Left ArrowWstecz

Kompulsywne zapisywanie wszystkich myśli, również z lęku o zapomnieniu. Proszę o pomoc, czy to hipergrafia?

Czy mam hipergrafię? Czuję silną potrzebę zapisywania różnych rzeczy, bo inaczej nie mogę się skupić na innych rzeczach i czuję dyskomfort i przeładowanie informacjami, muszę zapisywać swoje myśli, bo boję się, że czegoś zapomnę. Zazwyczaj zapisuję nazwy/listy jakichś piosenek, gier, produktów, które chcę kupić, rzeczy, które chcę zrobić lub gdy czuje się przeładowany informacjami po prostu w pośpiechu piszę to, co mam w głowie. Zazwyczaj wszystko zapisuję w karcie w przeglądarce na komputerze lub telefonie i daje mi to ulgę na pewien czas, często jednak przeszkadza to po prostu w funkcjonwoniu, bo muszę przerwać wykonywaną czynność. Podczas roku szkolnego, gdy jestem w klasie, wszystko zapisuję na marginesie. W odróżnieniu do informacji, które znalazłem w internecie i przykładów osób, które mogą mieć takie skłonności, nie mam padaczki. Mogę zrobić coś, by pozbyć się kompulsywnego zapisywania? Mam prawie 15 lat i mój problem trwa już około 3 lat.
User Forum

Boat

w zeszłym roku
Karolina Białajczuk

Karolina Białajczuk

To, co opisujesz, może być związane z pewnymi tendencjami kompulsywnymi i potrzebą zapisywania informacji. Jednak na podstawie dostępnych informacji nie jestem w stanie dokładnie zdiagnozować, czy masz hipergrafię, czy inną formę zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego. Jest to kwestia, którą najlepiej skonsultować z lekarzem psychiatrą lub psychologiem, którzy przeprowadzą odpowiednią ocenę i diagnozę.

Jeśli odczuwasz, że potrzeba ciągłego zapisywania informacji zakłóca Twoje codzienne funkcjonowanie lub wywołuje dyskomfort, to warto się tym zainteresować i skonsultować z profesjonalistą. Psychoterapia, zwłaszcza terapia poznawczo-behawioralna, może pomóc w radzeniu sobie z takimi skłonnościami kompulsywnymi.

Pamiętaj, że to, że masz te skłonności, nie musi oznaczać, że masz poważne zaburzenie psychiczne. Ważne jest jednak, aby rozumieć i kontrolować te tendencje, aby nie zakłócały one Twojego życia i codziennych działań. Dlatego warto skorzystać z pomocy profesjonalisty, który może Ci pomóc zrozumieć, dlaczego odczuwasz tę potrzebę i jak możesz na nią reagować w sposób bardziej funkcjonalny.

 

