Wyleczenie zaburzeń osobowości - jakie są szanse?
Anna

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
Najważniejsza rzecz jaką trzeba pamiętać w odniesieniu do terapii zaburzeń osobowości jest taka, że proces terapeutyczny jest raczej długotrwały. Co do rokowań - to zależy od wielu czynników, np. stopnia nasilenia objawów, zaangażowania pacjenta w terapię, czy nawet samych doświadczeń pacjenta. Rokowania mogą się zmieniać wraz z postępami terapii, jednak trzeba pamiętać, że całkowite wyleczenie może być trudne do osiągnięcia ze względu na fakt, że zaburzenia osobowości charakteryzują się zazwyczaj trwałymi wzorcami myślowymi, emocjonalnymi oraz zachowawczymi. Terapia pozwala na osiągnięcie poprawy funkcjonowania i złagodzenie objawów.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
Bardzo dużo zależy od tego co rozumie Pani przez “wyleczenie”, bo można różnie to rozumieć np. jako nie spełnianie kryteriów diagnostycznych lub jako poprawę funkcjonowania lub jako uporanie się z kłopotliwymi wzorcami zachowań i pewnie jeszcze wiele innych…
Bez wątpienia w trakcie terapii możliwe jest osiągnięcie poprawy funkcjonowania, natomiast w przypadku zaburzeń osobowości terapia będzie trwała dłużej (tzn. nie 4 czy 5 miesięcy, raczej rok lub dłużej- w zależności od doświadczeń danej osoby, nasilenia objawów, zaangażowania w terapię…).
Pozdrawiam,
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, psychoterapeuta poznawczo- behawioralny

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Chciałabym się podzielić czymś, co rzekomo jest "dziwne" I "odrażające" co dla mnie jest niczym złym, a wręcz mi pomaga. Za niedługo kończę 18 lat, szykuje osiemnastkę, wielkimi krokami wkraczam w dorosłość i jest mi to mówione, żebym się nauczyła samodzielności. Ogólnie zanim zacznę, chce tylko wspomnieć, że jestem na leczeniu farmakologicznym i mam zdiagnozowany autyzm I Osobowość borderline. Głównie chodzi o to, że już od naprawdę długiego czasu mam regresje wieku, czyli mentalnie się cofam do wieku małego dziecka. Z tego, co czytałam, jest to pewien sposób na odreagowanie i tak w sumie to stosuje, a raczej nie stosuje, tylko automatycznie wpadam w ten stan regresji. Gdy jestem w swoim pokoju (sama), biorę smoczka i leżę w łóżku, oglądając jakieś kreskówki, czy inne tego typu rzeczy, staje się mniej komunikatywna i używam zdrobnień. Natomiast jak dostaje regresji w miejscu publicznym to się nie "obnoszę" takim zachowaniem. Jedynie wtedy jestem mniej komunikatywna, ale tak to nic poza tym zewnętrznie. Wiem, ze to może spowodować odrazę. W końcu po paru latach odważyłam się powiedzieć rodzicom o tym i mają mieszane uczucia. Ja nie wiem, czy mama żartuje, czy serio jest sfrustrowana, że mówi mi o spaleniu smoczka. Ja rozumiem, jakbym jeszcze chodziła i się tym chwaliła, ale nawet moi przyjaciele o tym nie wiedzą i nie było ani jednego momentu gdzie bym się tym obnosiła. W pełną regresję wchodzę tylko i wyłącznie w swoim pokoju, jeszcze w godzinach wieczornych, biorę do buzi swojego smoczka. Bardzo mi to pomagało i dalej pomaga, myślałam, ze jak powiem rodzicom, jeszcze jak mam już od dawna te diagnozy, to zrozumieją, ale tata czuje zakłopotanie, ale jeszcze to akceptuje, to mama jest wściekła. Bardzo mnie to smuci. Czy ten mój "przypadek" jest naprawdę nienormalny? Regresja wieku wcale mi nie szkodzi życiu, a wręcz pomaga, bo wtedy wchodzę mentalnie w takie dziecko, które żyje beztrosko. Jedynie kto to rozumie to mój chłopak (jesteśmy już razem 3 lata) on mnie akceptuje, jaka jestem, mimo moich przypadłości i zaburzeń.
Coraz częściej zastanawiam się, skąd te trudności w utrzymywaniu zdrowej relacji z moim partnerem.
On wydaje się całkowicie skupiony na sobie, a rozmowy z nim to jak monologi o jego sukcesach czy problemach.
Czuję, że jestem dla niego przezroczysta, co nie pomaga mi w poczuciu własnej wartości. Myślę, czy to wszystko to wynik w związku z osobą, która chyba ma zaburzenia osobowości.
Czy ktoś mógłby mi poradzić, jak podejść do tej sytuacji? Czuję się jak w pułapce, bo nie zawsze wiem, co robić, żeby nie pogłębiać problemów. Bardzo zależy mi na tym, żeby wiedzieć, czy jest szansa naprawić nasz związek i jak mogłabym wspierać partnera, dbając jednocześnie o siebie. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.