Czy moje przywiązanie do mamy może mieć wpływ na mój brak otwartości na stworzenie romantycznej relacji?
Nat

Alina Borowska
Dzień dobry.
Podstawową potrzebą człowieka jest więź z wiodącym opiekunem/ opiekunami. Charakter tych więzi stanowi matrycę dla naszych późniejszych relacji z ludźmi. Nie oznacza to, że nie da się zmienić wzorca przywiązania. Późniejsze bliskie relacje mogą wpływać na ich zmianę (w każdym z kierunków). Praca psychoterapeutyczna może pomóc w radzeniu sobie z lękiem przed bliskością, rozwijaniu świadomości tego, dlaczego reagujemy w określony sposób, angażujemy się w konkretny typ relacji, które potem przebiegają według pewnego znanego schematu. W końcu może wesprzeć w zmianie, w budowaniu satysfakcjonujących relacji.
Pozdrawiam serdecznie.
Alina Borowska- psycholog

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
ogólnie relacje, które tworzymy z rodzicami mogą mieć wpływ na późniejsze relacje romantyczne. Natomiast zanim wyciągnie się wnioski, warto się zastanowić co w relacji z matką może wpływać na relacje z partnerami. Czy w tej relacji jest coś konkretnego, co sprawia trudność i rzutuje na funkcjonowanie w danym obszarze? Proszę pamiętać, że sama bliska relacja z rodzicem nie jest niczym złym i nie musi powodować trudności w relacjach romantycznych.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Dorota Figarska
Dzień dobry
Relacja z rodzicem lub inną bliską osobą z rodziny, jest pierwszą najważniejszą relacją jaką nawiązuje dziecko i staje się pierwowzorem późniejszych relacji.
Bliska relacja może być rozumiana na kilka sposobów:
• w pozytywnym sensie: jako taka relacja, w której występuje zaufanie, wsparcie, motywacja do rozwoju, poczucie bezpieczeństwa, jasne granice, dobra komunikacja, otwartość, szczerość itd.
• możemy mieć podejrzenia, że bliskość nie jest zdrowa, jeśli: polega ona na nadmiernej kontroli, na nie szanowaniu granic osobistych, na obwinianiu oraz uzależnianiu drugiej osoby od siebie, na niezdolności do samodzielnych decyzji, na uzależnieniu się emocjonalnie od rodzica itd.
Jeśli obawia się pani, że relacja z matką może być przyczyną niepowodzenie romantycznych, warto zastanowić się jakie emocje się pojawiają w kontakcie z mamą, jakie obawy w kontekście relacji romantycznych i zastanowić się, czy jest to w jaki sposób ze sobą powiązane.
Zachęcam do skorzystania z konsultacji z psychologiem, aby lepiej zrozumieć siebie, twoje reakcje, obawy, przekonania co do związku i zastanowić się, czy są one zdrowe, czy jednak w jakiś sposób utrudniają pani szczęśliwe życie.
Pozdrawiam
psycholog Dorota Figarska

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
Wyobrażam sobie, że byłoby dobrze uzyskać jasną i prostą odpowiedź, ale żaden specjalista nie jest w stanie jej udzielić mając tak mało danych. Nie wiemy nic jak bliska jest to relacja, bo sama w sobie bliska relacja i przywiązanie nie jest niczym złym, a wręcz przeciwnie. Tworzenie bliskich relacji jest niesamowicie ważne dla dobrostanu psychicznego. Ale problematyczne będą nadmiernie bliskie relacje, gdy nie ma autonomii.
Jeśli niepokoi Panią problem budowania przez Panią relacji zachęcam do udziału w psychoterapii, aby przyjrzeć się temu zagadnieniu. (Warto też rozważyć psychoterapię grupową).
