Rozmowa cz.2
Małgorzata Iwanek: Często, nawet jak dziecko nie śpi już z nami, tylko za ścianą za zamkniętymi drzwiami i widzimy je, na przykład jedynie poprzez kamerkę, pojawia się blokada, która może być niezwykle trudna do przeskoczenia. Dlatego też warto w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na bardzo istotną kwestię - kobieta, która dopiero co urodziła, ma prawo mieć mniejszą ochotę na seks. Nie jest to regułą, ponieważ część osób może czuć sporą potrzebę w tym zakresie, zarówno w trakcie ciąży, jak i nawet połogu, gdy seks jest raczej niewskazany.
Pojawienie się dziecka nie musi wiązać się z całkowitym ograniczeniem życia seksualnego, a może być nawet tak, że libido nie tylko nie zostanie naruszone, a nawet będzie na wyższym poziomie. Z drugiej strony to również zupełnie naturalne, że ochota na seks może zaniknąć czasami nawet nie na kilka miesięcy, ale i na rok lub dłużej.
W tym momencie może się nasunąć pytanie, w którym momencie staje się to patologią, jednak jeszcze na chwilę pozostawmy ten wątek.
Pojawiają się nowe obowiązki, i tak jak wspominałaś, ogólnie skupiamy się na dziecku. Z ewolucyjnego punktu widzenia jest to całkowicie normalne. Pojawia się w naszym życiu osoba, której przetrwanie jest całkowicie zależne od nas. Jednak to poczucie obowiązku i odpowiedzialności może być momentami bardzo przytłaczające.
Dzieje się tak nie tylko w sytuacjach, w których matka/opiekunka jest nadmiernie zaabsorbowana dzieckiem i na tyle przejęta nową rolą, że skupia się wyłącznie na tym obszarze swojego życia. Często kobieta po prostu odnajduje się w roli matki i w związku z tym potrzebuje trochę czasu i akceptacji ze strony innych członków rodziny, że taka jest kolej rzeczy.
Jednak, jak obudzić w mamie ponowne zainteresowanie innymi sferami życia m.in. tym seksualnym?
Przede wszystkim warto zadbać o podział obowiązków. Jeśli jest tak, że wszystkie domowe czynności spoczywają na osobie, która w pierwszych miesiącach życia dziecka zostaje z nim domu i przejmuje wszystkie codzienne obowiązki, to po całym dniu może nie mieć siły i chęci na cokolwiek innego. Jeśli druga osoba zaangażuje się, choć częściowo i na przykład ugotuje, pozmywa, zrobi pranie czy zadba o zwierzęta, umożliwi to matce skupienie się na dziecku bez konieczności ogarniania całej otaczającej rzeczywistości i odciąży ją zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Drugą kwestią jest to, że dana mama może mieć w sobie cząstkę perfekcjonizmu i poczucie, że to ona najlepiej potrafi zadbać o dom. Nikt lepiej nie ugotuje, nikt lepiej nie posprząta. Wtedy dobrze, aby ta druga osoba mimo to próbowała zadbać o tę przestrzeń domową i pokazywała, że być może warto otworzyć się na inne opcje, przyjąć pomoc, pozwolić zaangażować się także innym. Dzięki temu może pojawić się przestrzeń na takie prozaiczne czynności, jak wyspanie się, odpoczynek, czas tylko dla siebie. Pozwoli to naładować swoją energię i odbudować zasoby, aby w ogóle pojawiła się ochota na seks.
Warto również pamiętać, że spora część kobiet doświadcza czegoś, co nazywamy pożądaniem responsywnym. Jest to pożądanie, które pojawia się w momencie, gdy aktywność seksualna zostaje rozpoczęta: pojawia się zainteresowanie ze strony partnera/partnerki, druga osoba próbuje subtelnie zachęcić do seksu. Jeśli zatem na pytanie o seks zazwyczaj słyszymy „nie, bo mi się nie chce”, może warto spróbować podejść do tego w nieco inny sposób - nie tylko odciążyć od obowiązków, ale także spróbować lekko zachęcić. Jednak należy przy tym pamiętać, że nie znaczy nie. Jeśli chęci się nie pojawiają, należy to uszanować i nie naciskać.
