
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Jak reagować, gdy...
Jak reagować, gdy siostra krzyczy na męża podczas rodzinnych spotkań?
Cześć, mam taki problem: moja młodsza siostra (od niedawna mężatka), kiedy spotykamy się w rodzinnym, najbliższym gronie zdarza jej się krzyczeć na swojego męża, podnosić głos. Kiedy zrobiła to pierwszy raz, byłam w szoku, głównie dlatego, że jej mąż na to pozwala, tzn. nie reaguje na to w żaden sposób. Wiem, że to będzie eskalować, bo niestety nasza mama stosuje przemoc psychiczną na ojcu więc wzorzec mamy z domu taki, że kobieta "jeździ po głowie" facetowi a ten nic. W moim małżeństwie jest tak, że mój mąż w życiu nie pozwoliłby mi na takie zachowanie wobec niego. Nie wiem, jak reagować, kiedy taka sytuacja się powtórzy u siostry. Z jednej strony mam ochotę wziąć jej męża na bok i powiedzieć, aby nie pozwalał na takie zachowania lub nawet w żartach przy nich zapytać :"czemu pozwalasz, aby żona na ciebie podnosiła głos? " ale nie chcę wyjść na nielojalną wobec siostry lub na zwolenniczkę patriarchatu. Co robić?
Joanna
Joanna Bagińska
Pani Joanno,
Gdy przeczytałam opis Pani sytuacji, poczułam zrozumienie dla trudności położenia w jakim Pani się znajduje. W moim odbiorze wygląda to tak, jakby stała Pani w rozkroku pomiędzy swoimi wartościami i empatią a lojalnością wobec siostry. Jeśli ma Pani takie prawo osobiste jak wyrażanie siebie, to chcę Pani powiedzieć, żeby skorzystała Pani ze swojego prawa także wtedy, gdy widzi/słyszy Pani, że komuś dzieję się krzywda, że ktoś doświadcza w jakiś sposób niesprawiedliwości. Będąc świadkiem takiej sytuacji ma Pani prawo powiedzieć, co ta sytuacja powoduje u Pani jako osoby trzeciej, obserwatorki. Bo przecież zachowanie siostry sprawia, że Pani też jakoś się czuje, np. martwi się. Być może jest Pani w stanie poszukać w sobie zasobów i porozmawiać z siostrą. Warto powiedzieć wtedy o swojej intencji np. „Mówię Ci o tym, bo troszczę się o Ciebie/obawiam się, że…”, użyć sformułowań podtrzymujących relacje, tj. „Nie jest mi łatwo o tym rozmawiać, bo to delikatna sprawa, jednak uważam, że to ważne, abyś o tym ode mnie usłyszała”. I co najważniejsze – wyrazić siebie np. korzystając z takiej formy jak komunikaty typu „Ja”.
Kiedy reagujemy w ten sposób- z miejsca troski - a nie moralizowania, oceniania, nie musimy rezygnować ani ze swoich wartości, ani z lojalności.
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna Bagińska
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Justyna Bejmert
Dzień dobry, Joanno. Rozumiem, że może być Ci trudno patrzeć na to, jak siostra zachowuje się w stosunku do swojego męża, ale z drugiej strony pamiętaj o tym, że nie możesz brać odpowiedzialności za ich relacje. Możesz spróbować porozmawiać z siostrą, delikatnie, nie atakując jej. Możesz powiedzieć np. że martwisz się o to, że może powielać niezdrowe schematy z przeszłości. Jeśli jesteście na wspólnych spotkaniach warto, żebyś stawiała granice i mówiła o swoich odczuciach, że np. nie czujesz się komfortowo, kiedy ona krzyczy. Wiem, że w takich sytuacjach łatwo jest wejść w rolę ratownika czy mediatora, ale często jest tak, że jeśli druga strona nie uważa tego za problem, to nasze uwagi czy rady są odbierane jako atak i mogą tylko pogarszać sytuację. Pozdrawiam Cię ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog
Agnieszka Przygodzka
Dzień dobry!
Czy rozmawiała Pani ze swoim mężem na ten temat? Myślę, że przede wszystkim to on powinien postawić granice siostrze i powiedzieć, że nie zgadza się na takie zachowanie.
Wyobrażam sobie, że może Pani być zła na siostrę za takie zachowanie. Sprawa jest poważna zatem , czy żartowanie z tego przyniesie pożądany efekt?
Pozdrawiam
Agnieszka Przygodzka
Centrum Terapii Elementy.
Joanna Łucka
Pani Joanno,
rozumiem, że to dla Pani niekomfortowa sytuacja i stoi Pani przed dylematami wobec podjęcia decyzji, jak zareagować na zachowanie siostry. Wspomniała też Pani, że dostrzegalny jest tu wzorzec zachowania z domu rodzinnego. Wyobrażam sobie, że to dodatkowo wzmaga Pani czujność, a także zapewne uruchamia nieprzyjemne wspomnienia i związane z nimi emocje. Dlatego sytuacja ta jest tak złożona.