Pozdrawiam, 

Karolina Białajczuk, psycholog 

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego.
Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego. Nie mam przyjaciół, zawieranie jakichkolwiek znajomości jest niemożliwe, wieczny smutek, który 24 g na dobę czuje, załatwienie sprawy u lekarza, w urzędzie wiąże się z dużym stresem i paniką. Nieraz zrobiłem 30 km do specjalisty, np. jak wbiło mi się ciało obce w oko, to siedziałem w samochodzie i ryczałem takie emocje. Zawodowo nigdzie nie mogę się odnaleźć, staram się pracować obecnie Niemcy z rodziną, ale niestety 1 pokój na 3 osoby czuje się źle, nie mogę być sam nawet 1 g, czuje się źle. Wiem, że jak zrezygnuje z pracy, to nie mam dobrych relacji z mamą przeciwieństwa, zawsze byłem nierobem i nic nie pomagałem, nie pije alkoholu od 7 lat z powodu w sumie urodziny mojej siostry byłem bez pracy i rodzina no zaczęła mi docinać, że nic nie robię itp. parę przykrych słów które, nigdy się nie zakochałem, boje się nigdy mi nikt nie powiedział nawet mama, że mnie kocha, myślałem wielokrotnie o samobójstwie, ale się boję, mam w sobie tyle bólu, że mnie rozrywa psychicznie, jestem już zmęczony, nie mogę być sam minuty, telewizor radio na okrągło, a ja się modlę o spokój cisze.
Podoba mi się chłopak, ale boję się, że nie mam u niego szans
Podoba mi się chłopak, ale boję się, że nie mam u niego szans. Jest inteligentny, wygadany, ma dużą wiedzę na każdy temat i pewność siebie. Za to ja mam wrażenie, że nie mam nic do zaoferowania. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, dosłownie nie mam jakichś ambitniejszych tematów do rozmów, a nawet zwykłych historii z życia do opowiadania, zwyczajnie jestem nudna. Każde słowo, które wypowiem, wydaje mi się głupie i odtwarzam to w głowie godzinami. Czy jest jakaś opcja, żeby to zmienić? Jak nabyć takiej ogólnej wiedzy, aby swobodnie rozmawiać z ludźmi? Jeśli czytać książki, to od jakich zacząć, żeby najszybciej się rozwinąć w tej kategorii?
Minął już prawie rok, odkąd straciłam pracę.
Minął już prawie rok, odkąd straciłam pracę. Sama zrezygnowałam po konflikcie z pracownikami. Była to moja wymarzona praca, ale nie mogłam tam zostać - uniosłam się honorem. Mam trójkę dzieci, z których najstarszy syn ma 10 lat, mąż dobrze zarabia, właściwie mogłabym nie pracować. Ale dręczy mnie lęk o przyszłość. Nie pracuję, nie mogę sama zapewnić sobie przyszłości, a co jeśli męża kiedyś zabraknie, z czego utrzymam dzieci. Ciągle dręczą mnie myśli, które odbierają mi spokój. Do tego doszło jeszcze przekonanie wyniesione z pracy, że niczego nie potrafię i do niczego się nie nadaje. Czy takich osób, które zajmują się domem, zamiast pracować, jest więcej? Czy one też żyją w takim lęku? Ciągle o tym myślę, trudno zasypiam, Niechętnie wychodzę z domu. Całe życie borykam się z niepotrzebnymi myślami. Jest mi ciężko. Mąż w ogóle nie chce ze mną o tym rozmawiać.
Bliscy zachęcają mnie do pomocy specjalisty, ale mnie coś zawsze zatrzymuje.
Sporo bliskich próbuje mi doradzić wizytę u specjalisty. Ja jednak się wycofuje, boje się zrobić ten krok, który może i by mi pomógł ... Ale ciągle są jakieś wymówki A bo nie mam czasu po pracy. A bo nie chce się wpakować w farmakoterapie. Gdy jest dobrze to nie wiem, pełny sprzeczności jestem .
Prokrastynacja snu. Nie chcę iść spać, żeby dzień się nie skończył. Po pracy jestem nieproduktywna, jestem zmęczona.

Mam trudności z regularnym snem. A dokładniej z kładzeniem się spać o "normalnej" godzinie, bo nie chcę, żeby dzień się kończył i tylko to przeciągam. 

Jestem osobą młodą, ale bez dzieci. Pracuję standardowo 7-15. Wracam z pracy i idę z psami na spacer. Po południu nie mam na nic siły ani chęci. Czasami zdarzy mi się popołudniowa drzemka, ale staram się ich unikać, żeby nie zaburzać snu. Natomiast jak nie śpię to i tak nie robię nic konkretnego - zazwyczaj jest to scrollowanie social mediów, bo na nic innego nie mam siły. Książka wymaga skupienia, a siłowni czy innych takich zajęć nie lubię i nie mam sił. Jedynie spacery. Minie kilka godzin aż trochę "odsapnę" i wtedy mam większe chęci i siły. Ogólnie zaczynam prowadzić jakieś życie dopiero po 19. Często zanim skończę (np sprzątać albo coś obejrzeć lub poczytać) to jest godzina 21/22. Wtedy sobie jeszcze muszę odsapnąć. Potem spacer z psami. Zanim zrobie sobie jedzenie do pracy oraz się wykąpię to zazwyczaj jest 23/24. Mimo że wiem, że jest późno i prawdopodobnie się nie wyśpię do pracy to jeszcze scrolluję social media. I ogólnie jest mi szkoda tego czasu tuż po pracy, który nie jest wykorzystany - tak naprawdę ani na odpoczynek, ani na hobby, ani na nic produktywnego w domu. A wieczorem maksymalnie opóźniam to kiedy się położę, bo nie chcę, żeby ten dzień się kończył. I nie chcę znów zaczynać nowego i odhaczać wszystkich obowiązków. Nie wiem jak zapanować nad planem dnia.

