Left ArrowWstecz

Jestem studentem medycyny na 2 roku i ilość terminów i obowiązków mnie przytłacza.

Jestem studentem medycyny. Wiem, że chcę skończyć te studia i nie mogę doczekać się przyszłej pracy, ale chwilowo jestem na 2 roku i ilość terminów i obowiązków mnie przytłacza. Niezależnie od tego, ile pracuję, wychodzi tylko coraz gorzej, a pracownicy uczelni utwierdzają nas (studentów) w przekonaniu, jak beznadziejni jesteśmy. Wydawało mi się, że umiem ignorować te uwagi, ale od miesiąca sama myśl o studiach, zaliczeniach i poprawach wywołuje kłucie w klatce piersiowej, przyspieszone bicie serca i ostatnio silne drżenie mięśni, zwłaszcza ud, które ustępuje dopiero po ok. godzinie. Potrzebuję pełni koncentracji, a nie mogę zasnąć mimo silnego zmęczenia. Kiedy już zasnę, śnią mi się slajdy z prezentacji, z której mam zaliczenie albo koszmary, więc i tak wstaję zmęczony. Jak dojść z tym wszystkim do ładu? Czy jest skuteczny sposób na uspokojenie, poza farmakologią?
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Konrad Smolak

Konrad Smolak

Jest więcej metod regulacji emocji i napięć. Jedną z takich metod jest TRE (Trauma and Stress Release Exercises) - polega ona na wprowadzeniu samemu/samej swojego ciała w drżenia neurogeniczne rozładowujące wprowadzone do ciała hormony stresu.

 

Jestem pewien, że koledzy i koleżanki podadzą więcej metod. 

