Zaburzenia lękowo-depresyjne - terapia Gestalt czy poznawczo-behawioralna?
Adrian

Anna Wojcik-Pruszynska
Dzień dobry, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na Pana pytanie. W pracy psychoterapeutycznej najważniejsza jest relacja, bez względu na nurt, w jakim pracuje terapeuta. To jak Pan będzie się czuł w kontakcie z terapeutą będzie miało największy wpływ na jej skuteczność. Dlatego zachęcam Pana do spotkania się sprawdzenia samemu jak Pan się czuje z w relacji z wybranym terapeutą, czy to pracującym w nurcie poznawczo-behawioranym czy Gestalt czy innym. To Pan zdecyduje i wybierze, od kogo będzie chciał wziąć wsparcie. Jedno czy dwa spotkania (czasami jest to 5 konsultacji) nie wiążą Pana z danym terapeutą na “wieki”, może się okazać, że to drugi albo trzeci tearapeuta/tka będzie tym/tą, z którym/rą zechce Pan przejść drogę ku zdrowieniu.

Justyna Adamczewska-Nowacka
Witam, uważam że nurt psychologiczny jest pomocny przy szukaniu odpowiedniej dla siebie terapii jednak zdecydowanie ważniejsza jest relacja z psychoterapeutą lub psychologiem. Statystycznie przy zaburzenia lękowych i depresji najlepszym nurtem terapeutycznym jest terapia poznawczo-behawioralna. Jednak w tym nurcie również występują różne założenia, które zmieniają się w czasie. Obecnie mówi się o trzeciej fali tego nurtu terapeutycznego skupiającego się na zaangażowaniu i akceptacji. Osoby doświadczające depresji, stanów lękowych również pracują z psychoterapeutami w nurcie Gestalt i również mają bardzo dobre wyniki. W tym nurcie ważna jest akceptacja tego stanu na tu i teraz i odnalezienie czynników, które ja powodują. Proszę pamiętać również że psychoterapeuci pracujący nawet w tych samych nurtach, korzystają z innych narzędzi i mają swoje indywidualne podejście, które kierowane jest ich dotychczasowym doświadczeniem. Zaufanie, które Pan posiada do psychoterapeutki kolegi jest samo w sobie silnym fundamentem do zbudowania odpowiedniej relacji z terapeutą, która będzie sprzyjała temu że się Pan otworzy, zaufa i zaangażuje w terapię. Proszę również pamiętać że nie obliguje to Pana do pozostania z tym konkretnym terapeutą na zawsze.

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
najważniejszą rzeczą w terapii nie jest nurt a relacja terapeutyczna. Ważne, aby to Pan czuł się dobrze podczas sesji. Ciężko odpowiedzieć na pytanie, który nurt będzie najlepszy - zależy to od osobistych preferencji i oczekiwań. Mimo wszystko warto wspomnieć, że według badań naukowych to nurt poznawczo-behawioralny ma największą skuteczność, jednak jeżeli to Pan nie będzie czuć się w tym dobrze to taka terapia nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Proponuje spróbować spotkać się z wybranym terapeutą w danym nurcie i zobaczyć, czy jest to to czego Pan oczekiwał.
Trzymam kciuki za wybór właściwego terapeuty!
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
jak rozumiem z Pana opisu szuka Pan odpowiedniej dla siebie formy psychoterapii. Oczywiście rekomendacje znajomego i innych osób są ważne, ale nie gwarantują sytuacji, że będzie to najlepsza pomoc dla Pana. Również nurt poznawczo-behawioralny nie jest gwarantem sukcesu w Pana zaburzeniach. Prawdą jest, że wiele badań wykazuje wysoką skuteczność oddziaływań w tym nurcie, ale inne nurty psychoterapii są równie skuteczne, czasem jedynie metody pomiaru tej skuteczności są mniej precyzyjne.
Sugerowałabym, żeby zwrócił Pan uwagę na to, co dla niego jest najlepsze i czy np. polecony terapeuta spełnia Pana oczekiwania i ma Pan do niego zaufanie.
Pozdrawiam

