Moja siostra lat 34 (ja mam 29), nigdy nie podjęła żadnej pracy zarobkowej
Anonimowo

Beata Irzycka
Widać, że troszczy się Pani/Pan o swoją siostrę i bardzo jej zachowanie Panią/Pana martwi. Niestety, jak pokazuje Pani/Pana doświadczenie, często nacisk do otworzenia się przynosi dokładnie odwrotny efekt.
Być może pomocne będzie rozpoczęcie takiej rozmowy z perspektywy “Ja” tzn. ujawniając Pani/Pana intencje (tj. np. “zależy mi na Tobie i dlatego…” oraz później obawy dotyczące jej zachowania np. “martwię się, gdy widzę, kiedy ty…” i tu przykład zachowania). O czym byście nie rozmawiali – proszę trzymać się perspektywy “Ja” oraz starać się mówić metodą FUO - Faktów, Uczuć i Oczekiwań. Więcej o porozumiewaniu się w tym stylu uczy Porozumienie Bez Przemocy, które można znaleźć w książce Marchalla Rosenberga o tym samym tytule ("Porozumienie Bez Przemocy"). Powodzenia!

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
Pani działania (szukanie pomocy dla siostry, próba rozmowy z nią) świadczą o zaangażowaniu i trosce o bliską osobą. Jak sama Pani zauważyła komunikaty np. dlaczego nie podejmiesz jakieś pracy zarobkowej nie są skuteczne i wywołują raczej opór i złość niż motywują do działania. Z krótkiego opisu trudno jest wywnioskować co może być przyczyną tego stanu rzeczy w wypadku siostry (np. epizod depresyjny czy choroba somatyczna np. niedoczynność tarczy, która może powodować takie objawy jak zmniejszony napęd widoczny w małej motywacji do działania). Myślę, że dobrze byłoby wykluczyć te przyczyny rozpoczynając rozmowę od Pani obserwacji czyli, że martwi się Pani o siostrę, może zapytać o jej samopoczucie, plany itp., skłonić do wizyty na początek u lekarza. Może też mogłaby Pani zaangażować do tej pomocy siostrze jakieś osoby, którym ona ufa np. ktoś z rodziny.
Życzę wszystkiego dobrego. Pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Piszę, ponieważ mam problem z nadmiernym przeklinaniem. Nie robię tego przy obcych ani kolegach. Jednak problem się pojawia, gdy jestem z rodziną. Głownie mama i babcia. Wtedy, w co drugim słowie mówię słowo na k. I jeszcze nie jest to żartobliwe tylko z agresją. Problem zaczął się ok. dwa miesiące temu. Wcześniej też występował, ale nie aż tak. Zaczynając od początku, to chciałam być chłopakiem, czyli przejść zmianę płci. Już miałam zapisywać się na operację. Innymi słowy, zachowywałam się i czułam jak chłopak. Wszystko zmieniło się, odkąd obejrzałam serial. Nie wiem, co w nim zobaczyłam, ale już w trakcie poszłam do łazienki i ogoliłam całe ciało, aby nie było włosów i ubrałam się w damską piżamę. Normalnie magia jakaś. Czyli da się wyleczyć z tego dziadostwa zwanego transpłciowością. Poczułam wielką ulgę i od tej pory zabieram ubrania mamy, bo przecież ja mam same męskie. Ale wracając do tematu, zaczęłam tak przeklinać i tyle jest we mnie agresji, że potrafię wyzwać makaron w kuchni różnymi przekleństwami, bo mi się rozsypie. Podejrzewam, że gdy odkąd zaczęłam być kobietą, tak jak bóg przykazał, to zaczęłam dostrzegać, jak mama o siebie nie dba. Tak mnie denerwuje, że bym ją rozszarpała. Byłyśmy zgrane, jak chciałam być chłopcem, a się oddalam jako dziewczyna. Może jest coś, co mogę z tym zrobić?