Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z depresją i lękiem, gdy psychoterapia nie przynosi efektów?

Jak radzić sobie z depresją i ciągłym zamartwianiem się, kiedy terapia nie pomaga? Próbowałam już kilka razy uczestniczyć w psychoterapii, jednak za każdym razem kończyło się tak samo - po kilku, bądź kilkunastu spotkaniach rezygnowałam. Nie potrafię rozmawiać o problemach, wiele porad odnośnie do opisywania swoich przemyśleń, prowadzenia dziennika itp. było dla mnie bezcelowa, bo kompletnie nic nie zmieniało w moim życiu. Dość szybko się poddaję, a towarzysząca mi depresja, brak jakiegokolwiek sensu życia czy celu oraz ciągłe lęki przed codziennymi obowiązkami, typu praca, studia czy nawet rozmowa ze znajomymi sprawiają, że utwierdzam się w przekonaniu, iż nie ma dla mnie ratunku. Czy istnieje jakiś inny sposób wyjścia z tego poza psychoterapią, nie licząc farmakoterapii, którą stale stosuję?

User Forum

Izabela

1 miesiąc temu
Anna Jasińska-Kupczyk

Anna Jasińska-Kupczyk

Dobry wieczór, być może uczestniczyła Pani w nieodpowiednio dobranym nurcie psychoterapii? Z tego, co Pani napisała, podejrzewam, że brała Pani udział w leczeniu dyrektywnym, być może poznawczo-behawioralnym? To z całą pewnością frustrujące, jeśli ma się doświadczenie, że kolejna próba nie przyniosła efektów, ale może warto dać sobie kolejną szansę. Nurt w psychoterapii ma znaczenie, ma je także to, jak czujemy się z danym psychoterapeutą. Bywa, że dopóki nie spróbujemy, nie przekonamy się, czy dane leczenie na nas działa. I w farmakoterapii czasami trzeba próbować kilka razy, by odpowiednio dobrać lek. Nie wiem czy ma Pani doświadczenie w pracy psychodynamicznej, ale to forma terapii, w której nie dostaje Pani określonych zadań, a  praca opiera się na rozmowie, relacji, gdzie terapeuta raczej konfrontuje, pokazuje, jakie mamy tendencje (np. do napędzania lęku, reagowania nadmiernym poczuciem zagrożenia, zniekształcania obrazu siebie, unikania sytuacji, które wydają się nam ponad nasze siły), z czego one wynikają, pokazuje także to, kiedy chcemy je odtworzyć w procesie terapii, bo ten przymus powtarzania działa w naszym życiu na wielu płaszczyznach. 

Psychoterapia jest też procesem uczenia się. Czasem uczymy się od podstaw, czasem uczymy się zmieniać coś niekorzystnego, ale naturalnego dla nas jak oddech, stąd potrzebny jest czas. 

Oczywiście są rzeczy, które sprzyjają higienie zdrowia psychicznego: min. aktywność fizyczna, rozwijanie pasji, ustanawianie celów życiowych, budowanie dobrych relacji, korzystanie w nich ze wsparcia. Jeśli ktoś nie ma z realizacją tego problemów, terapia nie jest warunkiem koniecznym. Gorzej, jeśli tego nie umiemy, wtedy terapia jest przestrzenią, w której właśnie zdobywa się narzędzia, by to potrafić robić. 

 

Pozdrawiam serdecznie, 

Anna Jasińska-Kupczyk 

1 miesiąc temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Izabelo,

 

To zrozumiałe, że możesz czuć zniechęcenie, skoro próbowałaś już terapii i nie przynosiła oczekiwanej ulgi. To nie znaczy, że nie da się nic zrobić — raczej, że być może nie trafiłaś jeszcze na sposób pracy, który rzeczywiście Ci odpowiada. W terapii, niezależnie od nurtu, kluczowe są relacja, bezpieczeństwo i tempo dostosowane do Ciebie.

 

Wciąż warto szukać terapeuty, z którym poczujesz się bezpiecznie — to może być ktoś z innego nurtu, kto lepiej odpowie na Twoje potrzeby, a do tego czasu spróbuj wykonywać to jedno ćwiczenie tj. „czas na martwienie się”: codziennie wyznacz 15 minut (np. o 18:00), kiedy wolno Ci się martwić — poza tą porą zapisuj myśli i wróć do nich dopiero podczas „czasu na martwienie się". Daje to umysłowi ramę i pozwala odzyskać trochę kontroli.