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Dobre rezultaty w pracy z lękiem daje psychoterapia integracyjna, ISTDP, poznawczo - behawioralna. Ważna jest także relacja terapeutyczna, gdyż doświadcza Pan (być może korektywnego) poczucia bezpieczeństwa w spotkaniu z drugim człowiekiem. Istotne jest znalezienie źródła lęku, bodźców wyzwalających, nauczenie się, jak radzić sobie, aby lęk nie rozprzestrzeniał się szybko w organizmie. Zobaczy Pan w trakcie, czy odpowiada Panu sposób pracy psychoterapeuty. Mniej więcej trzy pierwsze spotkania to konsultacje, więc będzie trochę czasu na podjęcie decyzji. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam,
mój problem od zawsze i źródło wiecznych sprzeczek z mężem. Pochodzę z rodziny, gdzie ojciec nie miał kolegów, nie wychodził na przysłowiowe piwo. Mama też nie, nie pracowała.
Wyszłam za mąż ponad 10 lat temu. Mąż domator.
Czasami były jakieś wyjścia z pracy, ale zazwyczaj nie chodził, bo ja nie chciałam. Im dalej w naszym małżeństwie, tym większy problem się z tego zaczął robić. To nie tak, że wcale nie chodził. Chodził, ale rzadko i po naszych sporych kłótniach.
Czasami trzymałam go i płaczem prosiłam, żeby nie wychodził.
Po skończeniu magicznej 40stki coraz częściej zaczął mówić o tym, że chce mieć czas na własne hobby, że ma prawo wyjść ze znajomymi, że się stresuje jak ma mi powiedzieć o jakimś wyjściu itd. Oprócz wyjazdów służbowych i wyjść tu na miejscu doszły teraz spotkania ze znajomymi z rodzinnego miasta.
Na wszystkie chce pójść, pojechać itd.
Obecnie jest to coś, co myślę, że doprowadzi do naszego rozstania, ponieważ ja już psychicznie nie jestem w stanie tego udźwignąć. Tego napięcia, że zaraz przyjdzie i znowu będzie chciał gdzieś wyjść. A dodam, że chodzi na boks kilka razy w tygodniu, wiec ma swój czas poza domem.
Z czego wynika moja postawa? Z domu? Z tego, że u mnie w rodzinie nie ma takich problemów? Z tego, że moi rodzice uważają, że jak ktoś wychodzi wieczorem, to zdradza? Że nie wypada, bo ma żonę i dzieci to po co ma się szlajać.
Z tego, że sama jeździłam na wiele wyjazdów służbowych i widziałam, co tam się dzieje. Wreszcie z tego, że on stawia te wyjścia ponad nasze relacje. Miałam terapię, ale niewiele to dało.
I szczerze zastanawiam się, dlaczego to ja mam się zmieniać? Dlaczego mam się godzić na jego wyjścia?
Dzień dobry. Mam pytanie dotyczące zaburzeń lękowych i domniemanego OCD.
Od ponad 4 lat jestem w psychoterapii oraz farmakoterapii. Leczę się na GAD i zaburzenia depresyjne. Te współprace są baardzo udane, niemalże ze wszystkimi objawami się uporaliśmy, jednak nadal mam pojawiające się codziennie myśli intruzywne. Chodzi o takie dotyczące tego, że komuś zrobię krzywdę, powiem coś nieprzyzwoitego, są tez takie które mówią mi (moim głosem), żebym wykonała jakąś czynność oraz bluźniercze słowa w momencie modlitwy. O i oczywiście te dotyczące seksualności, mojej i innych.
Psychoterapeutycznie dosyć dobrze sobie z nimi radzę, akcpetuję je, nie denerwuje się i mam wiele ćwiczeń, które pomagają mi na nie nie reagować. W niektórych obszarach je sobie przepracowałam (np. zaczęłam przeklinać, bo wcześniej nigdy tego nie robiłam z powodu traumy - przekleństw w tych myślach jest teraz o wieele mniej).
Jednak te myśli nie zniknęły do zera.
Pytanie, czy takie coś można w ogóle osiągnąć? To chciałabym wiedzieć :) Moja lekarka zapewnia mnie, że w moim bardzo silnym GAD takie myśli mogą się pojawiać, że są z pogranicza OCD, jednak bardziej pozostają po stronie moich zdiagnozowanych zaburzeń. Dręczy mnie jednak to, czy na pewno nie jest to ocd? Czy nie warto byłoby brać SSRI?
Te myśli intruzywne jakoś bardzo już mi nie przeszkadzają, co tez zauważamy ze specjalistkami - one są słabsze niż kiedyś, a nasilają się wyraźniej po sytuacjach stresowych.
Czy jest się czym martwić? Nadmienię, że nie jestem w stanie już dokładać kolejnego leku (biorę kilka neuroleptyków, duloxetine i pregabalinę), to obecne połączenie leków i mniejsze dawki są dla mnie najodpowiedniejsze w tym momencie. Chyba lepiej byłoby ewentualnie dołożyć coś, gdy już skończę terapie tymi lekami.
Pytam po prostu dlatego, że moje lękowe zamiłowanie do precyzyjności wciąż zastanawia się, czy jestem w pełni dobrze zdiagnozowania, poza tym martwię się. Oczywiście chciałabym też w końcu, po latach mieć od nich spokój. Byłabym wdzięczna za odpowiedź, pozdrawiam!
Często łapię się na tym, że moje życie nie rozwija się tak, jak sobie kiedyś wyobrażałam. Coraz częściej myślę o tym, co do tej pory osiągnęłam i czy to wystarcza, wydaje mi się, że nie.
Te myśli mnie przytłaczają. Zaczęłam unikać sytuacji, które kiedyś były dla mnie zwyczajne, bo boję się, jak zareagują inni.
Czy możliwe, że przeżywam coś w rodzaju kryzysu wieku średniego, który ma wpływ na mój lęk?
Zastanawiam się, co mogę zrobić, by sobie z tym poradzić. Bardzo mi zależy na tym, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem i znów cieszyć się codziennością.
Jak długo może trwać jakaś terapia, zanim zacznę widzieć pierwsze rezultaty?
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie.