
- Strona główna
- Forum
- odżywianie się, rodzicielstwo i rodzina
- Czy dwoje ludzi z...
Czy dwoje ludzi z przypadku mogą stworzyć odpowiedni dom dla swojego dziecka?
Innowator
TwójPsycholog
Dzień dobry, trudno odpowiadać bardziej szczegółowo na tak ogólne pytanie, w którym brakuje informacji niezbędnych do zidentyfikowania tej konkretnej sytuacji. Odpowiadając więc dość ogólnie, powiedziałabym, że bywa bardzo różnie: czasem okazuje się że osoby, które znają się bardzo krótko, bądź prawie wcale, są na tyle Świadome i zdeterminowane do tego, żeby zbudować dobry wspierający dom dla swojego dziecka i dla siebie wzajemnie, że podejmują bardzo dużo wysiłku i pracy nad soba, zarówno każde z osobna jak i nad związkiem oraz nad soba jako parą rodzicielską ( poprzez wypracowywanie wspólnego modelu rodzicielstwa, godzeniu różnic), ze udaje się stworzyć bezpieczna i kochająca się rodzine. Czasem jednak stanowi to zbyt duże wyzwanie, bądź okazuje się niemożliwe z powodu różnych ograniczeń. Kluczem wydaje się to być poszerzanie świadomości, zaraz lepszego rozumienia siebie, pracy nad swoimi emocjami, po to, aby móc być wsparciem dla dziecka w rozumieniu jego emocji, bez względu na to, czy para decyduje się być w związku, czy wychowywać wspólne dziecko nie będąc razem. Powodzenia, Magdalena Bilińska Zakrzewicz
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
rozumiem, że takie pytanie podyktowane jest chęcia stworzenia takie domu dla swojego dziecka. Takie nastawienie jest pierwszym krokiem ale na pewno to początek drogi. Ważna jest taka motywacja po obu stronach.
Pytanie jest bardzo ogólne; sformułowanie “z przypadku” też można rozumieć wielorako. Czy chodzi o brak znajomości siebie nawzajem czy duże różnice charakterologiczne partnerów itp.
Myślę, że na pewno motywacja, wgląd w siebie, zaangażowanie specjalistów: psychologów, pedagogów może pozytywnie wpłynąc na proces tworzenia “odpowiedniego” domu dla dziecka.
Życzę wszystkiego dobrego
Pozdrawiam

Zobacz podobne
Dzień dobry. Chciałabym opowiedzieć o moich nawykach żywieniowych, bo czuję, że wpływają one na moje zdrowie i samopoczucie. Kocham jeść. Naprawdę lubię jedzenie, i to w dużych ilościach. To jest dla mnie ogromna przyjemność. Często traktuję jedzenie jako nagrodę. Na przykład po ciężkim dniu w pracy. Zawsze muszę przegryźć coś słodkiego po obiedzie. Jeśli zjem coś wytrawnego, od razu mam ochotę na czekoladę albo ciasto i do tego dużą słodką kawę. Dodam, że moje obiady są spore i niezbyt zdrowe, ponieważ po zjedzeniu czegoś mniej kalorycznego czuję, że się nie zaspokoiłam. Po zjedzeniu czuję się super, ale później czasem mam wyrzuty sumienia, że było tego za dużo. Nigdy nie odmówię fast fooda, nieważne, że jadłam już spory obiad. Często jak postaram się dłużej powstrzymać z jedzeniem niezdrowego jedzenia, to po jakimś czasie dostaję napadów głodu i jem, co popadnie. Już mnie to męczy. Czuję się coraz większa (i jestem większa!), opuchnięta, woda w organizmie stoi a ja nie mogę się powstrzymać przez jedzeniem. Nawet teraz siedzę w pracy, piszę to i myślę o tym, co dobrego sobie zjem po powrocie do domu... Pieniądze, które wydaje na jedzenie to następny problem...
Czuję, że strach przed przytyciem zaczyna codziennie mnie zamęczać. Każdego dnia boję się dodatkowych kilogramów, a jedzenie, które kiedyś było przyjemnością, teraz tylko mnie stresuje. Zaczynam unikać niektórych produktów, bo wydają mi się „złe” albo „groźne”, i zauważyłam, że coraz bardziej krytycznie patrzę na swoje ciało. Nie ma szans, żebym zjadła cokolwiek z McDonalda czy nawet kostkę czekolady. Jem tylko warzywa, czasem lekkie mięso, już mam tego dość.
Naprawdę chciałabym odbudować zdrową relację z jedzeniem i nauczyć się akceptować siebie. Tylko nie wiem, od czego zacząć.
Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale coraz bardziej boję się jeść w miejscach publicznych. Nawet myśl o tym, że ktoś na mnie patrzy, sprawia, że mam ochotę uciec. Boję się, że ktoś mnie oceni — jak jem, co jem, albo nawet jak wyglądam przy stole.
Kiedyś uwielbiałam wyjścia do restauracji, spotkania z ludźmi, a teraz to mnie paraliżuje. Już kilka razy wymyślałam wymówki, żeby tylko nie musieć nigdzie iść. Chcę to zmienić, ale nie wiem, od czego zacząć. Może powinnam próbować chodzić w mniej zatłoczone miejsca? Ale czy to coś da? Jak w ogóle przestać się przejmować tym, co myślą inni? Czuję się coraz bardziej zamknięta w sobie przez ten strach, a to tak bardzo nie jestem ja. Pomóżcie mi, proszę, bo nie wiem, jak z tym walczyć, a chciałabym znowu cieszyć się życiem i zwykłymi rzeczami.