Jak sobie pomóc, gdy ma się problemy z emocjami?
Jak sobie pomóc, gdy się ma problemy z emocjami?
Trudności społeczne, zaburzone odżywianie, przerażenie, że czuję, że jestem homoseksualny.
Witam, posiadam 24 lata. Ciężko mi jest napisać cokolwiek, gdyż przez moją głowę przechodzi mnóstwo myśli, aczkolwiek postaram się napisać jak najlepiej. Od bardzo młodego wieku (14-15lat) koledzy pokazali mi filmy dla dorosłych (wcześniej nie wiedziałem, że istnieje coś takiego), spodobało mi się to, aczkolwiek coraz mniej zaczęły podobać mi się filmy z udziałem mężczyzny i kobiety w roli głównej, a bardziej kręciło mnie oglądanie dwóch mężczyzn. Do teraz masturbacja (z małymi przerwami) w moim życiu jest przynajmniej raz dziennie. Coraz bardziej zaczynam odczuwać nasilony przymus robienia tego z różnymi rzeczami (masturbacja z prezerwatywą, sztuczną pochwą itd, czasami nawet przekracza to moje granice). Byłem w związku z dziewczyną przez rok, ale szczerze? Nie czułem nic, myślałem, że bycie z dziewczyną to opieka, martwienie się i pisanie ze sobą w każdych chwilach, tyle, że czułem przymus robienia tego, czułem, że trzeba się martwić o kogoś, ale nie czułem wystarczająco jakby to było to, jakby ta druga połówka była tylko po to, by kogoś mieć, niekoniecznie z miłości. Dodam, że nie uprawiałem nigdy sexu z jakąkolwiek jednostką. W stresujących sytuacjach dochodzi takie zjawisko, jak szybsze mruganie, drżenie rąk lub wymachiwanie nimi, śpiewanie bez mojej kontroli. Jestem człowiekiem aspołecznym, nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi, nie potrafię znaleźć tematu, na który z kolegami mógłbym gadać godzinami (jak np. obserwuję to ja, jak ktoś z moich znajomych z pracy rozmawia o tematach różnych, ja tak nie potrafię) Bardzo długo czasu potrzebuję na zaklimatyzowanie się w nowym miejscu pracy, obawiam się zawsze, że jeśli coś powiem jak z kimś rozmawiam to powiem coś głupiego i wszyscy zaczną śmiać się ze mnie szyderczo, że zadanie, które jest mi przypisane, zrobie źle, dlatego upewniam się z 30 razy czy dobrze zrobiłem, czy dobrze wysyłam maile. Czasami mam wrażenie, że nie pasuje do otaczającego mnie świata i że jestem tutaj niepotrzebny. Nie potrafię się skupić na rozmowie z ludźmi. Ktoś coś do mnie mówi albo przedstawia się, a ja zapominam po dosłownie chwili. Bardzo ciężko mi jest oderwać wzrok od mężczyzny, większość mi się podoba, cały czas myślę czy nie jestem homoseksualny, czytam dużo o tym, dowiaduję się, ale jednocześnie czuję do siebie obrzydzenie, że jak tak można. Zaraz pojawiają się myśli, że znowu zawiodłem swoich rodziców, że próbowali wychować mnie na dobrego i silnego mężczyznę, a wyszło na to, że jestem mało silnym i na dodatek bez przyszłości. Byłem u psychologa i psychiatry dwa razy, po przypisaniu leków wydawało mi się, że zaczyna być dobrze, aczkolwiek to cały czas powraca z podwójna siłą. Ręce mi już opadają, nie mam na nic siły i śpię bardzo długo w wolnych dniach od pracy (10-13h), ciągle coś bym chciał zrobić, jednocześnie nie mając na nic siły i chęci do wykonania czynności. Bardzo obawiam się o problemy z odżywianiem. Bardzo często kupuje słodkie przekąski, czy to serki, lody, czekolady i jem je bez opamiętania. Potrafię nie zjeść nic przez 3 dni, a kolejnego dnia wszamać pół szafki słodyczy. Bardzo proszę o jakąkolwiek poradę.