2 lata temu
Aleksandra Pawlak

Aleksandra Pawlak

To co Pan opisuje to objawy lęku. Obciążenie pracą jak najbardziej może te objawy wywoływać. Oczywiście są skuteczne sposoby poradzenia sobie z lękiem. W terapii poznawczo behawioralnej stosuje się z powodzeniem techniki takie jak relaksacja, eksperyment behawioralny czy ekspozycja. Wielu ludzi cierpi na takie zaburzenia i jest to dobrze poznany obszar. Zapraszam na konsultację w celu dobrania optymalnej dla Pana techniki.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Wezwanie karetki psychiatrycznej w akcie zemsty - co robić?
Witam!Mam pytanie,co zrobić,gdy w akcie zemsty ktoś chce wezwać na mnie karetkę psychiatryczną?Zamknęłam się w szpitalu na własne życzenie kilka lat wstecz,bo przeżyłam kryzys nerwowy a teraz ktoś to wykorzystać chce,że tam byłam i chce ze mnie zrobić wariatkę ,wezwać karetkę po to by mnie tam zabrała znowu,bo nie chcę z nim ani nikim seksu uprawiać czy wpuścić do domu swojego przykładowo,bo tak sobie zażyczy?Jak mam się zachować,gdy taka sytuacja rzeczywiście nastąpi?Odczuwam lęk i czuję się niezbyt bezpiecznie.
2 lata temu zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową.
2 lata temu zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową. Wygrałem tak naprawdę na loterii, najlepiej leczący się nowotwór, 1 stadium, skończyło się jedynie na zabiegu. Natomiast od tego momentu mam wrażenie, że cały stres, lęk i problemy, które trzymałem w sobie i organizm radził sobie z nimi, nagle wypłynęły i skumulowało się to wszystko. Zacząłem mieć ataki paniki, 2 epizody depersonalizacji kilkuminutowe. Stwierdziłem, że potrzebuję pomocy psychoonkologa i psychiatry. Zacząłem brać leki, od pierwszego dnia poczułem kolosalna różnice, spokój, pełen oddech, który od dawna nie czułem. Poza tym chodziłem na psychoterapię, która też pomogła mi w funkcjonowaniu. Mija rok od tego wszystkiego i zaczęły mnie dopadać rzuty lękowo-depresyjne. Jest okres, w którym czuje się stabilnie, a potem przychodzi okres, w którym czuje się źle, nie dbam o higienę osobistą, nie wychodzę z domu. Być może leki są za słabe, bo jestem na najniższej dawce, na której praktycznie żaden z pacjentów mojej Pani doktor psychiatry nie jest, bo jest to dawka wprowadzająca, którą się stosuje przez dwa tygodnie, żeby przejść na standardową dawkę. Mam teraz taki problem. Prawdopodobnie będę przyjmował większą dawkę. Boję się, że nie zadziała, że nadal będę się słabo czuł i będę musiał szukać nowego, innego leku. Boję się tego, że nie znajdziemy odpowiedniego leku. Nie chce też do końca życia brać leków, chce sam radzić sobie ze swoim organizmem. Podobno te leki mają zwiększać serotoninę, denerwuje mnie to, że nie da się sprawdzić, ile tej serotoniny jest w organizmie, że nie ma w psychiatrii suchych faktów, to wszystko jest oparte na wywiadzie pacjenta. Nie rozumiem też tego, dlaczego skoro tak dobrze jest u mnie, nie mam nawrotów choroby, mam dobrą pracę, niech wróciłem do samopoczucia sprzed diagnozy nowotworu. Do stabilnego samopoczucia psychicznego nie pozwalają mi wrócić objawy somatyczne. Mianowicie zmęczenie, mam wrażenie, że czasami, gdy wychodzę na dwór, to czuje się jak w sytuacji, gdy jestem przeziębiony z gorączką, wyzdrowiałem i kolejnego dnia 1 raz wychodzę na dwór od tego przeziębienia. Nie wiem, jak sobie poradzić z tym wszystkim. Chce czuć się normalnie, nie chce mieć taki wzlotów i spadków nastroju.
Nie potrafię znaleźć pracy, a opiekuję się dziećmi. Spadła mi samoocena, czuję, że do niczego się nie nadaję.
Witam. Jestem mamą dwójki dzieci, niestety ponad pół roku temu straciłam pracę i teraz ciężko mi coś znaleźć, ponieważ nie mogę dopasować zmiany w pracy, żeby też ogarnąć dzieci. Mąż pracuje. Ja mam już dosyć tego szukania i ciągle nic. Wcześniej jakoś było ok, a teraz często zdarza mi się płakać i nic mi się nie chce. Szybko się denerwuję i krzyczę... Czasem myślę, że naprawdę jestem do niczego, bo nawet nie mogę znaleźć pracy...
Dzień dobry, wiem że potrzebuję pomocy, jednak brakuje odwagi. Problemy mam od lat, prawdopodobnie spowodowane trudnym dzieciństwem. Jestem osobą bardzo emocjonalną, niestety pojawiają się wybuchy agresji, ponieważ nie radzę sobie z problemami, zdarzają się także niebezpieczne zachowania np. gdy się denerwuję potrafię wsiąść do samochodu i jechać jak opętana, a najgorsze w tym wszystkim jest to, ze później tego nie pamiętam lub pamiętam jak przez mgłę. Często też uciekam w używki, gdy nazbiera się wenie zbyt dużo emocji sięgam po alkohol i narkotyki. Jest lepiej niż było, jednak wciąż mam wrażenie, ze nie kontroluje w pełni nad tym co robię w nerwach czy smutku. Nie potrafię żyć sama, nienawidzę własnej osoby i uważam, że jestem osobą bezwartościową. Nie widzę przyszłości, żyje przeszłością i teraźniejszością. Jest ktoś komu bardzo chciałabym pomoc, a mianowicie mój partner, ale boję się że go zranie lub stracę przez swoje zachowanie... Boję się pójść do lekarza, ponieważ jestem uzależniona od leków. Nie wiem już co robić, mam wrażenie że straciłam życie, że po prostu przegrałam.
Zaburzenia nastroju, wykończenie psychiczne - jak sobie pomóc?
Co powinnam zrobić w momencie, kiedy opiekuję się osobą przewlekłe chorą (zaawansowane POChP - pomoc we wszystkich czynnościach), nie mogę liczyć na rodzinę (ataki w moją stronę), a sama choruje na c-ptsd i depresję i nie daję sobie już psychicznie rady?
Dzień dobry. Czy zmiany nastroju, niechęć do wstawania z łóżka i prośby o swoją śmierć zaraz po obudzeniu się, są objawami depresji ?
Dzień dobry. Czy zmiany nastroju, niechęć do wstawania z łóżka i prośby o swoją śmierć zaraz po obudzeniu się, są objawami depresji ? Gdzie mogłabym udać się po poradę ? Do jakiego lekarza ?
Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej.
