Głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec.
Witam, mam 20 lat i choruje od około 3 lat na depresję. Zaczęłam znowu chodzić na terapię około 2 miesięcy temu po długim czasie "męczenia się" z moim stanem i po kilku miesiącach brania różnych leków. Mój stan ostatnio diametralnie się pogorszył i czasami nie wydaje mi się, żebym dała radę z tego wyjść. Ale głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec. Od dzieciństwa w domu towarzyszyły mi nieustannie kłótnie i sprzeczki, ale najwięcej z nich związanych było z moim ojcem. Nie zdawałam sobie sprawy, jak to na mnie wpłynęło aż do niedawna. Mój tata ma bardzo złe sposoby komunikacji i dyskusji. Stawia się wciąż w roli ofiary, często używa stwierdzenia "wam wszystko wolno a mi nic", wciąż unosi głos i emocjonuje się o nawet małe i na pozór nieistotne rzeczy. Podczas dyskusji lub kłótni bardzo często przeinacza on znaczenie wypowiedzi drugiej osoby i dodaje jakieś informacje, które pogrążają drugą osobę. I jest to wręcz nagminne w dyskusjach z nim, nawet gdy kilka razy próbuje mu powoli i na spokojnie to wytłumaczyć. Jestem świadoma, że to częściowo przez tą sytuację w domu i jego zachowania wykształciłam depresję, ponieważ jestem osobą wrażliwą emocjonalnie. Dzisiaj nastąpiła sytuacja, która przeważyła szalę i zaczął mi on wszystko wytykać, co zrobiłam czy powiedziałam źle względem niego w przeszłości. Czułam się wręcz obwiniana za moje uczucia i moją chorobę, że zwalam na niego winę za coś mojego i uważam, że ja jestem idealna. Bardzo mnie to dobiło, szczególnie ze względu na to, że on zdaje się nie zauważać jak destrukcyjny wpływ jego zachowania mają na moją (ale też np mamy) psychikę. Próbowałam go namówić na terapię, ale on uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo terapia jest potrzebna tylko w skrajnych przypadkach. W jaki sposób mogę mu wytłumaczyć, że to, co robi bardzo mnie krzywdzi i że jeśli nie zrobi coś z tym, to nie widzę przyszłości w tej relacji? Bo wydaje mi się, że takie ultimatium jest jedynym wyjściem z tej sytuacji (myślałam też nad wyprowadzką, ale jestem od nich zbyt zależna, głównie finansowo).