Jestem po rozstaniu z żoną (bez rozwodu jeszcze). Powodem była zdrada.
Dzień dobry, Jestem po rozstaniu z żoną (bez rozwodu jeszcze). Powodem była zdrada. Żona jest w ciąży z człowiekiem, z którym mnie zdradziła. Od zdrady minęło 1,5 roku. Myśli na temat tego zdarzenia oraz przyszłości, cierpienia naszych dzieci, rozbitej rodziny nie dają mi normalnie funkcjonować. Mam stany lękowe. Zaraz po obudzeniu natarczywe myśli o tej sytuacji. Koncentracja jest znikoma.
Nieprzerwane poczucie lęku, mocno fizyczne objawy. Jak funkcjonują ludzie bez tego, dlaczego potrafią i czy to minie?
Czy da się żyć bez tego strasznego uczucia w klatce? Tego niepokoju, ścisku, strachu (sama nie wiem, jak to opisać) czy są w ogóle ludzie, którzy żyją normalnie i nawet im przez myśl nie przechodzi ,że mogliby czuć coś takiego na codzień? Czy mogę mieć nadzieję na to, że w przyszłości pozbędę się tego raz na zawsze..?
W domu jakoś umiem się uspokoić, ale poza nim, a zwłaszcza w szkole jest gorzej.
Dzień dobry, mam problem, który jest dosyć uciążliwy i chciałabym się go pozbyć. Od dwóch tygodni jestem chora, nie mogłam się wcześniej doleczyć i dopiero teraz mijają mi objawy i przez to nie byłam w szkole. Mimo, że chciałabym wrócić, bo już nudzi mi się chorowanie, to z drugiej strony boję się tego, mam wrażenie, że jak tam wejdę, to się źle poczuję czy zemdleje. Dodatkowo stresuje mnie to ile sprawdzianów i kartkówek mam do nadrobienia. Nie mogę wiecznie siedzieć w domu, ale myślę, że jak wyjdę, to od razu będę czuć się jeszcze gorzej. Nawet jak musiałam pójść do lekarza, to spanikowałam, bo byłam cały tydzień w domu bez przerwy, ale musiałam pójść, bo nie mijała mi choroba. Tak się stresowałam, że jak tylko wyszłam na zewnątrz myślałam, że zaraz zemdleję, ale mimo to praktycznie biegłam do samochodu, więc to chyba nie było osłabienie a stres, który mną wtedy sterował. Nie wiem, co robić by skutecznie się uspokoić w takiej sytuacji, bo nie mogę przecież parę godzin lekcyjnych panikować, bo to zmęczy mnie bardziej niż gdybym cały ten czas spędziła na jakimś sporcie. Owszem, w domu jakoś umiem się uspokoić, ale poza nim, a zwłaszcza w szkole jest gorzej. Siedzę i tworzę scenariusze pt. "Co się może stać, jak wrócę do szkoły" i one dodatkowo mnie dobijają, ale nie wiem, jak powstrzymać myślenie o tym. Postaram się jeszcze do końca tego tygodnia zostać w domu, ale nie wiem, czy to pomoże. Inni dookoła mnie twierdzą, że przesadzam i się dobrze czuję, ale tak nie jest. :(( Od kilku tygodni jestem bardziej zmęczona niż zazwyczaj, z kilkoma przerwami, gdy się niczego nie bałam i żyłam normalnie. Chciałabym już zakończyć takie niepotrzebne stresy i żyć jak dawniej, ale już sama nie daję z tym rady. Chyba warto pójść do jakiegoś specjalisty, ale nie wiem- czy do psychologa, czy od razu do psychiatry? Trochę się stresuję takim spotkaniem, ale myślę, że tego potrzebuję. Najbardziej w tym boję się tego, że psychiatra przepisze mi jakieś leki, które może dodatkowo mnie osłabią. Nie znam się na tym, ale perspektywa brania leków nieco mnie przeraża, wystarczyłaby mi chyba sama terapia, ale może już jest ze mną na tyle poważnie, że bez leków się nie obędzie?
Jak pokonać lęk przed bliskością i budować zdrowe relacje?

