Dlaczego po dobrym dniu czuję się przebodźcowana? Skąd wynika blokada przed płaczem?
Dlaczego czasem jest tak, że po całym dniu, nawet dobrym, czuję się przebodźcowana ? Przytłoczona? Dlaczego czasem chcę płakać, a jest tak ciężko, by przełamać się i płakać?
Kasia
Justyna Bejmert
Dzień dobry Pani Kasiu,
czasami możemy czuć się przebodźcowani, nawet jeśli dzień był dobry i doświadczaliśmy pozytywnych zdarzeń. Możliwe, że Pani układ nerwowy jest przeciążony i jest mu trudniej przetwarzać bodźce. Być może w ostatnim czasie doświadczała Pani więcej stresu, wyzwań? Co do płaczu - bywa tak, że trudno się rozpłakać, bo nie czujemy się w pełni bezpiecznie, blokujemy przeżywanie emocji, bo nie czujemy, że to "dobry moment". Proszę rozważyć spotkanie z psychologiem lub psychoterapeutą, by w spokojnych warunkach przyjrzeć się temu, co Pani przeżywa.
Serdecznie pozdrawiam,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Barbara Jedlińska
To, co opisujesz, jest bardzo zrozumiałe w dzisiejszym świecie, gdzie często żyjemy w ciągłym biegu i napięciu. Nawet po dobrym dniu możesz czuć się przebodźcowana, bo Twój organizm cały czas funkcjonuje na wysokich obrotach. skupiasz się na zadaniach, obowiązkach, myślisz, co jeszcze trzeba zrobić, a na emocje zwykle nie ma czasu. Wieczorem ciało i umysł w końcu domagają się odpoczynku, ale zamiast ulgi pojawia się przytłoczenie, bo nie miałaś okazji naprawdę się zatrzymać i poczuć siebie.
Blokada przed płaczem często wynika z tego, że przez długi czas byliśmy „zaprogramowani” na działanie, a nie na przeżywanie emocji. Być może w przeszłości płacz był czymś, czego się unikało, bo nie wypadało, bo trzeba było być silnym albo nie było na to miejsca. Organizm z czasem może się tego nauczyć i automatycznie powstrzymywać łzy, nawet jeśli czujesz, że byłoby to dla Ciebie ulgą.
Warto spróbować wieczorem dać sobie, choć kilka minut tylko dla siebie, bez dodatkowych bodźców, które z pozoru relaksują, ale tak naprawdę dalej stymulują np. telefon, seriale czy media społecznościowe. Dobrze jest pobyć w ciszy, spokojnie pooddychać, posłuchać łagodnej muzyki, zrobić coś, co naprawdę wycisza. To może być pierwszy krok do lepszego kontaktu z własnymi emocjami i większej równowagi. Jeśli czujesz, że przebodźcowanie i blokada przed płaczem powtarzają się często, warto być dla siebie wyrozumiałą i nie oceniać się za te reakcje. To sygnał, że Twoje ciało i psychika potrzebują więcej troski i odpoczynku.
Takie techniki wyciszania i kontaktu z własnymi emocjami może pokazać psycholog lub terapeuta. Warto pamiętać, że na początku mogą wydawać się trudne albo nienaturalne, szczególnie jeśli przez długi czas byłaś skupiona głównie na działaniu i obowiązkach. Praca nad sobą często wymaga cierpliwości i wyrozumiałości dla własnych ograniczeń. Jeśli czujesz, że trudno Ci samodzielnie znaleźć sposób na odpoczynek czy pozwolenie sobie na przeżywanie emocji, rozmowa ze specjalistą może bardzo pomóc. Taka osoba nie tylko wesprze Cię w szukaniu odpowiednich technik, ale też pomoże zrozumieć, skąd bierze się przebodźcowanie i blokada przed płaczem. To naprawdę dobry krok, jeśli chcesz zadbać o swój dobrostan psychiczny.
