teraz w wieku 22 lat doświadczam wiele trudności. 

Mam problemy z zaufaniem do mężczyzn. Problemy z bliskością, nie lubię, ciężko mi się przełamać. Cały czas jestem w trybie czuwania .. Gdziekolwiek idę, rozglądam się czy nikt za mną nie idzie. Kiedy jakiś mężczyzna idzie za mną dłużą chwilę, odczuwam lęk i strach zmieniam drogę.. Zatrzymuje się, żeby zobaczyć czy ta osoba pójdzie za mną, boję się, że ta osoba może mi coś zrobić. W każdym napotkanym mężczyźnie widzę zagrożenie. Mam w głowie dużo scenariuszy co może mi się stać, że ten mężczyzna może mnie chcieć skrzywdzić. 

Gdy jakiś mężczyzna siada koło mnie w autobusie, cała się napinam, w myślach doszukuje się jakiegoś planu z jego strony, że może coś mi zrobić. Nie wiem, czemu się tak zachowuje, to przychodzi tak samo od siebie. Wcześniej przed rozpoczęciem terapii nie doświadczyłam nigdy takich zachowań. 

Czy to są w dalszym ciągu objawy PTSD? 

Jeśli tak to, jak to możliwe, że było dobrze, a po latach nagle nie jest? Po tylu latach dalej jak o nim pomyślę, to czuje wielką nienawiść i złość do niego... o to, co mi zrobił. 

Czy to jest naturalne to, co czuje już tyle lat? 

