Brak orgazmu w związku - jak osiągnąć spełnienie bez urządzeń?
Witam, mam 44 lata. Przez większość życia kompletnie nie wiedziałam, jak wygląda orgazm. Kilka związków, wiele lat małżeństwa. Nigdy nie unikałam seksu, ale mnie on nie dawał szansy na szczytowanie. Od jakiegoś czasu zaspokajam się sama. Zakupiłam osławionego pingwinka i w końcu przeżywam orgazmy. Niestety mój mąż mimo szczerych chęci i wytrwałości, nie potrafi mnie zaspokoić, pieszcząc łechtaczkę, nie wspominając o penetracji. Chciałabym byśmy mogli przeżywać orgazmy razem, lub bym i ja je odczuwała, nie używając urządzenia. Oralne lub ręczne pieszczoty nie działają na mnie. Czy ktoś może mi pomóc? Podpowiedzieć, co mogę zrobić?
Anna
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Niestety wokół kobiecego orgazmu przez lata powstawało i było szerzonych wiele mitów, które nadal są powtarzane. Tak naprawdę statystyki pokazują, że są kobiety, które nigdy nie osiągają orgazmu przez samą penetrację a jedynie przez stymulację łechtaczki - i to też jest w porządku :). Wiele jest kobiet, które nigdy nie przeżyły orgazmu - wierząc, że jedyny i prawdziwy orgazm to ten przeżywany podczas penetracji.
Pani już wykonała bardzo ważny krok w poznaniu swojej seksualności dzięki masturbacji.
Może Pani spróbować zaprosić do masturbacji męża, pokazać mu jak Pani sama sobie sprawia przyjemność. Może Pani spróbować masturbacji bez urządzenia - np. przy użyciu rąk - a potem pokierować ręką partnera. Możecie Państwo również próbować głównie pozycji gdzie stymulowana jest łechtaczka - np. "na jeźdzca".
Proszę jednak nie wywierać na sobie zbyt dużej presji, stosunek bez orgazmu nadal może być przyjemny i ważny w budowaniu bliskości. Próbując różnych rzeczy, ważne jest, aby Państwo nadal dobrze się razem bawili :).
Pozdrawiam
Paulina Habuda
Psycholog, Seksuolog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Elza Grabińska
Pani Anno,
to, czego Pani doświadcza, wcale nie jest rzadkie. Wiele kobiet dopiero po latach odkrywa, co naprawdę daje im satysfakcję w życiu seksualnym. Warto tu zapytać, czy rozmawiała już Pani z mężem wprost o swoich potrzebach? Czy jasno powiedziała, co działa, co sprawia przyjemność, a co nie.? Często partnerzy mają dobre chęci, ale po prostu nie wiedzą, czego dokładnie druga osoba potrzebuje, i tu otwarta rozmowa może bardzo pomóc.
Można potraktować to też jako wspólną drogę do odkrywania bliskości. Zamiast myśleć, że coś „nie wychodzi”, spojrzeć na to, jak na proces uczenia się siebie nawzajem. Może to Państwu sprawić dużo wspólnej przyjemności.
Bardzo pomocna bywa także wspólna wizyta u seksuologa, który pomoże zrozumieć mechanizmy reakcji seksualnych i podpowie ćwiczenia czy sposoby, które zwiększą szanse na przeżywanie orgazmu również w relacji z partnerem.
Wszystkiego dobrego,
Elza Grabińska, psycholog.
Ewa Konieczna
Dzień dobry Pani Anno,
dziękuję za to pytanie – jest bardzo ważne, odważne i jednocześnie niezwykle częste w mojej pracy, jako psychologa i seksuologa.
Napisała Pani o czymś, co dotyczy wielu kobiet, czyli braku orgazmu mimo otwartości na seks i wieloletnich relacji. To pokazuje, jak często brakuje nam wiedzy o kobiecym ciele i jego potrzebach, zarówno nam samym, jak i naszym partnerom.
