Left ArrowWstecz

Jak reagować, gdy siostra krzyczy na męża podczas rodzinnych spotkań?

Cześć, mam taki problem: moja młodsza siostra (od niedawna mężatka), kiedy spotykamy się w rodzinnym, najbliższym gronie zdarza jej się krzyczeć na swojego męża, podnosić głos. Kiedy zrobiła to pierwszy raz, byłam w szoku, głównie dlatego, że jej mąż na to pozwala, tzn. nie reaguje na to w żaden sposób. Wiem, że to będzie eskalować, bo niestety nasza mama stosuje przemoc psychiczną na ojcu więc wzorzec mamy z domu taki, że kobieta "jeździ po głowie" facetowi a ten nic. W moim małżeństwie jest tak, że mój mąż w życiu nie pozwoliłby mi na takie zachowanie wobec niego. Nie wiem, jak reagować, kiedy taka sytuacja się powtórzy u siostry. Z jednej strony mam ochotę wziąć jej męża na bok i powiedzieć, aby nie pozwalał na takie zachowania lub nawet w żartach przy nich zapytać :"czemu pozwalasz, aby żona na ciebie podnosiła głos? " ale nie chcę wyjść na nielojalną wobec siostry lub na zwolenniczkę patriarchatu. Co robić?

User Forum

Joanna

1 miesiąc temu
Joanna Bagińska

Joanna Bagińska

Pani Joanno,

 

Gdy przeczytałam opis Pani sytuacji, poczułam zrozumienie dla trudności położenia w jakim Pani się znajduje. W moim odbiorze wygląda to tak, jakby stała Pani w rozkroku pomiędzy swoimi wartościami i empatią a lojalnością wobec siostry. Jeśli ma Pani takie prawo osobiste jak wyrażanie siebie, to chcę Pani powiedzieć, żeby skorzystała Pani ze swojego prawa także wtedy, gdy widzi/słyszy Pani, że komuś dzieję się krzywda, że ktoś doświadcza w jakiś sposób niesprawiedliwości. Będąc świadkiem takiej sytuacji ma Pani prawo powiedzieć, co ta sytuacja powoduje u Pani jako osoby trzeciej, obserwatorki. Bo przecież zachowanie siostry sprawia, że Pani też jakoś się czuje, np. martwi się. Być może jest Pani w stanie poszukać w sobie zasobów i porozmawiać z siostrą. Warto powiedzieć wtedy o swojej intencji np. „Mówię Ci o tym, bo troszczę się o Ciebie/obawiam się, że…”, użyć sformułowań podtrzymujących relacje, tj. „Nie jest mi łatwo o tym rozmawiać, bo to delikatna sprawa, jednak uważam, że to ważne, abyś o tym ode mnie usłyszała”. I co najważniejsze – wyrazić siebie np. korzystając z takiej formy jak komunikaty typu „Ja”.

Kiedy reagujemy w ten sposób-  z miejsca troski - a nie moralizowania, oceniania, nie musimy rezygnować ani ze swoich wartości, ani z lojalności.

Pozdrawiam serdecznie,
Joanna Bagińska 

 
 

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry, Joanno. Rozumiem, że może być Ci trudno patrzeć na to, jak siostra zachowuje się w stosunku do swojego męża, ale z drugiej strony pamiętaj o tym, że nie możesz brać odpowiedzialności za ich relacje. Możesz spróbować porozmawiać z siostrą, delikatnie, nie atakując jej. Możesz powiedzieć np. że martwisz się o to, że może powielać niezdrowe schematy z przeszłości. Jeśli jesteście na wspólnych spotkaniach warto, żebyś stawiała granice i mówiła o swoich odczuciach, że np. nie czujesz się komfortowo, kiedy ona krzyczy. Wiem, że w takich sytuacjach łatwo jest wejść w rolę ratownika czy mediatora, ale często jest tak, że jeśli druga strona nie uważa tego za problem, to nasze uwagi czy rady są odbierane jako atak i mogą tylko pogarszać sytuację. Pozdrawiam Cię ciepło,

 

Justyna  Bejmert

Psycholog

1 miesiąc temu
Agnieszka Przygodzka

Agnieszka Przygodzka

Dzień dobry!