Dzień dobry. Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej. Wszystko zostało wyjaśnione co do zdrady. Mąż nie chciał bym starała się się walczyć o nasze małżeństwo, za bardzo go bolał fakt zdrady. Po 3 miesiącach walki o nasz związek, wkońcu przestałam walczyć o niego i zaakceptowałam z wielkim bólem decyzje męża o rozpadzie małżeństwa. W tym tygodniu usłyszałam od niego,ze powinnam się starać cały czas by ratować to jeśli go kocham mi zależy. Mąż od początku wyprowadzki mojej i dzieci nie poczynił żadnych kroków by ratować nasza relacje. Zależy mi na nim bo nadal go kocham ale chce popatrzeć tez na dzieci by miały dzieciństwo bez awantur i pełne miłości. Jest sens się starać o to wszystko gdy druga strona ma wahania tego co chce tak naprawdę w życiu i odpuszcza przy najmniejszym błędzie drugiej osoby ?
Dzień dobry. Mam 13 lat oraz mam problem z atakami paniki.
Dzień dobry. Mam 13 lat oraz mam problem z atakami paniki. Od ponad roku doświadczam silnych napadów paniki. Wszystko zaczęło się w marcu 2022 roku. Pamiętam, że był to poniedziałek a na następny dzień bardzo nie chciało mi się iść do szkoły. Nagle zaczęło mi bardzo szybko bić serce. Zacząłem się denerwować, tętno było nadmiernie wysokie i nie wiedziałem, jak to opanować. Na myśl przychodziły mi dziesiątki złych myśli. Był to mój pierwszy atak paniki, więc był on o wyjątkowym nasileniu. Moja mama z bezradności zawiozła mnie do szpitala, było już późno, więc się trochę uspokoiłem i spędziłem noc w szpitalu. Mimo to, na następny dzień wciąż towarzyszyło mi poddenerwowanie. Następnie systematycznie co dwa/trzy tygodnie, regularnie występowały u mnie podobne ataki. W końcu postanowiłem pójść do psychologa, który nieco mnie uspokoił. Niestety około trzech miesięcy później (w lato) zaczęły mi dokuczać różne natręctwa myśli. (Miałem już podobne wcześniej ale nie o takich nasileniu). Były one różne, najwcześniej pojawiały się takie, aby wziąć nóż i zrobić sobie coś złego lub komuś innemu. Występowały takie, które kazały mi przestać oddychać. Moje natręctwa oraz stany lękowe lekko się uspokoiły mniej/więcej w listopadzie zeszłego roku, ale mimo to wciąż się pojawiały (lecz w mniejszym nasileniu). Przestałem wtedy również chodzić do psychologa, bo zacząłem czuć, że Pani psycholog pawała do mnie toksycznością i nie czułem się dobrze na jej wizytach. Wszystko było w miarę dobrze, aż do teraz. Moje stany lękowe oraz natręctwa powróciły. Pojawiły się też nowe, które ciężko mi wytłumaczyć. Na przykład czuję, że mam zatkaną jedną dziurkę w nosie lub w uchu i mnie to drażni mimo to, że robiłem różne badania, które nic nie wykazały. Ponownie zapisałem się do psychologa, ale innego. Ta Pani jest bardzo miła, ale nie czuję zmiany po wizytach z nią. Bardzo się boje i nie wiem co zrobić, czuje, że nikt nie jest w stanie mi pomóc i niebawem stanie się najgorsze. Wczoraj i przedwczoraj miałem napady paniki, dzisiaj również. Nie mam pojęcia, jak to opanować, w internecie nigdzie nie jest napisane o podobnych natręctwach, jakie ja mam. Boje się, że to nigdy nie przejdzie i będę tak miał do końca życia. Może mieć wpływ na to moja choroba. Kiedyś, jak miałem 5 lat, leżałem dwa lata w szpitalu, gdyż miałem guza mózgu. W tym czasie nie przejmowałem się tym bardzo, ale z perspektywy czasu, bardzo bym nie chciał do tego wrócić. Próbowałem różnych medytacji, głębokich oddechów lub relaksujących piosenek, aczkolwiek pomagają mi one tylko na chwilę, a później dalej się denerwuje. Czasem moje napady mają tak wielkie nasilenie, że muszę brać tabletki uspokajające (wiem, że nie powinienem, ale inaczej nie mogę wytrzymać). Bardzo proszę o szybką pomoc, ponieważ boje się o moje zdrowie psychiczne. Jestem młody, powinienem się rozwijać i cieszyć z życia, a nie ciągle zamartwiać, ale nie wiem jak to opanować. Bardzo, bardzo proszę o pomoc, nie wiem co zrobić, aby raz na zawsze pozbyć się moich lęków oraz natręctw.
Żona się ode mnie oddala, zależy jej na innym mężczyźnie. Nie mogę z nią porozmawiać, bo jest choleryczką. Przechodzę kryzys.
Moja żona zakochała się w koledze w pracy, dobrze zarabiającym naczelnikiem. Mamy 1 dziecko + żona ma jedno z poprzedniego małżeństwa. Ostatnio odkryłem, że upodabnia swój FB do tego faceta (wkleja podobne zdjęcia, artykuły, zajawki - to się nazywa lustro- Tzn. ma wytworzyć w nim poczucie, że widzi siebie, takie same zainteresowania itd.) Żona pracuje w hr, potrafi manipulować, wpływać na ludzi. Teraz poszła na psychologię i poszerza swój pakiet możliwości. Ostatnio dałem jej kwiaty, później słyszałem, że mówi do niego, że kwiaty są od osoby " z tego już nic nie będzie". Widzę, że ciągle nawet w nocy pisze z nim, zaczęła się stroić, dbać o siebie, dłużej siedzieć w pracy, ciągle pilnuje telefonu. Nie wiem co zrobić! Jest niezrównoważoną choleryczką i wiem, że jeżeli spróbuję z nią rozmawiać to wyrzuci mnie z mieszkania i będzie straszyć mnie zabraniem dziecka ( kiedyś mnie straszyła zabraniem dziecka i zniszczeniem alimentami). Nie wiem co mam robić, wariuje jak wiem, że się z nim widzi ( wraca do domu rozmarzona, nieobecna, a mnie nie zauważa) albo widzę, że z nim pisze. Robi się coraz bardziej chłodna w naszych relacjach, przestała być w stosunku do mnie czuła, o wszystko robi awantury, ciągle zabrania mi się dotykać, przytulić. Boje się stracić dziecko i nadal ją kocham. Nie wiem czy już mnie zdradziła fizycznie, ale widzę, że prze do związania się z nim na poważnie. W podobny sposób zakręciła mnie, kłamała mi, że jej poprzednie małżeństwo już nie istnieje. Po czasie wiem, że wykorzystała mnie do rozbicia swojego małżeństwa, a teraz robi to samo ze mną. Jest bardzo uważna i przebiegła, nie mogę zdobyć żadnych dowodów, a widzę, że intensyfikuje działania w zakresie zdobycia tego naczelnika. Jestem zrozpaczony i naprawdę nie wiem co mam zrobić. Nie mogę spać, jeść, schudłem 10 kilo, nie mogę skupić się na pracy, podejrzewam, że mam depresję, czuje się nikim... Pomóżcie, proszę.
Jak radzić sobie z wyśmiewaniem wyglądu i myślami samobójczymi

Jak żyć, gdy ludzie śmieją się z mojej twarzy. Rozmawiają ze mną i wybuchają śmiechem. Mam myśli samobójcze.

Mój chłopak ma depresje - jak mogę mu pomóc?
Jestem w związku 5 lat, mój chłopak po raz 3 przechodzi przez depresję, powtarza że ma kryzys w związku, chce nas ratować ale nie wie jak. Gdy zapytałam że nie potrafię zrozumieć problemu pomiędzy nami to powiedział że problemem są jego uczucia. Przy wcześniejszej depresji było podobnie, chodził na terapię i wyszedł z tego. Teraz też chodzi na terapię ale chyba teraz jest o wiele ciężej. Czuję się bezsilna, co mam robić? To jest najważniejsza osoba w moim życiu
Jak poradzić sobie z negatywną reakcją mamy na planowaną wyprowadzkę?

Witam,
wczoraj powiedziałam mamie o wyprowadzce. Nie zniosła tego dobrze. Chłopak dostał w spadku dom. Chcielibyśmy tam zamieszkać, bo również na tej działce możemy mieć pół gospodarki. Działka również należy do chłopaka. A jego tata przez lata miał tam gospodarkę, która bardzo dobrze prosperuje. Oboje doszliśmy do wniosku, że możemy się tam wprowadzić na parę lat i dorobić.

Moja mama natomiast bardzo negatywnie do tego podeszła, mimo wielu tłumaczeń. Nic do niej nie trafia. Rozumiem, że może jej być przykro. Jej rodzice umarli już dawno, siostra się nie odzywa, a tata jest „synusiem mamusi” i „ukochanym braciszkiem”, gdzie toksycznie się to na nas odbiło. Mama zachorowała na nowotwór już z 13 lat temu, popadła w depresję i alkoholizm. Matka mojego ojca nie lubi ani mamy, ani mnie i mojego brata. Zawsze nastawiała tatę przeciwko nam. A tata – głupi – zawsze we wszystko wierzył. Oraz dla niego to siostra i matka były najważniejsze, i są.

Wiem, że moja mama się tego obawia również w moim przypadku. Ale jednak nie chcę się traumatyzować. Mam 23 lata i chłopak też. Jesteśmy 2 lata razem. Wiemy, że wszystko się może wydarzyć. On wie, że jak tylko zacznie się zachowywać jak mój ojciec, to jest koniec między nami, bo ja nie chcę się całe życie użerać tak jak moja mama i tracić przez to poczucie własnej wartości.

U mnie szans na dorobek nie ma. Małe miasto bez perspektyw. Chłopak rzucił dla mnie wojsko. Nałożono mu dużą karę pieniężną. A jednak potrafił się przeprowadzić 700 km do mnie, a znaliśmy się rok. Chcemy się odbić finansowo, bo jednak utrzymywanie się za najniższą krajową jest ciężkie. Mieszkamy u mnie w domu z rodzicami. I nie ukrywam, że człowiek by chciał być sam – we dwójkę. Tym bardziej, że jak nie mogłam znaleźć pracy i tymczasowo zarabiał chłopak, to mama potrafiła mnie zwyzywać od „k**ew”. Chłopak to wszystko słyszał.

Po tym, jak powiedziałam o wyprowadzce, mama mi powiedziała, że zły mnie los czeka, że ona już córki nie ma oraz mojego wsparcia. Że nic nie będę z tego mieć. Że będę nikim. Jestem załamana, bo rodzice chłopaka dobrze mnie traktują. Chcą dla nas dobrze, nie wkładają nosa w nieswoje sprawy. Chłopak zresztą też ma charakter, w którym nie pozwoli sobie wejść na głowę. Więc ufam mu. Wiem, że życie potrafi być przewrotne, ale jak się nie przekonam, to nie zobaczę.

Z reakcji mamy jest mi przykro, bo chciałabym, aby mnie wsparła – co by się nie działo. Mój brat na studia pójdzie tam, gdzie ja mam tymczasowo zamieszkać, abym nie była sama. Nie wiem, jak mam z mamą rozmawiać. Potrafiła mnie nie wspierać, gdy było u mnie źle, oraz źle się do mnie odnosić. A temat wyprowadzki tylko mnie dobił. Wmawia mi najgorszy scenariusz oraz narzuca swoje zdanie, bo według niej powinnam mieszkać całe życie tutaj z nimi, mieć dzieci i w ogóle.

A prawda jest taka, że do dzieci mi daleko. I brak możliwości rozwoju w moim miasteczku i okolicach również jest duży. Jeżeli razem z chłopakiem mamy szansę dorobić się, nie musimy nic wynajmować – dla nas to całkiem fajna opcja.

Jak mam przestać się zadręczać? Co robić?

