Dalsza miłość po zerwaniu i skrzywdzeniu przez chłopaka. Mam wrażenie, że nikogo już nie pokocham.
Anonimowo

Iwona Lassota
Witaj,
Uczucia i relacje z ludźmi są dla nas bardzo ważne, wpływają na nas i nas kształtują.
Rodzimy się z potrzebą kochania i bycia kochanym. Z potrzebą nawiązywania bliskich więzi. Uczucie miłości w okresie nastoletnim bywa szczególnie żywe i intensywne. Nic więc dziwnego, że tak mocno przeżywasz tą relację i rozstanie. Czujesz ból, smutek, zawód, może czasem złość i rozczarowanie zachowaniem swojego byłego chłopaka, który obiecywał miłość. Zabrakło mu gotowości i być może dojrzałości do rozmowy, komunikowania swoich emocji i potrzeb, chęci aby wnieść wysilek do wspólnego rozwijania Waszej dobrej bliskości.
To będzie bolało jeszcze przez jakiś czas, ale jest cennym nabytym doświadczeniem jak być albo jak nie być w bliskiej relacji. W miłości bardzo ważne jest, aby ludzie wzajemnie się szanowali, dawali sobie poczucie bezpieczeństwa, lojalności, zaufania, bliskości, zrozumienia.
Jeśli nie zdecydujecie sie wrócić do tego związku, bo nie będzie woli którejś ze stron, zostaw w swoim sercu wszystko to, co było dobre i pozwól tej relacji się zakończyć.
A potem, po jakimś czasie, pozwól sobie ponownie się zakochać. To będzie wyrazem szacunku i szczerej miłości do samej siebie.
Pozdrawiam!

Marta Łuszczykiewicz
Dzień dobry,
Zakochanie jest bardzo silnym stanem emocjonalnym, który może utrzymywać się długo i w przypadku rozstania być bardzo bolesne. Jeżeli jesteśmy w kimś zakochani to bardzo trudno jest zaakceptować sytuację zerwania.
Rozumiem, że jest Ci ciężko i obecnie nie wyobrażasz sobie innej miłości. Każda relacja, która się kończy, miłosna i przyjacielska wymaga przejścia “etapu żałoby”.
Możesz poprosić rodziców aby zapisali Cię na wizytę u wybranego psychologa, który pomoże Ci poradzić sobie z emocjami, które obecnie przeżywasz, wspólnie przyjrzycie się Twojemu związkowi, będziesz mogła zadać sobie pytania czy ta relacja była dla Ciebie dobra, czy była dla Ciebie satysfakcjonująca, czy czułaś, że ten związek był tym czego potrzebowałaś , a chłopak również rozumiał Twoje potrzeby.
Sygnalizujesz również, że były chłopak pod koniec związku zwracał się do Ciebie niekulturalnie, wymagał abyś to Ty zmieniła swoje zachowanie. Spotkania z psychologiem pomogą Ci bardziej zrozumieć siebie oraz tą sytuację a przede wszystkim ustabilizować emocje i myśli.
Pozdrawiam
Marta Łuszczykiewicz

Agnieszka Wloka
Droga
to nie jest łatwe przełknąć pierwsze rozstanie - na pewno potrzebujesz ochłonąć, dać sobie czas, dużo rozmawiać z bliską Tobie osobą właśnie o tym, co teraz czujesz. Mam nadzieję, że masz zaufaną osobę, której możesz się wypłakać do rękawa. Ważne też żebyś, jak opadną emocje, przemyślała jaki był ten Wasz związek i czy byłaś w nim szanowana? czy twoje potrzeby były dla niego ważne? czy byliście faktycznie partnerami? Poza tym teraz masz czas tak z innej perspektywy popatrzec na to jak miedzy Wami było i wyciagnąć wnioski, co musiałoby się zmienić, żebyście mogli tworzyc zdrowy związek. Ja mam duże wątpliwości co do jego dojrzałości i tego czy jesteście na tym samym etapie, jeśli chodzi o wizje związku - Ty bierzesz to zupełnie na serio. Daj sobie teraz możliwość zatroszczenia się o siebie samą - masz czas, żeby zrobić cos dla siebie - tak fizycznie, np iść do fryzjera, czy zacząć coś trenować i psychologicznie- zacząć się rozwijać, czy skupić na przyjaźni - jednym słowem, zainwestuj w podniesienie samooceny we własnych oczach. Mam wrażenie, że ten związek osłabił Twoją wiarę we własną atrakcyjność.