Przede wszystkim warto pamiętać, że sypialnia może stać się miejscem trudnym ze względu na to, że jest stosunkowo łatwo dostępna dla wszystkich domowników. Może się zdarzyć, że stanie się miejscem, gdzie najrzadziej będziemy uprawiali seks. Wtedy trzeba nieco kombinować. Rodzice często mówią, że nową formą seksu, którą musieli polubić to szybkie numerki w międzyczasie. Ważne jest w tym, przede wszystkim, by nauczyć się cieszyć tym, co jest. Nie mieć konkretnych specyficznych oczekiwań, lecz dostrzegać w tym, co jest szansę na to, że może być przyjemnie oraz z tego korzystać.
Jeśli dziecko zauważy, że uprawiamy seks, przede wszystkim należy pamiętać, że to nie koniec świata. Seks nie jest niczym złym, lecz jest to zwykła fizjologiczna czynność, która dzieje się między ludźmi.
W tej kwestii z pewnością spore zamieszanie mógł zrobić Zygmunt Freud, który stworzył pojęcie „scena pierwotna”. Według niego dziecko, które zauważy seks rodziców, przeżyje traumę, która potem będzie miała wpływ na jego życie. Trzeba jednak pamiętać, że to tylko jego teoria, nie poparta badaniami naukowymi. Spisał jedynie swój pomysł na to, jak to może wyglądać.
Dopiero w późniejszych latach zostały przeprowadzone badania. Okazało się, że to nie scena pierwotna, czyli seks rodziców jest traumatyzujący i może być trudny dla dziecka. W doświadczeniu tych osób, które opowiadały o tej traumie, była agresja, przemoc fizyczna, przemoc słowna zarówno pomiędzy rodzicami, jak i w stosunku do tego dziecka. Dodatkowo często pojawiało się nieszanowanie granic, czyli ich przekraczanie, też takich seksualnych. I nie mówię nawet o nadużyciach seksualnych, tylko po prostu na przykład nieakceptowanie tego, że dziecko może nie chce mnie, na przykład, widzieć nago. Podsumowując - dużo jest takich negatywnych treści na temat seksualności.
Dlatego właśnie o tym trzeba pamiętać – jeżeli już zdarzy się, że dziecko nas zauważy, że mieliśmy seks, to po prostu podejść do tego, jak dorosła osoba i sprawdzić, co tam się zadziało.
Po pierwsze, czy dziecko rzeczywiście to widziało, czy poczuło jakiś niepokój. Być może samo spyta, co się działo? Dziecko może się przestraszyć, ponieważ widzi, że w łóżku coś się dzieje nowego, być może słyszy dźwięki. I teraz, jeżeli spyta - to odpowiadamy odpowiednio do wieku. Rodzice mieli seks, dorośli ludzie czasem tak mają. A czy to boli? No nie, to nie boli, właściwie to jest przyjemne.
Jeżeli nie spyta, a my mamy takie poczucie, że, jednak to doświadczenie mogło być trudne, to możemy zawsze spytać : ,,kiedy wszedłeś/weszłaś do pokoju, tak się zastanawiam, może coś cię zaniepokoiło?’’ Patrzymy, jaka jest reakcja. Naprawdę może się zdarzyć tak, że dziecko w ogóle niekoniecznie ogarnie, co tam się w ogóle zadziało. Ale jeżeli rzeczywiście zobaczymy, że, no tak, rzeczywiście jest niepokój czy powie, że poczuło niedobrze - znowu, odpowiadamy jak dorosła osoba.
Często też tak się dzieje, że rodzice wpadają w popłoch i myślą, “o Matko Boża, co tu się w ogóle zadziało” oraz swoim lękiem, swoją obawą i przestrachem, wzbudzają to samo w dziecku. Ja się boję i robię wielkie oczy, denerwuję się, co dziecko sobie teraz pomyśli - i dziecko to przejmuje, uważając, że rzeczywiście coś przerażającego czy złego miało miejsce.