Pozdrawiam
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta poznawczo- behawioralny

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Relacja z pierwszymi opiekunami jest matrycą, na bazie której buduje się dalsze więzi. Zachęcam do przyjrzenia się temu, co zadziewa się między Tobą a mamą. Nie wiem, jaka to relacja, czy może symbiotyczna, co może utrudniać oddalenie się od niej. Trzeba by się temu przyjrzeć, zbyt mało informacji, aby można coś zasugerować. Brakuje wiadomości o ojcu, a być może tutaj byłaby jakaś wskazówka, dlaczego pojawia się trudność w budowaniu relacji z chłopakiem. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak - psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
TW: samouszkodzenia
Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?
Witam serdecznie. Mąż nie chce zajmować się dzieckiem, ani niczym w domu. Brudzi, nie sprząta po sobie, po swoim jedzeniu, nie spuszcza wody w toalecie. Kiedy proszę go, by zajął się naszym małym dzieckiem, puszcza mu bajki w telefonie, śpi odwrócony plecami, ogólnie ma go gdzieś. Próbuje rozmawiać, namawiać na terapię, żeby cokolwiek zrobił ze sobą, o dziwo, ma to też gdzieś. Nie zwraca uwagi na moje samopoczucie, na mnie, całymi dniami siedzi z telefonem w ręku. Oboje pracujemy, a ja oprócz pracy mam na głowie wszystko, dosłownie wszystko. Dziecko, dom, zakupy, opłaty, decyzje odnośnie do wszystkiego. On całymi dniami po pracy leży na kanapie, puszcza bąki i agresywnie wrzeszczy na mnie, jak ciągle proszę, żeby coś zrobił, zajął się dzieckiem. Naprawdę nie wymagam wiele, ale dziecko przestaje chcieć spędzać czas z tatą, bo widzi, że ojciec ma go gdzieś. Skąd się bierze takie lenistwo i brak szacunku dla drugiego człowieka? Jak można patrzeć, jak druga osoba dosłownie wysiada ze zmęczenia i nic nie zrobić dla niej?
Mam wrażenie, że on mnie nie kocha, bo jak ktoś, kto kocha, może tak się zachowywać... Zachowuje się tak od 2 lat, wcześniej taki nie był. Ogólnie miał skłonności do lenistwa, ale sprzątaliśmy razem, razem chodziliśmy na zakupy. Fizycznie i psychicznie jestem na wykończeniu, a ten człowiek zupełnie tego nie widzi. Próbuję go zrozumieć, ale nie potrafię.
Mąż chce ratować związek, relacje, bliskość jest kochany zawsze czuły wracam z nim razem z pracy do domu. Lecz co mam myśleć, jak odbierać jak się czuć. Pracuje z koleżanką, która zna ponad 20 lat, ona jest jego kierowniczka. Ostatnio pokłócił się z nią strasznie, ona mnie atakowała pełna weny okaz zdrowia. Zawsze miał pracować do 18.00 dziś nagle 21.00. Powód??? Maz napisał, iż cyt ,, Karolina bardzo źle się czuję ma poważny stan zdrowia psychiczny zdrowotny zerowy, poprosiła mnie ażebym został do końca w pracy i prosiła ażebym cie przeprosił w jej imieniu''...nie wierzę w to, ponieważ kobieta nienawidzi mnie, pała do mnie jadem, jak żmija. Napisałam mężowi, ze powinien powiedzieć jej otwarcie, iż jego żona również ma poważnie zły stan zdrowia psychiczny i będzie i powinien żonę wspierać. A niestety mojego męża zainteresował kierowniczki stan zdrowia psychiczny, zrobiło mi się bardzo przykro. Napisałam mężowi, ze jak ja jemu mówię, ze mam problem on potrafi to olać, powiedzieć mi cyt ,, to twój problem nie mój sama sobie poradź,,! Ja zrozumieć potrafi wesprzeć obcą kobietę a swą żonę nie. Co mam myśleć, jak to odebrać bardzo zrobiło mi się przykro. Z drugiej strony więcej zarobi ok, ale trochę wydaje mi się to nie w porządku. Proszę poradzić mi co mam myśleć, czy oni mogą mieć bliższe relacje a mąż mnie oszukuje, choć uważa ze nie??? Jak mam rozmawiać, ze nie interesuje sie mną a innymi osobami???
