
Partner nie opiekuje się swoimi dziećmi, ciężko mi sobie z tym radzić.
Dzień dobry, mam pytanie, otóż mam partnera od 9 lat, on ma córkę z poprzedniego związku, ale piecze mają dziadkowie(od strony jego byłej partnerki), bo oboje rodziców mają odebrane prawa, partner już miał odebrane, jak ona była mała, kiedyś miał możliwość widywania się z dzieckiem(byłam na początku ciąży) i szczerze powiem czułam się jak piąte koło u wozu, nie zachęcał, abym się do nich zbliżyła czy coś, po czasie miał możliwość odzyskać prawa, ale po dłuższym namyśle stwierdził, że nic z tym nie zrobi, bo już na nowo ma mieć swoją rodzinę i tak się stało - zaszłam w drugą ciążę i tak życie leciało, moje dzieci mają 8 i 3 lata, w dzień ojca partner dostał życzenia od byłej córki i pytała o to, dlaczego ją zostawił itp. Ona już ma 13 lat, a ja znowu stanęłam jak pod ścianą, co robić, jeśli ona będzie się chciała z nim spotykać? Ja wiem, że nie zaakceptuje tej sytuacji, bo widzę momentami jakie podejście ma do naszych dzieci, np. sam nie wyjdzie z nimi na spacer, nie wyjeżdżamy nigdzie, po prostu sam nie zajmuje się dziećmi. Sama popadam w paranoje, czy sama stwarzam problem?
Pz
Katarzyna Organ
Szanowna Pani
myślę, że to, co warte jest podkreślenia, to nie to, że stwarza Pani problem, a raczej go nazywa. Pisze Pani, że partner mało uwagi poświęca dzieciom, naturalne jest, że może Pani czuć obawę w tej sytuacji. Proszę pamiętać, że to partner ponosi odpowiedzialność za relację ze swoją córką.
Jeśli zdecyduje się ją odbudować – to jego obowiązkiem jest zadbać o to, aby było to w sposób dojrzały, uwzględniający także Pani i Wasze dzieci. Natomiast jeśli się odsuwa, unika odpowiedzialności, nie komunikuje swoich decyzji – to Pani nie jest winna temu chaosowi. Pani tylko doświadcza jego skutków i nie ma wpływu na jego przeszłość ani decyzje, które podejmował (lub których unikał). Może spróbować Pani porozmawiać z partnerem na ten temat, jak to widzi i jak sobie wyobraża tą sytuację. Czy ma na nią jakiś pomysł, jednak jak już napisałam, to jego odpowiedzialność i myślę, że zasadnym byłoby postawienie granic i odpowiedzenie sobie na pytania: Co będzie dla Pani do przyjęcia, a co nie? Czy jest gotowość wspólnie zmierzyć się z przeszłością, czy partner to unika? Czy Pani chce i może w tym uczestniczyć, czy jednak potrzebuje postawić pewne granice emocjonalne?
z pozdrowieniami
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Pani pytanie porusza naprawdę ważne i złożone sprawy – zarówno dotyczące relacji partnerskiej, jak i trudnych emocji związanych z dziećmi i rodziną. To nie jest „paranoja”, tylko naturalna reakcja na sytuację, która dotyka bardzo delikatnych uczuć: potrzeby bycia ważną, bezpieczną, szanowaną w relacji.
Jeśli partner nie angażuje się w wychowanie Waszych dzieci, a teraz wraca temat kontaktu z jego córką z poprzedniego związku – nic dziwnego, że budzi to w Pani niepokój i może też uruchamiać pytania o jego odpowiedzialność, zaangażowanie i szczerość. Wątpliwości są uzasadnione, zwłaszcza jeśli przez lata brakowało otwartości i wspólnego budowania więzi rodzinnej.
To, co może Pani zrobić teraz, to przede wszystkim zadbać o siebie – uczciwie wobec siebie samej nazwać, czego Pani potrzebuje w tej relacji, jakie granice są dla Pani ważne i co Pani czuje, gdy te granice są przekraczane. Taka rozmowa z partnerem – spokojna, ale konkretna – może pomóc ustalić, jak on widzi swoją rolę jako ojca i partnera. Warto w tej rozmowie nie tyle oceniać, co mówić o sobie: "Czuję się odsunięta, kiedy..." albo "Potrzebuję wiedzieć, na czym stoję".
Jeśli rozmowy nie przynoszą zmiany, warto rozważyć konsultację z psychologiem lub terapeutą – nawet samodzielnie. Taka pomoc może wesprzeć Panią w odzyskaniu jasności i siły do stawiania granic, które będą chronić Panią i dzieci.