 

Przesyłam dużo dobrych myśli,

Justyna Bejmert 

Psycholog

1 miesiąc temu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Pani Izabelo

 

Zdarza się, że tradycyjna forma psychoterapii nie trafia w nasze potrzeby — nie dlatego, że „coś z nami nie tak”, ale dlatego, że proces ten bywa wymagający, a jego forma nie zawsze pasuje każdemu. Czasami potrzebujemy innego podejścia: łagodniejszego tempa, pracy przez ciało (np. terapia somatyczna), kontaktu z naturą, terapii w grupie, pracy z uważnością czy nawet prostych, codziennych mikro-zmian.

 

Warto jednak zastanowić się, dlaczego pojawia się ta rezygnacja z terapii - ponieważ, nie można liczyć na to, że coś się zmieni, jeśli ciągle stosujemy te same rozwiązania. Być może, kiedy zaczyna się robić trudno i nie widać jeszcze efektów pojawia się zniechęcenie? Być może nie jest Pani przekonana co do skuteczności samej terapii, stąd to zwątpienie? Myślę, że ratunek jest, trzeba sobie tylko na niego pozwolić i trochę poszukać jaki nurt albo rodzaj pracy nam odpowiada.

 

Życzę zdrowia i pozdrawiam

Katarzyna Organ

psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia

 

1 miesiąc temu
Natalia Krawiec-Jokiel

Natalia Krawiec-Jokiel

Witaj Izo, 

Cieszę się, że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami. Temat depresji i lęku musi być dla Ciebie na tyle dotykający, że każde codzienne obowiązki wydają się niczym wejście na najwyższy szczyt gór z największym obciążeniem i bez odpowiedniego sprzętu. Mimo to cieszę się z tego, że próbujesz szukać rozwiązań. Akurat, jeśli chodzi o stosowanie samej farmakoterapii, to często pokazuje moim pacjentom metaforyczne ujęcie jej działania. Wyobraź sobie, że masz straszny bałagan na łóżku, nie chce Ci się go sprzątać, więc bierzesz najładniejszy koc, jaki masz w domu i przykrywasz ten bałagan. Faktycznie, na pierwszy rzut oka efekt jest zadowalający, szybki efekt bez wysiłku, jednak jeżeli koc zostanie z tego ściągnięty (a w przypadku leków może być to np. spowodowane problemami wątrobowymi) to bałagan się pokazuje i znów nas przytłacza. Dlatego dużą wartość ma w tym miejscu psychoterapia. Niemniej jednak, jeśli mówisz, że nie czujesz efektów, warto o tym porozmawiać z terapeutą i przyjrzeć się, jakie mieliście cele na początku Twojej drogi terapeutycznej. Być może zboczyliście z wyznaczone kursu. Zachęcam Cię do podzielania się ze wszystkimi wątpliwościami z terapeutą. Spójrz, jak dużo już zrobiłaś, jak wiele na tej terapii powiedziała, ilu rzeczom się przyglądnęłaś. Pamiętaj, że z terapeutą możesz wszystko omówić, każdą wątpliwość. Dodatkowo warto, żebyście przyglądnęli się, czemu chcesz zrezygnować, w którym momencie przychodzi myśli o rezygnacji z terapii? Może wtedy właśnie zaczyna się najważniejsza i najtrudniejsza część procesu terapeutycznego, która jest najbardziej obciążająca emocjonalnie. Nie zapominaj też o tym, że proces terapeutyczny to przede wszystkim Twoja praca własna poza gabinetem. Tym samym istotnym jest wykonywanie zadań domowych proponowanych przez terapeutę i dobranych adekwatnie do Twojej trudności. 