Czy rozmawiała Pani ze swoim mężem na ten temat? Myślę, że przede wszystkim to on powinien postawić granice siostrze i powiedzieć, że nie zgadza się na takie zachowanie.

Wyobrażam sobie, że może Pani być zła na siostrę za takie zachowanie. Sprawa jest poważna zatem , czy żartowanie z tego przyniesie pożądany efekt?

Pozdrawiam

Agnieszka Przygodzka

Centrum Terapii Elementy.

1 miesiąc temu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Pani Joanno, 

rozumiem, że to dla Pani niekomfortowa sytuacja i stoi Pani przed dylematami wobec podjęcia decyzji, jak zareagować na zachowanie siostry. Wspomniała też Pani, że dostrzegalny jest tu wzorzec zachowania z domu rodzinnego. Wyobrażam sobie, że to dodatkowo wzmaga Pani czujność, a także zapewne uruchamia nieprzyjemne wspomnienia i związane z nimi emocje. Dlatego sytuacja ta jest tak złożona. 

 

Pyta Pani, jak warto zareagować, gdy następny raz siostra podniesie głos na jej męża. Myślę, że warto rozważyć, z jakich powodów czuje Pani potrzebę zareagowania i przyjrzenie się jej bliżej. Na pierwszy rzut oka potrzeba ta może wydawać się oczywista i naturalna, jednak motywacje do podjęcia działania mogą wynikać ze złożonych przyczyn. Czy chciałaby Pani zareagować by ochronić szwagra? By nie pozostać bezczynną wobec przemocy w rodzinie? By ochronić siostrę np. ostatecznie przed konsekwencjami jej krzyku? Lub po to, by poradzić sobie z niezręczną sytuacją konfliktu między dwoma osobami podczas spotkania w większej grupie? By nie pozostać bierną? To tylko przykładowe pytania i propozycje rozważania powodów Pani potrzeby, by położyć kres zachowaniom siostry wobec męża. 

 

Zachęcam do spojrzenia na sytuację z perspektywy nie tyle domu rodzinnego (gdzie podobne praktyki miały miejsce), czy z pozycji bycia siostrą i szwagierką, a z perspektywy bycia  s o b ą  w tej sytuacji. Nie trudno wyobrazić sobie - lub po prostu wspomnieć - że kłótnie między parami w gronie rodziny czy znajomych najczęściej są nieprzyjemnym, czasem powodującym zażenowanie lub bezradność, doświadczeniem dla całej grupy, nie jedynie pary w konflikcie. Ma Pani prawo czuć dyskomfort i zareagować w zgodzie ze sobą i w obronie siebie - wówczas nie staje Pani w dylemacie dotyczącym lojalności wobec siostry, czy stawania w obronie mężczyzny. Taki komunikat może brzmieć w następujący sposób "Zauważyłam, że czasem na rodzinnych spotkaniach jesteście z XYZ w konflikcie i że podnosisz wtedy głos. Nie jest łatwo mi o tym mówić, ale chcę żebyś wiedziała, że jest to dla mnie trudne. Nie wiem, jak się wtedy zachować. Poruszanie tych kwestii w rodzinnym gronie, jest dla mnie stresujące. Jeśli potrzebujesz pogadać o tym, co się u was dzieje, to pamiętaj, że jestem". 

To coś, co możemy nazwać komunikatem "Ja", czyli mówiącym o Pani uczuciach względem wydarzenia lub sytuacji - bez interpretacji cudzego zachowania czy jego/jej intencji. Jedynie poprzez nazwanie tego, co dzieje się w nas w reakcji na wydarzenie. Taki komunikat sprzyja rozmowie bez nadmiernego oceniania lub atakowania, przy jednoczesnym nazwaniu tego, co się w nas zadziewa i potrzeb z tym związanych. Jeśli zadecydowałaby się Pani na taką rozmowę z siostrą, to zachęcam, by odbyła się ona w momencie możliwie neutralnym - to znaczy, nie w dniu spotkania rodzinnego, a niezależnie podczas spotkanie we dwie. 

 

Życzę Pani wszystkiego dobrego! 

Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 

psycholożka i psychoterapeutka w trakcie certyfikacji 

1 miesiąc temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Mąż twierdzi, że nauczyłam go okazywania uczuć i agresji – czy to ja jestem winna?
Sprawa dosyć dziwna. Mąż zawsze bedac w pracy nie napisze nie powie mi nic innego jak zawsze cyt,, mam na ciebie ochotę ,, nie zapyta sie jak ja sie czuje chociaż twierdzi iz mi to mówi, cwany bo niedosłyszę a on wie i aby sie wybielić powie ze bie raz tak mówi pyta sie yhyy....jako tako słyszę ale słyszę. Mąż potrafi mi powiedzieć ze ja go tego nauczyłam, to pytam sie czego niby nauczyłam??? Mówienia np zes na mnie ochotę słowa kocham cie tęsknie brakuje mi ciebie przytuelnia czy pocałunku pieszczot złapania za rękę??? Znakiem tego ja przez 20 lat wszystkiego go uczyłam bo on sam z siebie z uczuc nie potrafi powiedzieć i nie mówi tylko ja go prowadzę za rączkę jak małe dziecko??? Jak to odbierać on uważa ze ja go nauczyłam mówić mam na ciebie ochotę, tak samo ja go nauczyłam byc agresywny nie panować nad emocjami czy krytykować mnie poniżać itp??? Wszystkiego go ucze??? Jak mam to odbierać dla mnie to chore co on mówi wydaje mi sie ze choroba osychiczna brzmi w mężu. W pracy jest powie kocham cie tęsknie to co ja nauczyłam go wypowiadać te słowa w koja stronę??? Bo on sam z siebie nie piwie z uczuc ??? Jestem załamana totalnie
Mam problemy z życiem seksualnym. Na początku myślałam, ze problem tkwi w partnerze, ze to on mnie nie podnieca, jednak po głębszym namyśle stwierdzam, ze problem tkwi we mnie. Mam blokadę w głowie i od roku nie potrafię zaangażować się w życie seksualne, a wszystkie inicjatywy ze strony partnera są dla mnie irytujące i drażniące. Dodam, ze wcześniej tak nie było. Na codzień jestem strasznie ospała, nic mi się nie chce. Drobne czynności wymagają ode mnie dużego nakładu psychicznego jak i fizycznego. Jak mam sobie pomoc?
Co mam zrobić, gdy jestem zagubiona w życiu?
Jestem zagubiona w życiu, nie wiem czego dokładnie chce, mam dzieci nie potrafię się z nimi dogadać, a bardzo bym chciała. Co mam robić?
Związek na odległość, ultimatum partnera i poczucie bezradności - co robić?

Witam. Jestem mamą dwóch synów po przejściach i obecnie jestem z partnerem w związku na odległość. On zaprasza mnie do siebie z dziećmi na wakacje, by choć na tydzień do niego polecieć. Mieszka i pracuje za granicą, ja jestem w Polsce. Dodam, że ja nie pracuję, mieszkam na wsi i bardzo źle się z tym czuje, że on miałby za wszystko płacić. Gdy odmówiłam wyjazdu, on stawia sprawę jasno, jeśli nie przylecimy to między nami koniec. To tylko utwierdza mnie, że on mnie wcale nie kocha, stawiając mi ultimatum. Po prostu on nie rozumie tego, jakie to dla mnie jest trudne. Wiele przeszłam w poprzednich związkach i nie chce nic od obecnego partnera. Nie chce, by później było mi coś wypominane, jak miałam w poprzednich relacjach, czuję się z tym bardzo źle. Gdy tylko coś jest nie po jego myśli, od razu się oburza na mnie i pisze mi przykre słowa, obwiniając mnie, że to mi nie zależy i w ogóle. Nie wiem, co mam robić, ogólnie jestem strasznie załamana, wszystko mnie przytłacza. Nie widzę sensu życia, mam okropne myśli i często łapie doła ,płacze o różnych porach dnia … Bardzo proszę o jakąś poradę. Nie mam nawet z kim porozmawiać o tym wszystkim kogoś się poradzić😢

Przełamałem się jako facet - potrzebuję pomocy. Nie potrafię odpuścić z głowy ex partnerki sprzed 12 lat.