Agnieszka Wloka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, piszę nie w swojej sprawie, a w sprawie mojego partnera, jest naprawdę cudownym człowiekiem z bardzo dobrym sercem, szczerze chce pomagać każdemu, jak tylko może, a mnie traktuje jak księżniczkę. Jest wyrozumiały, gdy nie mam siły nic zrobić i miewam gorsze dni czy tygodnie, ale jest jeden problem… jego agresja, choć bardzo dużo rozmawialiśmy na ten temat i jest trochę lepiej, to wciąż obawiam się o niego, bo widzę, że go to niszczy i męczy, a dokładnie wygląda to tak, że jeśli coś się spóźnia dajmy na przykład kurier z jedzeniem zaczyna się denerwować coś pójdzie nie po jego myśli nagłe zmiany planów również sprawiają, że zaczyna się denerwować kiedyś było gorzej leciały obelgi w moją stronę takie, których wolę nie wspominać kilka razy wtedy myślałam, żeby go zostawić jednak nie zrobiłam tego w tym momencie jesteśmy naprawdę szczęśliwi jednak obawiam się że znów coś się stanie i znów będą ogromne nerwy, kiedyś rozmawialiśmy o terapii jednak przyznał mi się wtedy że często chodził do psychologów kiedyś nie raz płakał nawet w gabinecie, ale nikt nic nie mógł zrobić i ponoć po prostu ma taki charakter i pytanie moje brzmi czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? Czy w złym miejscu szukał pomocy ? Czy istnieje jakaś terapia, która pomoże mu ujarzmić agresję do końca ? Podejrzewam, że jego agresja jest związana z jego przeszłością, gdy był mały, nie pochodzi z najbogatszej rodziny ma tylko mamę brata i młodszą siostrę, na której wiem, że kiedyś się wyzywał… teraz są jak najlepsi przyjaciele, ale przeżył też dwa pożary własnego domu, ojca też nie było w jego życiu pojawiał się sporadycznie był alkoholikiem i żył na ulicy
Dzień dobry. Ostatnio przez złość straciłem bardzo ważną znajomość. W trudnych dla mnie momentach (jak ignorowanie mnie online) reagowałem obrażaniem tej osoby. Dopiero teraz widzę, jak bardzo moje słowa mogły ranić i że zamiast rozwiązywać problem (ataki (w tekście)) pomagały dosłownie na chwilę) , zniszczyłem coś dla mnie wartościowego. Zauważyłem, że właśnie mam tak najbardziej dla osób, które kocham. Jako dziecko- rówieśnicy( którzy chyba przez mój spokój i łagodność- często mnie nazywali zamulencem, zj***m itp. ) mnie bili i znęcali się nade mną. Koleżanka, niestety niezwykle wytrwale znosiła moje ataki; choć ignorując online, osobiście była nadal bardzo miła, ale po latach "powiedziała dość", blokując praktycznie natychmiast wszędzie i zgłaszając moje konta :( Ledwo to przeżyłem :( przez kilka dni miałem myśli samobójcze i czułem się jak jakieś zombi. Myślicie, że terapia mi pomoże? Czy to z charakteru, a może z nieumiejętności kontrolowania się, czy też jakiś odwet za to dzieciństwo ? A może jedno i drugie? I czy są szanse, że koleżanka się kiedyś jeszcze odezwie? Ona niestety wie, że ją kocham. Tysiące razy także w nerwach zrywałem znajomość i wracałem. Pogubiłem się przez to uczucie i ignorowanie mnie zupełnie online. Za wyzywanie zawsze na bieżąco przepraszałem. Kiedyś już odchodziła 2x, ale w znacznie łagodniejszych okolicznościach i po miesiącach wracała Pozdrawiam