Trzymam mocno kciuki! 
Pozdrawiam serdecznie 

1 miesiąc temu
Aleksandra Wincz- Gajda

Aleksandra Wincz- Gajda

Dzień dobry, Pani Izabelo, rozumiem Pani zniechęcenie i rosnącą frustrację.  Psychoterapia to jednak bardziej  proces niż zbiór porad.  Jej kluczowym czynnikiem leczącym jest relacja terapeutyczna. Początkowy czas spotkań to właśnie najbardziej czas etap budowania tej relacji. Z psychoterapeutą można, a nawet powiedziałabym- należy, rozmawiać o tym, jak się Pani w tej relacji, w gabinecie czuje. Niezwykle ważne są tematy wszelkich wątpliwości, niezadowolenia, zagubienia, braku skuteczności. Przepracowanie ich może pozwolić popchnąć pracę do przodu. Z kolei nieujawnianie, tłumienie uczuć niezadowolenia i zniechęcenia może uwięzić proces pracy w martwym punkcie. Psychoterapia indywidualna to jedna z opcji pracy psychoterapeutycznej. Czy myślała Pani może o terapii grupowej? W ramach oddziałów dziennych Centra Zdrowia Psychicznego w całym kraju organizują takie trzymiesięczne turnusy psychoterapeutyczne. Zazwyczaj praca w nich trwa kilka godzin w ciągu dnia. W opcji dziennej wymaga oczywiście wzięcia L4.  Są także grupy popołudniowe. Bycie w grupie daje możliwość usłyszenia głosów wszystkich członków, wzajemność i dużo wsparcia.  Dodatkowo także usłyszenia interpretacji i punktu widzenia psychoterapeutów, którzy czuwają nad całym procesem. 

Odnosząc się do Pani słów, myślę, że ratunek istnieje. Jednak uporanie się z depresją może być długą drogą. Tak po prostu jest. Pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć- jak nie da się przyspieszyć biegu rzeki. Oczywiście oprócz psychoterapii można korzystać ze wspierających rzeczy. Tutaj to Pani musi też określić, co jest Pani bliskie, co podnosi nastrój, co działa. Mogą być to na przykład sport, spacery, medytacje. Mogą relaksujące umysł elementy arteterapii-zajęcia manualne. Można też wesprzeć się wykonywaniem ćwiczeń z książek-np. Umysł ponad nastrojem Padesky, Greenberger; Towarzyszę sobie z życzliwością Peyton. 

Powodzenia i wytrwałości.

 

Pozdrawiam serdecznie, 

Aleksandra Wincz- Gajda

psycholog, psychoterapeuta

1 miesiąc temu
Marcin Łazarski

Marcin Łazarski

Warto wnieść właśnie ten temat na konsultacje u terapeuty, przede wszystkim wycofywanie się z procesu, może wynikać z potrzeby większego skupienia się na relacji na początku spotkań, a mniej na zadaniach. Proszę próbować, bo znalezienie odpowiedniego specjalisty czasami trwa. 

1 miesiąc temu
Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry,

Napisała Pani, że dotyczasowe formy terapii i proponowanych ćwiczeń nie przyniosły zmiany w życiu. Napisała też Pani o braku sensu życia czy braku celu, dlatego pomyślałam, że może warto byłoby rozważyć pracę w podejściu TSR (Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach). Myśl, że nie ma dla Pani ratunku jest niepokojąca - proszę skonsultować to u psychologa.


Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

1 miesiąc temu
Asia Zioło

Asia Zioło

Farmakoterapia i psychoterapia dają najlepsze efekty w połączeniu. Nie wiem, jak długo ten problem się utrzymuje, jednak wydaje mi się ważne zwrócić uwagę na fakt, że jeśli jakieś zachowanie (np. zamartwianie się) towarzyszy nam latami, to oczekiwanie skutecznej zmiany po kilku (nastu) spotkaniach nie jest realne. Proces uczenia się nowych zachowań jest dłuższy i badania pokazują, że może pojawić się 6-8 cykli powrotu do początkowych zachowań, zanim faktycznie osiągniemy efekt, do którego dążymy. Co nasuwa mi myśl, że może, zanim pracę z zamartwianiem się i depresją obrać jako cel spotkań, warto przyjrzeć się temu poddawaniu się?

 

Trzymam kciuki,

Asia Zioło

Psycholog, Coach

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jestem introwertyczką i zamknęłam się w sobie poprzez odrzucenie społeczne.
Witam. Jestem introwertyczką i zamknęłam się w sobie poprzez odrzucenie społeczne. Od czego zacząć, żeby pozbyć się lęku przed opinią innych i fobii społecznej? Zaczęłam również psychoterapię i mam stwierdzoną depresję. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Jak pokonać lęk przed nowymi wyzwaniami bez wsparcia rodziny i środków na terapię?