Pyta Pani, jak warto zareagować, gdy następny raz siostra podniesie głos na jej męża. Myślę, że warto rozważyć, z jakich powodów czuje Pani potrzebę zareagowania i przyjrzenie się jej bliżej. Na pierwszy rzut oka potrzeba ta może wydawać się oczywista i naturalna, jednak motywacje do podjęcia działania mogą wynikać ze złożonych przyczyn. Czy chciałaby Pani zareagować by ochronić szwagra? By nie pozostać bezczynną wobec przemocy w rodzinie? By ochronić siostrę np. ostatecznie przed konsekwencjami jej krzyku? Lub po to, by poradzić sobie z niezręczną sytuacją konfliktu między dwoma osobami podczas spotkania w większej grupie? By nie pozostać bierną? To tylko przykładowe pytania i propozycje rozważania powodów Pani potrzeby, by położyć kres zachowaniom siostry wobec męża.
Zachęcam do spojrzenia na sytuację z perspektywy nie tyle domu rodzinnego (gdzie podobne praktyki miały miejsce), czy z pozycji bycia siostrą i szwagierką, a z perspektywy bycia s o b ą w tej sytuacji. Nie trudno wyobrazić sobie - lub po prostu wspomnieć - że kłótnie między parami w gronie rodziny czy znajomych najczęściej są nieprzyjemnym, czasem powodującym zażenowanie lub bezradność, doświadczeniem dla całej grupy, nie jedynie pary w konflikcie. Ma Pani prawo czuć dyskomfort i zareagować w zgodzie ze sobą i w obronie siebie - wówczas nie staje Pani w dylemacie dotyczącym lojalności wobec siostry, czy stawania w obronie mężczyzny. Taki komunikat może brzmieć w następujący sposób "Zauważyłam, że czasem na rodzinnych spotkaniach jesteście z XYZ w konflikcie i że podnosisz wtedy głos. Nie jest łatwo mi o tym mówić, ale chcę żebyś wiedziała, że jest to dla mnie trudne. Nie wiem, jak się wtedy zachować. Poruszanie tych kwestii w rodzinnym gronie, jest dla mnie stresujące. Jeśli potrzebujesz pogadać o tym, co się u was dzieje, to pamiętaj, że jestem".
To coś, co możemy nazwać komunikatem "Ja", czyli mówiącym o Pani uczuciach względem wydarzenia lub sytuacji - bez interpretacji cudzego zachowania czy jego/jej intencji. Jedynie poprzez nazwanie tego, co dzieje się w nas w reakcji na wydarzenie. Taki komunikat sprzyja rozmowie bez nadmiernego oceniania lub atakowania, przy jednoczesnym nazwaniu tego, co się w nas zadziewa i potrzeb z tym związanych. Jeśli zadecydowałaby się Pani na taką rozmowę z siostrą, to zachęcam, by odbyła się ona w momencie możliwie neutralnym - to znaczy, nie w dniu spotkania rodzinnego, a niezależnie podczas spotkanie we dwie.
Życzę Pani wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka i psychoterapeutka w trakcie certyfikacji

Zobacz podobne
W tym roku skończę 30 lat, mam żonę i synka, bez których nie wyobrażam sobie życia. Żyje nam się dobrze, możemy na sobie polegać i wzajemnie się wspieramy. Problem tkwi w mojej relacji z rodzicami oraz siostrą. Nigdy nie mieliśmy jakiegoś dobrego kontaktu, raczej przeciętny. Moja mama ma bardzo trudny charakter, jest bardzo męcząca. Lubi się nad sobą użalać i zawsze twierdzi, że ona ma najgorzej, często również manipuluje i szantażuje emocjonalnie. Mniej więcej w wieku 15 lat, zacząłem się buntować i przestałem się bawić w te jej głupie gry.
Zacząłem mieć swoje zdanie i ono zupełnie odbiega od tego, jakie ma ona. Nasze wymiany zdań przy braku argumentów z jej strony często kończyły się płaczem, że jak to tak mogę traktować własną matkę itp. Na samym początku, oczywiście wzbudzało to we mnie zamierzone przez nią poczucie winy, ale z czasem się uodporniłem i przestałem na to reagować, ale często mimo, że nie dałem po sobie poznać obwiniałem się. Drugim równie wielkim problemem jest moja siostra, osoba narcystyczna, która ciągle musi być w centrum uwagi i ciągle ktoś się nią interesował.
W młodszych latach rodzice często ją faworyzowali i wiele rzeczy musiałem odpuścić, ponieważ ona tak chciała. Wiele razy mnie ośmieszała i komentowała coś, czego nie powinna, wtrącała się w moje życie i mną manipulowała. Ciężko było mi się z tym pogodzić, ale podobnie jak z mamą zacząłem to olewać.