Witam, znalazłam to forum dziś rano i potrzebuję pomocy, lub chociaż rady. Mam 19 lat i skończyłam szkołę 2 miesiące temu. Od 4 klasy podstawówki miałam pasek i stypendium, byłam bardzo dobrym uczniem zarówno w młodszych klasach, jak i w liceum. Od 7 miesięcy spotykam się z chłopakiem, jest kochany i bardzo mnie wspiera. W tym roku pisałam maturę, więc moja mama powiedziała, że mogę się z nim spotykać raz w tygodniu. Zgodziłam się na to i tak zrobiłam, jednak wraz z czasem mama zaczęła go obwiniać o „złe oceny”, kiedy dostałam np. 3 ze sprawdzianu. Mama mnie bardzo często wyzywa, nawet za małe rzeczy typu: zapomniałam wnieść ręczniki z balkonu. Wszystko pogorszyło się w trakcie matur, to wtedy też pierwszy raz zadzwoniłam na telefon zaufania i opowiedziałam o mojej sytuacji. Po maturach były moje urodziny, które spędziłam sama, leżąc w łóżku i płacząc. Moi rodzice powiedzieli, że mam zakaz spotykania się z moim chłopakiem do odwołania. Powiedzieliśmy sobie dużo za dużo słów, zarówno ja, jak i oni. Potem zaczęłam chodzić do pracy; temat chłopaka ucichł, a ja spotykałam się z nim w tajemnicy. Jednak parę dni temu matka się dowiedziała, i powiedziała, że mam się wyprowadzić. Rodzice chcą mnie zmusić, żebym z nim zerwała, bo oni „chcą innego chłopaka dla mnie” i uważają, że mój obecny mnie manipuluje i ma zły wpływ. Prawda jest taka, że po każdej kłótni w domu jak zostałam zwyzywana, to ten „okropny” chłopak zawsze mnie pocieszał, wspierał, i po prostu był dla mnie. Nigdy mi nie pozwolił być samej po kłótniach czy wyzwiskach. Zawsze mogłam mu się wygadać, a on zawsze był i mnie słuchał, nawet jeśli mówiłam o jednej rzeczy kilka razy. Rodzice mają obsesje na jego punkcie do tego stopnia, że ojciec przyszedł i zaczął mi mówić, iż „jakaś osoba z jego pracy” doniosła mu o tym, jaki jest mój chłopak. Domyśliłam się, że może poprosił kogoś, aby poszukał jakichś informacji na jego temat, co dla mnie jest paranoją. Powiedziałam, że mimo iż są moimi rodzicami, nie mają prawa mi mówić z kim mam zerwać, a z kim mogę chodzić; nie mam już 15 lat. Chodzę do pracy, skończyłam szkołę z dobrymi ocenami i jestem już po maturze. Więc bardzo proszę o radę, ponieważ dali mi ultimatum; albo z nim zerwę i będę mogła zostać w domu, albo będę się z nim spotykać, i mam się wyprowadzić, a co za tym idzie; nie będę mogła już wrócić do domu. Mam już dość takiego życia i ciągłych kłótni, próbowałam z nimi rozmawiać wiele razy, ale nie da się. Ja też nie chce rezygnować ze swojego szczęścia, bo rodzice mają takie „widzimisię”.
Witam serdecznie, jestem po ucieczce z własnego domu po 25 latach małżeństwa, przeszłam przez wszystko, co możliwe żyłam z toksykiem, narcyzem i psychopata. Starsze dziecko nie dało rady, odebrało sobie życie. Chodzę na terapię oraz leczę stres pourazowy, niedługo minie dwa lata. Walczył, pisał ładnie, nie uległam, nie wróciłam, zostawiłam mu wszystko. Jeszcze miesiąc temu wyznawał mi miłość, odważyłam się go w końcu zablokować, aż tu nagle dowiedziałam się, że on już mieszka z panią młodszą o 25 lat i ona jest w ciąży. Załamałam się, bo on szczęśliwy, pani jego pokroju, ale to nieważne. Chodzi o to, że nie mogę się podnieść, zniszczył jedno dziecko, a zrobił sobie drugie. Szczęśliwy sprząta, gotuje, a mnie bił i wyzywał. Wiem, odeszłam, nie powinnam wracać do tego, a pomimo to bardzo boli czy żeby po 25 latach się zmienił nie wierzę, ale jedno wiem na pewno, odnalazł swoją drugą połówkę, bo i do picia i do wszystkiego.
Zero odpowiedzialności, zrobił ze mnie śmiecia, nie radzę sobie zamiast być lepiej, jest gorzej.