Mam 20lat. Boję się czegoś w życiu podjąć, bo nie mam i niestety nigdy nie miałam bezpiecznego ,,zaplecza" w postaci domu i rodziny. Wiem, że gdyby coś mi się nie udało, to zostanę z tym sama, dlatego tak trudno od lat jest mi spróbować w życiu czegoś nowego. Zawsze towarzyszy mi lęk. Czuję, że chciałabym się z tym zwrócić do psychologa, ale zwyczajnie nie mam na to pieniędzy. Niby pracuje, ale u mnie w rodzinie nigdy się nie przelewało i szkoda mi pieniędzy na wszystko.

Chciałam nauczyć się kontrolować emocje i swoje zachowanie, kiedy pojawiają się negatywne myśli, gdyż często były one pasywno-agresywne
Dzień dobry, Chciałabym przedstawić swoją sytuację i poprosić o poradę. W zeszłym roku rozpoczęłam terapię, która trwała 5 miesięcy i zakończyła się w lutym 2024. Chciałam nauczyć się kontrolować emocje i swoje zachowanie, kiedy pojawiają się negatywne myśli, gdyż często były one pasywno-agresywne. Po tych kilku miesiącach nauczyłam się pewnych mechanizmów jak sobie radzić, wyłapywać myśli, mówić "stop" itp. i całkiem dobrze mi to szło. Od maja/czerwca zauważyłam pogorszenie się mojego stanu psychicznego. Kiedy coś "idzie nie tak" i podając głupi przykład: nie udało się zarezerwować kajaków podczas wakacji, bo się spóźniliśmy i nie było miejsc: moja głowa już zaczęła tworzyć myśli typu "nie ma atrakcji, co my będziemy robić, ale beznadziejnie, miało być tak fajnie a będzie słabo" i nie mogę takiej gonitwy myśli zatrzymać. Rośnie ciśnienie w głowie, mam ochotę się popłakać, co też zrobiłam (co często też robię przy takich sytuacjach) i wpadam w duży dołek, spadek nastroju zamiast być delikatny i na chwilę (bo przecież nic złego się nie dzieje) to jest ogromny. To jeden z wielu przypadków, które mi się przytrafiły, ale jest dość wyrazisty. Czasem te emocje są mniejsze, ale też wywołują dołek, z którego ciężko mi wyjść. Wczoraj też była sytuacja, jak przyjechała do mnie i do mojego partnera jego koleżanka na kilka godzin, żeby poczekać na lot (w nocy) to nie mogłam się uspokoić. Nie wiem do końca dlaczego, ale ta dziewczyna mnie denerwuje i jestem trochę o nią zazdrosna, mimo że nie mam do tego podstaw. Pojawiły się myśli typu "mój partner woli spędzać czas z nią, lepiej by się z nią dogadywał w związku" co wywołało rozpacz w mojej głowie. Wiem, że te myśli nie są prawdziwe, nie przedstawiają rzeczywistości, ale nie umiem już ich zatrzymywać, nie radzę sobie. Popłakałam się, ciężko oddychałam i nie mogłam uspokoić. Nawet przed terapią nie było tak źle. Mam wrażenie, że to może być kwestia stresu związanego z decyzją, że będziemy brać z partnerem w niedalekiej przyszłości kredyt (mimo że jak o tym myślę, to nie odczuwam stresu, ale może to podświadomy stres?). Czy ja się wpędzam w jakieś zaburzenia? Czy powinnam iść na terapię, zanim te stany się pogorszą? Nie wiem nawet, do czego te sytuacje przypisać. Ale jest ciężko, proszę o poradę, dziękuję z góry za pomoc.
Jak radzić sobie z nadmiernymi myślami i lękiem w związku?

Witam, 

od jakiegoś czasu zmagam się z bardzo intensywnymi, nadmiernymi myślami dotyczącymi mnie, moich uczuć, mojej partnerki oraz moich uczuć w relacji.

Potrafię przez 2 dni zastanawiać się nad swoimi uczuciami i już sobie wkręcić, że się wypalają, a nagle o poranku dnia trzeciego jak gdyby nigdy nic jestem cały w skowronkach i pewny uczuć. Tak samo do rzeczy związanych ze mną — najprostsze czyny, które zrobię, niewinne i nic nieznaczące potrafią przerodzić się w coś tragicznego i poważnego, co wpędza mnie w lęk i poczucie winy. Tak samo z czynami mojej partnerki.

Zawsze pojawiają się w mojej głowie najczarniejsze scenariusze co do sytuacji, w których brała ona udział. 