Witam. Mam problem z komunikacją w związku ze strony faceta. Jesteśmy ze sobą już 13 lat, wychowujemy córkę (14-latka z poprzedniego Związku) oraz naszego syna 11-latka. Problemy bywały różne, mieliśmy inne podejście do podziału obowiązku, odpowiedzialności i funkcjonowania w rodzinie. Między nami jest różnica 12 lat (mój narzeczony jest starszy). Pokonaliśmy wiele różnic i wypracowaliśmy normalny system rodzinny. Codziennie praca, dom i dzieci. Od pewnego czasu dzieci jeżdżą na weekendy do dziadków i mamy wtedy czas dla siebie i wspólnych znajomych, z którymi spotykamy się co jakiś czas. Od dłuższego czasu mój facet miewa zachwiania humoru, gdy coś mu się nie podoba, to w sposób bardzo dosadny o tym mówi. Często słyszę, że to moja wina, bo mam inne zdanie. Gdy zwraca uwagę bezpodstawnie dzieciom i one komunikują, że coś nie jest zgodne z prawdą, to słyszą, że nie musi z nimi rozmawiać, żeby nic od niego nie chcieli itp. Gdy przesadza, to rozmawiam z nim i próbuje zażegnać konflikt, wtedy słyszę, że podważam jego autorytet. Od kilku dni obraził się właśnie o wymianę zdań i nieodzywanie też do dzieci. Nie interesuje się czy coś im potrzeba, czy są głodne itp. Wraca z pracy, bierze coś do jedzenia, myje się i siada przed komputer, na którym ogląda różne filmy. Potem się kładzie i tak następny dzień nastaje. Na co dzień oboje pracujemy, ale w domu sprzątam tylko ja, robię zakupy, gotuję, szykuje śniadania, piorę itp. A gdy mówię, że nie jestem służącą i chcę, żeby robił, to ze mną to słyszę, że on pracuje ciężej i nie umie gotować, po co Sprzątać i prać codziennie, a zjeść można na mieście. Czasem wysyłam go z kolegą na działkę na ryby, żeby się zrelaksował i odpoczął od pędu i obowiązków (3/5 dni) ja oczywiście zostaje z dziećmi i żyje jak co dzień. Nigdzie nie chodzę po imprezach i nie wyjeżdżam sama, bo lubię wspólne podróże i wspomnienia. Czasami mam dość, bo to tak jak bym miała trójkę dzieci. Gdy jest ok, to potrafi dużo załatwić i ogarnąć spraw, ale gdy już się obrazi i jak mi dzieci świadkiem o jakiś wymysł to palcem nie ruszy i traktuje nas jak powietrze. Często podkreśla, że mieszkanie jest jego, że on to się dorobił, bo ma swoją firmę, a ja nie mam nic (jestem nauczycielem w przedszkolu) i na nic mnie sama nie stać. Że wychowuje dzieci na niezaradne, bo pozwalam im na telefon czy wyjazdy weekendowe i jedyne co będą w życiu mogli Robić to pracować w biedronce. Często myślę sobie, że nie zasługuje na takie komentarze i nie mam czasu na fochy, bo gdy mam dość i nie chce rozmawiać, to rozmawiam służbowo przez dzień czy dwa, ale dzieci nie odczuwają tego, bo funkcjonuje wtedy normalnie tyle, że w większej ciszy do ich ojca. Kiedyś wspomniałam o terapii, że może warto pójść do psychologa i porozmawiać, bo może oboje coś źle robimy bądź źle widzimy, ale wtedy słyszę „to idz, tobie się przyda psycholog, bo coś jest z tobą nie tak, ja nie mam potrzeby”. Jak mogę pomóc sobie bądź nam, żeby żyło się łatwiej ?