Left ArrowWstecz

Partner nie wspiera mnie w trudnościach, uważa moje reakcje za przesadzone.

Mam partnera, który w momencie, kiedy u mnie w życiu pojawi się coś stresującego i to widać, bo potrafię nie jeść, nie spać , jestem nieobecna ciałem, zawsze jeszcze bardziej mnie denerwuje ( dolewa oliwy do ognia ) , uważa, że przesadzam z daną reakcją ( co by się nie wydarzyło ) i jak staram się być opanowana tak po jakimś czasie wybucham do Niego i czuję się tak, jakby On na to czekał . Czuję się sfrustrowana, bo w danym momencie chcę myśleć jak rozwiązać mój problem, a nie zajmować się kłótniami z Nim . Jestem zmęczona , czuję się jakbym była nierozumiana , przyjaciele z mojego otoczenia wspierają mnie w każdej sytuacji, a on zawsze jest przeciwko mnie.
User Forum

Karola K

1 rok temu
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

najważniejszą rzeczą w jakiejkolwiek relacji jest rozmowa - proponuję porozmawiać z partnerem o Pani przemyśleniach, uczuciach oraz emocjach. Kluczowe w relacji jest wyrażanie swoich potrzeb oraz oczekiwań. Być może ma Pani takie względem partnera i warto to wspólnie przegadać, np. co może robić lepiej w sytuacjach dla Pani trudnych, jak może okazywać wsparcie lub zrozumienie. 

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Monika Sznajder

Monika Sznajder

Rozumiem, że jest to dla Pani trudna sytuacja. Warto zastanowić się nad sposobem komunikacji z partnerem, wyjaśnieniu co się stało, co powoduje u Pani stres, jak to Pani przeżywa, jakiej pomocy oczekuje od Partnera (np. wyjście na spacer, rozmowa na ten temat). Zdarza się tak, że osoby w związku mają dobre motywacje np. martwią o drugą osobę, ale też nie potrafią jej pomóc bo nie wiedzą jak. Każdy człowiek przeżywa emocje w inny sposób, być może Partner interpretuje Pani reakcję np. nie jedzenia jako szkodzącą dla Pani. Takie reakcje na stres które Pani opisała są dla bardzo wyczerpujące dla organizmu, może warto jest zastanowić się nad pracą z psychologiem w zakresie radzenia sobie ze stresem. Jeśli odczuwa Pani taką potrzebę, można zapisać się na indywiudalną konsultację aby popracować nad stresem i komunikacją, bądź zapisać się na konsultację dla par. Życzę wszystkiego dobrego!

Monika Sznajder, psycholog

1 rok temu
Justyna Łukomska

Justyna Łukomska

Dość jasno przedstawiła Pani problem. Myślę, że partner może w ten sposób reagować na Pani smutek, trudności, przygnębienie, bo taka forma reakcji jest mu znana. 

 

Złość często służy kontroli emocji, z którymi trudno się spotkać , np ze smutkiem. Drugiej osobie czasem jest trudno nazwać głośno i świadomie,co czuje. Bardzo rozumiem, że może Pani czuć frustrację.

Dobrym rozwiązaniem, choć trudnym, bo wymaga odsłonienia, jest mówienie o tym co Pani czuje. To ważne, by partner rozumiał Pani świat wewnętrzny i na odwrot.

Powodzenia!

Justyna Łukomska

Psychoterapeuta ACT, Terapeuta DBT

 

 

 