Zastanawiam się, z czym może być to związane i czemu tak się dzieje i jak temu zaprzestać?

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi.

W sobotę mam jazdę z instruktorem, którego nie znam i nigdy go nie widziałam, a na samą myśl ogarnia mnie strach i lęk.
Witam. W sobotę mam jazdę z instruktorem, którego nie znam i nigdy go nie widziałam, a na samą myśl ogarnia mnie strach i lęk. Strasznie się denerwuje, zawsze tak mam gdy poznaje nowe osoby. Boje się oceny krytyki
Czarne scenariusze w głowie. Boję się samotności, śmierci.
Dzień dobry, od października miewam wiele złych scenariuszy w głowie, mianowicie tworzę je na podstawie tego, jak się czuje. Bardzo często miewają u mnie historie mojego pogrzebu, bądź mojej śmierci, bardzo mnie to niepokoi. gdyż mam też wiele złych myśli. Bardzo się boję samotności i gdy zostaję sama, czuję pustkę, płacze od najmniejszego powodu i tego, gdy ktoś podniesie na mnie głos albo powie coś do mnie niemiłego. Dziękuję, miłego dnia.
Na pytanie o "zaburzenia schizotypowe"
Na pytanie o "zaburzenia schizotypowe" dostałem odpowiedź, w której zawarta była wskazówka odnośnie terapii grupowej i indywidualnej. Problem w tym, że grupowi terapeuci wyrzucają mnie za to, że nie mieszczę się w przedziale od F40 do F69 i odsyłają mnie do "środowiska", gdzie jestem pytany o "doświadczenie psychozy", którego mówię, że nie posiadam, wskutek czego znów ląduje za drzwiami. Jak mogę dostać się do jakielkowiek grupy, skoro do żadnej nie pasuje?
Dzień Dobry.Jestem osobą samotną lubię przebywać sam z sobą. W kontaktach i rozmowach się stresuje. Jeszcze do tego po rozmowie rozmyślam co powiedziałem nie tak.I to mnie dręczy nawet jeden dwa dni. Duzo rozmyślam w swojej głowie. Boje się ludzi i patrzeć im w oczy. Myślę odrazu że mnie nie lubią i patrzą na mnie z pogardą. Czasem słysze głosy w głowie jak jestem sam które też mnie obrażają.
Założenie kamizelki ratunkowej powoduje moje odprężenie i spokój. Nie umiem odpocząć bez niej - proszę o pomoc
Dzień dobry. Mam nietypowy sposób walki u mnie ze stresem i lękami, a mianowicie pomaga mi w tym noszenie kamizelki ratunkowej. Jak doszedłem do tego, że akurat to, a nie coś innego, mnie odpręża relaksuje? Dwa lata temu ze znajomymi wybraliśmy się na spływ kajakowy i tam pierwszy raz założyłem kamizelkę ratunkową, jak założyłem poczułem spokój , nawet, jak mieliśmy przerwę na jedzenie to na brzegu jej nie zdejmowałem, bo mówiłem, że chłodno jest . Około rok temu kupiłem własną kamizelkę . Z początku myślenie o niej uspokajało mnie , sporadycznie zakładałem w domu tak na 15-20 minut , czułem wtedy odprężenie spokój, czułem się bezpiecznie. Teraz od jakiś 4 miesięcy najlepiej bym jej nie zdejmował, ostatnio zdarzyło mi się w niej spać całą noc . Jak mam na sobie to czuje się odprężony , spokojny , moja głowa jasno wtedy myśli . Zaczyna mieć też to przerażać, no inaczej nie potrafię już odpoczywać .
Kontrola złości i agresji - jak sobie radzić?
Kontrola złości i agresji - jak sobie radzić?
Po opuszczeniu przez partnera (który nie wspiera finansowo ani emocjonalnie) wpadłam w uzależnienie od alkoholu - bardzo źle się czuję, proszę o pomoc
Witam, dwa lata temu urodziłam córkę, drugą już. W czasie ciąży wyszło, że partner ma długi hazardowe i to ogromne...ciąża zagrożona...tuż po zostawił i pojechał za granicę, dalej kłamał, grał, nie pomagał...płakałam chyba prawie cały czas...skończyłam karmić piersią i kiedyś w tych nerwach sięgnęłam po piwo, by, nie wiem, uspokoić się, zasnąć...I tak od tego czasu piję codziennie i to z 3 lub 4, pracuję po 12 godz dziennie, jak przychodzę usypiam dzieci i piję, bo tylko tak mogę zasnąć, płaczę nadal...to już będzie niedługo półtora roku, pomaga mi to w zaśnięciu, ale całe dnie myślę o wieczorze, że znowu będzie mi ciężko, że będę płakać, on obiecuje, mówi, że się poprawi, ale jak wraca raz na dwa miesiące to woli spać niż mi pomóc czy spędzić ze mną czas...jestem wycieńczona, chciałabym coś zmienić...przestać pić...naprawić nasze relacje, bo