Problemy w związku: zazdrość o przyjaciół, mieszkanie i potrzeba przestrzeni
Dzień dobry,
Ostatnio z moją partnerką mamy ciężki okres. Kupiłem mieszkanie i chciałbym, żeby się do mnie wprowadziła, ale ona twierdzi, że to za szybko (jesteśmy razem ponad rok). Ogólnie świetnie się dogadujemy, fajnie spędzamy czas.
Miałem dobrą koleżankę, o którą partnerka jest zazdrosna. Ona z kolei ma kolegę, który kiedyś za nią „latał” i chciał z nią być. Czasem wychodzą sobie grupką znajomych na piwo, a ja swoją znajomość z koleżanką musiałem zakończyć.
Mamy po 30 lat. Ona mieszka z siostrą bliźniaczką, która jest z facetem ponad 2 lata i nadal nie chce z nim zamieszkać. To mnie przeraża i boję się, że moja partnerka nigdy się do mnie nie przeprowadzi. Często kłócimy się o moją koleżankę, aż w końcu całkiem zerwałem z nią kontakt. Partnerka jednak pisze mi, że nie chce faceta, który nie szanuje jej lęków. Tylko że ja już ani nie piszę, ani nie spotykam się z tą koleżanką – po prostu chciałbym, tak jak ona, móc czasem wyjść paczką starych znajomych.
I tak się kłócimy. Ona mówi, że nie chce takiego związku, takiego faceta. W emocjach napisałem jej nawet, żeby oddała mi klucze od mieszkania. Wiem, że szczera rozmowa to klucz, ale co robić w takim wypadku?
Mam 30 lat, chcę mieć żonę i dzieci, a nie mieszkać sam i żyć nadzieją, że któregoś dnia ona nagle stanie w drzwiach z walizką. Po naszych kłótniach zdystansowała się. Czuję się wszystkiemu winny, jak zawsze. Coraz częściej wychodzi ze swoimi znajomymi. Ostatnio powiedziała, że nie musimy się widywać codziennie i że potrzebuje przestrzeni. Ale co to ma znaczyć? Przecież to nie brzmi dobrze… bo jeśli kiedyś zamieszkamy razem, będziemy widywać się codziennie.
Ja już naprawdę nie wiem, co mam robić.
Wymix

Iga Borkowska
Dzień dobry,
Po pierwsze, rozumiem, że ma Pan wątpliwości, czy chcą Państwo tego samego z partnerką, Pan jest już gotowy zaangażować się w ten związek, natomiast Pana partnerka nie chce się bardziej zaangażować, przynajmniej na ten moment. Po drugie, rozmowy na trudne tematy powodują między Państwem dystans, a nie większe zrozumienie. Pana partnerka reaguje wycofaniem, niezadowoleniem, odtrąceniem, Pan - poczuciem winy. Po trzecie, konflikty dotyczą m.in. czyje uczucia i potrzeby mają być uwzględniane w związku, i w jakim stopniu. Z pewnością na to wszystko nakładają się jeszcze Państwa indywidualne doświadczenia. Co można zrobić w takiej sytuacji - jeśli próby rozmowy we dwoje nie udają się z powodu emocji, można skorzystać z konsultacji par, z osobą trzecią jest czasem łatwiej zobaczyć, "o co chodzi, na co my czekamy". Może Pan również przyjrzeć się temu poczuciu winy przy konfliktach - czy w każdej relacji się powtarza, o czym ono w zasadzie mówi, pomocna może być książka np ."Stanowczo, łagodnie, bez lęku", lub konsultacja psychologiczna.
Pozdrawiam serdecznie,
Iga Borkowska, www.maturitas.pl