Przesyłam Pani dużo siły,
Justyna Bejmert
Psycholog
Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią. To bardzo złożona sytuacja, która z pewnością niesie za sobą wiele różnych uczuć i emocji. Pojawiający się niepokój, poczucie zagubienia czy bezradności w obliczu tego, co może się wydarzyć, to naturalne reakcje, gdy staje się wobec sytuacji, która dotyka wielu obszarów życia.
Z opisu wynika, że przez lata to Pani była główną osobą zaangażowaną w codzienne życie Waszej rodziny, szczególnie w opiekę nad dziećmi. Brak zaangażowania partnera w życie domowe i rodzicielskie może rodzić frustrację, zmęczenie, a także potrzebę zabezpieczenia tego, co już udało się Pani zbudować. To zrozumiałe, że temat 13-letniej córki może wzbudzać niepokój. W takiej sytuacji ważne jest, aby Pani miała przestrzeń, w której może jasno wyrazić swoje uczucia i potrzeby. Pani stanowisko, obawy i granice mają znaczenie. Warto, by rozmowa z partnerem odbyła się w atmosferze otwartości i wzajemnego szacunku - z naciskiem nie tylko na to, co się wydarzyło w przeszłości, ale też na to, co obecnie jest ważne dla Pani i dzieci.
W sytuacjach, które budzą tak silne emocje, pomocne może być również wsparcie z zewnątrz - z kimś z rodziny lub przyjaciółką lub rozmowa z psychologiem, który może pomóc uporządkować myśli, nazwać potrzeby, znaleźć spokój w tym, co dziś trudne. Taka rozmowa daje przestrzeń, by spojrzeć na sytuację z różnych perspektyw bez oceny, z uważnością na Pani emocje i doświadczenie.
Chcę podkreślić, że Pani potrzeby jako kobiety, partnerki i matki są ważne. To, że próbuje Pani zrozumieć i zadbać o swoje granice, to przejaw troski o siebie i swoją rodzinę. Ma Pani prawo szukać jasności, bezpieczeństwa i równowagi w swoim życiu.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog
Patrycja Kurowska
Dzień dobry,
dziękuję za podzielenie się tą trudną i złożoną sytuacją. Z pani wiadomości wynika, że przeżywa Pani bardzo dużo niepokoju, niepewności i bolesnych uczuć – zarówno przeszłe doświadczenia związane z córką partnera, jak i obecne obawy o to, jak może rozwinąć się ta relacja w przyszłości. To zupełnie zrozumiałe, że czuje się Pani zagubiona i staje przed ścianą, zwłaszcza gdy widzi Pani, jak partner odnosi się do rodzicielstwa w kontekście zarówno swoich dzieci z Panią, jak i córki z poprzedniego związku.
Pani uczucia – niepokój, poczucie bycia pominiętą, a nawet wątpliwości, czy sama stwarza problem – są ważne i zasługują na uwagę. To naturalne, że taka sytuacja budzi silne reakcje, szczególnie gdy dotyka kwestii tak fundamentalnych jak relacje w rodzinie, lojalność i poczucie bezpieczeństwa.
Warto, aby Pani miała przestrzeń, by przyjrzeć się tym uczuciom i potrzebom w atmosferze wsparcia i zrozumienia. Konsultacja psychologiczna mogłaby pomóc uporządkować tę sytuację, nazwać to, co trudne, i zastanowić się nad możliwymi sposobami radzenia sobie z nią – zawsze z poszanowaniem Pani granic i decyzji.
Jeśli miałaby Pani ochotę porozmawiać o tym głębiej, zachęcam do rozważenia kontaktu z psychologiem – czy to w formie indywidualnej, czy nawet wsparcia dla par, jeśli partner byłby otwarty na dialog. To mogłoby pomóc znaleźć rozwiązania, które uwzględnią dobro wszystkich zaangażowanych osób, w tym Pani dzieci.
Ważne, by Pani nie zostawała z tym sama.
Z wyrazami zrozumienia, Patrycja Kurowska
Kacper Urbanek
Dzień dobry!
Rozumiem, że ta sytuacja budzi w Tobie dużo niepokoju i poczucia zagubienia. To naturalne, że po tylu latach i budowaniu wspólnej rodziny możesz czuć się zdezorientowana, zwłaszcza jeśli partner nie wykazuje zaangażowania w wychowanie Waszych dzieci, a nagle pojawia się temat jego córki z poprzedniego związku. Warto szczerze porozmawiać z partnerem o Twoich obawach i o tym, jak widzicie przyszłość także w kontekście ewentualnych spotkań z jego córką. Nie chodzi o to, by odcinać dziecko od ojca, ale żebyście wspólnie ustalili, jak wprowadzić to w Wasze życie tak, by nie powodowało to chaosu ani napięcia. Nie jesteś „sama problemem", Twoje emocje są ważne i zasługują na wysłuchanie. Jeśli rozmowy będą trudne, warto rozważyć wsparcie terapeutyczne, by spokojnie przepracować ten temat.