Choruję na chorobę afektywną dwubiegunową. 2 miesiące temu przeszłam covid i ciężkie powikłania.
Witam, choruję na chorobę afektywną dwubiegunową. 2 miesiące temu przeszłam covid i ciężkie powikłania m.in. obturacyjne zapalenie płuc, dróg moczowych, problemy z sercem. Od ponad miesiąca zmagam się z helikobakterem. Jedno leczenie nie pomogło. Miałam gastroskopię, wyszedł silny stan zapalny żołądka z dwoma zmianami, z których lekarz pobrał wycinki na badania histopatologiczne. Czuję się ciągle zmęczona, osłabiona, jestem nerwowa, mam w sobie dużo napięcia, życie mnie nie cieszy tak jak kiedyś. Nasilił się lęk. Czy to depresja, czy normalna reakcja organizmu w takiej sytuacji? Oprócz tego mam dużo innych problemów z byłym mężem np. Mój psychiatra mówi, że to normalny stan i nie chce mi nic zmienić w lekach.
Mój mąż ma bardzo krótką cierpliwość i podczas kłótni bardzo silną potrzebę wygrania jej
Witam. Jesteśmy małżeństwem z moim mężem już prawie 16 lat. Mój mąż jest ogólnie bardzo pozytywną, pomocną osobą. Ludzie go w otoczeniu bardzo lubią. Mamy dwójkę dzieci i zawsze chętnie pomaga w domu etc. Jest człowiekiem, który chętnie pomoże potrzebującym, gdy ktoś poprosi go o pomoc, to nigdy z niczym nie ma problemu. Zawsze z każdym zagada, ale i w domu potrafimy mieć naprawdę fajne rozmowy. Od początku naszego związku jeszcze przed małżeństwem wiedziałam o tym, iż jest on dość wybuchowym człowiekiem, ale jako 21 latka, gdy braliśmy ślub, myślałam, że to nic takiego. Mój mąż ma bardzo krótką cierpliwość i podczas kłótni bardzo silną potrzebę wygrania jej. I tu by nie było problemu, gdyby nie to jakich słów używa podczas takich sytuacji. Przeklinanie w moim kierunku, agresywna postawa ciała etc, brak możliwości przerwania kłótni pomimo moich starań. Kiedyś powiedział mi, że on tak zawsze miał problem z doborem słów i żebym nigdy do serca nie brała tego, co do mnie mówi… ale to nie jest łatwe… Przez 16 lat nigdy na mnie ręki tak naprawdę nie podniósł, ale na tyle lat razem wiele było sytuacji naprawdę kryzysowych. Wypowiadane są słowa typu: „Ty kurwo” „Wypierdalaj” „Jesteś popierdolona” I ja przez wiele lat naprawdę staram się z tym sobie radzić… wiem, że powinnam załagodzić sytuacje, nie odzywać się, ale nie zawsze mi to wychodzi… i niestety, kiedy stawiam się, na mojego męża to działa jak płachta na byka… Wtedy jego ulubionymi argumentami są to, że jestem gruba (tu raz schudłam, aby udowodnić, że nie to jest problemem) i że nie jestem tradycyjną gospodynią domową, czasami nie gotuje, tylko coś na szybko przygotuje. Mieszkaliśmy za granicą przez 16 lat i od dwóch lat ja z dziećmi wróciłam do Polski, a mąż został za granicą i przyjeżdża raz w miesiącu na kilka dni. Zapewne nasza rozłąka ma wpływ na jego zachowanie, ale sytuacje zdążały się, jak mieszkaliśmy razem i teraz tez jak mieszkamy osobno. W większości (choć nie zawsze) największe kłótnie czy sceny dzieją się po alkoholu, kiedy to już mój mąż traci kontrole nad słowami… niestety kilka razy już usłyszałam, że ma ochotę „mi przyjebać” i dwa razy niestety, że jakby mógł, to by mnie zabił… Ostatnio niestety zdarzyła się sytuacja gdzie na ognisku u mojego taty po kłótni na jakiś temat sytuacja wymknęła się z pod kontroli i mój tata na niego krzyknął w obronie mojej i jego żony…mój mąż po ostrej wymianie zdań uderzył pięścią mojego tatę w twarz… po tym powiedziałam do niego, że chce rozwodu, a on się zabrał i pojechał naszego domu. Na następny dzień wróciłam z dziećmi do domu i teraz nie wiem, co mam robić… za dwa dni mój mąż wraca za granice… po rozmowie powiedziałam mu, jak się czuje i on starał się tłumaczyć, że go mój tata sprowokował, ale czy to znaczy, że nikt z moim mężem nie może się kłócić z obawy o jego relacje… Jego argumenty to to że stresuje się finansami, że bardziej wspieramy moją rodzinę niż jego etc i ja to częściowo rozumiem, ale mam wrażenie, że nie dociera do niego to, że jego argumenty nie są na tym samym poziomie jak jego czyny czy słowa, jakie wypowiada. Powiedziałam mu, że ma iść na terapie i powiedział, że pójdzie, ale tak naprawdę zastanawiam się, czy to coś da… To jest ten sam człowiek, który obiera pomarańcze dla naszego dziecka… uśmiecha się i wita z ludźmi na ulicy i wstanie rano w niedziele, aby zrobić naleśniki a mi da dalej pospać…