To, że odkryła Pani możliwość przeżywania orgazmu dzięki masturbacji i używaniu wibratora to duży krok w stronę poznania siebie. I to jest bardzo cenne. Pani ciało potrzebuje określonej stymulacji, która niekoniecznie pokrywa się z klasycznym obrazem seksu, opartym głównie na penetracji. To, czego Pani doświadcza, to bardzo indywidualna, osobista odpowiedź ciała.
Pani pytanie pokazuje gotowość do zmiany i poszukiwania rozwiązań. Warto w tym procesie nie zostawać samej. Spotkanie z psychologiem seksuologiem, który pracuje w sposób ciepły, bez oceniania i z uważnością na kobiecą seksualność, może bardzo pomóc.
Jest Pani w pięknym momencie życia i zaczęła Pani słuchać siebie i swojego ciała. Wspólna przyjemność z mężem jest możliwa, być może wymaga nowego spojrzenia w gabinecie psychologicznym, akceptacji różnic i wspólnej, świadomej drogi.
Z serdecznością,
mgr Ewa Konieczna
psycholog, seksuolog, terapeutka par
Katarzyna Brożyna
Pani Anno
nic nie jest stracone. To, że odkryła Pani orgazm dzięki pingwinkowi, to ogromny krok naprzód. Możesz Pani potraktować go jako „trenera” dla Twojego ciała, a z partnerem stopniowo szukać mostu pomiędzy tym, co daje zabawka, a tym, co możliwe w bliskości we dwoje.
Początkowo może Pani nauczyć męża jak korzystać z pingwinka, a także łączyć stosunek z mężem i wykorzystanie zabawki.
Z czasem wypracujecie swój własny flow, w którym oboje znajdujecie przyjemność i spełnienie.
Proszę potraktować to jako eksperymentowanie, dobrą zabawę i szansę na jeszcze lepsze poznanie siebie.
Pozdrawiam
Katarzyna Brożyna
Psycholog
Alicja Szymańska
Dzień dobry,
To, że udało się Pani odkryć własne źródła przyjemności jest ważne. Wspólne życie intymne bywa czasem wyzwaniem, gdy dotychczasowe doświadczenia nie pozwalały na pełne zaspokojenie, ale ważne jest podejście oparte na komunikacji. Warto otwarcie rozmawiać z partnerem o swoich potrzebach, a także dawać sobie czas i przestrzeń na wspólne eksperymentowanie w tym, co działa. Cierpliwość, uważność na siebie nawzajem i gotowość do wspólnego uczenia się zwiększają szanse na satysfakcjonującą bliskość, nawet jeśli nie wszystko przychodzi od razu. W razie potrzeby pomocne może być także wsparcie specjalisty - seksuologa lub terapeuty par, który doradzi, jak w praktyczny i bezpieczny sposób budować satysfakcjonujące życie intymne.