Zmagam się z trudnościami w nawiązywaniu bliskich relacji z ludźmi. Bardzo chciałabym móc zbudować głębsze więzi, ale paraliżujący lęk przed odrzuceniem i krytyką mnie przed tym powstrzymuje. Często wycofuję się, zanim relacja zdąży się rozwinąć. Tęsknię za bliskością i zrozumieniem, ale nie wiem, jak pokonać te blokady. Co mogę zrobić? Jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie zaburzenie osobowości, ale tak myślę, czy nie mam jeszcze jakiegoś lęku..

Ogromne wahania nastroju zaburzają moje funkcjonowanie i powodują cierpienie. Zaczęło się od stresu w pracy.
Od ponad roku jestem leczona na depresję. Od stycznia moje samopoczucie się pogorszyło. Wcześniej praca pomagała mi, chociaż moja depresja zaczęła się od problemów z moim przełożonym. Od stycznia sama przestaję siebie poznawać. Mój nastrój jest bardzo chwiejny. Są dni, w których czuję, że mam mnóstwo siły, że jestem zdrowa, że już nie mam depresji, mam mnóstwo siły. Nie potrzebuję dużo snu. Mam dużo pomysłów w głowie( czasem za dużo, chciałabym wszystko zrobić na już ). Jestem wręcz nadpobudliwa i mogę dużo gadać. Czuję się nakręcona. A przychodzą dni tak nagle kiedy czuję się, że nie mam siły na nic. Potrafię spać po dwa dni i tak później jestem zmęczona. Potrafię wpaść w szał bez powodu. Wpadam w szał, krzyczę, jestem zła, a za chwilę się uspokajam. Kiedy mój chłopak stara się mi pomóc czasem zaczynam go bić, jak się uspokoję żałuję tego, ale czuję się wtedy jak to nie ja bym zrobiła. Potrafię jeść bardzo mało, a za chwilę się objadam tak, że chodzę wymiotować. Moje wybuchy takiej złości, zmiana takiego nastroju potrafi być parę razy dziennie czasami. Są momenty, w których nie mam siły się ubrać. Bywa tak, że kiedy jestem gotowa wyjść do pracy, to w ostatnim momencie dopada mnie taki silny lęk, że się kładę do łóżka. Poprzednio miałam problemy z szefem, teraz po zmianie shiftu mój menager jest wyrozumiały, docenia moją pracę, szanuje mnie i wspiera, a ja się Go boję, chociaż nie mam powodu. Często czuję się winna, np. w pracy jak byłam na zwolnieniu lekarskim to później, z tyłu głowy mam takie coś, że muszę być najlepsza, że muszę robić więcej niż inni. Moja pewność siebie bardzo spadła. Pomimo tego, że w pracy jestem najlepsza, czuję, że nie dałam z siebie wystarczająco dużo. Zawsze byłam osobą, która lubiła porządek w domu, teraz kiedy mam złe samopoczucie, bałagan w pokoju sprawia, że czasami lepiej się czuję i mi to nie przeszkadza, a nagle wieczorem patrzę na to wszystko i muszę sprzątać, bo inaczej nie da mi to spokoju. Miałam takie wahania nastroju, ale to było np. co dwa - trzy miesiące. Czułam wtedy, że jestem już zdrowa, czułam się lepiej, a później znów czułam się gorzej psychicznie, ale od początku roku jest to taka huśtawka emocjonalna. Sama nie wiem co się ze mną dzieje??
Jak radzić sobie z poczuciem, że jest się obserwowanym?

Mam wrażenie, że ludzie wokół mnie mają ukryte intencje, nawet jeśli ich w ogóle nie znam, typu na spacerze/ w sklepie. Kiedyś to olewałem, teraz mam wrażenie, że to ja robię z siebie idiotę publicznie. Natomiast czuję, jakby mnie obserwowali i życzyli źle. Nie wiem skąd to się bierze. Nie wiem do kogo się z tym udać? 

Czy lekarz ogólny pracujący na oddziale psychiatrycznym pomoże tak samo dobrze, jak lekarz psychiatra?
Czy mogę wybrać lekarza do leczenia swoich zaburzeń psychicznych (depresja, fobia społeczna, nerwica lękowa,) który nie jest nawet w trakcie specjalizacji z psychiatrii, a jedyne doświadczenie z psychiatrią ma takie, że pracuje na oddziale psychiatrycznym? Ta pani przyjmuje w poradni zdrowia psychicznego na NFZ, dzwoniłam, żeby się zapisać do psychiatry i do niej mnie zapisano. Dodam, że ja nie chcę tylko jednorazowej konsultacji, tylko regularnych wizyt, podczas których zostaną postawione diagnozy i ustawione leki, a potem będę kontrolowana przez teleporady
Derealizacja - czy poczucie nieistnienia jest tego objawem?
Czy przy zaburzeniach lękowych z derealizacją normalne jest to, że zdarza mi się myśleć, że całe moje obecne dni czy wspomnienia sprzed wielu lat to tylko wytwór mojej wyobraźni, czuję się jakbym miała się obudzić z jakiejś śpiączki czy snu? Chodzę na psychoterapię, ataki paniki, przy których wcześniej miałam te stany zniknęły, lecz niestety samo odrealnienie zostało. Byłam miesiąc temu u psychiatry, nie przepisał mi leków a ostatnio jest gorzej. Czy to jest normalne, a jeśli nie to co mogę zrobić, by to wreszcie zniknęło?
TW: Samookaleczenia, myśli samobójcze. 19-latka poszukuje skutecznej pomocy: depresja, lęki, nerwica, terapie i leki nie działają

TW: Samookaleczenia, myśli samobójcze

 

Utknęłam w poszukiwaniu pomocy. (Mam 19 lat) od ponad 5 lat uczęszczam na psychoterapię i jestem na dość mocnych lekach psychotropowych około 2.5 roku. Problemy zaczęły się w 2017 i tylko się pogarszały. Stwierdzono u mnie stany depresyjne, stany lękowe, nerwice natręctw, obsesje, kompulsje, ataki paniki, fobie, problemy ze snem, miałam myśli samobójcze i występują zachowania samookaleczające, bóle psychosomatyczne (tyle pamiętam). Nic się nie zmienia pomimo terapii i leków (próbowałam różnych leków i terapii). Jest to dla mnie męczące i może ktoś ma nowy pomysł, jak można by mi pomóc.

Mój partner uczęszcza na terapię, ponieważ ma nerwicę lękową i ataki paniki
Witam, mam pytanie. Mój partner uczęszcza na terapię, ponieważ ma nerwicę lękową i ataki paniki. To była jego druga sesja. Na 1 sesje poszłam z nim, ponieważ miałam kilka pytań do pani psycholog. Głównie 'jak mogę mu pomóc przy atakach, co robić itp." Pani psycholog odpowiedziała... Że na którąś z najbliższych sesji mam przyjść z nim to pokaże kilka ćwiczeń (dodam, że jak zadawałam jej te pytania, byłam w pokoju z nią samą bez partnera). Gdy udał się na 2 sesje, poprosiłam, aby zapytał, na którą mniej więcej sesje miałabym się pojawić. Natomiast pani terapeutka odpowiedziała, że ona nic takiego mi nie mówiła i zrobiła dziwną minę. Czy tylko ja to jakoś wyolbrzymiam? Poczułam się zmieszana, jak partner wrócił i mi o tym opowiedział. Nie wiem, co mam robić. Czuję dziwny niepokój względem tej pani psycholog, ponieważ go okłamała i mnie postawiła w złym świetle.
Skoki tętna, wahania nastroju i stres po rzuceniu palenia. Czy to normalne reakcje organizmu?