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Postanowiłam rozstać się z mężem. Byliśmy małżeństwem 17 lat.
Witam. Postanowiłam rozstać się z mężem. Byliśmy małżeństwem 17 lat. Mamy syna który ma 14 lat. Nie układa się nam, mąż nadużywa alkoholu, syn jest często świadkiem naszych kłótni. Mąż ciągle mnie poniża, obraża itp. Kiedy poinformowałam go że mam już dosyć takiego życia i wyprowadze się, stwierdził że w takim razie on nie ma po co żyć, bo chce mieć rodzinę, co inni powiedzą, on już sobie życia nie ułoży, nie po to o wszystko się starał, ciężko pracował. Nie chce zostać sam. Jednym słowem chce ze sobą skończyć. Ja natomiast nie wiem co o tym myśleć, czy on może być zdolny do tego. Nie wiem jak z nim rozmawiać, że świat się na tym nie kończy, ma jeszcze syna z którym będzie mógł się widywać w każdej chwili itp. Żadne argumenty do niego nie przemawiają. Boje się ze może popełnić samobójstwo a bardzo tego nie chcę. Nie wiem co robić dalej, jak z nim rozmawiać żeby nie miał takich myśli.
Witam serdecznie. Zastanawiam się, czy jestem osobą z pogranicza borderline.
Witam serdecznie. Zastanawiam się, czy jestem osobą z pogranicza borderline. Poznałam pewnego mężczyznę, relacja trwała jedynie miesiąc czasu. Bardzo mi się podobał, tak bardzo, że w ciągu tego miesiąca działo się tyle, ile przez pół roku. Był mną zauroczony, ja nim. Odrzucił mnie, z uwagi na to, że w jego ocenie jestem manipulantką, nie liczę się z czyimś zdaniem. Faktem jest, iż tak bardzo mi się podobał, że spieszyłam się za bardzo ze wszystkim, ale on też się na to zgadzał. Czy potrzebuje terapii ? Czy to tylko niecierpliwość i natarczywość, czy raczej borderline?
Od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat
Dzień dobry, od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat, poznaję świat, ale to mocno utrudnia mi życie. Mianowicie zawsze jak kogoś poznaję, bądź nawet przy bliskich, czuję się jakby ludzie mieli mnie porzucić, mam wrażenie, że ich zanudzam, męczę czy cokolwiek. Czuję się praktycznie cały czas ciężarem dla innych, choć świadomie wiem, że tak nie jest. Również nie potrafię nawiązać relacji z ludźmi, ciągle się obawiam, że ta osoba sobie żartuje i mnie zostawi. Prawdopodobnie wiem, skąd może się to brać (matka mnie porzuciła jak byłam mała, a ojciec powiedział mi jak miałam 7 lat, że jeśli się nie zmienię to porzuci nas tak samo jak ona), jednak nie wiem, jak sobie pomóc. Te myśli są strasznie natrętne i ciągle wracają. Również mam olbrzymie wahania emocjonalne, o drobną rzecz potrafię się popłakać i czuję się od razu beznadziejnie, choć wcześniej było dobrze. I czasem w ułamku sekundy z dobrego stanu wpadam w takie coś, zdarza się, że mam wtedy myśli samobójcze (ale tylko myśli, nie zrobię tego nigdy, bo poza tym czuję sens życia, kocham pomagać i nie ma mowy o depresji, to tylko w danej chwili tak myślę, jak jestem pod wpływem emocji). Kompletnie nie panuję nad sobą, jak wpadam w złość to na całego, w smutek, radość i wszystko tak samo. W danej chwili żyję tylko tą emocją i potem dopiero jak to mija, analizuję swoje zachowanie i żałuję pewnych czynów. Również miewam ataki paniki, czuję się wewnętrznie osamotniona. Niby mam ludzi mi bliskich, ale nie czuję w nikim wsparcia, czuję się niezrozumiała i samotna. I to nie tak, że cały czas, tylko wiem, że to we mnie siedzi i w losowych momentach ze zdwojoną siłą się ujawnia. Też mam niezdrowe zachowania na tle nerwowym, nieświadomie obgryzam paznokcie, wyrywam je, obgryzam skórki do krwi, zdrapuję strupki paręnaście razy (mam od tego dużo blizn, bo od małego tak robię) i nie potrafię z tym przestać, bo robię to nieświadomie. Nie wiem, podejrzewam u siebie borderline, ale nawet jeśli, to nie wiem jak sobie z tym pomóc. Również mam co jakiś czas wrażenie bycia śledzonej, zamykam oczy jak wchodzę do ciemnych pomieszczeń, bo boję się, że coś tam jest a jeśli zaatakuje, to chociaż tego nie zobaczę, śmieję się z tego potem, ale i tak jest to przerażające w danej chwili. I trochę ponad miesiąc temu zaczęłam zbyt intensywnie reagować na nagłe głośne dźwięki, a zwłaszcza wrzaski, krzyki. Jak nauczyciel uderzy dłonią o stół, to już staję się nerwowa, czuję łzy w oczach i nie umiem ich powstrzymać. I potem przez resztę dnia jestem mocno rozchwiana emocjonalnie i co chwilę bez powodu lecą mi łzy. Już nie mówiąc o krzykach, nawet nie bezpośrednio na mnie. Wydaje mi się, że może być to trauma, wychowałam się w trochę ciężkich warunkach, wrzaski, policja to była norma jak byłam w przedszkolu, a po rozwodzie rodziców tato bardzo często krzyczał i unosił się o byle co, zdarzała się delikatna przemoc psychiczna, fizyczna (już teraz nie, kocham go, ale i tak skutki się teraz odbijają. A, i mam wrażenie, że mogę mieć parentyfikację). Bardzo proszę o jakąś radę, bo to wszystko mnie wyniszcza. I dziękuję za pomoc.
Jak radzić sobie z bólem po rozwodzie i brakiem wsparcia od bliskich?

