
Jak radzić sobie z depresją i lękiem, gdy psychoterapia nie przynosi efektów?
Jak radzić sobie z depresją i ciągłym zamartwianiem się, kiedy terapia nie pomaga? Próbowałam już kilka razy uczestniczyć w psychoterapii, jednak za każdym razem kończyło się tak samo - po kilku, bądź kilkunastu spotkaniach rezygnowałam. Nie potrafię rozmawiać o problemach, wiele porad odnośnie do opisywania swoich przemyśleń, prowadzenia dziennika itp. było dla mnie bezcelowa, bo kompletnie nic nie zmieniało w moim życiu. Dość szybko się poddaję, a towarzysząca mi depresja, brak jakiegokolwiek sensu życia czy celu oraz ciągłe lęki przed codziennymi obowiązkami, typu praca, studia czy nawet rozmowa ze znajomymi sprawiają, że utwierdzam się w przekonaniu, iż nie ma dla mnie ratunku. Czy istnieje jakiś inny sposób wyjścia z tego poza psychoterapią, nie licząc farmakoterapii, którą stale stosuję?
Izabela
Anna Jasińska-Kupczyk
Dobry wieczór, być może uczestniczyła Pani w nieodpowiednio dobranym nurcie psychoterapii? Z tego, co Pani napisała, podejrzewam, że brała Pani udział w leczeniu dyrektywnym, być może poznawczo-behawioralnym? To z całą pewnością frustrujące, jeśli ma się doświadczenie, że kolejna próba nie przyniosła efektów, ale może warto dać sobie kolejną szansę. Nurt w psychoterapii ma znaczenie, ma je także to, jak czujemy się z danym psychoterapeutą. Bywa, że dopóki nie spróbujemy, nie przekonamy się, czy dane leczenie na nas działa. I w farmakoterapii czasami trzeba próbować kilka razy, by odpowiednio dobrać lek. Nie wiem czy ma Pani doświadczenie w pracy psychodynamicznej, ale to forma terapii, w której nie dostaje Pani określonych zadań, a praca opiera się na rozmowie, relacji, gdzie terapeuta raczej konfrontuje, pokazuje, jakie mamy tendencje (np. do napędzania lęku, reagowania nadmiernym poczuciem zagrożenia, zniekształcania obrazu siebie, unikania sytuacji, które wydają się nam ponad nasze siły), z czego one wynikają, pokazuje także to, kiedy chcemy je odtworzyć w procesie terapii, bo ten przymus powtarzania działa w naszym życiu na wielu płaszczyznach.
Psychoterapia jest też procesem uczenia się. Czasem uczymy się od podstaw, czasem uczymy się zmieniać coś niekorzystnego, ale naturalnego dla nas jak oddech, stąd potrzebny jest czas.
Oczywiście są rzeczy, które sprzyjają higienie zdrowia psychicznego: min. aktywność fizyczna, rozwijanie pasji, ustanawianie celów życiowych, budowanie dobrych relacji, korzystanie w nich ze wsparcia. Jeśli ktoś nie ma z realizacją tego problemów, terapia nie jest warunkiem koniecznym. Gorzej, jeśli tego nie umiemy, wtedy terapia jest przestrzenią, w której właśnie zdobywa się narzędzia, by to potrafić robić.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Jasińska-Kupczyk
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Justyna Bejmert
Izabelo,
To zrozumiałe, że możesz czuć zniechęcenie, skoro próbowałaś już terapii i nie przynosiła oczekiwanej ulgi. To nie znaczy, że nie da się nic zrobić — raczej, że być może nie trafiłaś jeszcze na sposób pracy, który rzeczywiście Ci odpowiada. W terapii, niezależnie od nurtu, kluczowe są relacja, bezpieczeństwo i tempo dostosowane do Ciebie.
Wciąż warto szukać terapeuty, z którym poczujesz się bezpiecznie — to może być ktoś z innego nurtu, kto lepiej odpowie na Twoje potrzeby, a do tego czasu spróbuj wykonywać to jedno ćwiczenie tj. „czas na martwienie się”: codziennie wyznacz 15 minut (np. o 18:00), kiedy wolno Ci się martwić — poza tą porą zapisuj myśli i wróć do nich dopiero podczas „czasu na martwienie się". Daje to umysłowi ramę i pozwala odzyskać trochę kontroli.