Nastolatki, rzeczywiście, bardzo często opowiadają, że “w ogóle to jest obrzydliwe, nie chcę mieć z tym nic wspólnego i nie chcę nic wiedzieć” i to jest zupełnie normalne. To jest naturalny etap rozwoju, w którym zaczynamy się oddzielać od rodziców, zyskiwać własną autonomię.To jest ważne w temacie edukacji seksualnej, ponieważ bardzo często się mówi, że to rodzic powinien nastolatka edukować w temacie, jak, np. zabezpieczać się przed ciążą, przed infekcjami i tak dalej, i tak dalej. Jednocześnie, z rozwoju człowieka wynika, że to dziecko, ten nastolatek, nie chce z rodzicami na ten temat rozmawiać bardzo szczegółowo. Jeśli jest zaufanie w domu, to może chcieć podzielić się tym, że się, na przykład, zakochało, tak?
Ale mimo wszystko, już większe szczegóły dotyczące seksu, nastolatek musi otrzymywać ze świata zewnętrznego i swoje przekonania na temat seksu budować w oparciu o ten świat. To jest naturalne, że nie chcemy zagłębiać się w temat, wchodzić w niego i mieć wiedzę na wcześniejszym etapie rozwoju. I to oczywiście z czasem mija, ponieważ gdy nastolatkowie dorastają i już rzeczywiście odseparowują się od rodziców, prowadzą swoje, dorosłe życie i życie erotyczne czy rodzinne, pojawiają się trudne sytuacje w ich życiu, to nagle zaczynają inaczej myśleć o tym seksie rodziców. Nie jest tak, że nagle mają potrzebę rozmowy o seksie i chcą znać szczegóły innych par, ale są w stanie już, na przykład z czułością, o tym pomyśleć - ten temat pojawił się i ułożył się w ich głowie - są w stanie już bardziej, na spokojnie do tego podejść.
Zgadza się. To jest taka złota zasada rozmawiania z dzieckiem o seksualności - mówimy tyle, o ile dziecko pyta. Ile pyta wprost, albo ile daje do zrozumienia, że to jest dla niego ważne. Nie wszystkie dzieci umieją, chcą czy są w stanie zadać pytania bezpośrednio. Jednak tak, najlepiej nie wchodzić w swoje przemyślenia, dywagacje, tylko w to, co dziecku jest potrzebne i o co pyta. To jest ważne.
Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że na różnych etapach związku potrzeby mogą różnie wyglądać. Żeby też nie zafiksować się na myśleniu: “okej, przez 10 lat było super, a teraz drugi rok już kiepsko”. To nie oznacza, że przez kolejne 10, 20, 50 lat będzie już tylko źle. To są wynikające z bardzo wielu aspektów naturalne etapy związku. Warto o tym pamiętać, bo jak się nie zafiksujemy, to też będzie nam łatwiej patrzeć na to, co się w związku dzieje. To, co jest bardzo ważne, to pamiętać o tym, że jesteśmy razem i jesteśmy parą, i jesteśmy związkiem, i ufamy sobie, dzielimy się doświadczeniami, problemami. Pamiętajmy, że tylko jedna osoba nie tworzy związku. Jednocześnie bardzo ważne jest to, żeby pamiętać i dbać o to, że jesteśmy odrębnymi osobami, mamy odrębne zainteresowania, mamy odrębne spotkania ze znajomymi. Dbałość o związek, w ten sposób - jako indywiduum - pozwala zachować zainteresowanie sobą wzajemnie. W końcu, gdy poznajemy nową osobę i ona robi coś, czego my nie robimy, albo zajmuje się czymś podobnym, jednak w inny sposób, to nas kręci, prawda? Druga osoba, np. wykłada na uczelni albo zajmuje się zwierzętami i to jest kręcące, właśnie ta odrębność. O tym warto pamiętać, żeby tę odrębność zachować, mieć element zagadki w sobie. Tylko nie w takim sensie, że nie będę mówić, gdy się źle czuję ”bo wtedy partner/ka nie będzie chciał/a seksu”.
