Toksyczna siostra chce, żebym widziała ją częściej.
Witam. Opiszę swoją sytuację najlepiej jak umiem.
Mieszkamy z siostrą blisko siebie, nie odwiedzam jej zbyt często tak bez okazji, tylko wtedy kiedy trzeba lub mnie o to poprosi. Ma o to do mnie pretensję, a ja nie czuje potrzeby, by często ją odwiedzać. Zwyczajnie nie chce mi się do niej po prostu chodzić. Sama to stwierdziła, a ja przyznałam jej rację, bo tak jest.
Kiedy powiedziałam, że spróbuję zmienić swoje nawyki i odwiedzać ją częściej, spytałam ją czy możemy zacząć od początku, czy ma ochotę? Odpowiedziała, że już się przyzwyczaiła, że do niej nie przychodzę i żeby zostało tak jak jest. Czyli rzadkie odwiedzanie, jeśli mam odwiedzać ją na siłę. Powiedziałam do niej "ok. Próbowałam tylko później nie miej pretensji".
Ja nie rozumiem jej punktu widzenia, a ona mojego. Poza tym moja siostra nie rozumie też drugiej mojej sytuacji. Mianowicie sądzi, że nie mam dzieci, bo boje się życia. (Mam inny powód, dla którego nie posiadam dzieci). Ona wylicza mi swoje obowiązki pisząc "...życie się toczy". U mnie też toczy się życie o czym jej wspomniałam - tylko bez dzieci. Moja mama też twierdzi podobnie, zacytuje "bo ty nie masz żadnych obowiązków". Czy to, że nie posiadam dzieci jest równoznaczne z tym, że nie mogę mieć obowiązków i bez tego?
Nie mogę znieść myślenia mojej siostry, która przesiąkła schematem kobiety z ogromem obowiązków na głowie dziećmi i domem. Każda kobieta ma prawo żyć po swojemu czy to z dziećmi, czy bez nich. I to nie oznacza, że jest gorsza. Czy, że nie ma obowiązków.
Kiedyś wyniknęła między mną a siostrą rozmowa -wiesz co ja nie chcę mieć dzieci -dlaczego -ponieważ w rodzinie jest ryzyko Aspergera lub autyzmu. Od strony męża dzieciaki to mają, a i u nas jest ryzyko. Nie czuję się na siłach by się z tym mierzyć. Sądziłam, że trochę zrozumiała. Po czasie dowiedziałam się, że rozmawiała na mój temat z mamą, zanim ja zdążyłam mamie w ogóle o tym powiedzieć. Byłam zła, bo jak mogła nie zostawić tego tematu mi.
Uważam, że siostra jest toksyczną manipulatorką. Chce zrobić z siebie ofiarę mówiąc mi "kiedy mama pyta o ciebie, to uważasz, że mam jej nie opowiadać o tobie. Zastanów się". Tak brzmiała wiadomość. Nie zrozumiała, że to ona źle postąpiła - nie umie po prostu przyznawać się do błędów. Uważa, że to ona ma prawo pierwsza mówić o moich sprawach, nie pytając mnie o zdanie.
W dzieciństwie często się kłóciłyśmy, byłyśmy pełne nienawiści wobec siebie i toksycznych zachowań. Ja w swoim życiu chce otaczać się fajnymi szczerymi osobami, a moja rodzina mi tego po prostu nie daje.
Justyna
TwójPsycholog
Dzień dobry Justyno,
to ważne i dobre dla Ciebie, że znasz swoje granice i aktywnie je pielęgnujesz, gdy nie masz potrzeby widzenia się z siostrą. I to jest całkowicie normalne oraz w porządku. Siostra to człowiek w Twoim życiu, z którym, tak jak z każdym innym, możesz nie chcieć pielęgnować relacji, tj. spotykać się, rozmawiać, wspólnie spędzać czas. Nie z każdą napotkaną w życiu osobą stajemy się dozgonnymi przyjaciółmi :)
Jeśli chodzi o kwestię obowiązków, dzieci itp. - inni ludzie będą mieć pewne przekonania o życiu, których nie zmienimy, nawet jeśli bardzo chcemy. I nie ma w tym nic złego, ponieważ przekonania innych nie muszą wpływać na Twoje życie i na Twoje poglądy. Rozumiem, że słowa siostry czy mamy mogą męczyć, denerwować, frustrować. Fajnie jest sobie odpowiedzieć, dlaczego mnie frustrują? Bo nie mogę ich zmienić? Bo mówię jedno, słyszą drugie? Możesz sobie o tym pomyśleć. Później warto jest rozdzielić przekonania innych od wpływu na nasze emocje - my się frustrujemy, nam to zapełnia myśli, ale też na tym się kończy, bo nasza frustracja nie zmieni innych. Dobrze jest zostawić to, co myślą inni tak, jak jest (bo to nie nasza praca, by Ich w czymś uświadomić), by nas - i tylko nas - nie dotykała frustracja, złość, smutek z tego powodu.
Rozumiem Twoje zdenerwowanie na siostrę w opisanej sytuacji. Masz prawo do opowiedzenia własnej historii kiedy chcesz, komu chcesz i w jaki sposób. Nikt nie powinien nam tego prawa zabierać. Czuję, że wraca tutaj kwestia przekonań innych->moich emocji. Przekonania siostry, że "kiedy mama pyta o ciebie, to uważasz, że mam jej nie opowiadać o tobie. Zastanów się" jest w porządku a męczących Cię w tym emocji. Myślę, że próba tłumaczenia ponownie napełni tylko Ciebie trudnościami, a inni tego tak naprawdę nie usłyszą.
Możesz w takich momentach wdrożyć techniki relaksacyjne, sprowadzające do spowolnienia i skupieniu się na 'tu i teraz'. Jedną z nich może być praktykowanie uważności, by móc w obecnym momencie prześledzić swoje automatyczne myśli i zastąpić je tymi z nowej strategii radzenia sobie - świadomymi. Może to też być uspokojenie oddechu, zdystansowanie się w wyobraźni. Wsparcie również jest ważne - np. bliskiej osoby (partnera/przyjaciela etc.), by móc tak po ludzku się wygadać.
Pomóc może konsultacja psychologiczna lub psychoterapeutyczna :)
Pozdrawiam!