Przesyłam dużo dobrych myśli,
Justyna Bejmert
Psycholog
Katarzyna Organ
Pani Izabelo
Zdarza się, że tradycyjna forma psychoterapii nie trafia w nasze potrzeby — nie dlatego, że „coś z nami nie tak”, ale dlatego, że proces ten bywa wymagający, a jego forma nie zawsze pasuje każdemu. Czasami potrzebujemy innego podejścia: łagodniejszego tempa, pracy przez ciało (np. terapia somatyczna), kontaktu z naturą, terapii w grupie, pracy z uważnością czy nawet prostych, codziennych mikro-zmian.
Warto jednak zastanowić się, dlaczego pojawia się ta rezygnacja z terapii - ponieważ, nie można liczyć na to, że coś się zmieni, jeśli ciągle stosujemy te same rozwiązania. Być może, kiedy zaczyna się robić trudno i nie widać jeszcze efektów pojawia się zniechęcenie? Być może nie jest Pani przekonana co do skuteczności samej terapii, stąd to zwątpienie? Myślę, że ratunek jest, trzeba sobie tylko na niego pozwolić i trochę poszukać jaki nurt albo rodzaj pracy nam odpowiada.
Życzę zdrowia i pozdrawiam
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia
Natalia Krawiec-Jokiel
Witaj Izo,
Cieszę się, że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami. Temat depresji i lęku musi być dla Ciebie na tyle dotykający, że każde codzienne obowiązki wydają się niczym wejście na najwyższy szczyt gór z największym obciążeniem i bez odpowiedniego sprzętu. Mimo to cieszę się z tego, że próbujesz szukać rozwiązań. Akurat, jeśli chodzi o stosowanie samej farmakoterapii, to często pokazuje moim pacjentom metaforyczne ujęcie jej działania. Wyobraź sobie, że masz straszny bałagan na łóżku, nie chce Ci się go sprzątać, więc bierzesz najładniejszy koc, jaki masz w domu i przykrywasz ten bałagan. Faktycznie, na pierwszy rzut oka efekt jest zadowalający, szybki efekt bez wysiłku, jednak jeżeli koc zostanie z tego ściągnięty (a w przypadku leków może być to np. spowodowane problemami wątrobowymi) to bałagan się pokazuje i znów nas przytłacza. Dlatego dużą wartość ma w tym miejscu psychoterapia. Niemniej jednak, jeśli mówisz, że nie czujesz efektów, warto o tym porozmawiać z terapeutą i przyjrzeć się, jakie mieliście cele na początku Twojej drogi terapeutycznej. Być może zboczyliście z wyznaczone kursu. Zachęcam Cię do podzielania się ze wszystkimi wątpliwościami z terapeutą. Spójrz, jak dużo już zrobiłaś, jak wiele na tej terapii powiedziała, ilu rzeczom się przyglądnęłaś. Pamiętaj, że z terapeutą możesz wszystko omówić, każdą wątpliwość. Dodatkowo warto, żebyście przyglądnęli się, czemu chcesz zrezygnować, w którym momencie przychodzi myśli o rezygnacji z terapii? Może wtedy właśnie zaczyna się najważniejsza i najtrudniejsza część procesu terapeutycznego, która jest najbardziej obciążająca emocjonalnie. Nie zapominaj też o tym, że proces terapeutyczny to przede wszystkim Twoja praca własna poza gabinetem. Tym samym istotnym jest wykonywanie zadań domowych proponowanych przez terapeutę i dobranych adekwatnie do Twojej trudności.
Trzymam mocno kciuki!