Z pozdrowieniami
Psycholog, diagnosta
Kacper Urbanek

Zobacz podobne
Mąż jest wybuchowy, mściwy dla mnie i ma cechy narcyza. Faworyzuje syna, a młodszą córeczkę pomija w wielu sytuacjach na przykład wyjazdach do miasta. Dom traktuje jak hotel rel i wypomina mi, że nie jest posprzątane, chociaż sam palcem nie kiwnie. Interesuje go tylko motoryzacja. Z ośmioletniego syna chce sobie zrobić męskiego kumpla i wszędzie z nim jeździ, byleby tylko synek nie siedział w domu, ze mną i córeczką. Przez to syn też nie szanuje siostry, wyśmiewa Ją, chociaż to jest cudowna, mała 5-letnia dziewczynka. Mąż pochodzi ze wsi a ja z miasta. Myślę, że jego nadrzędnym celem jest nie być w domu, tylko szukanie przygód poza nim. Jest furiatem, egoistą, który drze się z byle powodu na mnie i dzieci. Ciągnę ten związek, chociaż marzę, żeby odejść. Ale boję się reakcji. Jestem słaba, nie gotowa do walki rozwodowej Proszę o wsparcie.
Witam. Chciałbym opowiedzieć moją historię. We wrześniu zeszłego roku moja partnerka wyrzuciła mnie z domu, oskarżając o podawanie heroiny jej i naszej 8-letniej córce. Od tego czasu cały czas oskarża mnie, że w jakiś sposób podałem naszej córce i czasem jej heroinę. Heroina wzięła się z tego, Kasia podejrzewała mnie o branie narkotyków od kilku lat. Robiła mi testy na obecność narkotyków, które nigdy nic nie wykazały. Ja nie protestowałem, ponieważ nie biorę niczego takiego. W połowie sierpnia wzięła trochę kreatyny z mojego pojemnika i zaniosła na policję. Tam test pokazał, że to heroina/morfina. Był to najprawdopodobniej błąd testu. Sprawa została umorzona po jakimś czasie, ale wg Kasi ja cały czas biorę i podaję heroinę jej i naszej córce. Na początku jak mnie wyrzuciła z domu, ograniczyła mi kontakt z córką, ale z czasem jej zachowanie się uspokoiło. Na początku również oskarżyła całą moją rodzinę i nawet swojego brata o branie heroiny. Cały początek to było zachowanie, które osoby z nią rozmawiające opisywały jako paranoiczka. Wiele razy twierdziła, że jest pod wpływem tej substancji, ale sama nie chciała sobie zrobić testu. Kiedy mi mówiła, że jestem i proponowałem, w takim razie pojedźmy na policję, niech mnie zbadają, to za każdym razem odmawiała. Z czasem jej stan się uspokoił, przestała izolować córkę ode mnie, ponieważ wie, że córka mnie potrzebuje. Zaczęła tylko mi mówić, że ona wie, co ja robię i ona nie może z tym nic zrobić, może tylko ją leczyć. I leczy naszą córkę bańkami, wodą z cytryną. Już we wrześniu założyłem sprawę o opiekę nad dzieckiem. Nie jesteśmy małżeństwem i jest to moja jedyna droga do jakiejkolwiek diagnozy i leczenia. Na 10 lipca mamy zlecone przez sąd badanie przez biegłych (2 psychiatrów i 1 psycholog). Będziemy badani my oraz relacje z córką. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Kasia zerwała kontakt z całą swoją rodziną. Utrzymuje go jedynie z jedną koleżanką i jej matką. Ogólnie poza tą sprawą narkotyków, zachowuje się w miarę normalnie, po prostu uważa, że moim jedynym życiowym celem jest podanie jej i naszej córce heroiny. Przez cały ten czas mieliśmy momenty, w których zbliżaliśmy się do siebie. Mogłem spędzać kilka dni w domu, ale za każdym razem wystarczył kaszel, albo kichnięcie i Kasia była pewna, że podałem heroinę i wyrzucała mnie z domu. Chciałem zapytać, czy ktokolwiek z Was przechodził przez coś takiego. Brakuje mi już sił i nie wiem, nawet czy badanie, diagnoza i ewentualne leczenie może coś pomóc. Każde moje działanie jest odbierane jako atak i próba kontroli.

Dysleksja - przyczyny, objawy, diagnostyka i wsparcie
Dysleksja to zaburzenie wpływające na czytanie i pisanie, ale nie na inteligencję. Jeśli Ty lub ktoś bliski ma trudności w nauce, warto poznać objawy dysleksji, jej przyczyny i metody wsparcia. Odpowiednia pomoc może znacząco poprawić jakość życia i nauki.