ponoć już nie gra od roku, ale to długa historia...Ja opłacam rachunki, utrzymuję dom, dzieci, opłacam opiekunkę, on się nie dokłada praktycznie, czasem jakiś grosz rzuci typu 500zl, nie okazuje uczuć a ja ciągle mu je okazuje, wybaczam, staram się naprawdę, by dzieciom niczego nie brakło mimo ciężkiej sytuacji finansowej, spędzam z nimi każdy dzień wolny, ale jestem już naprawdę zmęczona walką o rodzinę, dzieci, o związek...martwi mnie ze beż tych 3 czy 4 czy 2 czasem piw nie zasnę, jak mam to ogarnąć? Czy walczyć? Wydaje mi się, że on już odpuścił...nawet na urodziny moje, jak był, usłyszałam wszystkiego najlepszego i nawet drobiazgu nie dał mi, zabolało🙄 teraz zamiast ze mną być, woli spać, proszę o pomoc...to tylko część z tego ogólnikowa, dodam, że jak mi nie odpisuje wieczorem to wpadam w panikę i płaczę do rana, aż nie padnę z wycieńczenia...jakiś uraz? Nerwica? Depresja? Źle się czuję psychicznie, nie mam kiedy odpocząć i nie mam wsparcia od tej niby najważniejszej osoby😟
Czy stan niepokoju, lęku o własne zdrowie i uczucie ciągłego stanu zagrożenia jest zaburzeniem psychicznym?
Zmagam się ze stanami lękowymi, depresyjnymi, zespołem stresu pourazowego
Zmagam się ze stanami lękowymi, depresyjnymi, zespołem stresu pourazowego. Czasami nie potrafię zrozumieć sama siebie, ale też mam wrażenie, że inni mnie nie rozumieją. Jednego dnia się śmieje, drugiego płacze lub to i to tego samego dnia, mam straszne koszmary w nocy. Boję się o swoje bezpieczeństwo. Jestem matką dwójki dzieci, mąż się znęcał nade mną psychicznie, jestem w trakcie rozwodu. Toczą się sprawy sądowe przeciwko niemu. Jest to wszystko dla mnie bardzo trudne. Czuję przed nim ogromny lęk. Nie mogę podjąć pracy odradził mi psycholog, skierowanie mam do psychiatry po leki. Chciałabym wrócić do dawnego swojego zajęcia, ale nie potrafię, boję się, że mi nie wyjdzie, że nikt tego nie kupi itd. Nie wiem, co mam zrobić ze sobą. W ostatnim czasie lekarz wykrył u mnie cukrzycę typu 1. Jak żyć, gdy wokoło tak dużo negatywnych rzeczy? Jak się zmienić dla dzieci, aby miały szczęśliwą matkę? Mam nowego partnera i bardzo mnie wspiera, ale mimo wszystko nie potrafię się cieszyć życiem. Jest dla mnie zupełnie inny niż mąż i czasami uważam, że za dobry. Bo nigdy tego nie doświadczyłam tego, co mi on daje. Raz już byłam na lekach przeciwdepresyjnych. Ale się boję, czy one nie obniża mi libido, bo te wcześniejsze takie były. Wiem, że potrzebuje pomocy psychiatry i leków, bo jak psycholog powiedziała, za kilka miesięcy będzie ze mną gorzej. A dla swoich dzieci chcę żyć, chcę być silna, ale czasami jest naprawdę ciężko. Jak to wszystko ogarnąć, jak wziąć się za siebie? Tak bardzo chcę zmiany, a nie mam pojęcia od czego zacząć? Oprócz tego, że chodzę do psychologa...
Trudności z mężem, proszę o pomoc. Jest nadmiernie czujny, chce wszystko dokładnie wiedzieć, boi się.
Witam, piszę nie w swojej sprawie, lecz w sprawie męża, ale też mnie to dotyczy. Chciałabym uzyskać odpowiedź, co to może być? Zachowanie mojego męża polega na tym, że obchodzi go to, co robią inni, np. idzie ktoś ulicą pyta mnie kto to ? I co ten ktoś robi ( a jest to zupełnie obca osoba ) lub jedzie samochód i pyta mnie, gdzie skręcił czy do kogoś do domu lub pyta, dlaczego się zatrzymał ( jeśli zatrzymuje się pod naszym domem na ulicy, żeby np. skręcić ) upewnia się pytając mnie czy zablokował telefon. Boi się wykonywania jakichkolwiek przelewów, gdy wylogowuje się z jakiegoś portalu, pyta się czy na pewno się wylogował. Gdy pytam go o zdanie, co się dzieje, odpowiada, że nie jest pewny siebie a to chyba nie na tym polega. Jest to męczące a on nie chce nic z tym zrobić, muszę mu opowiadać, do kogo dokładnie wjechał samochód i po kilka razy wypytuje o to samo. Proszę o jakąkolwiek odpowiedź, jestem bezradna, a chciałabym mu pomóc. Gdy odpowiem źle, staje się nerwowy, ja przez to też zaczynam wariować, ponieważ za każdym razem, gdy o coś zapyta denerwuję się. Proszę o pomoc, dziękuje.
Jak wspierać dziecko z lękiem przed szkołą?