Witam serdecznie, byłam szczęśliwą mężatką przez 34 lata. Proszę mi wierzyć, nasze życie było dobre, dzieci, wnuki to były nasze priorytety. Byliśmy przykładem dla wielu osób. Nagle mąż oznajmił mi, że nie czuje się szczęśliwy i chce odejść. Świat mi się zawalił i mimo że jesteśmy trzy lata po rozwodzie, zawalony jest dalej. Było bardzo ciężko, ale mamy, że sobą w miarę dobry kontakt. Pozwoliłam mu odejść, chociaż zanim to się stało, wymęczył mnie bardzo przez rok odchodzenia. Myślę, że się bał tej decyzji i cały czas mnie trzymał w zanadrzu. Domyśliłam się, że prawda jest bardzo prosta. Miał romans w pracy (w naszej firmie) i miałam rację, obecnie ta kobieta mieszka w moim domu, śpi w moim łóżku itd. Jak to często bywa w tej sytuacji, traci się też inne rzeczy. Dla wielu osób stałam się przezroczysta, ponieważ byliśmy bardzo zamożni, po rozwodzie mój status materialny bardzo się zmienił. Zostali tylko Ci szczerzy, prawdziwi przyjaciele i to jest jedyny plus tej tragedii. Mamy dzieci już dorosłe 30+, i tu mam problem. Proszę mi wierzyć, że ja przeżyłam prawdziwy dramat, to wszystko widziały moje dzieci. Dzieci mają dobry kontakt z mężem i jego partnerką. I to jest dla mnie ok. Jednak moja córka bardzo i na wyrost zaakceptowała tą sytuację. Nie ma w niej empatii, współczucia i zrozumienia dla moich uczuć. To cholernie boli. Nie mogę źle mówić o partnerce męża, nie mogę cierpieć, jej syn ma mówić do nowej partnerki babciu itd. Nowa kobieta niestety nie ma klasy i komentuje, że nie powinnam dostać pieniędzy w rozliczeniu od męża, bo to on zarabiał, że uratowała mój dom, bo jak ja w nim mieszkałam, to był syf itd. Cierpię w ciszy, bo co mam zrobić. Teraz ex bierze ślub i moja córka ma być świadkową i tego już nie dam rady znieść, jak ona może być świadkiem ich miłości i szczęścia, kiedy wie, z jaką premedytacją wysadzili mnie z mojego życia, jaka krzywda się za tym kryje. Jestem jej matką i znowu czuje się zdradzona. Ona nie chce ze mną o tym rozmawiać. Poważnie zastanawiam się nad zerwaniem z nią kontaktów. Kocham ją bardzo, ale tak nie może być. Jestem upokorzona, oszukana i brak minimum lojalności od corki bardzo mnie boli. Przecież może iść na ślub, nie musi być od razu świadkową. I zastanawiam, się czy mam moralne prawo porozmawiać z byłym o sprawach majątkowych, przecież to co on ma, wypracowaliśmy przez 34 lata bycia razem. Nie wyobrażam sobie, żeby to trafiło w ręce obcej osoby, a nie naszych dzieci.

Jak złagodzić swoje emocje dotyczące uczucia do osoby będącej w związku?
Witam, Emocje są trudne i niekoniecznie zależne od nas. Od pewnego czasu podoba mi się ktoś, jednak ta osoba jest w związku małżeńskim i ma rodzinę. Wiem, że nie powinnam nic w tym kierunku robić, jednak emocje te są dla mnie bardzo trudne, codziennie mnie męczą. Nie wiem co zrobić z tą sytuacją. Wiem, że terapia byłaby najlepszym rozwiązaniem, ale ta opcja jest dla mnie za droga, nie mam też osób z którymi mogłabym o tym porozmawiać. Co mogę zrobić w takiej sytuacji żeby złagodzić moje emocje?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!