Cześć wszystkim. Czytając to forum, myślę, jakbyście pisali o mnie. Rzuciłem fajki 1 września 2024 roku. Minęło już pół ponad pół roku. Rzuciłem je ze strachu. Będąc na pogrzebie przeddzień rzucenia, czyli 31.08.2024, stojąc 40 minut, zaczęła mi drętwieć noga, zobaczyłem na zegarek i puls pokazał 137 bpm. (Dziś wiem, że było to ok – ale wtedy, strach panika?). Z perspektywy czasu kilkukrotnie przed pogrzebem bolały mnie lędźwie (rwa) i drętwiała mi noga nawet przed snem (lędźwie zbadane – nie jest idealnie, ale będę żył). Więc to drętwienie też jest z tym związane. Co do pulsu po sprawdzeniu historii zegarka na przełomie 4 lat zakres to 55-170 w ciągu dnia. Oczywiście 170 to przy treningu a 55 w spokoju. Normalne funkcjonowanie człowieka. Nie było żadnych odchyleń długotrwałych. 

Ze strachu o ten puls, po pogrzebie, następnego dnia rzuciłem fajki – definitywnie. Któregoś dnia z kolei, puls podskoczył znów do 120, nagle w pracy jak rozmawiałem z kolegami. 

Na szybko załatwiłem EKG w przychodni. EKG wykonano 25 minut po tym pulsie – wynik „ekg wzorowe” ciśnienie 120/80. Tętno 100 – podczas badania. Werdykt – stres zaś EKG i serce wzororwo. Ten sam dzień godzina 22 prywatna wizyta kardiolog – werdykt ten sam co w przychodni – słowa lekarza „wyrzuć zegarek”. Później jakoś ucichło do 3 miesięcy od rzucenia. 

Byłem na weekendzie, troszkę alkoholu oczywiście bez przesady. Używałem jak większość – piwko na weekend, ale i nie spożywałem po 3 lub 4 miesiące, bo nie było potrzeby czy smaka. Wracamy z weekendu, a mi puls 130 nagle. 

Po dojechaniu do domu udałem się na SOR. Wynik – odwodniony – uzupełnienie płynów i elektrolitów – werdykt lekarza – serce bardzo dobre i ok – brak wskazań na zawał i inne rzeczy odwodnienie po weekendzie. Wynik troponiny bardzo dobry. Uspokojenie organizmu i spokój przez jakiś czas. Do początku 2025 roku. I powrotu do pracy po długim wolnym. Kolejny skok pulsu (i tu zaczyna się to, co chce opisać – panika, lęk, zachwianie emocji itp.) zwolnienie się z pracy i wjazd na SOR – werdykt ten sam co poprzednio na SORZE – wszystko ok. 

Ale pozostają paniczne myśli (co będzie ze mną, co jak umrę, troska o dzieci, powroty myślami do dzieciństwa, żale za decyzje itp. – po 2 godzinach euforia, radość z życia. Niedawno robione EKG, echoserca i USG żył na szyi – werdykt kardiologa – wszystko ok. Zaś dalej jest badanie pulsu na zegarku, brak motywacji zmęczenie, wahania nastroju, zbieranie na żale a za chwile radość. O co kurka chodzi? Paliłem fajki ponad 20 lat. Rzuciłem z dnia na dzień – bez tabletek (prób rzucenia miałem 1000 !), do tego zrezygnowałem z picia gazowanych i słodzonych napoi – cola, fanta czy energetyki) jedynie cukier to używam do herbaty i kawy. Kawa ograniczona do 1 dziennie (kiedyś pijałem 1 na rok) ostanie dwa lata to i 3 dziennie, ale tylko latte). 

Waga skoczyła z 82 do 94 po 3 miesiącach od rzucenia – ale podczas pierwszego zobaczenia pulsu ważyłem max 83. 

Teraz wróciłem do wagi 84 – dużo z tych stresów. Moje pytanie brzmi, czy po pół roku mogą być dalej takie objawy? 

Stres, panika, żąle, natłok myśli, myśli o przeszłości itp. Czy jest ktoś, kto ma tak samo bądź miał ? Jeżeli tak to ile to trwało. Zbadany mam organizm i nie mam żadnych powodów do paniki. Dopowiem, że w 2021 roku miałem robiony tomograf płuc i nie wykryto nic – żadnych guzków a jak mówiłem technikowi ,że palę papierosy to on mówi, że nie widać. Uprawiałem sport i miałem wielu lekarzy, przechodzą rok rocznie badania wysiłkowe i żaden z lekarzy nie powiedział mi, ze mam coś z sercem. Stawiam na rzucenie fajek. Być może za dużo wolnego czasu – czasami paliłem po 2 naraz i czasami i 2 paczki dziennie. Bez grama alko od 4 stycznia 25. Pomoże ktoś? Dodam, że bywały rożne myśli. ale nie w takim stopniu.