Coraz częściej zauważam, że moja córka naprawdę boi się chodzić do szkoły, co mnie martwi. Każdego ranka ten lęk wydaje się rosnąć, a próby uspokojenia pomagają tylko na krótko. 

Rozmawiałam z dzieckiem o jej uczuciach i obawach, ale często się wycofuje albo mówi, że nie wie dokładnie, co ją przeraża. Czy ktoś mógłby mi polecić metody, które pozwolą mi lepiej zrozumieć te lęki? Czy warto porozmawiać o tym z nauczycielem? Co mu powiedzieć?

Zosia ma koleżanki, nawet jedną najlepszą, więc to raczej nie w tym problem.

Jak pomóc jej odzyskać pewność siebie, by przestała płakać?

Chcę ją wspierać, ale też nie przygnieść opiekuńczością.

Będę wdzięczna za każdą radę i wskazówkę.

Witam, nurtują mnie stany lękowe takie jak śmierć bliskich, utrata kogoś kogo kocham gdy dochodzą do mnie systematycznie takie myśli i pojawia się natłok staje się zestresowana, dużo analizuje co będzie jak.. Nie potrafię odciąć się od swoich myśli, czasami mam wrażenie ze pojawiają się one często i jest ich wiele na różne tematy zazwyczaj są to tematy które kiedyś mnie zraniły, analiza błędów popełnionych, patrzenie w daleka przyszłość pryzmatem czegoś złego. Czasami mam wrażenie ze żyje z dwoma osobami, jedna która w głowie mówi coś złego a między drugą która próbuje się uwolnić. Czuje ze toczę walkę sama ze sobą. Również podobnie jest z ocenianiem innych ludzi, każde ich słowo gest zostaje u mnie w głowie i potrafię analizować, co jeśli ktoś mnie okłamał? Co jeśli ktoś powiedział coś specjalnie albo powiedział coś bez złego pryzmatu. Również analizowanie zaczyna się do byłych partnerek, co jeśli była lepsza, robiła coś lepiej a ze mną ktoś jest z nudów? Przez to staje się wycofana dla nowego towarzystwa bo męczy mnie analizowanie, czasami zastanawiam się co powiedzieć analizuje coś pare minut jak wstać jak się do kogoś zwrócić, aby ktoś nie uznał mnie źle. Przeważnie każde moje słowo, gest musi być zaplanowane bo inaczej popadam w panikę. W mojej głowie toczy się walka myśli od najgłupszych rzeczy do tych najprostszych, w stresie czasami planuje nawet jakim chodem iść, gdzie spojrzeć w myślach mówię to.. co dopiero komuś przekaże. Problem znika po alkoholu, wtedy jestem rozgadana towarzyska, na następny dzień to wraca, analizuje jak ja mogłam tak powiedzieć, jak ktoś mnie odebrał? Może teraz ktoś się ze mnie śmieje ze to i owo powiedziałam. Dzień w dzień męczę się ze swoimi myślami.
Mam prawo jazdy, jednak boję się jeździć, popełniam przez to błędy.
Dzień dobry, mam mały problem - już od 5 lat mam prawo jazdy, ale nadal się boję jeździć i popełniam podstawowe błędy.
Obawiam się pójścia do psychiatry, że unieważni moje objawy.