Relacja z moim tatą jest najlepsza, mamy podobne spojrzenie na wiele rzeczy, szanuje moje zdanie i nie wtrąca się, ale niestety obrywa rykoszetem przez moją niechęć do mojej mamy i siostry. Sam często pada ofiarą tych gier. Kiedy poznałem moją żonę, przedstawiłem ją rodzinie, bardzo ją polubili i została ciepło przez nich przyjęta. Ale to ona otworzyła mi oczy i słusznie zauważyła, że trzeba postawić granicę, a nie to olewać i nauczyć się z tym żyć. No i odkąd granice zaczęły się stawiać, zacząłem żyć własnym życiem, im zaczęło to przeszkadzać, a zwłaszcza ten brak kontroli, który od zawsze miały a teraz się to ukróciło. Wymuszania płaczem i inne szantaże emocjonalne przestały działać. Moja siostra miała jakąś refleksje i oczywiście przepraszała i niby chciała naprawić tę relację, ale było to tylko pozorne, ponieważ ostatecznie skończyło się tak jak zawsze, żadnych przemyśleń i wyciągnięcia wniosków a jak był brak argumentów i odwracanie kota ogonem i obwinianie mnie. Postanowiłem zmniejszyć nasze kontakty to minimum, jakim jest spotkanie u rodziców na obiedzie. Jakoś z tym żyłem i żyje nadal, ale to wszystko zaczyna mnie przytłaczać i chce zmiany.
Niestety dotknęło to też moją żonę, patrzyła na to wszystko z boku, ale skoro do mnie nie mogły dotrzeć bezpośrednio, to zaczęły próbować przez nią. Manipulacje, kłamstwa i jakieś intrygi sprawiło, że ona zupełnie przestała je tolerować. Każde spotkanie rodzinne to dla niej jakaś psychiczna męczarnia. Odkąd urodził się nasz syn, granica jej cierpliwości została mocno przekroczona, za co też obwiniam siebie, ponieważ ja im na to pozwoliłem, bo granicę postawiłem zdecydowanie za późno. Niestety ucierpiała, tez na tym relacja pomiędzy mną a żoną, ponieważ oni ciągle za bardzo chcą być obecni w naszym życiu. Jestem bardzo zmęczony tą sytuacją i sam nie wiem, co czuje.
Strach, rozczarowanie czy może gniew? Pewnie wszystkiego po trochu. Czuję się rozdarty, bo z jednej strony, wiem, że moi rodzice bardzo kochają swojego wnuka i zawsze mogę na nich polegać, ale czuję, że zaczęli to traktować jako kartę przetargową i powód do częstszych spotkań, których sam nie potrzebuje. Niestety tutaj mnie złamali, bo teraz podświadomie czuje presję i obowiązek, aby oni co najmniej raz w tygodniu się z nim zobaczyli, bo jeżeli to trwa dłużej, to zaczynają opowiadać, jak to oni nie tęsknią, a ja wtedy czuje wyrzuty sumienia. Temu wszystkiemu przygląda się moja żona, która ma już tego wszystkiego po dziurki w nosie i zupełnie nie ma ochoty na żadne ich wizyty.
Czuję się jakbym był pomiędzy młotem a kowadłem - z jednej strony, troskliwi dziadkowie i kochający ich wnuk z drugiej strony żona, która ma tego wszystkiego dosyć i jest zmęczona całą moją najbliższą rodziną. Masakra...
Dzień dobry, piszę nie w swojej sprawie, a w sprawie mojego partnera, jest naprawdę cudownym człowiekiem z bardzo dobrym sercem, szczerze chce pomagać każdemu, jak tylko może, a mnie traktuje jak księżniczkę. Jest wyrozumiały, gdy nie mam siły nic zrobić i miewam gorsze dni czy tygodnie, ale jest jeden problem… jego agresja, choć bardzo dużo rozmawialiśmy na ten temat i jest trochę lepiej, to wciąż obawiam się o niego, bo widzę, że go to niszczy i męczy, a dokładnie wygląda to tak, że jeśli coś się spóźnia dajmy na przykład kurier z jedzeniem zaczyna się denerwować coś pójdzie nie po jego myśli nagłe zmiany planów również sprawiają, że zaczyna się denerwować kiedyś było gorzej leciały obelgi w moją stronę takie, których wolę nie wspominać kilka razy wtedy myślałam, żeby go zostawić jednak nie zrobiłam tego w tym momencie jesteśmy naprawdę szczęśliwi jednak obawiam się że znów coś się stanie i znów będą ogromne nerwy, kiedyś rozmawialiśmy o terapii jednak przyznał mi się wtedy że często chodził do psychologów kiedyś nie raz płakał nawet w gabinecie, ale nikt nic nie mógł zrobić i ponoć po prostu ma taki charakter i pytanie moje brzmi czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? Czy w złym miejscu szukał pomocy ? Czy istnieje jakaś terapia, która pomoże mu ujarzmić agresję do końca ? Podejrzewam, że jego agresja jest związana z jego przeszłością, gdy był mały, nie pochodzi z najbogatszej rodziny ma tylko mamę brata i młodszą siostrę, na której wiem, że kiedyś się wyzywał… teraz są jak najlepsi przyjaciele, ale przeżył też dwa pożary własnego domu, ojca też nie było w jego życiu pojawiał się sporadycznie był alkoholikiem i żył na ulicy