Trudności w rodzinie - agresywna, zamknięta żona, co odbija się na dzieciach. Byliśmy na terapii, jednak to nie pomaga - proszę o pomoc
Witam. Mam z żoną dwójkę małych dzieci w wieku 3 i 6 lat. Moja żona bardzo nienawidzi mojej rodziny, żywi do niej urazy z przeszłości, które wg mnie są wyolbrzymione i już nieaktualne. Dochodzi do częstych kłótni nawet na oczach dzieci. Skutkuje to również przemocą fizyczną na mnie oraz nastawianiem dzieci przeciwko mnie. Doszło też raz do przemocy fizycznej na mnie na oczach dziecka. Wszystko potrafi obrócić przeciwko mnie i wytłumaczyć się ze swoich zachowań zasłaniając się dobrem rodziny. Nawet jeśli wrócę później z pracy to widzi w tym jakiś podstęp (np. że ją zdradzam lub że w ogóle nie byłem w pracy). Byliśmy na terapii już u kilku psychologów, jednak żaden nie potrafił nam pomóc. Żona potrafi nawet w ich obecności kłócić się ze mną i mi ubliżać. Wyczuwam w niej nienawiść do mojej osoby. Żona nie potrafi żyć teraźniejszością, tylko wiecznie rozpamiętuje przeszłość. Ogranicza mi kontakty z dziećmi, zabrania mi nawet wyjazdów z dziećmi do moich rodziców, straszy rozwodem. Często jest bardzo agresywna. Szukam pomocy w internecie i podejrzewam, że żona może mieć osobowość narcystyczną a ja nie wiem, jak jej pomóc oraz jak uchronić dzieci przed nastawianiem przeciwko mnie. Raz nawet nie wpuściła mnie do mieszkania i zamknęła drzwi na klucz. Starsza córka wyczuwa złe emocje u matki i często wybucha płaczem. Myślę, że już się na niej to odbija. W odpowiedzi od psychologów dostałem radę, żeby zająć się przede wszystkim sobą, swoim zdrowiem psychicznym, ale ciężko jest z tym żyć jeśli widzę, że żona nie przyjmuje do wiadomości, że sama powinna zmienić też swoje nastawienie. We wszystkim co robię podejrzewa spisek ze strony mojej rodziny. Chciałem, żeby jakiś psycholog zrobił nam diagnozę i na tej podstawie podjął jakąś odpowiednią terapię zarówno mi, jak i jej ale żona nie chce i uważa, że z nią jest wszystko ok, że to ja mam problem i moja " rodzina pochodzenia" jak to ona określa. Lub czy może szukać pomocy w jakichś ośrodkach pomocy rodzinie tylko wiem, że jeśli gdziekolwiek to zgłoszę, to wprawi ją w jeszcze większą wściekłość.
Dorosła córka jest w stanie kryzysowym, ponieważ nie dostaje diagnozy, a podejrzenie jest BPD i spektrum.
Witam, szukam pomocy swojej dorosłej córce, mam wrażenie, że pilnie potrzebuje pomocy. Od niedawna dowiedziałam się o jej problemach natury psychicznej, która trwa co najmniej od roku, gdyż od roku chodzi na terapię psychologiczną, która mam wrażenie po obserwacji, że niewiele pomaga a objawy się nasilają i boję się o jej zdrowie i życie. Miała już kilka prób samobójczych i do tej pory nie została zdjagnozowana, podejrzenie to jednocześnie BPD i autyzm. Córka ma 30 lat jest mężatką i ma dwóch synów, mieszka w UK, byłam u niej dwa tygodnie temu i jestem przerażona tym co zaobserwowałam- do tej pory pogodna ,łatwo nawiązująca kontakty, radosna, mająca pasje (malarstwo ,sport -boks oraz gotowanie i pieczenie )dziewczyna zmieniła się w zamkniętą w sobie , rozdrażniona, poirytowaną i nieradzącą z codziennymi obowiązkami osobę, nie potrafię do niej dotrzeć, mam wrażenie, że wszystko odbiera zupełnie inaczej . Nie mogę jako mama znieść tej bezsilności i mam wrażenie, że pęknie mi serce- zięć stara się jej pomóc, ale ona traktuje go jak worek bokserski i zastanawiam się ile jeszcze to zniesie, dzieci są smutne, gdyż żadnemu z nich nie poświęca uwagi, a pomoc jest niewystarczająca. Po ostatniej próbie w zeszłym tygodniu terapeutka zgłosiła to do crisis team, przyszły i tylko zapytały jak się czuje. Widzę, że szuka tej pomocy, ale jest poirytowana, że nic nie robią ,że nie ma diagnozy ani leczenia, po kolejnej próbie coś się ruszyło- jest w ośrodku kryzysowym, ale tylko do 7 dni. Mówi, że czuje się w nim lepiej niż w domu, ale już ma z tyłu głowy, że za chwilę musi wrócić do domu i wszystko wróci i będzie gorzej. Powiedzieli, że na wizytę z na stwierdzenie czy to BPD trzeba oczekiwać 1 rok, a na autyzm do 2 lat, a wiem, że nie może tyle czekać. ♥️