Dzień dobry. Ciężko się przełamać do uzewnętrznienia i przyznania że "chyba potrzebuję pomocy". 

Mam narzeczoną, jesteśmy razem 10lat. W roku 2023 - powiedzmy około wakacji - trochę przypadkiem nawiązałem kontakt ze swoją ex. Często i tak o niej myślałem, raczej na zasadzie co u niej, bez psychozy stania pod oknem. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego po 10 latach mój mózg nie potrafi odpuścić. Oczywiście każdy się zmienia, moja obecna partnerka jest dla mnie ważna w wielu aspektach, lecz nadal nie potrafię zapomnieć tego uczucia, które miałem (około) 12 lat temu. Coś czego nie potrafię opisać. Każdy ma wady, ale jej choćby nie wiem jakie były to ich nie dostrzegam. Dosłownie prowadzi teraz życie "rozrywkowe", dosłowna latawica kokota (darmowa) zwał jak zwał. Prowadzi tryb życia, przez który powinno mi się przewracać w żołądku, że z tak wspaniałej dziewczyny wydoroślała i wylądowała z takim trybem życia.. A jednak potrafię pić w nocy patrząc na jej zdjęcie. 

Mieszkamy w jednym mieście, rzadko się widujemy. Kilkukrotnie spotkaliśmy się "ot tak" na kawę, pogadaliśmy, nic wielkiego (oczywiście bez żadnych tajemnic z obecną partnerką). A ja chodzę i się zagryzam, o co mi chodzi. Wiele lat widziałem, że ma męża, układa sobie życie, no "good for you", nagle się okazało, że jedna wielka bujda, bo rozwód blabla i zgłupiałem jeszcze bardziej. Aktualną partnerkę poznałem "powiedzmy", kilka miesięcy po rozstaniu z "ex", gdzie na jakiejś po prostu domówce zacząłem się coraz mocniej wychylać przez balkon na 3 czy tam 4 piętrze - typowe lekkie upicie na smutno, ale złapała mnie mentalnie i nie puściła w dół. Miałem w życiu trzy partnerki, w sumie to dwa związki, jestem po trzydziestce. 

Tamten związek był szczeniacką miłością, a ja nie potrafię go w sobie przepracować. Pomysły na zasadzie "zajmij się czymś" próbowałem, ale nachodzi ten dzień, gdzie oczy się robią mokre, bo widzę jej zdjęcie i nie potrafię tego zrozumieć. 

Dziewczyna miewa trudne chwile, potem "leci w tango", staram się ją wspierać do granic moralności mojego kręgosłupa, ale robię minę do złej gry dusząc się w sobie. Odbiera mi to energię coraz częściej. Często jestem "sam" przez wyjazdową pracę aktualnej partnerki, często mam głupie myśli o bezsensowności życia "bez niej" (tylko dlaczego ex, a nie aktualnej). Coraz częściej życie biorę przez pryzmat dziewczyny sprzed 12 lat, robiąc prawo jazdy na motocykl - myślę, że może zgodzi się ze mną pojeździć, robiąc prawo jazdy na ciężarówkę - myślałem, że może pojedziemy razem w trasę, kupując płaszcz myślę czy jej by się podobał itd. itd.. 

Nie potrafię przejechać obok ulicy, na której mieszka bez popatrzenia w kierunku jej domu, pomimo tylu lat robię to cały czas. O co może chodzić mojemu mózgowi? Czy są jakieś tajniki wypierania kogoś? Wiadomo, dla faceta w małym mieście to trochę wstydliwe "pójść na terapię", wpisałem w internecie "pod wpływem" wczoraj w nocy, no i znalazłem tą stronę - dzisiaj po wyspaniu postanowiłem, że napisze, bo coraz częściej w głowie mi dudni, że nie potrafię tak dłużej. Jeśli chodzi o aspekt finansowy - nie widzę problemu.

zdrada

Zdrada – przyczyny, skutki i jak sobie z nią radzić?

Zdrada to głębokie naruszenie zaufania w związku, występujące w formie fizycznej lub emocjonalnej. Powoduje trwałe rany psychiczne u obu partnerów. Analizujemy przyczyny zdrad, ich konsekwencje oraz metody odbudowy relacji po takim doświadczeniu.