Obawiam się pójścia do psychiatry, że unieważni moje objawy.
Dzień dobry, od około roku mam nasilone objawy zaburzeń lękowych a od początku tego roku chodzę na terapie. Okazało się, że oprócz lęku przed wychodzeniem z domu mam OCD, którego objawy zauważyłam teraz u siebie w dalekiej przeszłości, ale nikt tak tego wtedy nie kojarzył. Proces terapeutyczny postępuje dobrze, jest już o wiele mniej sytuacji gdy lęk utrudnia mi wyjście z domu, ale zauważam objawy, które mnie zastanawiają i nie wiem czy to nie jest już powód do wizyty u psychiatry. Zdecydowanie najbardziej niepokojącym moim zdaniem objawem jest u mnie częste odrealnienie. Wprawdzie dostałam ćwiczenie by temu zapobiec i o ile samo takie fizyczne poczucie zniknęło, to w głowie często nadal mam myśli, że to sen, zaraz się obudzę, wymyślam to wszystko itp. Właśnie przez to, że fizyczne objawy takiego stanu są znikome to takie w głowie mnie męczą i nie wiem czy na to leki by pomogły. Kolejne objawy, które zauważam od roku prawie bez przerwy to chroniczne zmęczenie i bardzo częste poczucie duszności. Zmęczenie jest u mnie w podobnej sile codziennie czy wyjdę z domu czy nie i mimo, że nie jest jakieś ogromne to jednak je odczuwam. Natomiast takie duszności mam kompletnie niezależnie od paniki, jestem pod prysznicem i mimo, że zanim pod niego wejdę to zostawiam otwarte drzwi od łazienki na conajmniej pół godziny i tak mam wrażenie jakby nadal tam było duszno, nawet jak w zasadzie nie jest. Mam też tak często gdy jest na dworze czy w pomieszczeniu około 30 stopni, nawet jak wieje wiatr czy jest włączona klimatyzacja to i tak mam wrażenie jakby tam było strasznie duszno, a znowu tak nie jest. Czy na to też leki mogłyby pomóc? Ogólnie też częściej mnie ostatnio męczą natrętne myśli, pojawiają się więcej razy niż ataki paniki, które wcześniej miałam nonstop. Skłaniam się trochę do takiej wizyty u lekarza ale nie wiem czy jest potrzeba. Czuje, że terapia przez te ponad pół roku mi bardzo pomogła i przez to wstyd mi rozmawiać z terapeutą o moim pomyśle, bo na razie o tym nie wspomniałam. Boje się czy nie byłoby tak jakbym poszła do psychiatry to powiedziałby, że mój stan jest tak dobry, że nie mam po co tu przychodzić, a nie chce zajmować komuś miejsca, może on bardziej tej wizyty potrzebuje. Z jednej strony niezbyt podoba mi się ewentualna perspektywa brania leków, ale z drugiej, jakby to miało dać mi wsparcie do kompletnego wykończenia tych objawów to wolę je jednak brać. Chociaż z tego co wiem to OCD chyba nie da się wyleczyć, lecz mogę się mylić, samo złagodzenie jego objawów, które właśnie rok temu się nagle nasiliły po długim czasie byłoby dla mnie wielką ulgą.
Czy zespół lęku uogólnionego (GAD) z epizodami depresyjnymi można wyleczyć samą psychoterapią, gdy jest w zaawansowanym stanie?
Dzień dobry Czy zespół lęku uogólnionego (GAD) z epizodami depresyjnymi można wyleczyć samą psychoterapią, gdy jest w zaawansowanym stanie? Dochodzi do tego szereg schorzeń somatycznych, które są psychosomatyczne. Od kilku miesięcy chodzę na terapię humanistyczną, ale boję się brać leków.... Mam 20 lat.