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry Kasiu,
czy słyszałaś o WWO - wysoko wrażliwych osobach? Jeśli nie, to serdecznie zachęcam Cię do przeczytania paru artykułów na ten temat, szczególnie o cechach i funkcjonowaniu WWO.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl
Zobacz podobne
Dzień dobry, Za kilka miesięcy skończę 20 lat, aktualnie nie mam pracy i jej poszukuję, czyli nie mam też aktualnie zbytnio budżetu. Jak uczęszczałam jeszcze do liceum, chodziłam do psychologa na NFZ do końca mojej nauki. To był wtedy ciężki okres w moim życiu, słabo radziłam sobie z emocjami, kontaktem socjalnym, wynikami w szkole, koncentracją. Przez okres mojego uczęszczania natrafiłam na trzy panie psycholog. U pierwszej miałam tylko jedną wizytę, gdzie odważyłam się pierwszy raz opowiedzieć o moich problemach. Stwierdziła, że powinnam zbadać się na depresję. Moja mama zapisała mnie na diagnozę, lecz wyszło, że prawdopodobnie to nie to. Potem miałam wizyty z inną psycholog i najdłużej spędzałam z nią czasu, mówiłam jej też o moich problemach i musiała zauważyć, jak bardzo narzekam jej często na moje problemy z matematyką (miałam też częste problemy z j. polskim) i zaproponowała mi zrobić test na dyskalkulię. Ponownie nic mi nie wyszło. Ogólnie oprócz możliwości jakiegoś wyżalenia się, to nie odczuwałam żadnej poprawy, wręcz miałam wrażenie, że na każdej wizycie coraz mniej chciałam się wyżalać, już wolałam dusić wszystko w sobie i mówić, że jest w porządku. Znowu mi zmieniono panią psycholog (tamta się przeniosła) i po drugiej wizycie (na pierwszych dwóch mówiłam o sobie i czemu tu jestem) zauważyła, że mogę mieć jakieś cechy w spektrum autyzmu. Zrobiłyśmy ADOS-2 i ku mojemu zaskoczeniu coś mi wyszło tym razem. Ale właśnie to była tylko wizyta u pani psycholog, nie mogła mi potwierdzić czy rzeczywiście mam. Zaproponowała mi, że jeśli chcę, to bym zbadała się u psychiatry z tym. Niestety u dorosłych cena diagnozy jest najniżej 1000 ileś złotych, kilka razy widziałam nawet za 3000 zł, a jak wspominałam wcześniej, nie mam pieniędzy, a moi rodzice nie chcą mi jej fundować. Też właśnie dalej sama nie jestem pewna czy mogę mieć, czy to coś innego, często podejrzewam, że mogę mieć bardziej ADHD, choć słyszałam, że u ludzi z autyzmem to się często pokrywa razem. Mieszkam w okolicach Krakowa (mam jeszcze dostępny pociąg do Tarnowa) i się chciałam zapytać, czy jest może coś na NFZ z diagnozą dla osób pełnoletnich, albo czy jest tańsza opcja, po prostu czy istnieje dla mnie jakakolwiek inna opcja niż wydawanie majątku na diagnozę. Za każdą chęć odpowiedzi pomocy, bardzo dziękuję
Dzień dobry, jestem tatą 4-latka. Paweł został zdiagnozowany jako trzy letnie dziecko. Ma spektrum autyzmu, ADHD,i wybiórczość pokarmową. Martwi mnie to, że nie chce jeść, tak jak by nie odczuwał głodu. Rano po przebudzeniu od razu chce się bawi,ć je tylko mleczną kanapkę, potem jest w przedszkolu, gdzie nic nie je, po powrocie do domu też nic nie je. Je dopiero kolację o 19 i są to 1/2 kawałki chleba z masłem lub wędliną. Od czerwca odrzucił ciepłe posiłki. Na bilansie waga pokazała 13,6 kg i wzrost 98 cm. Pediatra powiedziała, że dziecko się nie zagłodzi i powinien warzyć między 16-20 kg. Korzystaliśmy z pomocy sensorycznych (program marchewkowe pole). Chciałbym się dowiedzieć jak zachęcić go do jedzenia