Kryzys po rozstaniu - czy będę akceptowana w całości, taka jaka jestem?
Ostatnio będąc na wakacjach i mając trochę czasu na przemyślenie paru spraw, zaczęły pojawiać mi się w głowie pewne drażniące myśli. Jestem świeżo po rozstaniu i obserwując pary czy to na plaży, czy gdzieś w hotelu, zaczęłam się zastanawiać, czy ja kiedyś znajdę partnera, który będzie mnie akceptował w całości. Dajmy na przykład na to, że lubię spacerować brzegiem morza i zbierać muszle - ot tak, dla przyjemności. A dla kogoś to może się wydać dziecinne i już się pojawi zgrzyt. Z drugiej strony mogę mieć jakieś swoje dziwactwa (na które nie zwracam uwagi w ciągu dnia) i komuś to może się nie spodobać- kolejny zgrzyt. Nie wiem czy na przykład w czyich oczach nie jestem dziwna albo dziwnie się zachowuję, bo sama nie potrafię dojrzeć tego w sobie.
Mąż nadużywa alkoholu, nie mieszka wspólnie, nie interesuje się dziećmi - czy to moja wina?
Witam. ,,odeszłam ,, w końcu od męża . Wieczne kłótnie o alkohol. Mąż nadużywa alkoholu. Każda rozmowa kończyła się awanturą, że się czepiam i to ja mam problem i powinnam się zgłosić do psychiatry. Ale już od rana picie i jazda pod wpływem mnie przerosły. Trwało to dwa lata, jak próbowałam do niego dotrzeć.. Jak zwróciłam uwagę, że za dużo pije, to szedł do rodziców i już pił tam, ile chciał i wracał tylko spać do domu..dzieci wtedy nie zauważał- bo jak ze mną nie rozmawiał to dzieci też wtedy były dla niego niewidzialne .. od miesiąca mieszkam z dziećmi już sama. Z dziećmi się nie widział... on dalej nie widzi winy w sobie. Zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście coś ze mną jest nie tak? Może mogłam przymknąć oko?
Jestem przewlekle zmęczona, nie wychodzę, chciałabym spać. Mam dwójkę dzieci, z mężem się kłócę. Jak przedstawić to, co czuję u psychologa?
Witam. Mam 32 lata. Dwójkę dzieci i męża. Kiedyś byłam bardzo aktywną osobą. Wszysko co zamierzałam zrobić robiłam od razu,często i chętnie wychodziłam z domu,nawet jak miałam już pierwsze dziecko. Dziś unikam wychodzenia,jak nie muszę to nie idę. Często zostawiam sobie na następny dzień różne rzeczy,bo stwierdzam nie chce mi się nic się nie stanie jak zrobię później. Dużo częściej przyłapuję się na tym,że nie chce mi się rano wstać-choć nie siedzę do późna albo popołudniu kombinuję, żeby położyć się i spać. Z mężem głównie się kłócę. Nie mam prawdziwego czasu dla siebie albo dom albo dzieci i tak w kółko. Czasem jak już nerwowo nie daje rady to poprostu płaczę, wtedy wystarczy błacha rzecz i łzy płyną aż nie skończą. Kilka lat temu zmarli moi rodzice na raka,ciężko to przeżyłam. Od jakiegoś czasu chodzę boję się,że też mam tą chorobę,co stanie się z dziećmi jak je zostawię,bo same sobie nie poradzą,a głównie ja się nimi zajmuję i jesteśmy bardzo związani. Czy powinnam zgłosić się na wizytę u psychologa? Jak przedstawić to co czuje,co mnie gnębi?
Jak sprawić, by były partner znów mnie pokochał?
Jak sprawić, by były partner znów mnie pokochał? Zraniłam go bardzo, do tego stopnia, że zrezygnował z bycia ze mną w związku, uważając mnie za toksyczną. Wciąż mamy kontakt, ale nie chce rozmawiać o „nas”. Spotykamy się co jakiś czas i twierdzi, że miłość może wrócić jeśli zobaczy moją zmianę. Ale co jeśli to nie wystarczy? Co mogę zrobić, żeby do mnie wrócił? Żeby znów mnie pokochał. Jest jakaś szansa, że skoro piszemy, rozmawiamy i czasem się spotykamy, to wrócimy do siebie? Mimo że teraz nie chce o tym rozmawiać.