Pozdrawiam
Alicja Szymańska
Psycholog
Zobacz podobne
Szanowni Państwo, zwracam się z zapytaniem dotyczącym sfery życia seksualnego. Temat zawęża się do kwestii braku możliwości osiągnięcia orgazmu przeze mnie (kobietę). Czytam różne poradniki i większość z nich wskazuje na techniki czy umiejętność odpuszczania, ale nie zmienia to aktualnej sytuacji i mąż zaczyna się martwić :) Ja mam wrażenie, że nie do końca mi to przeszkadza, cieszę się z bliskości i przyjemności męża. Jesteśmy małżeństwem od ok. 2 miesięcy i od tego czasu praktycznie codziennie uprawiamy seks, niekiedy nawet kilka razy dziennie. Oboje jesteśmy przed trzydziestką, mąż dwa lata starszy ode mnie. W miarę zdrowi, w miarę ze zdrowych rodzin, pracujący, ogólnie cieszymy się życiem :) Mimo to, na palcach jednej ręki mogę wymienić momenty, kiedy w ogóle odczuwałam jakąkolwiek przyjemność ze stosunku, jedynie cieszę się z przyjemności męża. On wydaje się być cały czas "w gotowości" :) ja sama dość często mam ochotę na seks, najczęściej sama go inicjuję. Jednak kiedy przychodzi już do stosunku, całkowicie blokuję się psychicznie i przestaję czuć cokolwiek. Fizyczna blokada czasami wrasta do tego stopnia, że mąż nie jest w stanie wprowadzić członka. Około 70% penetracji rozpoczyna się bólem, po pełnym wprowadzeniu około 3 pchnięć mogę zaliczyć do przyjemnych na swój sposób, później nie czuję już nic. Mąż naprawdę się stara, uprawiamy również seks oralny i nawet ta forma bardzo rzadko sprawia mi przyjemność. Przy czym wydaje się jakby ciało reagowało prawidłowo - często jestem wystarczająco mokra, ale to niestety nie wpływa na zniwelowanie bólu przy początkowej penetracji. Raz nawet miałam wytrysk, ale nie czułam się inaczej, czułam jedynie przyjemne "drażnienie" przedniej ściany pochwy. Razem z mężem sporo rozmawiamy w tym temacie i już dużo zmieniło się na lepsze, ale nie wydaje mi się, że to wszystko powinno być aż tak trudne. Mąż już zaczyna się zastanawiać czy może w dzieciństwie miałam jakieś nieciekawe sytuacje, które powodują te blokady. Ale nic takiego nie miało miejsca, jeśli oczywiście niczego nie wyparłam. Zaczynam się trochę poddawać i przestaje mi już zależeć na tego rodzaju przyjemności (której i tak nie znam, więc nie wiem, do czego tęsknić :)) a mąż zaczyna się tym smucić a może i nawet frustrować, bo nie jest w stanie sprawić mi przyjemności. Zastanawiam się co z tym zrobić, rozważaliśmy już kwestię seksuologa, choć przygniata mnie myśl o szukaniu kompetentnej osoby (mając za sobą przeprawę z chirurgami i ortopedami). Jeśli są Państwo w stanie coś doradzić czy raczej powinniśmy dać temu czas i nie przejmować się zbytnio tą sferą. Reasumując, proszę o pomoc i wskazówkę, z góry bardzo dziękuję.
Witam, mąż ciągle ma do mnie pretensje, że się nim nie zajmuje (nie przytulam, nie inicjuje sexu, nie zajmuje się nim wieczorami). Mamy 3 dzieci, w tym najmłodsze 2-letnie. Jestem w domu, nie pracuje, zajmuje się domem, wszystko jest na mojej głowie.
Mąż wraca z pracy, dostaje obiad i cały wieczór spędza na kanapie, nic go nie interesuje, nawet nie poświęci trochę czasu dzieciakom. Potem ma ciągle pretensje, że ja się nim nie zajmuje, że tylko śpię. Kładę najmłodsze dziecko spać, to po prostu usypiam ze zmęczenia. Na mojej głowie są wszystkie zajęcia dodatkowe, zakupy. Jak wyjdę od czasu do czasu z koleżankami na spacer to wielkie pretensje o to.
Według niego powinnam siedzieć w domu i jak położę dziecko spać to się nim zajmować. On wcale nie pomaga mi w niczym.
Ja po prostu nie mam siły chyba psychicznie już z nim spędzać czasu, bo ciągle mówi to samo. A jeszcze najgorsze, że chce urozmaicić nasz sex, żebyśmy poszli na sex w trójkącie, bo to go podnieca. I chce urozmaicić sex, bo za niedługo już mu nie będzie się chciało, a ja nie zgadzam się na to.
Już sama nie wiem, co myśleć o naszym związku. Jesteśmy ze sobą 20 lat i nie wiem, co może mnie czekać później.