Dzień dobry, od około roku mam nasilone objawy zaburzeń lękowych a od początku tego roku chodzę na terapie. Okazało się, że oprócz lęku przed wychodzeniem z domu mam OCD, którego objawy zauważyłam teraz u siebie w dalekiej przeszłości, ale nikt tak tego wtedy nie kojarzył. Proces terapeutyczny postępuje dobrze, jest już o wiele mniej sytuacji gdy lęk utrudnia mi wyjście z domu, ale zauważam objawy, które mnie zastanawiają i nie wiem czy to nie jest już powód do wizyty u psychiatry. Zdecydowanie najbardziej niepokojącym moim zdaniem objawem jest u mnie częste odrealnienie. Wprawdzie dostałam ćwiczenie by temu zapobiec i o ile samo takie fizyczne poczucie zniknęło, to w głowie często nadal mam myśli, że to sen, zaraz się obudzę, wymyślam to wszystko itp. Właśnie przez to, że fizyczne objawy takiego stanu są znikome to takie w głowie mnie męczą i nie wiem czy na to leki by pomogły. Kolejne objawy, które zauważam od roku prawie bez przerwy to chroniczne zmęczenie i bardzo częste poczucie duszności. Zmęczenie jest u mnie w podobnej sile codziennie czy wyjdę z domu czy nie i mimo, że nie jest jakieś ogromne to jednak je odczuwam. Natomiast takie duszności mam kompletnie niezależnie od paniki, jestem pod prysznicem i mimo, że zanim pod niego wejdę to zostawiam otwarte drzwi od łazienki na conajmniej pół godziny i tak mam wrażenie jakby nadal tam było duszno, nawet jak w zasadzie nie jest. Mam też tak często gdy jest na dworze czy w pomieszczeniu około 30 stopni, nawet jak wieje wiatr czy jest włączona klimatyzacja to i tak mam wrażenie jakby tam było strasznie duszno, a znowu tak nie jest. Czy na to też leki mogłyby pomóc? Ogólnie też częściej mnie ostatnio męczą natrętne myśli, pojawiają się więcej razy niż ataki paniki, które wcześniej miałam nonstop. Skłaniam się trochę do takiej wizyty u lekarza ale nie wiem czy jest potrzeba. Czuje, że terapia przez te ponad pół roku mi bardzo pomogła i przez to wstyd mi rozmawiać z terapeutą o moim pomyśle, bo na razie o tym nie wspomniałam. Boje się czy nie byłoby tak jakbym poszła do psychiatry to powiedziałby, że mój stan jest tak dobry, że nie mam po co tu przychodzić, a nie chce zajmować komuś miejsca, może on bardziej tej wizyty potrzebuje. Z jednej strony niezbyt podoba mi się ewentualna perspektywa brania leków, ale z drugiej, jakby to miało dać mi wsparcie do kompletnego wykończenia tych objawów to wolę je jednak brać. Chociaż z tego co wiem to OCD chyba nie da się wyleczyć, lecz mogę się mylić, samo złagodzenie jego objawów, które właśnie rok temu się nagle nasiliły po długim czasie byłoby dla mnie wielką ulgą.
Mam 14 lat i od jakiegoś miesiąca śpię z lampką i boję się odwracać
Od jakiegoś czasu moje lęki się zwiększyły. Mam 14 lat i od jakiegoś miesiąca śpię z lampką i boję się odwracać, boję się ciemności i tego, co się w niej kryje, tzn. nadprzyrodzone zjawiska itp. Czy to już zaburzenia lękowe, czy całkiem coś innego (możliwe, że mam też fobię społeczną, ale nie diagnozuję się)?
Pomoc w leczeniu ataków paniki i uporządkowaniu życia dla 52-letniej kobiety
Poszukuję specjalisty, który mógłby pomóc mi w: (1) leczeniu ataków paniki. Jestem kobietą mam 52 l. (2) Uporządkowaniu mojego życia, żebym nie czuła się, jak popychadło.