Druga rzecz, warto pogodzić się z taką myślą, że w długoletnich związkach seks bardzo często trzeba planować. Nie we wszystkich związkach, to zależy od wielu czynników, od osobowości, od właśnie potrzeb i tak dalej, ale bardzo często jest to kwestia zaplanowania. I to takiego z kalendarzem w ręku, naprawdę. Wiele osób myśli o tym, w sposób: “o Matko, to jest zabójstwo dla seksu, jak w ogóle można z takiego seksu czerpać przyjemność?”. Ale nie, to tak nie działa. Działa w ten sposób, że zaplanowanie daje poczucie, że jest na co czekać - to może być ekscytujące. Regularny seks sprawia, że chcemy więcej seksu, wbrew pozorom dążymy do tego, co się powtarza. Tylko warto pamiętać o tym, że w tym powtarzaniu chodzi w dużej mierze o przyjemność, a w związku z tym o orgazm. Oczywiście, że można czerpać przyjemność z seksu bez orgazmu, ale musimy mieć wtedy świadomość tego, że w tym akcie, w tym seksie, w tej bliskości, musi wciąż znaleźć się komponent przyjemności, że to jest naprawdę, autentycznie dla nas przyjemne. I jeśli to jest przyjemne, to będę miała potrzebę taką, żeby do tego wracać.
Inna kwestia dotyczy szukania nowości. Jeżeli ta łazienka czy ta sypialnia, czy ten samochód, czy inne miejsce jest już wręcz przynudnawe, to warto się zastanowić. Czasem wprowadzenie sensownej pornografii może być fajne, czasem wprowadzenie gadżetów erotycznych, czasem wprowadzenie nowych technik, czy rzeczy, o których wcześniej nie myśleliśmy. Szukanie nowości. Tylko to, znowu, wszystko zależy od tego, jakie para ma podejście. Seksting czy własne zdjęcia, zdjęcia z internetu - erotyczne czy bardziej pornograficzne, też mogą być pobudzające i wspierające, jeżeli w parze jest na to zgoda. Warto pamiętać, że, też zawsze staram się powtarzać, seks to nie tylko penetracja. Czasem skupienie się na penetracji, że tylko to oznacza seks i jedyny wartościowy stosunek, zabija przyjemność z seksu, no bo na penetrację nie zawsze jest miejsce, nie zawsze jest czas. Czasem właśnie jedna osoba ma ochotę na seks, druga chciałaby sprawić jej przyjemność, ale totalnie nie chce wstawać, nic jej się nie chce, no nie ma szans. Tutaj na przykład masturbacja wzajemna czy wspólna jest świetnym pomysłem. Jest dużo możliwości, żeby zastąpić skupianie się wyłącznie na penetracji.
Zawsze to jest ten moment, kiedy mamy trudność w rozmowie. To nie musi być dopiero wtedy, kiedy pojawiło się dziecko, pół roku bez seksu. Sprawdźcie to. Jeżeli rzeczywiście macie trudność z rozmowie, jeżeli jedna osoba czuje, że coś jest nie tak i myśli sobie, że chyba trzeba to zmienić, albo - chciałaby to zmienić - ale nie wie jak się za to zabrać, nie wie jak o tym porozmawiać, to zawsze są wskaźniki już tego, że jest potrzebna zewnętrzna pomoc,jest potrzebna pomoc seksuologa/seksuolożki. To moment jakichkolwiek dysfunkcji seksualnych. Czyli jeżeli pojawiają się kłopoty ze wzwodem, pojawiają się trudności w osiąganiu orgazmu, te kwestie związane stricte z fizjologią seksu, to zawsze jest ten moment. Gdy nie mamy pomysłu, co z tym zrobić albo mamy pomysły, które się nie sprawdzają, wtedy zawsze warto szukać pomocy. Też takie sytuacje, gdy np. pojawiła się zdrada albo pojawiło się oglądanie pornografii przez drugą osobę, czego wcześniej nie było i trudno jest nam to zaakceptować czy porozmawiać na ten temat - to jest czas udania się do specjalisty.
Komentarze (0)