Norbert Makulski
Sprawa nie jest łatwa. Widzę, że jesteś zmęczony i przeszywa Cię lęk. Chcesz bezpieczeństwa, rodziny i jasnej decyzji, a jednocześnie czujesz się przytłoczony zazdrością, poczuciem winy i niepewnością. To, co przeżywasz, ma sens i warto to potraktować poważnie. Z perspektywy terapeuty ważne jest, byś najpierw nazwał własne potrzeby i granice - nie po to, by zastosować plan działań, lecz byś mógł w kontakcie z partnerką wyrazić, co dla Ciebie znaczy bliskość i co powoduje, że tracisz spokój.
Równie ważne jest zbadanie, dlaczego czujesz się "zawsze winny”, to nie musi być twoja stała etykieta. Potrzeba przestrzeni ze strony partnerki nie musi od razu oznaczać rozstania, ale może być sygnałem o jej rytmie i obawach. Jeśli jednak Twoje życie ma iść w stronę małżeństwa i dzieci, masz prawo oczekiwać jasności i nie tkwić w zawieszeniu. Uszanowanie lęków partnerki nie oznacza rezygnacji z siebie - nie ma prawa tego oczekiwać. Jeśli chcesz, możesz to omówić głębiej ze specjalistą i przygotować sposób rozmowy, który nie eskaluje konfliktu, albo popracować nad twoim poczuciem winy i granicami.

Sylwia Harbacz-Mbengue
Dzień dobry,
rozumiem, że czuje się Pan zdezorientował i pełen niepewności o przyszłość.
Myślę, że najważniejsze to szczera rozmowa, kiedy emocje już opadną. To,że partnerka mówi o potrzebie przestrzeni, może być sygnałem, że czuje się przytłoczona intensywnością Waszych kłótni. Niekoniecznie musi to oznaczać, że nie chce być z Panem.
Spróbujcie porozmawiać o swoich uczuciach - zaczynając od "ja + emocja", porozmawiajcie o oczekiwaniach na przyszłość, a także o granicach i zaufaniu.
Wydaje się, jakbyście byli na dwóch różnych etapach wchodzenia w relację, dlatego szczera i spokojna rozmowa jest kluczowa.
Pozdrawiam
Sylwia Harbacz-Mbengue
Psycholog

Magdalena Nowakowska
Widzę, że przeżywa Pan obecnie trudny czas, z jednej strony potrzebuje Pan stabilizacji oraz rozwoju wspólnego życia, a z drugiej partnerka potrzebuje więcej czasu oraz przestrzeni. Do tego dochodzi wątek zazdrości i odmiennego podejścia do relacji ze znajomymi, co rodzi napięcia i kłótnie. Trudność dotyczy również różnego podejścia w rozwoju relacji oraz kwestii zaufania. Takie sytuacje są naturalne, jednak mocno obciążające emocjonalnie. Zachęcam do umówienia się na konsultację u psychologa, to dobra okazja, by w bezpiecznej przestrzeni zauważyć swoje potrzeby.
Wszystkiego dobrego!

Katarzyna Świdzińska
To naturalne, że masz potrzebę bliskości, stabilizacji i jasnych planów. Twoja partnerka zdaje się działać w innym tempie, ale to nie musi oznaczać, że Cię nie kocha, ale że ma swoje obawy.
Ważne, żebyś pamiętał, że Twoje potrzeby są równie istotne jak jej. Spróbuj spokojnie wyrazić, co dla Ciebie jest ważne - nie z pozycji winy czy pretensji, ale troski o Waszą przyszłość. Jeśli czujesz, że rozmowy wciąż prowadzą do kłótni, warto rozważyć wspólną terapię par, by lepiej się usłyszeć.
Pozdrawiam,
Katarzyna Świdzińska, Psycholog

Lucio Pileggi
Widzę, że dla Pana trudno jest się dogadywać z partnerką. Przypuszczam, na podstawie tego, co Pan pisze, że nie czuje się Pan zrozumiany i że brakuje pewnej równowagi, gdy rozmawia z nią. To może być bardzo bolesne i frustrujące.
Rozumiem, że czuje się Pan bardzo odpowiedzialny i może dlatego pisze, że czuje się winny. Szczególnie gdy odczuwa Pan presję założenia rodziny. Proszę jednak pamiętać, że relacje są zawsze bardzo skomplikowane. Mogą dawać dużo szczęścia, ale też często są wyzwaniem i nie wszystko mamy pod kontrolą.
Wydaje mi się, że dla Pana w tym momencie ważne jest rozumieć, jak lepiej się komunikować. Jak Pan powiedział, w każdej relacji kluczowa jest szczera rozmowa. Jednak to nie wszystko. W efektywnej komunikacji ważne jest, aby być w stanie wyrażać swoje potrzeby i swoje granice bez wyrzucania winy drugiej osobie. Tak zwana "asertywność" to (między innymi) "umiejętność w sposób nieuległy i nieraniący innych" oraz "umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń".
Również ważne jest rozumieć, jak Wasza rozmowa się rozwija i co powoduje, że zmienia się w kłótnię. Mogę polecić rozmowę z psychologiem, aby przeanalizować sytuację i wypracować alternatywne sposoby efektywnej komunikacji.
Serdecznie pozdrawiam,
Lucio Pileggi, Psycholog