Czy to uczucie pozostanie już ze mną zawsze? Czy kiedyś osłabnie

Mam lekko ponad 20 lat. Nigdy nie byłam w żadnym, nawet dziecięcym czy nastoletnim związku.
Mam lekko ponad 20 lat. Nigdy nie byłam w żadnym, nawet dziecięcym czy nastoletnim związku. Nie ma osób ani cech u innych, które uważałabym za atrakcyjne. Nie wiem nawet, co właściwie to pojęcie oznacza. Nigdy nie podejmowałam żadnej aktywności seksualnej i nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek bym chciała. Moje podejście jest zapewne wynikiem molestowania w dzieciństwie oraz dużym przywiązywaniem wagi do możliwych konsekwencji, jakie niesie ze sobą współżycie (przede wszystkim chodzi mi o to, żeby podjąć świadomą decyzję o przyjściu na świat ewentualnego potomstwa oraz odpowiednio przygotować się do bycia rodzicem - zarówno fizycznie jak i emocjonalnie. Żadne zabezpieczenie nie daje 100% pewności, więc podejmowanie stosunków seksualnych bez gotowości na pojawienie się "wpadki" jest dla mnie zwyczajnie nieodpowiedzialne). Gdy tylko pomyślę, że miałabym kiedykolwiek pójść z kimś do łóżka, czuję obrzydzenie i myślę, jaki jest to żenujący i nieakceptowalny dla mnie poziom bliskości. Czy może to świadczyć o aseksualności, nieodkrytej demiseksualności czy jest to jednak w dużej mierze warunkowane moją, jeszcze, niecałkowicie przepracowaną traumą związaną z molestowaniem i poczuciem bycia niechcianym i gorszym dzieckiem?
Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację
Chciałem się poradzić w pewnej kwestii, która mnie nurtuje od dłuższego czasu na temat mojej relacji z pewną osobą. Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację i stosuje żonę jako przykrywkę. Już opisuję całą historią Pana X i siebie. Poznaliśmy się w lutym przypadkiem na palarni i od słowa do słowa jakoś zaczęliśmy rozmawiać, bo pracujemy razem. W pewnym momencie po nocce wracałem z nim samochodem. Zaproponował, że mogę się z nim zabierać, jeśli będziemy mieli na tą samą godzinę. I jakoś tak stopniowo budowaliśmy relację kumpelską. We wrześniu po tak długich rozmowach uznałem, że chyba wypada mu się przyznać do swojej orientacji - w końcu facet heteroseksualny, dzieci i w ogóle. Zaakceptował to normalnie, a trochę później, jak byliśmy razem na nocce, to opowiadał mi o swojej pierwszej żonie (wtedy dowiedziałem się, że jest w związku z drugą). Dowiedziałem się, że obydwie zdradzał z prostytutkami - myślę sobie "no ok, nie moje życie nie mam prawa oceniać". Nikt z nas nie jest święty. O 4 nad ranem, bliżej końca zmiany powiedział, że chce mi coś powiedzieć. Wtedy usłyszałem dosłownie "lubię mieć penisa w ustach". Zamurowało mnie niesamowicie, nie będę kłamać... Wracając razem do domu, powiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo nie chciałbym kogoś krzywdzić niepotrzebnie - myślę o żonie i dzieciach. Ponad miesiąc później byliśmy razem na imprezie pracowniczej i pod wpływem alkoholu, jak wracaliśmy ze stacji (a byliśmy po papierosy) wypaliłem czy miałby coś przeciwko, gdybym go pocałował i tak się wszystko zaczęło. Cały romans właściwie, który trwa do teraz - czyli póki co dwa miesiące właściwie... Dowiedziałem się wtedy, że od samego początku chciał, aby coś między nami zaiskrzyło. Po imprezie trafiliśmy do mnie, gdzie do 7 rano byliśmy w łóżku, fajnie się razem bawiliśmy - dopóki nie musiał wracać. Z czasem zacząłem się dowiadywać o Panu X, że pochodzi z rodziny przemocowej - był świadkiem, jak jego ojciec bije mamę, ma młodszego brata. Właściwie to też dowiedziałem się, że przez pół roku nie współżył z żoną i chciałby, aby ona czasami zaczęła grę wstępną, nie on. Jak jesteśmy sami, to potrafi mnie pocałować, pragnie tego, ale prosił mnie też, żebym nigdy nie powiedział jego żonie. Nie zamierzam skrzywdzić jego dzieci przede wszystkim, dlatego nie zrobię tego. Ma bardzo niską samoocenę o sobie, teraz jak jest chory, to do niczego między nami nie dochodzi, ale chciałby znowu się ze mną całować i czegoś więcej. Stwierdził też, że gdyby społeczeństwo było inne, to byłoby mu łatwiej, stąd zastanawiam się, czy nie jest po prostu ukrytym gejem, co boi się przyznać przed światem do swojej orientacji. Twierdzi, że kocha żonę i będzie mu łatwiej nie angażować się w relację romantyczną, ale ja uważam, że mimo wszystko te uczucia u nas wejdą w grę z obydwóch stron mimo wszystko, bo zdążył się przywiązać... I co ciekawsze to jestem jedyną osobą z pracy, której ufa i z którą potrafi się trzymać. Do reszty ma stosunek obojętny. Narzeka, że brakuje mu czasu na wszystko - nawet dla dzieci, na których mu szczerze zależy...
Mam taki problem, że boję się seksu z mężczyzną
Piszę z zapytaniem Bo mam taki problem, że boję się seksu z mężczyzną Może dotykać, całować wszędzie a seksu się boję Czy to jest problem, który należy skonsultować?
Miałem dziewczynę, czuję się heteroseksualny i w przyszłości taki związek chciałbym budować. Mam jednak fetysz męskich stóp.
Witam, nurtuje mnie jedna kwestia. Miałem dziewczynę, czuję się heteroseksualny i w przyszłości taki związek chciałbym budować. Mam jednak fetysz męskich stóp. Nic innego w tej płci mnie nie interesuje. Czy to oznacza, że mam skłonności homoseksualne? Tego bym bardzo nie chciał. Pozdrawiam
Czy to normalne, gdy mój 15-letni chłopak prosi mnie o podnoszenie bluzki? Jak się zachować?

Mam 14 lat na imię Monika. Od roku jestem z chłopakiem. Bardzo się lubimy, ale zaczął się ostatnio "dziwnie" zachowywać.

Poprosił mnie, abym podniosła bluzkę do góry (nie noszę jeszcze stanika). Zawstydziłam się, ale zrobiłam to, bo to mój chłopak. Chciał również, abym zdjęła spodnie, ale nie zgodziłam się. Czy to normalne zachowanie? On ma 15 lat, jak mam się zachować?

Kręci mnie bicie paskiem - skąd u mnie takie zainteresowania?
Zauważyłem, od kilku lat, że bardzo kręci mnie lanie pasem. Czuję duże podniecenie, kiedy rozbieram się do lania i potem w trakcie bicia pasem. Nigdy nie dostałem lania jako dziecko od rodziców. Nie potrafię tego pojąc skąd u mnie takie zainteresowanie?