Pozdrawiam serdecznie
Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry, Pani Izabelo, rozumiem Pani zniechęcenie i rosnącą frustrację. Psychoterapia to jednak bardziej proces niż zbiór porad. Jej kluczowym czynnikiem leczącym jest relacja terapeutyczna. Początkowy czas spotkań to właśnie najbardziej czas etap budowania tej relacji. Z psychoterapeutą można, a nawet powiedziałabym- należy, rozmawiać o tym, jak się Pani w tej relacji, w gabinecie czuje. Niezwykle ważne są tematy wszelkich wątpliwości, niezadowolenia, zagubienia, braku skuteczności. Przepracowanie ich może pozwolić popchnąć pracę do przodu. Z kolei nieujawnianie, tłumienie uczuć niezadowolenia i zniechęcenia może uwięzić proces pracy w martwym punkcie. Psychoterapia indywidualna to jedna z opcji pracy psychoterapeutycznej. Czy myślała Pani może o terapii grupowej? W ramach oddziałów dziennych Centra Zdrowia Psychicznego w całym kraju organizują takie trzymiesięczne turnusy psychoterapeutyczne. Zazwyczaj praca w nich trwa kilka godzin w ciągu dnia. W opcji dziennej wymaga oczywiście wzięcia L4. Są także grupy popołudniowe. Bycie w grupie daje możliwość usłyszenia głosów wszystkich członków, wzajemność i dużo wsparcia. Dodatkowo także usłyszenia interpretacji i punktu widzenia psychoterapeutów, którzy czuwają nad całym procesem.
Odnosząc się do Pani słów, myślę, że ratunek istnieje. Jednak uporanie się z depresją może być długą drogą. Tak po prostu jest. Pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć- jak nie da się przyspieszyć biegu rzeki. Oczywiście oprócz psychoterapii można korzystać ze wspierających rzeczy. Tutaj to Pani musi też określić, co jest Pani bliskie, co podnosi nastrój, co działa. Mogą być to na przykład sport, spacery, medytacje. Mogą relaksujące umysł elementy arteterapii-zajęcia manualne. Można też wesprzeć się wykonywaniem ćwiczeń z książek-np. Umysł ponad nastrojem Padesky, Greenberger; Towarzyszę sobie z życzliwością Peyton.
Powodzenia i wytrwałości.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta
Marcin Łazarski
Warto wnieść właśnie ten temat na konsultacje u terapeuty, przede wszystkim wycofywanie się z procesu, może wynikać z potrzeby większego skupienia się na relacji na początku spotkań, a mniej na zadaniach. Proszę próbować, bo znalezienie odpowiedniego specjalisty czasami trwa.
Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
Napisała Pani, że dotyczasowe formy terapii i proponowanych ćwiczeń nie przyniosły zmiany w życiu. Napisała też Pani o braku sensu życia czy braku celu, dlatego pomyślałam, że może warto byłoby rozważyć pracę w podejściu TSR (Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach). Myśl, że nie ma dla Pani ratunku jest niepokojąca - proszę skonsultować to u psychologa.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog
Asia Zioło
Farmakoterapia i psychoterapia dają najlepsze efekty w połączeniu. Nie wiem, jak długo ten problem się utrzymuje, jednak wydaje mi się ważne zwrócić uwagę na fakt, że jeśli jakieś zachowanie (np. zamartwianie się) towarzyszy nam latami, to oczekiwanie skutecznej zmiany po kilku (nastu) spotkaniach nie jest realne. Proces uczenia się nowych zachowań jest dłuższy i badania pokazują, że może pojawić się 6-8 cykli powrotu do początkowych zachowań, zanim faktycznie osiągniemy efekt, do którego dążymy. Co nasuwa mi myśl, że może, zanim pracę z zamartwianiem się i depresją obrać jako cel spotkań, warto przyjrzeć się temu poddawaniu się?
Trzymam kciuki,
Asia Zioło
Psycholog, Coach

Zobacz podobne
Ostatnio ukończyłam kurs kosmetyczny z kosmetologii estetycznej. Pracuje już w zawodzie długo. Gdy klientka umówi się na usługę, panuję we mnie strach oraz obawa, że zrobię coś złego. Całą noc przed tym dniem nie potrafię spać. Ze stresu czasami potrafię zemdleć. Co powinnam zrobić w tym przypadku. Nie wiem, czy nie powinnam umówić się do psychiatry.