Adam Gruźlewski
Dzień dobry,
to naturalne, że w tak ważnym momencie, jakim jest decyzja o wspólnym zamieszkaniu, pojawiają się silne emocje oraz lęki. Sytuacja, w której czuje Pan, że partnerka stawia wymagania, a sama nie jest skłonna do kompromisu, jest wyjątkowo trudna i budzi niepokój. Pański lęk o przyszłość i chęć założenia rodziny są całkowicie zrozumiałe.
Być może kluczem do rozwiązania problemu będzie szczera rozmowa, jednak taka, która nie opiera się się na wzajemnych oskarżeniach. Warto tutaj poruszyć kwestię braku zaufania, który zdaje się być głównym problemem. Być może użytecznym będzie powiedzieć partnerce, że widzi Pan, jak bardzo jest dla niej ważne to, żeby mogła spędzać czas ze swoimi znajomymi, i że Pan też chciałby móc utrzymywać kontakt ze swoimi. Wydaje się, że brak zaufania ze strony partnerki i konieczność zrywania znajomości budzi w Panu poczucie, że wasza relacja nie jest równa.
Warto również poruszyć temat wspólnego mieszkania. Proszę spróbować zrozumieć, co dokładnie ją blokuje. Być może strach przed utratą niezależności, a być może kwestia siostry. Ważne jest, aby partnerka była świadoma, jakie są Pana oczekiwania odnośnie do planów wspólnego zamieszkania i założenia rozmowy. Jeśli jednak nadal będzie unikać rozmowy, a jej zachowanie - dystansowanie się i mówienie o potrzebie przestrzeni - nie ulegnie zmianie, może to oznaczać, że jest zbyt wiele nierozwiązanych problemów.
Pozdrawiam serdecznie
Adam Gruźlewski
psycholog, psychotraumatolog

Elza Grabińska
Panie Wymix,
to, co Pan przeżywa, jest zupełnie zrozumiałe. Posiadanie potrzeby stabilizacji, wspólnego zamieszkania, myślenia o rodzinie i dzieciach to naturalne i bardzo ważne potrzeby. Dobrze, że Pan je dostrzega i potrafi je nazwać, bo to już pierwszy krok do tego, by jasno komunikować, czego Pan oczekuje od związku.
W takiej sytuacji kluczowa rzeczywiście wydaje się szczera rozmowa z partnerką. Warto powiedzieć wprost: „Ja jestem gotowy na rodzinę i dzieci, czuję, że to odpowiedni moment w moim życiu. Chciałbym sprawdzić, czy Ty patrzysz w podobnym kierunku.” Taka jasność może być trudna, ale daje obu stronom szansę, by ocenić, czy ich wizje przyszłości się pokrywają. Nie chodzi tu o stawianie ultimatum, ale o otwarte wyrażenie swoich potrzeb i wysłuchanie tego, co ma do powiedzenia druga strona. Jeśli partnerka potrzebuje więcej przestrzeni czy czasu, ma do tego prawo, ale Pan również ma prawo do tego, by budować życie w zgodzie ze swoimi wartościami i oczekiwaniami.
Warto też pamiętać, że różnice w podejściu do wspólnego zamieszkania czy relacji z przyjaciółmi nie muszą oznaczać końca związku, ale jeśli ciągle będzie Pan czuł, że rezygnuje z ważnych dla siebie potrzeb, mogą pojawić się frustracja i poczucie niespełnienia.
Wszystkiego dobrego,
Elza Grabińska, psycholog.

Aleksandra Miller
Dzień dobry,
opisuje Pan sytuację, w której spotykają się różne potrzeby – Pana pragnienie bliskości i wspólnego życia oraz potrzeba przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa ze strony partnerki. Nic dziwnego, że rodzi to napięcia, poczucie winy i frustrację.
To, co może być dla Pana pomocne, to zatrzymanie się i przyjrzenie własnym emocjom. Widzę, że bardzo zależy Panu na tej relacji i wkłada Pan wiele wysiłku, żeby ją chronić. Warto jednak pamiętać, że zdrowy związek opiera się na równowadze – zarówno bliskości, jak i autonomii.
Kilka pytań, które może Pan sobie zadać:
- Co dla mnie oznacza „być w związku”, a co dla mojej partnerki?
- Jak mogę wyrazić swoje potrzeby tak, by nie były odbierane jako presja?
- Co mogę zrobić, żeby samemu czuć się stabilniej, niezależnie od reakcji partnerki?
W rozmowach z partnerką proszę spróbować używać języka uczuć i potrzeb zamiast ocen i żądań („Czuję się niepewnie, kiedy…” zamiast „Ty zawsze…”). To zwiększa szansę, że zostanie Pan wysłuchany.
Warto też pamiętać, że tempo wchodzenia w kolejne etapy związku bywa różne i nie musi oznaczać, że relacja jest skazana na porażkę. Czasami to kwestia indywidualnych doświadczeń i lęków, które druga strona potrzebuje przepracować.
Jeśli czuje Pan, że napięcie w relacji jest coraz trudniejsze do udźwignięcia, pomocna może być rozmowa z psychologiem par lub indywidualne wsparcie.
Pozdrawiam serdecznie
Aleksandra Miller, Psycholog

Justyna Bejmert
Dzień dobry, rozumiem Pana niepokój. Z tego, co Pan opisuje, Wasze oczekiwania co do relacji i tempa jej rozwoju są odmienne. Pan oczekuje stabilizacji, wspólnego mieszkania, partnerka z kolei ma przed tym opory. Najważniejsza będzie szczera rozmowa na temat Waszej przyszłości, bez oskarżeń. Warto zapytać o jej plany i obawy, a także przedstawić własne oczekiwania. Ma Pan prawo tworzyć związek w poczuciu bezpieczeństwa i przewidywalności.
Trzymam kciuki,
Justyna Bejmert
Psycholog

Anna Szczypiorska
Dzień dobry,
Z Pana opisu widać, że macie różne potrzeby - Pan dąży do stabilizacji i wspólnego mieszkania, partnerka potrzebuje wolniejszego tempa i przestrzeni. To nie musi oznaczać, że związek nie ma przyszłości, ale wymaga spokojnego ustalenia, jak każde z Was wyobraża sobie kolejne kroki.
Kwestia zazdrości pokazuje, że pojawił się temat zaufania i granic. Warto nie traktować tego w kategoriach „kto ma rację”, tylko wspólnie zastanowić się, jakie zasady będą dla Was obojga bezpieczne i satysfakcjonujące.
Rozmowa ma tu kluczowe znaczenie, ale nie chodzi o powtarzanie tych samych kłótni. Pomocne jest mówienie o swoich uczuciach i potrzebach, a nie o tym, co partner czy partnerka robi źle. To otwiera przestrzeń do zrozumienia, zamiast do obrony. Jeśli trudno Wam dojść do porozumienia samodzielnie, dobrym rozwiązaniem może być wspólna konsultacja u terapeuty par.

Paulina Habuda
Dzień dobry,
Ma Pan prawo do posiadania potrzeby bliskości, do wykonania „kolejnego kroku” w związku, i potrzeby posiadania rodziny.
Pana partnerka z kolei może mieć inne tempo w angażowaniu się w związek, może mieć swoje lęki i obawy. Pytanie gdzie tutaj znaleźć kompromis?
Myślę, że może Pan jeszcze raz spróbować rozmowy z partnerką, ale bez osądzania - mówiąc o swoich potrzebach. Żeby nie tkwił Pan „w zawieszeniu”, może Pan poprosić partnerkę o deklarację - ile czasu potrzebuje na przeprowadzkę.
Natomiast jeżeli po tym czasie partnerka nadal nie będzie gotowa na wspólne mieszkanie, to mogą Państwo ponownie się zastanowić czy macie takie same oczekiwania, czy może Wasza wizja związku się zmieniła.
Pozdrawiam,
Paulina Habuda
Psycholog

Karolina Walczyk
Warto porozmawiać spokojnie, bez wzajemnych pretensji, o tym, czego każde z Was naprawdę potrzebuje i jak wyobraża sobie Waszą wspólną przyszłość. Ustalcie granice dotyczące zazdrości i kontaktów ze znajomymi. W relacji zawsze uczestniczą dwie osoby. Jeśli rozmowy wciąż kończą się kłótniami, pomocna może być wspólna konsultacja u psychologa bądź terapeuty par, gdzie łatwiej będzie Wam wysłuchać się nawzajem i poszukać rozwiązań.
Serdecznie pozdrawiam,
Karolina Walczyk
Psycholog, Psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Potrzebuję wsparcia i potwierdzenia, że to nie ze mną jest coś nie tak... Z mężem poznaliśmy się na studiach, jesteśmy razem 17 lat, 11 po ślubie. Wiedziałam, że jest raczej nerwową osobą i trochę wybuchową, ale było to na niealarmującym poziomie. Wszystko było ok, aż pojawiło się pierwsze dziecko.. Mąż ewidentnie nie mógł znieść, że zszedł na drugi plan, że to dziecko (potem dzieci) były najważniejsze. Dodam, że zazwyczaj byłam zostawiona sama sobie z dziećmi, bo on albo pracował, albo wolał siedzieć na kanapie przed tv/komórką. A ja miałam ogromnego baby bluesa, który chyba przeszedł w depresję, bo odrobinę lepiej poczułam się dopiero po roku...i ze wszystkim zawsze radziłam sobie sama. Każda kłótnia to było obwinianie mnie o wszystko i oczywiście masa epitetów pod moim adresem. I jego zdaje się największy ból-rzadkie współżycie.. 3 miesiące po urodzeniu drugiego dziecka zrobił kolejną awanturę o to grożąc, że poszuka sobie innego miejsca, gdzie to dostanie. Po tym we mnie coś pękło poraz pierwszy, ale starałam się, dla dzieci głównie, bo codzienne życie nie było złe (zwłaszcza, że byłam właśnie najczęściej sama z nimi). Teraz dzieci podrosły i chyba wszystko zaczyna przybierać na sile... Mąż coraz częściej szarpie syna (syn 4 lata, bywa zaczepny, potrafi bić, ale będzie diagnozowany pod kątem spektrum), potrafi źle się odezwać do dzieci, uważa, że powinny się go bać, bo wtedy będą czuć respekt, bo mają być posłuszne. I traci panowanie nad sobą coraz częściej, ostatnio roztrzaskał butelkę ketchupu na ścianie, bo córka go zdenerwowała.. i wydarł się na mnie, że mam choć raz robić co mi mówi, a nie wziąż tylko swoje. Teraz do napisania na forum skłoniła mnie świeża "akcja"-syn go kopnął, to ten go złapał mocno za rękę, synek spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem (jak zawsze w takiej sytuacji), wyrwałam mu go, mówiąc, że coś mu się pomyliło, że szarpie tak 4-latka do tego chłopca z możliwą diagnozą. Mąż odpowiedział, że sobie nie da, nie pozwoli się tak traktować i że jeśli jeszcze raz to zrobi, to cytuję, "przyłoży mu"... Nie dam rady tak dłużej, podejrzewam że ta przemoc eskaluje przez to, że nie "skaczę" wokół męża, że ma niezaspokojone rożne potrzeby, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej iskry czy czułości dla niego, nie po tym wszystkim. Badam jego nastroje i najlepiej się czuję gdy go nie ma... Myślę nad wyprowadzeniem się, ale to ogromny krok i zmiana dla dzieci. Choć bycie tu w takim domu też nie jest raczej dobre...
Dzień dobry. Od prawie 3 lat jestem w związku z mężczyzną, który ma dziecko z poprzedniego małżeństwa. Młoda często u nas bywa, bardzo zależy mi zarówno na ich kontaktach, jak i moich z dziewczynką. Uważam, że się dogadujemy bardzo dobrze. Problemem dla mnie są relacje mojego partnera z ex.
Od kilku lat kobieta ma nowego męża. Pomimo tego mój partner jeździ do niej na kawę, czy to w domu (sama mała mi o tym opowiada), czy do ex do pracy. Ukrywa przede mną to, że piszą do siebie na tematy niezwiązane z dzieckiem, choć wie, że jest to dla mnie drażliwy temat i nie raz prosiłam, żeby relacje z ex ograniczył tylko do tematów związanych z dzieckiem. Wielokrotnie już rozmawialiśmy na ten temat, prosiłam, twierdzi, że nic między nimi nie ma....ale nie potrafi zmienić tych relacji, a ja coraz bardziej czuje się niekomfortowo w tych relacjach.
Rodzina mojej dziewczyny w tym roku zarezerwowała na 4 dni chatkę w Bieszczadach, zaproszenia zostały wysłane rok temu do członków jej rodziny, jeszcze się wtedy z moja dziewczyna nie znaliśmy. Miała ona wtedy chłopaka, który został zaproszony na ten wyjazd. W między czasie rozstali się. Poznała mnie i teraz jesteśmy parą. Przechodząc do sedna, ja nie zostałem zaproszony na ten wyjazd, nie jadę tam. Pomimo że cały czas jest miejsce wolne dla jej byłego na ten wyjazd. Jak Państwo myślą, martwić się o to, czy jest to podejrzane, że nie zostałem zaproszony? Z dziewczyną planujemy się zaręczyć i wziąć w przyszłym roku ślub.
Witam, od jakiegoś czasu mnie to nurtuje. Niedawno dowiedziałam się, że partner korzysta z aplikacji randkowych oraz pisze z dziewczynami, które sprzedają nagie zdjęcia na portalach społecznościowych. Pisał do nich sprośne rzeczy, podczas kłótni na ten temat wyjaśnił, że robi to od dawna (jesteśmy razem 3 lata, oboje byliśmy w innych związkach także), że ma taką potrzebę, ale nie chciał mi o tym mówić. Przysięgał, że nigdy, podczas naszego związku i wcześniej, nie sypiał i nie spotykał się z nimi. Bolimnie to nadal, jego kłamstwa i ukrywanie tego też, jednak dałam drugą szansę. Zastanawiam się czy faktycznie to może być jego seksualna potrzeba, czy to może być normalne? I jak mogę o tym zapomnieć i nie myśleć o tym? Dodam, że poza tą jedną kwestią kłamstwa i sextingu związek z mojej perspektywy był do tej pory udany, wspieraliśmy się, mamy podobne poczucie humoru, on często wychodził z inicjatywą wyjścia czy spraw łóżkowych. Nie daje mi spokoju to, że nie potrafię mu do końca zaufać, mimo że obiecał, iż przestanie to robić.
Problem z siostrą mojego chłopaka. Siostra mojego chłopaka (25 lat) wyjeździła 3,5 tys zł na Uber z karty mojego chłopaka. Udało jej się zalogować, ponieważ on kiedyś logował się na jej numer i była przypięta jego karta. Ona wiedząc, ze to nie jej karta zaczęła to wykorzystywać i wszędzie jeździć Uberem. Przez cały czas mówiła, że nie ma pieniędzy, aby mu oddać, jednak w tym czasie kupiła mnóstwo drogich sprzętów i zrobiła sobie operację plastyczną nosa. Po około trzech latach od tej sytuacji, kiedy mój chłopak nie potrafił wyegzekwować od niej tych pieniędzy, a mieliśmy kupić razem dom i my oszczędzaliśmy każdą złotówkę. Powiedziałam, że ma załatwić tę sprawę tak, żeby te pieniądze zostały oddane, bo nie pozwolę na to, żeby jako siostra okradała go, ona obraziła się o to, od tego czasu traktuje nas jak powietrze. Podczas spotkań nawet nie wita się z nami. Jest zła o to, ze musiała te pieniądze nam oddać. Rodzice, z którymi mieszka również nie widza problemu i trzymają jej stronę. Podejście „młoda i głupia była”. Jak powinnam się zachowywać? Nie mam w ogóle ochoty ich odwiedzać, spędzać z nimi Świąt.
Co zrobilibyście w tej sytuacji ? Rodzice twierdzą, że nie powinni być oceniani za to, co ona zrobiła, jednak mam do nich żal, bo wiedząc o tej kradzieży, zawieźli ja na operacje plastyczna nosa za granice. Nie odpowiadają mi wartości tych ludzi i Chciałabym się od nich odciąć. Z drugiej strony to rodzice chłopaka i czuje się winna, że złe wpływem na ich relacje. Teraz na święta on powiedział, ze nie chce do nich jechać, bo był na Boże Narodzenie i siostra udawała , ze go nie zna, a on nic złego nie zrobił. Jednak ja jestem wychowana w przekonaniu, ze powinno się na święta odwiedzić rodziców, a z drugiej strony zawsze jak mam kontakt z jego rodzicami, dochodzę do wniosku, ze od niektórych ludzi lepiej się odciąć.